Niklas Napisano Wrzesień 2, 2013 Share Napisano Wrzesień 2, 2013 nie rozumiem tego, że Luna się ot, tak od razu zakochała. No bo miłość jest taka racjonalna i logiczna Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
AskMint Napisano Listopad 6, 2013 Share Napisano Listopad 6, 2013 Uwielbiam to ! Jedno z najlepszych fanfic jakie czytałam :3 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Hoffman Napisano Marzec 27, 2022 Share Napisano Marzec 27, 2022 No i w końcu dotarłem. Opowiadanie, które, jak sądzę, pamiętam z 2013... i które po latach czytałem powtórnie, w związku z jednym z fanfików, przy którym miałem przyjemność pomagać. Chodziło o szybką analizę porównawczą i odpowiedź na parę pytań, nic więcej. A teraz przeczytałem znów i tym razem nie ma już ucieczki – trzeba to skomentować W fabule tej nie aż tak długiej historyjki pierwsze skrzypce gra księżniczka Luna. Jak się okazuje, autor nie wybiegł w przyszłość zbyt daleko i od jej powrotu nie upłynęło zbyt wiele czasu, stąd kucyki doskonale pamiętają jej poprzednią formę oraz zło, do jakiego próbowała się dopuścić. Przez to Luna czuje się nie tylko odrzucona, ale i niekochana, ba, niezdolna do miłości. W typowo romantycznym stylu, w tekście pojawia się wzmianka, że jej serce jest skute lodem. Ale oto na horyzoncie pojawia się ktoś, kto żywi do niej prawdziwe uczucie. Początkowo księżniczka nie zdaje sobie z tego sprawy, lecz w miarę jak poznaje swojego adoratora, zaczyna rozumieć, że potrafi kochać i sama może być kochana, dzięki czemu wyzbywa się poczucia bycia gorszą, skażoną, skazaną na samotność. Jak zapewne zdążyli się Państwo domyślić, ta historia nie ma szczęśliwego zakończenia. Jeżeli ktoś jeszcze się łudził, część druga – „Ostatnie myśli” – powinna definitywnie pozbawić wątpliwości. Okazuje się, że w księżniczce Lunie skrycie podkochiwał się pewien gwardzista, którego wprawdzie nie poznajemy z imienia – jedynie z poprzedniej profesji – czego jednak nie traktuję jako minus. W ten sposób, to mógł być każdy, co zdaje się dobrze współgrać z głównym przekazem tej opowieści. O tym nieco później. Jednakże nasz bohater nigdy nie wyjawił księżniczce tego, co do niej czuje. Stąd też, ta nie miała o niczym pojęcia, dopóki pewien żołnierz – przyjaciel tegoż gwardzisty – przekazuje koronowanej głowie jego dziennik, wspominając jedynie tyle, że on by tego chciał. Tak oto Luna zagląda w myśli ogiera, który się w niej zakochał, odkrywając, że uczucie, jakie do niej żywił, było autentyczne i szczere. Nie mija wiele czasu, zanim je odwzajemnia... z jakiegoś powodu. Chociaż jest za późno. Wraz z kolejnymi wpisami, Luna odkrywa tego gwardzistę również jako poetę i filozofa, jednakże tym, co zwraca uwagę czytelnika, jest to, że ów jegomość przez całą służbę toczył wewnętrzną walkę, ostatecznie wybierając poświęcenie i obowiązki ponad płonące w jego sercu uczucie... Hm, naprawdę to napisałem? Być może zapytacie, ale skąd ten żołnierz miał osobisty dziennik zakochanego w Lunie gwardzisty, w ogóle, co się z nim stało? Jak już pisałem, ta historia nie ma szczęśliwego zakończenia. Luna pewnie i tak by przeżyła swojego adoratora, lecz ten zdecydował się poświęcić własne życie, by osłonić