Skocz do zawartości

Star Wars: Spod ciemnej gwiazdy


Recommended Posts

Krussk wziął kulę z lekką niepewnością. Nie lubił takich rzeczy.

- Dobrze. Ale dalej nic nie wiem o celu. Jaka rasa? Niebezpieczny? - wpatrywał się cały czas w kulę. Dziwne zlecenie. Ma strzelać do wszystkich w pobliżu, aż cel nie padnie? Nawet on nie był tak głupi, żeby robić coś podobnego. Można być żądnym krwi, ale wiedzieć, że taka akcja się nie opłaca.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Człowiek. Zwykły człowiek. Kupiec igiełek śmierci. To tutaj - pokazał Krusskowi urządzenie - namierzy twój cel. Cel ma mikrochip pod skórą, o którym nie wie. Ach... Apeluję o ostrożność. Lubi strzelać, używa przestarzałego, ale wciąż sprawnego blastera. W chwilach kiedy nie jest nieprzytomny przez narkotyki ma całkiem celną rękę. To dość rzadko się zdarza... Ale się zdarza. Wolałbym ciebie biorącego moje pieniądze, niż jego na nogach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trandoshanin kiwnął głową. Nie miał zamiaru lekceważyć tego ćpuna. Miał już z nimi parę razy do czynienia i wiedział, że mogą być niebezpieczni.

- Krussk powie ci, że nie robi czegoś takiego za darmo, żebyś potem mu uciekł. Teraz 400 kredytów, reszta po robocie. - syknął, bawiąc się nawigatorem. - Za dwa dni w tym barze o tej samej porze masz czekać z resztą pieniędzy, albo i ciebie znajdę!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kel Dor bez słowa wręczył Krusskowi dwie żółte karty poprzecinane czarnymi pasami.

- Mam nadzieję że mnie znajdziesz. Jeszcze większą nadzieję mam na to, że nie znajdę już jego. Tak więc... Za dwa dni, tutaj. Nie spóźnij się - mruknął pracodawca i po dokończeniu trunku oddalił się z kantyny, zostawiając Trandoshanina z czterystoma kredytami i planem działania w trakcie tworzenia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krussk spojrzał na 400 kredytów w swoich łuskowatych łapach. Tyle pieniędzy, tylko dlatego, że powiedział, że zabije jedną osobę. W oczach pojawił mu się ogień, kiedy zrozumiał, co to oznacza. Będzie mordował, rozrywał istoty na kawałki i dostawał za to pieniądze. Cudownie. Schował pieniądze.

Odczekał, aż minie chwila od kiedy tajemniczy Kel Dor go opuścił, po czym sam wyszedł z kantyny.

Nie ma co czekać, im szybciej pozbędzie się ćpuna, tym lepiej. Postanowił udać się po swoje rzeczy, w tym pistolet, który zostawił w swojej szafce. Z czterystoma kredytami w kieszeni, świat zdawał mu się znacznie piękniejszy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kilka oczu od czasu do czasu zatrzymywało się na Krussku. Gościom kantyny nie umknęła transakcja między Trandoshaninem, a Kel Dorem. Śledzili Krusska aż do samych drzwi. Wyszedł na ulicę. Szare, ponadgryzane budynki, kurz i pojazdy latające między budowlami. Wszystko takie samo, a jednak... piękniejsze. To dopiero pierwsze zlecenie. Potem będzie więcej i więcej... Przy zapale i pasji jaką Krussk pałał do rozszarpywania słabych i plugawych istot mógł dojść naprawdę daleko. Tak daleko, że w końcu zdobędzie miecz świetlny. Może i Jedi byli mocni, ale na pewno nie byli niezwyciężeni. A potem... Potem będzie jeszcze lepiej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie bardzo obchodzili go inni. Miał 400 kredytów. I zadanie. Starał się tego nie robić, ale co chwilę zerkał na kulkę nawigacyjną, jakby obawiał się, że jego cel umknie mu, a razem z nim 600 kredytów. Chciał to załatwić sprawnie i najlepiej zaraz. Chrzanić strażników, jeśli to ćpun, to pewnie i tak kręci się w takiej okolicy, że stróże prawa boją się tam przebywać. Weźmie tylko pistolet, bez karabinu, będzie mu łatwiej, poza tym nawet ostatni debil zacząłby uciekać przed wielką jaszczurką z karabinem, a prawdę mówiąc, Krusskowi nie chciało się biegać.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nawigator miał niewielki, okrągły guzik. Zapewne tym właśnie włączało się urządzenie. Krussk doszedł do rudery służącej najemnikom za miejsce noclegowe. Po tym zadaniu będzie musiał się spakować... Przebywanie w towarzystwie tak wielu głupich bydląt nie działało na niego dobrze. W pomieszczeniu z którego rano wyszedł nie było już najemników. Zapewne częśc poszła do jakiegoś tanieg baru, część dostała zlecenia, a część... Poszła do taniego baru. Że też ludziom nigdy się to nie nudziło... Ta rutyna codzienności...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Rozejrzał się po pokoju. Ta nora była jego domem, ale to wkrótce się zmieni.

