Skocz do zawartości

W podróży za marzeniami - Magnus (Ares Prime)


Draco Brae

Recommended Posts

Twilight sięgnęła po wszystkie książki poza jedną. Tą która umożliwiała wam przejście dalej. Jednakże póki co, nie mieliście nawet po co iść do szczątków na szczycie wieży. Razem z Derpy zaglądałeś w każdy kąt z nadzieją, że znajdziecie cokolwiek przydatnego. Niestety, nic bardziej mylnego. Zwykły salon - przedsionek do diabelskiego tronu jakim były resztki Patrona Śmierci. Ostatecznie, po krótkich poszukiwaniach czekaliście już tylko na Twilight. Klacz uwijała się jak mogła z przeczesywaniem ksiąg. Każdą "sprawdzoną" odkładała na miejsce, aż wreszcie znów wszystkie były tam gdzie powinny. Ciężkie westchnięcie jednorożca nie wskazywało na nic dobrego.

- Dobra literatura i cała masa książek o chirurgi czy anatomii - oznajmiła. - Pozostała tylko książka uruchamiająca ukryte przejście.

Po tych słowach odchyliła ją lekko, a przed wami ukazały się schody. To jednak nie był koniec, bowiem Twilight wyciągnęła całkiem tą książkę, by ją sprawdzić. Skórzane tomidło bez żadnych liter na oprawie.

Timber poruszył się niespokojnie w miejscu gdzie wcześniej sobie siedział. Przez chwilę Cię to zastanawiało, jednak odpowiedź nadeszła szybciej. Poczułeś jak Twe serce zaczyna przyspieszać, jak pojawiają się na Tobie kropelki potu, jak ślina w gardle staje. Strach. Ten który go siał, zbliżał się. Niestety Twilight wciąż skupiała się na księdze.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 776
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Gdy tylko wydałeś rozkaz, zbiliście się w pewien szyk i oczekiwaliście nieznanego. Przez chwilę jeszcze uczucie, że zbliża się wasz przeciwnik, rosło. Potem zatrzymało się na pewnym stopniu i czekaliście w napiętej atmosferze.

W głowie usłyszałeś dźwięk dzwoneczka, a chwilę później chłonąłeś słowa Thanatos'a.

Szukasz tu jeszcze czegoś?

Mówiłem ci, byś opuścił to miejsce.

- Magnusie... Ta księga posłużyła im do kontroli Shivy - stwierdziła Twilight, wyrywając Cię przy tym ze skupienia.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 3 weeks later...

- Raczej cały rytuał - odparła klacz. Po czym od razu wskazała drogę ku górze. - Pospieszmy się, bo nie wydaję mi się, żebyśmy mogli tutaj bezkarnie się wałęsać - dodała Twilight.

Tak jak powiedziała popędziła schodami ku górze.

Zatem dokonaliście wyboru.

Idę po was moje...

Kucyki.

Derpy chwilę na Ciebie spoglądała, po czym poszła w ślady Twilight. Nim sam ruszyłeś za towarzyszkami poczułeś, że zbliża się wasz ostatni wróg w tym zamku...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 2 weeks later...

Pędząc za Twi, czułeś na sobie coraz mocniejszą aurę strachu. Przygniatała Cię prawie do ziemi.

- Rytuał odesłania zmarłych - odpowiedziała oszczędnie w słowach lawendowa klacz.

Taka wiedza Ci wystarczyła. Teraz została nadzieja, że zdążycie. Niebawem znaleźliście się w komnacie z trumną, która wciąż była pokryta lodem. Twilight niewiele czekając otworzyła księgę i zaczęła z niej czytać pod nosem. Derpy siedziała w drugim końcu pomieszczenia oraz czekała. Mijały kolejne sekundy, a za nimi następne. Oczekiwanie sprowadziło na Ciebie kropelki potu, które spływały jedna za drugą. Patrzyłeś bacznie na wejście od schodów. Thanatos musiał znać treść rytuału, bowiem nie spieszył się, czuł, że ma czas. Roztaczał nad wami swoje sieci, w które od razu byliście złapani. Zbliżał się do was bardzo powoli, niczym pająk, który chce popatrzeć jak jego ofiara się miota. Serce biło Ci coraz mocniej, a adrenalina zdawała się sięgać zenitu. Gdy mrugnął cień na schodach, drgnąłeś mimowolnie.

