Skocz do zawartości

Komputer

Brony
  • Zawartość

    1576
  • Rejestracja

Wszystko napisane przez Komputer

  1. [Kristian] Drzwi od ratusza otwarły się, wybiegł Combot który rzucił jakimś pojemnikiem w protestujących. Pluton się cofnął, po chwili demonstrantów zasłonił lekko pomarańczowy dym, reszta żołnierzy z ratusza rzuciła siatkę w dym. Pegazy rozwiały chmurę by pokazać zaplątanych demonstrantów w ogromnej sieci. - Zakuć i przetransportować przed miasto. - rozkazał Kristian, jak powiedziano tak zrobiono. Po kilku minutach przez miasto szedł szereg zakutych kucy eskortowanych przez żołnierzy. Tym czasem drugi pluton polskich żołnierzy kierował się w stronę garnizonu gwardzistów z rozkazem zdobycia arsenału.
  2. [Kristian] Kristian pokazał jedynie kopytem na tych buntujących się kucy. Jego pluton od razu ruszył mając przygotowane szable do cięcia. Jednak On sam miał lepszy pomysł, pokazał jakiś znak Combotowi za oknem. po coś poszedł. Yuri jakiś czas temu stworzył pojemnik z gazem łzawiącym. Przyda się. Austriacy zrobili półksiężyc wokół demonstrujących. - Macie ostatnią szansę by się wycofać. - rozkazał im, czekał teraz na efekt.
  3. [Kristian] - Rozpędzić stąd ten plebs. - rozkazał Kristian swoim, Austriacy pomaszerowali pod ratusz by przegonić gnoi. Po dotarciu zatrzymali się wyciągając średniej długości miecze. - Jeśli zaraz stąd nie pójdziecie zrobimy wam z dupy druty. - nad nimi wisiała flaga Austro-Węgierska którą trzymał sztandarowy. W ratuszu natomiast Combot z 10 osobową strażą czekali zaskoczeni na widok strajkujących. Król Przemysław Furman na razie był w głównej sali, mieli rozkaz tylko obrony. Trwała dyskusja również co zrobić z listem od Celestynki, postanowiono go zignorować z powodu rzekomej burżuazji jak to ujęło kilku. Postanowiono szybko rozpocząć działania wojenne a w razie czego ewakuować sztab i króla.
  4. [Kristian] Po założeniu korony na głowę sołtysowi ten wstał, wszyscy którzy na to patrzyli uklękli. Po czym powstali gdy ruszył kopytem, zaczął wracać do ratusza. Przedtem szepnął do oficerów. - Możecie już zacząć operację Kotwica. - po czym odszedł, Kristian wraz z oficerami cieszyli się i to bardzo. - Za chwilę zaczniemy. - powiedział do Kristiana jakiś starszy kuc obok. - Za minutę. - dodał. [sandy Finder] Przechadzałam się po celi myśląc za ile będzie ten wyrok. Chciałam mieć to z głowy i mieć pracę i zająć się normalnymi rzeczami. I przy okazji sprawdzić czy jest coś ciekawego poza tarczą magiczną która oddzielała mnie od wyjścia. - Ile mam tu czekać. - powiedziałam do siebie patrząc cały czas, nie widząc nic ciekawego przyłożyłam ucho do ściany. Może usłyszę coś ciekawego.
  5. [Kristian] Dzwon już zaczął bić, na plac wchodził Sołtys Przemysław Furman. Uwielbiany w Warszawie z powodu patriotyzmu i marzeniu o wielkiej Polsce. Po stanięciu na środku placu Kristian wraz z resztą oficerów zasalutowali. A tłum wiwatował, sołtys uciszył ich kopytem. Kapłan już czekał spojrzał w stronę ludności cywilnej i żołnierzy. - Dziś syn Polski, Przemysław Furman za pozwoleniem Bożym zostanie koronowany. Będzie z pewnością królem mądrym i sprawiedliwym, dobro Polski będzie na pierwszym miejscu. Będzie przestrzegał praw ludzkich i Bożych by zaprowadzić Polskę do świetności! - po krótkim przemówieniu, Sołtys uklęknął. Kapłan kopytem zrobił znak krzyża na czole i trzymał nad jego głową koronę czekając minutę. - Według plotek kilku buntowników o poglądach komunistycznych i skrajnie liberalistycznych nie podoba się to. - szepnął jeden z oficerów do Kristiana. - Ale oni wiedzą, że plac od razu jest przed ratuszem? - odszepnął do niego. - Chyba nie, nie jest ich zbyt dużo. Zdecydowana większość ludności jest za koronacją, bo wtedy Polska była w okresie świetności. - cicho powiedział drugi oficer. Tych troje zachichotało. - A czemu ich nie aresztowaliśmy? - wtrącił się kolejny. - Bo śmieszne są ich potyczki gdy są pijani. - teraz wszyscy oficerowie się roześmieli.
