Przeszukaj forum
Pokazywanie wyników dla tagów 'Sala magicznych pojedynków'.
Znaleziono 138 wyników
-
Tutaj możecie wyrazić swą opinię o tym skromnym na chwilę obecną poddziale, oraz pisać swoje spostrzeżenia, sugestie na temat Sali Magicznych Pojedynków, pomysły na rozbudowę działu.
-
Witajcie w miejscu, gdzie magiczne pojedynki toczą najbardziej uzdolnione jednorożce! Zabawa ta polega na magicznych pojedynkach pomiędzy użytkownikami, do walki zostają wybrane dwie osoby przez Avatara/Regenta po zgłoszeniu się do pojedynku w tym temacie (jeśli wasze zgłoszenie będzie kreatywne, na pewno nie będziecie musieli długo oczekiwać na pojedynek z innym userem). Po wybraniu pierwszej pary rozpocznie się pojedynek, który będzie polegał między innymi na pokazaniu w najbardziej kreatywny sposób swojej wyższości nad przeciwnikiem Wczujcie się w to jak w mini-sesję RPG Po pojedynku stworzymy ankietę, w której userzy wybiorą osobę, która ich zdaniem pojedynek wygrała. Małe przypomnienie: Obowiązuje Was Regulamin Forum tak jak ogólny regulamin działu i na dokładkę zasady panujące w sekcji Casual (bez obaw, przestrzeganie zasad to nic trudnego) Nie offtopujcie i nie zaśmiecajcie tematu. W razie jakichś pytań odnośnie zabawy napiszcie PW do mnie lub Hoffmana. Nie chcę widzieć spamu OC-tami (pojedynkuje się użytkownik A z użytkownikiem B) Dla OC-tów przeznaczona jest sekcja Epic Więc do dzieła, moi drodzy. Syrenka Arjen * Redley Carrier (Neon) * Alder * Symphony (Hoover) ** Pookhi * Bellamina * Guardian * Zandi * Sakadetsu * Dolar84 * Applejuice * Spromultis * Zegarmistrz **** Ślimak * Luna-Willow Cloudchaser * Kaoma Matalos wilczyca27 * komputer bećka000 kurczeblade Pierdoła Saska Jodeł kapi * Nightmare * Ookami88 Panda Hippis * KochamChemie ** Alanthorn Muffinxd dinokuba * night guard Phinbella781 DiceMan321 zibozim122 Lemuur * Legolas Dżem Tęczowa Mgiełka * Doguś Kage Torino Dizi RainbowDash123456789 Fionka2010 Xyz * Psotunia BeOvah Applejacki Terra Sparkle * imka2000 Shantee Mrs.Octavia * Emronn * Poulsen jacob.zvierz Wilk11 EverTree * Nihal789 Tank Kuoth * Sliver * Joasiq Dashie666 Harpen Nocturnal Van Dort (Oksymoron Greyjoy)** Nikern * inka2001 rajder300 * Sparkle (Magiczna) HTB4 PiekielneCiastko*** Animal (Dżuma)** Dakelin RedSky * Atlantis ** lordek * Camed** Vieg * Koschei O'Clock ** Po prostu Tomek ** MisterGonzo * Master Dash (PlaguePony) ** Araszel (Arashel Jajir) * sajback (Sajback Gray) * _Tiramissu_ Sakkita* Moposable* SolarIsEpic* Talar * Hole Hooves (Harmony) * komputer ** Zmara (L.ADW) * Celly * Blazing Heart ** Purr Cat (MewTwo) * Khornel * Chung Jaenr Linnre Wiczyca Szarka Serox Vonxatian Zena92 Aquarius Von Tęczowy Kot Cyaner* Burning Question* Sosna* Hidoi.* KubaGR8 Lucypher Rexumbra* Wstęga Deszczu
-
Wasze życzenie zostało spełnione! Wrota areny magicznych zmagań otwierają się przed kolejnymi śmiałkami, a nadzwyczajna moc zaczyna wypełniać komnaty, w miarę kolejnych stawianych przez nich kroków. Przestrzenna, owalna sala oświetlana przez powieszone przy kolumnach znicze posiada otwarty dach, wysoko, wysoko ponad głowami magów. Oceniając po ścianach oraz ich mierzącym ku oknie częściom, można odnieść wrażenie, że z zewnątrz struktura miała kształt stożkowaty. Drugie, dokładniejsze spojrzenie ujawnia coś nietypowego - chociaż widać czyste niebo, nie można pozbyć się wrażenia, że jednocześnie odbija się tam widok z dołu. Widzicie z daleka siebie, a także światła magicznego ognia zniczy. Uważajcie, by nie wpaść w trans! powiadają, że okno zostało wykonane z zaklętego materiału i potrafi "wciągać" świadomość tych, którzy będą patrzeć zbyt długo. W sumie, czujecie jakby okienko "wciągało" również ściany? Czy to magia spowodowała tę stożkowatość? Tak czy inaczej, wszystko jest już gotowe. Otoczenie zabezpieczone, toteż wielka moc doświadczonych wojowników nie uczyni większej szkody. Co nie oznacza, że, jak zwykle zresztą, odradza się istotom magicznym błąkanie się po okolicy w trakcie pojedynku. No, chyba, że osiągnęliście wyższe poziomy magii ochronnej. Zaraz, zaraz, ale kim są ci śmiałkowie? Autorka obrazu - NightPaint12 Zapraszam do odwiedzenia jej galerii! Na arenie zapragnęli się spotkać @Mephisto The Undying oraz @KougatKnave3 i, w ten oto sposób, gościmy ich dzisiaj pośród sal magicznych pojedynków, niecierpliwie wyczekując na pierwsze akcje i zaklęcia! Słyszeliście o ukrytych komnatach tej areny? Do tej pory niczyja moc nie była w stanie odkryć tychże przejść. Może wasza da radę? A może wystarczy podstawowe pomieszczenie? Przekonamy się już za moment! Po prostu wiedzcie, że ta arena powiększa się i ukazuje swoje sekrety przed tymi, którzy zostaną tu dłużej i okażą się odpowiednio silni, by przetrwać... Udanego pojedynku!
-
Choć minęło już sporo czasu odkąd ostatnim razem gwar i emocje wypełniały te sale, w przepełnionych niezwykłą mocą wojownikach wciąż tli się płomień, który wznieca pożar zaklęć, który to ostatecznie zawsze przywraca do życia pewne szczególne miejsca. Tym razem ognie magii rozgrzały do czerwoności stalowe elementy filarów podtrzymujących okazałe sklepienie areny, jednocześnie przynosząc ciepło, rozpraszając ciemności. Stal uformowana była w cieniusieńkie elementy, ciągnące się od podstaw aż do korynckich głowic filarów, tworząc wspaniałe znaki, przywołujące na myśl ozdobne ornamenty, czy też kombinacje ze starych znaków runiczych. Grube kolumny, ułożone w dwa wielkie pierścienie, okrążały centrum pomieszczenia nad którym znajdowało się jedno tylko okno. Zostało ono starannie oprawione, w porze zenitu wpadający do środka słup światła wygląda iście inspirująco. W jego świetle doskonale widać niesioną podmuchami materię - kurz, pióra, pył. No dobrze, może nie jest to idealny styl koryncki, jednakże twórcy tej areny byli zafascynowani tym stylem. Po prostu przystosowali klasyczne elementy architektury pod potrzeby areny, dodając jednocześnie wiele własnych elementów. Na przykład wyrastająca z podłogi lwia głowa, po drugiej stronie areny, poza obiema pierścieniami kolumn. Jest to dzieło pracy jednego, znakomitego rzeźbiarza. Specjalny mechanizm uwalnia ogień z jego paszczy. Stalowe znaki zagłębiają się w kolumnach, ale w rzeczywistości biegną dalej w dół, aż do miejsca w którym czar ochronny (zapobiega rozlaniu się materiału) przechodzi w specjalne zaklęcie, które zabiera ciepło i napędza mechanizm otwierający paszczę lwa, powodując również buchanie ognia wysoko ku górze. W ten sposób zwierz zieje płomieniami tylko wtedy kiedy arenę wypełnia magia. Czyja magia wypełni ją dzisiaj, zapytacie? Z nieukrywaną przyjemnością pragnę powitać Lucjana oraz Mephista! Nie jest to ich pierwszy raz pośród sal magicznych zmagać, ale z całą pewnością minęło wiele czasu odkąd ostatnim razem mieliśmy okazję podziwiać ich moc. To zwykły pojedynek, w którym obowiązują zwykłe zasady. Ponieważ sale długo stały puste, niech walka potrwa dłużej niż przewiduje zwyczajna opcja, niech nasi wspaniali zawodnicy się nie oszczędzają, niech przypomną nam o czasach świetności Sal Magicznych Pojedynków! Jesteście gotowi? Zatem niechaj rozpocznie się pojedynek!
-
Ten właśnie temat służy do zapisów Waszych postaci do udziału w magicznym pojedynku w sekcji Epic. Aby zapisać swą postać należy zapoznać się dokładnie z zasadami i wymogamiobowiązującymi w naszej sekcji, a następnie wypełnić kartę postaci, której wzór znajduje się poniżej (a także w zasadach) Powodzenia.
