Skocz do zawartości

Gryf na Niebie [Z][Oneshot][slice of Life]


Recommended Posts

Dawno, dawno temu, jakoś w 2018 roku, Martini z Tribrony rzucił pomysł wskrzeszenia sekcji literackiej Tribrony. Pomysł był o tyle awangardowy, że jedyna spodziewana sekcja to była sekcja zwłok, a tutaj ktoś zasugerował kilku pisarzom stworzenie nowych tekstów, zilustrowanie ich i potem wydanie. Ponieważ dystrybucja miała nastąpić na Ambermeecie w 2019 roku, nazwano to "Projekt Amber".

 

Niestety, ale finalnie powstały tylko dwa teksty i żadna ilustracja.

Jeden napisał Sun...

 

...a oto drugi. To krótkie opowiadanko z perspektywy gryfa, a że alternatywne punkty widzenia zawsze mnie fascynowały, to całość wpisuje się w pewną szerszą koncepcję "opisu kucyków i ich świata"... nieważne.

 

Zapraszam do lektury i już czysto technicznie informuję, że opowiadanie powstało w 2019 roku i 3 lata leżało w szufladzie. 

 

https://docs.google.com/document/d/1GTVkXU8v6uTF-JBL-PY_0jDadCn_9qsKQVlKCJD3W6o/edit?usp=sharing

Autor: SPIDIvonMARDER

Opis: Kucufobiczny gryf przybywa w delegacji do Equestrii i z wielkim trudem powstrzymuje się od torsji na widok pastelowych taboretów.

  • +1 3
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krótki komentarz pisany zaraz po pochłonięciu tego fika.

Tempo akcji jest (bardzo) bliskie perfekcji, choć wiem, że nie każdy jest fanem krótszych opisów na rzecz płynnej akcji, mimo to fajnie, gdyby tekst był odrobinę dłuższy. Postacie z początku proste, a zarazem ciekawe, choć skrzydeł nie urywa. Humor zabawny i przyjemny (scena w lodziarni (kto wie ten wie)). Strona techniczna, jedyne czego się dopatrzyłem to ta gwiazdka(*) na 20 stronie nie jest wyśrodkowana, poza tym bez zastrzeżeń.

Podsumowując, polecam.

PS. Tag [Z] jest nie potrzebny, gdyż jest to twór jedno rozdziałowy.

PPS. Czy każdy gryf nie lubi kapusty kiszonej?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dobre pytanie. Ogólnie chciałem przedstawić powszechną gryfią pogardę do wegetarianizmu, więc jedzenie zgniłych warzyw może być dla nich powszechnie uznawane za podwójne zezwięrzęcenie. A bohater opowiadania jest kucofobem, zatem dla niego to wręcz potrójnie obrzydliwe :P

 

Dzięki za recenzję. Nie ma co ukrywać, że nie był to tekst pisany w sposób typowy dla mnie, a niejako "na zamówienie" (pod projekt), stąd presja czasu wymusiła na mnie większą zwięzłość, niż zwykle :) Byłoby w sumie fajnie napisać jakieś dłuższe przygody dużego wrednego gryfa i małej ckliwej klaczy.

  • +1 1
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Generalnie tekst mi się podobał, jest bardzo oryginalny i przyjemnie się go czytało, acz końcówka nie przypadła mi do gustu. Szczególnie pieśń której kompletnie nie rozumiałam (aczkolwiek poezja nie jest moją mocną stroną I choć chcę, to poprostu nie potrafię jej nieraz zrozumieć). Dlatego też pewnie nie zrozumiałem również tak prędkiej zmiany zdania głównego bohatera oraz z czego ona wynikała. A poza tym dobrze napisane.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 month later...

Przeczytałem i muszę powiedzieć, że to bardzo fajny kawałek tekstu. Jego głównym atutem jest jak dla mnie główny bohater, jego rasizm i relacje z kucami. 


Wspaniale mi się czytało opisy jego spojrzenia na equestrię, kapiąca z jego dzioba pogardę i te wszystkie określenia na kuce. Tam nie ma zwykłych sianojadów, są chwastojady, pinezki (na jednorożce) i kilka innych, kreatywnych określeń. Do tego to właśnie on jest narratorem, więc equestria opisana jest z jego perspektywy, jako obrzydliwie przesłodzona, irytująca i głupia. Podoba mi się to. Świetnie buduje postać kogoś, kto spogląda z zewnątrz. Podstawienie mu za przewodniczkę bardzo jowialnej i ekstraweertycznej klaczy prowadzi do jego naprawdę pięknego i zabawnego gniewu. Naprawdę się śmiałem, widząc jego irytację. 


