Skocz do zawartości

The Walking Dead: Danse Macabre


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

  • Odpowiedzi 292
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

- Dzięki. Uratowało mnie to, że kiedyś z bratem urządziliśmy ten domek na drzewie. Zastanawiam się często, gdzie on może teraz być. Wiesz... Często się z nim kłóciłam. Ale byliśmy ze sobą zgrani i mieliśmy więź. Brakuje mi go. Mam nadzieję, że żyje. - Powiedziała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- To był mój brat przyrodni. Pegaz. Nazywał się Violet. Nieczęsto przebywał w mieście. Posłuchaj... Jeszcze dzisiaj zamierzam wybrać się do miasta. Muszę uzupełnić zapasy. Nie obrażę się, jeśli nie będziesz chciała iść ze mną. Ale w takim wypadku nie ruszaj się stąd. Nie chcę, żeby cokolwiek ci się stało. - Florence z nadzieją w oczach spojrzała na Saggitę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oooch, dziękuję! Dziękuję, dziękuję! Coś czuję że będziemy najlepszymi przyjaciółkami! - Przytuliła Saggitę. - Nie mamy wyboru! - dodała. Ruszyła spakować swój plecak. Po chwili Saggita dostała lnianą torbę, do której mogła pakować rzeczy rzucone przez towarzyszkę: latarkę, nóż, dwa jabłka, pelerynę, kompas i kilka gwoździ. Do czego mogła użyć tych ostatnich? To mogła wiedzieć chyba tylko Florence.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Po kilkudziesięciu minutach błądzenia między skałami ukazał się la, z którego widać było miasteczko. Nie było to jednak miasteczko, w którym mieszkała Saggita. Musiało być jednym z sąsiadujących. Po łące dzielącej las od miasta bez przekonania i celu chodziło kilku szwendaczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Całe stada, kochana. Cały Canterlot i... wszystko właściwie. - powiedziała. Po kilku minutach udało się przedrzeć przez polanę i dotrzeć do niewielkiej uliczki. Florence podbiegła za dom. Cała ulica usiana była zombie.

- Dobra, słuchaj. Teraz musimy dostać się do apteki. Jest dwa domy dalej. Potem pędzimy do sklepiku, a potem do niewielkiego sadu. Do sadu będziemy musiały się cofnąć. A teraz... Wio. Musimy pokonać tę ulicę, żeby jak najmniej się zorientowało. Na trzy... Raz... Dwa... Już. - Pobiegła przez ulicę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka szwendaczy zwróciło się w ich stronę i nie zważając na nic innego, ruszyły za nimi. W tym momencie Florence wbiegła do apteki, czekając na towarzyszkę. Kiedy i Saggita znalazła się w środku, zatrzasnęła drzwi.

- Ja biorę leki, ty spakujesz jedzenie. Ale to później. Jeśli znasz się na lekarstwach, pakuj do tej torby nabardziej potrzebne rzeczy, dobrze? - zapytała ostrożnie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Florence zaczęła upychać w torbie rżnego rodzaju buteleczki, słoiki i płócienne worki z suszonymi ziołami. Kiedy już torba była pełna wszystkiego, klacz jednorożca uśmiechnęła się do towarzyszki.

- W porządku? jeśli tak, ruszajmy dalej. - Spojrzała na drzwi, na któe napierały trupy. - Spokojnie. Nie wychodzimy tamtędy. Wyjdziemy tyłem. - Powiedziała i spojrzała na drzwi za ladą.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(A i owszem. Miło mi, że komuś się podoba)

- Chodźmy więc - zarządziła. Podniosła torbę i ruszyła ku wyjściu. Drzwi prowadziły w ciasną uliczkę. Klacz przemknęła się za następny budynek, co chwilę patrząc się na Saggitę. Przechodząc natknęła się na unieszkodliwionego szwendacza. Wskoczyła przez okno do jednego z budynków.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy już wszystko było zabrane, wyszły po cichu ze sklepu i przeskoczyły przez płot. Znalazły się na niewielkim pastwisku i pobiegły w kierunku sadu. W pewnym momencie Florence upadła.

- Sag! -  Krzyknęła. Coś tarzczyło ją po ziemi.

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...