-
Wysoko, ponad chmurami, na granicy nieba i kosmosu, na szczycie gargantuicznej góry o smoczych zarysach, znajduje się legendarne Koloseum noszące imię królewny Francesci. Nadzwyczajna więź pani alikorn z naturą niejednokrotnie była tematem klasycznych poematów, utworów scenicznych, baśni oraz pieśni, a jej zniewalające piękno do dziś inspiruje malarzy oraz kreatorów mody. Mówi się, że to na jej szesnaste urodziny, w dniu, w którym objęła panowanie nad malowniczą prowincją Palesun, natura wykuła z największej góry na świecie posąg smoka – symbol anioła stróża królewny. W skierowanym ku przestrzeni astralnej pysku zostało umieszczone Koloseum, gdzie niegdyś odbywały się turnieje gwardzistów oraz najznakomistrze przedstawienia na część władczyń oraz bóstw. Koloseum z zewnątrz przypomina kryształową kulę, zaciśniętą między smoczymi kłami. Wewnątrz jest to jednak wielopiętrowy obiekt z trybunami zdolnymi pomieścić kilkaset kucyków. Nie brakuje również miejsc dla gości specjalnych – księżniczek, ambasadorów, tudzież zasłużonych dowódców, którzy brawurowo miażdżyli wrogów tego kraju. Olbrzymia arena pełna jest pozostałości po minionych starciach – oręża, uzbrojenia, a nawet zwojów magicznych. Jak głosi legenda, każdy wojownik winien był zostawić tu coś od siebie, jeśli powierzchnia koloseum nie spłynęła jego krwią. Wierzono, że w ten sposób cząstka niezwykłej odwagi zostaje utrwalona pośród skał. Dziś wierzy się, że zza otwartego, okrągłego dachu, poza światłem ciał niebieskich zagląda do środka również legendarna królewna Francesca. Zgodnie z jedną ze starszych pieśni, na zwycięzcę spływa aura dostatku, miłości i płodności. Na pokonanych zaś, aura nieustępliwości – błogosławieństwo, które daje pewność, że następne starcie będzie wygrane. Przyszłe pokolenia jeszcze przez długi czas będą odwiedzać to Koloseum, szukając uznania królewny i błogosławieństw, jak również wrażeń, zaspokojenia ciekawości... Proszę o serdeczne i gromkie powitanie buntowniczki o blond włosach, niosącą w oczach błękitną zadziorność, zwyciężczynię II Turnieju Magicznych Pojedynków, jedynej w swoim rodzaju, potężnej Moniki Lis! Wzrok Was nie myli – to właśnie ona pokonała znanego z doświadczenia i potwornej mocy Zegarmistrza, stając się zdobywczynią Statuy Glorii! Po długiej przerwie Monika powraca, wraz ze swym niezwykłym Sercem Snów. Co się może stać kiedy sny wkroczą do świata realnego? Przekonajmy się! Przeciwniczką Moniki na tej arenie będzie człowiek-dyplom, reagujący na krótkie i dźwięczne „Hania”! Spośród jej licznych atrybutów można wyróżnić kubek kawy, „Sztukę czasu” pod ręką, luźne spodnie, sweter oraz rozczochrane włosy. Przypomina każdego, kto w swym życiu miał sposobność do starcia z egzaminem dyplomowym, czyż nie? Nie dajcie się zwieść pozorom! Dzikowzroka Hania dzięki mocy interpretacji potrafi ożywiać dzieła z historii sztuki, zarówno utrwalone na płótnie, jak i dzieła architektoniczne. Jej udręczony intensywną nauką umysł, drogą morderczego treningu przystosował się do godzenia ze sobą fascynacji i nienawiści, co może okazać się nie lada wyzwaniem dla Moniki Lis! Zapowiada się porywający pojedynek pełen rzadkich zaklęć i ożywiania sztuki, co może, jak sądzę, okazać się czymś wykraczającym daleko poza wyobraźnię zwykłego śmiertelnika. Kto jednak okaże się silniejszy? Czyje zaklęcia przeważą? Czas na pojedynek!
-
Mam nadzieję, że porządnie stęskniliście się za magicznymi zmaganiami, bo dzisiaj nareszcie powracają żądni wrażeń śmiałkowie, a wrota nowej areny otwierają się, zapraszając wszystkich ciekawych! To nie tylko pierwszy pojedynek od dłuższego czasu, ale również pierwszy pojedynek roku 2017! Bez zbędnych ceregieli, zapraszam na tradycyjną, kamienną arenę będącą niegdyś swoistym dojo dla przygotowujących się do służby jaśnie Celestii gwardzistów! Pamiętający, lub znający z historii moc Nightmare Moon wojacy pieczołowicie trenowali swoje mięśnie oraz kanały energetyczne, by bronić swej władczyni nie tylko przed tym złem, ale również każdym kolejnym kucykiem, który ma chrapkę na jej królestwo. Współcześnie, po zamknięciu pewnych rozdziałów z przeszłości, dojo zostało przeniesione, a żołnierze szkolą się również w służbie księżniczki Luny, wolnej od koszmarnego zła. Wierzcie mi, w tym miejscu wciąż utrzymuje się energia niejednego jednorożca, który wsławił się swym bohaterstwem czy nadzwyczajną mocą, trudną do osiągnięcia nawet dla wyjątkowych kucyków! Został tu utrwalony kawał historii, arena ta ma wymiar symboliczny dla każdego kto pasjonuje się magią oraz tym jak można wykorzystać ją w bitwie. Miejsce, w którym narodzili się bohaterowie posłuży nam dzisiaj do starcia między dwiema sławami, pragnącymi rozstrzygnąć kto jest potężniejszy! Moi drodzy, powitajcie na arenie naszych dzisiejszych śmiałków – Mephista The Undying oraz Arcybiskupa z Canterbury! To właśnie oni zaszczycą dziś arenę oraz publiczność, serwując nowy, historyczny pojedynek na zaklęcia! Warto wspomnieć, że to jest w całości ICH pojedynek – oni zdecydują kiedy nastąpi zakończenie wymiany czarów, a dopóki moment ten nie nastąpi, karmcie swe zmysły zakleciami, których nie ujrzycie nigdzie indziej! Wprawdzie to nie jest jedyna taka okazja, jednakże czyż nie przyjemnie jest być częścią historii? Niech rozpocznie się pojedynek!
-
Najwyższy czas na nowy magiczny pojedynek. Ta arena różniła się od innych tym, że usiłowała pogodzić magię z alchemią, technikę z naturą. Wydrążona w skale, zachowywała kształt zadany przez architektów, lecz nie przeszkadzała porostom i kryształom porastać swych ścian. Nie wadziła również podziemnemu potokowi. Magia zabezpieczała strop i utrzymywała cały obiekt w należytym stanie, zaś tradycyjna alchemia naginała nieco przepływające tu i ówdzie strumienie energii, by nie zakłócić inkantacji uczestników. Dzięki wspomnianym strumieniom, jarzącym się w różnorakich barwach, jest tutaj całkiem jasno. Kolory przechodzą całkiem płynnie, toteż na pewno nie będzie Was to kłuć w oczy. Warto dodać, że poszczególne barwy bardzo ładnie odbijają się w wodzie, nadając arenie nutki tajemniczości, połączoną z delikatnym mrokiem. Mamy nadzieję, że zadziała to na Was inspirująco. Ten pojedynek będzie ograniczony tylko i wyłącznie wolą uczestników! Zakończy się dopiero w wtedy, kiedy ustalą, że ma się zakończyć. Tak więc, w trakcie niniejszego starcia, może się zdarzyć absolutnie wszystko. Jesteście gotowi? Niech rozpocznie się pojedynek!