Z drugiej strony bez jego niechęci podsycanej przez przewodniczkę nie byłoby takiego interesującego i zmieniającego perspektywę zakończenia. Aczkolwiek rozumiem jego gniew. 


Podobała mi się też scena z Rainbow i Spitfire. Fajnie napisana i klimatyczna. Do tego całkiem niezłe opisy powietrznej gonitwy. I plus za to, że gryf potrafił docenić umiejętności Rainbow Dash mimo swej nienawiści do kuców. 
Zastanawia mnie za to jedna z pierwszych scen kiedy gryf widzi magię. Zupełnie jakby nawet o niej nie słyszał, albo był zbyt mało inteligentny by ogarnąć, że ta telekineza i świetlisty glut to właśnie magia, o której zapewne słyszał. Moim zdaniem, powinien jednak takie coś ogarnąć. Owszem, może być nieufny i obrzydzony, ale jak najbardziej powinien takie coś ogarnąć. No chyba, że opisy tego zjawiska nie występują w kulturze gryfów i dlatego większość gryfów go nie kojarzy. 

 

Fabularnie jest ok. W sam raz do tematu i postaci, pozwalając im się rozwijać. Podoba mi się pomysł, że gryfy wytwarzają tak dobre protezy skrzydeł, a kuce nie (w zasadzie nie ma mowy o jakichkolwiek protezach u kuców, albo ja nie zauważyłem w fiku). Od razu wydaje mi się, że gryfy są bardziej zaawansowane i stawiają na szybszy i intensywniejszy rozwój technologii, który pewnie ma zrównoważyć niedobory magii. Cały ten koncept można fajnie rozwinąć, na przykład pokazując przyszłość, gdzie gryfy mają cuda techniki jak maglev i budynki sięgające nieba, a kuce dopiero dotarły do etapu spalinowozów, albo kolei elektrycznej, ale za to ogarniają magią przeszczepy narządów, precyzyjną terapię raka, albo hodowlę kwadratowych jabłkopomarańczy, które się łatwo wysyła. Czytałbym.

 

Technicznie wygląda OK. Nie zauważyłem chyba żadnych błędów, a jeżeli były, to przyjemna lektura je zamaskowała. 

 

Podsumowując, polecam, bo to naprawdę fajny tekst. 
 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Witam!

 

Spidi, KO stworzycielu… włącz sugerowanie w dokumencie!

 

Poza tym? Technicznie jest dobrze, zauważyłem brak jednej spacji, jednego dolnego cudzysłowu i jedną literówkę. Styl jest spoko, dość przyjemny.

 

Historia jest ciekawa i niepozorna. Opowiada o pewnym gryfie, wysłanym w delegacje do Equestrii. Dość powiedzieć, że nie jest zadowolony z tego stanu rzeczy. On ma tego już dość zanim tam pojechał.

 

Sama postać gryfa jest dość ciężkostrawna i chyba miała taka być. Rasista, kucofob… ale ma też wady! Znaczy co? Przewodniczka to jego kompletne przeciwieństwo, wesoła aż do przesady… do czasu… Ale nie będę spoilerował.

 

Jest to bardzo SoLowy fanfik, przyjemny w czytaniu, chociaż nie można polubić postaci samego gryfa. No a to jednak wokoło niego krąży historia. Czy polecam ten fanfik? Raczej tak, jest serio dobry i nie za długi.

 

Pozdrawiam.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

Lekturę zakończyłem z pewnym niedosytem, gdyż w moim odczuciu opowiadanie niemalże się urywa; ma końcówkę, ale nie powiedziałbym, że ma pełnoprawne zakończenie, niemniej okazało się całkiem dobre i myślę, że będę je mile wspominać. Koncepcja prosta i efektywna, wręcz mogłaby posłużyć jako prawdziwy, serialowy problem do rozwiązania przez bohaterki; chociaż początkowo tekst nie wydał mnie się zbyt serialowy, czytałem go z poczuciem, że mam przed sobą kolejną fanowską historię, z czasem wrażenie to zaczęło ustępować poczuciu, że to jednak jest całkiem serialowe.

