Skocz do zawartości

"Nie zapomnij" darkangelPL


Matalos

Recommended Posts

Wchodzisz do trzyosobowego pokoju, największego w całym hotelu. Łóżka rozmieszczone osobno, między każdym jest mała półka nocna. Naprzeciw drzwi masz łazienkę, wewnątrz zamontowano nowoczesny prysznic zamiast balii. Okna są spore, ale można je zasłonić roletami, jeśli ktoś chce prywatności. Za nimi rozciąga się widok na miasteczko, na jego kolorową dzielnicę oraz szare i ponure części. Razem z Twilight i Rainbow rozkłacie swoje rzeczy. Nie macie ich za wiele, ale zawsze coś. Najwięcej ty ze sobą wziąłeś, ale to twój jedyny dobytek, one miały swoje domy, gdzie wszystko trzymały. Na stoliku, niedaleko drzwi leży rozpiska. O 19 będzie kolacja, czyli pozostało wam jakieś trzy godziny. Rainbow prostuje skrzydła i mówi: - Lecę na mały przelot nad miastem. Nocturne, chcesz się do mnie dołączyć? Twilght skończyła wyjmować swoje rzeczy i mówi: - Może pójdziesz ze mną, przejdziemy się po mieście?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 677
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

I nadeszła dość krępująca sytuacja... Jestem rozdarty między nimi dwiema. Nie chcę żadnej z nich zranić, ale na pewno któraś na pewno się obrazi... - Wybacz mi Rainbow, ale po tym noszeniu Matalosa, to nie mam sił na latanie... - powiedziałem spokojnym, ale smutnym głosem... Po chwili dodałem z uśmiechem - Jeśli będziesz miała ochotę, to potem po kolacji się z tobą pościgam... Mam nadzieję, że Rainbow nie czuje się zraniona, bo na serio bym chciał udać się z nią na wycieczkę... Lecz wtedy zraniłbym Twilight... Czego bym nie wybrał, to i tak jedna z nich będzie smutna... - Ale teraz, to z chęcią się przejdę po mieście... Tylko wezmę płaszcz i już możemy iść...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Acha, jasne, rozumiem... - odpowiada Rainbow i wylatuje przez okno. Twilight ucieszona podchodzi do ciebie i mówi: - Dobra, ruszajmy. Wychodzicie na żywą, kolorową i gwarną ulicę miasteczka. Przechodzicie między straganami, kucyki radośnie biegają na wszystkie strony. Widzisz masę ozdób, jedne lepsze inne gorsze, ale jedna przykuwa twoją uwagę. To mały naszyjnik zrobiony z kolorowych kamieni. Przez czaszkę przechodzi ci myśl " Pasowałby Twilight". Patrzysz na cenę. Nie jest strasznie grogi tylko sześć monet, a ty masz... siedem. Fioletowa klacz przegląda na razie inne ozdoby, nie zwróciła uwagi na naszyjnik.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdybym tylko miał więcej forsy... Ale w sumie czym są pieniądze wobec uśmiechu Twilight... Podchodzę do sprzedawcy... - Dzień dobry... Chciałbym prosić o ten naszyjnik z kolorowymi kamieniami... Ciekawe jak zareaguje... Mam nadzieję, że się on jej spodoba i że się nie ośmieszę na jej oczach...