Skocz do zawartości

Komputer

Brony
  • Zawartość

    1576
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Komputer

  1. [sandy Finder] Zachichotałam pod nosem. - Ma duży związek bo to jest idealny przykład. Ja się podawał za żonę a tamten wniósł zegar z tym... Czymś. - spojrzałam na niego wiercącym spojrzeniem, jeden z moich naturalnych talentów czyli przekonywanie w końcu się przyda. - Po prostu odpowiedz na pytanie, chcę poznać po prostu z twojej perspektywy jak powinna być wymierzana sprawiedliwość mniej winnemu i bardziej winnemu. - prawdopodobnie to załamie mu światopogląd do tej sprawy. [Nelberg] - Przynajmniej w czymś się zgadzamy. Był dość zafascynowany poglądami Hitlera i postanowił ich użyć oboje wiemy z jakim efektem. Jaka szansa, że tamci gwardziści dogonią Kristiana? - zapytał po krótkiej chwili gwardzistę. - Mówili mi abym lepiej dalej był policjantem lub zgłosił się do milicji Noworosyjskiej. A wybrałem co innego i tak to się skończyło. Cóż bywa. [Kristian] Combot zauważył w powietrzu właz, akurat cała grupa była już w krzakach idąc szybkim marszem w kierunku wschodnim, czyli szybkie ominięcie większych miast Equestrii i schowanie się na pustynii. W teorii łatwe, w praktyce będą szukani przez wszystkie możliwe oddziały. Nie chcąc być znalezionym przez tamtych grupa szła nie przez ścieżkę a akurat przez krzaki i inne alternatywne drogi.
  2. [sandy Finder] Uśmiechnęłam się niewidocznie, już zamierzałam załamać jego światopogląd. I szanse na to miałam duże. - Stosowanie jednak odpowiedzialności zbiorowej jest niepraktyczne, to tak jakby ktoś ukradł kota a druga osoba tylko by mu worek podała. Czy według ciebie obaj powinni ponieść taką samą karę? - zapytałam go chcąc mu trochę namieszać w głowie. [Nelberg] - Chętnie bym to zobaczył, wiele mi o sobie nie mówił. Wspomniał tylko o tym, że był żołnierzem w armii Niemieckiej. Nic więcej, a jego nienawiść zrodziła się z powodu jakiegoś wypadku który jest opisany w jakieś gazecie którą ma w biurku. Nie pozwala nikomu jej pokazać nie wiedzieć czemu. - odparł wskazując kopytem na windę. - Tylko po tym wnioskuję, że z nim łatwo by nie było. Może jednak z lepszymi walczyłeś, nie mam pojęcia. Czas pokaże jak to się skończy. [Kristian] Po tym jak wszyscy wyszli z kanałów Combot widząc wspinających się gwardzistów po drabinie, pomachał im i zamknął właz przekręcając go aby nie było niespodzianek. Reszta wzięła jednorożców wzięła skrzynie magią. - Ciekawa oczyszczalnia ścieków. - powiedział do siebie Kristian patrząc na daleko położony budynek, według mapy czeka ich długa podróż na pustynię jednak może się opłaci. Zakładając, że Manehattan leży w dawnej Francji a pustynia w Polsce lub Ukrainie trochę to potrwa.
