Skocz do zawartości

Podążaj za nabojami - Gary Sue (PiekielneCiastko)


black_scroll

Recommended Posts

Junktown.jpg

 

Doszliście do wejścia do miasta. Był to wielki niebieski kontener służący za bramę, a przed nią stało dwóch facetów w pancerzach bojowych.

- Stać! - odezwał się jeden z nich. - Co wieziecie? - rzucił do karawaniarzy.

- Ty! Blacha! Chono tu! - krzyknął drugi, wskazując ci byś podszedł. Pierwszy ruszył do Bozara i obaj zaczęli dyskutować na temat ładunku wozów.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 138
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Uznałem, że opcja zapewniająca mi jak najmniej rozmówców będzie najlepsza.

Podszedłem do niego twardym krokiem. Zdjąłem hełm, który złapałem w jedną dłoń.

-Mmmm?-mruknąłem ruszając głową. Jak się spodziewałem pojawił się charakterystyczny dźwięk strzelających kości.

Naukę czas zacząć. Chciałem zobaczyć jego reakcję. Jak na razie starałem się nie robić nic agresywnego ani przyjaznego. Liczyłem, że udało mi się pokazać moją siłę przy neutralnym zachowaniu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Strażnik trochę się zmieszał, kiedy zobaczył spokój na twojej twarzy, jednak szybko się ogarnął.

- Kim jesteś? Nie wyglądasz na ochroniarza karawany. - powiedział zerkając na braminy i wozy. - I czemu zmierzasz do Złomowa?

Ręce cały czas trzymał na dzierżonej przez siebie broni, jakiejś nowej wersji Kałacha, pewnie tuż przedwojennej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Może - odpowiedział krótko. Kiwnął głową. - Witamy w Złomowie - ukłonił się prześmiewczo, gestem wskazując ci bramę. - Tylko pamiętaj, że jak coś zmalujesz, to nawet ta zbroja cię nie uratuje! - krzyknął za tobą.

Bozar dogadywał się jeszcze z drugim strażnikiem, ale wyglądało na to, że przekonał go, bo po chwili cała karawana wjechała do miasta.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Skierowałem swe kroki w stronę Bozara. Szybko musiałem wymyśleć, jak dowiedzieć się czegoś na temat transportu, który chronił.

-No i jak?-zapytałem się- Zawiodłeś się, że mi zaufałeś?

Na pewno nie zdziwi się, że zostanę w Złomowie na dzień, ale dłużej na pewno zmusiłoby go do myślenia. Szybko musiałem coś wymyśleć. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Karawaniarze, jak i ochrona, ruszyli zmęczonym krokiem przez miasto, toteż ponownie dołączyłeś do tego powolnego korowodu.

- Idziemy na nocleg - wyjaśnił Bozar. - Nie zawiodłem się, młody, chociaż mnie okłamałeś.

Sięgnął za pazuchę. Wyciągnął mieszek, a z niego odliczył kilkanaście kapsli.

- Masz tu czterdziestkę, za pomoc przy bandytach, należy ci się - podał ci gotówkę w dłoń. - I nie przyjmuję zwrotów - żartobliwie pogroził ci palcem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chyba miałem niezły pomysł.

-Miałeś nie dawać mi pieniędzy. Ale dobra, niech ci będzie. Najwyżej postawię ci jakieś piwo czy dwa. Dobra?

Po alkoholu ludziom rozwiązują się języki. Może, jak wcześniej popije, powie mi coś ciekawego. Ale niebezpieczne było także to, że sam mogłem coś wygadać. Ale od czego była wiedza teoretyczna?

-Ech, głodny jestem. Znasz tu jakąś dobrą budę z jedzeniem?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- W kasynie Gizma można coś zjeść, ale to nie jest najlepszy pomysł - skrzywił się Bozar. - Może Cadillac Grill? Zbudowana ze starych samochodów restauracja w zachodnim Złomowie. Mają tam przyzwoite żarcie i nawet nie tak drogo - zaproponował ci. - I wiem, że mówiłem, że ci nie zapłacę, ale w sumie poratowałeś nas tą plazmówką i moglibyśmy spłonąć na środku pustkowi przez tego cholernego bandytę.