księżniczkę przed błyskawicą wyczarowaną przez pewnego nieznajomego, który najwyraźniej nienawidził Luny tak bardzo, że postanowił ją wykończyć, niż ta na powrót zdążyłaby przybrać formę Nightmare Moon. Myślę, że opowiedziałem już dosyć. Pozostały jeszcze niuanse, ale te możecie poznać sami, o ile zdecydujecie się na lekturę. Swoją drogą, pierwsze wrażenie nie jest zbyt dobre, aczkolwiek to nie wina tekstu – po latach różne osoby skaszaniły tekst dziwnymi sugestiami, ale na szczęście tylko na etapie prologu i da się temu błyskawicznie zaradzić, wybierając opcje wyświetlania, do czego oczywiście namawiam. W każdym razie, jest to całkiem ładne opowiadanie, pisane najgłębszymi emocjami, skupione mocno na przemyśleniach wewnętrznych zarówno tajemniczego gwardzisty, jak i księżniczki Luny, sama relacja zaś, jest klasycznie oparta na tym, jak wiele tych dwoje dzieli, by na samym końcu okazało się, że gdyby rzeczy potoczyły się inaczej, zapewne byliby razem. Nic nowego, nic odkrywczego. Opowiadanie głównie eksploruje uczucia Luny i stara się ukazać, jak miłość jest w stanie odmienić kuca – zwłaszcza, gdy ten, zważywszy na trudną przeszłość, nie ma nadziei na to, że będzie w stanie odnaleźć się pośród innych. Z tym aspektem kreacji głównej bohaterki jednocześnie mam problem i nie mam problemu. Problem polega na tym, że wydaje mnie się to mocno naciągane, skrajnie wręcz naiwne, że odwzajemniła uczucie (notabene do kogoś, kogo w sumie w ogóle nie znała) po tym, jak przeczytała osobisty dziennik – uznając, że na tej podstawie jest w stanie jego właściciela pokochać, zrozumieć, że go poznała i wie, co czuł. Natomiast problemu nie mam o tyle, iż domyślam się, jakie było zamierzenie autora – Luna przekonana o tym, że już nikt jej nigdy nie zaufa, nikt jej nie docenia, nikt nie pokocha, tak bardzo potrzebowała podobnej formy wsparcia, że nie patrzyła na to, czy faktycznie tego kogoś w ogóle kojarzy wizualnie, czy tego kogoś znała jakoś bliżej, bo wystarczyło samo wyznanie miłości. Dowód na to, że jednak może być kochana i że warto żyć dalej. W tym kontekście, nie traktowałbym relacji z jej strony jako czegoś... autentycznego, ale raczej jako wyolbrzymioną, łzawą formę podziękowania za napisane w dzienniku słowa. Wątek znajduje swoją kulminację w dwóch ostatnich częściach, gdzie nawet przewinie się Celestia. Relacje między siostrami zostały opisane oszczędnie, ale wiarygodnie i całkiem klimatycznie, Lunie da się współczuć, a do Celestii zapałać sympatią za to, jak wspiera siostrę. Jednocześnie odnosi się wrażenie, że w tej pierwszej dokonała się jakaś przemiana. Wydawała się jakaś taka... szczęśliwsza? Spokojniejsza? Pogodzona? Klimat jak najbardziej jest i muszę przyznać, iż był to kolejny powiew old schoolu, natomiast jeśli oceniać to na chłodno, to najbliżej mi do opinii Testara. Opowiadanie z całą pewnością kreowane było na „wyciskacz łez”, tekst romantyczny, sentymentalny i refleksyjny zarazem, co przy takie formie w sumie się udało, choć dla mnie osobiście opowiadanie było w paru miejscach mdłe. Chyba głównie za sprawą słownictwa. Na przykład: Cytat „ Nie żałuję swojej śmierci, bo umarłem poświęcając się najszlachetniejszym celom: honorowi