Mógłby zacząć się pakować już  teraz, ale nie miał do czego... Będzie musiał kupić coś do przewozu swoich rzeczy.

Krussk skrzywił nos kiedy do jego nozdrzy dotarł słaby, ale jeszcze wyczuwalny zapach ludzi. Podłe robaki! Czasem zastanawiał się, czy ktoś nie wsadził go do kajuty z ludźmi tylko i wyłącznie dla żartu. Podszedł do swojego łóżka, z górnej pryczy wziął poduszkę, a następnie rozerwał ją zębami. Nie było to nic nadzwyczajnego, ale w pewien sposób usatysfakcjonowało trandoshanina. Zgarnął pistolet, upewniając się, że włożył go do pochwy zabezpieczonego, zgarnął medpacka, tak na wszelki wypadek (odrastanie kończyn nie jest przyjemne, a Krussk prędzej urwie sobie rękę, niż będzie chodził z bezwładną), po czym wyszedł, włączając nawigator.

 

Czas zapolować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Urządzenie wydało cichy, przenikliwy dźwięk i na niewielkim, płaskim mnitorze ukazała się czarna plansza z rozrysowanymi ulicami i budynkami. Mapa Coruscantu. W miejscu w którym stał Krussk widniał żółty punkt. Czerwony punkt, który wskazywała czerwona linia zapewne był obiektem do likwidacji. Krussk wyszedł więc z budynku i ruszył tam, gdzie wskazywał nawigator. Po jakimś czasie trafił do jednej z niższych warstw Coruscantu. Do meliny pełnej brudu w różnych postaciach i robaków granitowych. Czerwony punkt znajdował się teraz w szarym budynku, który mógłby służyć za eksponat ukazujący działanie czasu.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krussk ostrożnie zbliżył się do rudery. Nie mógł sobie pozwolić na nieostrożny ruch. Mimo to, nie mógł sobie przestać wyobrażać swoich kłów zatapiających się w ludzkim ciele. Chciał poczuć krew w ustach, słuchać konających krzyków ofiary. Potrząsnął głową. Spokojnie Krussk, ten robak ma pewnie w żyłach dużo syfu. Obszedł budynek, sprawdzając ile ma wyjść, co jakiś czas zerkając na nawigator, sprawdzając czy jego ofiara nigdzie się nie wybiera. Kilka razy też, sprawdzał ile zajęłoby mu ewentualne wyciągnięcie pistoletu z kabury oraz odbezpieczenie go. Już jakiś czas z niego nie korzystał i miał nadzieję, że dalej potrafi nieźle celować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niedoszła ofiara nie zmieniała miejsca. Widocznie nie miała też zamiaru. Krussk zdecydował się wejść do środka, zapamiętując gdzie prowadzą dane drzwi wyjściowe. W środku panował półmrok, ponieważ wszystkie i tak niewielkie okna zabite były deskami. Były tu też schody prowadzące na górę i kilka starych, metalowych i zardzewiałych drzwi. Jedne były wyrwane i prowadziły w dół, do niewielkiej piwnicy. Nawigator wskazywał jednak na górę, bo wydawało się iż cel jest tuż nad Trandoshaninem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trandoshanin odruchowo spojrzał w górę. Już po ciebie idę, zatrute mięsko.

Wyciągnął pistolet, trzymając go w pogotowiu i ostrożnie zaczął wspinać się po schodach. Nie chciał wydawać niepotrzebnych dźwięków. Cały czas rozglądał się, szukając potencjalnych zagrożeń. Miał szczęście, w końcu widział nawet w całkowitych ciemnościach. Wszedł na górę i rozejrzał się po pierwszym piętrze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trandoshanin zastał otwarte drzwi do jednego z pokoi. Odór stęchlizny i kurzu wciskał się do nozdrzy Krusska. Pomieszczenie za drzwiami było pokryte kurzem, a zniszczone meble zagracały je, powodując że trudno było przejść i nie potknąć się o nic. Na jednym z zdezelowanych foteli ktoś siedział. Cel. Kobieta w wytartym, szarym kombinezonie o potarganych włosach nieokreślonego koloru. Podkrążone oczy wybijały się na tle szarej, niezdrowej cery. Poruszyła się, kiedy Krussk wszedł do środka. Ciekawe dlaczego Kel Dor mówił o niej jak o mężczyźnie...

