Skocz do zawartości

Barrfind V.

Recommended Posts

I tak też dwoje graczy bierze udział w Kampanii Equestrian World. Wszelkie błędy z mojej strony są/mogą być spowodowane nieprzyzwyczajeniem/brakiem doświadczenia.

Informacje https://drive.google.com/drive/folders/0BzRZgBSwBx--b2JPQUVQN1YwU2c

KP1 - XAelius DecimusX / Arcane Sorcery

KP2 - Forest Wind

KP3 - Tempest Shadow

KP4 - Midnight Dream

 

-------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Wiosna roku Pańskiego 1008 Ery Alikornów. Dzień pierwszy.

 

- Nieskończona zieleń, Pola wiecznego życia gdzie trafiają dobre dusze? Słońce świeciło jasno dając miłe dla samopoczucia ciepło. Na trawie spały dwie postacie, kucyki, ogiery które nawet nie zdawały sobie pewnie sprawy z faktu, gdzie są. Umarli i trafili do Tartaru gdzie będę musiały się tułać, czy po prostu magia ich wysłała w miejsce poza czasem i przestrzenią? Obaj drgnęli w tej samej chwili budząc się na dźwięk głosu w powietrzu, który to wszystko komentował i gadał prawie, że bezsensu. A może chaotycznie!? -

 

Ostatnie słowo było głośne niczym wystrzału armaty za którym zabrzmiał śmiech. Obaj kuce oddaleni od siebie o kilka kroków obudziły się. Mogły zauważyć siebie nawzajem oraz swoje otoczenie. Zielono po sam horyzont. Tylko trawa, niebieskie niebo nad ch głową z płonącym jasno słońcem i oni dwaj mierzący się wzrokiem. Martwej ciszy nawet śpiew ptaków nie mógł naruszyć, bo ich po prostu nie było.

 

Aelius przypomniał sobie, że szedł z zachodu raźnym krokiem drogą zmierzał ku widniejącemu w oddali miastu. Znajdowało ono się na olbrzymiej górze i zwało się Canterlot. Zakładał, że właśnie tam odnajdzie tam swój cel, nowe wyzwania. Mogło mu to zająć jeszcze wiele godzin więc postanowił usiąść sobie pod drzewem. Szumienie drzew poruszanych delikatnym wiatrem spowodowało, że zasnął. I to była ostatnia rzecz jaką pamiętał zanim pojawił się tutaj.

 

Jeśli za to chodzi o Foresta, był na północy od miasta Canterlot, stolicy Equestrii. Miał wszelką nadzieję dowiedzieć się o swoim oku. A gdzież indziej mógł dostać potrzebne informacje o tym co znalazł, jak nie w stolicy nauki magii? Tak, Canterlot mógł być od wielu set lat znane ze swojego uniwersytetu magyi. Wiele setek jednorożców, użytkowników magii przeszło tamtędy tylko po to, aby porozmawiać z wielkimi umysłami nauczającymi tam wielu praktycznych szkół magii. Zmartwiła go odległość, a szedł już od bardzo dawna. Wzruszył ramionami i kręcąc głową uwalił się pod najbliższym drzewem. Nawet nie zwrócił uwagi gdy sen go zmorzył. To było ostatnie co zapamiętał.

 

[Ruch dla Aeliusa, potem Forest.]

Edytowano przez Barrfind V.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

To nie była normalna sytuacja, nie był tutaj, nie tutaj uznał zamierzał spędzić noc. Nie tutaj powinien też się obudzić. A jednak. Znalazł się tu, w towarzystwie tego przedziwnego głosu i jakiegoś innego kuca. Zerwał się prawie, że natychmiast. Nie był dziki, ale był ostrożny, więc szybko chwycił za swój gladius, pozostawił jednak tarczę obok siebie.

Rozejrzał się szybko, starając się jak najdokładniej określić swoje dokładne położenie, a przy okazji położenie samego głosu, wątpił żeby głos był w jego głowie, nigdy nie miał problemów z szaleństwem. Nie był nim chyba kuc, który prawdopodobnie był równie zaskoczony co sam Centurion, a przynajmniej tak mu się zdawało. Prawdę mówiąc nie przyjrzał mu się dokładnie.

Niestety, rozglądanie się niewiele mu dało, pozostało więc zadawanie pytań. A był w tym naprawdę dobry.

- Ktoś ty?! Zidentyfikuj się! - zawołał groźnie, chociaż nie tyle gniewnie co nakazująco. Rozkaz był skierowany zarówno do Kuca jak i do głosu.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie spał za dobrze. Zbudziwszy się ze snu, odczuł wielki ból w szyi. Niewyspany przecierał oko próbując rozeznać się w otoczeniu. Po źle odespanej podróży zakręciło mu się lekko w głowie. Wstał spokojnie, nie wiedząc jeszcze o tym że zmieniło się otoczenie.

Pierwsze co zrobił to sprawdził czy jego miecz jest tam gdzie leżał. Tak był na swoim miejscu. Później sięgną do pasa. Nóż również był na swoim miejscu.