i miłości. Może w następnym życiu, w innym świecie będziemy mogli żyć razem, i będę się o Ciebie troszczył tak jak zawsze o tym marzyłem. Nie, najbardziej żal mi tego, że mogę za Ciebie umrzeć tylko raz.” Cytat „Noc po nocy Księżniczka czytała dziennik strażnika i noc w noc lód, który tak długo pokrywał jej serce zaczął topnieć, gdy badała myśli duszy, która łaknęła miłości. Byli tak bardzo podobni, a jednak tak inni i może ta różnica sprawiła, iż sądził, że nigdy nie mogą być razem. Przez strony zadumy, poezji i sztuki, poznawała tego kucyka. On również kochał i przegrał. Również popełnił błędy.” Cytat „Dziennik miał być miejscem na jego myśli i uczucia ale przez lata ewoluował w coś smutnego: hołd dla miłości z góry skazanej na niespełnienie. Jego tęsknota za nią była wszechobecna, a jego słowa dotrzymywały jej towarzystwa w samotności nocy, nie mogła mu pomóc, mogła tylko tęsknić. Pewnej nocy Luna natknęła się na inny wiersz. Był o niej.” Co swoja drogą trochę kontrastuje z fragmentami, które na pewno były pisane na poważnie, lecz przez memy czy swe brzmienie okazały się nieco... nie chce powiedzieć śmieszne, ale na pewno trąciły groteską. Cytat „Zbudowałem domy, altany, stoły… raz chyba nawet kredens, tak myślę, ale nie jestem pewny, bo tak naprawdę nie wiem jak wygląda kredens.” A ja wiem, jak wygląda kredens. Wiem też, jak dobrze nadaje się do rzucania. Cytat „Teraz wierzę w przeznaczenie. Urodziłem się by umrzeć.” Każdy kiedyś umrze. Cytat „Miejsce ostatniego spoczynku jedynej osoby, która ją pokochała.” A rodzice i starsza siostra to pies? No i jeszcze jedna rzecz: Cytat „Był artystą, filozofem i poetą – naprawdę wyjątkowa osoba, która chciała tylko być z nią. Miał w sobie tyle miłości dla niej, miłości, za którą tęskniła nocami.” Co do artystycznej duszy gwardzisty zapewne zdania będą podzielone, lecz jeśli chodzi o jego filozoficzne oblicze, to jestem nieco skołowany. Czy coś przeoczyłem? Gdzie, gdzie to jest? Serio, nie widzę. Czy Luna wysnuła ten wniosek na podstawie wpisów, których my, jako czytelnicy, nie poznaliśmy, czy po prostu, ech, na intuicję wiedziała, że ów ktoś oprócz niej umiłował sobie mądrość? W sumie, motyw z gwiazdami na koniec był sztampowy. Ale przynajmniej zrealizowany zwięźle i w odpowiednim nastroju. Niech będzie. Całkiem ładne. Pozostała jeszcze forma, która jak na swoje lata trzyma się naprawdę nieźle, choć bolą powtórzenia (zarówno „Cię”, „Ciebie” jak i dosyć częsty title placement), czy brakujące znaki interpunkcyjne, głównie przecinki, lecz i paru kropek tez zabraknie. Plus rzeczy w stylu: Cytat „Księżniczki są moimi zleceniodawcami i nikim więcej.” Zleceniodawczyniami jak już. Niemniej, nie znalazłem w tekście niczego, co skutecznie odwracałoby moją uwagę od treści, która, jak na to, czym jest, chyba do dziś się broni i daje się lubić. Jest to prosta, całkiem ładna historyjka, pisana „na poważnie”, zgłębiająca emocjonalną stronę Luny, starająca się nam ukazać jak rozbita i załamana była to postać, aż niespodziewanie okazało się, że jednak może być uwielbiana, kochana. Przekaz jest prosty, ale zawiera się w szeroko pojętej konwencji bajkowej w tym sensie, że promuje miłość, szczerość, poświęcenie