  6. [sandy Finder] Usiadłam na łóżku myśląc nad kolejnym ruchem. Jeśli uda mi się wybronić zajmę się sprawami korzystnymi dla mnie. - A żeby życie było takie proste. - powiedziałam do siebie patrząc na warunki w tej celi, o wiele lepsze niż poprzednia. - Tylko kiedy wyrok wydadzą. - dodałam pod nosem. [Kristian] Pluton Austriacki dotarł na plac robiąc murek, Kristian patrzył na nich z pewną dumą. Że pod dowództwem nie ma bandy debili, właśnie ściągano flagę Equestrii i wieszano Polską. Co więcej tłum się tu schodził, będzie ciekawie. Zerknął na zegar by sprawdzić, że za 10 minut koronacja. - Nikogo nie mamy prawa przepuścić. No chyba, że ma pozwolenie. - powiedział do swoich podwładnych ci kiwnęli głową, Kristian jedynie poprawił Pikielhaubę i stał z boku, żołnierz obok niego trzymał flagę Austro-Węgierską. Drugi pluton polaków stał za nimi jako druga linia obrony.
  7. [sandy Finder] Westchnęłam, nie lubiłam gdy ktoś zadawał kilka razy to samo pytanie. Irytowało mnie to nieco ale wyboru nie miałam. - Po prostu mój udział polegał na tym abym udawała żonę, nic więcej. Powszechnie wiadomo, że niewielu szlachciców przychodzi samotnie na takie uroczystości. Ta sfera społeczna lubi się pokazać przed innymi szlachcicami tym, że ma ładniejszą klacz od drugiego. Nie rozumiem tego ale nieważne. Zgodziłam się na to tylko dlatego, że mi groził. Miał ostrą broń i dlatego od razu zadziałał mój instynkt przetrwania. Śmierć przed poderżnięcie gardła nie jest za bardzo tym co chciałam. - odpowiedziałam patrząc w oczy księżniczce. - To wszystko już księżniczko? [Kristian] - Ogłoszono już informacje o koronacji królewskiej. Zacznie się za jakieś 30 minut. - powiedział jakiś rekrut do drugiego. Kristian spojrzał na nich, wyposażeni byli w mundury Austro-Węgierskie. Na znak wyróżnienia się od Polaków. Jego pluton miał za jakieś 10 minut przygotować się przed ratuszem, jako tak zwany murek. Nie wiadomo komu przyjdzie do głowy zamach, jednak rozkazy na jakiś czas musi wykonywać. A potem to się pomyśli. - Dobra, przygotujcie się. Za 7 minut zbiórka i wychodzimy! - krzyknąłem do swoich, ci spojrzeli i przerwali grę w karty lub inne ciekawe zajęcia.
  8. Komputer

    [Zapisy] Maskarada

    W grupie zawsze raźniej .
  9. Komputer

    [Zapisy] Maskarada

    Imię: Shadow Knife Wiek: 25 lat Rasa: Kucyk Ziemski Wygląd: Ten strój nosi najczęściej, na inne okazje bardziej oficjalny zakłada. Status: Zamachowiec Historia: Shadow Knife jest dzieckiem ulicy, uciekając szlacheckiej rodziny z powodu jego licznych kradzieży był coraz lepszy w tym fachu. Jednocześnie ucząc się posługiwać skradzioną bronią pewnemu kupcowi. Był bezstronny, działał dla tego kto płacił najwięcej. Nic ponad to. Dostając zlecenie na zabójstwo księżniczki Luny uświadomił sobie, że to będzie dla niego dzień chwały. Jak na szczęście został zaproszony na maskaradę. Umiejętności: Wygimnastykowany, mistrz inflitracji. Charakter: Cichy, tajemniczy, nie lubi zbyt słodkich rzeczy, traktuje swoją broń jak żywe istoty, wredny. Jak coś nie tak to poprawię.
