-
Zawartość
2358 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez wiej007
-
-Tak... chyba tam lepiej zacząć poszukiwania
-
Podążyłem za AJ trzymając dwie kusze
-
-A wiec pokażmy im co to znaczy ból
-
-Być może co nie zmienia faktu że mogli zmienić swoje położenie. Lecz lepiej sprawdźmy resztę kryjówki
-
-Cholera... Wyszłem z pokoju -Albo mi sie wydaje albo zmienili miejsce swojego pobytu
-
Zacząłem patrzeć czy nie ma gdzieś śladów czy ciało było gdzieś przeciągane lub niosone
-
-Cholera... nie ma go tu... Podeszłem do plam krwi. Miałem nadzieje że one dadzą mi jakąś wskazówke
-
Otworzyłem drzwi po czym miałem zamiar wparować do pokoju gotowy do walki
-
-Jasne Miałem zamiar wyważyć drzwi i wparować tam z wycelowanymi kuszami
-
Nie miałem zamiaru sie zatrzymywać. Chciałem iść dalej
-
-Zaczekaj nam nie... Podążyłem za AJ
-
-Tam gdzie zabiłem Veritasa
-
-A mam wybór? Chyba nie. Wyciągnąłem kuszę jednokopytną i sztylet, pod płaszczem miałem przyszykowane proce. Aż się paliłem do walki. -To wchodzimy...
-
Patrząc na to miejsce miałem ochotę spalić je na popiół. Gniew był we mnie tak wielki jak nigdy. -Czas upuścić trochę krwi... po raz ostatni
-
-Po prostu ruszajmy Odwróciłem się i szłem dalej w stronę kryjówki
-
-O to się nie martw. Nie mam zamiaru jeszcze zejść z tego świata
-
-Ja? Ice Wind, pochodzę z mroźnej północy
-
-Nie przekonam cię prawda? Zgoda możesz ze mną iść ale pamiętaj o jednym.-popatrzyłem na AJ z groźnym wyrazem twarzy- Jeśli Veritas znowu będzie żył, nie wchodź między nim a mną. A jeśli nie będzie jeszcze żywy, to ci którzy odkopali grób Somady są moi
-
-Em... Dzięki za komplement. Nie, nie mam przezwiska chociaż... moi dawni znajomi nazywali mnie Lodowym Wilkiem z powodu że byłem chyba najbardziej odporny na mróz.
-
-Łał... jak widzę trafiłem na dwójkę bardzo zabawowych wilków... Jestem Ice Wind pochodzę z mroźnej północy
-
-I co z tego, to moja walka nie twoja. To ja popełniłem błąd, nie ty
-
-Applejack... wiem że tu jesteś! Nie śledź mnie!
-
Tym razem nie miałem ochoty na zabawę, zbyt mocno opanowała mnie teraz czysta żądza krwi i mordu. Po prostu rzuciłem z procy pocisk oślepiający. Zanim wybuch zamknąłem oko by się nie oślepić. Odwróciłem się, wyjołem kusze i zacząłem szukać postać która mnie śledziła
-
Moje oko aż zaszło krwią z gniewu, nawet pod opaską czułem jak wydobywa się z niej krew. Chciałem od razu iść do kryjówki Veritasa. Nie miałem zamiaru nikogo brać ze sobą. Ta wojna była moja. Wstałem zakryłem głowę kapturem po czym gniewnym krokiem udałem się do wyjścia z Canterlotu po czym miałem zamiar iść do kryjówki Veritasa
-
Upadłem na kolana. Patrzyłem w ziemie po czym z mojego oka wydobyła się łza. Podniosłem głowę -VERITASIE!!! ZABIJE WSZYSTKICH KTÓRZY CI SŁUŻĄ!!! ZABIJE CIE PONOWNIE JEŚLI BĘDZIESZ PONOWNIE ŻYŁ!!! LECZ JEŚLI TWOI SŁUDZY CHOCIAŻ TKNĄ CIAŁO SOMADY.... PRZYRZEKAM ŻE UPEWNIĘ SIĘ ŻE ŚMIERĆ ICH BĘDZIE TAK POWOLNA I BOLESNA JAK NIGDY!!! ZAŚ KAŻDĄ TWOJĄ CZĄSTKĘ OD ROGU AŻ PO OGON ZNISZCZĘ CAŁKOWICIE!!! ZADBAM O TO!!! Ponownie popatrzyłem na ziemię, obwiniałem się za to wszystko. Obwiniałem się za to że od razu nie zniszczyłem czaszki tak jak oczu..