Skocz do zawartości

Podążaj za nabojami - Gary Sue (PiekielneCiastko)


black_scroll

Recommended Posts

Podczas mowy Rodrigueza wyliczyłem odpowiednią sumę i podałem barmanowi.

Gdy głowa najemnika dotknęła blatu zamyśliłem się. Nie powinienem spoufalać się z nieznajomymi. Powinienem wykonać misję. Ale czułem, że powinienem jakoś go pocieszyć.

Złapałem najemnika za ramiona i podniosłem na wysokość swojej twarzy.

-Nie martw się. Wierzę, że nie zginiesz - spróbowałem go pocieszyć. - A poza tym nawet w wioskach giną. Nigdzie nie jesteś w pełni bezpieczny. I tak kiedyś każdy z nas umrze - Oj, chyba robiłem to źle. - Ale skoro nie chcesz eskortować karawan to spróbuj znaleźć jakąś inną pracę.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 138
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Twoja przemowa nie dała zbyt wielkiego skutku, gdyż oczy Rodrigueza szybko napełniły się łzami. Nawet nie zauważyłeś kiedy, najemnik wypłakiwał ci się w ramię.

- Nieeeee chsę umierać! - jego przytłumiony głos dobiegał do twojego lewego ucha. - Nie znam się na niszym innym, tylko na zabijaniu. Gdzie ja znajdę inną prase? - jego rozpaczliwy głos brzmiał dość żałośnie.

- Dobra będzie tego! - odezwał się głos Bozara. Dowódca oderwał swojego podkomendnego od ciebie i rzucił nim o podłogę. - So ten debil si powiedział? - miał groźny wzrok i celował w ciebie oskarżycielsko swoim palcem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Szybko musiałem wymyśleć coś dobrego. Tylko nie wiedziałem co. Pomyślałem, że lepiej będzie ruszyć czułą strunę. Ale jaką? Dzięki adrenalinie mój mózg działał z wielką prędkością. W końcu pomyślałem, że odnalazłem miejsce, w które uderzenie bolało większość najbardziej doświadczonych mężczyzn w Bractwie.

-Spokojnie - powiedziałem wyraźnie. - Bo jeszcze będę skłonny uwierzyć, - mówiłem ciszej. - że twój dźwig czasami nie działa - Nie wiedziałem, czy zrozumie aluzję, ale miałem zamiar to popychać aż zrozumie.

Jeszcze mówiąc wstałem i zacząłem podnosić Rodrigueza. A w głowie modliłem się bezgłośnie, aby nie wywiązała się walka.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Alkohol we krwi plus wściekłość Bozara sprawiły, że jego pięść poleciała w stronę twojej twarzy. Próbowałeś się uchylić, lecz upojenie alkoholowe zniweczyło twoje starania. Kilka sekund później, leżałeś policzkiem na podłodze. Na dobrą sprawę, w obecnej sytuacji, pancerz wspomagany bardziej przeszkadzał, niż ułatwiał życie. Może i miałeś więcej krzepy, ale nadążyć nad pijanym bijatyką było ciężko. Usłyszałeś splunięcie i poczułeś, coś mokrego na drugim policzku.

- Spadam stąd - mruknął Bozar, po czym pospiesznie ruszył, wychodząc z baru.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przez kilka chwil wciąż leżałem. Wszystko potoczyło się gorzej, niż oczekiwałem, ale i tak w jeden z najlepszych sposobów.

Otarłem dłonią policzek i powoli oraz ostrożnie zacząłem wstawać. Mózg podpowiadał mi, bym szybko wyszedł z baru.

-Piwo - powiedziałem odliczając pięć kapsli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Barman spojrzał na ciebie dziwny wzrokiem, lejąc kolejny kufel i zabierając kapsle.

- Coś ty mu powiedział chłopie - spytał zdziwiony. - Ten człek nigdy nie jest taki agresywny, nawet jak jest wstawiony w trzy dupy.

Rodriguez powoli podniósł się na nogi.

- Ten oszołom pyta ciągle o Zbrojeniofsów - powiedział do barmana, wskazując ciebie palcem. - A szef nie lubi jak się o to pyta.

- O Zbrojeniowców?

Poczułeś na sobie gniewne spojrzenie. Z zaplecza wyszedł łysy facet w zachlapanym fartuchu. Zaschnięte plamy wyglądały jak jakiś sos... albo zaschnięta krew. On też zaczął się wpatrywać w ciebie podejrzanym wzrokiem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

-No co? - spojrzałem się na nich. - Najpierw opowiadają mi, że istnieją. Potem mówią, że to tylko bajki i bym przestał im wierzyć. - Wskazałem na Rodriguez'a. - Aż w końcu dorosłemu mi mówią, że jednak istnieją. I czemu mam teraz wierzyć? -Podniosłem rękę, ale zaraz potem ją rozluźniłem.- A teraz o czym opowiecie? O ziemi nie skażonej wybuchami? Chyba za dużo tych bajek jak dla mnie.