Doszliście do zajazdu dla karawaniarzy. Kupcy zaczęli uwalniać braminy i zganiać chłopców do wyładowywania towarów i rannych.

- Tu nasza droga się kończy. Może się przejdziesz z nami - zerknął na resztę najemników - na małą popijawę z okazji przeżycia strzelaniny? Niedaleko jest przyzwoity bar, z niezłymi zakąskami.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Sie wie!-odpowiedziałem radośnie.

Przecież to była wiadomość jakby wybłagana u "tych u góry". Wystarczyło dobrze to rozegrać, a mogłem dowiedzieć się wielu interesujących rzeczy.

Lecz zaintrygowało mnie, że mogli chcieć mnie także odciągnąć od tych zagród na noc. Skoro coś wieźli zawsze mogli chcieć to wyładować po cichu w nocy. I mogli uznać, że mogę się zbytnio interesować. Uznałem, że muszę być ostrożny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ruszyliście w swoją stronę. Po chwili doszliście do dość sporego budynku, do którego przylegało kilka kontenerów. Do środka prowadziły pojedyncze drewniane drzwi z dryblasem przed nimi. Ściany aż drżały od http://www.youtube.com/watch?v=r7p3KtUecog, która grała wewnątrz. Najemnicy musieli być tutaj stałymi bywalcami, gdyż od razu ich wpuszczono. Bramkarz przyglądał ci się badawczo, ale Bozar dał mu znać, że jesteście z nimi. W środku było ciemno, wszystkie okna były pozastawiane kontenerami, a nieliczne światła były za ladą baru. Po całym kompleksie były rozstawione stoliki, na środku została wolna przestrzeń, zapewne przeznaczona do tańca, choć aktualnie nikt z niej nie korzystał. Przed wami na podeście wychodzącym ze ściany, na przeciwko wejścia, tańczyła na rurze striptizerka, która była zaczepiana przez tutejszych gości. Byli to praktycznie sami ochroniarze karawan, lub ludzie tak wyglądający. Zachowywali się, jakby pierwszy raz widzieli kobietę. Najemnicy wraz z Bozarem rozsiedli się przy stoliku niedaleko baru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- E chłopie, zamów więcej tych piw! - krzyknął jeden z najemników, chyba Mike, typowy wyluzowany czarnoskóry najmus z wygoloną czachą. Z tobą, była was dziesiątka.

Barman był prawie siwym człowiekiem, ale wyglądał na energicznego faceta. Takiego, który sięgnie wcześniej po dwururkę, którą trzyma tuż pod ladą. Uniósł jedną brew.

- To co zwykle? - skierował to pytanie do ciebie. Chłopaki 'zajęli się' patrzeniem na kolejną laskę, która zastąpiła poprzednią. Z ich rozmów wynikało, że to 'świeżynka' i 'miesiąc temu jeszcze tu nie pracowała'.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mam - znudzenie odparł barman, zaczął nalewać piwo do kufli ze smugami po niedokładnym myciu. - Iguany, owoce, mięso z braminów. Jeśli jesteś odważny polecam radiokurydzę, smaczna i sycąca, ale trochę napromieniowuje.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ernest, stek z bramina raz! - krzyknął barman w stronę zaplecza, po czym wrócił do rozlewania piwa. - Mięso za dychę, piwo trzy kapsle od kufla. Czyli... dwadzieścia pięć - policzył w głowie, po czym wystawił na bar całą dziesiątkę kufli. Bozar i Mike podeszli i zanieśli piwa do stołów, wcześniej dziękując ci i klepiąc cię po plecach.

- Dla nas będzie to co zwykle - dodał Bozar biorąc ostatnie dwa kufle - na rachunek Morskiej, oczywiście.

- Oczywiście - barman uśmiechnął się słabo. - Ernest, Morscy przyjechali, tylko dziewiątka. Tak, wrzucaj! - znów posłał komendy na zaplecze.

- Chodź młody, usiądź, odpocznij, pooglądaj z nami panienki - powiedział Bozar.

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zapłaciłem obecny rachunek, wziąłem to, co moje, i skierowałem się do stolika karawaniarzy. Siadając martwiłem się, czy krzesło wytrzyma ciężar mnie z moją zbroją, jednak na razie dzielnie wytrzymywało. Teraz zostało mi tylko czekać, aż alkohol rozwiąże im języki. Ugryzłem kawałek steku.