  3. [sandy Finder] Spojrzałam na tego co chwilę wkurzającego mnie gwardzistę. - Ty chyba lubisz mi docinać? Nieważne co powiem to od siebie coś dodasz. - powiedziałam z niechęcią do niego, skończyłam w końcu jeść ten chleb. Już wiedziałam, że noc będzie bardzo "ciekawa". Ból głowy ustępował powoli jednak kaszel dalej był, najlepszym tego dowodem jest to, że zakaszlałam teraz. - Przynajmniej póki co nikt nie udowodni tego, że niby jestem tak samo odpowiedzialna za ten cały "zamach" jak tamten. - dodałam, byłam ciekawa jego odpowiedzi i to bardzo. [Kristian] Combot znowu użył swoich silniczków w "plecaku" by zrobić unik przywalając w ścianę, postanowił wydostać się na zewnątrz drabiną która stała obok. Akurat ostatnia skrzynia została magią wniesiona. - Dobra zmywamy się. - powiedział z uśmiechem Kristian do swoich wcześniej rzucając paczką mąki o podłogę by zrobić zasłonę dymną. Reszta zaczęła wchodzić po drabinie za nim. - Było miło panowie ale się skończyło. Może się spotkamy w innych okolicznościach. [Nelberg] - A powiedz mi skąd taka pewność, że tak łatwo byś po prostu zabił Kristiana? Nie wydaje mi się abyś sprzątnął go bez problemu 1 na 1. Nie mówiąc gdyby był z nim Combot DX lub ochrona. - odparł Nelberg uśmiechając się sprytnie. - Wiesz mi to by nie było łatwe nawet dla kogoś takiego jak ty.
  4. [sandy Finder] Westchnęłam pod nosem i wzięłam w końcu w kopyta ten obrzydliwy chleb. Zjeść go muszę bo umrę z głodu, wzięłam gryz i już miałam ochotę znowu go wyrzucić. Wolę mieć już ten proces za sobą, w lochach niestety warunki nie są zbyt ciekawe. - Tak się kończy pomaganiu temu komu nie trzeba. - powiedziałam do siebie dalej jedząc ten chleb. [Kristian] Dwóch buntowników było śmiertelnie rannych od bełtów i 3 miało średnie rany od pocisków magicznych. Obrona się cofnęła z powodu wnoszenia już drugiej skrzyni i trzeciej. Została ostatnia, Combot pilnował jednorożce aby nie było niespodzianek. [Nelberg] - Podobno jest sposób aby to nie poskutkowało. - odparł nie przejmując się tym zbytnio. - Prędzej zobaczę sponyfikowanego Putina niż znajdziesz Kristiania. - dodał jeszcze od siebie.
  5. [sandy Finder] Wzięłam łyżkę i z pewnymi oporami wzięłam ją do ust razem lekarstwem, zakaszlałam trochę z powodu ohydności tego. - Gorsze niż antybiotyk. - wydusiłam z siebie zwracając łyżkę i siadając znowu pod ścianą i otaczając się kocem. Dalej było mi zimno jednak było lepiej niż poprzednio, może ten ból głowy przejdzie przynajmniej. Poza tym pierwszy raz spotkać miłego gwardzistę to zaskoczenie i to duże, w porównaniu do tamtego to niebo a ziemia. [Kristian] Kusznicy pochwycili magią skrzynki by ich towarzysze uzbrojeni w broń białą zajęli jakoś gwardzistów, wspomniani ustawili się tylko w linii prostej wystawiając włócznie do przodu i się cofając, jednorożce ustawiły skrzynię pod właz, Combot po otwarciu włazu odszedł do niego by obserwować gdy piątka jednorożców wciąga pierwszą skrzynię na zewnątrz. - Formacja obronna! - rozbrzmiał rozkaz Kristiana, włócznicy cofnęli się i przygotowali znowu swe włócznie. [Nelberg] - Wiesz mi, nie przekonasz mnie. Wielu próbowało i kończyło z obitym pyskiem, możecie nawet ze mnie wyciągać informacje przez rok. I tak się niczego nie dowiecie. - odparł zakładając znowu swoje okulary. - Mam nadzieję, że fajnie się wam będzie szukało Kristiana po świecie.