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kupujesz naszyjnik. Wzdychasz ciężko, widząc ostatnią monetę, samotnie leżącą na dnie mieszka. Podnosisz pyskiem naszyjnik i stukasz Twilight kopytkiem. Ta odwraca się i wtedy nakładasz na nią ozdobę. Klacz stoi zaskoczona, ale po chwili czujesz jej mokry język przejeżdżający po twoim policzku. - Dziękuję - słyszysz, jej głos. - Bardzo mi się podoba. A teraz chodź, bo trzeba jeszcze wiele zobaczyć - ciągnie ciebie do innych stoisk. Masz wrażenie, ze jesteś gdzie indziej. Szybujesz na obłokach samozadowolenia. Wszystko nie ma większego znaczenia, nie licząc tej małej, wilgotnej smugi na twoim policzku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie spodziewałem się, że Twilight aż tak się ucieszy... Jestem szczęśliwy widząc jej uśmiech... I teraz wiem jak bardzo chciałbym z nią być... Gdybym nie wylądował w Ponyville, to nigdy bym jej nie poznał i wciąż bym trwał w swym żalu... Ale teraz nic się dla mnie nie liczy, poza tymi chwilami z nią... A co do jej pocałunku... To nie wiedziałem, że sprawi mi tyle radości i ciepła... I czuję jedno... Chyba się w niej zakochałem... Staram się dotrzymywać Twilight kroku podczas łażenia z nią po stoiskach... Szkoda, że nie mam już więcej gotówki, tak to może jeszcze coś bym kupił, a nigdy nie wiadomo na co jeszcze będę jej potrzebował... Będę musiał zdobyć jej trochę, nie wystawiając siebie i jej na zbędne ryzyko, ale tylko wtedy, gdy nikt mnie zauważy i nie będę mieć przez to kłopotów...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przechadzacie się między stoiskami, przeglądacie kolejne to towary. Czujesz, że niemal cały ból, jaki towarzyszył twojemu życiu, teraz ulatnia się, wraz z zapachem cukru, drewna, żywicy i wielu innych rzeczy typowych dla targów. Tak wspaniale spędzacie wolny czas, że nawet nie zauważyliście jak zaszliście do "spokojniejszych" dzielnic. Szara mgła, wyblakłe ściany, cisza. Nie jest to dobre miejsce, za ciche, zbyt niebezpieczne, bardzo smutne. Skręcacie w jakąś ulicę i kierujecie się do centrum. Okolica wpływa na was, cicho zmierzacie drogą. Nagle słyszycie jakąś rozmowę. Poznajesz że to Matalos, rozmawia z kimś za żywopłotem, chyba... przeprasza kogoś? Może zrozumiałbyś więcej, gdybyś wychylił się zza żywopłot.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wychylasz swój czarny łeb przez krzaki. Widzisz Matalosa siedzącego przy grobie. W pysku trzyma niebieską różę, po policzkach ciekną mu łzy. Mówi do grobu: - Wiesz, przepraszam, że trochę się spóźniłem. Ale mam różę, tak jak obiecałem. Niebieska, twoja ulubiona - rzuca kwiat na kamień. - Czasami myślę, jak by było, gdybyśmy się nie spotkali, wiesz? Byłaś światłem w moim życiu, zawsze to powtarzałaś. Moje życie byłoby o wiele ciemniejsze gdyby ciebie nie było. Przez chwilę Alicorn milczy, nachyla głowę, jak gdyby nasłuchiwał odpowiedzi. - Tęsknię - odpowiada grobu. - Ale wiesz, znalazłem znowu pewien cel w życiu. To kuc, ale nie jest tak jak myślisz - zaczerwienia się. - Pomagam mu w pozbieraniu się. Przeszedł podobne rzeczy, co ja. Nadaje mojemu życiu kolejnego celu. Wzdycha ciężko i wstaje. - Do zobaczenia - mówi do grobu. - Będę tęsknił. Odchodzi alejką cmentarną, a ty chowasz głowę za żywopłot. Twilight patrzy się na ciebie i pyta z troską: - Tam był Matalos? Co się stało?