Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po zaopatrzenie)


kapi

Recommended Posts

- Przykro mi, ale równie dobrze możemy od razu się poddać i wrócić do więzienia, nie wiem dlaczego mieliby zrezygnować z pojmania jakiejś księżniczki, nie mówiąc zupełnie o tym ,że w tej dziwnej postaci nie wyglądasz jak księżniczka.

 

Tymczasem w podziemiach...

- Hmmmm... kto wydał rozkaz udania się na zewnątrz celem poszukiwania? Albo chociaż czyją masz zgodę?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Blue nie wytrzymała:

- Dobrze radź sobie w takim razie sama! A teraz daj mi spać...- po wypowiedzeniu tych ostrych słów nakryła się kocem.

 

Strażnik zastanawiał się krótko, po czym odrzekł:

- Dobrze, możesz wyjść, tylko pamiętaj uważaj na siebie i nie daj się złapać.

Światło z jego rogu rozbłysnęło jaśniej oświetlając także i jego samego. Był to dość młody kuc w czarnym płaszczu i zbroi wyglądający typowo jak strażnik, choć z twarzy można było wyczytać, że nie widział jeszcze rozlewu krwi. Sięgnął do swych juków i wyciągnął klucz dużych gabarytów. Włożył go w, teraz lepiej widoczne pod wpływem światła, drzwi zrobione z ciężkiego i porządnego żelaza i pociągnął. Magic usłyszał poruszanie się mechanizmu zapadek i po chwili uderzyło go jaśniejące światło jakiegoś korytarza. Oczom ogiera ukazał się mały, dość ciemny jak na standardy powierzchni, ale z drugiej strony teraz oślepiająco jasny korytarzyk, który prowadził dalej.

- Jesteśm na tyłach spiżarni karczmy, jeśli pójdziesz dalej tym korytarzem dojdziesz do drzwi, które zaprowadzą Cię do kuchni, wszyscy pracownicy to nasi ludzie, więc nie musisz się obawiać, gdy wyjdziesz z karczmy dostaniesz się na główny plac, przy Wielkim Teatrze Canterlockim. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poke aż na sekundę zajaśniałą bielą. Jedna jej część chciała zobaczyć ten krwawy spektakl, który odbędzie się, gdy uwolni Alter-ego. Jednak powstrzymała je. Chwyciła płaszcz w pyszczek i starając się nie przewrócić, ruszyła w stronę schodów na dół. Bez Blue ten plan bankowo nie wypali. Przecież księżniczka normalnie przybywa z całą eskortą, a nie sama. Już z jedną służącą ma większe szanse.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona skierowała się na dół, po chwili zaczęła schodzić, gdy nagle i niespodziewanie usłyszała lekki pisk drzwi. Odwróciła się odruchowo, a na korytarzu za nią stał changeling, który właśnie wyszedł z pokoju. Śpiesznym krokiem zaczął przechodzić obok Pokemony, także kierując się na dół. Nic nie mówił, tylko jego wzrok wskazywał pogardę, dla małej klaczy. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poke spojrzała świdrującymi oczkami w jego oczy i przechyliła pytająco łebek. Może i Podmieńcy nie byli urodzonymi modelami, to i tak ją fascynowały. Do tego jej zezujące oczka tak wgapiały się w niego, że było to wręcz nieznośne.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic wyszedł w krąg światła, znalazł się po chwili na zapleczu kraczmy, popchnął drzwi, które zaprowadziły go do kuchni. Tam kilka par oczu skierowało się ku niemu, ale po chwili odwróciło się obojętnie. Kuce powróciły do przygotowywania posiłków nie zwracajac specjalnej uwagi na przybysza.

 

Changeling, mimo dziwnego spojrzenia klaczy minął ją i poszedł na dół, po chwili odezwały się drzwi, co świadczyło raczej o wyjściu tajemniczego stworzenia na dwór.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona prawie, że się potknęła, ale na szczęście podtrzymała się o poręcz i uchroniła przed upadkiem. Po chwili stanęła pewniej już na parterze.

 

Magic tymczasem wszedł do karczmy. Uderzyło go ciepło pomieszczenia i gwarne rozmowy. Nikt nie zwrócił na niego szczególnej uwagi. W tawernie przesiadywali kupcy i podrużni z innych rejonów Equestri rozmawiając o swoich sprawach, można było coś usłyszeć o zamieszkach w innych miastach. Cały czas ktoś wchodził i wychodził z drewnianego pomieszczenia, którego ściany zdobiły wizerunki artystów z Canterlockiego Teatru Wielkiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemonie udało się zarzucić płaszcz, w którym wyglądała bardziej jak w za dużej kołdrze niż w ubraniu. Duże płaty materiału sunęły po ziemi za małą klaczką, utrudniało jej to też chód. Po chwili udało jej się dotrzeć do drzwi, które otworzyła znalzła się na Canterlockiej, ruchliwej ulicy.

 

Magic wyszedł z tawerny i rozejrzał się. Stał w pewnym oddaleniu od rynku, na jednej z głównych ulic, po lewej miał bramę i zejście do podzamcza, a po prawo właśnie trakt prowadzący do centrum miasta.

 

Pokemona poszukiwała wskazówek. Przechodziła i błądziła po ulicy bez większego składu. Podniosłą wzrok i z radością rozpoznała stojącego Magica. Zielony ogier stał za bramą wejściową do obrębu miasta właściwego. Jedyną przeszkodę stanowili strażnicy bramy, którzy przyglądali się każdemu wchodzącemu i wychodzącemu. Zielony ogier niestety nie dostrzegł tajemniczej postaci w brązowym płaszczu, sunącym po ziemi, która kroczyła jak połamana przez ulicę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(płot/ogrodzenie to trochę marne określenie na mury miejskie, które Canterlot posiada. Zatem mam wątpliwości co do Twojego poprzedniego posta, czy na prawdę chcesz sobie przelecieć tak po prostu nad murem miejskim, na którym stoją straże?)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...