-Ile lat w branży?- musiałem rozkręcić rozmowę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopaki wlewali w siebie piwo jakby przez dwa tygodnie żarli piach. Mięso bramina było całkiem smaczne, wysmażone na grillu, poznać od razu po odciśniętych ciemnych paskach. - Ileż razem chodzimy chłopaki, ze 5, 6 lat? - spytał MIke pozostałej ósemki. Pomruki zgody, ledwo doszły do twoich uszu, zagłuszone przez muzykę. - A wcześniej chodziliśmy z innymi do Hubu i... au! Co?! - spytał nerwowo Bozara, który chyba kopnął go w stopę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Ja dopiero wtedy zacząłem czuć, co oznacza życie na pustkowiach- musiałem być wyczulony na wszystko. Jak narazie Bozar był największym przeciwnikiem moich planów i wiedziałem, że nie będzie to łatwa walka- A wy już zmienialiście pracę. Szlag, i przez was czuję się jak nieopierzony młokos, a i tak zdążyłem swoje przeżyć-na chwilę przestałem mówić, po czym rozsiadłem się wygodniej- Ech, to spotkanie z diabłem było diabelnie straszne- spojrzałem się w sufit, jakbym zajął się przypominaniem sobie jakiegoś wspomnienia- Bozar, jak ja wtedy zacząłem, bo nie mogę sobie teraz przypomnieć? I nie śmiej się, ty też chciałbyś zapomnieć, jak prawie narobiłeś w gacie..

Liczyłem, że będą chcieli posłuchać o nim. Liczyłem, że czym więcej będę mówił, tym oni mniej będą mieli okazji by oderwać się od picia. Ale musiałem wiedzieć, czy są oni zainteresowani moją historią.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na wzmiankę o Szponie Śmierci, wszyscy najemnicy mimowolnie się wzdrygnęli. Są takie rzeczy na świecie, że nawet twardziele nie mają ochoty mieć z nimi do czynienia. Bozar spojrzał na ciebie. Od twoich pytań o Zbrojeniowców, w towarzystwie innych najemników był cichszy i pilnował ich oraz tego, co mówią.

- Opowiedziałeś mi w dużym skrócie, że goniło cię dwumetrowe skur ielstwo, ale na szczęście, znalazłeś jakąś szczelinę, gdzie się wcisnąłeś i przeczekałeś atak - rzekł trochę znudzony. Jednak inni najemnicy podchwycili temat.

- Co, zaatakował cię Szpon? Przeżyłeś atak Diabła? - pytali jeden przez drugiego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upiłem łyk z kufla.

-To było jeszcze przez tym, jak dostałem tą zbroję. Byłem wtedy jeszcze nowicjuszem na pustkowiach. A dostałem się tutaj, bo przypadkowo na mojej pierwszej wyprawie poza siedzibę, ale to jest tak typowa historia, że aż niewarta przytoczenia. I tak, podczas jednej z swoich prac, która polegała na przeniesieniu jakiejś tam tajemniczej paczki- liczyłem, że przez te słowa któryś też będzie chciał się pochwalić czymś, co przenosił- w oddali zobaczyłem wielkie coś. Myślałem, że to jakaś formacja skalna, ale i tak starałem się pójść dalej ostrożnie. Ale i tak mój plan szlag trafił w momencie, gdy wiatr zawiał i zaniósł mu mój zapach. Diabeł tylko ryknął, spojrzał w moją stronę, po czym zaczął biec w moją stronę. Jeden rzut oka wystarczył mi, by wiedzieć, że moja strzelba i plazmówka to dla niego tyle, co dla nas komary. Nawet nie próbowałem ich użyć, tylko zacząłem uciekać. Tylko, że byłem tak przestraszony, że najpierw próbowałem uciec. I choć był to najszybszy bieg w całym moim życiu, i tak mnie dogonił. Dopiero gdy miałem go kilka metrów za sobą mój mózg wydedukował, że powinienem ukryć się w jednej z wąskich szczelin, którymi były naznaczone ściany całej doliny. No i, jak obmyśliłem, tak zrobiłem. Z rozpędem wpadłem do jednej z szczelin, a diabeł za mną. Na szczęście wybrałem dobrą szczelinę i udało mi się wbić w nią głębiej, niż mierzyła ręka diabła, ale i tak prawie zrobiłem pod siebie, gdy próbował mnie dosięgnąć machając swoimi szponami niecały jard ode mnie. W najgorszym momencie kraniec jego pazurów był stopę od moich nóg! Ale po godzinie najwidoczniej uznał, że nic nie będzie z posiłku, którym miałem być głównym daniem, więc odszedł. Ale i tak wyszedłem dopiero kolejnego dnia i od razu skierowałem się z powrotem. Olałem tą przesyłkę. Jak nadawca był taki głupi, żeby znajdywać sobie współpracowników w tak niebezpiecznej okolicy, to niech znajduje równie głupich posłańców albo sam nosi te przesyłki.

