Skocz do zawartości

Dżuma

Brony
  • Zawartość

    541
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez Dżuma

  1. - Nie lubię surowego mięsa - warknęła do Noctrune, przygaszając ogień łapą. Kulturalnie jadła swoją porcję, aż podszedł do niej Green pytając się o obroże. Odruchowo się odsunęła: - Jest to zapieczętowana obroża dla niewolników. Dostaje ją się w wieku 2 lat, a później rośnie razem z daną osobą. Kontroluje ona poczynania, zmuszając do wykonywania rozkazów. Nawet jeśli chce się przeciwstawić, to jest to zbyt bolesne. - Sophie wypowiadając te słowa, oplotła się swoim ogonem - Po każdej zerwanej pieczęci, czyli zabiciu właściciela, pozostaje pustka, bolesna nicość. Nawet jeśli nienawidziło się tego człowieka bądź istotę z całego serca i tak jest się już do niego przywiązanym. Nawet jeśli głodził cię, bił, pasożytował na tobie, pił tyle twojej krwi, że ledwo czasami można było się pozbierać, ale ty i tak uwiązany na linie jak pies, chodziłeś za nim ... - dziewczyna podkuliła swoje kolana, obejmując je ramionami i wpatrywała w dymiące się węgliki - Jest jeszcze coś, że wystarczy wypowiedzieć odpowiednią formułkę i dotykając obroży, można zrobić z nosiciela swojego niewolnika. Nie powinnam tobie tego mówić, ale i tak nie mam szans przy ewentualnej konfrontacji. Słysząc głos wampirzycy, przestraszyła się skacząc za Greena. - wrr... - warknęła, po czym odkaszlnęła - Ja Sophie, chyba... - dodała znów siadając.
  2. Odetchnęła głęboko, gdy ogier skończył swoją wypowiedź. - Może i masz rację, ale nie chce przeszkadzać im relacjach - powiedziała , gdy skinęła na Jun i Cloud'a w ciele Darknessa - Tak prędzej czy później ja zostawiłabym ich albo oni mnie, ze względu na charakter - dodała, próbując dalej chodzić z opaską na oku, lekko się chwiejąc.
  3. Sophie usłyszała słowa Green'a, ale zignorowała gdyż zajmowała się czym innym. Gdy dzięki krzemieniom i kilku sprawnym ruchom, rozpaliła ognisko wystarczające aby upiec jej posiłek, dopiero odpowiedziała magikowi. - Nie chcę nic mówić, ale czego oczekujesz po niewolniku, który był pożywką dla takich jak ona i ona. - pokazała po kolei na wampirzyce. Mówiła pilnując mięsa, po czym zabrała je z nad ognia. Jak miała w zwyczaju sprawdziła swoją obroże w nadziei, że kiedyś po prostu ją zdejmie. - Nadzieja matką głupich... - wyszeptała.
  4. //nwm // // nie nie, nie jesteś problemem// Dziewczyna przestraszyła się mężczyzny, automatycznie przewracając się w miejsce dalej od niego. Niestety było tam tylko powietrze, a dziewczyna zwisała z jednej z gałęzi zawieszona na swojej łapie, wbijając kurczowo pazury w drzewo. - Dla twojej wiadomości jestem mieszańcem wilkołaka i kotołaka. - gdy zobaczyła człowieka lekko się uśmiechnęła, ale zniknęła wśród koron drzew. Później wyłoniła się z małym gołębiem w pysku. Wbiegła w las biorąc kilka patyków i przygotowując małe ognisko, aby upiec ptaka. Dla kogoś nie obeznanego w sytuacji pół kobieta, pół zwierze biegające po polanie, w samej koszulce, było dość dziwnym zdarzeniem.
  5. - Tak, chyba wszystko w porządku. - odpowiedziała wstając z ziemi - Przepraszam, jakoś nie mogę się przyzwyczaić. - powiedziała zakłopotana do ogiera. - Nic gorszego nie mogło mi się trafić; kucykowi, który polega na swoich uszach i nogach. - po chwili ciszy, usłyszała propozycje Jun. - Nie... raczej sobie poradzę, a jeśli nie to spadnę z klifu i się zabije. Proste. Jakby co jestem Travel. - wzruszyła ramionami, po czym znów spróbowała sztuczki z chustą. Gdy prze kłusowała pewien kawałek, myślała, że będzie lepiej. Niestety było inaczej i znów upadła na swój nos.
  6. Klacz po raz kolejny wstała lekko się chwiejąc przeszła kilka kroków. - Nie pogrążaj się głupia klaczko.... - mruknęła pod nosem do siebie, po czym wyjęła chustę z juk. Zawiązała ją na jednym oku, stawiając spokojnie kroki. Po pewnym czasie marszu z niewiadomych przyczyn zaczęła tracić równowagę. - eh to albo zez albo zachwiana równowaga. - z wielką nie chęcią zdjęła chustę, znów widząc inaczej świat. Położyła po sobie uszy, idąc dalej nie mając najmniejszej ochoty na jakikolwiek kontakt z kucykami. Niestety wzrok klaczy znów źle wymierzył i wpadła na kłócące się ogiery. - Cholerne oczy.... - burknęła zbulwersowana, otrzepując się z piachu.
  7. Sophie od razu odskoczyła czując jak hipnoza ją puściła. Automatycznie złapała się za obrożę, patrząc z grymasem na wampirzycę pijącą jej krew. - ... - przemilczała swój komentarz, rozglądając się po polanie. Uśmiechnęła się słabo, podchodząc do jednego z dębów. Z łatwością wdrapała się na jedną z gałęzi. Położyła się ostrożnie, rzucając podejrzliwie okiem na wampirzycę. "Pasożyt" - syknęła pod nosem.
  8. Sophie nastawiła uszy, słysząc szept jakby znikąd. Przeciągnęła się niepewnie, ale po chwili skuliła się czując ból pochodzący z rany ciętej na brzuchu. Przeszła kilka metrów, po czym wyczuła znajomy jej zapach. W dodatku słysząc rozpoznawalną barwę głosu, skoczyła do góry. Podciągnęła się na gałęzi i po kilku chwilach przeskakując z jednego drzewa na drugie. Wyskoczyła na na środek oświetlonej polany: - Cholerny wampir, wszędzie was pełno - wy warczała trzymając się za ranę.
  9. Dzisiaj zadłam sobie pytanie czy nasze serialowe bohaterki nauczyły mnie czegoś... Bo dłuższym zastanowieniu .... nie, nie nauczyły mnie niczego, ale to może ze względu, że osoby będące przy mnie też nie znają tych podstaw?