Jeszcze zaspany rozejrzał się dookoła i przez myśl przeszła mu tylko jedna myśl: ,,Gdzie ja kur** jestem". Po chwili zastanawiania się zauważył jakiegoś jegomościa ,który wrzeszczał do niego i domagał się aby się przedstawił. Nie spodobał mu się jego rozkazujący ton.

- Przedstaw swoje imię, a poznasz moje. - powiedział niskim i spokojnym głosem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Centurion powoli skierował wzrok na kuca, najpierw prychnął, potem odczekał chwilę i zaśmiał się, pogardliwym, złośliwym śmiechem. Śmiał się tak przez kilka sekund, stawiając siebie stopień wyżej niż "rozmówcę". 

- Nie mam obowiązku odpowiadać cywilowi. Ale ty masz obowiązek odpowiedzieć Centurionowi szaraczku. - powiedział pogardliwie, na twarzy dalej miał złośliwy wyszczerz. Złośliwy, z nutą pogardy i dumy. Znowu się zaśmiał, ale tym razem znacznie krócej. - Dam ci drugą szansę, jako dowód mojej łaski i dobrej woli. Zidentyfikuj się. - tym razem nie brzmiało to tylko jak pogarda, czy złośliwość. Brzmiało to jak groźba. Groźba ze strony kogoś ubranego w pełen pancerz. Kolosa w zbroi, z mieczem i tarczą. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Stał niewzruszony. Groźby i bluzgi nie robiły na niego wrażenia. Chwilę przypatrzył się kucowi, który stał na przeciwko. 

- Możesz mi grozić i mnie obrażać. Nie rusza mnie to.- krótko ujął głosem bez emocji, po czym dodał.- Jednak śmiem twierdzić, że jeśli kogoś tak wyglądającego jak ja nazywasz cywilem, to albo masz problem ze wzrokiem, albo żeś ślepy.

Kończąc zdanie przyłożył kopyto do bolącej szyi i starał się rozmasować ból. Spojrzał na potencjalnego rywala i dodał.

- Radzę się jednak uspokoić panie, gdyż nie chciałbym stępić swojego miecza na twojej głowie. A uwierz mi, walczyłem z bestiami do który nijak się masz.- Powiedział, po czym wyprostował się i rozgrał nieco bolący go wciąż kark.

- Dlatego radzę, odstaw dumę na bok i przedstaw się.

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nastąpił wybuch pomiędzy nimi. Nie emocjonalny czy eksplozja ale raczej wystrzelenie kłębu szarego dymu. No i trzask jakby z bicza temu towarzyszył. Dwój ogierów mogło poczuć się nieswojo po tym koncercie niecodziennych widoków i dźwięków. Jak rozwiało mgłę niepewności ich oczom ujawnił się wysoki stwór. Dla nich był to stwór prawdopodobnie, chociaż kto by nie znał draconeequusa Discorda. Końska głowa i grzywa towarzyszyło jej prawy róg jelenia oraz broda od kozy. Ogon, język oraz wydłużone ciało węża. Posiadał również lewa rękę o wyglądzie szpona orła i prawa rękę niczym łapę lwa. Lewa noga od kozy, a prawa noga mogła pochodzić od jakiegoś gada, może nawet smoka. I dwoje skrzydeł do tego, lewe jest niczym pegazie oraz prawe z pewnością nietoperze.

 

Na sam jego widok nie jeden by zaniemówił. Szczery łobuzerski uśmieszek z pojedynczym kłem objął ich obu.

- No cześć kucyki - zawołał będąc jednocześnie w dwóch różnych miejscach, a mianowicie obok każdego z nich. - Szczerze mówiąc, ciekawa jest ta wasza sprzeczka jak się nazywacie i wasze trele morele - zaśmiał się kręcąc młynka drugą wolną łapą bo drugą ich przytulał do siebie. - Zaraz dostaniecie wszelkie odpowiedzi - dodał znikając i pojawiając się ponownie pomiędzy nimi oddalony te pare długości ich ciał. - I radził wam się przyzwyczaić do siebie, bo od teraz będziecie partnerami! - wykrzyknął zwycięsko i zagrały niewidoczne fanfary oraz poleciały konfetti.

 

- No dalej, możecie powiedzieć jak się nazywacie czy skąd pochodzicie - dodał machając na nich wesoło. - Jesteśmy tu sami swoi w pokojowych zamiarach i nie zapominajcie - wyszeptał ale było go słychać bardzo wyraźnie i nachylał się konfidencjonalnie na dodatek. - Jesteście w Equestrii, poczujcie magię przyjaźni - mrugnął porozumiewawczo po czym założył łapę na łapę przyglądając się im zadowolony. - No więc? Jakieś pytania względnie chaotycznie podane?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest nieco zdziwiony i zmieszany, schował miecz, który wyciągną już prędzej aby przygotować się na natarcie przeciwnika. Zdał sobie sprawę że gdyby nie Discord to jeden z nich już dawno gryzł by piach. Spojrzał wpierw na Pana Chaosu, a po chwili na swojego niedoszłego przeciwnika. Wziął głęboki oddech.

