Skocz do zawartości

W podróży za marzeniami - Magnus (Ares Prime)


Draco Brae

Recommended Posts

- No nie wiem Pani Jeziora... gdy ostatnio zraniłem tym mieczem Ganayera, nie zrobiło to na nim większego wrażenia. Nawet ni osłabł. Ale najpierw pozbądźmy się tego tutaj. Potrafisz może stworzyć coś w rodzaju golema z lodu? Może zdołaby go choć na chwilę unieruchomić, a ja wypróbowałbym moc tego miecza. - odparłem do Shivy, i myślałem nad tym jak by się tu zbliżyć do dziada, żeby nie skończyć w kawałkach.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 776
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

~ Możliwe, że z tym władcą chaosu, trzeba będzie inaczej walczyć, albo po prostu jest na tyle potężny, że mu niewielki ubytek nie przeszkadza. Teraz jednak trzeba zająć się tym tu.

- Mogę tak was trzymać tygodniami. Moje ciało wytrzyma nawet miesiąc bez wody i jedzenia. A jak z wami? - prowokował Life.

Pozostało Ci dokładnie zaplanować atak, Shiva na pewno w jakiś sposób Cię wesprze. Może nawet osłoni przed niektórymi atakami. Zawsze możesz to z nią skonsultować.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Nie słuchałem swój wroga. Miałem teraz jeden cel - pozbawić go życia. Skupiam sie głownie na ataku, celując w witalne punkty na jego ciele. I nagle przyszła mi do głowy pewna myśl... - Shiva.. czy potrafisz przelać nieco swojej magi w ten miecz? Skoro obrażenia fizyczne mu nie są bardzo straszne... to może zranienie magiczną bronią zrobi mu krzywdę...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

~ Świetna myśl! ~ stwierdziła Shiva.

Czułeś jak Patronka Magii przesyca pomieszczenie swą mocą. To zapowiadało finał tego przedstawienia. Czułeś to w kościach, że czyjaś krew dziś będzie użyźniać ten świat. Płatki śniegu delikatnie wirowały w pomieszczeniu, a Ty sam czekałeś na znak. Life również oczekiwał końca waszej walki. Słyszałeś nieraz opowieści, że tuż przed końcem żywota, widzi się coś na wzór filmu z własnego życia. Ta myśl zagnieździła się w Tobie na dobre. Teraz już tylko ułamki sekund dzieliły Cię od wyniku starcia. Wszyscy czekaliście na jakiś znak, każde z was było niczym posąg. Oddech był powolny i spokojny. Wciąż jednak rozpraszała Cię myśl, o tym, że wszystko może się dziś skończyć. Chwilami nawet wydawało Ci się, że wołają Cię przodkowie, Ci sami z którymi odbyłeś rytuał by zdobyć tatuaże. Nagle wszystko zostało przerwane cichym zgrzytnięciem zbroi. Shiva nie zrobiłaby tego, gdyby nie była gotowa. Wiedziała, że zrozumiesz i tak właśnie było. Zaszarżowałeś, by przebić potwora mieczem. Niby dzielił was mały dystans, a jednak wszystko działo się wolno. Nie bałeś się, a straszne myśli o końcu uciekły. Widziałeś, jak Life broni się przed nawałnicą lodu i wody. Jego uwaga była bardzo podzielona. Jego prawe skrzydło nacierało, by Cię zmiażdżyć, a jedna z modliszkowatych kończyn pędziła, by rozciąć Twoje ciało z chirurgiczną precyzją. Była tam jednak luka, nieco u podstawy atakującej kończyny. Serce. Czułeś jak ostrze, które pchasz prosto ku wrogowi, emanuje esencją mocy Patronki. Nim dosięgnąłeś wroga ujrzałeś swój dom i dzieciństwo. Swoje szczeniackie lata, ten obraz gdzieś w umyśle przeminął, ustąpił wspomnieniu wspólnej pracy z ojcem. Ale i to nie trwało długo, bo szybko popędziło dalej, prosto do rozpoczęcia swojej podróży. Potem każdy kraj z kolei, aż do tego miejsca. Wszystko co widziałeś mijało niesamowicie szybko i nagle zgasło na ostatnim obrazie, pysku potwora.

Byłeś szybszy, a może miałeś szczęście? Nie mogłeś tego jasno stwierdzić, jednak powykrzywiany miecz dosięgnął Life'a, ale nie tylko on. Był tam jeszcze lód w jego ranie. Ciężko dyszałeś, a nogi były jak z waty. Obok Ciebie były dwa grube, lodowe filary. Ktoś Cię uratował... Chimera zakaszlała i wypluła sporo czerwonej niczym najpiękniejsze rubiny, krwi.

