Skocz do zawartości

W poszukiwaniu harmonii - [zabawa] sesja RPG (Drużyna idąca po zaopatrzenie)


kapi

Recommended Posts

Po ok 20 minutach czekania, gdy przez okno nie wpadało już światło, Pokemona usłyszała odgłos ciężkich żelaznych drzwi, gdzieś w oddali w korytarzu. Następnie do Jej uszu dobiegła rozmowa dwóch kucy na temat przepustek, że za rzadko mogą wrócić do domu i coś na temat wad Equestrii. Po chwili ujrzała dwa idące w Jej stronę cienie. Kilka sekund i przed drzwiami do celi stało dwóch strażników, którzy okazali się być Changelingami.

 

- Kolacja!- Powiedział dość ostro jeden z nich, po czym otworzył drzwi do celi klaczy obok. Położył jakiś zawiniątek na podłogę, drugi idąc w ślady pierwszego rzucił pod kopyta Pokemonie taki sam zwitek papierowy, w którym najwyraźniej było jedzenie. Zrobił to przez kraty, tak że nawet nie musiał otwierać drzwi.

-Zjedzcie, za chwilę przyjdziemy i sobie porozmawiamy.- Rzucił jeden z nich na odchodne.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W środku znajdowało się kilka pęków siana, które bynajmniej nie pachniało świeżością. Oraz zamknięta butelka z wodą (dał osię ją bez problemu otworzyć, gdyż zamknięcie miało zapobiedz rozlaniu się płynu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Poke przypomniała sobie o kawałach od rówieśników, kiedy podkładali jej zgniłe jabłka do plecaka, a zabierali jej kanapki, więc bez marudzenia zjadła siano i wypiła wodę. Nie miała, co dalej robić, więc kontynuowała niemą dyskusję z alter-ego

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Eh. Jestem ciekawa jak to będzie rano - pomyślałam patrząc na omdlałego Grassa. Po chwili stania w miejscu postanowiłam się jeszcze raz umyć. Podeszłam chwiejnym krokiem do brzegu źródełka. Powoli włożyłam kopytko do wody i tak postąpiłam z każdym kolejnym. W końcu byłam zanurzona po uszy w wodzie a moje ciało okalało przyjemne uczucie chłodu. Mogłabym tak zostać już na zawsze. Zaczęłam myśleć o wydarzeniach dzisiejszego dnia. Za dużo wrażeń. ZA. DUŻO. Po około 10 minutach rozmyślań wyszłam z wody. Rozejrzałam się za jakimś miejscem do spania. Zobaczyłam skalną półkę tuż pod małym ''wodospadem'' , który wpadał do źródełka

Raczej dam radę doskoczyć - pewna siebie odeszłam parę kroków. Kiedy byłam już dość daleko żeby się rozpędzić puściłam się galopem i wybiłam się tuż brzy brzegu i skierowałam lot na ów półkę. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po niedługim czasie strażnik wrócił do korytarza, podszedł do celi Pokemony. Po chwili dołączył do niego drugi. Ten otworzył drzwi celi Blue Hope, podszedł do niej.

- No to sobie porozmawiamy.

Skół jej przednie kopyta w ciężki łańcuch i wyprowadził korytarzem do innego pomieszczenia. Pokemona usłyszała dźwięk kluczy, to strażnik przy jej celi majstrował kawałkiem metalu w zamku. Po chwili drzwi otworzyły się ze skrzypieniem.

- Pójdziesz teraz ze mną, porozmawiamy sobie na spokojnie.

 

Tymczasem Green rozpędziła się i wybiła z tylnych kopyt, poszybowała w powietrze, a jej grzywa rozwiała się majestatycznie, dążyła prosto do celu, była co raz bliżej. Myślami już udało jej się wskoczyć, gdy nagle jej ciało zaczęło opadać w dół. Następne wydarzenia działy się dość szybko, Green otworzyła oczy, którymi mrugnęła w trakcie lotu i zobaczyła, że nie doskoczy, było jednak za późno by coś zrobić. Uderzyła głową w kryształową ścianę. Twarz jej się spłaszczyła, a następnie ciało wpadło z głośnym "plaf" do wody, po czym zanurzyło się powoli. Klataka piersiowa i głowa lekko zabolały Green, jednak chłód wody szybko znieczulił ból i po sekundzie wynurzyła się cała mokra. Jej grzywa zwisała w dół, ale ból przestał dokuczać.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nosz...- zirytowana uniosłam wzrok na półkę. Tak chcesz się bawić? WOJNA! Wyciągnęłam kopytka żeby chwycić się krawędzi półki. Kiedy już to zrobiłam spróbowałam się podciągnąć żeby wdrapać się na połkę