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Matalos odwiedził grób swojej ukochanej... - powiedziałem dość smutnym głosem... Mam nadzieję, że nie stracę, tak jak on, klaczki, którą pokocham... Nie zniósłbym kolejnej śmierci... - Chodźmy, niedługo kolacja będzie... - powiedziałem z uśmiechem - Potem ewentualnie możemy się go spytać o to... Odszedłem od żywopłotu i ruszyłem powolnym krokiem, tak by Twilight bez problemu mogła mnie dogonić, w kierunku hotelu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To smutne - odpowiada Twilight. - Chodźmy stąd, to miejsce przyprawia mnie o dreszcze. Odchodząc czujesz, jak ktoś was obserwuje. Jednak nikogo nie widzisz, ani na ziemi, ani w powietrzu. Odchodzicie od smutnego cmentarza. Po chwili wkraczacie na targ, mijacie roześmiane i szczęśliwe kucyki. Przechodzicie główną drogą i wkraczacie do hotelu. Twilight mówi, ze musi się tylko przygotować i zaraz wróci. Zostajesz sam na głównym holu. Nagle słyszysz dzwonek do drzwi i widzisz Matalosa, wchodzi do hotelu, odziany w swoją ciemną szatę. Na twój widok, na twarzy Alicorna pojawia się uśmiech. Podchodzi do ciebie i mówi: - Jak miasteczko, podoba się?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak, nawet bardzo... - odpowiadam z uśmiechem. Zastanawiam się, czy go nie spytać o jego wizytę na cmentarzu, ale chyba nie będę taki. Z resztą nie chcę sobie psuć humoru, po dzisiejszym spacerze z Twilight... Choć z drugiej strony, jestem bardzo ciekaw, co się takiego stało, że umarła, choć zdaje mi się, że po po prostu dopadła ją starość, kiedy to on jako alicorn mógł żyć prawie że wiecznie... - Wybacz, że pytam, ale chciałbym wiedzieć, kim była tamta klacz, której grób odwiedziłeś... Jak nie chcesz, to nie musisz odpowiadać, zrozumiem...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alicorn zatrzymuje się. Jego pogodna twarz nagle zmienia wyraz na ponurą i złowieszczą. - Nie. Pytaj. Się. O to. Nigdy. Więcej - stawia nacisk na każdy wyraz. - Nie. Zrozumiałbyś. Następnie odchodzi pochmurny, bierze klucz od recepcjonistki i idzie do pokoju. Milczy, ale czujesz złość, jaka niemal wylewa się z niego. Mija po drodze Twilight, nic jej nie mówiąc. Klacz ogląda się za nim, wita się z nim, ale on nie odpowiada. Twilight podchodzi do ciebie i patrząc za odchodzącym Alicornem mówi: - Jeju. A temu co się stało?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spytałem się o coś, o co nie powinienem... O jego pobyt na cmentarzu...- powiedziałem ze spokojem - Wkurzył się, ale go rozumiem... Sam mam jeszcze problem z mówieniem o śmierci moich bliskich... Zwiesiłem głos na moment. Już dość długo nie myślałem o śmierci moich bliskich... Serce mnie zabolało, ale wiem że w końcu będę musiał się z tym pogodzić na dobre. - Idziemy na kolację? Matalos dojdzie jak tylko się pozbiera i będzie gotów na rozmowę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight ociera się o twoją szyję. Chce ciebie jakoś pocieszyć i nawet jej to wychodzi. Następnie kiwa ci głową i idziecie na kolację. Jadalnia to spora sala, z czterosobowymi stolikami. Wiele miejsc jest wolnych, przy kilku stolikach siedzą pary, albo małżeństwa z dziećmi. Gdzieś dalej