Skocz do zawartości

Equestria_Ponyland: Przygoda... (by Plothorse)


Nightmare

Recommended Posts

Krótkie posty... na wyższą jakość Twoich wypowiedzi.


-Rozumiem.... umm - czy to daleko stąd? - spytał Wietrzyk. - Zastanawiam się, czy by nie wznieść się nieco wyżej. Możnaby spostrzec gdzie koncentrują się wrogowie... lecz z szansą na wzajemność. Co o tym sądzicie?

Zastanawiał się w jaki sposób winni ominąć ową armię... o ile to możliwe.

- przypomniał sobie boleśnie o więźniach, zapewne cierpiących w niewoli, wyczekujących pomocy. Sama myśl o tym pobudzała do działania.

Ruszył powietrzną trasą, w ślad za Kropelką, nie pragnąc swą osobą torować ścieżki, ni ryzykować zasmruleniem bardziej niż to było konieczne...


Zauważyłaś jak to czasem dziwnie przekrzywia całość czcionki w Twym temacie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 289
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Chciałabym latać... - westchnęła nagle Kropelka, a Pikuś pokazał przed siebie.

- Zaraz powinniśmy dojść do studni, w której Kropelka znalazła Zorzę - rzekł z uśmiechem. Przyjrzał się jeszcze mapie. - Tak, idziemy w dobrym kierunku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Och, Kropelko, nie smutaj się, proszę. - rzekł Wietrzyk, lądując obok niej. Zrobiło mu się bowiem żal istoty, która nie mogła samodzielnie oderwać stóp od ziemi dłużej niż na parę sekund... jeśli nie pragnęła wyrządzić sobie krzywdy - Jeśli tylko zechcesz, możesz polecieć wraz ze mną... a jeśli to Ci mało, zawsze możemy spróbować stworzyć Ci machinę, dzięki której będziesz mogła sama szybować! - oświadczył - Słyszałem, że to w kij ciężkie, ale hej... nikt nie zapewnił, że to niewykonalne. - mrugnął do pocieszanej klaczki.

Kroczył już dalej pośród pozostających na ziemi. Solidarnie... spojrzał w kierunku, wskazanym przez Pikusia. Zaskoczyły go jego słowa.

-W studni? - tu zlokalizował wzrokiem oraz odezwał się do zielonkawego Kucyka Słonecznego - Zorzo, co robiłaś w studni? - spytał, zakładając, że ta słyszała ich rozmowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wypowiedź Zorzy zabrzmiało tak jakoś...

Ciężko mu było powstrzymać uśmiech. Postarał się z racji tego, że nie chciał speszyć Jej, ale... nie potrafił do końca. Rozbroiła go. Odwrócił spojrzenie..

-Kolumną? - spytał, widząc przez co ich wędrówka czeka - nie narobimy tak wiele hałasu.... prawda?

Pomyślał przez chwilkę nad poleceniem... acz przypomniał sobie o uziemionych.

Podążył za Kropeplką, ścieżką przynajmniej już po części utorowaną przez ambitną klaczką... na siebie wziął obowinność pozbawienia przejścia wszelkich przeszkód na poziomie oczu dorosłych kuców... typu pajęczyn i takich tam... próbując w miarę możliwości je usuwać przednimi nogami... lecz zapewne w istocie włażąc na nie...

Lasy nie były jego domeną.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Co dziwne, nie było tu insektów, ani pajęczyn. Krzewy nie miały kolców, ani kwiatów. Po chwili znaleźliście się na wielkiej, ukwieconej łące. Na jej środku stała zwyczajna studnia. Kropelka rozejrzała się i wlazła w kolejne krzaki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Może po prostu te nieliczne lasy, które miał szansę odwiedzić, były w jakiś sposób pechowymi? Ten nie wydawał się w sumie aż taki ,,niefajny"... Ba. Póki kuc się nie potknie i nie zażyje darmowej kąpieli błotnej, może polubić każde miejsce...

Wkroczył na łąkę.

Studzienka... z powodu przygody Zorzy, o dziwo, nie odstraszała Wietrzyka, czego możnaby się spodziewać... zachęcała, niemo zapraszała do siebie. Pegaz podszedł on bliżej i zajrzał do środka...

-Ktoś jest spragniony? - spytał stosunkowo głośno - wkrótce możemy nie mieć okazji, by się napić...

I... nie... bynajmniej nie miał ochoty tam wlatywać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dobry pomysł! - krzyknęła Kropelka z krzaków i wróciła na polanę. Zrzuciły puste wiadro i słuchały jak odbija się od kamieni i wpada do wody. Kiedy je wyciągnęły, okazało się, że woda już nie jest wodą. Była gęsta i zielona, ale nie od glonów, czy roślin. Wyglądała jak kisiel agrestowy, tylko ciemniejsza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wietrzyk wzniósł brwi, zaskoczony oraz nieco zdegustowany.

