Skocz do zawartości

PROLOG: OGIEŃ NAD KHADEI ~ Iroh Corrison (Tarreth)


Dadudałe

Recommended Posts

[justify]- Monitoringu nie ma, bo w warunkach tu panujących, sprzęt za szybko się psuje. Najważniejsze mechanizmy i instalacje są zabezpieczone przed wilgocią, w samej budowli też starano się zrobić odpowiednią wentylację. To wszystko jednak idzie w koszta... Uznano, że łatwiej i taniej będzie zwyczajnie zwiększyć tutejszy garnizon, dodatkowymi gwardzistami. Co do włazu w hali głównej: są tam obiekty święte dla nas, ale zupełnie bezwartościowe dla was. Bestialskie naruszenie ich byłoby jednak obrazą Ducha Maszyny, więc leżą sobie w miejscu, zapieczętowane i zabezpieczone.

Wracając do spraw najważniejszych. W centrum dowodzenia nie ma żadnych wieżyczek, ale wejście do niego było dobrze zabezpieczone. Orkowie zniszczyli wszystkie normalne wieżyczki w trakcie walk, ale nie nie pomyśleli o tych niebojowych, ukrytych normalnie przed ludzkim wzrokiem. Dysponujemy kontrolą nad systemem przeciwpożarowym i kontrolującym tłum, a tym samym nad armatkami wodnymi. Nie zabiją, ale mogą zmyć plugastwo, przewrócić i wystawić na łatwy ostrzał.

Warto to wykorzystać.[/justify]

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 73
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Major wysłuchał tego, co mieli do powiedzenia kapłani maszyn, po czym uśmiechnął się zawadiacko.

- A możecie nas przynajmniej skontaktować z ludźmi, którzy stoją przed waszą cenną bramą? I czy dacie radę skontaktować nas z kimś poza fortecą? Na zewnątrz wciąż jest komisarz Rajkovic, który pewnie czeka na dalsze instrukcje. Na zewnątrz jest też większość wojsk szturmowych, które zabezpieczają teren. To wsparcie by się przydało, zwłaszcza, że w tych korytarzach jest więcej orków, jak połowa gwardzistów jest w stanie ujrzeć w swoim życiu - odparł mężczyzna, spoglądając na gwardzistę. Zmierzył go wzrokiem i zagadał:

- Harvis, macie przy sobie jakiś sprzęt? Granaty? Inne bomby? Albo przynajmniej trochę pojemników z płynem do tego cacka? - spytał, gestem głowy wskazując na miotacz ognia młodego żołnierza - Mam zamiar zatrząść tą budą tak, by wszystkie zielone tyłki zechciały uciec. Prosto w pułapkę - naszą, bądź komisarza Rajkovica - uśmiechnął się i czekał na odpowiedzi wszystkich pytanych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Majorze... - mówiąc to słowo, kapłan maszyny przekrzywił delikatnie głowę, dając subtelny, lecz wyraźny znak lekceważenia. - Przecież nie dalej jak minutę temu, dałem panu do ręki nadajnik... To właśnie ta... "Słuchawka z antenkami", żeby nie zadręczać pańskiego umysłu niepotrzebnymi nazwami. Możesz z niego skorzystać kiedy tylko zechcesz dowódco. Jest twój.

No tak. Przecież dostałeś to dziwne urządzenie prosto do rąk własnych, ale najwyraźniej w natłoku zdarzeń jakoś nie zwróciłeś na to uwagi. Trudno. Trzeba jakoś przeboleć obcy, patrzący z góry wzrok kapłana i działać dalej.

- Tak jest, sir! - Harvis był wyraźnie bardziej skory do pomocy i przyzwyczajony do podobnych sytuacji. Nawet nie dał po sobie poznać, żeby miał zauważyć jakiekolwiek lekceważenie dowódcy ze strony kapłana, tylko wypluł z siebie litanię meldunków, jak stary wiarus na apelu. Mimo jego młodego wieku, od chłopaka aż wiało profesjonalizmem. - Mamy tuzin granatów przeciwpiechotnych, dwie skrzynie - około 20 sztuk - ręcznych ładunków wybuchowych i trzy ładunki paliwa do miotacza. Całkiem sporo tego, sir. Mam rozkazać ludziom ich przygotowanie i rozdanie żołnierzom, czy użyjemy je w bardziej konkretnym celu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oficer spojrzał na nadajnik, spoczywający w jego ręce. Zaklął soczyście pod nosem, wywracając oczami w geście zażenowania sytuacją. Tyle naraz, że kilka dekagramów w dłoni nie znaczyło nic.

- Dobra... Czy jesteście w stanie określić, w których miejscach są jakieś skupiska orków? Jakieś plany budynków? Żebym zadecydował o "specjalnym" zastosowaniu tego sprzętu muszę mieć te szczegóły. Jeśli tego nie posiadamy, rozdaj żołnierzom, co trzeba. Będziemy czyścić metodycznie - pokój po pokoju - w tym momencie Iroh odwrócił się i odszedł nieco na bok, zakładając słuchawki. Teraz trzeba tylko złapać sygnał.

- Major Corrison do 114 Cadiańskiej. Major Corrison do 114 Cadiańskiej, słyszy mnie ktoś? - złapać kontakt. Usiłował do skutku rzecz jasna.

Spojrzał na swoich żołnierzy. Młot Imperatora. Najlepsi z najlepszych, jakich żołnierz kiedykolwiek widział. Byli mu, jak rodzina. Spojrzał raz jeszcze na wyjście, potem na Harvisa. Ciężkie jest życie gwardzistów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niestety, sir - Ciągnął dalej Harvis. - Nie nosimy ze sobą ot tak planów budynku. Powinno się je znaleźć w pomieszczeniach kontrolnych i to one właśnie z pewnością będą okupowane przez znaczną ilość orków. Co do innych miejsc nie mam pewności... Może jeszcze gdzieś znalazła się grupka podobna do naszej, ale w takim przypadku z pewnością nie posiadają żadnego nadajnika. Inaczej już by się odezwali na nasze wezwanie. Lepiej jest więc założyć, że wszyscy albo zginęli, albo uciekli razem z naszym kapitanem.