Szepty Twilight stawały się coraz intensywniejsze, w dodatku zdawało Ci się nawet, że słyszysz jak wiruję wokół niej magia.

- Przyszliście, narozrabialiście i teraz jeszcze macie czelność się panoszyć u gospodarza? - syknął Thanatos. Stał za Tobą i tuż obok Twilight. Ta jednak zachowała resztki zimnej krwi i starała się kontynuować to co robiła. Derpy tylko pisnęła na pojawienie się jego osoby.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Więc wreszcie przyszedł.

Przyszedł i pokazał tą swoją parszywą gębę. Chociaż się bałem, nie mogłem pozwolić aby teraz nam przerwał. Strach to jego broń. Ale nie mogłem się poddać! Muszę się uspokoić, i stanąć twarzą twarz z Thanatosem.

Wziąłem kilka głębokich oddechów, i ustawiłem się tak aby zasłonić sobą Twilight.

- Wreszcie się pokazałeś co? - odparłem spokojnie do Thanatosa. - Jeśli poproawi ci to humor, to nie długo się stąd zabieramy. Dokończymy tylko jedną sprawę, i opuszczamy ten lokal.

Teraz przydałoby się żeby ten mój amulecik zaczął działać. Zawsze będę czuł się pewniej wiedząc że mogę przywalić mu w pysk.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Obchodząc dookoła Thanatosa, sprawiłeś, że ten śledził Cię wzrokiem. Kopyto stawiane za kopytem, zaś upiór uważnie obserwował każdy Twój ruch. Delektował się Twą desperacką decyzją. To co powiedziałeś, było dla Thanatosa nudne, przewidywalne. Mogłeś to śmiało stwierdzić po tym jak wywrócił oczyma.

Amulet zaś milczał, mogłoby się zdawać, że nie takie jest jego przeznaczenie. Może nawet, zostało już wypełnione.

Twilight tymczasem przewracała jak najszybciej kartkę za kartką, czyniąc swą powinność.

- Jak już zapewne wiesz, jestem ograniczony czasowo. A właśnie czas jest mi bardzo potrzebny, by naprawić cały plan, który zniweczyłeś - stwierdził z zażenowaniem, wymachując przy tym kopytem. Szybko jednak skupił się na Tobie. - Odejdźcie po dobroci, zanim będę chciał was wypędzić z tego świata.

Z jego mocą mógł Cię już dawno odprawić na tamten świat, jednak wciąż żyłeś. Zatem musi to być czymś spowodowane...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Nie wątpię w to. - odparłem na słowa Thanatosa. - Mógłyś nas wypędzić i zniszczyć. Ale tego nie zrobiłeś. Domyślam się czemu, a raczej próbuję. Coś może ci przeszkadzać.

Staram się go nie spuszczać z oczu, gotów stanąć w obronie towarzyszy, gdyby spróbował ich skrzywdzić.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Upiór patrzył na Ciebie znudzonym wzrokiem. Wydawać by się mogło, że dokona jakiegoś wielkiego przemówienia, podczas którego będzie próbował Cię "nawrócić" na swoją stronę albo zmusić do odwrotu. Nic bardziej mylnego...

- Nie mam dla was czasu, a żarty się skończyły. Won z tego zamku, chyba, że chcecie się przekonać jak wygląda podróż przez rzekę życia - stwierdził sucho. - Oboje wiemy, że to może się zdarzyć.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Nie odpowiadam.

Czekam, starając się wykombinować coś, cokolwiek... przecież on musi mieć jakiś słaby punkt! Twilight, Derpy, Timber... przepraszam was, jeśli was zawiodłem. Ale nie mamierzam się poddawać woli przeklętego upiora sprzed wieków. 