  10. [sandy Finder][Nic nie robię bo zablokowany jestem] [Kristian] Kristian stał w głównej sali sołtysa obok czekając na polecenia. - Jeśli my pierwsi zrobimy ruch siłą to będziemy oskarżeni jako agresorzy. Co robić, co robić... - powiedział do siebie sołtys pisząc coś na kartce. - A może koronacja królewska? Jeśli nas zaatakują z tego powodu zostaną uznani za agresorów a my za poszkodowanych. - zaproponował Kristian suchym tonem. - Dobra propozycja, każe ogłosić, że jeszcze dziś będzie koronacja. Poza tym może więcej dawnych polaków tu wróci. - odparł widocznie ucieszony. - Dobrze, ja muszę iść szkolić resztę moich. - odpowiedział Kristian wychodząc z pomieszczenia.
  11. [sandy Finder] Pytanie mnie lekko zdziwiło, z procesu zamieniło się w to w pytania o przeszłość i poznane osoby. Ale lepiej nie dyskutować. - O ile pamiętam uważał, że w POZ i FOL pracowały tylko Bałwany które wierzyły w motta "Zabić kuce" lub "Zabić ludzi". Jego organizacja miała za cel jedynie zniesienie bariery co do kucyków nie przepadał za nimi z powodu przeszłości o której mi opowiadał. Z tamtego okresu mam nawet zdjęcia które mam w torbie ale nie mam pojęcia gdzie ją gwardziści wzięli. Jednak wracając, opowiadał mi, że gdy pracował w wojsku niemieckim podczas jakieś misji odbicia zakładników na terenie Iraku, jakiś jednorożec strzelił w niego promieniem lub błyskawicą która była rozgrzana do białości. Po tym zdarzeniu płuca nie nadawały się do użytku i musiał chodzić z aparaturą która była osłonięta pancerzem. Wiadomo jak wtedy chodził w swoim mundurze. Księżniczkę Celestię jednocześnie nie lubił i lubił jak mi to powiedział. A o tobie księżniczko nie miał zdania bo nie widział na oczy cię nawet, był neutralny mówił tylko o tym, że jego podwładny się w tobie podkochiwał. To tyle księżniczko. - odparłam, miałam wrażenie, że pożałuje tego ale co mi tam. - Przynajmniej tak mi mówił księżniczko. Znałam się na tym, mało jaki podmieniec zna się na tym jak pomóc osobie której dużo leży na sercu. To również jeden z powodów z którego mnie odrzucono w roju. Drugim moim charakterystycznym talentem jest możliwość żywienia się negatywnymi uczuciami, jak ktoś w mojej rasie to posiada to przez wielu już nie jest uznawany za tą samą rasę a odmieńców. - dodałam wgapiając się w podłogę. [Kristian] Kristian palił papierosa patrząc jak oficer uczy musztry według jego zaleceń tyn rozpuszczony pluton austriaków, przydaliby się nowi ale więcej ochotników nie było. Musiał wykonać rozkazy i zająć się swoimi planami. Bo podobno sołtys zaczął się rozmyślać nad sensem powstania. Wbije się mu do głowy siłą to, że trzeba to zrobić.