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Green po chwili leżenia zasnęła. Jej myśli skryła ciemność, a sny stawały się wyraźniejsze. Green wędrowała ciemnym korytarzem. W dali widziała wyjście z niego, które emanowało lekkim trupim blaskiem. Grass stał dalej w mrocznej bibliotece, spojrzał na jeden z regałów, usłyszał jakiś dźwięk za sobą. Obrócił się w tamtą stronę i zauważył drzwi, a z nich wychodzący cień jakiegoś kuca. Ten przybliżał się, ogierowi włosy stanęły dęba ze strachu, jednak po chwili w jego sercu zagościła ulga. Green wyszła z korytarza i ujrzała Grassa, podeszłą więc do niego. Po chwili oba kucyki stanęły na przeciw siebie w mrocznej bibliotece.

 

W więzieniu:

 

Strażnik odsunął się od klaczki i wskazał drogę, w którą miała pójść.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Magic nie doczekawszy się aprobaty od kompanów poszedł opatrzyć rany u miejscowego lekarza... Samemu. Nie podobało mu się to wszystko - Pokemona zaginęła, Green i Grass schlali się w trupa, a do tego wszystkiego jest poważnie poraniony. Szybko podbiegł do punktu lekarskiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona przeszła kawałek korytarzem, po chwili strażnik wyprzedził ją i otworzył duże żelazne drzwi. W środku ujrzała stół, kilka lamp i krzesła. Ściany pozbawione były okien, a na jednej z nich wisiał znak wielkiego księżyca w pełni.

-Zapraszam, proszę usiąść.

 

Magic wszedł korytarzem do odpowiedniego pomieszczenia. Ujrzał tam wiele rzędów łóżek szpitalnych, a w dalszej części jakiś sprzęt z pogranicza magii i technologi. Obok znajdowało się biurko, za którym siedziała klacz w białym kitlu i czytała książkę. Od głównej sali odbiegało mnóstwo innych korytarzy, które zapewne prowadziły do dalszych części szpitala polowego. Magic był pod wrażeniem, gdyż zdawał sobie sprawę, iż jaskinie są zagospodarowane dopiero od niedawna, mimo to to wszystko przypominało bardzo porządny szpital z dobrym zaopatrzeniem. Spojrzał w górę, sufit był niski. Ujrzał także dużą ilość run światła, które jarzyły się na biało, oświetlając wszystko.  Dziwiła tylko pustka na sali. Wszystkie łóżka, pokryte białym prześcieradłem wręcz nią zionęły.  W pomieszczeniu nie było żywej duszy, oprócz Magica i tej klaczy. Z korytarza, którym ogier tu przyszedł dobiegały liczne dźwięki rozmów, jednak tutaj panowała dziwna cisza.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokemona usiadła, krzesło okazało się nadzwyczaj wygodne. Po chwili zamknął drzwi. Lampy spokojnie oświetlały wszystko. Changeling usiadł po przeciwnej stronie stołu.

 

-Może wody?- spytał miłym tonem.

 