Przodkowie, proszę was, dodajcie mi odwagi i sił aby mógł obronić tych na których mi zależy, i naprawić to co należy. Jeśli mam zginąć... to przynajmniej chcę zginąć za coś wartościowego!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Zatem dokonałeś wyboru głupcze...
Patron Śmierci ustawił się w dość nietypowej pozycji. Pochylił nieco łeb i stał na mocno napiętych kończynach. Jego oczy zaszły czarną poświatą, która niczym ciecz zaczęła z nich spływać po jego polikach. Jednocześnie stracił nieco na wadze. U źródeł tej czarnej poświaty, która zaczynała kapać na posadzkę, ujrzałeś łódkę. Zamknąłeś oczy w nadziei, iż to wystarczy, by nie zostać porwanym w jego moc. Nie sam strach był jego bronią, a lęk o życie. Poczułeś nagle, jakby on zaczął Cię wciągać prosto na pokład łodzi w jego oczach. Uczucie rosło, choć wciąż twardo stałeś w miejscu.
 


Jeszcze nie czas.


Te trzy krótkie słowa rozbrzmiały gdzieś w Tobie. Chórem. Ktoś jednak wywiązał się z życzenia jakie dostałeś. Wszelkie uczucie strachu jakie czułeś, znikło. Otworzyłeś więc oczy. Po Thanatosie nie było śladu. Obróciłeś się by sprawdzić co z towarzyszkami i Timberem. Wszyscy byli cali i nieco jeszcze odczuwali skutki po upiorze. Timber przybiegł łasząc się do Ciebie. Twilight uśmiechnęła się z ulgą, a Derpy podniosła się z miejsca, w którym była skulona. Zatem to był koniec ostatniego strażnika tego zamku. Uchroniłeś Equestrie, może nawet całą planetę od powrotu Nightmare Moon, powstrzymałeś boga i zakochałeś się. Pozostało Ci jedynie dotrzymanie obietnicy i poznanie prawdy o swoim rodzie...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Udało się?

 

Spojrzałem na Timbera. Był tutaj, żył i cieszył się. Twilight też tutaj była, tak samo jak Derpy. 

Za to Thanatos przepadł. Więc wychodzi na to że... że wygraliśmy! TAK!

Pogłaskałem Timbera po głowie, czule i przyjaźnie.

- Dzięki ci wilczy bracie, że mnie nie opusciłeś.

- Wygraliśmy!! - zawowłąłem wesoło, i najpierw podbiegłem do Twilight, i obiąłem ją mocno, po przyjacielsku. - Dziękuję Twilight!! Dziękuję za twoją pomoc! Udało się!

Następnie zaś podbiegłem do Derpy, i również ją objąłem ale o wiele czulej i łagodniej. 

- Tobie też dziękuję Derpy... za to że byłaś. Dziękuję muffinko...

Delikatnie odstawiłem na ziemię Derpy. Ocaliliśmy Equestrię, ale nadal miałem tu jedno zadanie - znaleść szczątki Shivy, i zabrać je stąd.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight jęknęła nieco jak ją uścisnąłeś. Użyłeś nieco za dużo siły, ale klacz odwdzięczyła się uściskiem. Odetchnęła również po raz drugi z ulgą, gdy ją puściłeś. Derpy nie za bardzo wiedziała jak się zachować, więc po prostu poddała się Twojemu przytuleniu. Timber był tylko trochę z tego niezadowolony, jednakże nic nie mógł na to poradzić co się aktualnie z Tobą stało.

Lawendowa klacz przysiadła wreszcie i zamknęła księgę, którą wcześniej chciała odprawić Thanatosa. To co wszyscy tutaj przeżyliście na pewno na was wpłynęło.

- Zapraszam do Ponyville na herbatę - zaczęła wreszcie Twilight. - W końcu to koniec.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tak. To koniec, moje kochane. - odparłem uspokojony. - Dziękuję wam za waszą nieocenioną pomoc. Ale ja mam tu jeszcze jedno zadanie do wykonania. 

 

Podszedłem do Timbera, i podrapałem go za uchem.

- Obiecałem coś naszej wspólnej przyjaciółce, Shivie. Złożyłem jej przysięgę honoru, i muszę ją wykonać. Za wiele jej zawdzięczamy. Lecz wy jeśli chcecie możecie wrócić do waszej wioski, i tak już za wiele strasznych rzeczy widziałyście. Nie wymagam abyście mi dalej towarzyszyły, wracajcie do domu. Ja muszę jeszcze odnaleźć pozostałości Shivy, zabrać je stąd, i pochować z szacunkiem. Oczywiście odprowadzimy was wcześniej do wyjścia.

