Skocz do zawartości

Equestria_Ponyland: Przygoda... (by Plothorse)


Nightmare

Recommended Posts

(za co?

off: fajna sygna, przydałoby się usunąć tło)

Mała nie zauważyła ciasta, które po chwili leżało obok niej. Jej róg lekko błyszczał, ale nie na tyle, by to nazwać zaklęciem. Jednak coś się działo. Nad dolinę ściągały burzowe chmury. Duże i małe. Podobne do tych, które puszczała jej mama, ale te były naturalne. Po chwili dolinę zaczął smagać wiatr, a ulewa w kilka sekund zrobiła gigantyczne kałuże. W górze strzelały pioruny. Pomimo tych nieprzyjemności, kucyki wciąż świętowały, a mała alicorn jakby tego nie widziała. Jakby widział to jedynie Wietrzyk...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 289
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Za co? Za rozgrzewającą serce Pw.

Co do sygnatury: dziękuję... lecz zaraz, jakie tło? :rdderp: Aaach... przełącz proszę na chwilę na jasny styl forum, dobrze? :rd4:

Niemniej jednak, masz rację... ustawienie go zaledwie jako pasującego do jednego z dwóch stylów nie załatwi sprawy... duh, jak to się robiło...?

 

Wietrzyk sądził, że odetchnie z ulgą... lecz niedługo dane mu było cieszyć się tym maleńkim sukcesem. Uszy opadły na widok zbierającej się w nadnaturalny sposób burzy. Ukazujące się pełniejszymi niż zazwyczaj oczy, przez pełnych parę sekund, śledziły bezwiednie gromadzące się na powrót siły natury...

 

<To... jej emocje to sprowadzają? Nie... przecież już wcześniej była w tym stanie... chyba...?>

 

Pegaz potrząsnął głową, wyrywając się z otumanienia. Dotarł do niego fakt przerażającej szybkości gromadzenia się wody. Zrozumiał, że niezależnie czy klaczka ta czyniła to celowo, czy też nie, musiał działać. Wzniósł ku górze. O ile to było możliwe, starał się nie lecieć bezpośrednio przez ścianę deszczu.

 

Uznał, że nie ma po co stracić czasu na lecenie po pozostałe kucyki. Nie, bynajmniej nie sądził, że uda mu się poradzić z czymś takim samemu..

Uważał, że jego nowo poznanym znajomym wystarczy chwila na ocenienie zagrożenia... miał nadzieję, że pogoda tego rodzaju w Słonecznej Dolinie nie jest normą... i, że Kucyki nie zlekceważą tej sytuacji.

 

Wzniósł się nad jedną z większych chmur. Rozejrzał się, oceniając sytuację i wypatrując co większych mas pary wodnej. Przymierzył się... Pracę rozpoczął od selektywnego skopania tej, do której się zbliżył... w taki sposób, aby pioruny z niej wyzwolone, pomknęły w kierunku pozostałych, większych chmur i rozerwały je na mniejsze.

Liczył bowiem na to, że jeśli podzieli chmury na mniej więcej równe fragmenty, będzie w stanie przesunąć większą ich ilość za pomocą pojedynczego podmuchu. Nie musiałby bowiem wtedy oglądać się na prześcigające go maleństwa - Chmurany i pozostające w tyle wielkoludy - Chmuranosy...

 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jego kopyta przeleciały na wylot przez chmurę, która lekko uderzyła go piorunem. Wietrzyk poczuł to jako szczypanie. Mała wciąż szlochała, chmury wciąż się zbierały. Dopiero po większym piorunie, Wietrzyk zauważył, że chmury są półprzeźroczyste, jakby były iluzją.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Auć! - wyrwało się Wietrzykowi. Niezależnie ile razy doświadczył tego uczucia, nie był w stanie się do niego przyzwyczaić.

 

W ciągu ostatnich godzin zrozumiał, że na lądzie chmury są co najmniej tak różnorodne jak na morzu... jeśli nie bardziej.

 

Przyglądał się się teraz owym nieznanym mu latającym kłębom wody, zastanawiając się nad powodem, dla którego nie był w stanie ich sięgnąć.