-Różne rzeczy zdarzało mi się pić - przyznał - ale czegoś takiego chyba nie tknę. - pomimo tego jak się czuł, odważył się zbliżyć nieco pyszczek i powąchać owe cuś - przypuszczam, że woda u Was zazwyczaj tak nie wygląda? - zwrócił się do Słonecznych Kucyków. - Czy to znak, że Wasza kraina z wolna się... kiepści?

Zapewne szybko cofnął swą twarz od tego czegoś... na bezpieczną odległość.

-To coś radzę co najwyżej wylać na łeb tego, kto wypuścił Smrula... niemniej jednak, nie optuję za dźwiganiem tego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Coś musiało stać się ze źródłem. Woda nigdy taka nie była. Nie ma czasu. Musimy ruszać! - tym razem Zorza zaczęła przedzierać się przez krzaki. Kropelka wrzuciła wiadro z powrotem i ruszyła za nią. Następnie reszta grupy czołgała się przez krzaki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Słowa Zorzy mocno zaniepokoiły Wietrzyka.

- pomyślał Wietrzyk -

Nie podzielił się jednak tymi myślami z pozostałymi kucykami. Zapewne każdy z nich rozumował podobnie... ruszył wraz z grupą. Czas uciekał.

Wietrzyk, skoro przeszli do czołgania, uznał, że najwyższy czas, aby zamknął jadaczkę. Pora była na infiltrację... przepełzając pomiędzy naroślami, starał się zachować cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kilku chwilach dotarliście do Słonecznej doliny. Wróć. Tego, co z niej zostało. Wszystko było suche i zniszczone. Pośrodku paradowały wiedźmy, tańcząc. Nad Doliną latały hordy trzmieli. Dodatkowo, przy źródle siedziało coś przypominające kucyka z rogiem i skrzydłami, ale skrzydła były owadzie i podarte, a róg powyginany. W kopytach miało mnóstwo dziur. Sama sierść była czarna, a grzywa zielona. Uszy położyło po sobie, ale końcówki były lekko zagięte do góry. Z pyszczka wystawały kły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zielone i badziewiaste. No tak... Chrysalis narobiła do studni.

,,Droga Różyczko... Twoi poddani to teraz moi poddani... odeszła Królowa, niechaj żyje Królowa!"


Wietrzyk był spetryfikowany bezmiarem zniszczeń spowodowanych przez rozentuzjazmowane zgromadzenie istot o zaiste niegodziwych intencjach...

Jego uwagę zwróciła wyjątkowo postać, o której w ogóle nie wspomniały Kucyki Słoneczne, uciekające z tego miejsca. Czuł, że mógł je zrozumieć... cóż to mogło być?

- tu zerknął w kierunku tych, posiadanych przez jego towarzyszki -

Łatwo jest być odważnym, gdy niebezpieczeństwo jest daleko. Ciężej, gdy patrzy mu się w twarz. Wietrzyk jednak, nawet i bez strachu, ściskającego go za gardło, rozumiał, że wyskoczenie naprzód nie należy do listy właściwych do wykonania w takiej chwili czynności.

-Cóż to takiego? - szepnął, nie adresując jednak tych słów do kogokolwiek konkretnego. Jeśli ktoś wiedział...

Następnie zwrócił się jeszcze do któregoś z Kucyków Słonecznych, będących na podorędziu:

-Gdzie trzymają resztę?

Starał się być oszczędny w słowach... każde bowiem zdawało się nieznośnie głośnym i ciężkim, gotowym zaalarmować armię - niezależnie jak oddalona i zajęta sobą byłaby w istocie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Spójrz tam - powiedziała Różyczka i pokazała wielką kopułę z miodu, prawie całkowicie przykrytą roślinnością. Zza drzewa wyszła kolejna postać. Ta była czarna, również ze skrzydłami i rogiem, ale normalnymi. Grzywa przypominała rozgwieżdżone niebo. Postać nosiła szarą zbroję. Dookoła rogu rozbłysła błękitna łuna.

- Wreszcie nadchodzi ten moment - powiedziała. Słońce zaczęło się przesuwać. Wyglądało to jak wędrówka słońca po niebie w przyspieszeniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wreszcie nadchodzi ten moment - powiedziała.