- Wiesz co żołnierzu, oby dwoje przesadziliśmy. Rozumiem spierać się klacz czy o szklankę wódki ale spór o imiona to dla mnie przesada. - Słowa te z trudem przeszły mu przez gardło, jednak wiedział że duma jego rywala nie pozwoliłaby mu przyznać się do błędu więc on musiał to zrobić. A nie było to dla niego łatwe. - Me imię Forest Wind, jestem pogromcą brudów te świata. W skrócie zabijam potwory, za opłatą rzecz jasna. - W duchu odetchnął z ulgą po wypowiedzeniu tych słów. Ukradkiem spojrzał na Discorda. Władca Chaosu nadal uśmiechał się od ucha do ucha. Następnie wrócił do swojego przeciwnika. - Poznałeś moje imię, teraz podaj swoje. - zwrócił się do kuca głosem oschłym i bez emocji. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głupi, lub odważny, lub szalony. Ewentualnie kombinacja tych trzech. Tak całkiem szczerze, trudno odróżnić głupotę od odwagi. Bohaterstwo od gniewu a nieustępliwość od szaleństwa. Centurion już był gotowy przedstawić kucowi dlaczego to on tutaj jest tym silniejszy. Doskonalszy. 

Zrobił nawet krok ale wybuch dymu skutecznie go zatrzymał. Do tego Draconeequus. No to zagadka rozwiązana. To on był źródłem głosu. Kątem oka spojrzał na drugiego kuca. Z niechęcią. Mruknął tylko pod nosem jakieś przekleństwo po Aserrońsku. Przynajmniej przeciwnik się poddał i przedstawił. Chociaż słowo żołnierzu dość go uraziło. 

- Centurionie. - Wycedził krótko, poprawiając "Forest Winda" ale powstrzymał się, i to cudem, przed większą ilością obelg. - Centurion, Aelius, z rodu Decimus. Dowódca Czwartej Centurii trzeciego Legionu. - oznajmił unosząc dumnie głowie i chowając swój gladius, po czym podniósł swój scutum. Spojrzał na Discorda, ignorując kuca. - Gdzie i czemu tu jesteśmy? - zapytał stanowczo. 

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Discord zaklaskał zadowolony i pstryknął palcami. Pojawił się duży fotel o czerwonym obiciu i Discord natychmiast usiadł sklecając przy tym obydwie łapy do siebie.

- Jesteście tutaj - odpowiedział tajemniczo, zakładając jeszcze stylowe czarne okulary o okrągłych oprawkach. - A czemuż was tu ściągnąłem jest pytaniem na które z chęcią wam odpowiem. -

 

Wciągnął powietrze po czym rzekł.

- Zastanawialiście się kiedyś co to znaczy być bohaterem? Żyć życiem pełnym przygód i niebezpieczeństw? - pytał spoglądając to na jednego, to na drugiego. - A może nawet zdobyć bogactwa? Pomóc tym co pomocy potrzebują? Robić to co bohaterskie kucyki czy bohaterzy innych ras w dawnych czasach? - Zaśmiał się w swoim stylu i potarł łapy. - Jeśli odpowiedź brzmi tak, to jestem tutaj aby wam zaproponować propozycje nie do odrzucenia. A jeśli nie, to nie mam ochoty więcej z wami rozmawiać i żegnam ozięble - dodał rzucając zimne spojrzenie im obydwu. - Więc decydujcie, ryzykujecie i zyskujecie albo decydujecie się odwrócić na szansę aby was kopnęła? - dodał żonglując czerwoną i niebieską piłeczką.

Edytowano przez Barrfind V.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Forest stał wpatrzony w Discorda nie okazując żadnych emocji jak to miał w zwyczaju. Był cichy, zamyślony. Po cichu robił bilans strat i zysków. Oferta Pana Chaosu nie wydała mu się ani dziwna, ani wyjątkowa, gdyż jego życie jako łowcy potworów było już dość wypchane przygodami i niebezpieczeństwem. Jednak zobaczył w niej możliwość dowiedzenia się czegoś o krysztale, który zagnieździł się w jego prawym oku i dodatkowy zarobek. Nigdy nie gardził dwoma rzeczami: Informacjami i pieniędzmi. Zakończywszy bilans, spojrzał na swojego "partnera", a następnie na Discorda.

- Normalnie nie przyjąłbym zlecenia, bez uprzedniego zapoznania się z jego treścią. Dodatkowo moje życie jest już pełne przygód i niebezpieczeństw.- powiedział po czym dodał - Jednak muszę przyznać że zainteresowała mnie twoja oferta.

Dokończywszy zdanie, spojrzał na Aeliusa. po czym dodał.- Mam jednak jeden warunek: Ja pracuję sam. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cwaniacki wyszczerz wpełznął na twarz ogiera gdy słuchał oferty władcy Chaosu. Właśnie po to tu przybył, by odnaleźć przygody, bogactwo i sławę. No, może nie tyle bogactwo co dowód na bycie najsilniejszym na świecie. 

Potęga i sława. Należała się mu, była mu pisana, przeznaczona od dnia narodzin. Był Aeliusem Decimusem. Geniuszem, mistrzem walki, charyzmatycznym liderem i przebiegłym taktykiem. Dla przyjaciół miał gościnę, radość i pomoc. Dla wrogów ból, żal i śmierć. Chwała była dla niego, ale oczywiście, chwała nie była darmowa, trzeba było na nią zapracować. Ale on miał środki i siłę by chwałę zdobyć. Zasługiwał na to.

