Skocz do zawartości

Equestria: Bounty Hunters


Arcybiskup z Canterbury

Recommended Posts

Nad Ponyville wstaje nowy dzień. Słońce za rozkazem Pani Dnia, Księżniczki Celestii wspina się powoli po nieboskłonie, zastępując Księżyc - Światło Nocy. Promienie leniwie ogarniają Equestrię, wspinając się po dachach domów i budząc ptaki. Rosa zaczyna kwitnąć na trawnikach, a mieszkańcy wolno i z ociąganiem porzucają łóżka, by zacząć dzień. Za chwilę uliczki zaroją się od jednorożców, kucyków ziemnych, a nawet pegazów. Za chwilę radosny gwar podniesie się w niewielkim, urokliwym miasteczku. Za chwilę sklepikarze otworzą swoje stoiska i wszystcy pójdą do pracy. Ale póki co, w zaspanym Ponyville słychać kroki tylko jednego osobnika. I nie jest on ani pegazem, ani jednorożcem, ani kucem ziemnym, ani nawet alicornem. Tajemniczy gość ma skrzydła. Nie jest jednak gryfem. Gryfy nie mają kopyt ani pasów. Nie jest też smokiem. Jest zebrą. Zebrą jedyną w swoim rodzaju, bo skrzydlatą. Samotnie przemierza ulice miasteczka...

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 58
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Ponyville... całkiem ładna ta wiocha, jak z obrazka. 

Słyszałem że tutejsi tubylcy są ponoć gościnni i mili dla przyjezdnych. Ciekawe który z nich pierwszy rzuci określenie ''mieszaniec'' albo ''potwór''. Nie raz już mnie tak nazywano, nie żebym się tym jakoś specjalnie przejmował. Nazywano już mnie gorzej, a ci którzy się na to ośmielili cóż... boleśnie się przekonali co to znaczy rzucać mi wyzwiska. 

Dobra nie należę do przystojniaków, zwłaszcza mając sporo blizn na gębie, i te upiorne pasy ale taki już mój urok. 

Haki obwiązane łańcuchami do przednich kopyt były naostrzone jak brzytwy, a przy tym tak usytuowane że dobycie ich było kwestią sekundy. Ta, świetny czas na upitolenie głowy czy poderżnięcie gardziołka wrogowi który się tego nie spodziewa. Mój kombinezon-zbroja, w kolorze czarno-ciemnozielonym, naszpikowany był na ramionach i nogach krótkimi acz ostrymi ćwiakami. Wspaniale błyszczały w tym porannym słońcu. 

Ale nie przybyłem tu nikogo zabijać. O nie, ja tu bardziej w celach rekreacyjnych jestem. Trochę odpocznę, nabiorę sił, coś zjem i ruszę dalej w poszukiwaniu nowych zleceń. Kasę mam to się najmie jakiś pokoik, i żarełko się kupi. Akurat jest ranek, to zaraz otworzą sklepy. Heh, aż się nie mogę doczekać ich min, tymczasem usiądnę na ławce i poczekam aż te mięczaki wylezą ze swoich domków.

Edytowano przez Ares Prime
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Oto pierwsze drzwi otworzyły się i wybiegł z nich zaspany, choć pełen werwy do pracy kuc ziemny o zielonym futrze i złotej grzywie. Na grzbiecie tkwiła torba wypchana tak, że sprawiała wrażenie niebezpiecznej... I zdolnej do wybuchu. W progu stanęła różowa klacz z fioletową, zmierzwioną grzywą. Machała współlokatorowi i żegnała się, po czym weszła do domu i zatrzasnęła drzwi. To by było na tyle, jeśli chodzi o pierwszy kontakt z mieszkańcami Ponyville. Zza jednego z domów wyszedł powoli pegaz w podeszłym wieku, taszczący za sobą wóz. Zauważył tajemniczego gościa i spojrzał najpierw na jego twarz, a potem na... dość specyficzny rodzaj podków na kopytach przybysza.

- Serwus, kolego. Ciekawe buty - rzucił i nie oglądając się, ruszył przed siebie. Nie wyglądał na przerażonego. Czyżby wada wzroku?

Edytowano przez Nocturnal Light
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

A to ci nowość... chyba typ był ślepy że nie zauważył haków i łańcuchów, o podkutych butach na tylnych nogach nie wspomnę.  Nie odpowiedziałem nic temu pegazowi, bo i po co? Leniwe rozwaliłem się na ławce i wyczekiwałem z wolna aż się okolica nieco ożywi. 

Zacząłem z nudów ostrzyć swój hak osełką. Co jak co, ale łowca nagród musi dbać o swoją broń, a wtedy broń zadba o jego. Stare motto mojego mistrza. 

Jednak to dziwne że nie wystraszył się mojego wyglądu. Taka tolerancja tutaj panuje? E, niemożliwe.