    1. FaithFire

      FaithFire

      Dzięki serialowi zacząłem się rehabilitować. Ilość wulgaryzmów w moim słowniku się zmniejszyła.

    2. kameleon317

      kameleon317

      Dzięki serialowi... mam trochę spokojniejsze usposobienie. To też trochę zasługa kota. A może po prostu dorosłem?

  10. wilkołak-kotołak-zmora Imię: Sophie Wiek: 18 Charakter: ostra, niespokojna, nienawidzi wampirów, nieufna; impulsywna; agresywna; ma huśtawki nastrojów Wygląd: będąc mieszańcem cały czas ma humanoidalną powłokę; jej sierść jest w kolorze brudnej bieli, mając na niej nieregularne brązowe łaty, na których widnieją jaśniejsze pręgi; posiada również obroże magiczną przez którą wypowiadając odpowiednie zaklęcie może się stać czyimś niewolnikiem (przez to nie pozwala podejść komuś); lewe ucho ma uszczerbek oraz wytatuowaną liczbę 505; czarne włosy lekko związane i z wpiętym piórkiem; przeważnie chodzi w samym podkoszulku; ma oczy w pastelowych odcieniach czerwieni i żółci ; jej ogon jest puszysty we wzorze łat; Historia: Urodziła się na tzw. fermie niewolników z ojca kotołaka i matki wilkołaka. Takie hybrydy rzadko przeżywały, ale były bardzo pożądane wśród krwiopijców ze względy na wzmacniającą krew. Sama Sophie miała tyle szczęścia, że nauczyła się w ciągu kilku lat bycia pożywką dla wampirów, obronić się przed nimi. Często podróżuje, ale jak i tak z tą samą częstotliwością wpada w łapy łowców. Jej obroża jest nie do ściągnięcia, ale od uroku posłuszeństwa, można się uwolnić, zabijając aktualnego właściciela. Niestety każde takie morderstwo sprawia duży uszczerbek na psychice... (co ja piszę ) Dziewczyna powoli przedzierała się prze drzewa, szurając żelaznym mieczem po ziemi. Na jej łapach można było zauważyć ślady błękitnej, wampirzej krwi, ale jak i jej własnej. Dyszała ciężko. Wychodząc na polanę wbiła miecz w drzewo. Wszyscy widząc ją mogli zauważyć, że nie miała zbyt dobrych zamiarów.
  11. (nie zgadzają ) Nasza usiadła przed Rosie, posyłając Jacobowi nieprzyjemne spojrzenie. Wilczyca patrzyła się trochę od dołu na skrzydlatą ze względu na wzrost. Myślała przez chwilę nad prawem wschodnich: - Lejla nawet jeśli, zgodzili by się na wymianę to po 1. byłaby to zdrada i byśmy przysporzyli sobie kolejnych wrogów, a po 2. z tego co się orientuję możemy zaproponować trzy rodzaje wymian. ... ale nie są zbyt zachęcające... - warknęła i zmierzyła wzrokiem stojącą przed nią wilczycę, na jej pysku pojawił się grymas niezadowolenia - Pięknie wataha się rozpada...
  12. Nasza miała zaciętą minę, pojawiła się znów przed Rosie: - To faktycznie widać efekty ich pomocy. Gdybyśmy mieli z nimi sojusz, choć to mało prawdopodobne, nie musielibyśmy się wynosić z naszej polany. Przypominam też, że twoja siostra w przypływie złości tzw. szajby oderwała głowę jednego z ich głównych generałów. - chwilowo spojrzała na Asiannę - Mamy też jeden powód, który też jest podkreślany. Nie wiem jak u was skrzydlatych, ale my raczej nie chcemy uciekać z podkulonym ogonem i unikać walki. - mówiło do Rosie, znów zapominając, że nawet jeśli dojdzie do konfrontacji nie ma szans. Ale czy ma coś już do stracenia?
