Skocz do zawartości

[Bosman] Star Wars


Recommended Posts

- Chciałam wrócić do domu, ale wygląda na to, że nie mam do czego wracać. Poza tym...jest jeszcze jedna rzecz, która powstrzymuje mnie przed powrotem i takie tam... Nieważna, mało istotna - odparła. - Ale cieszy mnie, że ona przestała siedzieć mi w głowie i że już nie tracę kontroli nad sobą. To było bardzo niefortunne. 

Kater. 

-... Więc teraz nie pozostaje mi nic innego, niż czekać. I pewnie mieć na ciebie oko, żebyś się przypadkiem nie przemęczał. 

Kater, wezwałam Najwyższy Porządek. Za parę dni będzie tu bardzo porządne zamieszanie, lepiej wyzdrowiej do tego czasu - rozległ się głos w głowie. Zannah nie odczytywała myśli Zabraka, więc zostały jej komunikaty. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak przez chwilę leżał w bezruchu, obserwując dziewczynę i słysząc jej słów. Nagle usłyszał drugi głos. tyle, że ten już był w jego głowie. DOmyślił się, że to musiała być Zannah. Tylko ona mogła zostawić taką wiadomość w jego głowie. Przez jego twarz przeszedł dziwny grymas, jednak od razu jego twarzy przybrała poprzedni wyraz. 

- Rozumiem. Cóż mam nadzieję, że jednak będziesz miała trochę czasu dla siebie Sehtet - Powiedział i posłał jej lekki uśmiech. Wolał na razie nie mówić jej o tym, co się właśnie dowiedział. Teraz faktycznie musiał się skupić na tym, aby odzyskać jak najwięcej sił. Skoro Najwyższy Porządek tutaj zmierzał, to stanowiło to okazję, żeby stąd uciec. Z drugiej strony zaczął się obawiać, czy to czasem nie za bardzo ostre podejście do całej sprawy. Zwłaszcza, że wciąż uważał, że Rebelianci mogą stanowić ich wsparcie w walce z Reno i jego poplecznikami. 

Kater położył się i spróbował odprężyć. Chciał nabrać sił. Nie próbował leczyć się za pomocą Mocy. Było to raczej nie wskazane w jego obecnej sytuacji. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zaczęło się ledwie dwa dni później. 

Zabrak czuł się już lepiej. Chociaż wciąż był mocno osłabiony, jego stan znacznie się poprawił i nie mdlał już co chwilę. Brzuch, choć wciąż dokuczał, nie był już utrapieniem, więc wszystko dążyło ku dobremu.

Do sali Katera wszedł zielonoskóry Twi'lekański lekarz z datapadem. Miał całkiem sympatyczną twarz i Kater widział go już wcześniej. Zdawało się, że doktorek w zupełnym poważaniu ma fakt, że Zabrak jest potencjalnie niebezpieczną osobą i więźniem. Przy poprzedniej wizycie był miły i tym razem najpewniej też zamierzał taki być. Zamknął za sobą drzwi i podszedł do repulsorowego łóżka, na którym Zabrak leżał. 

- Zapalenie otrzewnej mieliśmy, tak? No, to jak się czujemy? - zapytał, patrząc w świecący na niebiesko ekranik. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak jednocześnie był zadowolony z faktu, że czuł się lepiej. Jednak to leżenie bez celu zaczynało go denerwować. Widząc wchodzącego Twi'leka podniósł głowę i popatrzył na niego. Odniósł wrażenie, że ten sobie nic nie robi z faktu, że Kater był niebezpieczny i mógł go z łatwością zabić, nawet go nie dotykając. Jednak to świadczyło, że bardziej martwi się o zdrowie pacjentów niż swoje własne. 

- Bardzo zabawne - Powiedział, kładąc się znowu na łóżku. - Lepiej. Dalej czuję brzuch, ale przynajmniej mogę jeść normalnie - Powiedział po czym popatrzył na lekarza - A co się dzieje na zewnątrz? Zrobiono coś z tą Mroczną Lady? - Zapytał. Liczył, że ona nadal leży w celi i, tak jak Zabrak, nabiera sił. Bo za niedługo będzie tutaj gorąco. Zabrak Musiał mieć tyle sił, ile tylko będzie w stanie zebrać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ha, ha, dobre sobie. Skąd mnie wiedzieć takie rzeczy? - zapytał, wciąż wbijając wzrok w ekran. - O, mam! - zawołał od razu z triumfem, nie czekając na odpowiedź Katera. Zaczął czytać pod nosem historię choroby, w skupieniu niczym naukowiec przeprowadzający badania na skalę światową. 