- 33 odpowiedzi
-
- 1
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Widok tonącego w gęstej mgle pustkowia bynajmniej nie napawał optymizmem. Nie chodziło tu o jakiekolwiek niepokojące znaki, złą aurę, czy też szczątki zwierząt, nierozważnych obieżyświatów, rozszarpanych przez dziką bestię, bynajmniej. Po prostu czuć było obecność czegoś złego. Powietrze było dosyć wilgotne, a mgła zniekształcała odgłosy, nie tylko mowę czy oddech, ale również kroki. Podłoże było skostniałe, spękane, gdzieniegdzie dało się dostrzec porzucone bransolety, amulety, czy też wyszczerbione ostrza. Bez wątpienia ktoś już wcześniej przemierzał te strony. Interesujące. Każdy, kto miał jakąkolwiek styczność z magiczną energią powie, że w porzuconych przedmiotach było coś… Intrygującego. Być może były to uszkodzone, zniszczone artefakty, których w jakiś sposób wciąż trzymały się zaklęcia żywiołów. A może po prostu były przeklęte, tak jak to miejsce… Uschnięte, czarne drzewa pochylały się nad wydeptaną ścieżką w groteskowy sposób. Krzywizna, skręcenie ich nagich gałęzi zostały ukształtowane przez sam wiatr, który dmąc z daleka wciąż wprawiał drzewa w delikatne drgania. Zupełnie, jakby wciąż chciał poprawiać ich pozycję. Jakby w jego mniemaniu były one jeszcze niewystarczająco posępne, upiorne. Gęstość mgły sprawiała, że co jakiś czas kolejne drzewa, czy skały po prostu wyłaniały się z szarości. Próżno było szukać punktów orientacyjnych, czy też charakterystycznych miejsc. Wszystko było takie samo: szaro-bure, monotonne, martwe. Martwe, tak jak czarnoksiężnicy, którzy wiele wieków temu nawiedzili te strony. Jeziora, rzeki, puszcze zmieniły się w mokradła, zanim zupełnie wyschły. Łąki, lasy oraz pola przerodziły się w pustkowia. Mówiło się, że wiecznotrwała mgła powstała w wyniku transmutacji pyłu i dymu, kiedy to nieumarli magowie użyli ognia do przepędzania mieszkańców z ich domów i wzniesienia swej nekropolii. Dziś jednak wiadomo, że była to swego rodzaju bariera, odgradzająca pustkowie od reszty świata, przestrzegająca nieświadomych szalejącej tu śmierci śmiałków. Był to również znak dla mitycznego Strażnika Ognia, aby ten, przywołany przez monarchinię, wiedział gdzie uderzyć. Według legend Strażnik Ognia był sługą tego, kto w ciągu Roku Feniksa zdołał zjednoczyć Elementy Harmonii i zainicjować trudne zaklęcie, stawiające na szali możliwość spełnienia jednego życzenia oraz życie przywołującego. Szczęśliwie dla księżniczki, zaklęcie powiodło się, a Strażnik Ognia na kilka chwil opuścił Słońce, aby wysłuchać życzenia. Usłyszawszy, że daleko, daleko na wschodzie, w niegdyś spokojnym i wesołym miasteczku zagnieździli się nieumarli wyznawcy magii śmierci, bóstwo natychmiast wyruszyło tam, gdzie mgła nigdy nie przemijała. Jeden jego podmuch położył kres bluźnierstwu, jakiego dopuścili się łasi na „życie” wieczne czarnoksiężnicy. Wszechpotężny płomień strawił wszystko. Dlaczego tu jesteście? Dlatego, że swego czasu usłyszeliście inną legendę. Naoczni świadkowie przywołania Strażnika Ognia twierdzą, że on tak naprawdę nigdy nie opuścił zgliszcz nekropolii i jakaś jego cząstka wciąż siedzi w podziemiach. Jakby zostawił on tam swe „oko”, które miało po wsze czasy obserwować, czekać na wybrańców. A przynajmniej, do momentu nadejścia kolejnego Roku Feniksa. Mówi się, że trudno mu panować nad własną mocą i chętnie przeznaczyłby jej więcej, na spełnianie życzeń, lecz jak rozróżnić któż był godzien? Mówi się też, że żyjący od zawsze, nieśmiertelny bóg czuje się znudzony, dlatego też ilekroć zstępuje na planetę, zostawia swoich „obserwatorów” i czeka na moment, w którym znajdzie potężnych, świadomych swej mocy, ale również odpowiedzialnych magów, zdolnych do wielkich czynów. To do nich będą należeć kolejne życzenia. O ile oczywiście się wykażą… Docierając do podziemi, czujecie obecność wyższego bytu, lecz nie macie wrażenia, że jest ono Wami zainteresowane. Jeszcze nie. Pokonaliście wieczną mgłę, przezwyciężyliście strach, a także wrażenie, że coś w tych pustkowiach bardzo, ale to bardzo nienawidzi gości. Czy to duchy czarnoksiężników? A może swego rodzaju manifestacja emocji Strażnika? Jeśli tak, to dlaczego miał w sobie tyle zła? Rozwiązanie zagadki wydaje się dosyć oczywiste. W tym symbolicznym miejscu, wyklętym przez historię, a zapomnianym przez czas, należy stoczyć magiczny pojedynek. Nie taki, na jaki porwali się poprzednicy, liczący na życzenia, o nie. Walczące strony muszą włożyć całe serce, całą dusze w każde zaklęcie. Mają być zdeterminowane i pewne tego, że chcą odnieść zwycięstwo. Bóstwa nie interesuje pokazówka. Je interesuje magia. Czy będzie potrafili mu ją pokazać? Powróćcie żywi, by opowiedzieć, co widzieliście. Już za moment zmierzą się ze sobą Art Von Tyraec oraz Anastazja. Kimże są ci śmiałkowie, zapytacie? Art, jako przedstawiciel dumnej rasy krwiopijców, może się pochwalić nie tylko rodzinnymi tradycjami oraz budowanym od ponad stu lat doświadczeniem. Zna tajniki magii krwi oraz lodu, zmiana kształtu, podobnie jak podobnym mu istotom, nie sprawia żadnego problemu. Być może mieliście już okazję ujrzeć jego nietoperzą formę, choć nie mieliście świadomości, że to właśnie on. Niemniej, na chwilę obecną możemy podziwiać jego oryginalny wizerunek – jasnoskórego mężczyznę o ciemnych, kręconych włosach i charakterystycznym zaroście. Nie brakuje mu piegów na twarzy. Jego przeciwnikiem w tym pojedynku będzie Anastazja, posiadająca wiele postaci, aczkolwiek najchętniej prezentuje się jako kotka Egipskiego Mau, lub też jego bardziej przypominająca człowieka odsłona. Anastazja włada magią wielu planów, począwszy od planów żywiołów, poprzez ich kombinacje, na wszelakich ich pochodnych kończąc. Umożliwia jej to również godne wypełnienie przeznaczenia klucznika, który przemierzając różne światy, szuka swego celu. Czyżby nadchodzący pojedynek miał zwieńczyć owe poszukiwania? A może rozpocznie nowy ich rozdział? Może chociaż głód wiedzy Anastazji zostanie zaspokojony? A może po prostu zauważy coś nowego, coś, z czego nie zdawaliśmy sobie sprawy? Na początek, jej jedynymi przewodnikami będą Splot Mystry, Półpian Luster, Plan Astralny oraz Plan Czasu… Nie zarządzam limitów na ten pojedynek. Po prostu, niech trwa, niech czary wypełnią całą przestrzeń, niech uczestnicy przypomną nam o starych, dobrych czasach. Wszak bardzo długo nie mieliśmy okazji powitać pośród aren nowych śmiałków. Nie zawiedźcie nas!
-
Właśnie dotarliśmy na skalisty szczyt, na którym to niegdyś stała legendarna twierdza barbarzyńców oraz magów bitewnych. Ów lud zamieszkiwał te trudne tereny, z dala od Equestrii, wolni od władzy Celestii i w ogóle, pozostając poza czyimikolwiek decyzjami. Były to głównie kucyki ziemskie oraz zebry, lecz potem zamieszkały tu również wygnane z daleka gryfy, czy uciekające przed gniewem Celestii jednorożce, które w swych badaniach nad magią starożytną posunęły zbyt daleko. Zamek, kapitol miasta, wszystkie fortyfikacje oraz budynki mieszkalne, warsztaty, kuźnie, zbrojownie, wszystko to zostało wzniesione z drewna i kamienia. Łowcy oraz barbarzyńcy zdołali zabezpieczyć również południową część pustkowi, przepędzając agresywnych nomadów, a także oswajając dzikie harpie, trenując je do udziału w bitwach. Obecnie, miasto zmieniło swych mieszkańców. Przy okazji, uległy mianom również jego rozmiary. Trudno mówić o twierdzy, lecz o imponującym rozmiarami grodzie - owszem. Miejsce to wciąż jest domem dla wielu zebr oraz gryfów, natomiast z kucyków, najwięcej jest tu pegazów. Ponieważ na przestrzeni dziesiątek lat tereny zostały zabezpieczone oraz „wyczyszczone” z wszelkich zagrożeń z zewnątrz. Mieszkańcy twierdzy wiodą spokojne życie, choć tradycje, które zdaje się pamiętają już tylko najstarsi, wciąż skłaniają ich do regularnych treningów, fechtunku, rozpalają też ogólną miłość do bitki. Nowy magiczny pojedynek odbędzie się na jednej z aren, na których kiedyś specjalnie wybrane jednorożce trenowały harpie oraz przybywające ze wschodu gryfy. Jest to skryta we wnętrzu samotnej góry sala treningowa, oświetlana przez rzędy magicznych pochodni, przyozdobiona malowidłami, wykonanymi krwią najstarszych, najbardziej zasłużonych wojów. Mówi się, że w ten sposób zostaje utrwalona pośród skalnych murów cząstka ich ducha. Jak się okazuje, coś w tym jest, ponieważ jeszcze nigdy w historii nie zdarzyło się, by Przodkowie nie odpowiedzieli na wezwania z pola bitwy. Czy podobnie będzie i tym razem? Enkiel to przeciętnej budowy mężczyzna, który na pierwszy rzut oka nie budzi żadnych szczególnych emocji. Po prostu jest to ktoś, kogo mija się codziennie, nie zwracając nawet uwagi. Czwarty syn pewnego wiejskiego kowala skrywa jednak wiele tajemnic. Jest weteranem kilku bitew z prawdziwego zdarzenia. Oczywiście, z pasji i przeznaczenia, jest on kowalem, jednakże wytwarzane przez niego przedmioty są nasycane magią, co czyni je równymi z legendarnymi artefaktami. Jego magia nie jest zatem taka, jak u większości magów. Jest inny od swych braci. Nie jest on Piromantą, nie jest Teleporterem, ani Aqualista, lecz jego moc, Dłonie Hefajstosa, czynią jego kowalstwo na tyle magicznym, że nie tylko swego czasu otrzymał on tytuł Zaklinacza, lecz także wkroczył na arenę magicznych zmagań, gotów do kolejnej bitwy. Rzućmy okiem na przeciwnika. Kim jest Żniwiarz? Cóż, samo to określenie powinno coś podpowiedzieć. Niemalże kompletnie czarna sylwetka weszła na arenę, swymi białymi, pozbawionymi życia oczyma mierząc całą okolicę. Gdyby nie jego kamienna maska, bardzo trudno by było wyróżnić go spośród cieni. Jako znawca dwóch przeciwstawnych szkół magii, życia i śmierci, panuje nad bólem i krwią, choć moc ta wiąże się z pewną zapłatą… Jako istny mieszaniec, od najmłodszych lat zdradzał predyspozycje do władania potężną magią. Zaczęło się od kontroli żywiołu lodu, a skończyło na zadziwiającej przemianie, kiedy to pewien zabójca z powodzeniem zakończył jego poprzednie życie. Oto, w jaki sposób Żniwiarz stał się tym, kim jest dzisiaj. I chce walczyć. Jak długo potrwa magiczna batalia, zapytacie? Cóż, uczestnicy deklarują teoretycznie nieskończoną walkę. Nie czas, nie ilość zaklęć, lecz ich własne chęci oraz moc będą ich ograniczeniami. Jesteście gotowi? Zatem, do dzieła!
