Skocz do zawartości

Arena IV - Zmara vs Wilczyca27 [zakończony]


Arena IV  

9 użytkowników zagłosowało

  1. 1. Kto zwyciężył w tym pojedynku?

    • Wilczyca27
      1
    • Zmara
      8


Recommended Posts

Zbliżało się południe, słońce zaczynało coraz mocniej prażyć. Alexsuz odstawił karafkę z wodą i rozejrzał się po publice. Ktoś mógłby pomyśleć że tyle magicznych pokazów na raz mogło znudzić widza. Lecz nie tutaj, euforie tłumu można było wyczuć niczym powiew wiatru. Uśmiechnął się i chwycił za mikrofon.

the_magic_duel_by_jrenon-d5my48b.jpg

- Drodzy Państwo, pragnę przedstawić następnych kandydatów w naszym turnieju. Tym razem zaszczyciła nas też płeć piękna. Wilczyca27, choć nie ma nic na myśli to mimo tego lubi steampunk i klimaty mafijne. Oby Rodzina nic nie miała przeciw jej oponentowi. Dzisiaj jej przeciwnikiem będzie Zmara, dość nietypowy mag który posiada cała gamę umiejętności. Kto okaże się lepszy? Zaczynamy!

Edytowano przez Hoffman
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Dzień był dość pochmurny, lecz nie zniechęcało to tłumu, który krzyczał zażarcie, nie mogąc się doczekać pojedynku. Nie czekali jednak długo.

Z jednego końca areny wyszła Wilczyca. Była ubrana w czarne dżinsowe spodnie z zapinanymi na pasy dużymi butami. Do tego granatowa bluzka, w większości zasłonięta przez metalowe  płyty pokryte rurkami i święcącymi się na niebiesko diodami. Miała krótką czarną kurtkę z kapturem rzucającym mroczny cień na twarz, i rękawami sięgającymi łokci. Reszta rąk była niewidoczna przez coś w rodzaju rękawicy, która, wykonana w podobnym stylu, co płyty na klatce piersiowej, ciągnęła się aż do dłoni, pokrywając tylko ich górną część, spód zaś był okryty bandażami. Szyje i połowę twarzy (do nosa włącznie) miała przykrytą ciemnoczerwonym szalem. Gdy stanęła na arenie, wyciągnęła ręce. Palce zaczęły się iskrzyć, a między dłońmi pojawiły się błyskawice. Szpanowała nimi przez chwilę przed tłumem, by zaraz wywołać ogień między dłońmi, który również zdawała się po części kontrolować. Tłum widząc to krzyczał jeszcze głośniej.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dzień był niskich lotów, ponieważ nad areną i okolicami… moment… „zaczęło mocniej prażyć” i „dzień był dość pochmurny”. Ok… Więc jakkolwiek by nie było, to zebrały się tłumy ludzi. Wszyscy siedzieli i z napięciem czekali na nadchodzący pojedynek. Alexsuz rozpoczął przemowę równie szybko, jak ją skończył, po czym ulotnił się niewiadomo gdzie. Widownia z niecierpliwością czekała na przybycie pojedynkowiczów.

 

 

Pierwsza zjawiła się Wilczyca, która przybyła na arenę wywołując falę wrzasków i wiwatów swoim wyglądem, jak i ukazując swoje umiejętności w manipulowaniu błyskawicami i jednym z najniebezpieczniejszych żywiołów, jakim był ogień. Wszyscy byli zafascynowani jej umiejętnościami, lecz na twarzach kilku obserwujących ten pokaz ukazał się grymas. Dlaczego? Ponieważ nigdzie nie można było zauważyć jej przeciwniczki, Zmary.

 

 