- No, to teraz... 

Wyjął z kieszeni strzykawkę, nałożył na nią igłę i bez ostrzeżenia, z prędkością atakującego węża wbił w szyję Katera. Ze względu na kwestie bezpieczeństwa łóżko Zabraka przypominało nieco kokon w kształcie jaja, z czego nad jego górnymi krawędziami mogło zostać aktywowane pole magnetyczne, które Twi'lek właśnie aktywował. W związku z tym Kater nie mógł go skrzywdzić, a substancja która znajdowała się w strzykawce sprawiła, że z jakiegoś powodu jego dłonie zdretwiały i przestał odczuwać w ogóle Moc. Wszystko słyszał, ale jego ruchy zostały zablokowane przez porażenie mięśni. 

- Serum prawdy na spółkę z drobnym specyfikiem, gdybyś chciał skończyć nasze przesłuchanie niż ja to zrobię - ostrzegł. Uprzejmość wyparowała, zostawiając chłodne opanowanie i profesjonalizm. 

- Kto leżał w metalowym sarkofagu pod domem właścicielki herbaciarni? - zapytał. - Twoje usta nie zostały zablokowane, więc śmiało, nie krępuj się. Imię i nazwisko, albo... Pseudonim, pod którym ten ktoś jest znany. Wiem, że wiesz. 

Środek zaczynał działać. "Darth Zannah" cisnęło się na usta Zabraka, atakując niczym gwałtowne mdłości. Czuł, że jeśli ich nie wypowie, pęknie mu głowa. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater popatrzył na lekarza i już miał coś odpowiedzieć. Jednak wtedy zobaczył strzykawkę w ręce Twi'leka. Chciał zareagować, ale nie zdążył. Kiedy poczuł, jak igła wbija się w jego szyję aż warknął. Po tym spróbował jakoś się poruszyć, jednak stracił władzę w rękach. Stracił możliwość poruszania rękami, a na domiar złego nie czuł Mocy w sobie. 

- Coś... ty... mi... zrobił?! - Warknął Zabrak. Jednak wtedy specyfik zaczął działać a twi'lek zadał pierwsze pytanie. Kater czuł ból w głowie. Słowa same cisnęły mu się na usta. Próbował coś z tym zrobić, ale uczucie powiedzenia imienia jego niedoszłej mistrzyni stawało się powoli nie do zniesienia. Jednak Zabrak walczył. Zebrał się w sobie i popatrzył na Twi'leka z rządzą mordu w oczach.

- Rain. Jej imię to Rain - Powiedział, czując, że gdy tylko odzyska władzę w rękach i kontakt z Mocą to Twi'lek pożałuje, że w ogóle spróbował zadzierać z Sith'em. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater nadal próbował się rzucać i walczyć. Wiedział już, że nie musi mówić dokładnie tak, jak podpowiada mu mózg. Informacja musiała być po prostu prawdziwa. To dawało jakieś szanse. Jednak nadal w Zabraku wzbierała złość i gniew. Wiedział już, że jeśli tylko się wydostanie to Twi'lek jest martwy. Nawet jakby Kater miał go zabić tylko własnymi rękami. 

- Nie muszę nawet myśleć. Ja to rozwalę. A potem poślę cię trzydzieści metrów pod ziemię jako karma dla robaków - Warknął Zabrak, zanim "lekarz" zadał kolejne pytanie. I znowu na usta cisnęła mu się odpowiedź "tak" Ale ponownie Sith walczył ze sobą. 