widzisz Pinkie, Rarity, Applejack i Fluttershy. Siedzą przy jednym stole i machają do was. Applejack przyciąga właśnie kolejny stół, chce połączyć dwa. Tymczasem wy podchodzicie bliżej. - Jak było, prawda że mają NIESAMOWITY karnawał? - Pinkie podskakuje ci niemal pod twarz. - Chciałabym, abyśmy tu zostali. Ja łowiłam jabłka i jadłam watę cukrową, a wy co robiliście? Słyszysz cichy głos, Fluttershy pyta się ciebie: - Emmm... Nie widziałeś przypadkiem Matalosa? Mam nadzieję, że nic mu nie jest...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Decyzja będzie należeć do Matalosa, ale w sumie moglibyśmy tu zostać jeszcze parę dni... - powiedziałem do Pinkie, po czym zwróciłem się do Fluttershy - Matalos jest w swoim pokoju i nie ma raczej ochoty na rozmowy z kimkolwiek. Trochę go zdenerwowałem, więc chyba nie przyjdzie na kolację... Ale jak chcesz, to możesz potem do niego zajść, może zdołasz go pocieszyć... Źle zrobiłem zadając mu tamte pytanie, ale mówi się trudno... Po tylu latach powinien pogodzić się z jej śmiercią, ale najwidoczniej szczerze ją kochał... Mam nadzieję, że sam znajdę klacz swego życia i coś czuję że to będzie Twilight lub Rainbow... Jak tylko Applejack dosunie tamten stół, to sobie siądę tak, by było miejsce po jednej mojej stronie dla Rainbow, a po drugiej dla Twilight... Ciekawe tylko, czemu Dashie jeszcze nie ma...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zasiadacie przy stole i w tym momencie wchodzi Ranibow. Unosi dumnie głowę i zajmuje miejsce naprzeciwko ciebie. Zaraz się odzywa: - Jak wam miną dzień, tam na ziemi. Bo muszę przyznać, że powietrze mają tutaj idealne do latania. Zanim jednak zdążysz coś odpowiedzieć, do sali wchodzi Matalos. Dalej jest zdenerwowany, mruczy coś pod nosem. Przysuwa sobie krzesło i siada w rogu stołu. Zajmuje się swoim daniem, nie zwraca na was uwagi. Kelnerki podały wam kanapki ze storczykami i sok winogronowy do popicia. Każdy zajada się swoją porcją, w milczeniu. nagle odzywa się Matalos: - Jutro wieczorem idziemy dalej - następnie odchodzi od stołu i powoli wychodzi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A miałem nadzieję, że jednak trochę zostaniemy... Chciałem, korzystając z okazji, zdobyć trochę gotówki na późniejsze wydatki oraz spędzić więcej czasu z Twilight i Rainbow... - Jak uważasz... Chociaż lepiej by było, gdyby dziewczyny też się wypowiedziały, ja się wtedy dostosuję... - powiedziałem w kierunku Matalosa i wróciłem do kontynuowania spożywania kolacji. Ciekawię się tylko, czy któraś będzie w ogóle chciała jeszcze tu zostać. Ale pożyjemy, zobaczymy... Mam nadzieję, że będę miał szansę na spędzenie trochę czasu z Twilight...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klacze patrzą się za odchodzącym Alicornem. Dojadają powoli, żadna nic nie mówi. Gdy kończą, rozchodzą się. Apllejack idzie z Pinkie na rynek, chcą zwiedzać. Fluttershy i Rarity idą do pokojów, Twilight i Rainbow zostają z tobą. Tęczowa klacz wpatruje się w ciebie spode łba, natomiast Twilight wpatruje się w ciebie jak w obrazek. Siedzicie w holu, każde na osobnej kanapie.