 

Myślę, że początek opowiadania może bardzo zmylić. Być może jestem tu osamotniony, ale przemierzając wstęp, wkraczając do rozwinięcia, odniosłem wrażenie, że technologia w świecie przedstawionym stoi na znacząco wyższym poziomie niż ta serialowa, stąd założyłem, że fabuła rozgrywa się w nie aż tak odległej przyszłości w stosunku do wydarzeń serialowych. Przewodniczka głównego bohatera - Gloster Goth - znana jako Jollaughter, to wypisz-wymaluj Pinkie Pie, wykreowana sprawnie, wyraziście i bardzo dobrze. Jest permanentnie wesoła, roześmiana, rozgadana, energiczna, przyjacielska, nierzadko w swym usposobieniu irytująca, typowo kreskówkowa postać. Serialowa postać - jeśli nie jest to Pinkie, to spokojnie wypada jako kucyk, który naprawdę mógłby się znaleźć w serialu animowanym. Tym bardziej, skoro to nie jest Pinkie Pie, ale zachowuje się dokładnie jak ona, to nie widziałem innego powodu dlaczego w tej roli zabrakło różowej klaczy niż to, że akcja musi toczyć się w przyszłości.

 

Warto dodać, że to idealna postać na oddanie kontrastu między chłodem, powagą i oschłością gryfiego bohatera. Kontrastu między kolorowymi, małymi kucykami, a dumnymi gryfami, zapewne często występujących w szaro-burych barwach. To również coś, co wyszło w opowiadaniu bardzo dobrze. W ogóle, przypadła mi do gustu dynamika relacji między tymi postaciami, śledziło mnie się ją przyjemnie, chociaż zbrodnia wojenna wisiała w powietrzu, miło się to czytało :D Niekiedy było całkiem zabawnie, chociaż nie wszystkie gagi przemówiły akurat do mnie.

 

Narracja prowadzona jest z perspektywy pierwszej osoby, bohaterem i narratorem tej opowieści jest sam Gloster Goth, nie tylko jego słownictwo, ale także przemyślenia odnośnie kucyków i tego, co najchętniej by zrobił ze swoją przewodniczką, wszystko to pasowało bardziej do fanfikcji, aniżeli serialu - były to rzeczy, które w kanonie raczej by nie przeszły, ewentualnie musiałby zostać znacząco stonowane i również dlatego początkowo nie wychwyciłem serialowości.

 

Ale potem pojawia się Spitfire. Jest pełnoprawna scena, nie cameo appearance, z Rainbow Dash, obie te postacie są w szczycie swej formy, co definitywnie wyprowadziło mnie z iluzji, jakoby akcja rozgrywała się w przyszłości.

Przez moment myślałem, że Jollaughter zaraz okaże się Pinkie Pie w przebraniu, ale nic takiego się nie stało. Po prostu fajna oryginalna postać, do złudzenia przypominająca Pinkie :)

 

Następnie mamy scenę w lodziarni, w której nasz gryfi protagonista nie wytrzymuje i wybucha, co zmienia podejście Jollaughter o sto osiemdziesiąt stopni, a co z kolei naturalnie prowadzi do rozwiązania problemu i końcówki. I to jest moment, w którym opowiadania nie czyta się już jak fanfik, ale jak koncept na odcinek serialu. Zmiana w tonie zadziała się nagle, nie było żadnego płynnego przejścia, ale nie zaszkodziło to w odbiorze opowiadania. Myślę, że nawet było przy tym małe zaskoczenie.

 

No dobrze, ale właściwie nie dotknąłem jeszcze fabuły tekstu, więc dowiedzmy się, jak to się stało, że jakiś gryf w ogóle trafił do Equestrii, w jakim celu, jak doszło do wspomnianej sceny ze Spitfire i Rainbow Dash, no i co to za wybuch w lodziarni.

 

O swojej historii pokrótce opowiada nam sam zainteresowany; w Gryffonii działa firma obecnie znana jako Glorings, produkująca najwyższej jakości protezy skrzydeł, w której Gloster Goth znalazł swego czasu posadę. Jak sam zdradza, był studentem nanotechnologii, który w wyniku niefortunnego wypadku, który wcale nie miał nic wspólnego z chęcią przyoszdzędzenia na komponentach do projektu, sam otrzymuje jedną z protez do latania, jak się później okaże, jest to model sportowy. Jest to niewiarygodna wręcz historia; gryf, który na służbie utracił zdrowie, a który wygrał z państwem gdy to spróbowało zostawić go na lodzie, za otrzymaną sumę zakłada biznes, który jakiś czas później zbawia od kalectwa głównego protagonistę, a który to protagonista zaraz po studiach od tak otrzymuje prace u swego dobrodzieja, w której zdaje się idzie mu bardzo dobrze. Na tyle, że zostaje wysłany w delegację do Equestrii, by zareklamować produkty firmy i w ten sposób znaleźć nowych klientów.