Spojrzał na Discorda zupełnie ignorując drugiego kuca. 

- Przygody i niebezpieczeństwa mówisz? Hah! To dokładnie to czego szukam. Po to przybyłem do tej krainy - oznajmił dumnie. - Jestem zainteresowany - uśmiech przestał być cwaniacki, stał się tym typowym dla kucy z wyższych sfer uśmiechem życzliwości, nieraz zupełnie sztucznej i kłamliwej. - Zdradź zatem, jaka to oferta? - zapytał. 

Edytowano przez Mephisto The Undying
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Discord potarł policzek w zamyśleniu.

- To jest znacznie trudniejsze niż podejrzewałem - powiedział do siebie i wstał, a przedmioty jakie przywołał zniknęły. - Warunek jest, że ci którym to proponuje dogadają się. Tu chodzi o przyjaźń - odparł prostując się dumnie, a za nim zaczęła powiewać flaga Equestrii i wokół rozbrzmiał hymn kraju. - Walka o wspólne dobro, o magię przyjaźni łączącą wszelkie rasy, o to abyście będąc w tej krainie i pragnąc osiągnąć swoje cele, nauczyli się tej magii i stali się przyjaciółmi. Nie ma żadnych ale - zakończył spoglądając na obydwu, oczywiście nie jednocześnie, a przynajmniej tym razem.

 

- Proponuje wam pomoc swoją i kilku innych postaci, które zgłosiły się pomóc w razie konieczności - nagle zmienił płytę na miłą muzyczkę w tle. - Te ziemię wokół są do waszej dyspozycji. Wy dajecie złoto, ja buduje wam dom - tu wyczarował sobie budowlany żółty kask - oferuje usługi kowalskie - i dołączył do tego fartuch kowala - i teleportacje tutaj i pomiędzy miejscami. Tylko z i do miejscowości zamieszkanych - zaśmiał się machając prawą łapą. - Nie możemy pozwolić aby było wam zbyt łatwo. Mogę wam pomóc nawet wyleczyć rany - puścił im umalowane oczko bo ubrał się w strój pielęgniarki. - Mogę pilnować wam nadmiary złota i takie tam pomniejsze rzeczy w zależności czego wam będzie trzeba, a zawsze możecie spytać - zakończył ponownie wracając do standardowego siebie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowca stał ciągle zamyślony. Nigdy nie przypuszczał, że będzie musiał z kimś pracować. Przeczyło to jego wszystkim zasadom. Praca "w grupie" nigdy mu nie leżała, gdyż był typem samotnego wilka, który wszystko robi po swojemu, czyli skutecznie. Gdy dochodziło już do takich sytuacji to "partnerzy" albo zostawiali go na pastwę losu albo niepotrzebnie ginęli. Dlatego wolał pracować w pojedynkę. Spojrzał ponownie na Aeliusa. Widząc jak podekscytowany i pewny siebie jest, uznał że jest bardzo odważny albo bardzo głupi, bo trudno rozróżnić te dwie rzeczy. Już miał się odezwać i odmówić, kiedy to przypomniał sobie że dzięki tej "przygodzie" może się czegoś dowiedzieć o krysztale w jego oku. Myślał chwilę po czym wziął głęboki oddech.

- Muszę przyznać, trudno jest mi przyjąć to zlecenie. Zwłaszcza dlatego że łamie ono zasady Kodeksu. Jednakże aby dowiedzieć się czegoś o pewnym krysztale, jestem gotów go złamać.- Z trudem wydusił, po czym dodał - Przyjmuję to zlecenie.

Spojrzał potem na twojego "towarzysza" i pomyślał: "Jeżeli coś po drodze go nie zabije, to chyba ja to zrobię". Po czym spojrzał na Discorda i rzekł. - Jakie jest nasze zadanie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

((Ajj, tu nie ma ekscytacji, tylko duma))

 

Czyli mieli mieć zapewnione wszystko co potrzebne na jakimś dziwnym ściernisku? Brzmiało to co najmniej dziwnie. Ale to mimo wszystko był Discord, ten stwór umiał zdecydowanie zbyt dużo. Był groźny. Ale, zdawał się chcieć pomóc Aeliusowi. I temu drugiemu kucowi którego imię Centurion już dawno zapomniał. W zasadzie to nawet go nie zapamiętał. 

No ale fakt, że Discord dalej nie zdradził im zadania. A pytał. Na razie wolał nie atakować władcy chaosu. Rozejrzał się po okolicy a potem znowu na Discorda. Dalej czekał aż ten odpowie mu jakie jest zadanie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Discord wyglądał na zdziwionego, co rzadko u niego bywa.

- Ja nie mam dla was zlecenia - zaśmiał się. - Ja oferuje wam pomoc, a zadania sami sobie znajdziecie. Jest ich bardzo dużo, tak dla najemników jak i dla chętnych dołączyć do jakichś organizacji - odparł puszczając bąka z nudów ale ten kręcił się w powietrzu, bo w trawie nie chciał się kręcić. - Ja tu tylko organizuje pomoc, resztę musicie sami sobie załatwić, co wcale trudne nie będzie, wierzcie mi. -

 

Ziewnął przeciągle.