Po wypowiedzeniu tego chłopak zasalutował raz jeszcze, a następnie odszedł rozdawać ludziom materiały wybuchowe zgodnie z twoim rozkazem. Uchwyciłeś wtedy komunikator i spróbowałeś nawiązać kontakt z ludźmi na zewnątrz.

- Tak jest, panie majorze! - prawie natychmiastowo usłyszałeś głos tamtejszego łącznościowca. Leonard Classen, bo tak się nazywał, mówił szybko i z ciężkim oddechem, ale nie słychać w nim było strachu lecz jedynie zmęczenie. - Skoro już mam z panem kontakt, to zdam szybki meldunek. Mieliśmy tu drobne problemy z xenosami. Udało nam się odeprzeć atak o dziwo bez strat. Jedynie kilku ludzi zostało rannych, w tym także komisarz. Rajkovic jednak nie słucha lekarzy, bije ich nahajką i mówi, że prędzej sobie plazmą nogę amputuje niż zejdzie z pola bitwy. Boimy się jednak, że jeśli nie dopuści ich do siebie, to wda się jakieś paskudne zakażenie... Przecież jesteśmy w środku dżungli, a tutejsze warunki sprzyjają się rozwijaniu różnych paskudztw. Może pan major przemówi mu do rozsądku... I na koniec jest jeszcze jedna wiadomość... Nie wiemy co o tym myśleć. Nadal utrzymuje się potworne zachmurzenie i nie widać nieba, ale przez chmury od strony planety przebija się wyraźna czerwona łuna, czy w każdym razie coś w tym stylu. Nadal brak kontaktu z flotą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Major zaśmiał się lekko, słysząc o Rajkovicu.

- Skoro chce, to amputujcie mu tą nogę. Macie mu przekazać, że albo podda się jakimkolwiek zabiegom lekarskim, albo w szturmie uczestniczyć nie będzie. A potrzebny jest. Będę tu potrzebował trochę więcej ludzi. W międzyczasie ty, żołnierzu przekaż sierżantom III plutonu, by zabezpieczyli teren nad fortecą. Mogą go zaminować, zabetonować, zawalić, osrać - nie ważne. Żaden zielonoskóry śmierdziel nie ma prawa wyjść z tego kompleksu - mówił jednym ciągiem. W końcu jednak musiał przerwać, by wziąć oddech - Niech dobiorą sobie jeszcze coś do wsparcia, na rezerwę... I okopcie się, osłońcie. Mam złe przeczucia co do tej burzy... Reszta ma dołączyć do wojsk w fortecy. Wyplewimy zielonych od środka - major miał już kończyć, kiedy sobie przypomniał... W kościach czuł, że ta burza sprowadzi na nich zgubę.

- Żołnierzu... zabezpieczcie się na tej fortecy, jak możecie. Ładunki wybuchowe, ciężka broń, wszystko. To nam tu nie będzie potrzebne, a wam może ocalić życie w razie potrzeby... - przemówił śmiertelnie poważnie - Daj Rajkovica - skończył, gestem nakazując żołnierzom, z którymi przebywał wymarsz. Musieli się ruszać. Trzeba było się spieszyć. Naprawdę spieszyć.

Dołączyć do wojsk, czekających w wejściu i wydać rozkazy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przyjąłem, panie majorze. Oddaję słuchawkę Rajkovicowi.

Czekając na komisarza ponagliłeś swoich żołnierzy. Wszyscy właściwie byli już przygotowani, ale wyskoczył jeszcze jeden problem.

- Sir... - jeden z żołnierzy 97 Regimentu Gwardii Khadei podszedł do ciebie niepewnie. - Co mamy w takim przypadku zrobić? Nadal posiadamy trochę rannych, ale co ważniejsze: przecież te generatory zapewniają zasilanie zarówno dla całego obiektu, jak i dla Działa Księżycowego. Nie możemy ich ot tak po prostu zostawić i pójść na spotkanie z resztą.

Zanim zdążyłeś cokolwiek powiedzieć, w słuchawce komunikatora dało się słyszeć znajomy, choć lekko chrapliwy od ciągłego wrzeszczenia na podkomendnych głos.

- Ta? Jestem. - burknął komisarz, chyba niepocieszony tym co usłyszał z twojej rozmowy z łącznościowcem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dowódca musiał poczekać z wydaniem rozkazów odnośnie generatorów, bowiem komisarz Rajkovic odezwał się w połączeniu.

- Rajkovic, mam w głębokim poważaniu, że nie chcesz przyjąć pomocy lekarskiej. Ty masz być dostępny za maksymalnie kwadrans jako zdrowy żołnierz na polu bitwy. Nadchodzi burza - oznajmił major, ostatnie słowa zaznaczając tajemniczo - Jeśli to, co widziałem nie było zwykłym złudzeniem, a prawdziwą wiadomością, to Imperator ma nas w swej opiece, bo chce nas chronić. Lekarze nie odeślą Cię przecież. Zaraz wracasz na front, a ogarnąć musisz obronę NA fortecy... I w razie konieczności... Wycofajcie się do środka, zrozumiano? - oficer nie czekał na odpowiedź, odwrócił się do jednego ze swoich żołnierzy i wskazał na niego dłonią.

- Idziesz do naszych w głównym wejściu. Mają obstawić główne wejście i czekać na ewentualne wojska z zewnątrz. Poza tym dotrze wsparcie. Niech się przygotują do walki w środku - zaraz po tym odwrócił się do żołnierza 97 regimentu. Faktycznie coś trzeba z tym zrobić. Rozkaz brzmiał zdobyć...

Odwrócił się do kapłanów maszyn.

- Te generatory... trzeba będzie je zabezpieczyć. Można je spokojnie odłączyć, tak? I jaka jest ich moc? Gdyż jeśli dojdzie tam do walk i zostaną uszkodzone... Musimy liczyć się z ewentualną eksplozją? - pytał, każąc ludziom zarządzić wymarsz w stronę generatorów. Będę musieli omówić to po drodze.