-
Krypta? Nie. Mauzoleum? Też nie. Zatem może Nekromatron? Też nie. Gdzie się zatem znaleźli magiczni wojownicy? Budowla była spowita cieniami, z zewnątrz oświetlana jedynie przez blade światło księżyca. Na pewno poszczególne sale przychodzą na myśl siedzibę jakiejś podejrzanej organizacji, parającej się czarną magią. Magią śmierci. Poświadczyć mogłyby o tym pozostałości po ołtarzach rytualnych, czy też zejście do podziemi, gdzie znaleźć można niezliczone zastępy trupów. W istocie, teren, na którym zbudowano budowlę, był niegdyś miejscem, w którym grzebano poległych w walce o Equestrię żołnierzy. Magowie, którzy przybyli tu setki lat później, wznieśli tę świątynie, być może z zamiarem przywrócenia tych armii do życia. Może obawiali się, że niebawem ich kraj spotka kolejna wojna i po prostu nie zostanie wystarczająco dużo żywych, by go bronić. Być może byli święcie przekonani, że odkryli sekret przywracania życia i że nie powtórzą błędów swych poprzedników. Wszystko wskazuje na to, że jednak pomylili się w swej rachubie. Czy ulegli pokusie i zaczęli po prostu tworzyć nieumarłych, czy może eksperyment się nie powiódł? Tego już nie wie nikt. Ale porozrzucane tu i tam części stalowych, złotych oraz platynowych golemów sugerują, że jednak Celestia znalazła tymczasowe zastępstwo dla żywych gwardzistów. I postanowiła je wykorzystać do przerwania prowadzonych tutaj magicznych eksperymentów. Obecnie, gwardia jest bardzo liczna, doskonale przeszkolona i wyposażona, toteż nie ma potrzeby wznawiania kosztownej produkcji golemów, a czarna magia jest ściśle zabroniona. Dzisiaj, zgromadzimy się w dużym, owalnym pomieszczeniu, zwieńczonym kościaną kopułą, gdzie zapewne miały odbywać się najważniejsze rytuały, szkolenia nowych członków gildii lub przywróconych od życia żołnierzy. A może chodziło o coś zupełnie innego? Fakt, że kości (najprawdopodobniej należące niegdyś do smoków) zostały wysadzone zaklętymi kamieniami, naznaczone znakami runiczymi, zdającymi się odpowiadać na energię przypisaną do rdzenia, pogrzebanego głęboko pod tym, co dzisiaj posłuży za arenę, sugeruje próbę utworzenia fundamentów pod coś... Dużego. Ale na czym miałoby polegać to zaklęcie? Być może to właśnie to było powodem, dla którego Celestia zdecydowała się zainterweniować. Ciekawe, lecz kto znajdzie w sobie odwagę, by ją o to spytać? Kimże jest Amanis? Tego nie wie nikt. Wiemy jedynie kim na pewno NIE jest. Nie jest on człowiekiem, nie jest to również żaden zwierz. Rasa, którą reprezentuje nie posiada konkretnej nazwy. Nie dajcie się zwieść! Amanis, choć wygląda na zwyczajne dziecko z lisimi uszami oraz ogonem, para się czarnoksięstwem i to nie na byle jakim poziomie. Wie jak przywoływać demony, manipulować energią, nie są mu obce również tajniki niewidzialności. Nietypowe dla kogoś, kto niegdyś zgłębiał tajniki magii światła, nieprawdaż? Choć zwiedził wiele zakątków świata, nabywając mnóstwo nowych doświadczeń, jego początkową mocą w pojedynku będzie przywoływanie. Amanis posiada również własnego Chowańca, przypominającego kota. Oponentem Amanisa będzie Pan Harper – omatnikowaty o długich odnóżach, okrągłej głowie oraz czterech parach oczu. Jak widać, lubi ubierać się oficjalnie, gdyż na arenę przybył w czarny garnitur oraz cylinder. Jako tkacz i architekt wysokiej klasy, wie jak tkać pajęczyny, ale wie również jak łączyć wymiary, zwłaszcza snu i jawy. Zadaniem jego krewnych i znajomych jest przenoszenie między wymiarami tego, co znajdą w snach. Ale czy takie balansowanie między nićmi i wymiarami jest jego jedyną specjalnością? Oczywiście, że nie. Sztuczki i dowcipy to jedno, lecz w tym pojedynku za początkową to jedno, lecz wewcipy to jedno, lecz we tym pojedynkuy garnitur oraz cylinder. moc posłuży mu sprowadzenie Strażnika Wrót Snu oraz łączność z Wymiarem Snów. Ten pojedynek obowiązuje limit czasowy, wynoszący niestandardowe dwa tygodnie (czyli do godziny 0:00, dnia 19.02.), z możliwością jego przedłużenia, zgodnie z wolą uczestników. Tyle tytułem wstępu, nie przedłużając, pojedynek uważam za rozpoczęty!
- 22 odpowiedzi
-
- sala magicznych pojedynków
- epic
- (i 1 więcej)
-
Przemierzając gołoborze i walcząc z suchym, gorącym powietrzem, zmierzacie w stronę wypalonego w dolinie koła. Pierwszy rzut oka sugeruje działanie potężnej, ognistej kuli. Rozglądając się dookoła, widzicie skały, lecz nie takie, jakie można odnaleźć na trudnym, skalistym terenie. Głazy wydają się być skruszone, rozproszone, jakby niegdyś stanowiąc całość, ktoś miotnął nimi z zadziwiającą energią. Od razu myślicie od zaklęciu deszczu meteorytów. Zapach siarki oraz niesione wiatrem gorące iskierki sugerują nie tylko niedawne rzucenie tego czaru, ale również ślady jakiejś innej inkantacji, najwyraźniej wciąż oddziałującej na ten obszar. Od razu rozpoznajecie, że nie jest to typowe zaklęcie iskier. Uznajecie, że ktoś po prostu rzucił czar w taki sposób, by nie atakować gorącem z rogu, lecz rozproszyć iskry w powietrzu, pozwalając wichrom na ich rozniesienie po okolicy, co zapewne miało posłużyć odstraszeniu małych zwierzątek, czy też obawiających się ognia większych istot. Uśmiechacie się pod nosem na myśl o tym, że żaden zwierz nie popsuje Wam szyków, błądząc i dekoncentrując swoją obecnością. Widzicie nad sobą ciemne, zataczające spiralę chmury. Poruszają się powoli, zaś blask znajdujący się w ich centrum sugeruje, jakoby jakieś licho, skrywające się za pierzastą zasłoną, miało zaraz rąbnąć błyskawicą. Ale czujecie, że jesteście sami i żaden byt nie ma prawa Was zaatakować. Powoli stąpacie po trzeszczącej pod waszymi nogami ziemi. Obserwujecie pozostałości po rzuconych wcześniej zaklęciach, odnajdując kolejno: kości Behemotów, szczątki jednorożców, wciąż noszące na sobie spękane, strzaskane zbroje płytowe, gdzieniegdzie leży również porzucone oręże, nie brakuje wdeptanych w ziemie, osmalonych sztandarów. Nie jesteście jednak zdziwieni pozostałościami po bitwie, gdyż jako doświadczeni magowie jesteście zaznajomieni z takimi widokami. Bardziej trapi Was to, dlaczego mieliście stoczyć pojedynek właśnie w tym miejscu. Z jednej strony nie jest to zbyt odpowiednie miejsce, gdyż użyźniona krwią poległych wojowników ziemia jeszcze nie ostygła po ostatnim zaklęciu, które przyniosło druzgoczący koniec, lecz z drugiej, to trochę tak, jakby ktoś wręcz sugerował użycie najczarniejszej z dziedzin magii… Nekromancji. Czyżby szykował się pojedynek nie tylko na czary, ale również na ilość ożywionych nieumarłych, czy przywołanych z zaświatów demonów? Wszystko zależy od Was. Czas na kolejny magiczny pojedynek! Tym razem, pierwszym z uczestników będzie Detonato, dla przyjaciół (i nie tylko), po prostu Deto. Deto jest dobrze zbudowanym, antropomorficznym psem, specjalizującym się w transformacji w różne formy, a także w zaklęciach syntezy, na razie na poziomie podstawowym. Nowe doświadczenia nie tylko rozszerzyły jego umiejętności magiczne, ale również siłę fizyczną. Jego oponent może mieć twardy orzech do zgryzienia. Mowa oczywiście o Magnusie – potężnym mężczyźnie, o surowych rysach, chętnie korzystającym z własnoręcznie wykonanego uzbrojenia. Znany z II Turnieju Magicznych Pojedynków, walczył z wieloma niezłomnymi przeciwnikami, na czele z Seroxem Vonxatianem, zwanym Cieniem, z którego to rąk Magnus poniósł porażkę. Jednakże, ta przegrana uczyniła go jeszcze silniejszym. Jego doświadczenie znacznie umocniło magię oraz siłę woli, czyniąc jego specjalną moc jeszcze bardziej groźną. Płomienne Serce jeszcze nigdy nie było tak silne, tak trwałe, zapewniające szeroki wachlarz możliwych przemian. Czy przybysz z ZitaToli sprosta temu wyzwaniu? Czas się przekonać. Zgodnie z ustaleniami uczestników, walka ta nie będzie związana limitem postów, czy też czasem. To oni sami, w odpowiednim momencie zdecydują kiedy nadejdzie czas na zakończenie starcia. Ich moc zdaje się być wystarczająco wielka, by dać nam widowiskowy i długi pojedynek. Jesteście gotowi? Zatem czas rozpocząć starcie!