TAK! Czas rozpocząć konkurs cosplay' u! Tymczasem, nie ma jeszcze nawet połowy antagonistów! :rainderp:


Wietrzyk spojrzał w kierunku wskazanym przez Różyczkę. Konstrukt taki widział po raz pierwszy w życiu. Chował nadzieję, iże nie okaże się aż tak wytrzymałym...

- żałował. Było czego... a tymczasem, okazało się, że ktoś żywił zupełnie inne podejście do tej sprawy. Jak na złość... słońce w rękach nieprzyjaciela!

- tu jednocześnie odezwał się - Co do... niech to! Mamy czas do zmroku? Szybko, skradajmy się, póki są sobą zajęci... - - stwierdził, przystępując do zmierzania w kierunku pokrytej roślinnością kopuły. Pragnął wykorzystać kamuflaż, jaki oferowało im otoczenie jak tylko się dało.

Myśli jego na temat ich sytuacji przemieszane były z domniemaniami na temat kolejnej, co najmniej nietypowej istoty, która wyłoniła się zza okolicznego przestworu flory...

Patrząc na bawiące się stado kuców, można odnieść czasem wrażenie, że to pląsa najprawdziwsza tęcza... Istoty, zaprzysiężone w tej nieświętej koalicji, przywodziły na myśl skrzywione odbicie typowego stanu rzeczy... niczym ciało, drążone plugawą chorobą...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(fajny avatar :) )

Z krzaków obok wyskoczyła kolejna czarna postać ze skrzydłami i rogiem. Ta jednak była źrebakiem. Miała fioletowe włosy i szafirowe oczy. Uśmiechnęła się, ukazując bielutkie ząbki.

- Mamo! Mamo! Znalazłam jeszcze jeden kwiatek! - podniosła różową magią małą stokrotkę i ruszyła ku czarnej postaci ruszającej słońcem.

- Wybacz, moja gwiazdko, ale mamusia pracuje - powiedziała właścicielka grzywy o wyglądzie rozgwieżdżonego nieba. Klaczka położyła stokrotkę na niewielką kupkę kwiatów i wskoczyła z powrotem w chaszcze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(Dziękuję... acz nie mogę powiedzieć, że nie żałuję... że ze względu na rozmiar pliku, większego wycinka wstawić nie mogłem...)

Nyx? Dobra, tego się nie spodziewałem... czekam na princessę Sparkle?


Wietrzyk, po zaobserwowaniu tejże, jakże naturalnie na tle tego mrocznego pejzażu malującej się sceny, milczał przez chwilę.

-... czy tylko ja mam tu teraz z lekka mieszane uczucia? - spytał retorycznie otaczające go kuce.

Nie żeby jego ogólny zamysł działania się zmienił. Co to to nie. Jednakże, dało mu to wiele do myślenia. Bynajmniej nie tylko w kwestii żywienia ciepłych uczuć przez istoty na pozór do tego niezdolne, bądź niechętne... także w sprawie tego, co mogą w chwili obecnej uczynić.

Zaczął nawet snuć plany co do tego, czy by przypadkiem samemu nie wdziać jakiegoś improwizowanego, mrocznego odzienia i nie wparować na tę anty-idylliczną imprezę...

-Czy... ktoś wziął ze sobą jakieś ubrania... bądź też jakiekolwiek narzędzie do charakteryzacji?

Był prawie przekonany, że przynajmniej Kropelka to uczyniła... niemniej jednak, ona była tu... chwila... moment...

Rozejrzał się wokół. Nie żeby spodziewał się odnaleźć czegoś poza ziemią, drzewami i krzakami, ale... tonący i brzytwy się chwyta. Kontynuował wraz z kucami zbliżanie się ku więzieniu... po tym jak sprawdził, czy chaszcze, w których zniknęła fioletowowłosa nie stoją aby na linii drogi, którą kroczyć im przyszło...

Jakoś nie potrafił przełknąć propozycji, którą podsuwał mu umysł... mianowicie porwania małej w charakterze zakładniczki.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nagle jego źrenice się rozszerzyły.

- Do Słonecznych Kucyków! - szepnęła Kropelka i wybiegła na środek Doliny. Oczy wszystkich zwróciły się na nią. Nawet słońce się zatrzymało. Kropelka zaczęła tańczyć, stepując i stojąc dęba na przemian.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszej chwili zapragnął ją powstrzymać. Niemniej jednak, nie dała mu na to szansy... po chwili oszołomienia zrozumiał, że w istocie to najlepsze z tego, co mogli... co mogła uczynić. Fakt, sam pomyślał w desperacji o wyskoczeniu tam, ale uznał, że uczyni to w ostateczności, że jeszcze zdążą uwolnić więźniów przed tym... Jako, że na podstawie miejsca, w którym by się ukazał, oni mogliby dojść do wniosku, gdzie należy szukać reszty, której - kto wie - może się domyślali... jeśli przesłuchali pozostałe w niewoli kucyki.