 

<Nie mogą być iluzją> - zdecydował - <iluzje nie kłują w zad...>

 

Co prawda miał pewne niezbyt miłe przeczucie z racji mocnego podejrzenia magicznej natury tych chmur... niemniej jednak, jako kuc dosyć praktyczny oraz przyzwyczajony do wyzwań tego rodzaju, starał się znaleźć inne, logiczne wytłumaczenie tego zjawiska.

 

<Muszą być zbyt rzadkie! Dlatego nie byłem w stanie ich tknąć i przez to wydają się z lekka przeźroczyste... niczym mgła!>

 

Już miał się wziąć za zagęszczanie ich struktury... gdy zrozumiał, że nie ma powodu, aby to zrobić.

 

<Jeśli to zaledwie rzadkie chmury, to z łatwością zepchnę je wiatrem...> - pomyślał, podejmując próbę uczynienia tego. Leciał naprzód, pomiędzy chmurami, zataczając przy tym dosyć szeroką spiralę. Tak, jakby swym wiatrem zwijał dywanik z chmur. Jego celem było przegnanie ich części, niekoniecznie całości, poza obręb górzystych wzniesień okalających Słoneczną Dolinę.

 

<Tam spłynie już na spokojnie... a w mniejszej ilości, i tutaj chmury te nikomu nie zaszkodzą...>

 

Jedna tylko myśl nie dawała mu spokoju:

 

<Skoro to tylko rzadkie chmury, to skąd w nich tyle wody...?>

 

Chyba czegoś tu nie rozumiał...

Edytowano przez Plothorse
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chmury się nie ruszały, jakby ich tam nie było. Podczas lotu Wietrzyk czuł szczypanie na całym ciele, w miejscach, gdzie uderzały małe błyskawice. Innego efektu nie było. Poza ich błyskawicami wyglądały jak iluzje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

(W ostatnich dniach sami doświadczyliśmy tego rodzaju nagłych załamań pogody... w ich świetle, nagły, intensywny opad deszczu nie wydaje się aż taki straszny. W istocie, duże kałuże tworzą się momentalnie. ^^)

 

Pegaz, porażony, acz nie zrażony niepowodzeniem, postarał się wydobyć z tej burzowej matni.

 

<To nie są zwykłe chmury> - musiał to przyznać.

 

Zdecydował się odrobinę oddalić i spojrzeć na tę scenerię z szerszej perspektywy. Wybrał na ten cel jakąś niewielką, zwykłą chmurę... bał się zaryzykować umiejscowienia na czubku jakiegokolwiek drzewa. Sądził, że być może coś mu umknęło... przyjrzał się temu skąd konkretnie pochodzą chmury, ściągane przez małą alicorn... oraz gdzie i jak się gromadzą. Czy aby krople z nich padają bezpośrednio na kuce, na klaczkę? Może obłoki układają się w jakiś konkretny wzór na niebie?

 

Postarał się ocenić, czy aby w swym pośpiechu nie przecenił zagrożenia, jakie mogły stanowić rzęsiste opady... czy aby Słonecznej Dolinie istotnie zagraża niebezpieczeństwo. Postarał się zlokalizować rzekę, czy jakiś większy strumień... ewentualnie przerwę w górach, górkach i pagórkach, cokolwiek by nie okalało ten region. Pragnął sprawdzić, czy woda ma gdzie bezpiecznie spływać - i czy aby nie zmieni się to miejsce w jeden, wielki basen w razie jeszcze większego pogorszenia sytuacji pogodowej...

 

Przy okazji zerknął na grupę kuców na polanie.

 

<Czy naprawdę nie widzą tego deszczu...?>

 

Przeszło mu na myśl, że widzi te ,,płaczące" chmury jako jedyny, który dostrzegł... który pragnął w tej chwili dostrzec uczucia źrebaka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 1 year later...

(Rocznica)

Breeze Wavetrot

Po dłuższej chwili rozmyślania, Wietrzyk doszedł do wniosku, że chmury te są zapewne projekcją uczuć młodego pegazorożca. Przywoływała je bezwiednie w chwili bycia pożartym przez targające nią, gwałtowne uczucia. Znajdowały one ujście w czymś.. znanym?

Wyładowania elektryczności przywoływały na myśl pegazowi pokrewieństwo pomiędzy magią dwojga czarnych alicornów. Być może była to jej czysta, niezwiąza forma, krążaca pomiędzy trwalszymi konstruktami? Tymczasem, ta właśnie forma chmur była sprawą rodzinną, czymś przekazywanego razem z rogiem? Kto wie..