 

Jest w tym tylko jeden problem - nasz bohater nienawidzi kucyków. Jest to dosłownie pierwsza informacja, którą otrzymujemy, rozpoczynając lekturę.

 

OK, muszę przyznać, że całe to tło jest nieco naciągane. Wyjaśnień mamy dokładnie tyle, ile trzeba, by się w tekście nie pogubić, przekazanych w pigułce, coby nie zamulać przekazu i to jest bardzo dobrze, lecz po fakcie widzę, że to był pierwszy moment, w którym powinienem był złapać te serialowe przebłyski. Widać zmyliła mnie wzmianka o nanotechnologii, co trudno mi było skojarzyć z kanoniczną wersją kucykowego świata. Albo o Gryffonii, silnie kojarzonej przeze mnie z "Kryształowym Oblężeniem", czyli fanfikiem w stu procentach.

 

Ale wracając - na miejscu bohater poznaje swoją przewodniczkę, wytypowaną przez samego CEO, z którą, delikatnie mówiąc, nie dogaduje się najlepiej. Następnie odbywa spotkania, na których kucyki zapoznają się z oferowanymi przez Glorings produktami. Tak w końcu trafia na Spitfire i słynną Rainbow Dash, z którą staje do podniebnego pojedynku na prędkość, zrywność i zwinność, w którym gryf prezentuje się znakomicie, co należy odhaczyć jako kolejny sukces jego delegacji. I dowód najwyższej jakości oferowanych protez.

 

Lecz potem Jollaughter zaprasza go na lody, gdzie po zaserwowaniu sałaty, bohaterowi puszczają nerwy, przez co wygarnia klaczy co myśli o kucykach i wychodzi. Wtedy to następuje zmiana. Zapada cisza, refleksja, a Jollaughter prosi o jedną, jedyną szansę na udowodnienie, że kucyki cenią sobie gryfy i to wcale nie wygląda tak, jak Gloster sobie wyobraża, co prowadzi do... nazwijmy to pojednania i końcówki. To tak w skrócie, coby nie zdradzać zbyt wiele od razu.

 

Spodobała mnie się ta konstrukcja. Trudno oprzeć się wrażeniu, iż historia zawiera w sobie dopracowane, przemyślane sceny, następujące po sobie dokładnie tak, jak zaplanował to autor, bez zapychaczy, bez dłużyzn, bez nagłych zrywów akcji... No, tylko kończy się tak nagle, ale już o tym mówiłem. Generalnie, tempo akcji jest idealnie wręcz wyważone, sprawnie i przyjemnie się to czyta. Także proporcje między gabarytami poszczególnych scen wydają się starannie przemyślane.

 

Im dalej w tekst, tym więcej urozmaiceń; powiedziałbym, że w po tym, jak tekst staje się bardzo serialowy, czyli następuje rozwiązanie problemu (przyjaźni), tym więcej udziela się w nim, jak ja bym to ujął, "klasycznego autora" - wspomniana zostaje księżniczka Luna, podkreślone zostaje to, jak bardzo ta jest wyjątkowa, mamy też piosenkę, której nie ocenię, gdyż na pisaniu piosenek się nie znam, ale wspomnę, że przewijające się między wersami opisy pomogły mi wyobrazić sobie jak powinno to brzmieć i jaki ogółem powinienem odczuwać nastrój. Czyli w porządku. Towarzyszące temu obrazy na sklepieniu wydały mnie się ładne; jest tu wrażenie pewnej podniosłości, wyjątkowości.

 

Mimo tego, że na tym etapie opowiadanie pełną gębą przypomina prawdziwy odcinek, to, jak łatwo Gloster daje się przekonać Jollaughter, wzbudziło u mnie pewne wątpliwości. W sensie, łatwo jej poszło. W ogóle, o ile w jej przypadku taka nagła i radykalna zmiana tonu nie wydaje się niczym nadzwyczajnym, o tyle w przypadku tak konsekwentnie kreowanego bohatera, tak silnie niesprzyjającego kucykom, wydaje się wręcz... niewiarygodna. Gość po prostu zmiękł za szybko.