Oczywiście zaklinał swoich ludzi na świętość primarchów, by uważali na wszystko. I w razie kontaktu bezpośredniego, używali bagnetów do poderżnięcia gardeł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak jest, panie majorze. Przyjąłem. Tylko, jeśli jeden z tych zasranych znachorów znowu będzie mi próbował wsadzić jakiś próbnik, to osobiście urwę mu głowę i nadzieję na przedni pancerz Sentinela. Dam się połatać a potem zbieram wszystkich na obiekt. Zajmie nam to jednak chwilę, bo musimy złożyć szpital polowy i przetransportować rannych. Bez odbioru. - głośnik zatrzeszczał i zamilkł, a ty mogłeś w spokoju wydać kolejne rozkazy. Ludzie uwinęli się, sprawnie i szybko wykonując wydane im polecenia. Po chwili od strony wejścia dało się usłyszeć strzały, ale przez komunikatory zapewniono, że to tylko usunięto jakieś mniejsze grupki xenoskich maruderów.

Poszedłeś więc spokojnie, by razem z kilkoma żołnierzami z 97-go oglądnąć generatory. Po drodze minąłeś kilka pomieszczeń technicznych zamienionych pospiesznie w składy, sypialnie i nawet jedną ubogą salę szpitalną.

- Jesteśmy na miejscu - rzekł jeden z gwardzistów i wskazał na potężne obiekty, aż buczące od energii. Widziałeś w życiu już wiele jednostek zasilających, nawet bardzo rozbudowanych. Czegoś takiego jednak nie miałeś okazji spotkać nigdy wcześniej. Cerambetowa kopuła pomieszczenia unosiła się z dobre dziesięć metrów nad tobą, wsparta na potężnych filarach z nieznanego ci stopu metali. Wszechobecne Maszyny Myślące dokonywały jakichś analiz, a między nimi krzątali się zafrasowani kapłani maszyny, klekoczący do siebie mechanicznymi odgłosami, w zupełnie obcym dla ciebie języku.

- Oh... Witaj, panie majorze - Usłyszałeś głos Harvisa. Podszedł do ciebie od lewej strony, cały wybrudzony smarem. - Przepraszam trochę za mój stan, ale pomagam zamykać kolejne kanały techniczne. Nie jest to w pełni bezpieczne rozwiązanie, bo jeśli coś by się miało wydarzyć, to nie dotrzemy na czas do zwarcia. Kapłani jednak zapewniają, że w takim przypadku zdążyliby na czas awaryjnie zamknąć cały system.

Powtórzyłeś mu swoje pytania, zadane wcześniej zwykłym gwardzistom.

- Cóż... Raczej eksplozja tutaj żadna nie grozi. Nawet rzucenie ładunku wybuchowego w generatory powinno wytworzyć niezły wybuch, ale nie wywoła żadnej reakcji łańcuchowej. Tego nie trzeba się obawiać, o ile nie nastąpi przeciążenie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oficer pokiwał głową.

- A przeciążenie wywołać można? I jeśli tak, to jakie byłyby tego konsekwencje? Nie, nie planuje wysadzenia w powietrze całej tej budy, ale musimy przygotować się na wszystko - oznajmił, zwracając się do kapłanów maszyny - Wspominaliście o działkach przeciwpożarowych... Skąd nimi dacie radę operować? - spytał, nakazując części ludzi rozstawić się, zabezpieczyć wejście. To miejsce musiało być zabezpieczone.

- SIERŻANCIE Harvis. Pod Twoją komendą zostawiam obronę generatorów. Wpuszczacie do środka i wypuszczacie tylko na moja zgodę. 114 Cadiańska tymczasem przejmie kontrolę nad kompleksem. Potrzebujecie więcej ludzi, czy to, co macie wam wystarczy? - Iroh spytał, wypinając się dumnie - Musimy przejąć kontrolę nad tym cholernym działem, a te generatory są nieodłączną częścią całego planu obrony. Nie możecie pozwolić, by wpadły w ręce wroga - rozkazał, odwracając się do kapłanów maszyn.

- Będziecie tu bezpieczni. Poza tym już udowodniliście mi, że nie straszny wam ani ork, ani prawdopodobnie kompletnie nic. Co możecie zdziałać stąd? - spytał po chwili, powoli szykując resztę 114, którą wziął ze sobą do wymarszu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

- Jeśli tylko utrzymamy generatory, to będziemy w stanie sterować tym systemem nawet w biegu. Podłączyliśmy się już do sieci, a na poczekaniu wyposażyliśmy się w przenośne kontrolery. Co do przeciążenia... To musiałby być ktoś z technicznym przeszkoleniem. Nie powiem dokładnie co należy zrobić, bo i tak tego nie zrozumiesz Majorze. Orkowie jednak mają wrodzoną umiejętność do psucia wszystkiego i obawiam się, że byliby w stanie dokonać niemożliwego. - Odpowiedział ten sam kapłan co zwykle.

- TAK JEST Majorze! - Chłopak zasalutował z zachwytem. - Broniliśmy generatorów przed waszym przybyciem, obronimy je i teraz. Mając jeszcze świadomość, że Imperium przybyło nam z pomocą, tym bardziej się zaprzemy i nie damy wykurzyć z naszych stanowisk. Ku chwale Imperatora!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 11 months later...

Dumny z postawy młodego żołnierza Corrison uśmiechnął się ledwo widzialnie, jednak nie dając po sobie poznać zbyt wiele. Zamiast jednak zasalutować mu z powrotem, major odwrócił się ponownie do kapłana maszyn. Jego postać wciąż napawała wojskowego lekkim niepokojem. Widział wielu kapłanów maszyn, ale za każdym razem czuł tą samą, dziwną niepewność, jakieś dreszcze na plecach. To nie byli już ludzie.