- Była... zanim wylądowałem tutaj. Nie wiem ile czasu minęło więc nie mam pewności, gdzie jest teraz - Odpowiedział. Cóż to był zgodne z prawdą. Zabrak nie miał pewności, gdzie może być teraz Zannah. Chociaż zakładał, ze nadal siedzi w celi. Chyba, że ją gdzieś przenieśli. - Ale nie łódź się. Nie dożyjesz momentu ujrzenia jej - Dodał, szukając jakiejkolwiek możliwości aby użyć Mocy. Chociażby po to, aby poinformować za jej pomocą Zannach. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Co potrafi szary? Kim jest? Skąd pochodzi? - padło kolejne pytanie. "Lekarz" ani trochę nie przejął się groźbą Katera, która zresztą teraz, w jego niewesołej sytuacji nie wydawała się być szczególnie wiarygodna. - Ten z żółtymi oczami - uściślił, pozostając dalej bez wyrazu. Był niezwykle wprost chłodny - teraz zupełnie nie przypominał lekarza, którego maskę miał przed chwilą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak już chciał powiedzieć kolejną porcję wyzwisk i gróźb, jedna usłyszał kolejne pytanie. A specyfik zrobił swoje. Znowu odpowiedzi same cisnęły mu się na usta. I znowu musiał walczyć sam ze sobą, żeby nie powiedziec tego, co ślina mu przyniosła na język. Patrzył na Twi'leka, chcąc już zakończyć to przesłuchanie i jego żywot. 

- To Kage, więc pewnie podchodzi ze swojej rodzinnej planety. Wybacz zapomniałem, jak się ona nazywała. Poszukaj sobie - Powiedział, odpowiadając na pytanie kim on jest i skąd pochodzi. Faktycznie Zabrak nie przykładał większej uwagi, skąd jest Izefet, skoro wiedział kim on jest, więc inne informacje mógł sobie wyszukać.

- Co potrafi? Jest wyszkolonym wojownikiem. Potrafi dobrze walczyć i używać Mocy. Wydaje mi się, że jeszcze potrafi to i owo, ale nie jest osobą, która chętnie mówi o sobie i rzadko pokazuje to co potrafi.  - Dodał, nadal patrząc z rządzą mordu na Twi'leka. - Ile jeszcze potrwa działanie tego specyfiku? Chciałbym cię już dopaść i zabić - Powiedział. To również była prawda, więc skoro już musiał mówić prawdę, to przynajmniej przekazał temu oszustowi jaki ma do niego stosunek. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Już niedługo, ale wiem co chciałem wiedzieć. Dziękuję - odparł. Schował datapada do kieszeni i odsunął się od łóżka, a potem bez słowa wyszedł z pomieszczenia. Chwilę jeszcze Kater słyszał, jak oddalał się korytarzem w lewo.

W okolicach szyi, w miejscu w które wbiła się igła pojawiło się uporczywe kłucie. Niemal na całej powierzchni ciała Zabrak odczuł dreszcze, a mięśnie z wolna zaczęły się rozluźniać. Wróciło czucie, wróciła Moc. Teraz jedyny problem polegał na tym, że rozciągało się nad nim pole magnetyczne, którego lekarz nie wyłączył. Kater mógł więc spróbować skontaktować się z kimś, kto miał możliwość przyjść z pomocą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Katera już zaczynały nużyć te pytania. Słysząc, że to koniec zaczął się przygotowywać na atak lub jakąś reakcję z jego strony. Jednak ten wyszedł, co trochę zdziwiło Zabraka. Kiedy Twi'lek wyszedł a Zabrak odzyskał władzę w rękach i poczuł, jak Moc do niego wraca chciał wstać. W ostatniej chwili zobaczył, że oszust zostawił włączone pole siłowe. Jednak miał już Moc, więc mógł z niej skorzystać. Skupił się i spróbował za pomocą Mocy wyśledzić dwie osoby. Sehtet i Pratimę. Wiedział, że ta druga szybciej wyczuje jego Moc, ale i tak skupił się na wysłaniu wiadomości, używając przy tym całą Moc, jaką był w stanie zebrać w sobie. Liczył po cichu, że tą wiadomość odbierze też Zannah. Przynajmniej byłaby ostrzeżona. 

- Zielonoskóry Twi'lek lekarz to zdrajca. Przesłuchał mnie za pomocą Serum prawdy i wypytywał o Sitha. Zamknął mnie polem i zmierza nie wiem gdzie - Wiadomość miała być w miarę krótka, żeby szybko dotarła do jednej z tych osób. Liczył, że ktoś przyjdzie i go uwolni. Kater liczył na to, że będzie to Sehtet, bo ona nie miała do niego takich pretensji jak Pratima. A czas naglił. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Parę minut później przyszła pomoc, ale nie w formie która by Katera zadowoliła. Nie była to bowiem ani  Sehtet, ani Zannah, ani nawet Pratima, a Izefet. 