- Ahh... To koniec? - spytał się ściszonym głosem Life. Wreszcie masywne cielsko ugięło się pod swoim ciężarem i delikatnie opadło na ziemie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Koniec ty maszkaro... - warknąłem, i jeszcze wbiłem mu ostrze w głowę, niemal po rękojeść. Tak dla pewności. - Żebyś czasem nie ożył... Dobra, jeden oszołom z głowy. Trzeba zobaczyć co z dziewczynami, więc podchodzię do Twi i Shivy. - Hej, kochane... jak się czujecie... Shiva, Twiley.. co z wami?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Gdy wbiłeś ostatecznie miecz w głowę Life, ten zamienił się w kamień. Teraz nie miałeś wątpliwości, szukaliście tego artefaktu. Już miałeś odejść, jednak zatrzymałeś się. Musiałeś spojrzeć na pokonanego. Ten przyjął śmierć z godnością, zamknął oczy i tak został uwieczniony. Dopiero po tym zbliżyłeś się do towarzyszek. Twi, wciąż zdawała się nieobecna.

- Brutalne Magnusie -stwierdziła ponuro Shiva. - Zabijanie nie powinno leżeć w naturze kucyków, nawet jeśli wróg był gotów nas zabić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie miałem wyboru. Albo on, albo my, trzeciej opcji nie było w tym przypadku. Podczas wyprawy... musiałem kilka razy pozbawić życia. Jednak to były bestie które chciały mnie zabić, i miałem skończyć jako ich obiad? Nie myśl jednak że czerpię przyjemność pozbawiania kogoś życia. Ale... gdzieś tam w głębi żal mi go. Kiedyś był kucykiem, jak my... oby teraz odnalazł spokój. Po praz pierwszy zabiłem kogoś... to.. straszne. Ale musiałem to zrobić, żeby bronić swych przyjaciół. Może kiedyż za to zapłacę, ale teraz najważniejsza jest nasza misja, i moje przyjaciółki. - Dobrze, zostawmy ten temat w spokoju. Shiva - jak wygląda sytuacja z pięczętowaniem Thanatosa. Chyba przerwałaś tą czynność, żeby mi pomóc. Lepiej dokończmy to zadanie, i zabierajmy się stąd. Martwię sie o Twilight..

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Śmiem powiedzieć, że spokoju nie zazna. Czuję, że spełni on jeszcze jakąś rolę - odparła Shiva i skierowała się w dół schodów. - Rytuału nie mogę dokończyć. Raz przerwany, ma pewien czas odnowienia. Okrągły cykl księżyca, bowiem właśnie od niego zależą pływy wody, mojego żywiołu. Zaś jeśli chodzi o naszą geniuszkę, nie wytrzymała fizycznie atmosfery i wciąż jest nieprzytomna. Pozwólmy jej odpocząć.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- eh... nie mamy tyle czasu żeby czekać okrągły cykl Księżyca, Gatener wtedy skrzywdzi Derpy. Przynajmniej wiemy że szuka tego miecza. Pytanie brzmi - co dalej? Bo powiem szczerze - jesteśmy wszytscy zmęczeni, nawet ja. Musimy odpocząć, a nie wiemy ile czasu na pozostało do powrotu do wieży. Zanoszenie miecza Gatanyerowi też nie jest dobrym pomysłem... Uh... chyba.. chyba.. mi słabo.... Zachwiałem się i upadłem... byłem zmęczony... chciałem się tylko trochę przespać....

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Mamy jeszcze sporo czasu, skorzystaj z niego.

Powietrze od razu się ociepliło. Shiva zagrodziła wejścia do pomieszczenia w którym byliście za pomocą lodu i czekała. Ty również czekałeś, ale nie na to co Shiva, tylko na sen. Powieki same się zamknęły i zasnąłeś. Byłeś zbyt zmęczony, by śnić. Jednak czułeś jak czas upływa, a z nim odpływa zmęczenie. Mimo wszystkich wrażeń, objawił Ci się senny obraz. Timber. Bawiłeś się z nim na łące. Nagle zaczął wyć. Jednak jego nawoływanie nie było ze snu... Zerwałeś się z miejsca i znów usłyszałeś zew swojego przyjaciela. Wciąż był w zamku i był żywy! Shiva zdawała się z kimś rozmawiać.

- Czas pokaże...