  6. [sandy Finder] Na domiar złego oprócz kaszlu i kataru doszedł ból głowy, lodowata woda i podmieńce to nie jest dobre połączenie. Szczególnie w moim przypadku, byłam przyzwyczajona do upałów a nie takiej wody. Wysunęłam róg o dziwo łatwo, pierścień tylko lekko się wyluzował. W teorii miał utknąć tam a mój róg dałoby się wyciągnąć. Usłyszałam prośbę lub rozkaz o podejście, wstałam niemrawo i lekko się chwiejąc podeszłam patrząc zmęczonym wzrokiem na gwardzistę. Wolałabym dalej spać, ale nie miałam siły protestować. [Kristian] Kristian już zniecierpliwiony brakiem postępów w walce z gwardzistami postanowił spróbować ostatniej rzeczy, widząc że kusze były załadowane wysunął się lekko w bok. - Salwa penetrująca teraz! - rozkazał wskazując kopytem na zbliżających się gwardzistów, jednorożce szybko wystrzelili bełty wzmacniając i przyśpieszając je magią. Jeśli to nie poskutkuje to koniec. Combot w tym czasie dobiegł do włazu i zaczął z pewnymi oporami go otwierać, wielki był i w tym problem ale po pewnym czasie się uda. [Nelberg] Pegaz zmrużył oczy. - Wiesz ile razy słyszałem tą wymówkę? No nie wiem, liczyło by się to w tysiącach co najmniej. Nie wmawiaj mi, że niby taki dobry i uczynny nagle jesteś gdy ty miałeś dość nieciekawą reputację na ziemi. Tylko kopytem potrafisz zagrozić a jak przyszło by co do czego to byś błagał o litość. - odparł sucho patrząc bez przerwy na niego. - Stwierdzam fakty. Chętnie posłucham dalej twoich "kazań", mam z czego się śmiać przynajmniej.
  7. [sandy Finder] Spałam w najlepsze od czasu do czasu poprawiając swoją pozycję by nie było podejrzeń. Wsunęłam podczas kolejnego poprawiania się róg do tej przerwy między cegłami tak aby pierścień się zaklinował. Według tamtego muzułmana to pomagało, ale nie byłam tego pewna. Teraz spałam nieruchomo od czasu do czasu kaszląc lub wciągając powietrze nosem, było słychać wyraźnie, że mam katar. Przeklęta woda. Może ta noc będzie przynajmniej spokojna. [Nelberg] - Co jak co. Jednak w RFL nie jestem, pomagam tylko Kristianowi bo coś musiałem wybrać. Czyli mniejsze zło, po jednej stronie mamy gwardię która podobno stosuje sadystyczne rzeczy na więźniach a po drugiej RFL który nie miał dobrej reputacji jednak coś byli bliżej mojego światopoglądu. Co mi było po tym, że w gwardii byłbym i miałbym niezłą kasę skoro to by się gryzło z moim sumieniem. Myślisz, że to takie łatwe aresztować kogoś kogo znasz lub dawnego przedstawiciela swojej rasy który robi coś bo musi? Oczywiście, że nie jako policjant jakoś to nie było łatwe nawet kuce aresztować, jednak żyć musiałem. Jednak po co ja o tym gadam, i tak nie zrozumiesz podstawowych wartości moralnych. - odparł wracając do przeszłości. [Kristian] Jeden z promieni magicznych trafił w skrzynię rozwalając ścianę trochę przez co jedna z płyt zaczęła się wysuwać, jednorożce z RFL zaczęły własną magią wpychać to na swoje miejsce. Udało się jakoś. - Dobra tam jest właz, widać stąd ale trochę zajmie tam dojście z naszym ładunkiem. - powiedział Kristian do klaczy wskazując kopytem miejsce. Combot który był na przodzie pobiegł przygotować właz do otwarcia.
  8. [sandy Finder] Spojrzałam na gwardzistę z nienawiścią w oczach i postanowiłam się przespać. Miałam plan i zaraz go prawdopodobnie wprowadzę w życie. Otoczyłam całe swoje ciało jedynie kocem i poszłam spać. Może lepiej się poczuję, kopyta jedynie posłużyły mi jako poduszka. [Kristian] Większość bełtów przyjęła na siebie skrzynia a resztę ściany w kanałach. - Jeszcze kilka minut drogi, jako tako nasza siedziba nie była daleko. - powiedział Kristian do klaczy obok który trzymała razem z innymi. Wymiana ognia trwała w najlepsze. - A jak sir wyjdziemy z kanałów? - zapytała po chwili. - No to zdobędziemy przewagę proste. - odparł odwracając się do tyłu i chowając głowę za skrzynią. [Nelberg] - No wiesz jak ktoś nie ma honoru to tak mówi. Tacy najemnicy jak ty to tylko śmiecie i wyrzutki społeczeństwa. Wolę walczyć uczciwie niż być zamknięty w bańce przez przydupasa wiemy kogo. - odparł Nelberg patrząc na niego uważnie. - Może i o tobie słyszałem i o sławnej akcji z zniszczeniem gazu bojowego RFL ale dla mnie śmieszne jest bycie najemnikiem.