Wietrzyk zdecydował, że rozważania nad naturą tych niezwykłych istot zostawi jednak na kiedy indziej. Niezależnie z jak niecodziennym oraz niebezpiecznym stworzeniem miał do czynienia, nadal był to źrebak. Płaczący, samotny źrebak.

Ignorując magiczną scenerię, powstał ze swego mięciutkiego punktu obserwacynego i poleciał dyskretnie pomiędzy drzewa - w pobliże miejsca, gdzie szlochała klaczka. Zabrał chmurę, na której dotychczas siedział, wraz ze sobą. Popchnął ją delikatnie tak, aby wylądowała, niczym kołderka, na tej, u której domyślał się braku umiejętności latania.

Schował się. Sądził, że jego widok jest tym, czego maleńka teraz najmniej potrzebowała. Pomimo tego, że po wydarzeniach dnia dzisiejszego czuł się jak piorunochron na emeryturze, żal mu było tej klaczki. Zastanawiał się jak zareaguje na ciasto i łóżko, jednak nie śmiał zaryzykować wyjrzenia, przynajmniej na początku. Wpierw wyłącznie nasłuchiwał.

Edytowano przez Bestiariusz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mała momentalnie ucichła i rozejrzała się. Naciągnęła na siebie kołderkę z chmurki i rozejrzała się ponownie. Wietrzyk usłyszał jednak, jak kontynuuje szloch. Najwyraźniej do uspokojenia jej uczuć będzie potrzebne coś więcej, niż tylko chmurki. W końcu właśnie straciła członka rodziny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wietrzyk zdecydował, że spróbuje czegoś, co pomagało ukoić jego własne uczucia. Wpierw jednak upewnił się, że jego kryjówką jest odpowiednio gęsty krzak, bądź coś w tym rodzaju, aby mógł poruszyć skrzydłami bez ryzykowania wykrycia... przynajmniej tak długo jak klaczka pozostawała pośród konarów tego samego drzewa.

 

Rozejrzał się dyskretnie, rozważając jak okolica wpłynąć może na to, co zamierzał uczynić. Zastanowił się chwilę, przywołując w myślach takt, melodię... wreszcie machnął skrzydłami. Wpierw jednym, następnie drugim, zrobił przerwę, załopotał cicho obojgiem... strugi wiatru skierował w różne strony ~ korzystając z wąwozów oraz wyżłobień w korze (nie był pewny, czy mają one jakąś inną, specyficzną nazwę) niczym z fletów. Fakt, nie były to zapewne jednolite nuty, lecz potrzebował jedynie orientacyjnie wiedzieć, jakie tony ma do dyspozycji. Postarał się zapamiętać, które drzewo jak brzmi, a następnie dopasował je w prostą melodię, ot. akompaniament, element grający drugie skrzypce. Sam bowiem planował zagwizdać znaną mu piosenkę, nie ważąc się podnieść głosu, być może już przez pewnego kuca znienawidzonego..

 

.. gwizd drzew obecny był także po to, by sam nie został odnaleziony zbyt szybko. Własny ton postarał się upodobnić do tego, który otrzymywał z pomocą natury. Wątpił jednak, by imitacja była wystarczająco dobra.

 

Machnął jeszcze razy parę w kierunku liści, aby ich szum zabrzmiał niczym szmer widowni przed przedstawieniem. Chętnie dodałby jeszcze je jako swój instrument, ale był przekonany, że z tym nie wyrobi. Muzyka nie była jego talentem, jedynie jednym z zainteresowań - a i tak próbował tu dodać do zwyczajnego repertuaru nowy element. Nie miał co brać na siebie więcej, niż miał szansę udźwignąć.

 

Wreszcie, złożył pysk w dzióbek i wypchnął z płuc ożywczą strugę. Wpierw delikatnie, niespiesznie, stosunkowo cicho.. nie była to kołysanka, ni pieśń podróżna. Miała w sobie coś z tego dwojga, jednak i więcej. Nie był w stanie jej nigdy zdefiniować. Było w niej parę kropli melacholii, acz i drobina nadziei, spokój, obietnica, acz i iskra szepcząca ,,dalej..."... dlatego ją właśnie wybrał. Gdy jej słuchał, za każdym razem zdawała mu się czymś innym. Uznał, że lepiej uczyni, dając przemówić melodii tam, gdzie słowa zawodziły.