Edytowano przez Ares Prime
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pierwszy sklepik na niewielkim rynku w centrum Ponyville otwarł się. Piekarnia i krzątająca się w środku klacz. Kilka minut później otworzył się następny i następy... Rynek zaczął się zapełniać kucykami. Nie wszystkie zwracały uwagę na zebrę, a te których spojrzenia natrafiały na kopyta zebry albo odwracały wzrok szybko, albo pozdrawiały gościa z niepewnym i zawstydzonym uśmiechem na twarzy. Lockdown - bo tak na imię miał przybysz o groźnym wyglądzie - wpatrywał się swoimi czerwonymi ślepiami w każdego mieszkańca który go mijał. Kuce widocznie czuły się nieswojo w jeg obecności, ale żaden nie miał zamiaru wytknąć go kopytem, czy wyzywać. Dziwne. Za sobą usłyszał chrząknięcie z ktrego biła pewna sugestia... Sugestia sugerująca, że warto odwrócić się, bo autor dźwięku pragnie uwagi.

- Skąd wziąłeś te śmieszne buty? - zapytał źrebak o fioletowym futrze i czarnej, rozczochranej grzywie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Hak był już odpowiednio naostrzony więc z powrotem go owinąłem wokół nogi. Reszta mieszkańców już wychodziła ze swoich chałup, i bardzo słusznie że odwracali wzrok - niech cię boją. Niech uważają i lepiej niech nie wchodzą mi w drogę. Dla ich własnego dobra. 

Zaraz... ktoś się do mnie odzywa? Ciekawe kto to taki. Z tą myślą odwróciłem się i ujrzałem źrebaka. Eh jakież te dzieci są ciekawskie, niewinne i naiwne w swoim małym życiu. I pomyśleć że ja też kiedyś taki byłem. 

Zmrużyłem oczy złowrogo i spojrzałem surowo na źrebaka.

 

- To nie są buty mały. - odparłem pokazując mu jeden z owiniętych haków, który z pewnością wypatroszyłby go jak rybę albo jak kurczaka. - Spadaj do szkoły. - odparłem po czym wstałem i ruszyłem w kierunku rynku. Pora kupić jakieś żarcie. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Do szkoły? Masz się za ważniaka, ty... ty... ty zebro? Bo co, bo jak mały to do szkoły muszę chodzić? I tu cię zagnę bo chodzę do przedszkola, draniu! - wydzierał się mały. Nie fatygował się jednak żeby iść i nagadać skrzydlatemu samcowi zebry. Jakimś cudem haki nie zrobiły na nim wrażenia, a w każdym razie nie takie, na jakie Lockdown liczył. Może jednak tolerancja nie jest tak dobra jak mu się wydawało?

Zapach dochodzący z piekarni przywabił już kilka kucy, które stały w niezbyt licznej kolejce. Sprzedawczyni wymieniała kilka krótkich zdań z każdym, traktując małą konwersację niby rytułał, do którego uśmiech był elementem niezbędnym.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zignorowałem źrebaka całkowicie go olewając. Młode to to  i głupie. Może jak przeżyje kilkanaście lat to trochę zmądrzeje. 

Ale cóż ja widzę! Piekarnia, atem  gdzie piekarnia tam i świeżo pieczony chleb, taki jak lubię.  Nieśpiesznie zatem ruszyłem w kierunku piekarni ze szlachetnym zamiarem nabycia pieczywa na śniadanko. Ciekawe czy inni uciekną, czy nie? Widzę też że sprzedawczyni lubi pogawędzić sobie z każdym klientem. Hehehhe, na pewno powali ją moja jakże przystojna twarz i urocze kiełki. Na razie czekam na swoją kolej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ci którzy stali w kolejce powoli przesuwali się naprzód. Lockdown zajął miejsce i czekał na swoją kolej. Wreszcie nadeszła.Sprzedawczyni zmierzyła go wzrokiem.

- Witam pana. Nigdy jeszcze tu pana nie widziałam. Pan na stałe, czy tylko przejazdem? Och, i co pan sobie życzy? - zapytała. Mimo iż uśmiech, choć trochę zawstydzony nie schodził z twarzy klaczy, starała się omijać oczy zebry i unikać kontaktu wzrokowego. Dwójka klientów stanęła już za Lockdownem, czekając na swoją kolej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Przejazdem, jestem tu tylko na parę dni ślicznotko. - odparłem do sprzedawczyni uśmiechając się i ukazując swoje spiłowane w kły zęby. - Poproszę duży, świeży bochen chleba. I informację gdzie tutaj można wynająć pokój, i napić się czegoś mocniejszego niż cyder. - po czym wyjąłem z sakwy należność za chleb i zapłaciłem. Jeszcze tylko usłyszeć od klaczy informacje gdzie tu można się zatrzymać i idę dalej. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Oczywiście - mruknęła klacz. Spakowała chleb do papierowej torby i podała skrzydlatemu, po czym wzięła zapłatę za chleb.