 

Nie wymagałem żeby ze mną pozostały, i szukały kości. Skoro wszystko wróciło do normy, niech wracają bezpiecznie do domu, do swoich rodzin i przyjaciół. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Twilight spojrzała na Ciebie łagodnie. Timber w tym czasie zaczął majstrować przy szczątkach Thanatosa. Nieco węszył, kręcił się wokół nich i czasem drapał gdzieś obok. Póki co nie rozrabiał.

- Magnusie, nie tylko Ty jesteś winien to Shivie. Derpy jest również i moją przyjaciółką - stwierdziła i uśmiechnęła się w kierunku szarej pegazicy, która teraz spoglądała na niebo. Derpy była nieobecna nieco przy waszej rozmowie. Zdawać by się mogło, że już zapomniała co ją tu spotkało albo przynajmniej starała się, by tak było. Może nawet już myślała o tym by zjeść muffinkę. Jej przewrotne oczy z uwagą śledziły płynące powoli chmury. - Jednakże musisz wziąć pod uwagę rozmiary zamku. Chcesz spędzić tutaj samemu tygodnie, jeśli nie miesiące czy lata w poszukiwaniu pozostałości Shivy? - zauważyła. - Czy nie lepiej będzie wrócić do Ponyville, by tam odpocząć nieco od tego co nas tu spotkało i razem z innymi kucykami później wrócić na poszukiwania? Będziesz mieć przy oka...

Słowa Twilight zostały przerwane przez głośne huknięcie, któremu po chwili zawtórowało pęknięcie szkła. Timber przewrócił "trumnę" Thanatosa. Szczątki byłego upiora nieco się porozwalały po podłodze, a jedna kość nawet wylądowała w pysku wilka. Twilight nieco zaskoczona skrzywiła się z początku słysząc huk i w sumie wyglądała jakby była gotowa na kolejną walkę. To co się jej tutaj przytrafiło, naprawdę ją wymęczyło. Derpy na ten dźwięk zareagowała w jeden sposób. Poleciała na zewnątrz, by z bezpiecznej odległości patrzeć co się stało

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Ciężko jest nie zgodzić się z tobą Twilight. - odparłem. - Ale nie chcę żeby ktoś z Ponyville narażał się dla obietnicy którą ja złożyłem. 

Jednak... chyba jednak masz rację. Zamek jest duży, ja sam jeden. - podrapałem się po głowie. - No dobrze, niech będzie. Wracajmy do...

 

Nagle usłyszałem huk, pęknięcie szkła.. i rozwaloną trumnę Thanatosa. Sprawcą był Timber.

- TIMBER!! - huknąłem naprawdę zły na wilka. - Rzuć tą kość, i odsuń się od tych gnatów! - pognałem do wilka chcąc wyrwać mu kość z pyska, i przyjżeć się szczątkom. Rany... oby Thanatos nie powrócił, ani temu Timberowi się nic nie stało!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • 4 weeks later...

Timber zaciekle walczył o kość, którą wydobył po trudach z na wpół zamrożonej trumny Thanatosa. Ostatecznie warcząc nie śmiał Ci jej oddać. Poza tym faktem nic się nie stało. Przewrażliwienie po serii incydentów w tym zamku odcisnęło na was swoje piętno. Mimo wszystko ostatecznie odebrałeś Timberowi jego zdobycz. Koniec końców, mógł się pochorować od gnatów truposza, nie wspominając o kwestii moralnej. Tym samym, zgodnie z poprzednią decyzją, ruszyliście ku Ponyville. Twilight zręcznie wyteleportowała was wszystkich z zamku na jego obrzeża, gdzie już po chwili cwałem przemierzaliście las Evertree. Nie skamieniały budził grozę, jednakże droga przez niego obyła się bez ekscesów. Po wyjściu z zagajnika prezentowało się przed wami skromne Ponyville. Mała mieścina będąca uosobieniem ducha Equestrii dzięki Elementom Harmonii. Rozmowa po drodze była raczej luźna, a nawet bardzo. Ostatnie wydarzenia nie były przyjemnym spoiwem dla przyjaźni. Mimo to Twilight zaproponowała Ci zakwaterowanie u siebie. Zawsze jakiś początek dla poznania życia zwyczajów tutejszych kuców.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Byłem bardzo wdzięczny Twilight za możliwość zamieszkania u niej przez te kilka dni.  Rzeczy nie miałem za wiele ze sobą, to co miałem odebrałem z farmy Applejack i przeniosłem do biblioteki Twiley. 