  13. - Bo próbuje załatwić, aby samice nie musiały przelewać krwi. Jeśli to cię tak bardzo nurtuje ... - Nasza dosłownie warknęła na skrzydlatą wilczycę. Była zirytowana całą tą sytuacją.
  14. (Mordimer przysłał swojego syna, aby wyszkolił watahę) - Czekaj, czekaj, czekaj.... od kiedy ta różowa decyduje, zamiast ciebie Asianno ? - wilczyca usiadła lekko zirytowana, ale po chwili dodała - Tak jak powiedział Corra, Mordimer zrobił i dalej robi dużo dla watahy, więc mamy do spłacenia dług.
  15. // Naprawdę zez, lepiej nie mogłaś mnie załatwić // Klacz dalej zdziwiona, patrzyła swoim nowym "sposobem". Otoczenie dalej dziwacznie załamane, budziło niepokój klaczy, która co jakiś czas cofała się kilka kroków. Wreszcze odetchnęła i wystawiła swoje przednie kopyto. Z widocznym grymasem stwirdziła, że go nie widzi. Zbierała myśli aby w końcu spróbować postawić kilka kroków. Zakończyło się to niestety upadkiem i cichym jęknięciem klaczy. Pomasowała swój obolały nosek i obróciła się na grzbiet. Nie wiedziała co ze sobą zrobić, ale oglądanie koron drzew i jednocześnie grupy, bylo dość zabawne.
  16. -Tak możesz biegać - powiedziała zanim Lejla się od niej odłączyła. Odkaszlnęła po czym powiedziała do przywódczyni: - Nie chcę ci przypominać Assianno, jak własnopyszcznie (?) oderwałaś głowę jednemu z generałów, więc o pokoju nie ma mowy... - powiedziała uśmiechając się szyderczo - I dokończmy to lepiej w obozie.... - dodała stając obok Garussa.
  17. //UP// wy mnie dobijacie// // Nasza? Szybka? ... // Wilczyca zatrzymała się z niemałym grymasem na pysku i odetchnęła: - ... dobrze to tak czy inaczej musimy ruszać - powiedziała wskazując na biegnącego Garussa - ...ale nie myśl, że ci się upiekło, musimy się dowiedzieć czemu się okaleczyła... - powiedziała, zawracając i biegnąc za Garussem.
  18. // Loca pisz bardziej rozbudowane wypowiedzi, bo spamisz tylko kilkoma słowami, a reakcję wilka opisuj, zamiast wstawiać ikonkę // - Mogłabym być wilkołakiem, chociaż nie wiem co to jest ... - powiedziała uśmiechając się szyderczo -...- mruknęła podchodząc do Jacoba i patrząc się na niego wilkiem - Nie kolego nie wymigasz się... - powiedziała prowadząc Jacoba do Lejli.
  19. - Ohh.. przestańcie... psujecie nam opinię... - powiedziałam wtryniając się między wilki - Mamy przywódczynię o złotym kolorze i skrzydłach, zamienia się w krwiożerczą bestię i potrafi oderwać innemu wilkowi głowę. Jej siostra jest różowa, także ze skrzydłami... - powiedziała z małym grymasem na pysku - To dla naszej watahy jak widać normalne... a tak czy inaczej jestem Nasza - powiedziała zmieniając temat i witając nową wilczycę.
  20. - No to idź i się dowiedz, mi nie powiedziała, ty pewnie będziesz miał więcej szczęścia... -odpowiedział wskakując na wyższą gałąź zostawiając wilka samego po drzewem i ze swoimi zmartwieniami. Po raz kolejny wylądowała sama gdzieś w swoim miejscu gdzie nikt jej nie przeszkadzał...