Organizatorzy sprawdzili szatnie i okolice areny w poszukiwaniu młodzieńca, aczkolwiek nie mogli go nigdzie znaleźć. Gdy już zamierzano odwołać spotkanie, z pola bitwy rozległ się długi, przeraźliwy krzyk. Wszyscy zwrócili wzrok w miejsce, z którego począł dochodzić ten niepokojący dźwięk. Ku ich zaskoczeniu ujrzeli ludzkich rozmiarów, fioletowy portal, który pojawił się znikąd. Nagle wybiegła z niego postać w długich, czarnych włosach z nienaturalnie szerokim uśmiechem i ogromnymi oczyma pozbawionymi powiek. Ubrana była w białą bluzę z kapturem i czarne spodnie wraz z butami w tym samym kolorze. W ręku ściskała nóż i biegła wprost na Wilczycę. W połowie drogi postać zatrzymała się. Stanęła jak wryta i rozejrzała się na zdziwione, a zarazem przerażone, twarze widzów, a następnie spojrzała bezpośrednio na przeciwniczkę. Z kieszeni bluzy wyjęła zegarek kieszonkowy i spojrzała na godzinę. Kurde! Znów mi się zegarek rozregulował. Pomyślał Zmara, po czym pstryknięciem palców zamknął za sobą portal, z którego wypadła odcięta macka.

 

-Przepraszam wszystkich za spóźnienie! To przez mój zegarek, znów się zepsuł! Mam nadzieję, że nie musieliście długo czekać! Przepraszam i Ciebie, Panno Wilczyco. Jestem Zmara i miło mi poznać mego kolejnego przeciwnika. – skończył. Oddalił się na miejsce w którym wcześniej pojawił się portal i podniósł mackę z podłoża. Schował ją do kieszeni i klasnął dłońmi.

 

Pod chłopakiem pojawił się okrągły cień o średnicy dwóch metrów. Zmara momentalnie w nim zniknął, zupełnie jakby wpadł w przepaść. Jakąś sekundę później pojawił się w tym samym miejscu, ubrany w garnitur, rękawiczki, fedorę i muszkę. Całość utrzymywała się w jednakowej kolorystyce, czyli koloru, którego był jego płaszcz w którym zazwyczaj podróżuje. Jego twarz była już normalna, jedynym co się nie zmieniło, była długość jego włosów, wydobywających się spod fedory.

 

 

-Na turnieju trzeba jakoś wyglądać! Niech jednak nie zmyli Was mój garnitur, to nadal mój płaszcz, aczkolwiek przybrał formę garnituru. Wilczyco, możemy przejść do prawidłowej części spotkania, chyba że przed oficjalnym jego otwarciem masz na coś ochotę. Mogę uraczyć Pannę filiżanką dobrej kawy, herbaty, a na deser proponuję ciasto. Jest przepyszne. – wypowiedział ostatnie słowa z widoczną ślinką, cieknącą mu po brodzie. Zmara zauważył ten nietakt, więc wyjął z garnituru chusteczkę i wytarł się nią, a następnie rzucił ją na ziemię i przygniótł pantoflem.

 

 

Rozejrzał się jeszcze dookoła, czekając na odpowiedź rywali. Spory tłum nam się tu zebrał Vlad. Szkoda, że poprzedni pojedynek nie przyciągnął takich tumów. Zamyślił się. Zaczął analizować otoczenie. Zauważył, że ostroś jego wzroku znacznie się poprawiła od pojedynku z Fiskiem. Przeszczep oczu zrobił swoje, nie powiem. Tymczasem oponentka była już gotowa na odpowiedź…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilczyca obserwowała wszystko spokojnym spojrzeniem. Jej oczy świeciły niebieskim światłem.

- Mi także miło jest pana poznać. Dziękuje za troskę, jednak niestety muszę odmówić. Może po walce.

Szalony, to dobrze - Pomyślała. Uniosła ręce w górę i w niebo wystrzeliły błyskawice. Następnie opuściła ręce na wysokość bioder i uformowała elektryczną kulę.

- Thunder take... to znaczy pokaż mi na co cię stać.

Najpierw coś łatwego. Wystrzeliła w jego kierunku wcześniej uformowaną kulę. Nie chciała za szybko stracić nad sobą panowania.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Przeciwniczka odezwała się. Pana? Garnitur aż tak mnie postarza? Hmm… To jest turniej, a nie zwyczajny pojedynek, trzeba zachować pozory. Maniery, ahh… maniery! Wilczyca opuściła dłonie i uformowała kulę elektryczną. Wypowiedziała jeszcze kilka słów, po czym cisnęła we mnie swym tworem. Coś takiego? Naprawdę? Albo ma mnie za słabeusza, albo mnie testuje. Albo nie potrafi nic lepszego… Nie! Na pewno potrafi coś więcej, wiedziała, na co się szykuje, zapisując się do turnieju. Test? Tak, to musiało być to. Mam inteligentną oponentkę, nie pomyślę. Niestety, gorzej nie mogła wybrać. Trzeba się szybko rozstawić… Skończył rozmyślać, gdyż kula była już blisko. Zmara działał jednak szybciej. Z jego rękawiczek wyłoniła się kryształowa kula wielkością dorównującą wielkości głowy. Wystawił ją przed siebie i pozwolił, by pocisk uderzył wprost w kulę. Ta zaświeciła się błękitnym promieniem, a z jej powierzchni emitowały wyładowania.