- 28 odpowiedzi
-
- epic
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Dzisiejszy pojedynek odbędzie się na terenach starego, od wieków opuszczonego I pożartego przez naturę rezerwatu. Jeśli mogę Wam podrzucić co nieco historii, ów rezerwat był niegdyś schronieniem wszystkich leśnych istot, nad którymi pieczę sprawowali druidzi. Choć były to głównie jednorożce, niektóre podania mówią o zebrach, czy pegazach. Ich zadaniem była również ochrona sił natury przed najeźdźcami z zewnątrz. A było ich wiele, bowiem w tamtych czasach kraina, która dziś mieni się lasami White Tail, była otoczona od strony zachodniej przez barbarzyńskie plemiona zwierzołaków, od wschodniej przez agresorów z dziś już nieistniejącej kolonii, Yaktobanii, zaś od powietrza przez dzikie gryfy. Niektóre legendy mówią, że podziemiami kroczyły armie Podmieńców, dowodzone przez króla Varr Iable’a II, lecz do dnia dzisiejszego historycy nie potrafią tego potwierdzić. Tak czy inaczej, wszystkie strony upatrzyły sobie w tych lasach kawałek ziemi dla siebie. Atakowały bez przerwy, wbijając swe pazury i kły w kolejne zakątki, lecz za każdym razem druidzi byli w stanie zniszczyć ich posterunki, burzyć garnizony, czy też rozpędzać napierające na lasy armie. Część istot, które znalazły schronienie w ich rezerwacie, zostało wytrenowanych do walki, co znacznie wpłynęło na potencjał militarny tej krainy. Ogólnie, mógłbym jeszcze długo opowiadać o dziejach tejże ziemi, zanim przybyły tu kucyki spod sztandaru Słońca, zajmując krainę i wcielając je do tego, co dziś nazywa się Equestrią. Ale to nie jest sedno dzisiejszego spotkania. Sednem jest, że od pewnego momentu, zapisy kronikarzy urywają się, a z tego, co udało się znaleźć i zbadać archeologom, ziemia przechodziła z łap do łap, najpierw będąc siedliskiem hardodziobych gryfów, potem koegzystujących zebr i bizonów, zanim na dobre została porzucona, z nieznanych przyczyn. Prawdopodobnie, dotychczasowi mieszkańcy zostali przepłoszeni przez Podmieńców, którzy szukali miejsca na nową kolonię, lecz ziemia okazała się nieodpowiednia dla ich gniazd i mateczników, więc przenieśli się daleko, daleko na zachód. Za arenę posłuży wam porośnięta mchem i trawą, oplatana przez pnącza, ale także rozrywana przez korzenie drzew budowla, służąca kiedyś za monumentalną cytadelę. Promienie słońca ledwo są w stanie przebić się przez korony drzew. Pojedyncze snopy rzucają nieco światła na coś, co kiedyś było obeliskiem, stojącym dumnie w centrum pokrytego płaskorzeźbami podłoża. Czy piętro może się zawalić? Nie. Natura pożarła to, co zostało z cytadeli na tyle, że bez problemu utrzyma się nie tylko piętro, ale także gigantyczna klatka schodowa oraz pozostałości po murach obronnych, wzniesionych oczywiście z kamienia. Budowa czegoś z drewna w lesie poświęconym przez czcicieli natury byłaby świętokradztwem. Czy natura pogniewa się, gdy na jej ziemie po raz kolejny zstąpią magowie? Czy odpowie atakiem, kiedy ich magiczna aura zakłóci jej spokój? Trudno powiedzieć. Ale z tego co mi wiadomo, jedna z dawnych bitew z gryfami zaowocowała pożarem, który w niewyjaśniony do dziś sposób został „pochłonięty” przez ziemię, a rośliny odrodziły się bez interwencji magii z zewnątrz. Cóż… Nie wiem jaką moc posiada licho nawiedzające rezerwat, lecz wiedzcie, że magia ognia nie jest zakazana… Nie zdziwcie się, kiedy nieznane moce skierują przeciwko wam pożarty lata temu pożar. Nie boicie się, prawda? Szanowni Państwo, niniejszym zapowiadam rychłe rozpoczęcie nowego magicznego pojedynku, w którym to naprzeciw siebie staną Tem oraz Kanita! Tem to wysoki, bo aż dwumetrowy czarownik, biegle władający elektrycznością, w formie błyskawic lub po prostu surowej energii, wykorzystywanej na przykład do manipulowania obiektami. Czy to dla Was zbyt mało? Zatem co powiecie na moc magii żywiołów, nabierającą określonego charakteru, w zależności od tego, który z nich zaatakuje Tema? Ogień zwalczy on ogniem, wodę pokona wodą, ziemi przeciwstawi ziemię. Również magia światła i mroku nie jest mu obca. No dobrze, ale kimże jest jego przeciwniczka, zapytacie? Jest to pochodząca ze świata ZitaToli, cechująca się godną podziwu urodą dziewczyna, która to w wyniku nieudanego eksperymentu zyskała nową formę. W tejże formie, specjalizuje się w hipnozie, telepatii oraz manipulacji. Niestraszna jest jej surowa energia magiczna, którą to włada z mistrzowską precyzją. Czy uda jej się pokonać Tema? Już za chwilę się o tym przekonamy! W tym pojedynku, nie obowiązuje ani limit postów, ani limit czasowy. Walka potrwa tak długo, jak postanowią to jej uczestnicy, co z kolei będzie dyktowane ich własną mocą oraz kreatywnością. Jaki będzie jej wynik? Czyja moc przeważy? Czas rozpocząć pojedynek!
- 18 odpowiedzi
-
- epic
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Na pierwszy rzut oka, arena wydaje się być gigantycznym koszykiem wiklinowym. Cóż, coś w tym jest – wiele wieków temu nieznana siła magiczna zmieniła znacznie strukturę tworzących niegdyś bujną knieję drzew. Mianowicie, stały się dłuższe, węższe, bardziej giętkie. Gałęzie poskręcały się ze sobą nawzajem oraz głównym pniakiem. Ba, zdaje się, że na chwilę zyskały sztuczną inteligencję… Chociaż nie. Wygląda to mi bardziej na czasowe obdarowanie drzew właściwościami niektórych gatunków Entów. Mianowicie, wykorzystały swe korzenie w charakterze kończyn, by zmienić swoje położenie. Powoli, ale precyzyjnie. Utworzyły ściśle określony układ, po czym splotły się ze sobą. Bardzo, bardzo mocno. Zerwały trawę i mech z podłoża, w jakiś niezrozumiały sposób „zmieliły” liście i utworzyły z tego wyściółkę dla areny. A potem… Zastygły w tej pozycji. Stwardniały. No i cóż… Nie mamy już lasu, ale wiklinową michę na samym szczycie pogórza. Jak się okazało, jest to fantastyczna atrakcja turystyczna. Bezpieczna i niezwykle wyglądająca, zwłaszcza z daleka. A od jakiegoś czasu znakomicie służy na egzotyczną arenę do pojedynków. Nie jest to może szczyt w dziedzinie dekoracji i sztuki, ale z całą pewnością to niezapomniane wydarzenie. Czujecie ten chrzest pod stopami? Ten zapach lasu? Też macie wrażenie, że ta arena, choć zastygła, nadal… Żyje? Drodzy moi, z największą przyjemnością i satysfakcją pragnę Was powitać, tuż przed rozpoczęciem nowego magicznego pojedynku! Tym razem, pośród murów areny zmierzą się Dankey Hooves oraz Po prostu Tomek! Zasady są uczestnikom doskonale znane, podobnie jak to, że to tylko i wyłącznie od nich zależy kiedy starcie się zakończy. Ogranicza ich tylko własna wyobraźnia! Żywię nadzieję, że kolejne wpisy będą pojawiać się jak najczęściej i dadzą nam naprawdę dobre widowisko! Cóż, nie ma co przedłużać. jesteście gotowi? Zatem niech rozpocznie się pojedynek!
- 12 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Ależ tu gorąco… Co z klimatyzacją? Na całe szczęście, w tej krainie nie brakuje nieczynnych wulkanów, które można przerobić na arenę. Trochę magii i już mamy stworzone pozory, iż lawa żywo bulgocze, zaś piekielny żar co jakiś czas sam z siebie wyrzuca ku górze masy popiołu i siarki. O zaciemniającym obraz, gryzącym nozdrza dynie nie trzeba wspominać. Tym razem, arena składa się z jednolitej, grubej płyty skalnej, pływającej z mozołem w lawie. Nic nie poradziliśmy na inne skały, toteż od czasu do czasu odbija się ona o nie, ale spokojna głowa. Dla tak wytrawnych wojowników jak Wy, wstrząsy będą ledwie odczuwalne. Dzięki magii iluzji stworzyliśmy z czarnych kłębowisk smoczych strażników, którzy w razie czego będą Was ubezpieczać, ale tylko przed lawą i gorącem, nie przed Waszymi zaklęciami! Inaczej, pojedynek byłby pozbawiony sensu. Co oczywiście nie znaczy, że macie się zabijać. Po prostu, spróbujcie swa mocą przeważyć szalę zwycięstwa na swoją stronę. A zatem, uczestnicy umówili się na limit postów, lecz niestandardowy, a wynoszący piętnaście postów! Z całą pewnością są silni, zwarci, gotowi. Na co zatem czekamy? Niech rozpocznie się pojedynek!