- Pokój... Można wynająć pokój o, tam - wskazała na dom kilkadziesiąt metrów dalej. - Gospody w której sprzedawałoby się mocne trunki tutaj nie mamy... Przykro mi. Ale zaraz... Nie, jest jedna. Ale nie polecam się tam zapuszczać. Jest poza Ponyville. To zapadła dziura. Niewarta odwiedzenia. Gdyby jednak chciał pan... To tamtą ścieżką, aż pod las, a potem w lewo - powiedziała klacz. - Do widzenia i miłego pobytu życzę!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Z każdym słowem klaczy coraz bardziej w środku się uśmiechałem. Zapadła dziura? Nie warta odwiedzenia? Ha, to i pewnie na karczemną burdę da się tam załapać! Uwielbiam takie rozrywki. Zabrałem kupiony towar, i ruszyłem do następnego stoiska kupić jakieś warzywka do chleba. Jakieś pomidory albo marchewki, i może jeszcze coś do picia. Potem śniadanie i idziemy wynająć pokoik. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W pierwszym stoisku stał ogier który z zapałem wykonywał swoją pracę. Nie przestraszył się Lockdowna i - w przeciwieństwie do klaczy z piekarni - nie bał się jego wzroku. Mimo to był mniej rozmowny, choć uprzejmości nie sposób było mu odmówić. W następnym stoisku znów stała klacz, tym razem dość gburowata i zdecydowanie mniej miła niż poprzedni sprzedawcy. Teraz przyszedł czas na wynajęcie pokoju.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój nie zając nie ucieknie. Trza coś opierdzielić na masę, bo już solidnie zgłodniałem. W tym celu rozłożyłem skrzydła i wzbiłem się w powietrze, wybierając sobie niewielką chmurkę na miejsce spożycia śniadania. 

No... całkiem smaczne mają tutaj żarcie, chleb dobrze wypieczony warzywa świeże jakby dziś rano zrywane z krzaka. Niezłe niezłe. 

Zjadłem wszytsko co do okruszka i leniwie zleciałem na dół, prosto do drzwi tej gospody. Wszedłem otwierając z kopa drzwi. Grunt to kultura nie? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Trzask rozszedł się po budynku. Kuc będący najbliżej drzwi, na zewnątrz, spojrzał na Lockdowna z niesmakiem i ruszył dalej w swoją stronę. Do holu wpadła wysoka klacz, zaalarmowana hukiem. Omiotła samca zebry wzrokiem.

- Oczywiście był to wiatr, prawda? Kulturalny kuc, czy tam zebra nie uderzyłby tak głośno drzwiami SPECJALNIE, dbrze mówię? - zmrużyła oczy.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jeżeli twoja osoba jeszcze raz odważy się na nokautowanie drzwi, nie. W przeciwnym razie sądzę, że będę w stanie znaleźć dla ciebie pokój. A twoich usług mi nie potrzeba. To jak? - zapytała. Stanęła za biurkiem stojącym kło drzwi i otwarła leżący przed sobą zeszyt.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mogło być gorzej prze pani. Zawsze mogłem zapukać używając do tego czyjejś głowy. Hahahahaha. - zaśmiałem się ze swojego żartu, bo dla mnie był naprawdę przedni. - Dobrze szefowo, ja  tu zabawię góra 3 dni może nawet krócej. Ile będzie kosztować wynajęcie pokoju na ten czas? 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Cholera, strasznie drogo... - skrzywiłem się. 15 monet to kupa kasy, prawie połowa tego co mam. - Hm... dobra wezmę póki co jeden dzień począwszy od teraz. - wysupłałem ze swojej sakwy na pancerzu 5 monet i podałem właścicielce. - Rozumiem że szefowa się nie orientuje kto w tej mieścinie wzywa chojraków na zamówienie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tutaj raczej rzadko dochodzi do spotkań z monstrami, albo do przestępstw. Pod lasem jest gospoda. Idź i tam sprawdź czy ktoś się może w tym temacie orientuje. W Ponyville panuje spokój. W końcu zawdzięczamy wszystko Twilight Sparkle i jej przyjaciółkom, które nas chronią - powiedziała klacz i monety. z szuflady w biurku wyjęła klucz do pokoju i podała Lockdownowi.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dzięki za cynk szefowo. Zapamiętam. - odparłem i udałem się najpierw obejrzeć swoje tymczasowe lokum. Potem rozejrzę się dokładniej po tej mieścinie, i może odwiedzę tą całą Twilight Sparkle. Coś o niej slyszałem podczas swoich wędrówek, ponoć jest dość sławna i mocna w magii. Jak sprawdzę już ten swój pokój za 5 monet, to niezwłocznie pójdę do gospody. Co prawda nieco za wsześnie na picie wysokooktanowych trunków, ale co tam. Lockdown ma ochotę zalać robala.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój był średniej wielkości. Okno wychodziło na jedną z ulic Ponyville. Ściany pomalowane były na biało, podobnie jak sufit. Podłoga składała się z jasnych desek. W pokoju stało łóżko, szafa, mała biurko i szafka nocna, na której stała lampa ze swiecą w środku. Pomieszczeie było jasne i czyste.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Całkiem ładny ten kurnik, ale dla mnie nieco za biało. 

Ponieważ bagaży nie miałem zamknąłem z powrotem drzwi i schowałem klucz. To teraz do gospody. 

Szefowa mówiła że to gdzieś na skraju puszczy, a najszybciej tam będę drogą powietrzną. Wyszedłem więc z budynku, i wzbiłem się do góry w celu znalezienia tej gospody z powietrza. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...