 

-Dziękuję za próbkę swych umiejętności, aczkolwiek nie musisz mnie testować aż tak słabymi sztuczkami. Następnym razem uderz we mnie czymś lepszym – skończył i uśmiechnął się w swój nietypowy sposób. W tym samym momencie kula zaczęła się unosić na wysokości głowy Zmary. On sam zaś wystawił obie ręce przed siebie, a dłonie skierował ku górze, prostopadle do podłoża.

-Kai! Raiton! – wykrzyknął, a za dziewczyną, na samym krańcu areny, wyłonił się skalny piedestał z półokrągłym wyżłobieniem. Znajdował się na nim symbol błyskawicy. Kula zadrżała i z zawrotną prędkością skierowała w stronę piedestału, tylko o kilka centymetrów mijając głowę rywalki młodzieńca.

 

-Przepraszam! Powinienem lepiej celować. – Wiedział, że to nie było regulaminowe, ale przecież nic poważniejszego by się jej nie stało. No dobra, nie był zdolny do tak trywialnego posunięcia. Jestem zdecydowanie za dobry. Podkręćmy trochę tempo tego pojedynku. Vlad! Już się robi!

Przez ten czas chłopak sięgnął prawą dłonią do wewnętrznej kieszeni marynarki i wydobył z niej sporą talię kart i kostkę k6. Złapał kostkę w wolną dłoń, chuchnął na szczęście i wyrzucił w powietrze. Gdy spadała, schylił się i uśmiechnął. Pstryknął palcami. Kostka wyparowała, a talia kart zaczęła lewitować wokół niego. Było ich dwadzieścia i jeszcze dwie.

 

 

-To mój szczęśliwy dzień. Zagramy sobie w grę, która już od dawna przestała nią być. Ograniczymy się tylko do Arkan Wielkich. Obok ciebie właśnie pojawiła się taka sama talia kart, co i moja. Możesz ich użyć, ale to ja decyduję, o konkretnym działaniu karty, jak i o tym, jaką kartę wyciągniesz. Zasada pierwsza: Ogólny zarys musi być niezmienny. Tłumacząc: karta „The World” musi mieć jakiś związek ze światem lub terenem, „The Fool” z czymś głupim, zaskakującym. To samo tyczy się pozostałych. Zasada druga: Jeśli już ustalę działanie karty, nie mogę go już zmienić. Zasada trzecia: Obie talie mają te same działania. Zasada czwarta: Po skończeniu efektu, karta spala się. Zasada piąta: Nie ma dwóch identycznych kart w talii. To, czy będziesz chciała ich użyć, to tylko i wyłącznie Twoja decyzja. Musisz jednak podjąć ją teraz. Gdy ja będę dobierał kartę, ty również. – skończył.

 

 

Zaryzykujesz? Czy pozostaniesz przy swoim? Szósta zasada pozostanie między nami Vlad. Mam nadzieję, że już zdołałeś się przygotować. Przekazał swojemu partnerowi sygnał. Teraz wystarczyło czekać na decyzję Wilczycy. Nie chcąc marnować czasu, Zmara sięgnął do lewej kieszeni spodni i wyjął z niej scyzoryk. „Balisonga” – nóż motylkowy. Czarne ostrze, rękojeść biała, bez zdobień. Podziurawiona. Zaczął się nim bawić, otwierać i zamykać. Kula za przeciwniczką nadal promieniowała.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wilczyca tylko przytaknęła, gdy jej przeciwnik odezwał się po raz pierwszy, zaraz po pochłonięciu jej czaru. Następnie wszystko działo się trochę zbyt szybko. Dziewczyna nie wiedziała, jak zareagować. Gdy jednak o mało nie dostała w głowę latającą kulą, wyprowadziło ją z równowagi. Przynajmniej jej przeciwnik raczył przeprosić. Gdy zaczął tłumaczyć zasady gry, coraz większy mętlik tworzył się w jej głowie.