 

Ale dobrze było na końcu się dowiedzieć, że swego nastawienia jednak nie zmienił. Dlaczego dobrze? Z jednej strony byłoby jeszcze bardziej serialowo, z drugiej zaś, chyba tak wyszło... wiarygodniej? A w końcu na to trochę narzekałem przed chwilą, więc w tym sensie fanfik trochę nadrobił :NjdaT: Bardzo fajnie.

 

Odnośnie formy i stylu, to te wypadły lepiej, znacznie lepiej, niż je zapamiętałem po poprzednich tytułach autora (do których skomentowania, mam nadzieję, prędzej czy później dojdzie), co mnie bardzo ucieszyło. Nigdzie nie wydawało mnie się, że tekst został zbędnie nadmuchany patosem, nie uświadczyłem fragmentów dziwnych, nad którymi musiałbym podumać czy też określeń dobranych niefortunnie czy dwuznacznie. Co więcej, forma utrzymywała mniej-więcej stały poziom przez cały tekst, który najwyraźniej został dopieszczony w równomiernym stopniu.

 

Znalazłem w tekście kilka błędów, niektóre z nich wydały mnie się śmieszne. Ale nie w szyderczym sensie – po prostu widząc je uśmiechnąłem się pod nosem :rdblink: Generalnie nic wielkiego, raczej typowe rzeczy, które lubią się przytrafiać.

 

Cytat

– Co do… – zamilkła, patrząc na nią w taki sposób, że chyba trochę się przestraszyła. Zrobiła niewinną minkę i zapytała o wiele ciszej, głosem skruszonego pisklęcia:

 

Chyba jedyny taki nietypowy fragment, nie wiem kto miałby zamilknąć, ale z reszty zdania oraz kontekstu wynika, że chyba nasz protagonista.

 

Cytat

W skrzydle wysunęło się specjalne, metalowe pióra (...)

 

Albo "wysunęły się", albo "specjalne, metalowe pióro". Nie może być i tak, i tak jednocześnie :aj5:

 

Cytat

Kiedy wróciłem na ziemię, to prosto w twarz uderzyła mnie smutna prawda mówiąc o największej zalecie tej wycieczki.

 

OK, jednak muszę sprecyzować - był jeden przedziwny jak dla mnie tekst, którego nie potrafię do końca zrozumieć i jest on zacytowany powyżej. Ale pojedynczy przypadek o niczym nie przesądza.

 

Cytat

Plastikowe siedzenia, gąbczaste wykładziny, wszędobylskie uśmiechy obsługi, a także nieznośni świdrujący słodki zapach.

 

Zjedzona literka.

 

Cytat

– W DUPIE TO MAM! – ryknąłem na jednorożca i z trudem wysunęłam się ze swojego miejsca. (...)

 

Kiedy wściekasz się tak bardzo, że zmieniasz formę na żeńską :rainderp:

 

Cytat

(...) ale byłem z niego zbyt dumny.To była najbardziej gryfia rzecz, jaka pozostawała legalna w Equestrii.

 

Brak spacji między zdaniami.

 

Cytat

 Byliśmy jedynymi gośćmi i nigdzie nie dało się dostrzec obsługi. Nie zdziwiłbym się, gdyby była nią jedna, słownie jedna osoba, która w tej chrapała za drzwiami.

 

Jest to początek akapitu, po którym mamy spację. Poza tym, w drugim zdaniu chyba brakuje słowa.

 

Tego typu usterki, nie usiane zbyt gęsto, ale myślę, że warto im zaradzić w wolnej chwili (ja nie mogę sugerować) ;)

 

Podsumowując, był to solidny, całkiem dobrze napisany kawałek fanfika, z wyrazistymi bohaterami oryginalnymi i wiernie oddanymi bohaterkami kanonicznymi, z odrobiną światotworzenia oraz urozmaiceniami treści, a także przyjemnym klimatem. Tempo śledzonych wydarzeń nie przytłacza, dialogi sprawdzają się, także kreatywność w nienawistnych przemyśleniach bohatera potrafi rozbawić, a klimat okazuje się tak fanfikowy, co serialowy, bez płynnych przejść między nimi, ale też bez niczego, co psułoby wrażenia. Końcówka pozostawia niedosyt, czegoś mnie tam brakuje. Tak czy inaczej, warto ów tekst polecić - długi nie jest, taki tam, przyjemny kawałek życia. Było warto.

 

Pozdrawiam!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.

Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony

Utwórz konto

Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!

Zarejestruj nowe konto

Zaloguj się

Posiadasz własne konto? Użyj go!

Zaloguj się
×
×
  • Utwórz nowe...