-
Zawartość
2358 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez wiej007
-
Wstałem i podeszłem do jednego z jabłoni. Widziałem jak Applejack zbijała je z drzewa. Postanowiłem spróbować je zbić ale w inny sposób. Wziąłem mały rozpęd na drzewo przez co biegłem przez chwilę po głównej korze. Kiedy byłem obok jednej z gałęzi uderzyłem w nią po czym wylądowałem z saltem na ziemi
-
Po zastanowieniu zrezygnowałem teraz z pójścia tam lecz i tak chciałem ta pójść. Postanowiłem posiedzieć sobie przy stawie
-
Westchnąłem patrząc na tą bliznę, po chwili zakryłem ją opaską. Miałem wrażenie że wyglądam jak dziwadło ale miałem to gdzieś. Musiałem się przejść. Postanowiłem udać się do mojej starej kryjówki Łowców.
-
Postanowiłem podciąć kucyka wiedziałem że jak upadnie pewnie wypuści broń. Miałem zamiar wpakować mu ten pręt prosto do gęby co by go zabiło lecz gdyby jej nie puścił miałem zamiar zgnieść mu czaszkę uderzeniem swoich kopyt
-
-Naprawiam to czego wy nie naprawiliście. Jeden z kanałów był niezabezpieczony przez co lunarni mogli... ach cholera... walić to.- postanowiłem szybko skręcić najbliższemu kark, drugiego poczęstować elektryczną linką by ten się usmażył a trzeciego szybko przybić do ściany by go udusić
-
Wpatrywałem się w odbicie stawu. Widziałem siebie z opaską na oku. Zamknąłem oko po czym zdjąłem opaskę i ponownie otworzyłem oko wpatrując się w jeziorko
-
-Utrata oka to była moja decyzja nie twoja. Do Veritasa przybyłaś najszybciej jak mogłaś. Lepiej stracić skrzydło niż życie. Zdradzę ci coś: Czy chcesz odejść od przyjaciół od rodziny i od wszystkiego co kochasz tylko dlatego że uważasz że jesteś do niczego? Ja przyłączyłem się do Veritasa tylko dlatego że nie miałem nikogo ty masz więcej niż sądzisz. Zastanów się nad moimi słowami. A teraz mi wybacz ale muszę gdzieś pójść. Być może wrócę wieczorem Po chwili poszłem nad staw który znajdował się niedaleko lasu Everfree
-
-Słucham? Jak doszliśmy do Canterlotu byłaś cała czerwona od krwi. Ledwo doszedłaś do Celesti na dodatek wymagana była duża opieka medyczna.
-
-To była trudna decyzja tak samo jak moja z wydłubaniem sobie oka.Tyle że moja była całkiem bez sensu. Poza tym nie miałaś szans im pomóc. Po spotkaniu z tymi "paroma" oprychami miałaś poranione całe ciało. Gdybyś postanowiła iść dalej po nich mogłabyś skończyć w podobnym miejscu co Somada.
-
-Wybacz... ale taka jest pierwsza zasada wojny. Czasami trzeba kogoś zostawić żeby przeżyć
-
-To nie twoja wina. Wpadliśmy w pułapkę, nie mieliśmy szans.
-
-Dlaczego właściwie tak sądzisz? Nie widziałem żebyś tak o sobie myślała zanim poszłaś ze mną do tej kryjówki.
-
Ponieważ to było moje zadanie postanowiłem zmniejszyć zasięg fal jak najbardziej sie da
-
-Jakoś nie sądzę. On unieruchomił mnie swoją magią. Byłem zdany na jego "Łaskę". Gdyby nie twój atak nie wypuściłby mnie z magii
-
-Lepiej pójdę za nią. Ale najpierw...- obudziłem swojego białego nietoperza- Sabo leć przodem. Wypatruj zagrożenie- Nietoperz poleciał przodem po czym pobiegłem za Falką
-
-Zależy... Veritas mimo swojego honoru zna się na strategi jak nie wiadomo kto. Zawsze mówi "Uważaj z kim grasz w szachy". Ignis zaś to żywy ogień. Nawet nie wyobrażasz sobie jego zapału do walki. Przypomina dziką bestię która mówi "Spal wszystko i wszystkich którzy stoją ci na drodze". To mówią zwykle ale teraz... każdy ma swoje zdanie. Veritas mimo że sam był największym nekromantą jaki znał świat szanuje życie i mówi "Nie przelewaj krwi, stań się cieniem i ukryj się pośród nocy. To nie czas i miejsce". Zaś Ignis... cóż stara się mnie przekonać do "pokonania cię" w 3 ruchach. Krótko mówiąc: Pan śmierci chce bym pokazał ci potęgę magii mroku po czym uciekł, pan ognia chce bym cie zabił. Od ciebie zależy czy posłucham jednego z nich czy też samego siebie
-
-Ech...jak długo będziecie mnie nazywać doktorkiem? Kiedyś byłem lekarzem ale to przeszłość. Jestem Kyre i tak chcę być nazywany. Pędzimy za nim? -spytałem się patrząc na Falkę
-
-Mi to obojętnie. Możemy za nim podążyć. Lecz pamiętacie by uważać. Ktokolwiek to był może być groźny- powiedziałem ze spokojem
-
(Dobra, jak chcesz zakończyć to nie ma problemu)
-
(cóż jak chcesz zakończyć sesję to możemy zakończyć, ja lubię grać w sesjach ^^)
-
(nie... coś za krótko ta sesja) -Wiesz może gdzie idziemy?
-
(ona pyta się kiedy ma zacząć opanowywać sferę)
-
-Więc kiedy to zaczniemy?
-
-Pamiętam jak ty opowiadałeś mi o tym jak opanowałeś sferę cieni. Byłeś w mroku tak długo że ciemność zaczęła cię przenikać, stałeś się jednością z mrokiem. Ty byłeś ciemnością. Sądzisz że ja będę miała podobny stan?
-
-Sądzisz że powinnam opanować sferę ognia tak jak ty opanowałeś sferę cieni?