- Myślałam, że będziemy walczyć, a nie grać w karty. Mówiąc walka mam na myśli sińce, złamania i pot. Ręka w rękę, czar w czar... Dlaczego miałabym niby zagrać w... to?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Ręka w rękę, czar w czar… Jakież to trywialne. Ale podoba mi się, karty na bok. Trzeba się zabawić w starym, dobrym stylu. Pstryk! Karty leżące obok Wilczycy zniknęły. Wokół Zmary nadal orbitowały Wielkie Arkany tarota, aczkolwiek chwilowo przestał zwracać na nie uwagę.

 

-Dobrze więc. Gra urozmaiciłaby zabawę, lecz skoro wolisz zabawić się w pojedynek, to mam Pannie do powiedzenia jedno. Zatańczmy! – wykrzyknął, po czym zrobił piruet w powietrzu i przyklęknął na jedno kolano. W jego ręce pojawił się pistolet przypominający wyglądem skałkowy. Wycelował nim w przeciwniczkę i mruknął do niej.

 

-Paktujemy… – szepnął i nacisnął spust. Z gnata wyleciał jeden, dużych rozmiarów, oślepiająco żółty pocisk, który leciał z wielce szybką prędkością w stronę rywalki. W połowie drogi rozleciał się na ogromną liczbę mniejszych, aczkolwiek równie niebezpiecznych, magicznych kul. Wszystkie obrały sobie za cel stojącą przed Zmarą dziewczynę i nie pomylą jej z żadnym innym obiektem – były naprowadzane. W tym samym czasie Zmara zdjął swoje nakrycie głowy i wyjął z niego typową, ale jakże zabójczą katanę. Spojrzał w stronę serwetki i scyzoryka, które po jednym wprawnym ruchem jego dłoni, znalazły się obok siebie. Oba przedmioty zaczęły jasno świecić niebieskim światłem, po czym zaczęły zmieniać swoją formę. W tym momencie, kilka metrów od młodzieńca, stała jego dokładna kopia, w takim samym stroju. Różnicą była ich kolorystyka. Ubiór postaci, która wyrosła obok niczym kwiat, miała dokładnie przeciwne kolory, do tych Zmary. Biała skóra, biały garnitur. Brak miecza i pistoletu przy sobie. Uśmiechnął się szeroko i rzekł:

 

 

-Witajcie! Zwą mnie Vladimir i niezmiernie miło mi Was wszystkich poznać! Uszanowanie dla Panny Wilczycy, która teraz jest chyba zajęta innymi sprawami…

 

-Dobrze, przestań się już popisywać swą dykcją i przygotuj się.

 

Vlad spojrzał na swego towarzysza z irytacją, ale nic nie powiedział. Stał tylko na uboczu i nic nie robił. Zresztą… w tej chwili obaj nic nie robili, czekając tylko na to, co zrobi teraz ich rywalka. I będą tak stać.. Oj, jednak nie. Zmara wbił swoją broń w ziemię i zaczął wykonywać skomplikowane ruchy dłońmi. Wokół niego pojawiały się runy w czerwonym kolorze. Lewitowały mniej więcej w odległości metra od maga i co sekundę pojawiało się ich znacznie więcej. Dłonie zastygły w jednej pozycji. Uniósł je teraz w górę, a wszystkie symbole zaczęły łączyć się niewidoczną nicią energetyczną. To tak na wszelki wypadek. Jeśli zechce się do mnie zbliżyć, nic mi nie będzie groziło. Teraz patrzył się sennym wzrokiem na to, co robi jego antagonistka i śledzi każdy jej ruch, jakby starając się go zapamiętać. Oparł się na rękojeści ostrza i czekał…

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

W porządku, czas sprawdzić kto zwyciężył i kto przechodzi do drugiej rundy turnieju. Oto wyniki głosowania:

 

Wilczyca27 - 1

Zmara - 8

 

Mając na swym koncie znaczną przewagę Zmara wygrywa to starcie i awansuje do drugiej rundy turnieju! Gratulujemy i życzymy powodzenia w przyszłych pojedynkach!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gość
Temat jest zablokowany i nie można w nim pisać.
×
×
  • Utwórz nowe...