Szybko wstałem po czym wyciągnąłem sztylety i wbiłem je Veritasowi prosto w gardło uszkadzając mu tym samym tchawice, główną żyłę. To czego nie zrobiłem bełtami zrobiłem sztyletami. Teraz był mój. Wyciągnąłem kolejny sztylet i machnąłem nim prosto w róg Veritasa. Teraz wiedziałem że ujdzie z niego całe życie chociaż nastąpi to powoli