Skocz do zawartości

Wilcza wataha: Dołącz i wędruj z nami!


Nightmare

Recommended Posts

-Polazł gdzieś - pwiedziałam z irytacją - zaraz pójdę

Odwróciłam się z powrotem do Naszy

-Nie, to nie przez niego. Może jeszcze powiecie, że się z nim zakochałam?  Nie. Zakochałam się w kimś innym ze starej watahy, a okazałao się, że przez moją przyjaciółkę, zostałam uznana przez mojego partnera za zdrajcę... Przez zazdrość. on chciał ze mną być nadal po rozmowie, która odbyła się kilka dni temu, ale ja zostawiłam ich... jeśli to prawdziwa miłość to kiedyś się jeszcze spotkamy... i zamieszkamy na jakiejś cholernaj polanie i będziemy mieć dzieci i założymy własną watahę, która mnie pojmie i zabije... Nie, nie, nie! Porąbany świat! Nie chcę żyć, oszczęź mi cierpienia! Nie co ja gadam? Powinna być w psychiatryku i nikt mnie nie zrozumie, bo nikogo to nie obchodzi. I czemu musimy żyć na tym wstrętnym zadupiu w kształcie kopniętego koła... A może kwadratu, nie wiem mam to głęboko gdzieś i mało mnie to...

 

//Dawno się tak nie rozpisywałam. Nie sądziłam, że będzie z biedną Lejlą aż tak źle...//

Link do komentarza

*słuchałem całej wypowiedzi lejli, i postanowiłem coś z tym zrobić. Poprosiłem Sierre o pomoc, razem poszukaliśmy kory, która miała taki kształt, by dało się nabrać wody, następnie, nabraliśmy trochę z pobliskiego zbiornika wodnego. Podeszliśmy do niej od tyłu, i oblaliśmy ją całą* No i jak, lepiej już? Garrus, jeżeli trzeba, mogę pobiec za jacobem, dam sobie z nim spokojnie radę, może mougrim też pobiegnie jako wsparcie, kto wie co mu do łba strzeli tym razem.

Link do komentarza

- Jak dobrze, że jakiś czas temu zrezygnowałem z próby zrozumienia samic - powiedziałem z uśmiechem pod nosem - No idź Corra. Powiedz mu, że jeśli nie wróci do jutra rana zostanie uznany za dezertera co równa się z wyrokiem śmierci. Wyślę jednego z żołnierzy do dowództwa i każdy będzie wiedział jak wygląda i jak się nazywa. Nie będzie dla niego miejsca po tej części gór - odwróciłem się do Rosie - ostatnie ostrzeżenie. Odejdź.

Link do komentarza

- Tylko, że to baza wojskowa. Nie baza wojskowa skrzydlatych tylko Szamanów. Dokładniej watahy Wilków Morskich. Jestem i szamanem, i członkiem watahy Morskiej. Także ja mam prawo tu przebywać w przeciwieństwie do ciebie. Powtarzam po raz ostatni. Nie tłumaczy się nic nie mów. Po prostu odejdź.

Link do komentarza

- A więc skrzydlaci są również ślepi. Dobrze wiedzieć. Na mocy obowiązującego prawa zostajesz aresztowana pod zarzutem przebywania na terenie wojskowym wrogiej watahy. Zostaniesz osądzona przez Trybunał Szamanów, a później od twojej watahy zależy, czy będą przestrzegać prawa i wyrzekną się ciebie. Masz prawo do milczenia - powiedziałem spokojnie po czym kiwnąłem na żołnierzy w tym z naszej watahy. Wskazałem na jednego z żołnierzy - Pobiegniesz do dowództwa i przekażesz to co tutaj usłyszałeś. Może stawiać opór, nawet uciec więc biegnij, żeby każdy wiedział co tu się działo - odwróciłem się do Corry - tak możesz wziąć ją ze sobą - powiedziałem zmęczonym głosem - a to miał być taki miły dzień...

Link do komentarza

*zaskoczyła mnie lekko reakcja garrusa, ale nie byłem zaskoczony* Sierra, chodź, musimy ruszać za jacobem

-ok

*pobiegliśmy. Długo nam to nie zajęło, jakieś 2 godzinki, zanim znaleźliśmy jakieś poszlaki* 

-Zatrzymaj się

- co?

- zobacz, ślady krwi...wybacz, ze spytam, ale długo żywiłaś się na wilczym mięsie, powinnaś rozpoznać zapach wilka po jego krwi, prawda?

- teoretycznie...tak * Sierra pochyliła się i powąchała krew* To zapach tego za którym idziemy, myślisz, że coś się stało? 

- pewnie tak, zobacz, krew ciągnie się dalej, pójdę za nim, ty wróć do watahy, i powiedz garrusowi, że jacoba porwano, niech mi przyśle jakieś wsparcie, bo nie wiem ilu może być napastników, ok?

- ok * Sierra machnęła głową na potwierdzenie i ruszyła, ja zdążyłem jeszcze tylko wykrzyknąć* Ej! I uważaj na siebie! 

Link do komentarza

*Sierra była lekko zdezorientowana całą sytuacją, ale pamiętała o swoim zadaniu*

- zgodnie z rozkazem, poszliśmy z Corrą, aby szukać tego całego jacoba, efekt był taki, że nie znaleźliśmy, ale za to sporą ilość krwi, która...pachniała jak on, to znaczy, że to była jego krew, ale jego nie było nigdzie w pobliżu. Corra poprosił o pomoc, ponieważ uważa, że jeżeli ktoś powalił i zranił jacoba, na pewno nie był sam, ani nie był też sam, możliwe, że wpadliśmy na oddział wroga....tak to nazywacie prawda? nie ważne, liczy się to, że on potrzebuje wsparcia i wysłał mnie z tą prośbą

Link do komentarza

- Dobra. Aresztowanie tej skrzydlatej może poczekać. Semper fidelis panowie - krzyknąłem po czym wskazałem żołnierzom z oddziałów specjalnych - a i ty Mougrim. Zostań z samicami. I pilnuj tej tutaj - uśmiechnąłem się po czym pobiegłem ze swoim oddziałem do Corry.

Link do komentarza
Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...