- Mamy artefakt, ale oddać go nie możemy. To byłoby szaleństwo - stwierdziła Twilight.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ah... nie ma to jak pokrzepiajacy sen. Przeciagnąłem się aż ki kości zatrzeszczały, odzyskałem sporą dawkę sił. Eh.. jeszcze jakby tak porządne śniadanie, to byłbym w siódmym niebie. Zamiast tego byliśmy w tym zamkowym piekle. Usłyszałem też wycie Timbera, czyli mój brat też żył, i był gdzieś w tym zamku! Wiedziałem że nie da sobie zrobić krzywdy, ale jego też trzeba znaleźć. Ale Twi doszła już do siebie, co bardzo mnie ucieszyło. - Uch.. nie ma to jak odrobina snu... A o czym tak dyskutujecie moje drogie? - spytałem niemal czule.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight w zbroi odwróciła się do Ciebie. Klacz zaczęła do Ciebie podchodzić.

- O tym co dalej Magnusie. Dobrze, że wstałeś, da nam to możliwość ruszenia, zwłaszcza, że już świt - odparła Twilight. Potem dolewitowala do Ciebie lodowy kubek z woda. - Proszę. Poza tym, razem z Shiva wpadlysmy na pomysł, by za pomocą miecza pokonać Thanatosa. Wpierw będzie jednak trzeba go znaleźć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Dziękuję... - wypiłem lapczywie wodę, była zimna ale przepyszna. - Hm... mniemam że zniszczenie jego szczątków nic nie da? Zatem pora ruszyć zady z tej wieży. Co do Thanatosa... to sądzę że sam nas odnajdzie. Lepiej zabierajmy się stąd. Przydało by się też znaleść Timbera, wiem że on nadal żyje. Może to dziwne... ale on ma niesamowity instynk znajdowania potrzenych rzeczy. Z pewnością gdzieś na nas czeka przy czymś co nam pomoże w naszej misji. Twi... chcesz zostać w zbroi, czy mam ją z powrotem włożyć na siebie?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight spojrzała w stronę zejścia z wieży i westchnęła cicho.

- Zbroja nie robi mi różnicy, to Shiva ją taszczy. Jednak jeśli chodzi o dalszą podróż... To gdzie sugerujesz iść wpierw? Sala bankietowa i przejście, które ominęliśmy czy plac treningowy, dla blaszaków? Chyba, że masz jakiś plan odnośnie ratowania wpierw Derpy...

______________________________________________

Wyciągnę z Ciebie wreszcie co z multi czy nie xD?

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Wracamy do sali bankietowej. Ta opcja wydaje mi się mniej ryzykowna, gdyż zawsze możemy znów udawać kapitana i jego towarzyszkę. Pozatym możemy zdobyć dodatkowe infromacje, co w naszym przypadku przydało by się. Teraz gdy wiemy co dokładnie potrafi miecz... zdołamy się obronić przed blaszakami. Pójdzimy dalej przejściem które omineliśmy, może tam być coś ważnego. Po drodze weźmiemy jakiś ładnie wyglądający bajer, i powiemy że to niby ten artefakt, i zlikwidujemy Gatanyera pieczętując go za pomocą miecza. Zwłaszcza że, chyba magia Shivy zdaje się wzmacniać jego moc. Nie ma czasu moje drogie, musimy już ruszać. _____________ Darujmy sobie multi, wolę mieć fajne przygody tutaj.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Jedyny sposób, by tam się dostać to plac treningowy. - stwierdziła Shiva.

- Z tego co mi się wydaje, będzie pusty. Gatanyer, trochę się namordował z nimi.

Schodziliście w dół wieży. Tym razem, wydawała się dotknięta zębem czasu. Jakby za chwilę miała runąć. Tu kruszec się sypał, gdzieś tam było widać dziury. Zupełnie jak w zamku na początku Twej podróży tutaj. Droga powrotna nie była nawet zatarasowana pułapką Life'a. Jego ściana była pełna dziur, zadrapań i innych uszkodzeń. Ktoś lub coś przestał "poprawiać to miejsce. Nie było nawet wody pod waszymi kopytami. Stąpaliście, najpewniej po żwirze. Wkrótce ujrzeliście wyrwę jaką zrobił półbóg, a z niej widzieliście światło świtu. Shiva, wiele nie czekając utworzyła lodową platformę. Szybko dzięki tej sztuczce, dostaliście się na zewnątrz. Wreszcie świeże powietrze i blask słońca. Jednak w promieniach Celestii, zamek prezentował się mizernie. Tak jakby był ruiną. Wkoło nie było żywej duszy, a co dopiero jakiegokolwiek blaszaka...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Widzę że nasz bożek ułatwił nam nieco zadanie, i wyskosił większość obstawy. Ale.. ale coś jest nie tak. Zamek wydaje się być uszkodzony, ale nie przez wybryki Gatanyera. Wygląda jak podczas mojej pierwszej wizyty - zniszczony przez czas. Chyba czary nałożone na niego tracą moc, mozliwe że przez śmierć Life'a, albo słoneczne promienie powodują zanik tej mocy. Lepiej się pośpieszmy póki trwa dzień. Do przejścia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wróciliście pod wejście do sali bankietowej. To jednak okazało się zamknięte solidnymi drzwiami. Jednak i tutaj widać było ślady wyniszczenia zamku.