Wszedł do środka ze zwyczajowym spokojem na twarzy, podszedł do Katera i wyłączył pole magnetyczne. Odsunął się, dając Zabrakowi przestrzeń i w żadnym razie nie zamierzając atakować. 

- Nikogo nie wyczułem, ale obstawiono lądowiska. Wstawaj, wydobrzałeś już wystarczająco - oznajmił. - Trzeba go złapać. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater nie spodziewał się, że zobaczy właśnie Izefeta. Widząc go cały się spiął. Jednak nic nie powiedział, tylko czekał na to co zrobi ten drugi. Kiedy Izefet tylko wyłączył pole i się odsunął Zabrak podniósł się ostrożnie, cięgle obserwując osobę, która zepsuła cały jego plan. Złość aż roznosiła go od środka. Było tego tyle, ze nawet ignorował ból, jeśli jakiś nada pozostał w jego ciele. Popatrzył na niego.

- Gdyby nie fakt, że tamten Twi'lek jest już martwy, tylko muszę go o tym uświadomić, to już byś wąchał kwiatki od spodu - Warknął tylko Kater, nie siląc się nawet na słowa podziękowania. Z jednej strony Zabraka aż nosiło, żeby rzucić się na Izefeta i zrobić mu kilka złych rzeczy. Jednak teraz ważniejsze było ocalić Zannah, więc skupił się na tym. Kiedy mijał Kage w drzwiach coś go ruszyło, bo mruknął tylko. - Dzięki - i ruszył w lewo, skupiając się na odnalezieniu zdrajcy. Nie dość, że się rozglądał, to jeszcze skupił się w Mocy, żeby go wyśledzić. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zanim Kater wyszedł, uścisk na ramieniu gwałtownie go zatrzymał. Izefet stał skierowany w przeciwnym kierunku, nawet na Zabraka nie patrząc. Dłoń zacisnęła się jeszcze bardziej, wywołując lekki ból. 

- Masz już wystarczająco dużo wrogów. Nie robią na mnie wrażenia groźby, tym bardziej że nie są poparte... Niczym. Nie boję się ciebie Kater i nie chcesz mieć we mnie wroga. Zrobiłem to co zrobiłem, bo jej nie ufam. I ty też nie powinieneś. Od kogo wzięłaby życie, gdyby nie od tego rebelianta wtedy? Co jeśli byłbyś sam, albo tylko z Sehtet? - zapytał. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater zatrzymał się, czując rękę Izefeta na ramieniu. Zignorował ból. 

- Wiesz, że pewnego dnia jeden z nas będzie musiał umrzeć? Aby równowaga w Mocy została zachowana - Powiedział, siląc się, żeby się nie odwrócić i nie przywalić Kage. - Nie ufam jej. Nigdy nie ufałem. Taka natura Sith'ów. Nikt nigdy nie może zaufać drugiemu. Gdy tylko stanę się silniejszy zabije ją. I będę kontynuował swoje zadanie.  I nie... Nie ważne co by się działo nie poświęciłbym Sehtet. Nie jestem Sith'em jak każdy poprzedni. Ja wierzę w równowagę i sojusz z Jedi. To chciałeś usłyszeć? - Zapytał, odwracając się w jego stronę. Zdjął rękę Kage ze swojego ramienia i patrzył na jego plecy. - Nie chcę mieć w tobie wroga. Ale nie powstrzymasz mnie przed osiągnięciem mojego celu. Równowaga Mocy musi zostać zachowana. A ja będę tym, który tego dokona - Powiedział po czym znowu odwrócił się, patrząc w stronę, w którą poszedł Twi'lek. - Tędy poszedł. Jeśli wiesz, gdzie jest ona jest to możesz tam isć. Może ty go tam znajdziesz - Powiedział, po czym ruszył przed siebie, szukając zdrajcy. Chciał go jak najszybciej dopaść. Przez głowę przeszło mu, że jeśli ten koleś nadal posiada ten specyfik, to mógł odwrócić sytuację sprzed chwili. Ale najpierw musiał go znaleźć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kage westchnął, chowając twarz w dłoniach. Kater wyczuwał, że jest poważnie zirytowany. 