- Te działka przeciwpożarowe z pewnością mają jakieś czujniki ruchu, bądź kamery. I zakładam, że jesteś w stanie się do tego dobrać, tak? Przydadzą nam się oczy tam, gdzie ich jeszcze nie mieliśmy. Cokolwiek. Co jesteś w stanie zrobić? I jeszcze jedno... Co jest w laboratoriach? - spytał, po czym wykonując jedynie ruchy dłonią, nakazał przekazanie miotacza ognia swoim ludziom i dać w zamian cokolwiek innego użytecznego. Możliwości miotacza ognia mogły być nieocenione podczas prób oczyszczania tego kompleksu z zielonoskórych pokrak.

Czas naglił. Po wymianie ekwipunku trzeba było ruszać.

- Kapłan maszyny w centrum. Rupert, jeśli cokolwiek skoczy na tego... Człowieka, skacz na to. Znając ciebie... Reszta zna swoje miejsca. Widmo, Zgred. Jesteście pierwsi w kolumnie. Uwaga na wszystko i meldować nawet o tym, że pierdnęliście. K***a, a ja nie mam żadnego pistoletu... W drogę - machnął ręką i tak miał rozpocząć się wymarsz.

Cel: Hol z rozwidleniem dróg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Enginseer podrapał się w zamyśleniu po brodzie. Pewnie z przyzwyczajenia, bo ten kawałek metalu i wystających z niego rurek nie wyglądał na taki, który może czuć swędzenie.

- My nie odpowiadaliśmy za te laboratoria, ale z tego co wiem, to nie działo się w nich nic ciekawego. Proste badania na lokalne potrzeby. Nie znajduje się tam nic, co byłoby dla nas ważniejsze, od zdobycia pomieszczeń kontrolnych. Co do działek przeciwpożarowych... To prymitywne urządzenia. Nie pomogą nam w znalezieniu wroga, bo ich czujniki nie reagują w taki sposób. Możemy je jednak wykorzystać w trakcie walki, jeśli będziemy dostatecznie blisko by użyć naszych nadajników.

Słysząc to zapewnienie, postanowiłeś dalej trzymać się wyznaczonego przed chwilą planu i w zwartym szyku wróciliście do holu, gdzie połączyliście się z resztą wojsk, oddelegowanych przez Rajkovica.

 

Powinieneś przeorganizować swoje oddziały.

 

NOTKA MG: Wprowadzam dodatkową opcję do sesji. Zobaczę, co z tego wyjdzie i jak się to będzie sprawdzało w grze przez forum. Masz do dyspozycji konkretne jednostki o konkretnych statystykach. Dla uproszczenia są one ujednolicone, choć postacie imienne mogą *ale nie muszą* cechować się specjalnymi zasadami.

Możesz wszystkimi pójść w kupie, albo podzielić je na pododdziały. Masz przecież do dyspozycji odpowiednią liczbę podoficerów.

Końcowy wybór należy zawsze zazwyczaj od ciebie.

 

 

Kierunki wyjścia potencjalnych oddziałów:

- laboratoria

- generatory (odwiedzone)

- sypialnie (odwiedzone)

- jadalnia (odwiedzona)

- zbrojownia

- stanowiska ogniowe (zewnętrzne, większość zniszczona w wyniku szturmu orków)

- pomieszczenie kontrolne wraz z pomieszczeniem dowódcy.

 

Jeśli gdzieś chcesz wysłać konkretną postać imienną, to specjalnie to zaznacz.

Rajkovic nie jest dostępny.

 

IWHoSN9.jpg

Zwykły gwardzista może i nie powala umiejętnościami, ale jest TWOIM żołnierzem i walczy ZA CIEBIE. Imperator jest daleko, a ty jesteś tu i teraz. Szanuj tych ludzi, a oni będą szanowali ciebie (ewentualnie użyj na nich groźby terrorystycznego zamordyzmu hekatombą krwi i ognia. To też skutkuje). Masz do dyspozycji 168 gwardzistów.

 

- Sierżant (czy jakikolwiek inny oficer i podoficer dowodzący). Masz do dyspozycji 22.

KaWa9cH.jpg

 

- Specjalista broni (czyli wszelki chłop wyuczony w korzystaniu z niestandardowego ekwipunku). Masz do dyspozycji 17 ludzi z granatnikiem, 16 z karabinem plazmowym (z czego jedną jest Erica), 7 z miotaczami ognia i czterech snajperów (z czego jednym jest Widmo).

o4gQGcr.jpg

 

- Kapłan maszyny (no cóż... Kapłan maszyny). Masz do dyspozycji 3.

GK7qvO4.jpg

Edytowano przez Avanidius
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Naturalnie - odparł major, wykonując lekkie skinienie głową - To zakładał plan, w wypadku braku możliwości podglądania wroga. I tak też z tego wynika będzie - gdy ponownie dotarli do holu z rozwidleniem, Iroh ponownie zerknął na drogowskazy.

Plan prowadził do miejsc kontrolnych, ale majora martwiła istniejąca zbrojownia. Skoro była, to orkowie z pewnością się do niej dobrali i coś majstrują - albo zmajstrowali. Wielka szkoda by była, gdyby jego ludzie wpadli w jakąś pułapkę. I trzeba było temu zapobiec... Poza tym, może znalazłoby się tam coś ciekawego?

- No dobra, ludzie. Czas nagli, ale nie rzucę wami w orków, którzy mogli się uzbroić w sprzęt Imperium. Z tego tytułu obieramy kierunek na zbrojownię właśnie. Może uda nam się dojść do czegoś... I przygotować. Jak mówiłem: Widmo i Zgred przed resztą. Zasięg wzroku. Meldować o wszystkim, co jest podejrzane. Reszta zna swoje zadania. Jeden snajper, 5 granatników, 5 karabinów plazmowych,dwa miotacze ognia: włącznie z wymienionymi 25 ludzi zostaje tutaj i organizuje obronę pod dowództwem trzech sierżantów i pomocą jednego z kapłanów maszyn. Zapewne i oni będa potrafili uruchomić te ustrojstwa, które wam pomoga. Musimy mieć jakiś punkt zaczepny, a za daleko jesteśmy od głównych sił. Macie te swoje cacuszka i całe Tactica Imperialis, by zrobić z TEGO miejsca punkt obronny. W razie taktycznego odwrotu zwabimy zielone ryje w pułapkę. Reszta, wymarsz - rozkazał, wytłumaczył i machnął ręką na znak wymarszu.