  21. - Nie chodzi mi oto, chociaż bardzo możliwe są twoje przypuszczenia. Ale wyjaśnij z nią czemu się okaleczyła tylko dlatego, że ty strzeliłeś focha. - popatrzyłam na siedzącą samotnie wilczycę - ... jak chcesz mogę z nią pierwsza porozmawiać, ale to ty masz lepszy kontakt niż ja sama... - powiedziała, pokazując na wilczycę.
  22. Klacz zawiedziona długością podróży, albo raczej spaceru. Z wielką nie chęcią rozejrzała się szukając dogodnego miejsca. Znalazła otoczony krzewami gruby konar, powstały po ścięciu drzewa. Skoro "pogodynka" rozgoniła chmury, można było nie martwić się o deszcz. Wyciągnęła mały słoiczek robaczków świętojańskich kładąc go koło siebie i przykrywając się kocem. Czekała chwilę bez ruchu reagując na każdy szelest. Nagle śmignął koło niej kształt. Był to jej podopieczny, szczur, mimo iż złej opinii, kochała te zwierzątka. - Myślałam, że coś cię zjadło... - uśmiechnęła się dając jedzenie dla zwierzęcia. Po zjedzeniu swojej porcji ułożyło się na jej grzbiecie, a ona sama jedynie przyglądała się słoikowi, kładąc po sobie uszy.
  23. - Już. - odpowiedziała krótko wstając od Lejli - Masz tylko się nie przemęczać i w najbliższym czasie nie iśc do swojego człowieka. - powiedziałam odchodząc od niej. Wskoczyła na wcześniej wspomniany dąb, po czym obserwowała wszystkie wilki z góry. Oceniała swoimi kryteriami każdego wilka, dochodząc po chwili, że ma wspaniałą watahę. - Witaj. Zapomniałem się z tobą przywitać - usłyszała znajomy jej głos. - Jacob! Jak miło cię znów widzieć, myślałam już, że jakieś cię samice porwały i zostawiły w lesie... - uśmiechnęłam się szyderczo - Nie chcę się narzucać, ale powinieneś pogadać z Lejlą. Przez to, że trochę się wkurzyłeś na coś, zrobiła sobie pełno ran na plecach. Martwię się o nią...
  24. Travel przewróciła oczami widząc zachowanie Cloud'a. - Ja do gryfów nic nie mam, są bardziej przyjazne od poniektórych kuców. - wzruszyła ramionami, wracając na swoje wcześniejsze miejsce, dalej podziwiając otoczenie. " Ehh... czemu akurat taka grupa mi sie przytrafiła...." - pomyślała, z lekkim grymasem na twarzy.
  25. Travel powoli posówała się na przodzie grupy, wyłapując pojedyńcze słowa z ich konwersacji. Przez chwilę klacz rozmyślała, znów nad swoim bagażami. Jednak zmieniła swój obiekt rozmyślań na nowy, czyli podziwiane krajobrazu. Co jakiś zwracając uwagę na ciekawe drzewo czy kamień. Do jej uszu doszła mała, jeśli można było to tak ująć, kłotnia ogierów. Zatrzymała się rozbijając grupę idących klaczy i ogiera, posylając mu nie miłe spojrzenie. - Nie chciałam się wtrącać, ale szukasz dziury w calym. - odkaszlnęła - To ty od samego poczatku chcesz się na siłe zaprzyjaźnić. Nawet jeśli to, poznanie kogoś opiera się na poznaniu imienia.... - powiedziała trochę zirytowana - Nie każdy jest tutaj w celu zabawy. Ja na przykład chcąc się zabawić poszłabym na na dobrą imrezę do tej całej Pinkie... Pie. Inni mogą mieć powód aby iść na tą wyprawę. Chęć wyrwania sie z rutyny, spełnianie swoje przeznaczenia, poczucie dreszczyku emocji lub po prostu zapisanie się na kartach historii... . Nie mozesz też wiedzieć czemu on się wybrał na tą wyprawę, Skrzydlaty. - uśmiechnęła się szyderczo - Nie miłe, prawda?
×
×
  • Utwórz nowe...