  9. [Kristian] Jednorożec schował się za pudłem, wyszedł dopiero zza niego widząc, że bełty się wbiły w skrzynię. - Przyśpieszcie. - rozkazał swoim, ci posłusznie przyśpieszyli kroku chcąc się wydostać, Combot jedynie szedł na przodzie i używając mapy kanałów. Kilka rekrutów wystrzeliło z własnych kusz w gwardzistów chcąc ich spowolnić. [sandy Finder] - Ten chleb jest ohydny... - odburknęłam trąc kopytem o kopyto by się ocieplić, kaszel i prawdopodobnie przeziębienie dawało o siebie znać. Zakaszlałam kilka razy i wróciłam do obserwowania reszty celi, musi tu być coś aby jakoś uciec. Po prostu musi, tamte cegły są dalej dobre ale tamten patrzy. A może coś w podłodze jest lub trochę nad nią. Zauważyłam kolejną przerwę między cegłami. Miałam pomysł ale zaraz to zrobię. [Nelberg] Pegaz na odpowiedź prychnął. - Umiesz sobie poradzić tylko ze swoimi przydupasami. Bez nich to byś był obity. Każdy potrafi być chojrakiem jak ma koleżków. - odparł kpiącym głosem, może uda mu się go sprowokować. - No chyba, że boisz się, że skończysz jak po walce z Combotem. Nie martw się zrozumiem, każdy się czegoś boi. - dodał śmiejąc się pod nosem, to zawsze działało na dresiarzy w Oslo.
  10. [sandy Finder] - Niech cię szlag. - odparłam drżąc z zimna, czułam również niestety głód. A chleb mi nie pomoże, bo i tak bym go nie zjadła z powodu niejadalności tego. - Jeśli mam tu spędzić najbliższy czas nie macie przypadkiem czegoś innego do jedzenia niż chleb? - zapytałam go, nie wierzyłam, że to robię jednak czułam głód. A obecność królowej w Canterlocie tylko to pogarszało. [Kristian] - Ustawcie trochę bardziej z tyłu jedną z skrzyń. - rozkazał kilku rekrutom, ci się cofnęli by osłaniać resztę pudłem w którym były stalowe płyty. Kristian widząc kawałek tarczy magicznej ocenił prawdopodobieństwo przebicia, wystrzelił wtedy gdy tarcza była pod kątem prostym do niego czyli wtedy gdy bełt miał największą szansę przebicia, celował również tak by trafić w gardło. Chciał wyeliminować już jednego z nich. [Nelberg] - Byłeś w Norwegii i cię nie aresztowałem, niestety to był błąd. - wycedził próbując przebić się przez barierę, nawet za pomocą gwoździa i młotka. Niby powinno się przebić ale nie wiadomo.
  11. [sandy Finder] Zmrużyłam oczy. - Ale ja tego cholernego "czegoś" nie wnosiłam. Stosujecie odpowiedzialność zbiorową czy mi się zdaję? - zapytałam, na chwilę zakaszlałam. - Powiedz mi proszę, że będziesz się zmieniał z kimś... - dodałam, w ciągu godziny zdobył miano najbardziej znienawidzonej przeze mnie osoby. Nowy rekord. [Nelberg] - Smutne czy nie ja mu się jakoś nie dziwie, że prowadził wojnę z wami i zaczyna robić to ponownie. Przez was, czyli kucyki jest taki jaki jest. - odparł patrząc na stan łańcucha. - Wy te łańcuchy ze złomowiska bierzecie? I nie weźmiecie mnie nigdzie, prędzej dam się zabić. A poza tym byłeś kiedyś w Norwegii? [Kristian] Kristian i grupa przyśpieszyli kroku chcąc szybko być na miejscu. - Dajcie kusze. - rozkazał Kristian jednemu z rekrutów, ten mu podał broń. - Niech oni tu tylko przyjdą... - dodał pod nosem.