- 22 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Jak sądzicie, czego potrzeba do oderwania od ziemi gigantycznego, skalnego Koloseum? Zaznaczam, że nie jest to, co być może mieliście okazję oglądać w podręcznikach. Mówimy o kamiennych płytach, połączonych ze sobą spiralnymi ścieżkami, oprawionych przez kilka stalowych pierścieni opatrzonych magicznymi runami, które utwierdzają całą konstrukcję. Ale jak to w ogóle ma latać, zapytacie? Potrzeba było specjalnie wyhodowanych, wzmocnionych magią przywołania skrzydeł, tworzących aż dwanaście par, po dwie na każdą płytę. Gdybyście spojrzeli na strukturę z góry, kamienne płyty stanowią jakby wierzchołki sześciokąta foremnego. Łączące je spirale pną się ku górze. Skrzydła nie wyrastają bezpośrednio z powierzchni płyt, ale są z nimi połączone magiczną energią, której źródło znajduje się w centrum areny, poza zasięgiem uczestników. Nie miejsce jednak złudzeń – arena nie jest przeznaczona do podniebnych podróży, w pełnym tego słowa znaczeniu. Dzięki skrzydłom płyty oraz łączące je spirale są w stanie oderwać się od podłoża, zawisnąć w powietrzu i spokojnie krążyć wokół centrum. Synchronicznie, do co milimetra. Możecie to sobie sprawdzić sami, przy innej okazji. Stanowiący „zasilanie” areny kryształ podłączony jest do wszystkich platform, od spodu, drogą specjalnie wykutych łańcuchów, przez które do areny dociera magia. Klejnot zawieszony jest kilkadziesiąt metrów pod kamiennymi płytami. Został zawczasu uodporniony na manipulacje z zewnątrz, co zapewnia stabilność areny. Zdaje się, że jedyną mocą, jaka jest w stanie jakkolwiek wpłynąć na panujące w przestworzach warunki, jest słońce. Ciepło sprzyja wytwarzaniu dużych ilości energii, ale nie sądzę, że podłoże nagle stanie się parzące. Co nie zmienia faktu, że Wasza magiczna aura może odpowiedzieć w inny sposób, niż na co dzień, zatem uważajcie. Skryta pośród chmur arena będzie polem kolejnej bitwy, którą już niebawem stoczą Detonato300 oraz Rex *Monster* Crusader! Zasady są proste: limit czasowy wynoszący trzy tygodnie, z uwzględnieniem czasu oczekiwania na odpowiedź oponenta, wynoszącym pięć dni. Jeżeli po tym czasie nie będzie odzewu, pojedynek zakończy się wcześniej. Ufam, że zasady są Wam znane, ponieważ nie jest to Wasz pierwszy raz pośród sal magicznych pojedynków. Czas na kolejny pojedynek! Powodzenia i nie pozwólcie batalii zakończyć się przedwcześnie.
- 13 odpowiedzi
-
- casual
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Przedstawiamy Państwu niedawno odkryte przez zespół naszych archeologów, badaczy oraz obieżyświatów miejsce, położone daleko, na północ od Zwrotnika Krzyworożca, w sercu Oceanu Mglistego. Póki co, szacujemy, że jest to około 17 mil morskich od słynnego archipelagu Chapaillini, który to od wielu lat jest chętnie odwiedzany przez turystów z całej Equestrii. To wciąż szacunki, ponieważ ocean nie na darmo zwie się „Mglisty”. Żywimy nadzieję, że zespół pegazów, który już bada niebo nad tym dosyć charakterystycznym kawałkiem świata, niebawem dostarczy nam dokładniejsze mapy i pomiary. Cóż to takiego, zapytacie? Jeżeli pamiętacie lata szkolne i podręczniki do przyrody i geografii, na pewno nie ominęły was rozdziały poświęcone górom, terenom wyżynnym oraz tym podobnym. Wiedzcie, że to, co tu zobaczycie, dalekie jest od tego, w co swego czasu kazali Wam wierzyć Wasi mentorzy. Tylko w tym konkretnym miejscu na oceanie, tafla wody pozostaje spokojna, nie poruszona przez wiatr. Mało tego, wydaje się magicznie utwardzona i oczyszczona. Co to znaczy? To znaczy, że jeśli tylko umocnicie się analogicznym zaklęciem, będziecie w stanie poruszać się po powierzchni wody jak po chodniku, a dodatkowy efekt oczyszczenia sprawi, że będziecie doskonale widzieć wszystko to, co żyje po drugiej stronie. Zupełnie, jakby była to szklana powierzchnia jakiegoś ogromnego akwarium. Jeżeli uwierzycie wystarczająco mocno, Wasze ręce złamią barierę i zatopią się w wodzie. Uprzedzam tylko, że woda w tej części oceanu jest nienaturalnie lodowata, przesiąknięta drobinami, minerałami, które wbiją się wam w kończyny, niczym szpilki. Czyżby woda próbowała się obronić przed „najeźdźcami”? Nasi badacze zauważyli, że ten obszar ogranicza gęstsza, nieco bardziej niebieskawa, niż biała mgła. Konkretniej, przypomina to okrąg o średnicy ok. 5.31 kilometrów. Jak widzicie, jest to dosyć pokaźny obszar. Pamiętacie jeszcze wzmiankę o górach? Nie zdziwcie się, kiedy waszym oczom ukażą się dziwnie wyżłobione, wyrastające spod wody góry. Nasi pegazi zwiadowcy zrelacjonowali, iż z góry wyglądają prawie jak prostopadłościany, wyciągnięte znikąd i połączone ze sobą jakimś spoiwem. Te dziwne góry zdają się znikać gdzieś po drugiej stronie, skąd wyszły, tworzą dziwną, nierówną spiralę, kończącą się tam, gdzie znajduje się środek obszaru. Przez ich strukturę bardzo trudno się wspiąć, toteż lepiej polecieć, lub przeteleportować się. Spirala nie rozciąga się na całą powierzchnię okręgu, lecz odradzam podążanie skalnymi ścianami w głąb tej dziwacznej konstrukcji. Trzej badacze, który ruszyli ku centrum spirali, nigdy już nie wrócili. Podejrzewamy, że albo czai się tam jakieś licho, albo, zgodnie z tym co wykryły badające to miejsce jednorożce, niedługo po wejściu w spiralę, magia gór odcina drogę powrotną i w niezrozumiały sposób rozciąga spiralę, czyniąc ją nieskończoną. Oznacza to, że nieważne jak długo badacze będą brnąć naprzód, nigdy nie dojdą do centrum. A jeśli się odwrócą, nie ważne jak długo będą płynąć, nigdy nie dotrą do miejsca, od którego rozpoczęli wyprawę. Paskudny los. Ku zaskoczeniu wielu dyskutantów, jednorożce preferują tę drugą opcję. Choć wieczna, bolesna tułaczka wydawała się gorsza od szybkiej śmierci, one wolałyby, aby faktycznie była to kwestia jakiegoś zaklęcia, aniżeli nieznanej nauce bestii. W takim razie, być może byłyby w stanie złamać magię gór, odwrócić pole energetyczne i polaryzację materii, aby poznać tajemnicę tego miejsca. A jeżeli to nieznany potwór… Cóż, minie mnóstwo czasu, zanim poznamy jego słabe punkty i zwyczaje, jeśli w ogóle. W takich warunkach, prowadzenie badań jest bardzo trudne. Jak zapewne się domyślacie, wyrażono zgodę na to, aby to niezwykłe miejsce posłużyło Wam za arenę. Nasi badacze wierzą, że w obliczu dużych ilości energii, wzrostu temperatury i zakłóceniu naturalnej aury, złamanie kolejnych warstw zaklęć będzie łatwiejsze i uda się lepiej zbadać górską spiralę. Najlepszym sposobem na osiągnięcie tych celów, jest magiczny pojedynek, gdzie przecież uwalnia się najwięcej magii i to w sposób maksymalnie intensywny dla obu magów. Macie zatem do dyspozycji skąpaną we mgle, utwardzoną taflę wody, oddzielającą Was od bezkresnej, oceanicznej otchłani, z której nieco dalej występowały dziwne góry, tworzące zaklętą spiralę. Przypominam, że możecie na różne sposoby pomóc sobie w poruszaniu. Tworzenie z wody śliskich, lodowych ramp, utwardzanie i przyzywanie chmur, może nawet będziecie w stanie pobrać z gór trochę materii, a z wody garść minerałów, z których zbudujecie własne konstrukcje. Wszystkiemu towarzyszyć będzie energia, odwrotna od tej, która zdaje się utrzymywać nad tym miejscem. Nadszedł czas na kolejny magiczny pojedynek, tym razem w sekcji Epic! Dzisiaj, gościmy na mistycznej arenie (nazwa robocza, gdyż badania wciąż trwają) dwóch wspaniałych i pełnych mocy gości! Już za kilka chwil, swe starcie rozpoczną Watmes oraz Detonato! Watmes jest nie aż tak zwyczajnym, siwym jednorożcem, noszącym burze rudych włosów na głowie. Z zewnątrz, jego specjalną cechą wydaje się być heterochromia, czyli różnobarwne tęczówki oka. Wewnątrz niego jednak, drzemie moc, która czyni z niego zaklinacza roślin magicznych, których przecież nie brakuje na arenie. Jeżeli nie wystarczy mu to, co porasta góry (przypominam o naturze tworzonej przez nie spirali), zawsze może sięgnąć do oceanu. Kto wie, co jego magia tam znajdzie? Oponentem Watmesa będzie Detonato, jeden z trójki znanych bohaterów. Detonato jest antropomorficznym psem, pochodzącym ze świata ZitaToli. Do dziś nie jest tak do końca pewny co odpowiada za jego ponadprzeciętną siłę oraz moc. Mięśnie to jedno, zaś królicze uszy… Cóż, albo była to wola natury, niezrozumiała dla zwykłych śmiertelników, albo efekt jakiegoś doświadczenia. Ogólnie, walki są dla niego codziennością, ale magiczne walki… To już nieco inna para kaloszy. Po swej walce z Efei, przybył tutaj, aby zdobyć kolejną porcję doświadczenia… Zgodnie z wolą uczestników, pojedynek potrwa 3 tygodnie. Po tym czasie, starcie się zakończy, a w naszej gestii pozostanie wyłonienie zwycięzcy. Mam nadzieję, że nie muszę przypominać o panujących w sekcji zasadach? Jesteście gotowi do walki? Zatem, niech rozpocznie się pojedynek! Powodzenia!