-Do Słonecznych Kucyków! - powtórzył reszcie dźwięczące mu uszach słowa - Szybko! Póki mamy szansę!

Rozpoczął zdecydowanie żwawsze przesuwanie się w kierunku miodowej kopuły. Pobiegł, licząc, że sprawnie pociągnie resztę kuców za sobą.

Gdy tylko gęstość drzew nie groziła wpadnięciem na nie, a droga zdawała się prostą, musiał walczyć z pragnieniem obrócenia się i doglądnięcia bezpieczeństwa źrebięcia.

Ciężko jest czasem stanąć w czyjejś obronie... jeszcze ciężej tego nie uczynić, gdy się tego pragnie...

-Różyczko - gdzie jest wejście do tej kopuły? - spytał szybko, nie marnując oddechu na zbędne słowa.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Zatem utwórzmy linię... linę, znaczy się! - poprawił się, po pomyleniu się z pośpiechu. - Latacze, ku górze! Musimy ich stamtąd wyciągnąć! Reszta - przygotować się na ziemi do odebrania zjeżdżających w dół kuców!

Gdy już zaczął docierać ku kopule, wzniósł się w powietrze i ruszył ku sześciennemu otworowi. Zadarł głowę za krawędź górnej podstawy bryły... emmm... znaczy się - zajrzał do środka. Postarał się możliwie szybko i zwięźle zakomunikować to, co musiał.

-Przybywamy na pomoc! - powiedział do wnętrza konstruktu - Będziemy Was wyciągać, po kolei. Przygotujcie się, szybko! Nie mamy czasu!

Wedle wcześniejszych założeń, i o ile kuce istotnie tam były, postarał się uformować wraz z kucykami żywą linę, aby wyratować posklejane miodem istoty. Nie mogli bowiem wlecieć do środka... ryzykowaliby podzielenie ich losu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wietrzyk zdziwił się, zarówno w pozytywnym tego słowa znaczeniu, jak i... normalnym.

-Bondage później, Strzałko...

-Zdecydowanie bardziej - odrzekł, po odebraniu go - Fruwacze, zmiana planu! - krzyknął uradowany, acz i kapkę speszony do reszty. Nie tłumaczył się już na jaki. Wierzył, że się domyślą.

Zsunął jeden z końców liny do wnętrza kopuły, tak by sięgnęła dna, drugi natomiast rozwinął na zewnątrz tak, aby mogła go uchwycić jak największa ilość kuców. W czasie wykonywania tej czynności rozwodził się w myślach nad niewątpliwymi atutami pegazicy.

Przytrzymując narzędzie oswobodzenia kopytem, co by gdzieś się nie zsunął w międzyczasie, odezwał się do uwięzionych:

-Złapcie się i krzyknijcie, kiedy będziecie gotowi!

Sam natomiast przygotował się do ciągnięcia liny na sposób sprawdzony podczas morskiej żeglugi. Okręcił szybko linię wokół przednich kopyt, stanął dęba i rozłożył dla równowagi skrzydła, gotów bić nimi powietrze, aby spotęgować siłę, z jaką będzie ciągnął, oparty nogami o ścianę kopuły.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Lina naprężyła się. W środku słychać było dopingujące okrzyki. Po kilku minutach dźwięku ślizgania i chlupotu, na zewnątrz wyszedł pomarańczowy Słoneczny Kucyk. Na nieszczęście z krzaków za wami wyskoczyła klaczka z niezapominajkami latającymi dookoła niej.

- Kim jesteście i czemu przeszkadzacie mamie w pracy? - zapytała, przekrzywiając główkę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- pomyślał -

Zimny pot spłynął po plecach Wietrzyka, gdy ten usłyszał głos maleńkiego alicorna. Wysłuchał jej słów, odwróciwszy do niej głowę z w miarę naturalnym, delikatnym uśmiechem.

Kłamanie nie leżało w jego naturze. Uznał, że dobrze byłoby ująć to jakoś wdzięcznie i nieinwazyjnie:

-Głownie kucykami spoza Doliny... a czynimy to dla Jej przyjemności. Widzisz, zrobiliśmy z tego konkurs. Gdyby nie miała rywali, których mogłaby w nim pokonać, pewnie czułaby się niedoceniona, prawda? - spytał, próbując nadać tej odpowiedzi zgoła naturalny ton.

- myślał z desperacją, sięgając spokojnie liną po kolejnego kucyka. Nie krył się ze swymi czynami przed klaczką, jakby jej obecność wcale mu nie wadziła..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...