- Jesteś tępym durniem - stwierdził, nie kryjąc nawet złości i bez uzasadnienia obelgi ruszył w przeciwnym kierunku. Kater widział jeszcze, jak wyjmuje komunikator. 

- Zatrzymać wszystkie nieautoryzowane próby startu, zablokować lotnisko, aktywować bramę - zarządził. 

Nie idź na dół. Ukryj się gdzieś, gdzie cię nie wyczują. Szybko. Wydaje mi się, że to będzie dzisiaj. Niebawem. Ostrzeż kogoś, kto powinien zostać ostrzeżony. Może ten mistrz Jedi. Ale zrób to przed samym atakiem, żeby nie mógł ochronić rebelii przed zniszczeniami. Kiedy się zacznie, chciałabym, żebyś tu przyszedł i mi pomógł - rozległ się głos w głowie Katera. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater już miał coś odpowiedzieć, lecz wtedy usłyszał głos w głowie. 

Cholera teraz? Świetne wyczucie Zannah - Pomyślał po czym skierował się w dość odległą część budynku, starając się jednocześnie zachować jak najmniejszy dystans od celi. Co prawda nie do końca wiedział, gdzie ona może być, lecz kierował się Mocą. Na dodatek skupił się, aby odnaleźć Sehtet i Luke'a. Mimo wszystko nie zamierzał jej do końca wysłuchać. Miał gdzieś, czy ona będzie na niego wściekła czy nie. Zabrak uważał, że Rebelia jest im potrzebna. Chociażby po to, aby Najwyższy Porządek skupił się na nich a nie na Sith'ach. Najpierw ruszył do pokoju dziewczyny. Liczył, że ona tam będzie. Z ostrzeżeniem Luke'a czy Pratimy poczeka, aż odnajdzie dziewczynę. Teraz ona się dla niego liczyła. Kater, jeśli znalazł kogoś na swojej drodze Mocą odpychał z takim impetem, żeby ta osoba straciła przytomność. Nie chciał nikogo zabijać. Musiał dotrzeć do Sehtet a potem ostrzec resztę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trasa przebiegała dokładnie według planu Zabraka. To prawda, spotkał niewielki oddział rebeliantów, ale za odepchnięciem nie stanowili większej przeszkody. 

Sehtet była oczywiście na miejscu, choć alarm wywołany przez Izefeta postawił na nogi najprawdopodobniej całą bazę. Przez głośniki cały czas napływały zakodowane komunikaty wypowiadane damskim głosem, a najróżniejsze droidy co chwilę pojawiały się na widoku Katera.

- Coś się stało? - zapytała Sehtet, kiedy Zabrak wszedł do jej pokoju. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater odetchnął z ulgą, kiedy dotarł do pokoju Sehtet. 

- Sith się stał - Powiedział cicho, uważając na ewentualnych podsłuchiwaczy. - Ta kobieta wezwała tutaj Najwyższy Porządek, żebyśmy mogli zwiać. A na dodatek lekarz, który do mnie przyszedł był zdrajcą. Przesłuchał mnie za pomocą Serum Prawdy. Kręci się gdzieś po bazie. Dlatego jest ten alarm - Dodał. Po chwili odetchnął i popatrzył na Sehtet. - Zbieraj się. Musimy się stąd wynosić. Luke już wie o ataku. Zaraz będzie zbierał ludzi. To nasza szansa - Skłamał. Ale musiał. Żeby uratować siebie i Sehtet. Nadal rozmyślał jak najszybciej udać się na tyle daleko, żeby nikt to nie wyczuł i na tyle blisko, żeby móc pomóc Zannah. Liczył na to, że dziewczyna nie będzie zadawała za dużo pytań, tylko ruszy z nim. Mieli mało czasu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Sehtet wstała z miejsca. Ani ona, ani Kater nie mieli przy sobie zbyt wielu rzeczy osobistych. Właściwie nic od czasu feralnego pobytu na Kessel. Rzeczy które miał wcześniej Zabrak ukrył gdzieś Izefet, jako że nie posiadał też przy sobie maski.