Edytowano przez Bestiariusz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Klaczka drgnęła, gdy popłynęły nuty.

 - H-Halo? - zawołała. Płacz był nawet wyczuwalny w jej głosie, po prostu słychać było jej smutek i rozpacz. - Jest tu kto? - zawołała znowu. Po paru sekundach ziewnęła i położyła się na trawie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Breeze Wavetrot

Wietrzyk rozważył swą sytuację. Mógł pozwolić, by klaczka teraz zasnęła. W stanie, w jakim się znajdowała, raczej nie miałaby z tym problemu. On sam mógłby w tym czasie oddalić się ku reszcie. Zwłaszcza, że mogą się zaniepokoić jego przedłużającą się nieobecnością... chyba?

Uznał jednak, że nie może tego uczynić, nie mając pewności co do tego, cóż uczyni klaczka po ubudzeniu się. Poza tym, serce mu się krajało, gdy myślał o zostawieniu jej w tym stanie.

Rozejrzał się. Kilka solucji, choćby i nietrwałych, przychodziło mu do głowy. Potrzebował jednak komponentów, które umożliwiłyby mu wykonanie zadania. Pośród otaczającej go natury, postarał się wypatrzeć takie rzeczy jak błoto, niezbyt zdrewniały krzak, soczyste owoce oraz... kwiaty. Podjął próbę przypomnienia sobie, jakie to zerwała i zebrała mała alicorn jeszcze przed tym, jak wiatr rozwiał jej kolekcję.. tę, którą to składała pod kopytami swej mamy... chciał zlokalizować wzrokiem przedtawicieli tych właśnie gatunków.

Przestał gwizdać oraz machać skrzydłami. W przebrzmiewających odgłosie ostatnich nut melodii, szepnął najgłośniej jak umiał: ,Nieśmiały'. Uderzył skoordynowanym ruchem piór raz jeszcze, posyłając owe słowo, ową falę dźwiękową dalej, ku leżącej na trawie. Przedstawił się w ten, a nie inny sposób, aby źrebak nie zorientował się, czyj to głos do niej dobiega. Wiązał z tym także parę innych nadziei, między innymi taką, że mała pomyśli, iż rzeczywiście.obawia się nieco kontaktu z innymi jako wrażliwa, strachliwa istota..

Edytowano przez Bestiariusz
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Breeze Wavetrot

 

Podobnie jak w wypadku zadania przez klaczkę pierwszego pytania, Wietrzyk zwlókł drobinę z odpowiedzią. Tym razem jednak nie po to, aby ukończyć melodię, lecz by zanurkować po cichu w morze otaczających go kolorów. Używając zasłony zieleni, postarał się dyskretnie zebrać bukiet podobny do tego, którego obraz utrwalił się w jego umyśle. Ach, nigdy nie zagłębił się w tajemnice florystyki ~ przelotnie nawiedziła go obawa, że przez przypadek trafi na coś podobnego temu, co Włochatki przyniosły Strzałce z krainy Grandlesów. Uznał jednak, że skoro źrebak tu myszkował, to chyba on nie natrafi na tego rodzaju niespodziankę... przynajmniej miał taką nadzieję. Miał bowiem jeszcze większe zmartwienie na głowie - nie zostać zauważonym..

 

Gdy złożył już pęczek z paru pierwszych kwiatów, szepnął ,,Powiedzmy.." - ponownie uderzając skrzydłami, by zanieść te słowa hen, aż do alicorna. Na czas tego przycisnął delikatnie kopytem łodygi zgromadzonych roślin, aby mu nie odfrunęły. - ,,Czy to źle?" - nim kontynuował swe poszukiwania, postarał się upewnić, że jego pozycja nie została odkryta. - ,,Boję się" - wyrzekł jeszcze, wiedziony nagłym impulsem. Rzecz jasna, nie podnosząc głosu. 

Edytowano przez Plothorse
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 8 months later...

Klaczka rozglądała się dookoła, zdziwiona. Pociągnęła noskiem, jednak nie zauważyła Wietrzyka, który powoli składał bukiet w całość. Przez zapłakane ślepka w ogóle niewiele widziała.

 

(Wybacz przerwę, mam nadzieję, że nie zapomniałeś)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...