- Dwie sprawy. Tutaj lepiej niech Magnus dzierży zbroję - zasugerowała Shiva i momentalnie odczepiła elementy żelastwa od Twi. Kawałki zbroi od razu same dopasowały się do Ciebie. - Drugą istotną sprawą jest fakt, iż mieliśmy tędy nie wracać. Możliwe, że coś pokręciłam w wyniku wszystkich wydarzeń. Jednakże, jeśli chcemy przejść, to musimy zniszczyć te wrota.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Możliwe... ale sądząc po tym że zamek wrócił do pierwotnego stanu, sądzę że możemy niespotkać tamtych duchów. Zresztą, nie musimy z nimi gadać, najwyżej znów poudajemy kapitana Moonblade'a. Okej, pora otworzyć te wrota... Podchodzę, i najpierw próbuję mocno pchnąć drzwi, jeśli nie drgną - pociągnę kilka razy z Power Puncha.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Zbliżyłeś się do drzwi i nacisnąłeś na nie ciężarem swojego ciała. Wrota nawet nie drgnęły, pomimo tego, że zapierałeś się jak mogłeś. To wystarczyło, by wyładować wreszcie swoje emocje. Zebrałeś się w sobie i użyłeś Power Puncha. W żelaznych drzwiach zrobiło się wgłębienie, ale długo na to popatrzeć nie mogłeś, gdyż zwyczajnie wyrwałeś je ze swojego miejsca i wypadły wprost do sali bankietowej. Ta teraz jednak była pełna gęstej, porannej mgły. Nie było tu ślady, po wczorajszych zjawach. Rozchodziło się jednak tu niespokojne stukanie żelastwa. Coś jakby maszerowało i nie specjalnie przejmowało się hukiem jaki wywołałeś niszcząc wrota.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Huh? - westchnęła pytająco Twilight. Szybko jednak wywnioskowała, że nie warto dociekać o co Ci chodziło, tylko wydostać się stąd.

Shivy nie trzeba było prosić, by nieco przerzedziła mgłę. To jednak nie odniosło większego efektu. Patronka Magii oznajmiła, że mgła nie powstała w wyniku parowania wody. Jest czymś innym. Brnęliście ostrożnie i jak najciszej. Skierowanie na siebie tych dźwięków, na pewno nie leżało w waszym interesie. Teraz dopiero ten dźwięk wydał Ci się znajomy. Olbrzymia zbroja... Albo raczej więcej niż dwie. Mieliście z jedną problem, a teraz było ich kilka. Sala bankietowa była duża, ale szliście tak jak wydawało wam się najrozsądniej. Wkrótce udało wam się dostać do drzwi. O dziwo, te były zniszczone. Bez trudu przeszliście dalej. Dźwięk, wprawiający Cię niepewność i przerażenie ustał. Mgła zdawała się rozwiewać, aż wreszcie opadła całkiem. Byliście w dosyć długiej sali z czerwonym dywanem, a na jej końcu był jakby obelisk. Pomiędzy kolumnami było Twoje zmartwienie. Jednak owe olbrzymy były nieruchome.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Obelisk...hmm.. chyba zdaje się być magiczny. Nie widziałem jeszcze nic takiego, nawet podczas moich podróż. Może warto przyjżeć się mu bliżej. Zaczekajcie tu na moment sprawdzę, czy te zbroje czasem nie są aktywne. To że miałem na sobie zbroję Moon Blade'a, dawało mi możliwość wydawania rozkazów głupszym wersjom blaszaków, ale wolałem się teraz upewnić, czy zadziała na te giganty. Przydało by się sprawdzić ten obelisk, może to będzie coś ważnego...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Czekała jedynie Twilight, w końcu zbroję miałeś na sobie. Ostrożnie ruszyłeś więc przed siebie. Nie mogłeś zaprzeczyć temu co teraz czułeś. Wypełniało to Twoje serce, nie chciałeś by to się skończyło w tak brutalny sposób. Wszystkie przygody jakie do tej pory przeżyłeś, nie równały się tej. Powolny step do przodu i czujność nie były jednak potrzebne, olbrzymy stały niczym pozbawione życia. Było jednak coś zastanawiającego. W całym pomieszczeniu powinien panować półmrok, a mimo to było jasno. Minąłeś zaledwie dwie kolumny i tyle samo par blaszanych olbrzymów, gdy zorientowałeś się, że obok każdego z nich są zgaszone świeczniki - po dwa na stertę żelastwa.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...