  12. [Nelberg] Spojrzał na gwardzistę patrząc na niego i nie wykazując żadnych emocji. - Mi się jakoś to nie wydaje, możecie mnie przesłuchiwać nawet rok. I tak nic nie powiem, nie jestem jak tamten zdrajca. - powiedział do niego próbując wiercić go wzrokiem. - Poza tym nawet gdybym wam chciał pomóc to nie mam pojęcia gdzie się wycofał, w tych kwestiach to tylko On i Combot wszystko wiedzieli. Więc ja tu wam nie pomogę bo nie mam nawet jak. [Kristian] Kristian już planował ucieczkę od dłuższego czasu jednak to miało wyglądać inaczej. - Uciekniemy na pustynie San Palermo i taki będzie tego finał. - powiedział do siebie, klacz najwyraźniej to usłyszała bo podeszła do niego. - Sir! Po co tam? I co jest w tych skrzyniach? - zadała mu już dwa ważne pytania. - Raz, to jest miejsce gdzie się nas nie spodziewają. Dwa, stalowe płyty są w skrzyniach. A teraz wracaj do szeregu, jeszcze tylko 20 minut drogi. - odparł przyśpieszając kroku, słyszał z daleko pościg jednak to nie miało znaczenia, jak wyjdą z kanałów to zgubią się najwyżej gwardziści. [sandy Finder] Odleciałam trochę z powodu wody, już niezbyt dobrze się czułam i zimno mi było. Postanowiłam usiąść i otoczyć się kocem patrząc z nienawiścią na tamtego gwardzistę. - Sadysta. Takich jak Ty powinni zamykać w lochach. - wycedziłam przez zęby. - Poza tym masz jakiekolwiek pozwolenie na takie rzeczy? - dodałam pytanie będąc ciekawa czy to jest samowolka. Na chwilę głośno zakaszlałam, cóż nie będzie tu przyjemnie.
  13. [Kristian] Combot korzystając z nowej zabawki czyli specjalnego plecaka zwiększającego jego prędkość za pomocą malutkich, niestabilnych silników odrzutowych uniknął ataku jednak zbyt przesadził z prędkością i wleciał prosto w jedną z szaf rozwalając ją. - Zapamiętać, zmniejszyć siłę tego gadżetu. - powiedział do siebie Kristian, widząc że już wszyscy zeszli spojrzał ze uśmiechem na gwardzistę. - A no tak Michael, miał szczęście że zwykle nie chodziłem z bronią. Bo byś był na jego pogrzebie. - widząc, że Combot już wstał lekko uszkodzony który wskoczył również do dziury spojrzał śmiejąc się pod nosem na niego. - Jak to mawiali u mnie. Auf Wiedersehen. - odparł zamykając drzwi i samemu schodząc na dół zamykając właz. Cieszył się, że są w kanałach a w niektórych miejscach są tak rozciągnięte, że wychodzą poza Manehattan. Poszedł za kolumną jego rekrutów ze dużymi skrzyniami mając plan gdzie się ewakuować. [sandy Finder] Patrzyłam na łańcuchy wzdychając, był zbyt duży by go przerwać jednak postanowiłam jednak użyć tego pomysłu na ściągnięcie pierścienia. Powoli ale jednak przesuwałam się w stronę ściany gdzie była przerwa między cegłami. Jak mnie obleje to będzie płacił za moje leczenie, postanowiłam jedynie coś powiedzieć od siebie do gwardzisty. - Masz szczęście, że mam ten pierścień bo by cię na noszach już wynosili. - powiedziałam do gwardzisty patrząc na niego z czystą pogardą.