- Nawiasem rzecz biorąc muszę jeszcze wspomnieć, że co zbuduje będę mógł wam postawić w prawdziwym świecie oczywiście - dodał kręcąc palcem w powietrzu. - No dobra, zakładam, że chcecie informacji, których nie mogę wam podać ale mogę ściągnąć kogoś chętnego co tego udzieli - zawołał zachwycony pstrykając palcami.

 

W ułamek sekundy przed nim pojawił się ogier, biały jednorożec w bogato zdobionej agatowej zbroi płytowej. Czarny ogon i czarna grzywa która miała domieszkę fioletu, oraz wkurzenie na pyszczku skierowane na draconeequusa.

- Ile razy mam powtarzać abyś mnie nie portował bez zapytania!? - wyładował frustrację ogier na niewinnie uśmiechniętego Discorda.

 

Wzdrygnął się i rozejrzał zauważając dwójkę kucyków.

- Ow, witajcie - zreflektował się prędko obracając się do nich. - Zakładam, że coś nie wyszło w jego drobnym projekcie? Nie wiem co mu wpadło do głowy. Chciał zaimponować księżniczce Celestii i postanowił dać pomocną łapę poszukiwaczom przygód - powiedział kręcą głową, jakby sam nie wierzył, że coś z tego wyjdzie. - Jeśli o mnie chodzi, zgłosiłem się do pomocy jakby co.

- Chyba zostałeś zmuszony - zanucił Discord rozbawiony.

- Jeśli czegoś potrzebujecie - kontynuował ogier nie speszony - możecie mi powiedzieć co wam trzeba, czy co się stało - machnął kopytem na draconeequusa. - Szczerze powiem, że spoglądając po was to niezłych zabijaków znalazł - dodał uważnie ich oglądając. - Jesteście chociaż zainteresowani jego pomocą? Mogę mówić, że to beznadziejny pomysł ale w głębi zakładałem, że wielu by się dało zabić za taką szansę. Mam nadzieję, że przynajmniej was poinformował co może, a czego nie? Cokolwiek powiedział, a nie, że obudziliście się na tym trawiastym pustkowiu niewiedzą co się dzieje - rzekł ze stłumionym śmiechem. - I mnie wezwał aby odwalić za niego robotę. Ale dobra, czego wam potrzeba? - zapytał uśmiechając się.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

O ile pojawienie się Discorda nie zrobiło na nim wrażenia, tak pojawienie się kolejnego kuca kompletnie go zaskoczyło, co nie często się zdarzała. Po chwili zdumienia wróciła jego zimna zamyślona mina. Gdzieś widział już tego kuca, jednak nie potrafił sobie przypomnieć gdzie i kiedy. Płytowa zbroja była znakiem rozpoznawczym dla rycerzy ale zdobienia na niej mówiły o kimś o wiele bogatszym i potężniejszym. Na pewno nie była to typowa zbroja gwardzisty. 

Nie wyglądał na wrogo nastawionego jednak nastawienie łowcy do obcych sprawiało, że trzymał miecz w pogotowiu. Zwłaszcza że nadal stał obok niego jego nieprzewidywany "przyjaciel". Spojrzał na draconeequusa. Dalej się uśmiechał, widocznie nie przejmował się całą tą sytuacją. 

- Ten dzień z minuty na minutę staje się coraz dziwniejszy. - powiedział sam do siebie, po czym spojrzał na nieznajomego kuca i dodał. - Najpierw ten Centurion cierpiący na nadmiar dumy, potem Discord, a teraz ty. Gdzieś już cię widziałem ale nie pamiętam gdzie. Mógłbyś wyjawić swoje imię?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Aelius zerknął na nowo przybyłego kuca. Miał zbroje, czyli był wojownikiem, albo takiego udawał. Spotkał już kilku takich którzy próbowali wyglądać na odważnych, w czasie gdy byli tylko żałosnymi tchórzami. Bardziej zastanawiał go ten mały projekt Discorda... czyli miał brać udział w zakładzie kogoś innego? Nie była to zbyt przyjemna perspektywa. Ale z drugiej strony Władca Chaosu miał zapewnić im sporo przydatnych rzeczy.

- Jego pomoc może być... przydatna. Dlatego ja osobiście zainteresowany jestem. Co prawda niezbyt interesuje mnie współpraca z kimś innym, zwłaszcza z kimś, kto nie odpowiada oficerowi wojskowemu - rzucił nie spoglądając nawet na Foresta. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jednoróg się zdziwił na słowa Foresta.

- No, to całkiem możliwe ale ja ciebie z pewnością nie znam - odparł spoglądając na niego i nie zwracając uwagi, że Discord mu przywiązywał ładną wstążkę do ogona. - Jestem lord Barrfind z rodu Validator i jestem założycielem zakonu Paladynów Harmonii - wyjaśnił z ukłonem pełnym gracji.