Teraz trzeba polegać na umiejętnościach zwiadowczych dwójki i ewentualnie ich szybkich nogach, oraz celności żołnierzy, którzy zasypią ewentualnych orków promieniami lasera, strumieniami ognia, kulami plazmy i granatami.

Major trzymał się lekko z przodu, acz nie na samym czele. Ustępował miejsca żołnierzom, których broń wymaga czystego pola. Ściskał w dłoni szablę i był gotowy do obrony swoich ludzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cały oddział przesuwa się w kierunku zbrojowni. Po drodze nie spotkaliście nawet pojedynczego orka, co wydawało się wam dosyć podejrzane. Znajdują się tutaj natomiast trupy zarówno gwardzistów jak i xenosów, ale z pewnością nie są świeże. Część twoich żołnierzy musi zasłonić sobie nosy ręką, bo maski tlenowe są zbyt cenne by ich używać z powodu byle smrodu.

 

Nawet, jeśli jest powalający.

 

Kiedy doszliście do zbrojowni, to zwolniliście, puszczając przodem dwóch zwiadowców. Staraliście się jednocześnie zapewnić im maksymalną osłonę ogniową w przypadku kontaktu. Łatwo powiedzieć, trudniej zrobić... Poruszacie się po korytarzach instalacji wojskowej, nastawionej na obronę korytarzy, a nie ich szturmowanie. Przeczesujecie ciasne pomieszczenia i tunele potężnego bunkra. Każda walka na takiej przestrzeni będzie się musiała wiązać z dużymi stratami po obu stronach.

 

- Uch... Szefie - Zgred wrócił z wyjątkowo kwaśną miną. - Drzwi do zbrojowni są rozprute, a ona sama w całości oszabrowana. Chyba straciliśmy kilkanaście minut na uganianie się za cieniami.

 

Fakt. Ale przynajmniej nikt nie umarł.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Major przyjął raport z kamienną twarzą.

- Może, a może nie. Nie zauważyliście nic, co by mogło o czymkolwiek innym świadczyć? Orkowie nie są zbyt bystrzy, więc i zostawianie śladów mają opanowane - odparł Iroh, odwracając się do żołnierzy, jakby chciał sprawdzić ich stan. Czekał na odpowiedź Zgreda. Gdy ten mu jej udzielił, Iroh zadał jeszcze jedno pytanie, tym razem kapłanowi maszyn, który znał pewnie cały kompleks.

- Z punktu dowodzenia do zbrojowni w teorii zawsze powinna być krótka droga, by móc się szybko uzbroić, tudzież zapewnić ochronę zapasom amunicji i broni. Czy jest tu coś takiego, czy musimy się wracać, a ten korytarz jest ślepy? - wszystko trzeba było pomyśleć. Szturm szturmem, ale nie wolno wpadać w pułapki i iść ślepo przed siebie. To tak, jak puścić cały regiment prosto w pole minowe.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Kiedyś był szyb awaryjny z szybką windą prowadzącą do punktu dowodzenia, ale po pewnym nieprzyjemnym wypadku z niestabilną partią ładunków został on zalany betonem. Oficerowie i tak zawsze dysponują bronią osobistą, a sprzęt w centrum jest zbyt cenny, by go narażać na niekontrolowane eksplozje w składach amunicyjnych strategicznych instalacji. Nawet, jeśli zdarzają się średnio raz na 52.36 lat. Przynajmniej w tym układzie gwiezdnym.

Powiedział kapłan maszyny, z chytrym błyskiem w oku. Takim dosłownym. Zapaliła się pomarańczowa dioda i powoli przeszła w kolor czerwony.

- To całkiem dobry wynik - dodał na końcu z dumą.

 

- Sir! - To się zgłosił jeden z chłopaków z twojego oddziału. - Nie wiem na ile możemy to wykorzystać, ale gadałem wcześniej z ludźmi z 97 Regimentu Gwardii Khadei. Mówili coś o kanałach serwisowych. Są wąskie, brudne i ciemne, a my nie znamy ich układów, ale może kilku ludzi dałoby się tam wcisnąć, jeśli poprowadziłby ich kapłan maszyny?

Hmm... - Zastanowił się ensigneer. - Mógłbym poprowadzić kogo kolejno korytarzami Marysią11, Marysią12, Matyldą3 i Słodką Stokrotką6. Moglibyśmy wypaść dwa pokoje od właściwego centrum, w punkcie serwisowym serwerów. Bylibyśmy na początku w marnej pozycji, bo odcięci od reszty oddziałów, ale taka opcja też jest możliwa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Major chrząknął, odwracając się. Musiał się dobrze zastanowić nad kolejnym ruchem. Zielonoskórzy znani byli z tego, że podróżowanie rurami, kanalizacjami, wentylacjami i innymi drogami, których człowiek nie odwiedza mają opanowane. Co za tym idzie, istnieje wielkie ryzyko napotkania takowych w kanałach serwisowych.

Jednak...

Użycie ich może dać element zaskoczenia. Coś, czego zielone pokraki się nie spodziewają. Odpowiednio wymierzone ataki mogą przechylić szalę zwycięstwa na stronę gwardii imperialnej przy ataku na centrum dowodzenia.