Tymczasem Grass i Green stali w bibliotece. Nagle po środku powstała z cienia i mgły zakapturzona postać. Twarzy nie było widać, jedynie świecące zielone oczy, które emanowały złem. Z wysokich regałów zaczęły wylatywać książki wiedzione magiczną mocą. Krążyły w okół kucy i tajemniczej postaci. Niektóre z nich się otwierały i emanowały mrokiem. Osobnik z zielonymi oczami czytał je uważnie. W pewnym momencie postać zaczęła się kulić, a w okół wyrysował się w ziemi wielki okrąg pokryty runami, który świecił na ciemny fiolet. Błyszczał się z każdą chwilą co raz bardziej, a zakapturzony kuc uniósł się w powietrze. Z jego korpusu wyłoniły się promienie, które docierając do ziemi zaczęły układać się w jakieś kształty. Towarzyszyło temu wszystkiemu dźwięki inkantacji zaklęć i wycia z bólu zakapturzonej postaci. Po chwili wszystko się rozświetliło, a następnie w miejscach, gdzie moc stykała się z ziemią pojawiły się żywe kościotrupy kucy. Części skóry zwisały z niektórych z nich, a ze środka emanowała fioletowa energia. Oczodoły wypełnione zostały podobną mocą. Ich wzrok wydawał się pusty. Przypominały te stworzenia, które poprzednio powstały z wybuchu mocy. Gdy zakapturzona postać opadła na ziemię, wzrok wszystkich stworzeń skierował się ku niej. Po chwili kopyta, zaopatrzone w ostre kościane zakończenia uniosły się do góry, zamachując się na kuca w płaszczu. Ten nawet się nie bronił, był pomału rozszarpywany, a krew lała się i bryzgała wśród dźwięków czystego udręczenia. Dało się dojrzeć paszcze stworów, które pożerały kawały mięsa. Po minucie takiej uczty, nagle wszystkie rozpadły się i spopieliły. Na miejscu zostały tylko strzępy płaszcza i porozrzucane szczątki. Grass i Green stali przerażeni, nie wiedząc co tak do końca robić. Potworność scen przytłaczała swą brutalnością. Po minucie jednak szczątki rozświetliły się fioletem i zmieniły się w czystą moc magiczną. Ta zaczęła się zchodzić ku centrum biblioteki i powstało tam duże jej skupisko. Po chwili nabrało kucyowych kształtów i zmaterializowało się. Klacz, która stanęła znów na nogi, przypominała swym wyglądem żywego trupa, choć gdzieniegdzie miała skórę. Szybko sięgnęła po płaszcz naprawiony w podobny sposób, jak ona się złożyła i założyła go na siebie, kryjąc szpetne ciało. Znów spod kaptura ujawniły się mroczne zielone oczy. Czas zaczął przyśpieszać, a sceny powtarzały się, aż do pewnego momentu, kiedy to klacz przeczytała pewną wielką czarną książkę, o nieznanym tytule i okuciach z czarnego żelaza. Wtedy to, gdy znów zjawiły się potwory, przejęła nad nimi swoistego rodzaju kontrolę, po czym skierowała swe kopyta na boki, tym razem to szkielety zaczęły się rozpadać. Magia w nich wygasała, a po chwili kości spopieliły się. Pod kapturem pojawił się uśmiech. Po chwili padły mroczne słowa, które rozpoczęły inkantację czaru. Magia ponownie rozbłysnęła trupim światłem i z popiołów powstały znów te same potwory. Wszystko stało się czarne, i Grass z Green widzieli się tylko siebie nawzajem, a w ciemnościach rozległ się mroczny śmiech, który towarzyszył już ogierowi przez większość wizji.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Changeling spojrzał na Pokemonę, a potem nalał sobie wody, po czym ją wypił.

 

-A teraz powiedz jak się nazywasz, czym się zajmujesz, co tu robisz i dlaczego tu trafiłaś.- powiedział spokojnym, a nawet miłym tonem strażnik.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mówisz, ze nazywasz się Pokemona, a pasujesz do opisu moich kolegów, którzy złapali jaką "GhostPencil" na miejscu ostatniej bójki, znasz ją może, albo sama nią jesteś? A właśnie nie udawaj głupiej, wiem że siedzisz na krześle i poszłaś za mną. Zadam więc Ci inaczej pytania. Po co przyjechałaś do Canterlot, jeśli mieszkasz tu od urodzenia, to w której szkole się uczysz, a i co zrobiłaś złego, że siedzisz tutaj w celi ze mną?

 

Grass i Green nagle znaleźli się w wielkiej czarnej komnacie. Ujrzeli Chrysalis siedzącą na tronie i zakapturzoną postać przed nią. Królowa wypowiedziałą tylko kilka słów:

-Zabić ich wszystkich.

Klacz w płaszczu tylko się uśmiechnęła, odwróciła i poszła. Komnata zniknęła, teraz Green z Grassem patrzyli na Canterlot, błyszczało jak zwykle, jednak zamiast w słońcu to w księżycu, zobaczyli Nightmare Moon, która wita ową klacz, a ta udaje się do archiwów. Mrok się zwiększył i znów pojawiły się te groźne oczy, które przeszywały duszę każdego. Wtedy wszystko się skończyło. Green obudziła się, wykonałą ze strachu takie dziwne ruchy, że wpadła z półki z powrotem do wody, a Grass pomału otworzył oczy i łapczywie złapał powietrze w płuca jakby nie mógł oddychać przez ostatnie kilka minut. Serca obu kucy dudniły szybko, lecz powoli uspokajały się, gdyż Green i Grass pojmowali, że z powrotem znajdują się w podziemiach, gdzie nic im nie grozi.

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- GhostPencil to moja siostra. Co bym miała zrobić, jak pańscy 'koledzy' nagle wpadają i wrzeszczą jak mam na imię? Co do miejsca zamieszkania, to mieszkam w Ponyville. Co do tego, czemu siedzę w celi, to nie mam pojęcia. Sama tam nie weszłam. - wciąż pracowała nad planem i skanowała jednym zezującym okiem pomieszczenie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...