  12. [Kristian[(Znowu muszę czekać na odpowiedź więc na nim się skupie.) Kristian po dojściu do wyznaczonej sali przyjrzał się jego podopiecznym i nie wyglądało to zbyt zachęcająco. Zauważył jakiegoś lepiej wyszkolonego od nich kuca i podszedł do niego. - Jak się trzyma te 200 Austriaków? - zapytał go, ten spojrzał na Kristiana lekko zaskoczony. - Pozwolę sobie zameldować, że sołtys się pomylił. Chodziło mu 50 Austriaków. Kiedy ci mówił o 200 to podobno myślał o mnożeniu liczby 50. I tak wyszło. - odparł, Kristiana lekko to zirytowało. Spojrzał na rekrutów którzy mieli gdzieś to, że On tu w ogóle był. Postanowił się z nimi powitać stanął przy drzwiach. - W dwuszeregu frontem do mnie! - ryknął na całe gardło, ci jak przestraszenie ustawili się. - Jestem Kristian, wasz nowy dowódca. Na razie na moje oko nie przestawiacie żadnej wartości bojowej, ale tak was wyszkolę, że do warty będziecie chodzić jak do ślubu i śpiewać hymn podczas snu. Zdaję sobie sprawę, że będziecie mnie nienawidzić przez jakiś rok i jesteście Austriakami. Więc dam wam wybór co do hymnu, papiery dam wam po treningu. A teraz proszę rozpocząć gimnastykę. - rozkazał grubszemu oficerowi obok, ten od razu rozkazał zacząć ćwiczenia. Kristian spokojnie usiadł z boku zapalając cygaro, może i było nielegalne ale prawie wszędzie sprzedawano je na czarnym rynku.
  13. [sandy Finder] Cóż przypomniałam sobie właśnie dzięki Lunie nazwę tej organizacji. - Właśnie tak. RFL, przywódca tej organizacji był na pewno w sprawach politycznych. Spotkałam go, porozmawialiśmy i się rozeszliśmy. Nieufny był do mnie pewnie z powodu ataku moich pobratymców na tą całą "Łódź". - odparłam. [Kristian] Kristian z rozkazu wrócił do Sołtysa by posłuchać rozkazów. Po wejściu stał na baczność przed nim. - Kristian, jako iż na razie nie przestawiasz żadnej przydatności dam ci pod dowództwo jakieś 150 lub 200 Austriaków. Wyszkol ich oraz przygotuj jakby co. Czekają w sali treningowej. - rozkazał szybko, Kristian eskortowany przez jednego ze strażników szedł na miejsce.
  14. Prosiłbym Chernobyl Commando i BlackSoul - Extended Edition jeśli można.
  15. [sandy Finder] Spojrzałam lekko zaskoczona tym pytaniem na księżniczkę. - Przed przyjazdem do Equestrii? No to więc urodziłam się w Metamorphii nie pamiętam już sama przez kogo bo to zwykle jest usuwane z pamięci podmieńcom. Można powiedzieć, że dano mi taką rodzinę zastępczą. Zwykle zwiedzałam pustynię z powodu tego, że to mnie interesowała. Ciekawsza rzecz mojego życia była po wyjeździe na ziemię. Najdłużej byłam na Saharze, jakimś muzułmanom pomagałam znaleźć wodę na tej pustyni. Znalazłam ciekawe rzeczy, jak kryształ który reaguje na zbyt duże skupienie nie na nim magii falą uderzeniową oraz kawałek jakieś bardzo rzadkiej skały która jest w 100% odporna na magię i jest niezwykle wytrzymała. Trochę byłam w Egipcie postanowiłam jednak zwiedzić Włochy, jakiś tydzień byłam w Rzymie i poznałam Niemca który dowodził wtedy jedną z znanych organizacji wtedy, skrót zaczynał się od R na pewno. W Kalifornii byłam również, bo podobno było tam pięknie była to prawda, jednak co chwilę na niebie leciały ludzkie myśliwce bojowe więc o wzleceniu w niebo nie było mowy. Bo pochłonięciu Ziemi przez barierę postanowiłam nie wracać do domu z jednego powodu, w przeciwieństwie do wielu podmieńców byłam jednostką która chciała panować na swym losem, poza tym nie czułam się zbytnio związana z rojem więc nie pasowałam. Potem przeprowadzka do Equestrii, zdobycia obywatelstwa i praca która nie była zbyt dobrze płatna. To tyle księżniczko. - opowiedziałam rzeczy które najbardziej pamiętałam, cóż nie wiem po co to pytanie. [Kristian] - Więc tak zostaniesz mianowany na jakiś czas moim doradcą, wiem, że jesteś niemcem więc załóż ten mundur z czasów Cesarstwa Niemieckiego przystosowany dla kucyków. - zaczął wskazując na mundur i pikielhaubę obok. Kristian założył to szybko, nie ukrywał radości z tego, że ma mundur niemiecki. - Druga sprawa, mów w większości po niemiecku, unikniemy większych problemów. I ostatnie przygotuj swoich ludzi i skieruj ich do koszar. Zobaczymy się tu za godzinę. - Kristian pokiwał głową i wyszedł na zewnątrz. - So können Sie in die Kaserne gehen, werden sie dich führen. - rozkazał swoim żołnierzom w jego ojczystym języku, dawno się nim nie posługiwał ale mówił płynnie, reszcie trochę zajęło zrozumienie go i poszli eskortowani przez żołnierzy sołtysa do koszar. Zauważył jak ktoś rysował kotwicę polską czyli symbol Polski Walczącej na garnizonie gwardii.