Niedaleko was dyskutuje grupka osób. To turyści, ale troje z nich to miejscowi, najpewniej przewodnicy. Opisują historię tego miejsca:

- Właśnie w tym hotelu, Barker otrzymał znak od Celestii, aby założyć tutaj miasto. Obecna zarządczyni hotelu, Carrot Earth... - wcześniej tylko przysłuchiwałeś się temu, ale opłaciło ci się. Odezwało się wspomnienie...

Napastnicy szykują się do wyjścia. Kuc który ocalił ci życie przed Hooferem szykuje swoje juki. Któryś z zabójców mówi:

- Nadal uważam, że trzeba małego zabić.

- Chcesz narazić się Mastemarowi? - pyta się jedna z klaczy. - Powiedział „Tylko ojciec i matka. Dzieciaka nie ruszać.” Zbyt drogą mam skórę, aby pozwolić sobie ją zedrzeć...

- Jasne, jasne, Earth. Wy Carrotowie zawsze słuchacie rozkazów, co?

Przeszłość. Nawet teraz ciebie nie opuszcza.

Widzisz zmartwione Rainbow i Twilight, patrzące się na ciebie.

- Wszystko w porządku? - pyta się Rainbow.

- Wyglądałeś jakgdybyś odpłynął - dodaje Twilight.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wspomnienie... Najwidoczniej los sprowadził mnie w to miejsce... Z chęcią się dowiem, gdzie jest reszta tych zabójców... - Wybaczcie mi dziewczyny, nic mi nie jest... - powiedziałem ze spokojem. Będę musiał z nią porozmawiać, z tą Carrot Earth... Odwiedzę ją w nocy, tak żeby dziewczyny się nie martwiły. I będę musiał zrobić tak, by jej śmierć na wyglądała wypadek... Ale najpierw przesłuchanie... - Muszę się przewietrzyć... Rainbow, masz ochotę na wieczorny lot nad miastem? Podczas lotu będę musiał zwrócić uwagę na rozmieszczenie budynków w tym mieście i znaleźć miejsce idealne na przesłuchanie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jasne. Będę czekać na zewnątrz! - odpowiada ucieszona Rainbow i wychodzi na zewnątrz. Twilight spogląda na ciebie. Ociera się o twoją szyję i mówi: - Czuję, że coś się stało. Proszę, nie rób nic głupiego - odpowiada ze smutkiem w oczach. - Ale już idź, nie powinieneś pozwolić Rainbow czekać. Wychodzisz przed budynek. Rainbow stoi na dachu, trzepocze skrzydłami. Wygląda majestatycznie i pięknie. Gdy podlatujesz do niej, uśmiecha się szeroko. - Już myślałam, że wolisz chodzić po ziemi - żartuje. - Gotowy? Znowum się ścigamy, czy tym razem wolisz spokojny przelot?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Raczej spokojny przelot - mówię jej z uśmiechem... Wiem, że dzisiejsza noc będzie pracowita i że nie obejdzie się bez ryzyka, ale... Nie chcę by Twilight się o mnie martwiła... Ale muszę się dowiedzieć, kto jeszcze stał za zabójstwem mojej rodziny... Choć zauważam jeden szczegół... Każde z nich ma lub miało jakąś lukratywną posadkę burmistrza albo w zarządzaniu i uważają, że odpłacili społeczeństwu za straszne czyny, których się dopuścili... Pokażę im, jak mocno się mylą... ale... zaczynam mieć wątpliwości, czy warto to zrobić, w końcu minęło tyle lat... Wycisz myśli... Będziesz się tym martwić potem... - Dobra, no to lećmy... - powiedziałem, po czym ruszyłem spokojnie w niebo...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wzlatujesz w niebo. Czujesz przyjemny powiew wiatru, delikatnie machasz skrzydłami aby utrzymać lot. Spoglądasz raz na Rainbow, raz na miasto. Osada ciemnieje, kucyki wracają do domów, festyn odżyje jutro rano. Widzisz masę uliczek, rozgałęzień, ciemnych alejek, idealnych miejsc na przesłuchanie. Problemem może być symulowanie wypadku, ale znajdzie się sposób. Zawsze znajdzie się, wiesz o tym dobrze. Rainbow spokojnie leci, nie wie jakie myśli krążą po twojej głowie. Nagle podnosisz łeb i zauważasz, że zniknęła. Rozglądasz się, ale poza kilkoma chmurami nie ma nikogo w powietrzu. Już masz zawołać ją, gdy nagle czujesz jak cały toniesz w deszczu. Spoglądasz do góry i widzisz roześmianą Rainbow, wyglądającą zza deszczowego obłoku. - Żałuj, że nie widzisz swojej miny - śmieje się, przewraca się na chmurze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- O rzesz ty! - wołam z uśmiechem, po czym wznoszę się z drugą chmurą deszczową ponad Rainbow i robię to co ona mi... Spuszczam na nią deszcz z chmury wykorzystując jej nieuwagę. Ciekawe jaka będzie jej mina... - A oto mała zemsta z mojej strony, Dashie... - wołam z uśmiechem, powstrzymując się od roześmiania na cały głos... Niestety, przez takie coś tracę czas na poszukiwania, ale nie mogłem się powstrzymać...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oż ty! - śmieje się Rainbow i wzlatuje na twoją chmurę. - Ciekawe, czy tak też potrafisz? - uśmiecha się i śmiga ci przed twarzą. Robi zawrót na wąskim torze i zaczyna krążyć dookoła ciebie. Znajdujesz się w wąskim, multikolorowym tornadzie, które powoli wysusza twoje pióra. Rainbow nagle przerywa i ląduje na obłoku przed tobą. - No śmiało, czekam - odpowiada ze złośliwym uśmiechem. Jej włosy są mokre, opadają na oczy, krople wody odbijają światło księżyca, tworząc delikatne, srebrne błyski na jej ciele.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...