wyższym wartościom itd. Chociaż tekst miejscami za bardzo usiłuje przyprawić czytelnika o łzy w oczach (u mnie bez powodzenia, zamiast tego miałem lekkie mdłości), jest to dzieło, do którego można powrócić nawet po latach i przy którym w sumie miło się spędza czas. Nie mam nic do tego typu historii, ale osobiście wolę, gdy obok wątku romantycznego przewija się na równych zasadach np. tajemniczość, najlepiej przyprawiona mrokiem. Jak w "Grzechach księżniczki Cadenzy". Aha – dlaczego uznałem, że uczynienie tego gwardzisty bezimiennym służy przekazowi opowiadania. Ano dlatego – i o tym wspomina sama Luna – że w tym wypadku jest to po prostu zwykły kucyk (taki jak ona), jakich wiele. Jest to każdy. Co oznacza, że każdy może zapałać uczuciem do Luny, niekoniecznie tym najwyższym, ale w ogóle. Księżniczka, mimo swojej przeszłości, może być lubiana, może być kochana, może być zaakceptowana, przez każdego. Jest to miłe, rozgrzewające serce, pozytywne, no i odpowiada bajkowej konwencji, o której wspominałem. Jestem skonfliktowany, czy nadaje się to na pełnoprawny morał, ale myślę, że pomysł zdaje egzamin, zwłaszcza w tak krótkiej formie. 1 Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Sun Napisano Grudzień 5, 2023 Share Napisano Grudzień 5, 2023 Przeczytałem i muszę rzec, że to był bardzo fajny i poprawnie napisany ficzek. Aczkolwiek nie wiem czy jestem w stanie się zgodzić, że jest tak cudowny i wzruszający. Fik opowiada o Lunie, która dowiedziała się, że kocha ją gwardzista. Gwardzista, który poświęcił dla niej życie. I ona odkryła, że też go kocha. Choć nawet nie wymienia jego imienia. Nie znała go? Choć to akurat fajny zabieg. Nadaje jakiejś takiej tajemniczości do postaci… A może pokazuje, że każdy z nas może pokochać księżniczkę? Fik mówi dużo o miłości gwardzisty do Luny, ale mało o samej miłości Luny do niego. Do tego stopnia, że trochę miałem wątpliwości co do tego. Znaczy, wiem, że miłość wszystko wypaczy, ale dalej zabrakło mi tu troszkę więcej ze strony Luny. Może fragmentu, gdzie wspomina jego drobne gesty czy coś. Aczkolwiek mimo to historia jest napisana naprawdę dobrze. I naprawdę może wzruszyć. Z pewnością muszę pochwalić fika za formę przedstawienia opowieści. Mimo, że nie ma tu za wiele opisów, to mamy napchane treścią scenki, które składają się na pełen obraz naszej sytuacji. Wspomnienia zapisane w dzienniku, wiersz do Luny, krótki opis koszarowego łóżka, obserwacja nocy… Wszystko to zwięźle, ale treściwie prezentujące tą „tragiczną” miłość. Poza tym, ta forma jakoś bardzo mi pasuje do fabuły. Jeśli chodzi o stronę techniczną, to tylko jedna rzecz przykuła moją uwagę. Mianowicie pisanie Cię i Ciebie z dużej litery. Czy nie powinno być czasem z małej? Poza tym, ładne, poprawne tłumaczenie. Podsumowując, to dobry fik. Zdecydowanie wart polecenia. Link do komentarza Udostępnij na innych stronach More sharing options...
Recommended Posts
Chcesz dodać odpowiedź ? Zaloguj się lub zarejestruj nowe konto.
Tylko zarejestrowani użytkownicy mogą komentować zawartość tej strony
Utwórz konto
Zarejestruj nowe konto, to bardzo łatwy proces!
Zarejestruj nowe kontoZaloguj się
Posiadasz własne konto? Użyj go!
Zaloguj się