Najważniejsze jedna że wszytsko wróciło do normy - teraz wyglądało to jak najzwyklejsze, spokojne miasteczko.  Będąc w domu Twi, znalazłem gospodynię i rzekłem jej:

- Twilight, dzięki ci raz jeszcze za to że udzieliłaś mi gościny na te kilka dni. Obecuję że nie będę sprawiał kłopotu, i będę pilnował Timbera. Jeśli będziesz czegoś potrzebować, poprostu powiedz. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Pokój jaki dostałeś od Twilight nie był wielki. Mówiąc krótko, był zwyczajny, prosty. Łóżko, na którym ledwo się mieściłeś, gdy się rozciągnąłeś, trochę mebli, takich najbardziej pospolitych i oczywiście regały z książkami. W końcu to była biblioteka. Mieszkałeś na parterze, więc wychodziłeś od razu do głównej części drzewa przez duże "D". Timber jeszcze spał obok łóżka jak Ty ruszyłeś z własnym postanowieniem rozmowy.
Zastałeś klacz w głównej części biblioteki, dosłownie po tym jak wyszedłeś z pokoju. Stała przed jakimś stolikiem, na którym było trochę staroci, szkła z chemikaliami i pamiętna księga do pieczętowania. Nim zacząłeś rozmowę, upewniłeś się, że nie przerwiesz w najmniej odpowiednim momencie. Twilight odpowiedziała Ci życzliwym uśmiechem.

- Nie ma sprawy Magnusie. A tym bardziej nie myśl, że sprawiasz kłopot. Pomogłeś w końcu mi i moim przyjaciołom z całego Ponyville - odparła już w odmieniony sposób. Nie przeżywała tego co się zdarzyło. - Tymczasem, próbuję rozpracować zawartość tej księgi. Jest w niej wiele rzeczy strasznie skomplikowanych.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

- Tylko proszę uważaj z tą księgą... - poprosiłem Twilight. - Licho wie co tam się może kryć. Jak dla mnie ta księga źle pachnie...  - mruknąłem. - Wiesz, chyba pójdę się przejść trochę po mieście skoro wszytsko wróciło do normy. Timber śpi w pokoju, a jakby dokuczał mów do niego spokojnie i stanowczo. Lubi drapanie za uchem, to zawsze go uspokaja.  Postaram się niebawem wrócić... to na razie. 

 

Po czym wyszedłem z biblioteki i zacząłem przechadzać się po Ponyville. Trochę dziwne czułem się bez swojej zbroi, ale nie wypada chodzić w takim czymś między kucykami. Rany... ale wszyscy zdają się tutaj mali. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Napisano (edytowany)

Wychodząc z biblioteki nie natrafiłeś na tłumy kuców, ale wszędzie trochę ich było. Twój wzrost nie budził takiego zainteresowania, jak fakt, iż całe Twoje ciało pokrywały tatuaże. Każdy choć przez chwilę spoglądał na Ciebie, a gdy Ty odpowiadałeś tym samym, to uciekał wzrokiem. Mimo to spacerowałeś dalej. Wszystko było na tyle kolorowe i nowe, że szybko zdałeś sobie sprawę, iż się zgubiłeś. A gdy tylko chciałeś spytać kogoś o drogę, to wszyscy usuwali się z Twojego pola widzenia. W zasadzie prawie wszyscy... Rozglądając się tak za kimś kto mógłby Ci pomóc, zauważyłeś przed sobą różową klacz z różowymi zakręconymi włosami na głowie. Spoglądała na Ciebie wesolutko i bez krzty strachu. Gdy już chciałeś się odezwać, jej również zakończyły się procesy myślowe.