  14. [sandy Finder] Zmrużyłam oczy, już go nie lubiłam. Chętnie bym go strzeliła w pysk ale w tej sytuacji nie mogłam tego zrobić. - Wypchajcie się. Kara śmierci za nic, to wina tamtego nie moja. - odwarknęłam jadowicie. - I tak tego nie zrozumiesz, gadanie z tobą to jak do ściany. - dodał odwracając się do ściany i siadając ciężko patrząc na cegły. Ten widok był lepszy niż twarz tamtego gwardzisty. [Kristian] Spojrzał z uśmiechem na gwardzistę. - Wielu próbowało zdobyć moją głowę. Wiesz Kristiana Konig Jörg Thalberga wielu nie lubiło, szczególnie tamten z POZu, nie pamiętam jak się nazywał ale teraz to mniej ważne. - odparł patrząc jak Combot otwiera dużej wielkości właz. Reszta rekrutów ze sporymi skrzyniami zaczęło tam wchodzić. - Combot zatrzymaj go przez chwilę. - rozkazał maszynie, ta zablokowała drogę do Kristiana patrząc w oczy gwardziście.
  15. [sandy Finder] Przełknęłam głośno ślinę, gdybym z nim leciała to by mnie zabierali na noszach. O ile było by co zabierać. - Żartujesz, prawda? - zapytałam lekko wystraszona. - Przecież to jego wina, że postawił wszystko na jedną kartę. Za brawurę się płaci. - powiedziałam próbując uniknąć jakoś spotkania z nim. - Nie mam zbytniej ochoty go widzieć. [Kristian] Bardziej myślący kusznicy osłonili się polem i kilku towarzyszy, po salwie pozostało jakiś 15 rekrutów. Ci wbiegli do warsztatu, widząc swego dowódcę który właśnie wyjmował skrzynię zameldowali. - Sir! To nie ma sensu! - zameldowała klacz w hełmie z piórami, to pokazywało rangi obecnie. - Wiem o tym, dlatego bierzcie te skrzynie. - odparł Kristian wskazując na kilka sporych skrzyń, posłusznie je wzięli. Kristian jeszcze przesunął szafę by zobaczyć drzwi z napisem "Wyjście ewakuacyjne". Obejrzał się do tyłu by zobaczyć tamtego gwardzistę. - Znowu ty? Jesteś naprawdę uparty. - powiedział ponuro do niego, jeden z rekrutów przekręcił klucz w zamku aby nie było więcej gości. A Yuri który zdążył przybiec patrzył wrogo na niego.
  16. [sandy Finder] Warknęłam na gwardzistę, może i miał rację, że podmieńce nie lubiły lodowatej wody. Zwykle to się kończyło szybką chorobą, jednak zaciekawiło mnie to, że ktoś chce ze mną rozmawiać. - Jaki znajomy? - zapytałam zdziwiona, jako tako znajomych nie miałam w Canterlocie. Przeklęta gwardia, gdy nie trzeba przyjdą. [Kristian] - Ależ skończyliśmy. Żegnaj. - odparł Kristian wysyłając strumień wody Combot jedynie otworzył drzwi od warsztatu sam tam wchodząc, Kristian również tam wkroczył. Miał plan jak uciec. Yuri w tym czasie wykorzystując zamieszanie wbiegł do stołówki zastając rekrutów krzyknął do nich. - Brać broń i spadamy! - tamci zareagowali, na oko było ich 40. Dwudziestu wzięło broń bo tylko tyle jej było, z czego 5 miało stare szabelki, druga piątka włócznie a reszta kusze. Szybko wyszli z stołówki robiąc murek między wejściem do warsztatu a gwardzistami.