  16. [Kristian](Dopóki Elizka nie odpowie posteruje sobie drugą postacią) Po wejściu do głównej sali która przypominała jakąś królewską, zauważył kucyka ziemskiego ubranego w stroje dawnej polskiej szlachty i siedzący w krześle za biurkiem i podpisującym papiery. Rozejrzał się po straży, gwardia to nie była bo mieli mundury wojska z czasów Jana III Sobieskiego. - Witam cię serdecznie Sołtysie Warszawy. Jestem... - zaczął, jednak sołtys szybko mu przerwał. - Zdaję sobie sprawę kim jesteś. Kristian jak mniemam? Są duże nagrody za twoją głowę, niedawno rozmieszczono tu kilka twoich podobizn. Wiem, że RFL jako pierwsze podniosło rękę na księżniczkę i szanuje to. Jednak posunę się dalej. - zaczął spokojnym, ciepłym głosem. - Jeśli mogę spytać, co zrobisz? - zapytał sołtysa. - Znasz Powstanie Warszawskie racja? Spodziewam się tej nocy właśnie tego wydarzenia, w tym miasteczku jest tylko 100 gwardzistów. To mało jak na razie ale podobno posiłki dojdą więc trzeba działać szybko. My Polacy nie poddamy się bez walki. - odparł uśmiechając się. - Jakby cię znaleźli mianuję cię doradcą, mamy osobne prawo a złamanie go wkurzyło by ich a oni rozpadu nie chcą. Powiem ci zaraz cały plan... - zaczął mówić do Kristiana.
  17. [sandy Finder] - Oczywiście księżniczko, po mojej rozmowie z księżniczką Celestią raczej daruje sobie kłamania na jakiś rok lub więcej. - odparłam pół prawdą, co do tej Celestii to akurat racja. Jeśli mnie uniewinnią to trzeba będzie sobie pracę znaleźć i to lepszą niż poprzednią. To napewno. - Jeszcze księżniczko czekają mnie jakieś pytania jeśli mogę spytać? - zapytałam dla pewności, czas nie grał na moją korzyść niestety.
  18. [sandy Finder] Zaczęłam intensywnie myśleć nad odpowiedzią, spodziewałam się że inaczej będzie wyglądać proces. - Więc... pod przymusem i groźbami zgodziłam się podawać za żonę tamtego jednorożca zamachowca. Po udaniu się z tym całym zegarem włoskim zaczął się wykłócać z gwardzistami i rzucać, że jego sąsiad ma bimbrownie w piwnicy. W końcu ustąpił przewracając zegar, nie wiem po co nie widziałam. Przez resztę czasu po prostu stałam z nim przy wyjściu, wtedy to metalowe coś co nazywał Combotem zrzuciło kolumnę na księżniczkę. Jednorożec nas zabrał stąd do mieszkania, a potem jak gwardia przyszła to tylko uciekałam. A z bardziej ważnych rzeczy to wiem, że za przysłanie tego całego "Combota" odpowiadał lub odpowiadała klacz lub ogier, znam jedynie ludzkie imię czyli Siergej a nazwisko to chyba Iwanom. Tak przynajmniej tamten szlachcic mówił. To wszystko. - odparłam stresując się tym lekko. Może uwierzy w to kłamstwo. [Kristian] Oddział RFL po podróży dotarł do miasteczka na pustyni, ratusz był można powiedzieć w górze zbudowany. Były dwie wieże obserwacyjne i tablica "Witamy w Warszawie". Po krótkiej drodze pod ratusz Kristian podszedł do jakiegoś strażnika, nie był to gwardzista bo strój co innego wskazywał. - Chciałbym się widzieć z Sołtysem Przemysławem Furmanem. - powiedział do niego, tamten zniknął na chwile po drugiej stronie i wrócił. - Masz pozwolenie na wejście. Oddaj tylko broń. - rzucił zabierając kuszę. Kristian wkroczył do ratusza idąc na górę. Już wiedział co powiedzieć sołtysowi.