Rozległo się wycie syreny alarmowej, a więc coś wisiało w powietrzu, albo atak się rozpoczął, albo rozpoczęto poszukiwania szpiega, który przesłuchiwał Zabraka. Drzwi rozsunęły się, a na korytarzu stała Pratima z mieczem świetlnym w dłoni. Dezaktywowanym... póki co.

- Co ty robisz, Kater? - zapytała spokojnie, ale nie była do końca spokojna. Dało się wyczuć niepokój, którego nie starała się ukrywać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zabrak jednocześnie był zadowolony z tego, że tak mało mieli ona i Sehtet. Przynajmniej ni będzie żadnego balasku lub czegoś podobnego. Z drugiej jednak strony brak miecza, normalnych ubrań lub kredytów mógł trochę utrudnić sprawę. Kater już miał mówić Sehtet, ze wynoszą się stąd, lecz wtedy usłyszał otwieranie drzwi. Odwrócił się gwałtownie i popatrzył na Pratimę. Widząc miecz w jej ręce spoważniał. 

- Sprawdzam czy z Sehtet wszystko w porządku. Izefet mnie uwolnił - Odpowiedział, patrząc na kobietę. Nie mógł sobie pozwolić na wahanie, więc starał się ciągle brzmieć stanowczo i pewnie. - A ty? Znaleźliście już tego zdrajcę? Chcę osobiście się z nim rozmówić - Dodał, stając pomiędzy Pratimą i Sehtet. Ot na wszelki wypadek. - Masz miecz w ręce. Więc chyba nie chodzi tu tylko o tego zdrajcę tak? - Zapytał, udając, że nie wie, że Najwyższy porządek może właśnie atakować. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jakim prawem śmiesz wygłaszać jakiekolwiek żądania? - zapytała, tym razem nie kryjąc złości. - Nie jesteś gościem honorowym. W ogóle nie powinno cię tu być, wobec czego albo wracasz zaraz do celi, albo... 

Tu Togrutance przerwał potworny huk, który wstrząsnął budynkiem u posad. Wycie syren najwidoczniej nie było spowodowane jedynie troską o szpiega. Sehtet spojrzała pytająco na Katera, a Pratima aktywowała fioletowy miecz. Wyciągnęła palec i wskazała nim Zabraka i kobietę. 

- Prosto ku wyjściu. Jeśli zobaczę, że kierujesz się gdzie indziej niż wyjście ewakuacyjne, osobiście cię zabiję. Nie jestem Jedi, więc nie musisz trapić się o moje zasady. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kater warknął, kiedy Pratima o celi. Jednak nagle poczuł trzęsienie ścian. Od razu złapał Sehtet za rękę. Następnie popatrzył na kobietę. 

- Wiem, że nie jesteś Jedi. Nie jesteś nawet blisko bycia nim - Powiedział po czym pociągnął dziewczynę za sobą. Wiedział, że teraz z Pratimą nie wygra. Chociażby dlatego, że ona była wypoczęta, a Zabrak osłabiony chorobą. Więc po prostu kierował się z Sehtet w stronę wyjścia.  Kiedy dziewczyna się z nim zrównała wyszeptał do niej bardzo cicho. 

- Zaufaj mi - Zabrak zaczął szukać sposobności, żeby pozbyć się swojego przymusowego opiekuna. Rozglądał się za jakimiś rurami, czymś ciężkim lub inną możliwością, żeby jakimś sposobem obezwładnić kobietę. Zabrak nie miał czasu. Musiał jak najszybciej dostać się do Zannah i ją wyciągnąć. A Pratima za jego plecami wcale nie ułatwiała całej sprawy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie, Kater - szepnęła Sehtet, ciągnąc go w przeciwnym kierunku. - Znaczy... Ufam ci, ale tym razem idziemy do wyjścia. Potem można wrócić, a jej się nic nie stanie - szepnęła, ściskając rękę Katera. Syreny alarmowe nie dawały wytchnienia, rozległ się kolejny huk. Żołnierze w korytarzu na którym byli biegli w stronę wyjścia, każdy jeden z blasterem. Pratima chwilowo zajęła się wymianą zdań z miraliańskim dowódcą w srebrnej szacie, ale Zabrak mógł być pewny, że zareagowałaby na próby zmiany kierunku biegu. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...