  17. [Kristian] - Oj, oj, oj. Mylisz się i to bardzo przyjacielu, mam drogę ucieczki. Nie doceniacie mnie, to bardzo niedobrze dla was, bardzo niedobrze. - odparł Kristian kręcąc głową, spojrzał po chwili na gwardzistów, rekruci robili półksiężyc według gwardzistów. - Ostatnimi czasy gwardia jest zbyt pewna siebie. Domyślam się kto nagadał gdzie mamy bazę i możecie mu przekazać, że prawdopodobnie źle skończy. Prośba jak najbardziej do spełnienia jak mniemam? - dodał klepiąc Combota. - A i jeszcze jedno, życzę powodzenia bo wam się przyda. - w tym momencie jednorożce z kuszami wystrzeliły. Kristian zaczął spokojnie iść w stronę warsztatu. Miał plan na ucieczkę. [sandy Finder] Przerwałam swoją akcję próby przełamania ściany i spojrzałam z nienawiścią na gwardzistów. - A żeby was... - warknęłam pod nosem myśląc jak ściągnąć pierścień, przypomniał mi się pomysł pewnego muzułmana jak ściągnąć pierścień. Był to dość dziwny pomysł ale prawdopodobnie skuteczny, podeszłam tylko do dwóch cegieł między który była największa odległość, z dala od ściany więc włócznią nie dostanę.
  18. [sandy Finder] Ściana odepchnęła mnie prosto na podłogę. Spojrzałam zaskoczona, miałam pewny pomysł na ucieczkę jednak jego prawdopodobieństwo udania było bliskie zeru. - A może to poskutkuje... - stawiając wszystko na jedną kartę przybliżyłem róg do ściany tak aby dotknął ją pierścień który blokował moją magię. Jeśli to poskutkuje to ściana magiczna zostanie na tyle osłabiona bym mogła przez nią przejść, potem pozostaje tylko okno i jest wolność. Poza tym wykombinowałam pomysł na opuszczenie Canterlotu. [Kristian] Spojrzał zdziwiony na trochę na gwardzistę. - A wiesz co? Jednak masz rację, po co mam używać swojego Combota skoro mogę użyć po prostu rekrutów. - odparł z uśmiechem. - Nelberg, rób to co do ciebie należy. - rozkazał pegazowi, tamten posłusznie zagwizdał w gwizdek. Z stołówki wyszło 10 kucy, z czego 5 to jednorożce a 3 to pegazy, reszta to kucyki ziemne. Każdy miał na głowie hełm i broń w przypadku jednorożców to były kusze a reszty standardowe włócznie bez bajerów.
  19. [sandy Finder] Poczułam niepokojącą obecność podmieńca, niestety nie zwyczajnego. Tylko królowej, cóż sprawy się jeszcze bardziej komplikują. Niech tylko nie wchodzi do lochów bo będę miała przerąbane po całości, a wrócenie w jej łaski jest niemożliwe. - Dlaczego wtedy gdy siedzę i głoduję w lochach? - zapytałam siebie wyrzucając bochenek chleba w kąt, postanowiłam sprawdzić reakcję magicznej ściany na dotknięcie. Może nie porazi prądem, jak pomyślałam tak zrobiłam przyłożyłam kopyto do ściany magiczne czekając na jakąkolwiek reakcje. [Kristian] - Wiem, że ten Combot jest świetny. Ale wyciąganie młotka nie jest dobrym pomysłem, jeśli tamten ledwo co przeżył to tobie nie wróżę świetlanej przeszłości. - odparł spokojnie idąc w stronę gwardzistów z robotem. - Najciekawsze jest to, że takie coś jak Ty przyjęli do gwardii. Ślepi rekrutują tam? - zapytał nie zmieniając wyrazu twarzy. - A te wasze włócznie ładne są, pożyczę kilka.
  20. [Nelberg] - Coś się nie podoba? Może zbyt niegrzeczny jestem i uczucia uraziłem? - zapytał ponuro, gdyby miał ze sobą swoją pałkę to by załatwił gościa. - Ty się ciesz, że ja broni nie mam bo byś już leżał nieprzytomny. - dodał do swojej wypowiedzi patrząc w stronę windy. Ta akurat zjechała, Kristian wychodząc z niej razem z Combotem DX spojrzał na gwardzistów zaskoczony. - Co tu gwardia robi? - zapytał sam siebie, Combot jedynie stał z boku jako ochrona. - Co oni tu robią?! - krzyknął w stronę Nelberga. - Zostawię was tylko na chwilę a potem takie rzeczy się dzieją. - warknął w stronę wspomnianego pegaza. - Mam przerąbane. - mruknął Nelberg do siebie, próbując wydostać się z potrzasku gwardzistów.