Upiłem kolejny łyk piwa, które miało trochę nawilżyć wysuszone od gadania usta.

Edytowano przez PiekielneCiastko
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Niezła historia! - rzekł Rodriguez, kończąc swój pierwszy kufel. Zaraz zamówił następny. - Masz jeszcze jakieś ciekawe historyjki w zanadrzu? Ciekawie opowiadasz, o patrzcie państwo co do nas idzie! - powiedział. Dwie skąpo ubrane kobiety w średnim wieku przyniosły każdemu najemnikowi po talerzu. Na każdym leżała wielka parująca, biaława larwa, a obok niej trochę ziemniaków i ciemna papka, robiąca za sałatkę. Całość pachniała dość dziwnie, ale nie tak źle. Najemnicy oderwali się od kufli i zaczęli jeść posiłek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-Niech ja sobie przypomnę- chwilę patrzyłem się do góry, po czym udałem oburzenie- Ej, wy też coś opowiedzcie. To nie uczciwe, że ja będę się tu produkować cały czas. Ja też chcę usłyszeć coś ciekawego.

Chciałem tylko odpocząć przez chwilę, lecz zauważyłem, że ta odpowiedź spełnia moje zamierzenia. 

Wgryzłem się w stek, którego jak na razie ledwo co zjadłem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- No węcz... - zaczął z pełnymi ustami Rodriguez. Popił duże kęsy z obiadu piwem, kończąc drugi kufel i zamawiając trzeci. Na jego latynoskiej twarzy pojawił się mały uśmieszek kiedy przypominał sobie jedną historię. - My z Brianem przed ochranianiem Morskiej, byliśmy najmusami. Wiesz, płacą, a my obijamy komuś mordy, kradniemy, takie tam. Raz dostaliśmy wyjątkowo dziwne i nietypowe zlecenie, mieliśmy przenieść tajemniczy pakunek z Necropolis do Hubu. Dostaliśmy wór kapsli, więc oczywiście, zgodziliśmy się.

- Jakby można było się nie zgodzić? - dorzucił Brian. Już wiedział co Rodriguez chciał opowiedzieć.

- To było banalnie proste - kontynuował latynos. - Mieliśmy udać się do Necro, zgarnąć paczkę ukrytą w konkretnym miejscu i wrócić z nią do Hubu. Brzmiało banalnie, byliśmy młodzi i jakoś nie pomyśleliśmy nad kilkoma oczywistymi pytaniami: po co wynajmować dwóch gości i płacić im tyle, za głupie przyniesienie paczki skoro to takie bezpieczne? Okazało się, że właśnie nie. Niedaleko skrytki roiło się ghuli, które chciały wyżreć nam mózgi, ale z nimi daliśmy sobie radę. Przy opuszczaniu Necro zrobiło się niefajnie. Naszą drogę ucieczki odcinali supermutanci. Wtedy były dopiero ich początki i nie było o nich tak często słychać jak kiedyś, a stało ich tam ze trzydziestu!

- Ja jakoś słyszałem zawsze, że pięciu - powiedział Mike.

- Ta, a ja, że piętnastu - zaśmiał się Bozar. - Rodriguez jak zwykle ma wybujałą wyobraźnię.

Wszyscy wybuchnęli śmiechem poza latynosem, który był odrobinę wściekły.

Edytowano przez black_scroll
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...