 

Wyprostował się i spojrzał na swój ogon z bardzo ładną i dużą wstążeczką.

- Dobrze przynajmniej, że czerwona - westchnął zmęczony i ponownie skierował swoją uwagę na obydwa kuce. - Zakładałem, że wiedza o zmianie Discorda w godnego zaufania jest powszechna. Można mu zaufać, że niestanie się wam krzywda. Oczywiście z jego strony - dodał z rozbawieniem. - A co do reszty powinniście dać sobie radę w życiu. Powiadasz, że jesteś oficerem - odrzekł spoglądając na ekwipunek Aeliusa. - Hmm, jesteś z Imperium Roama? Nieważne kim byłeś tam, tutaj jesteś w Equestrii póki co i tutaj wszyscy są równi - wyjaśnił wzruszając ramionami. - No przynajmniej powinni ale nie wszyscy tak uważają. Co kucyk to tradycja, a w tym projekcie chodzi o szerzenie przyjaźni pomiędzy wszystkimi, przynajmniej w teorii bo skończy się pewnie na tym, że będziecie robić co chcecie - wymówił ostatnie słowa kręcąc głową ale minę miał czystą z emocji. - Zostałem tutaj ściągnięty w jakimś konkretnym celu czy Discord miał po prostu taką chęć?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Łowca był nieco zdumiony słowami nieznajomego. Podczas swoich podróży sporo się na słuchał o zakonie "Paladynów Harmonii". W umyśle Foresta dalej jednak tkwiła pewna doza niepewności, nieznajomy w końcu mógł kłamać.

Wątpliwości te zostały jednak szybko rozwiane, kiedy ponownie spojrzał na Barrifinda. Bogato zdobiona zbroja, herb rodowy oraz gadka o przyjaźni. Ponad to Discord by przecież byle kogo by nie sprowadził do pomocy. Wszystko składało się na to że stoi przed nimi Wielki Mistrz.

Forest na tę myśl zareagował tak jak zawsze. Nie zrobił nic. Kłanianie się czy salutowanie nie leżało w jego naturze. Wykonał jednak lekki ukłon w jego kierunku aby nie wyjść na totalnego chama. Spojrzał na chwilę na swojego kompana. Wspominając jego wcześniejsze wywyższanie się oraz niedawne słowa Barrifinda, na jego twarzy pojawił się niewielki uśmiech satysfakcji. Następnie wrócił wzrokiem do Wielkiego Mistrza.

- Jeżeli mam być szczery lordzie, to Discord wezwał cię tutaj z naszego powodu.- powiedział po czym skierował wzrok na Aeliusa.- Ja i on jesteśmy jak woda i ogień. Gdyby nie Discord to jeden z nas leżałby w kałuży krwi.

Skierował z powrotem swój wzrok na Barrifinda.

- Chciał abyś udzielił nam "informacji, których nie może wam podać". Zakładam że po prostu nie chce mu się wszystkiego wyjaśniać. - dodał.

Edytowano przez Forest Wind
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ogier pomachał kopytem.

- Oj, daj spokój z tym lordem. Nigdy specjalnie tego nie lubiłem - wyjaśnił masując kark prawą nogą. - Chyba, że w wyjątkowych sytuacjach, tak to normalne traktowanie mnie zadowala. Informacji, których nie może podać? - zdziwił się wielce rzucając spojrzenie na Discorda ale jego nie było. - I jeszcze gdzieś wsiąkł. Meh, no dobra. Ja w sumie nie wiem co wam powiedział bo zakładam, że to co najważniejsze ale możecie mi zadać pytania jakie macie i w miarę możliwości odp... - dodał i zamilkł obracając głowę w bok.

 

W tej samej chwili zakotłowało się po ich lewej i w dymie pojawił się Draconeequus. Zadowolony i uśmiechnięty na swój złowieszczy dla większości sposób. Obok niego ktoś spał na trawie w najlepsze.

 

- Kogoś przyprowadził znowu - westchnął zmęczony Barrfind. - Myślałem, że to wszyscy.

- A tak jakoś smutno tutaj się robi i znalazłem chętną - zawołał rozbawiony Discord unosząc się w powietrzu ponownie żonglując czerwoną i niebieską piłeczką. - Zaraz się obudzi i przedstawi, zobaczymy co będzie - zakończył pstrykając palcami łapy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Świetnie, więcej osób z którymi Aelius był zmuszony współpracować. Niezbyt mu się to podobało. W zasadzie, jeśli ta osoba będzie inna od tego drugiego kuca z którym miał się "zaprzyjaźnić", to będzie nawet dobrze. Ale jeśli nie będzie to ktoś mniej irytujący, to w zasadzie nie będzie mu to przeszkadzało. 