- Te kanały prowadzą do centrum dowodzenia? Jeśli tak, to ustalcie kontakt ze mną - oznajmił major, odwracając się do Erici - Weźmiesz ze sobą 15 ludzi i kapłana maszyn. Twoje oko pozwoli wyeliminować ewentualne zagrożenie szybko. Zwłaszcza z tą zabawką. Masz jakieś życzenia, dotyczące składu twojej drużyny? - słowa skierował do strzelca wyborowego 114 Cadiańskiej. Dumnie wypięty, oczekiwał stosownej postawy od swojego żołnierza, którego akcje mogą wręcz zależeć od powodzenia całej misji. Musiała być świadoma ryzyka, jakie podejmie i wagi swojej misji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

- Naaaaah, szefie. Wezmę piętnastu najseksowniejszych goryli jakimi dysponuje armia i poradzę sobie z każdym przeciwnikiem. A co do kontaktu, to chyba najlepiej będzie się zdać na zwykłe komunikatory, ewentualnie te nieporęczne zabawki kapłanów. Nie wiem dokładnie jak wygląda sprawa na miejscu, ale zanim wpadniemy z mordą w sam środek bitwy, to z pewnością damy znać, że jesteśmy gotowi.

Następnie dziewczyna wyszczerzyła zębiska w drapieżnym uśmiechu i rozpoczęła dobieranie ekipy. Zajęło to może z minutę, gdyż dokładnie wiedziała kogo chce mieć ze sobą.

- Ok. Jesteśmy gotowi. - zwróciła się znów do ciebie, poprawiając sobie pasek od plazmówki. - Możemy wyruszać na sygnał. Mam tylko jeszcze prośbę: o zezwolenie na zabranie dwóch miotaczy ognia. Mogą być diabelnie przydatne na wypadek kilku szczurków w tunelu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Major skinął głową.

- Pozwolenie wydane - odparł - Tylko uważaj z tymi zabawkami. Jak coś dmuchnie, albo zabraknie wentylacji, to możecie się tam udusić. A spróbujcie tylko mi tam zginąć i spieprzyć robotę! - znów pogroził palcem. Był oficerem, wymagał dyscypliny... Jednak lubił też ojcowac swoim żołnierzom. W końcu to była taka jakby jego druga rodzina. Po ostatnich ostrzeżeniach, major odwrócił się do żołnierzy.

- Nie traćmy czasu. idziemy spokojnie, przeszukując każdy zakamarek tej dziury, aż wejście do naszego celu będzie w zasięgu wzroku. Wtedy czekamy na sygnał Erici i przygotowujemy atak. Zwiadowcy przodem, dwuosobowe grupy. Reszta swoje miejsca zna. Nie ma na co czekać, ruszajmy! - Jeszcze raz spojrzał na Ericę. Była prosta, ale utalentowana i dzielna. I prawdopodobnie była twardsza od sporej części 114 pułku. Walcząc z wrogiem nie mrugała, chyba... że puszczała oczko jakiemuś gwardziście, któremu ocaliła zad. Jednak wciąż była człowiekiem, który stawał przeciwko zielonoskórym. Poczekał, aż nowo mianowana dowódczyni drużyny uderzeniowej spojrzy na niego, po czym skinął głową z troską.

- Uważajcie, dzieci. Dłoń Imperatora spoczywa na waszych ramionach. Nie jesteście sami - błogosławieństwo... Nieformalne, troskliwe. I potem odwrócił się i znów ruszył, prowadząc swoich ludzi do punktu dowodzenia, gdzie prawdopodobnie mieli spotkać się z przeznaczeniem.

 

Cały szturm mógł polegac właśnie na tych ruchach. Na wysłaniu grupy w niebezpieczne tunele, by samemu ściągnąć uwagę wroga. Zasadzka musiała się udać.

Czujny, Iroh nasłuchiwał i wypatrywał zagrożenia. Ha! Nawet weszył dookoła - w końcu orkowie nie należeli do zbyt czystych...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Udaliście się w kierunku centrum dowodzenia, eliminując po drodze mniejsze siły orków. Wiadomym było jednak, że zielonoskórzy oszczędzają już siły. Mijaliście po drodze pełno ich trupów, zamarłych w śmiertelnych uściskach z innymi xenosami. Widać dwa klany się pożarły i w pewnym momencie nastąpiła krótka, ale treściwa wymiana poglądów między nimi.

 

Lepiej dla was!

 

Parliście dalej, w kierunku głównej grodzi. Stanowiła ją gruba, pancerna przesłona. Mechanizm ją poruszający należał do wybitnie sprawnych... W przeszłości. Teraz wszystko było zalane stopionym metalem i zapieczętowane na amen. Orkowie zablokowali się w środku.

 

- Głupia człowiek! - z głośników na prawo od wejścia, wydobył się charczący, basowy pomruk. - Ty nie wiedzieć w co się pakować. Ale jeśli chceta walka, to będzieta je mieli. JA! Przenajsilniejszy z tego klanu, powstrzymam tutaj wpierw was, a potem wszystkich innych. Meki już prawie przystosowały działo do Waaagh! Dzięki niemu będę jeszcze silniejszy. MWAHAHAHAHA... Tak, jak silnym jest drzewo co to nim biję po głowach głup... Nie... To zły przykład... Więc...

W czasie, jak bezmózga bestia bablała dalej o swej domniemanej potędze, dwaj kapłani maszyny rozlokowali odpowiednie ładunki wybuchowe wokół włazu. Kiwnęli głową, że już gotowe i ustawili się w bezpiecznej odległości. Teraz pozostawało tylko czekać na sygnał od Ericki.

 

- Psssst. Szefie - rozległo się po niedługiej chwili. - Zajęliśmy pozycję. Choć nic nie widzę, to jestem o tym przekonana. Śmierdzi tu strasznie tymi chujkami. A... No i techniczne mówi, że to już tutaj. Czekamy na rozkaz.

 

 

<Wydaj swoje rozkazy. Po wysadzeniu drzwi momentalnie wpadniecie w wir walki i minie kilka energicznych chwil, zanim będziesz mógł podjąć kolejne decyzje. Pomieszczenie za grodzią jest przestronną halą, wypełnioną przestrzenią biurową, maszynami obliczeniowymi i innym ustrojstwem. Po prawej stronie jest podest dowódcy, z którego zwyczajowo wydaje swoje rozkazy i za pomocą którego łączy się z dowództwem. Dokładnie po przeciwnej stronie pomieszczenia, będzie wejście w korytarze, w których powinna pojawić się Erica. Wejścia do samego Działa Księżycowego umieszczone są za podestem dowódcy.