  19. [sandy Finder] Spojrzałam na Lunę pewnie, nie mieli tak naprawdę nic aby udowodnić moją winę. A póki tego nie mają jestem niewinna według prawa. - Sandy Finder, urodziłam się w 2007 roku w listopadzie około 23. Według ludzkiego rocznika, nie znam equestriańskiego. - odparłam pewna siebie patrząc jej w oczy. [Kristian] Omijając szerokim łukiem posterunki graniczne gwardii cała grupa znalazła się na terenach pustynnych. - I gdzie teraz idziemy? - zapytał Kristian Yuriego. - Do dawnej Warszawy, dawna stolica Polski jest niewielka ale odbudowano ją podobno w pewnym stanie. Takie miasteczko, sołtysem jest o ile pamiętam Przemysław Furman. Może nam pomoże. Wiem tylko, że tam jest duża nienawiść do gwardii nic więcej. Oby gwardii tam nie było duże, jest to dość spokojna czasami okolica więc problemów nie powinno być. - odparł spokojnie. - Obyś miał rację. - odpowiedział Kristian wzdychając głośno.
  20. [sandy Finder] Spojrzałam z niechęcią na gwardzistę, już zaczynał irytować swoim chamstwem. - Może i jestem z rasy owadopodobnej ale rasistowski to już nie musisz być. - powiedziałam do niego. - Nic nie wiesz o mojej rasie i jeszcze oceniasz mnie bezpodstawnie, nie jestem dronem lub w waszym rozumowaniu żołnierzem jak inne podmieńce podczas pamiętnego ataku. Trochę mniej chamstwa nikomu jeszcze nie zaszkodziło. - dodałam patrząc gniewnie na niego. Już widziałam, że jesteśmy blisko. Cóż ciekawe czy będzie gorzej niż podczas rozmowy z Celestią. [Kristian] - Jeszcze trochę i będziemy na miejscu. Jesteśmy niedaleko dawnej granicy Niemiecko-Polskiej. Jak ją przekroczymy to będzie z górki, podobno są tam jakieś niewielkie posterunki gwardzistów więc atak i zabranie uzbrojenia będzie dobrym pomysłem. - zameldowała klacz wskazując na mapie odpowiednie punkty. - Może i masz rację, jednak to zależy od ich liczebności. Jeśli będzie ich niewiele to chętnie pożyczę kilka tych włóczni by mieć większą siłę.
  21. [sandy Finder] Ruszyłam z gwardzistami chcąc mieć to za sobą. - Po co w sumie ta obroża? Zwierzakiem nie jestem. - powiedziałam do jednego z eskortujących mnie gwardzistów. Cóż czułam się nieswojo w niej ale nie miałam nic do powiedzenia, tylko sprawnie obronić się przed zarzutami i po sprawie. Nie ma się co denerwować, sędzia na pewno jest bezstronny bo inaczej być nie może. Odetchnęłam głośno czekając na to co miało być. [Kristian] W czasie gdy drużyna pokonywała kolejne kilometry Kristian wydawał się zaniepokojony pomysłami Yuriego. Może i ciało z czystej magii było interesującym pomysłem o tyle ten ból przy tym już nie. Musiał poważnie się zastanowić nad dalszymi planami.
  22. [sandy Finder] Byłam pewna siebie jednak nie już czułam, że to się źle skończy, - Już proces będzie? - zapytałam lekko zaskoczona, myślałam że tu miesiąc będę. A dość długo tu nie byłam i dobrze zresztą. - Też się zaczynałam bawić, podawania mi kontrargumentów z trudem w twoim wykonaniu była bardzo ciekawe. - dodałam uśmiechając się złośliwie. Chciałam to mieć z głowy i zająć się poszukiwaniem jakieś pracy czy czegoś. Nie wierzyłam, że Celestia by mi pomogła w tym bo to zbyt dziwne. [Kristian] Combot patrząc na mapę zauważył, że pokonali część drogi. Jeszcze kilka godzin w porywach do dni i będą w Polsce i na pustyni. Reszta podśpiewywała sobie jakieś żołnierskie pieśni dla rozluźnienia atmosfery, teraz śpiewano "Przybyli Ułani pod Okienko" potem mieli śpiewać "Panzerkrieg". Trwało przekonanie, że są daleko od gwardzistów. A Celestia i reszta spółki ich nie znajdzie.