- Czyli teraz mamy jeszcze więcej osób z którymi mamy się zaprzyjaźnić? - zapytał podnosząc brew i westchnął. - No dobra. Mam nadzieje, że to  chociaż ktoś przydatny - stwierdził. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Fioletowa klacz nadal leżała na ziemi, była tak dziwnie ubrana, że ciężko było na samym początku określić jej płci. Dziwna postać w końcu zaczęła się budzić, głęboko odetchnęła. Oczy się otworzyły, a pierwsze spojrzenie biło ogromnym chłodem. Kopytka jedno za drugim podniosły dumne ciało, tym razem spojrzenie wbiło się w prowadzącego. Znowu zamieszanie? Nie raz była w takiej sytuacji, nie było żadnej paniki ani najmniejszego śladu strachu. Kiedy w końcu pewnie stanęła jej uszy lekko zadrżały. Czujnie i na prawdę szybko udało jej się ogarnąć psychicznie to co ją najpewniej spotkało. Czyżby następne zlecenie? Na prawdę chociaż raz nie mogli normalnie z nią o tym pogadać tylko udawać władców świata którym wszystko było wolno. Szok był dość spory, nikogo z tond nie znała, przekuła wszystkie uczucia które mogły jej przeszkadzać w poważną posturę i zgniewanie w ślepiach. Ciężki dech nadal nie przemijał, nie była zmęczona, ale wiedziała jak dobrze się pokazać. Jako silna i nieskalana istota z barier Equestrii. Nigdy nie miała nikogo oprócz kamieni na drodze, drzew, księżyca i słońca. To cała jej rodzina, wracając do wyglądu nie było co wiele opowiadać. Pierwsze zaraz po wyrazie łba kucyka dało się zauważyć naszyjnik z dziwnego mocnego tworzywa w środku z zielono jasnym diamentem. Kiedy już wzrok opadł można było też dostrzec zbroje wędrowniczki. Wyglądała jak jej druga skóra, jak bariera. Ale cóż to? Czyżby brakowało czegoś w tej dziwnej postaci, jakiś mini detal. Tak, przecież ona nie miała połowy rogu. Ubytek w walce, a może przypadek? Doświadczenia wypełniły ją od końca ogona do czubka jej grzywy, dumnie zaczęła stąpać w stronę tych nieznanych istot. Jedyna zasada w jej życiu to nigdy nie pokazać swoich słabości. Nie okazywać emocji, milczeć jak grób. Być jak głaz, bez kolorów, bez śladów i bez przeszłości. Nie czuła się w potrzebie by paplać nieznanym co to nie ona. Ideały patrzyły tymi oczami, kroczyły tymi śladami, mówiły tylko wtedy kiedy musiały. Póki co nie było to niezbędne, nie działa się nikomu krzywda. Obok stali sami kawalerzy, czyżby była jedyną damą w stadzie? Damą? Nie...wojowniczką, godną samych wielkich księżniczek tych ziem. Nie zainteresowała się żadnym z gości, jej wzrok od razu wbił się w właściwą osobę, czy z namysłem? Chyba nie, przecież nie czytała w myślach. Może poznała po wyglądzie i wzroku, nic jej nie mogło rozproszyć nawet te dziwadło z piłkami. Zawsze była na maksa skupiona i gotowa na wszelkie możliwe wypadki. Od momentu otwarcia oczu myślała tylko o jednym, o zapłacie, o następnej misji, przygodzie, nowych zdobytych umiejętnościach. Z każdym krokiem była bliżej swojego marzenia o scalenia rogu i pełnej mocy. W końcu zatrzymała się, ciągle nic jeszcze nie powiedziała, czyż to nie dziwne i niepokojące? Może zaraz się rzuci by wbić jakąś truciznę z swojego ekwipunku, sama Shadow nie lubiła mieć zbędnego bagażu. Jej mediacja spokojnie wystarczyła by pozbyć się pobocznych konfliktów. Ciemno różowa grzywa unosiła się tak dumnie jak jej właścicielka, nic nie było wstanie jej zatrzymać. Widziała nie jedne utrudnienia, huragany, ulewy, susze, widziała jak inni umierali i się rodzili. Jednak nie zagrzała nigdzie miejsca, teraz wystarczyło tylko czekać na ruch gospodarzy, bo ona nic im nie powie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Można by rzec, że wszyscy się w nią wpatrywali. Może oprócz Discorda bo on był zajęty czymś tam. Jak podeszła bliżej biały ogier musiał trącić draconeequusa kopytem. Ten wyrzucił tabliczkę z napisem "Coś tam" i zwrócił w pełni swą uwagę na nią.

- No to witaj w naszej wesołej kompani - zawołał wesoło machając łapami na zgromadzonych. - Poznaj Aeliusa, Forest Winda oraz Barrfinda ale on tu jest nieważny - powiedział wskazując każdego z nich.

- Dzięki, Discord - wymamrotał biały jednorożec zdeprymowany.

- Oj tam, nie obrażaj się bo dobrze wiesz, że żartuje - odparł przytulając opancerzonego kuca do boku. - Ale wracajmy do naszej nowej znajomej - dodał patrząc na nią i puszczając ogiera na ziemię. - Więc w skrócie, wiesz już jak się nazywamy ale o co chodzi tutaj z pewnością cie interesuje?