  21. [Nelberg] - Tia ciekawie, szczególnie jak to jest mój szef... - odparł ponuro. - No mogę poznać twoją "ciemną" stronę. O ile to nie będzie zbyt śmieszne. - dodał do swojej wypowiedzi odwzajemniając spojrzenie. - Śmiecia w twoim wypadku to duże niedomówienie, wpychasz się w nieswoje sprawy. Ale cóż marionetki tak mają. - trochę się roześmiał, uspokoił się dość szybko i zapalił papierosa. Windę dzieliło od parteru 1 piętro.
  22. [Nelberg] Nelberg spojrzał ze wściekłością na gwardzistę. - Jakim cudem ty jeszcze żyjesz? Combot cię wtedy tak sprał, że conajmniej w szpitalu przez miesiąc powinieneś być. - warknął mu w twarz. - Ciesz się, że jestem cierpliwy bo by już cię na noszach wynosili. - dodał korzystając z chwili spokoju przekręcił klucz w zamku. - Combot, idziemy. Raporty i lekką aktualizacją musisz mieć. - rozkazał Kristian do maszyny stojącej obok niego, obaj weszli do windy która zaczęła jechać na parter. Nelberg widocznie zauważył to bo nad windą pokazywały się numerki które pokazywały na jakim piętrze, jest winda. - Czemu akurat teraz... - warknął do siebie Nelberg zasłaniając oczy kopytem.
  23. [Nelberg] Nelberg ściągnął okulary by spojrzeć zwyczajnie swym ponurym wzrokiem na gwardzistę. - Czy ty uważasz, że ja też jestem głupi? - zapytał dla pewności poważnym głosem. - Byłem policjantem więc chyba wiem trochę o pilnowaniu porządku. A to, że wam gwardzistom to nie wychodzi to w ogóle inna sprawa. Kim ty w ogóle jesteś?- dodał do swojej wypowiedzi patrząc jednorożcowi w oczy. Jednakże na nieszczęście Nelberga z laboratorium a raczej warsztatu wyszedł Yuri. - Tavarish! Skończyłem, co mam z tym zrobić? - zapytał niosąc jakieś pudło, zamilkł na chwilę poprawiając gogle czy aby na pewno widzi gwardzistów. - No to może ja pójdę. - powiedział do gwardzistów idąc łukiem ku stołówce. Nie spodziewał się gwardii tu.
  24. [Nelberg] Nelberg symulował śmiech, a raczej próbował. - No każdy wie, że w Gwardii pracują głąby którzy myślą, że są "stróżami prawa". Jednak rzeczywistość jest inna. - odrzekł jedyne co robiąc to zamykając drzwi. - Ja tu tylko pracuję, jak tak bardzo chcecie pogadać o RFL to na górze jest mój szef. Zna się na tym, ja nie jestem od tego. - dodał pokazując kopytem windę. - Mogę was tylko zaprowadzić najwyżej.
  25. [Nelberg] Widząc, że albo złamie prawo albo podejdzie uznał, że i tak nie ma wyboru. Podszedł wolnym krokiem stojąc metr od gwardzistów i patrząc im w oczy, pod okularami było pogardliwe. Cóż nie uważał ich za dobrych stróży prawa, sam był policjantem to wiedział dużo na ten temat, a i nawet był adwokatem ale to temat na inną rozmowę. - Więc... po co miałem podejść? - zapytał podchodząc bliżej na pół metra, aby sobie nie pomyśleli. [sandy Finder] Westchnęłam podnosząc chleb, może pieczywa zbyt bardzo nie lubiłam ale wyboru nie mam. Ugryzłam z uporem aby stwierdzić jedną rzecz. - Ten chleb to oni robią na odwal się. - cóż nie smaczny i brak mu zachęcającego wyglądu. Ma wszystko to czego normalny chleb nie powinien mieć.
×
×
  • Utwórz nowe...