  23. [sandy Finder] Westchnęłam opierając się kopytami o ścianę robiąc jako tako poduszkę dla głowy. - A kogo mieli poprosić? Mieszkałam w cudzym domu z łaskawym pozwoleniem, albo mu pomogę albo mnie zabije na miejscu. Wybór był prosty. Sędzie jest bezstronny nie zapominaj, może mnie nienawidzić ale nie może z tego powodu być stronniczym. No chyba, że tu jest inaczej. Ja ci powiem tak rzucają mi nad głową włóczniami, więc zrobiłam coś by mi nie nabili głowy na to. Śmierć albo walka. Co byś wybrał? - zapytałam próbując dalej załamać jego dość ciekawy światopogląd. I przy okazji trochę go podenerwować. [Kristian] Gdy grupa szła szybkim tempem opuszczając łąkę i wchodząc na wyżyny, Kristian dyskutował z Yurim. - Kristian mam świetny pomysł! - krzyknął prawie do ucha jednorożcowi. - Jaki tym razem? Wyrzutnia fajerwerków? - zapytał zirytowany kuca ziemskiego. - Nie! Wpadłem na pomysł by skonstruować maszynę dzięki której będzie można zmagazynować ogromne pokłady magii w tobie. Na pustynii są kryształy dobrze przewodzące magię. - odparł uśmiechnięty. - Chcesz mnie zabić? Takie pokłady szybko by wstrzymały pracę serca lub gorzej. - odpowiedział mrużąc brwi. - Możliwa jest też druga opcja, niektóre jednorożce podobno próbowały stworzyć ciało z czystej magii. W większości ginęły ale gdyby nam się udało to nie byłbyś chłopcem di bicia. - odrzekł naukowym tonem. - Nie byłbym kim?! Prędzej zginę niż by to się udało, poza tym rok byś to budował. Jak już o takich rzeczach mamy rozmawiać to w bazie. - zakończył temat Kristian patrząc na wyżyny i faunę. [Nelberg] - Skoro jest niemcem to chyba logiczne, że początek tych jego zapędów był w Niemczech czyż nie? - odparł sarkastycznie. - Poza tym nie przepadał za Polską. Jedyne co mu tam pasowało to prawo działające na jego korzyść i ten jeden prezydent który mu pomagał od czasu do czasu. Nic więcej.
  24. [sandy Finder] Uśmiechnęłam się, lubiłam ciężkie orzechy do zgryzienia. To dawało mi więcej satysfakcji. - Szczerze to niewiele by się zmieniło to gdybym nie udawała żony, byłyby tylko podejrzenia czemu szlachcic przychodzi samotnie. Nie napadłam królewskich gwardzistów, to było jeszcze w granicach samoobrony. Przynajmniej według prawa, tamten pegaz próbował grzmotnąć mną w ziemię przez co prawdopodobnie by był zgon na miejscu lub niezapowiedziana wizyta w szpitalu. Ale na procesie się okaże kto ma rację. - odparłam uśmiechając się. [Nelberg] - Co do tego sławnego wybuchu to my nie maczaliśmy w tym palce. Nie dość, że nie mamy dostępu do broni wybuchowej a co w ogóle o takiej sile, to jaki sens miało by to skoro wtedy nasza liczebność wynosiła 3 osoby? Żaden, tylko ściągnięcie na siebie uwagi a to nie było sensowne. A poza tym jaki to był konkretnie budynek? W gazetach dużo o tym nie pisało. - odparł szukając paczki papierosów. - Ale pozostaje pytanie, gdzie Kristian ucieka. Ja osobiście obstawiam dawne Niemcy lub Krym. Ale pewnie nie mam racji. [Kristian] Wychodząc z krzaków grupa maszerowała teraz przez ogromną łąkę, na niebie tylko było zachmurzenie od niedawna. Więc słońce nie waliło w oczy. Combot szedł z mapą i wskazywał kierunek w który trzeba iść.
×
×
  • Utwórz nowe...