 

- Zastanawialiście się kiedyś co to znaczy być bohaterem? Żyć życiem pełnym przygód i niebezpieczeństw? A może nawet zdobyć bogactwa? Pomóc tym co pomocy potrzebują? Robić to co bohaterskie kucyki czy bohaterzy innych ras w dawnych czasach? Jeśli odpowiedź brzmi tak, to jestem tutaj aby wam zaproponować propozycje nie do odrzucenia. A jeśli nie, to nie mam ochoty więcej z wami rozmawiać i żegnam ozięble. Więc decydujcie, ryzykujecie i zyskujecie albo decydujecie się odwrócić na szansę aby was kopnęła? Warunek jest, że ci którym to proponuje dogadają się. Tu chodzi o przyjaźń. Walka o wspólne dobro, o magię przyjaźni łączącą wszelkie rasy, o to abyście będąc w tej krainie i pragnąc osiągnąć swoje cele, nauczyli się tej magii i stali się przyjaciółmi. Nie ma żadnych ale proponuje wam pomoc swoją i kilku innych postaci, które zgłosiły się pomóc w razie konieczności. Te ziemię wokół są do waszej dyspozycji. Wy dajecie złoto, ja buduje wam dom. Oferuje usługi kowalskie i teleportacje tutaj i pomiędzy miejscami. Tylko z i do miejscowości zamieszkanych. Nie możemy pozwolić aby było wam zbyt łatwo. Mogę wam pomóc nawet wyleczyć rany. Mogę pilnować wam nadmiary złota i takie tam pomniejsze rzeczy w zależności czego wam będzie trzeba, a zawsze możecie spytać - doszło do wszystkich z powietrza głos Discorda mimo, że sam milczał.

 

Pstryknął łapą i zamilkło.

- No, to tak co mówiłem wcześniej ale nie lubię się powtarzać - wyjaśnił zadowolony Discord. - Macie dostęp do tego co ponownie usłyszeliście, a o zlecenia nie musicie się martwić, pełno ich wokół jeśli tylko potraficie szukać - mówił kręcąc się nad ich głowami. - Jestem takim dobrym duchem. A ten tutaj ogier - tutaj zmierzwił grzywę białego jednorożca - ewentualnie może powiedzieć rzeczy o których ja nie mam pojęcia, a wy macie jakieś trudne pytania osobiste czy coś tam. No i uważajcie na szlaku bo możecie znaleźć innych co mogą wam pomóc. Mniej lub bardziej - zaśmiał się szaleńczo.

 

- Mogłabyś się przedstawić? Skąd jesteś? - spytał Barrfind spoglądając na nową osobistość w ich dziwnej zgrai. - No i czy jesteś zainteresowana tym co powiedział nasz pan i władca chaosu?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Cicho ciemna popatrzyła na nich dosyć ozięble, oczywiście wszystko sobie dokładnie poukładała. Kiedy już najwyraźniej znudziło im się ciągłe gadanie wyprostowała się, pierś poszła lekko w przód. Jej głos zabrzmiał jak rozkaz z armii Kryształowego Królestwa, ona do końca sama nie znała swoich korzeni. Ale jedno trzeba było jej przyznać miała klacz wydźwięk-Tempest Shadow-głos poniusł wiatr po tej dziwacznej przestrzeni. Ni to iluzja ni realia. Jedno było wiadome na pewno, nikt tego nie pożałuje.

Po chwili dodała jeszcze pewniejszym tonem-Wchodzę w to-następne słowa już doszły tam gdzie trzeba z małą domieszką uwagi-Mówcie mi Mroczna-następny rozkaz oraz zero próśb. Skoro ją tu sprowadzili to niech teraz się martwią, a co? 

 

Discord, to było stworzenie barwne i szalone. Jakby dziwna zabawka wyjęta z pudełka. Nic dodać nic ująć, oby umiał dotrzymać słowa, bo marnie kończą ci co z nią zadarli. 

Jeszcze chwilkę spojrzała na tych dwuch cywili, jej poglądy były dosyć wyjątkowe. Nie liczyło się nic, ani nikt. Tylko misja i cel życiowy. Nadal dumnie tam stała, unosiła głowe zgodnie z jej wolnym duchem i już nawet nie czekała. Rozkoszowała się ciszą i spokojem tak idealnym jak nigdy wcześniej. Było miło, ale nadal pozostała tym zimnym stworzeniem z bariery, bezuczuciowym wędrowcem. Niech za wiele od niej nie oczekują, ona potrafiła posunąć się do wszystkiego jak i niespodziewanie zaskoczyć. Jak jedna wielka tajemnica, cień ich lęków i obaw. Mogą się nadal szczerzyć, ale dla niej świat nadal będzie pusty i zimny juź na zawsze.

Edytowano przez Tempest Shadow
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ok... Miło cie poznać Mroczna - odparł Barrfind czując się dziwnie po czym skierował głowę wobec pozostałych dwóch kucy. - No to macie towarzyszkę. Wracając do sprawy, jeśli macie jeszcze jakieś pytania na które ja mogę odpowiedzieć, walcie zanim Discord was stąd zabierze - dodał kiwając na lewitującego nad ich głowami draconeequusa. - I pewnie będziecie mogli mnie spotkać się gdzieś tam - dodał wzruszając ramionami. - Zamek zakonu widać z Canterlot. Ewentualnie gdzieś w drodze, bo kręcę się samemu zajmując swoimi obowiązkami - zakończył machnąwszy kopytem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...