 

Jeśli chcesz sobie wyobrazić sam obiekt, w którym przyjdzie ci walczyć, to najlepiej wyobraź sobie mostek pancernika kosmicznego, wraz z jego wyposażeniem, powiększony kilkadziesiąt razy i poprzecinany rzędami stanowisk.>

 

Destiny_brige.jpg

Edytowano przez Avanidius
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Major musiał się poważnie zastanowić nad kolejnym ruchem. Od tego bowiem zależało życie jego i wszystkich jego ludzi. Czuł spojrzenia ich wszystkich. Żołnierzy, ludzi. Sług Imperatora. Czuł tą narastającą presję i odpowiedzialność za podejmowane decyzje. Czuł ciężar dowództwa... Lecz nie tylko. Za każdym razem, gdy czuł to wszystko, czuł także obecność Nieśmiertelnego Pana, siedzącego na Tronie Terry. Czuł jego wzrok na swojej osobie, jego dłoń na swoim ramieniu. Czuł, że on i jego ludzie mają Jego wsparcie. I mając Imperatora po swej stronie - nie mógł przegrać.

Jednak nie mógł głupio wydać rozkazu do ataku. Musiał to przemyśleć. Nie miał zamiaru z nikogo robić kozła ofiarnego. Nie chciał nikogo poświęcać... Jednak ktoś musiał ściągnąć uwagę tych śmierdzieli. Z ciężkim sercem odezwał się do komunikatora.

- Erica, przygotujcie się. Wchodzicie pierwsi, jako dywersja. Dużo huku, wybuchów i gleba, żołnierze. Orkowie mają się do was odwrócić. Wtedy my wejdziemy. Mamy większą siłę ognia, więc postaramy się ich jak najszybciej unicestwić. Będziemy celować wysoko i tylko tam, skąd słychać głosy orków, ryczących na was. Postarajcie się być w miarę możliwości ukryci, by was nie zauważyli, bądź nie dorwali od razu i pamiętajcie - nie dam wam tu zdechnąć. Imperator z wami - czekał tylko na potwierdzenie odbioru rozkazu i odwrócił się do swoich ludzi.

- Celować wysoko. Granaty dymne. Miotacz ognia tylko po rozpoznaniu wroga. Czekamy na ruch Erici. Pamiętajcie, ludzie. Ich życia zależą od nas. Nie spaprajmy tego - po tych słowach, gestami ręki nakazał rozstawić się żołnierzom w pewnej odległości od bramy, niektórzy mieli paść na ziemię, inni kucać, bądź uklęknąć, by byli niżej. Po rozwaleniu bramy miały wlecieć granaty, potem miotacze ognia - następnie orkowie mieli poczuć, czym w istocie jest Młot Imperatora.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
- Wpadamy! - Okrzyk w komunikatorze wyrwał cię z zamyślenia. Adrenalina przetoczyła się nagle przez twoje ciało, rozlewając powoli po całym krwiobiegu. Świat zwolnił, a ty w spokoju mogłeś zaobserwować jak się zmienia.
 
Raz...
 
Twoje serce zabiło.
 
Odległa eksplozja, doszła was głuchym echem. Przerwała biadolenie orkowego herszta dochodzące z głośników i w wyraźny sposób zaznaczyła początek potyczki. Wibracje przeszły po betonowych ścianach, wzbijając niewielką chmurkę pyłu.
 
Dwa...
 
Kapłani maszyny odpalili swoje ładunki, które eksplodując zabrały ze sobą nie tylko wrota, ale jeszcze solidny kawałek ściany. Chyba trochę przesadzili z ich mocą, ale przynajmniej macie solidną wyrwę. Twoi żołnierze wstrzelili do środka pełną salwę, włączając w to granatniki i miotacze ognia, a następnie z okrzykiem na ustach ruszyli w kierunku wyłomu.
 
Trzy...
 
Widzisz, że gówno widzisz. Nie masz czasu czekać aż opadnie chmura pyłu przesłaniająca wejście, gdy zaraz za nim słychać odgłosy walki twych ludzi. Podbiegasz w kuckach do otworu i przechodzisz na drugą stronę wraz z kolejną falą gwardzistów.
 
- Uwaga! Bandyta na balkonie po prawej!
- Strzelaj, strzelaj!
- Tam! Pod drzwiami!
- Uwaaaaaagaaa!
 
Zewsząd otoczył cię typowy zgiełk walki. Dopadłeś do najbliższej osłony, potykając się po drodze o stosy leżących ciał. Posadzka cała była uwalona juchą. Zarówno orków, jak i ludzi. Oparłeś się o jedno ze stanowisk maszyn myślących i szybko rozejrzałeś po pomieszczeniu.
 
zCUMDNg.jpg

Po lewej stronie od wejścia widzisz grupkę szesnastu gwardzistów, walczących na bliskim dystansie. Kilku z nich jest poważnie rannych. Starają się odpierać szturm trzynastu orkowych chopakuf, ale ciężko im to idzie. Tym bardziej, że z galerii powyżej was ciągły ostrzał prowadzą dobre dwie dziesiątki zielonoskórych.
 
Obok ciebie rozstawiło się ośmiu strzelców, wraz z trzema żołnierzami wyposażonymi w granatniki, jednym z plazmą i jednym z miotaczem ognia, choć ten ostatni nie ma zasięgu by wspierać kogokolwiek ogniem. Reszta grupy nawiązała kontakt ogniowy z grupą kilkunastu potężnie zbudowanych xenosów. Nobzy pomimo zadanych im wcześniej strat, z rykiem przeskoczyły przez osłonę i biegną w waszym kierunku rycząc wściekle.
 