- Hej. Jesteś tu nowy. Widzę Cię pierwszy raz, a wszystkich znam doskonale. Skąd jesteś, ach nieważne. Jak masz na imię? Podoba Ci się tu? Masz już jakichś przyjaciół, bo ja bardzo chętnie zostanę Twoją przyjaciółką. Skąd masz te wszystkie śmieszne linie na ciele? Jesteś spokrewnioną z zebrami? Ach przepraszam nazywam się Pinkie Pie, miło Cię widzieć - trajkotała dalej klacz o przyjaznym usposobieniu. Z grubsza przestałeś jej słuchać po chwili ze względu na natłok pytań i informacji, których nie sposób było oddzielić od siebie na dłuższą metę.

Edytowano przez Draco Brae
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

No... miasteczko jest naprawdę ładne, jest co oglądać. Całkiem tu miło, jedno z najładniejszych miejsc w jakich byłem. Miejscowi się na mnie gapią, i uciekają wzrokiem... w sumie im się nie dziwę, dość wyróżniam się z tłumu. Jak nie wzrostem to tatuażami.

Nie byłem na nich zły czy coś, ale trochę to niezbyt miłe że nawet nie chcą odpowiedzieć gdzie jestem. Ostatecznie ocaliłem ich miasteczko, mogliby byś bardziej mili...

 

Hę? A to kto? Mała, cała różowa klaczka z kręconymi własami... no, jedyna co się mnie nie boi, to już coś. A potem zasypała mnie gradobiciem pytań z któych tylko część zapamiętałem. Gdy wreszcie skończyła trajkotać chrząknałem i odpowiedziałem:

- To może...em.. po kolei.. - zastanowiłem się. - Nie, nie jestem stąd. Pochodzę z Morźnego Południa. Jestem Magnus North Hammer. Tak, podoba mi się tutaj, to ładne miasteczko. Udało mi się zdobyć tu paru przyjaciół - Twilight Sparkle, Applejack i Derpy, ale z chęcią zostanę twoim przyjacielem. To nie są linie, tylko tatuaże.  Nie jestem spokrewniony z zebrami, choć znam ich całkiem sporo. I.. ciebie też miło poznać Pinkie Pie. Pozostałych pytań nie pamiętam, niesety. - odparłem z uśmiechem i podałem klaczce kopyto na przywitanie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Różowa klacz wlepiała z zaciekawieniem swoje oczy w Ciebie. Jej jasno-niebieskie oczy iskrzyły radością, może nawet aż płonęły. Gdy tylko zacząłeś odpowiadać na to co zapamiętałeś z potoku słów Pinkie, ta zaczęła skakać w okół Ciebie. Miałeś wrażenie, że to pewna forma zlewania Twojej osoby, jednakże uspokoiło Cię przytaknięcie. Niestety, to było zapowiedzią kolejnego monologu. W dodatku klacz powtórzyła Twoje słowa nader szybko i na jednym tchu. Co ciekawe sama również dodała, że jest przyjaciółką tej dwójki, o której wspomniałeś. Przebąknęła, że zna jedną zebrę i dodała, że głuptasa z siebie zrobiła, ale mimo to wciąż podskakiwała radośnie. O co chodziło z głuptasem mogłeś się jedynie domyślać, że przypomniała sobie, iż różnisz się od zebry, ale to chyba bez znaczenia, bo znowu próbowałeś wychwycić jak najwięcej z jej niezamykającego się pyszczka. Z nich zdołałeś zrozumieć, że nie masz się co przejmować i że ona sama też ma słabą pamięć, co zaowocowało propozycją przyjęcia zatytułowanego "słaba pamięć". W dodatku zaczęła pytać co lubisz jeść i jakie gry. Przynajmniej tyle mniej więcej zrozumiałeś. Gdy skończyła trajkotać, stała na ogonie przed Tobą, prezentując wszystkie cztery kopyta i krąglutki, ale nie za duży różowy brzuszek. Można powiedzieć, że i on się do Ciebie uśmiechał...

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...