- Czego tu szukasz, kretynie? - padło pytanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kiedy tylko otworzyła swoją gębę, Krussk wymierzył i strzelił w obie jej nogi. Niech nie ucieka, niech się boi. Krussk chciał poczuć jej strach, napawać się zwycięstwem i bezradnością swojej ofiary. Kto wie, może nawet rozszarpie jej gardło? Ta myśl cały czas strasznie go kusiła. Wyżyć się, jak od dawna się nie wyżywał. Przyniesie jej głowę Kel Dorowi w worku.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ofiara jednak jakby pzewidziała ruch Krusska. Po wystrzale okazało się, że podwinęła nogi. Trandoshanin po ćpunce spodziewałby się otępienia i wolnego tempa. Ofiara natomiast w mgnieniu oka doskoczyła do okna, kopnęła deski iwywarzyła je. Rękami chwyciła ramy i wyślizgnęła się na zewnątrz.Nawet nie spojrzała na niedoszłego łowcę nagród.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krusska zaskoczyło to co się stało. Zaklął, próbował trafić uciekinierkę, kiedy wyskakiwała przez okno. Szybko zawrócił, zbiegł po schodach na dół i wybiegł na zewnątrz budynku, jednocześnie odpalając nawigator.Cholera Krussk, miało być bez biegania! Spojrzał na położenie czerwonego punktu. Mimowolnie się uśmiechnął. Miał atut, łatwo go nie zgubi. Nie uciekniesz Krusskowi, podła szmato, a jak cię dorwę, pożałujesz, że próbowałaś uciec. Ruszył pędem za swoim celem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Kobieta w pewnym momencie mignęła kilkanaście metrów przed Krusskiem i ruszyła w jedną z bardziej zadbanych ulic. Widocznie miała zamiar wtopić się w tłum w jasnej części Coruscantu. Uciekając zastanawiała się, jak jaszczur mógł ją znaleźć. Co dwa dni zmieniała miejsce pobytu, poruszając się bez żadnego planu. Od czasu feralnego spotkania z Kel Dorem starała się ukrywać. Analizowała każdą chwilę spotkania, próbując rozwiązać problem.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Krussk ruszył pędem za kobietą. Po cholerę ofiara próbowała wtopić się w tłum, skoro wyróżniała się spośród mieszkańców planety swą szarością? Jeśli dobrze to zrobi, to po dogonieniu jej zastrzeli ją i zmyje się stąd, zanim ktokolwiek cokolwiek zauważy. Rękę z pistoletem przyłożył do kabury, żeby nie wzbudzać paniki wśród tłumu, lecz mieć szybki dostęp do broni.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Na ulicy na którą wbiegła było dużo ludzi. Nie tylko ludzi zresztą, bo społeczność na Coruscancie zawierała duży procent innych ras. Gwar panujący wśród tłumu odwracał uwagę i nie pozwalał się jaszczurowi skupić na zadaniu. Pełno ludzi, pełno pojazdów. Krussk mógłby błądzić między nimi, gdyby nagle, tuż koło niego nie padł strzał z blastera. Pocisk uderzył w mur, o centymetry mijając Trandoshanina.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ashklak! Krussk odruchowo schylił głowę i zasłonił ją ręką. Łapa odrośnie, głowa nie, choć strzał z blastera i tak się przebije przez cienką warstwę mięśni. Dobra koniec gierek! Szybkie spojrzenie na nawigator i trandoshanin ruszył pędem w odpowiednią stronę, rozpychając panikujący tłum. Przestał się kryć z tym, że ma w dłoni pistolet, ruszył pewnym biegiem za celem, starając się minimalnie obniżyć swój punkt ciężkości i stać się mniejszym dla strzelającej. Ja ci dam strzelać do Krusska! odgrażał się w myślach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ostry ból w ręce dał znać Trandoshaninowi o celności jednego z pocisków. Niedoszła fiara Krusska trafiła i starała się zrobić to jeszcze raz. Osmalony chodnik niedaleko Krusska i człowiek zwijający się i krzyczący coś, trzymając się kurczowo za nogę były kolejnym potwierdzeniem większej ilości strzałów. Nawigator wskazywał na miejsce niemal pokrywające się z miejscem, w którym stał Krussk. Wystarczyło spojrzeć w górę, na dach. Tam siedziała ta ludzka gnida, celując w jaszczura.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Głupi nawigator! Gdzie funkcja wyżej-niżej do jasnej cholery?! Nie wymagam przecież pełnego trójwymiaru! Krussk szybko wycelował w kobietę.

- Giń ssssszmato! - powiedział będąc już trochę zirytowanym, strzelając trzy razy w takim tempie, aby po każdym strzale odrobinę obniżyć pistolet, niwelując odrzut.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Niestety, cel w porę zauważył broń i przeturlał się, znikając z zasięgu wzroku Krusska. Punkt na ekranie urządzenia zaczął przesuwać się. Ćpunka uciekała, i miała nadzieję na skuteczność tej akcji. A przecież po postrzeleniu łowca nagród - bądź ktoś kto chce nim zostać - staje się jeszcze bardziej zacięty i żądny zemsty z dodatkiem krwi. Zwłaszcza wściekły Trandoshanin.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trandoshanin ponownie ruszył w pościg. Zaczął odrobinę sapać, nie był przyzwyczajony do takiego ganiania. Ręka bolała go i irytowała, miał ochotę ją sobie wyrwać, w końcu i tak wyrosłaby mu nowa. Ale nie teraz, teraz trzeba dopaść to samicowe ścierwo. I Kel Dor popamięta. Krussk mu da zwykłego kupca  igiełek! To popierdziela po dachach jak... coś co biega szybko. Zwykli dawacze w żyły mają słabszą kondycję.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

×
×
  • Utwórz nowe...