Po prawej stronie także nawiązała się walka na krótkim dystansie, ale póki co jest ona wygrywana, nawet pomimo kolejnych Nobzów, które brały w niej udział. Teraz jednak potężne bestie leżały na ziemi zakłute bagnetami, a po ich cielskach wspinało się siedemnastu gwardzistów, torujących sobie drogę w kierunku korytarza prowadzącego do Działa Księżycowego. Wśród tej grupy pozostało nadal dwóch wojaków z granatnikiem. Opór stawia im jedynie sześciu orkowych chopakóf, ale kolejni mogą być już w drodze,
 
Na stanowisku dowódcy, usytuowanym trochę powyżej poziomu galerii, zamelinował się orkowy herszt wraz z osobistą strażą, skąd prowadzą śmiercionośny ostrzał z broni ciężkiej. Niestety - zbudowane przez imperialnych stanowisko okazało się też świetnym punktem obronnym, z którego ciężko byłoby wykurzyć i słabszego przeciwnika. Nie jesteś w tym momencie w stanie ocenić, ilu i jacy przeciwnicy się tam znajdują. Twoi ludzie musieliby zdobyć galerię, byś miał pewność.
 
W całym pomieszczeniu znajduje się jeszcze kilka dziesiątek orków. Nie wiesz, czy dysponują posiłkami.
 
 
*** PODSUMOWANIE ***
 
W tej turze straciłeś:
- dwóch sierżantów (obu, którzy wbiegli w pierwszym rzucie)
- jednego gwardzistę z granatnikiem
- jednego gwardzistę z bronią plazmową, choć nie z ręki wroga (o czym świadczy wypalona plama i nadtopiona ściana, po lewej)
- szesnastu standardowych gwardzistów
- jednego gwardzistę z miotaczem ognia
 
Pod koniec tury wbiega kolejne dwudziestu gwardzistów (7k5. Przy wyniku 1 na kości, wbiega ktoś z bronią specjalną) i dwóch sierżantów (1k4. Przy wyniku 1, wchodzi kapłan maszyny). Tym razem brak broni specjalnej.
 
 
> Szarżujący Nobzowie wzbudzają strach wśród żołnierzy.
> Nie czujesz się zbyt pewnie siedząc obok operatora broni plazmowej.
 
<wydaj kolejne rozkazy, w szczególności nowo przybyłym. "Kilka dziesiątek orków" w całym pomieszczeniu traktuj raczej jako pulę sił wroga. Nie wykonują oni bezpośrednio ataków, ani ich nie otrzymują. Służą do uzupełnień i wyprowadzania nowych szturmów i kontrnatarć w kolejnych rundach. Realnym przeciwnikiem o którym ci wiadomo, są grupy 13 orków po lewej, 6 po prawej, 23 na galerii, nieznanej liczby (lecz nie większej niż pięć) w stanowisku dowódcy i piętnastu szarżujących Nobzów. W każdej turze orkowie także losują pewną liczbę wojsk ze swojej puli i wysyłają przeciwko twym jednostkom. Dla uproszczenia mogą to zrobić póki co na środku, na lewą flankę, na prawą flankę i na galerię.
 
Od tego czasu widzisz walkę, co będzie się wiązało z dokładnymi danymi na temat poniesionych strat po obu stronach. Jeśli stracisz z kimś kontakt wzrokowy, to stracisz też wgląd na dziejącą się tam potyczkę. (przykład: nie wiesz, co się dzieje teraz z Ericką)>
 
Możesz wydać trzy rozkazy.
 
<rozkazem jest: wysłanie konkretnej grupy żołnierzy na konkretną część pola bitwy. Możesz im dodatkowo wydać polecenie dotyczące taktyki (przykładowo: wysłanie jednego oddziału 10 gwardzistów do pomocy środkowej linii, ale nakazanie im strzelania do orków na galerii zamiast do szarżujących Nobzów, nadal będzie liczone jako jeden rozkaz), zmiana celu i taktyki danego oddziału (przykładowo: nakazujesz lewej flance olanie atakujących ich chopaków i ostrzał szarżujących na środek Nobzów, czy nawet szarżę na nich z bagnetami w zębach), żądanie zdania meldunku od niewidocznej grupy walczących, wykonanie osobistej akcji bojowej (przykładowo: ostrzelanie szarżująego orka, wykonanie uniku i cięcie go od mieczem, rzut granatem, itp. - UWAGA: jedna akcja na turę jest zawsze darmowa. Za drugą musisz dopłacić), pewnie jeszcze coś innego o czym nie pomyślałem, a ty na to wpadniesz>
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To było to. To tutaj Młot Imperatora miał zmiażdżyć Jego wrogów. Jednak oczywiste było, że nie będzie to zadaniem łatwym. Siły zielonoskórych były duże i dobrze się zabezpieczyli. Na dodatek dywersja Erici musiała jakoś przeżyć. Działać trzeba było szybko, bowiem bitwa się rozwijała.

- Wchodzący, lewa flanka, strzelać we wszystko, co zielone. Użyć granatników na wszystko, co ciężko dostępne, zwłaszcza balkony! - wydany został pierwszy rozkaz, dotyczący wszystkich, którzy wchodzili. Mogło to pozwolić utrzymać zalaną orkami zieloną falę i pomóc Erice wydostać się z pułapki. Kolej na nią. Ona i jej ludzie musieli uciekać. Niezależnie od czego, czy był obok ktoś, kto by przekazał rozkaz, Iroh wydarł się:

- ERICA! NA GALERIE I ZABEZPIECZYĆ! - to musiało dać jej dość siły, by to jakoś rozstrzygnąć. Musiała sobie dać radę. Jednak teraz był problem z Nobami.

- Cała reszta, uwalić te bydlaki! - major wskazał na szarżujące Noby. One były w stanie doszczętnie zmiażdżyć całe siły Wyzwolicieli.

 

Sam Corrison wiele akcji nie podejmował. Zajęty był wydawaniem rozkazu i być może rozglądaniem się za jakąś bronią palną. Tak kucać bez walki to jednak ciężko...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...