-
Zstępując z kłębowisk gęstej mgły, oślepieni przez blask księżyca, niepewnym krokiem wkraczacie na skąpane w nocnym półmroku wzgórze. Nie do końca wiecie, dlaczego światło naturalnego satelity zdaje się działać tylko na Was. Cała dolina, włącznie ze swą florą, zdaje się być na nie odporna. Dosyć szybko jednak, orientujecie się, że światło Waszej magii działa i może tchnąć więcej życia w ten całkiem osobliwy, zaklęty region. Mówiąc o zaklęciach, mam na myśli także „twardą mgłę”, która działa jak mur. Oddziela on wzgórze od reszty świata, jednocześnie maskując to, co się za nim znajduje. Teraz już rozumiecie, dlaczego do tego miejsca można się dostać jedynie dzięki specjalnemu portalowi. Jak do tej pory nikomu nie udało się zburzyć tego muru, zatem nie wiadomo gdzie dokładnie mieści się to wzgórze. Nie wiadomo, czy da się tu wejść „z drugiej strony”, ani samodzielnie przeleportować. Portal do zaklętego wzgórza odkryty został przypadkowo, podczas ekspedycji do pogrzebanego labiryntu, odnalezionego głęboko w jaskiniach Gór Macintosh. Do tej pory jeszcze nie wiadomo, czy poza nim są tam jakieś inne, prowadzące do kolejnych, zamkniętych przed światem zewnętrznym lokacji. Jakby dłużej się nad tym zastanowić, nie wiemy nawet, czy należą one do tego świata. To by wyjaśniało dziwną, obcą aurę, którą oboje czujecie od pierwszego momentu, w którym postawiliście nogi na zaklętych ziemiach. Przez moment mieliście wrażenie, jakbyście znajdowali się na wysokości, tak jakby wzgórze znajdowało się na oderwanym od całości kawałku ziemi, dryfującym bezkreśnie w kosmosie. To z kolei by wyjaśniało dlaczego księżyc jest taki wielki… To będzie Wasza arena. Witam na kolejnym magicznym pojedynku! Tym razem, naprzeciw siebie staną Detonato300 oraz Efei, w ramach starcia odliczonego idealnie na trzy tygodnie! Przez ten czas uczestnicy będą zaskakiwać nas zaklęciami i zapierającymi dech w piersiach akcjami, lecz muszą działać szybko. Zgodnie z ich wolą, przeciwnik ma dokładnie pięć dni na odpowiedź! Zarówno Detonato, jak i Efei, występują na arenie po raz pierwszy. Mamy nadzieję, że ten pojedynek okaże się ciekawy i pamiętny! Wszystko jasne? Zatem, do dzieła! Pojedynek uważam za otwarty!
- 25 odpowiedzi
-
- 1
-
- sala magicznych pojedynków
- casual
- (i 1 więcej)
-
Jeśli czujecie się zmęczeni niekończącymi się upałami, to ta arena będzie dla Was wytchnieniem. Okrągła i gładka posadzka złożona była z tysięcy, milionów, miliardów kryształków, starannie zeszlifowanych i mocno spojonych przy pomocy magicznej zmarzliny. Lewitujące dookoła areny lampiony świeciły różnymi blaskami w taki sposób, by dany kolor padał na kryształ najbliższy skalnej otoczce, po czym „przeskakiwał” na kolejny, tworząc lśniące wzorki, które splatając się ze sobą, komponowały się w radujące oko konstelacje, zmieniające się w zależności od przepływających przez arenę kanałów magicznych, natężenia energii, czy też natury zaklęć. Lodowe ściany pięły się ku górze, od pewnego miejsca „zakręcając” i łącząc się ze sobą w taki sposób, że na samym szczycie jasny błękit przeszedł w białą, oszronioną gwiazdę. Po drugiej stronie, za punktem zbiorczym, umieszczona została magiczna kula, odpowiadająca za opadające niczym śnieg iskry. Wracając na moment do ścian, jeśli się przyjrzycie, dostrzeżecie za grubą warstwą lodu strużki wody. Uwierzcie mi, nigdzie nie znajdziecie tylu minerałów, co właśnie w tych strużkach. Niestety, nie dość, że ich „wydobycie” z lodu jest drogie, długie i trudne, to jeszcze na powierzchni ta woda traci swoje orzeźwiające właściwości. Cóż, przynajmniej alchemicy i górnicy mają robotę… Panie i Panowie, już za moment rozpocznie się pojedynek, w którym zmierzą się Lepus oraz Rex *Monster* Crusader! Jesteście gotowi? Zgodnie z ustaleniem uczestników, niniejsze starcie będzie ograniczone tylko i wyłącznie limitem czasowym, wynoszącym standardowe dwa tygodnie! Drodzy Państwo, liczę, że przez te dwa tygodnie wydarzy się naprawdę wiele. Nie przedłużając, chciałbym ogłosić, iż pojedynek właśnie został otwarty! Nie zawiedźcie nas!
- 19 odpowiedzi
-
- 1
-
- casual
- sala magicznych pojedynkow
- (i 1 więcej)
-
Już tu jesteście? Ależ musicie być potężni, skoro zdołaliście pokonać wielką spiralę schodów im. Hadesa w tak krótkim czasie. Ekhm… Mam nadzieję, że ruszyliście głową i po prostu zjechaliście po poręczy? Tak? Znakomicie. Bystrość umysłu to prawdziwa potęga, wierzcie mi. Nie musicie obawiać się strzegącego piekielnej bramy Cerberusa. Z daleka, jak uwiązany na grubym łańcuchu szarpie się i szczerzy kły, wydaje się być groźny, lecz wystarczy rzucenie mu świeżo przyrządzonego udźca z Minotaura, najlepiej jeszcze z kością, by stracił wszystkie głowy. To jego ulubiony przysmak. No. Skoro już zająłem Marka, Czarka i Darka rarytasem rodem z mitologicznego labiryntu (Twilight, dzięki za nić i magicznie wzmocnione ostrze!), nie pozostaje mi nic innego jak otworzyć czaszkową furtkę i zaprosić Was na arenę. Jak to mówią, jedynie prawdziwie wytrwali i legendarni wojownicy są w stanie zejść do piekła i z powrotem, toteż jeżeli ktokolwiek, mimo otaczającej Was sławy, wciąż wątpił w Waszą moc, po tym pojedynku zmieni zdanie o sto osiemdziesiąt stopni. Już za moment zgromadzone na trybunach pogrzebanego koloseum Impy zadmą w behemocze rogi, inaugurując początek walki. Z piekielnych płomieni wyłonił się olbrzymi, magmowy smok, zaś kościane sługi wniosły na wykutych z żelaza tronach najbardziej „zasłużonych” dla świata mocy i magii nekromantów. Nie zabraknie również i liszy, którzy w pogoni za wiecznym życiem i pięknem (przypominam, że to pojęcie względne!) oddali swą duszę ciemności. Co jeszcze? Aha, główny zarząd publicznej komunikacji podziemnej w postaci czarcich robotników, zrzeszonych w związek zawodowy ogłosił, iż zwycięzcę zawiezie z powrotem na powierzchnię nowo wybudowaną windą. Przegrany natomiast, będzie musiał udać się schodami w górę. Zatem, jest motywacja, oj jest Witam na tej jakże pasującej do ostatnich, letnich upałów arenie, przedstawiając doskonale znanych i zaprawionych w bojach magów, w osobie Zegarmistrza o raz Rexumbry! Już za moment zabrzmi pierwszy gong, dźwięki z tub, co będzie znakiem rozpoczęcia magicznego starcia! W ramach ograniczenia, uczestnicy zdecydowali się standardowy limit postów, nie zaprzeczając, że w razie rozkręcenia pojedynku, są gotowi walczyć jeszcze dłużej. Czy wszyscy zajęli swoje miejsca? Super. W takim razie, czas rozpocząć pojedynek!
- 14 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Nawet nie zdajecie sobie sprawy jak dzisiaj trudno o natchnionego fachowca, który nie tylko oryginalną arenę zaprojektuje, ale także zbuduje. Szukaliśmy bardzo długo, nierzadko dowiadując się, że wielu szanowanych artystów w międzyczasie odeszło z tego świata. Uwierzycie, że jednego z nich znaleźliśmy wciąż rozpostartego nad swoim szkicem? Z jednej strony przerażające, z drugiej zaś, intrygujące. Artysta pochłonięty swą pracą, aż do samego końca... No dobrze, ale po co się tak trudzić, skoro można wykonany projekt zlecić jakiejś ekipie? Ano dlatego, iż efekt końcowy nigdy nie pokryje się z wizją autora. Jak to mówią, „chcesz coś zrobić dobrze, zrób to sam”. Na całe szczęście, w końcu odnaleźliśmy właściwą osobę. Arena, na której przyjdzie się Wam zmierzyć, ma kształt koła. Ściany zostały gęsto usłane kołami zębatymi, od najmniejszych, aż po te naprawdę ogromne. Spoglądając na nie, możecie dostrzec najróżniejsze odcienie srebrnego oraz złotego. Nierzadko koła zdobione są stalowymi obramowaniami, podkreślającymi ewolwentę oraz kształt ich zębów. Na pierwszy rzut oka wydają się zastygłe, lecz wierzcie mi, wystarczy jedno zaklęcie, aby wały na których zostały osadzone wysunęły się, nastąpił kontakt, a następnie rozpoczęła się praca mechanizmu. Widzicie wielki zegar, umieszczony na wewnętrznej części sklepienia? Już niebawem jego wskazówki poruszą się. Jednak to nie czas będzie ograniczeniem tego magicznego starcia… Jeśli zastanawiają Was dźwięki dochodzące zza ścian, wiedzcie, że to po prostu ta większa część mechanizmu, która odpowiada za wędrówkę pomieszczenia z areną dookoła wieży strażniczej zabytkowego zamczyska. Gigantyczne i magicznie umocnione prowadnice okalały okazałą budowlę, na szczycie której znajdowała się dziwna, zakapturzona postać, która zdawała się bacznie podążać wzrokiem za areną. Jakby na coś czekała. Może na to, aż magowie zdecydują się zakwestionować ramy pojedynku i przenieść walkę w przestworza? Czy wówczas ten ktoś również włączy się do bitki? Tego nie wie nikt… Czas na nowy magiczny pojedynek! Powitajmy na arenie Seroxa Vonxatiana, naprzeciw którego to stanie doskonale znana z niejednej batalii Oksymoron! Zgodnie z wolą stron walczących, w tym pojedynku obowiązuje limit wynoszący po 12 postów na uczestnika! Myślę, że to wystarczająco dużo, by oboje uwolnili całą swą moc, co zapewni nam cieszące oko widowisko! Skoro wszystkie formalności mamy za sobą, a mechanizm areny pięknie nam przygrywa, nie pozostaje mi nic innego jak ogłosić, iż pojedynek zostaje otwarty!