Nie wymyśliłem niczego innego i wątpiłem, bym nawet na trzeźwo z mentatami nie wymyśliłbym niczego lepszego.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

//przepraszam, że się tak wlokłem z odpisem

 

 

Barman nie przestał się przyglądać podejrzliwie, jednak człowiek z zaplecza chyba załapał o czym mówisz, bo rozluźnił się i wrócił do pracy.

- Nie jest bezpiecznie paplać o wszystkich, co ślina na język przyniesie - powiedział wolno barman, czyszcząc szklankę. - Da się słyszeć różne rzeczy. Nawet o ziemi nieskażonej. Ludzie próbują sobie dodawać otuchy. Ale po to masz mózg, chłopie, żeby nie wierzyć w te bajania. Zbrojeniowcy istnieją oj tak... - zamyślił się. - Ale nikt ich tak nie nazywa, nawet oni sami. Znajdziesz czasem jakiegoś bandytę, co rozda broń uboższym, raz czy dwa, ale pełny magazyn broni? Proszę cię, przecież na kilometr śmierdzi bzdurą, nie uważasz?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...
  • 2 weeks later...

- Zależy kogo spytasz. "Zbrojeniowcy" twierdzą, że nie. Niektórzy natomiast twierdzą, że potrafią, ale ukrywają to przed światem. Natomiast ja sam, nie bardzo wiem, co o tym myśleć. Myślę, że nie mają takiej mocy, chociaż cholera wie, co skryło się pod radioaktywnym pyłem. Ty podobno znalazłeś jakiś przedwojenny bunkier, więc wiesz jak to jest - dodał barman, zabierając się za polanie piwa jakiemuś obcemu jegomościowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 5 weeks later...

Upewniłem się w myślach, że wszystkie opłaty uiściłem, dopiłem to, co było w kuflu i na odchodne machnąłem ręką, kierując się do wyjścia. Uznałem, że już wystarczająco długo byłem w środku. A chciałem jeszcze trochę powęszyć po mieście, czy przypadkiem propozycja wspólnego picia nie była po to, by zrobić coś po cichu. Choć zostając przy temacie bycia cicho to wątpiłem, że będę do tego zdolny.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

Z hukiem otworzyłeś drzwi knajpy, opuszczając głośne miejsce. Na zewnątrz było już kompletnie ciemno, jedynie rzadko rozstawione prowizoryczne latarnie rozświetlały urokliwe (na swój sposób) uliczki Złomowa. Stałeś i nie bardzo wiedziałeś dokąd się udać - w końcu byłeś pierwszy raz w tym mieście. Zacząłeś się szwendać, mając nadzieję, na znalezienie jakiegoś drugiego dna propozycji wspólnego picia. Okolica była podejrzana, chociaż co jakiś czas w zasięgu oczu pojawiał się patrol strażników. Nagle z bocznej uliczki, której nie obejmowało światło latarni posłyszałeś szepczący głos. Pomimo znacznego upojenia, zdałeś sobie sprawę, że rozmowa jest w środku wątku.

- ...spoko, mogę uciszyć tego blacharza, skoro wam tak przeszkadza.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Od razu schowałem się za winklem.

Chcą mnie zabić. Można się było tego spodziewać. Szlag, jestem pijany. Nie przyprę ich do muru w tym stanie. Muszę przeczekać tą noc w jakimś bezpiecznym miejscu. Jak tam wrócę, to z pewnością mnie uśpią. Czyli nie mogę spać albo będę musiał spróbować zrobić pułapkę. Nie, najlepiej będzie, jeśli przeczekam noc pod bronią.

Cicho wyjąłem i założyłem hełm. W razie walki była to dodatkowa, jakże cenna ochrona. Po tym zacząłem się rozglądać, jednocześnie sięgając po strzelbę. Szukałem jakiejś toalety lub schowka. Lub czegokolwiek, co miało tylko jeden pokój i nie było chronione zamkiem. Nawet nie starałem się nasłuchiwać rozmowie. Zdawałem sobie sprawę, że choć mogłem myśleć w pełni normalnie, to z pewnością akurat to z poszukiwaniem kryjówki okaże się przekraczać moje możliwości.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hełm, chociaż miał za zadanie wspomagać, w obecnym stanie tylko pogarszał ci widoczność.

Nigdzie większego schowka nie dostrzegłeś, lecz odgłos zbliżających kroków odruchowo wrzucił cię w stos kartonów i innych śmieci. Widoczność miałeś minimalną i w duchu modliłeś się żeby nie było cię widać. Okazało się, że obok ciebie przechodził Bozar. Jego mina wskazywała dziką satysfakcję, pewnie wyobrażał sobie twoje martwe truchło. Radosnym krokiem skierował się w stronę baru. Spóźniona myśl dotarła do twojej głowy. Pewnie zaraz zorientują się, że nie ma cię w barze i zaczną cię szukać. A to oznaczało tylko kłopoty.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...