- 6 odpowiedzi
-
- casual
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Witamy na prastarym statku duchów! Renowacja wraku, ale również wspaniałego zabytku, trwała bardzo długo, ale nareszcie mogę z czystym sercem powiedzieć, że zyskaliśmy imponującą, stabilną, pływającą arenę, z zachowaniem jej oryginalnego, posępnego klimatu. Mamy zatem poszarpane, zużyte żagle, skrzypiące deski, pajęczyny i szczątki załogi, lampy, drzwi które same się zamykają i otwierają (z trzaskiem albo świstem), a to wszystko otoczone magiczną mgłą, gęstą i zniekształcającą dźwięki. Do celów czysto kosmetycznych, aby to miejsce wciąż było bardziej „horrowate”, zostawiliśmy kilka duchów i strzyg, snujących się po opuszczonej ładowni, do której do wrzuciliśmy trochę przegniłego mięsa. Proch strzelniczy w armatach jest nowy, jeśli to Was zainteresuje. Nie przejmujcie się niespokojnymi falami i nadciągającym sztormem. Dzięki magii, statek pozostanie na powierzchni, choć zaklęcie nie chroni go przed dryfowaniem. Zatem nie zdziwcie się, kiedy dziób nagle się podniesie, a potem opadnie, z głośnym chlustem. Wichura miota pozostałościami po żaglach i linami, a z dołu słychać dzwoniące łańcuchy. Księżyc świeci w pełni, pogoda jest idealna do emocjonującego magicznego pojedynku! Kogo będziemy dzisiaj gościć na tejże pływającej arenie? Czyj pojedynek już za chwilę się rozpocznie? Tym razem, walczyć będą Serox Vonxatian oraz Ohmowe Ciastko, przy zaproponowanym przez nich, niestandardowym limicie, wynoszącym 9 postów na uczestnika! Nie jest to aż tak wiele, ale nie jest też zbyt mało. W każdym razie, czy tyle wystarczy, by uwolnić prawdziwą moc i nasycić wody bezkresnego oceanu jeszcze większą dawką energii? Przekonajmy się. Pojedynek uważam za rozpoczęty!
- 12 odpowiedzi
-
- 3
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Nareszcie trochę świeżego powietrza… Przemierzając przedsionek, długi korytarz, salę audytoryjną, wielką klatkę schodową, wschodnią wierzę, bibliotekę, galerię sztuki oraz główną zbrojownię NARESZCIE dotarliśmy na starożytny, kamienny most, łączący ze sobą wschodnią część zamku z zachodnią. Normalnie, goście przechodzą między obiema stronami twierdzy poprzez królewski ogród lub pogrzebaną komnatę, ale my spotkaliśmy się tutaj, by rozpocząć nowy magiczny pojedynek, nieprawdaż? Tak się akurat składa, że wszystkie elementy starożytnego mostu łączy w centrum zamku okazała, okrągła płyta, bogato zdobiona płaskorzeźbami, złotymi ornamentami. Światło księżyca w pełni cudownie oświetla znajdującą się na środku pieczęć, dzięki czemu mamy pewność, że cała uwaga bóstw została skupiona właśnie na nas! Swoją drogą, ciekawe czy ten zamek jest taki gigantyczny dlatego, że jego Lord po prostu potrzebuje tyle przestrzeni do życia, czy też może lubi posiadać różne rzeczy, ażeby móc je gdzieś pomieścić, trzeba było pomyśleć o wielu komnatach? Nieważne. Już za momencik otoczy was mgła, natomiast latające po niebie nocne mary, przywołane przez Lorda jako „poczciwe” i „niegroźne” zwierzątka domowe, zaprzestaną swych łowów i poddadzą się wpływowi Waszej energii. Mamy nadzieję, że wymiana zaklęć będzie równie dobrze widoczna także z dołu, z pozycji ogrodu. Nie jestem pewien, czy Lord znajduje się w swej sali tronowej, na szczycie zamku, ale jeśli tak jest, z całą pewnością będzie mieć oko na Wasze poczynania. Chodzą słuchy, że pamięta księżniczkę Lunę z czasów, kiedy była koszmarną Nightmare Moon. Najstarsi twierdzą, że wciąż uważa ją za jedyną prawowitą władczynię Equestrii. Widać facet ma plecy… Już za chwilę, w nowym magicznym pojedynku, ograniczonym limitem 12 postów na uczestnika, zmierzą się SolarIsEpic oraz Riddler! O ile mnie pamięć nie myli, obaj wojownicy są znani z minionych pojedynków, toteż z całą pewnością ich dzisiejsze spotkanie obfitować będzie w doświadczenie, jakiego z czasem obaj nabrali. Jednakże, czyj bagaż okaże się okazalszy? Kto zwycięży? Czas rozpocząć pojedynek!
- 4 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Witamy w odkrytych niedawno ruinach starożytnej świątyni, której nazwy niestety wypowiedzieć nie potrafię. W ogóle, zapisane to zostało w nieznanym mi języku, a jeśli wierzyć tłumaczowi, ich odpowiedniki w naszym języku układają się w taki sposób, że naprawdę trudno to wypowiedzieć. W ogóle, to nie przypomina żadnego faktycznie istniejącego słowa, a przynajmniej ja nic takiego nie znalazłem, w żadnej kronice. W każdym razie, na uwagę zasługują gigantyczne, ustawione w szeregu wzdłuż prowadzącej na arenę hali golemy, swym designem (ależ nowoczesne słowo) przypominają architekturę i twórczość Majów. Zdaje się, że ich mechanizmy są nieaktywne od setek lat. Marne szanse na to, że nagle ożyją. Uważajcie, by się nie potknąć! Wykładana kamieniem wulkanicznym ścieżka jest dosyć nierówna. Kiedy już dotrzecie do schodów, nie obawiajcie się zejść na sam dół. Po drodze możecie spotkać pierzaste węże, ale nie obawiajcie się. Lokalna społeczność Wężoludzi zapewniła nas (a przynajmniej tak twierdzi nasza specjalistka od ich języka), że są niegroźne. Powinna czmychnąć w cień po spotkaniu magów Waszego kalibru. Sama arena przypomina elipsę, skąpaną w zastygłej od setek lat magmie. Ale ta niecodzienna struktura ma pory, przez które raz po raz ulatuje para, czy też sadza. Zdaje się, że cokolwiek, co drzemie tam na dole, nadal może się przebudzić. Interesujące… Drodzy Państwo, w tym pojedynku już za chwile zmierzą się Magus oraz Bosman! Uczestnicy ustalili, że godzą się na niestandardowy limit postów, wynoszący 20 postów. Zdaje się, że czeka nas długi, syty seans magii i niezwykłych akcji! Jesteście gotowi? Zatem, do boju!
- 20 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
W podłożu okrągłej, przestrzennej areny wyżłobione zostało korytko na świeżą lawę oraz zimną wodę, prosto z kryształowego źródła. Jak to działa? Przez jedną połowę kanały prowadzą do centrum lawę, zaś przez drugą – wodę ze źródła. Całość przypomina kształtem istotę o dwóch obliczach. Po stronie gorąca da się zauważyć tworzoną przez kanaliki sylwetkę wiwerny, zaś po stronie chłodu tworzą jakby anioła. Celem tejże koncepcji było starcie ze sobą dwóch przeciwieństw w centrum areny, uwalniając przy tym okazałą smugę pary, która miała ciągle, stale i wiecznie skraplać się na szklanym sklepieniu. Co znajduje się za sklepieniem, zapytacie? Zestaw lewitujących iskier wysyłał światło do znajdującego się na środku pryzmatu, w związku z czym kropelki skroplonej pary mieniły się różnymi barwami, rzucając blask również na podłoże. Dzięki temu arena nabierała mistycznego klimatu, zwłaszcza w obliczu nakreślonych na ścianach znaków, pochodzących jeszcze z czasów pra-starożytnych. Sztuczna mgła? Nie, nie stosujemy tutaj czegoś takiego. Gęste, nieregularne obłoki są efektem ubocznym samoistnej reakcji alchemicznej, zachodzącej między parą, a magiczną energią przepływającą przez całą arenę. Zdaje się, że to kwestia tworzących się na styku tych elementów bakterii. Chociaż… Kto ich tam wie? Niniejszy pojedynek zostanie oparty na starej, dobrej zasadzie, zwącej się potocznie limitem postów, po 12 na każdego uczestnika. Kogo przyjdzie nam zobaczyć tym razem? Moi drodzy, już za chwilę rozegra się starcie między Sajbackiem Grayem, a Halikiem! Osoba Sajbacka powinna być Wam znana, natomiast jeśli chodzi o Halika, mamy do czynienia z debiutem, toteż może być nawet bardzo ciekawie! Cóż, nie przedłużając i na szybko przypominając o zasadach panujących w sekcji Casual, pojedynek uważam za rozpoczęty! Życzę niegasnącej weny oraz powodzenia w walce!
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)