Skocz do zawartości

Equestriakorps [multisesja] [tymczasowo zamknięta z powodu braku odpisów graczy]


kapi

Recommended Posts

Pora zacząć i tą sesję, przepraszam ,ze musieliście się tyle naczekać. Stosuję się tu do instrukcji Guardiana, z którymi podobno każdy się zgodził co do wyglądu sesji. Jeśli jednak okazałoby się, że nagle ktoś zdziwi się tym, co się dzieję, to proszę wysłać mi PW, zakładam jednak na razie ,że zgodnie ze słowami użytkownika wyżej wymienionego, każdy z Was został poinformowany o Jego życzeniach odnośnie wyglądu fabuły i każdy je zaakceptował. Moje wątpliwości budzi jedynie rozbieżność co do miejsca spotkania z jednej strony Kraków, a z drugiej Stalingrad. Może nie jestem asem z geografii, ale te miasta są jak mi się wydaje dość oddalone. Ponieważ, to Guardian miał z Wami ustalać i podobno zgodziliście się na jego wersję, ja zastosuję się do instrukcji i miejscem docelowym będzie Stalingrad. Mam nadzieję, że nikomu tym planów nie popsuję. Przez te nieścisłości martwię się jednak, czy aby na pewno wszyscy jesteście zgodni co do fabuły, nie chchę nikomu psuć zabawy, więc gdyby tylko ise okazało ,że Guardian Wam nie powiedziął jak to ma wyglądać, a zaistniała sytuacja Wam nie odpowiada to piszcie, piszcie i jezcze raz piszcie, bo wystartować sesje można jeszcze raz od nowa, ale gdy bedzie juz trochę trwać to może być większy problem. Życzę miłej zabawy :pinkie:  

 

Dragan Milosewić (będę pisać tak, bo nie ogarniam gdzie jest to specyficzne s z daszkiem) podczas bitwy w Krakowie został poważnie postrzelony w okolice serca. Trafił szybko do szpitala, gdzie udało się uratować jego życie. Jednak wyłączyło go to z działalności szpiegowskiej na pewien czas. Kilka tygodni temu dostał wiadomość, że dowództwo postanowiło wycofać go z Polski. Otrzymał rozkaz natychmiastowego powrotu na wschód do ZSRR. Od specjalnego pomocnika, który miał umożliwić mu powrót wgłąb Związku Sowieckiego otrzymał fałszywe dokumenty i przebranie. Udało mu się dotrzeć w okolicę Stalingradu, gdzie w lesie miał się spotkać z łącznikiem i otrzymać następne rozkazy. Czuł się już dobrze i był gotowy do działania. Miejsce spotkania wyznaczono na w miarę spokojną okolicę, o ile można było o czymś takim mówić w tym mieście. O 2:00 w nocy udało mu się dotrzeć na leśną polanę, gdzie miał czekać na radzieckiego łącznika.

 

Stalingrad był miejscem okropnych trudów i potwornych walk. Archanioł zastanawiał się jakim psychopatą musiał być Hitler aby wpakować swych ludzi w takie bagno. W duchu cieszył się jednak, gdyż tydzień temu Podpułkownik von Hoherstein - jego przełożony w programie Endlord, zarządził spotkanie w lesie nieopodal Stalingradu. Obiecał, że niedługo walki dla Archanioła skończą się, a przynajmniej te w tym okropnym mieście. SSman przeczekał te siedem dni i wreszcie dzisiaj mógł udać się w tamto miejsce. Jednak dwa dni temu spotkała go pewna przygoda na froncie. Spotkał przez przypadek młodego NKWDdzistę. Obu nie chciało się walczyć i obaj byli sami, gdyż ich jednostki gdzieś się zapodziały. Nawiązała się rozmowa i w duszy niemca narodziło się współczucie. Postanowił zaproponować dołączenie młodego do spotkania w lesie, zwłaszcza, że von Hoherstein mówił coś o współpracy z sowietami. NKWDdzista zgodził się. Hans próbował sobie przypomnieć, jak się nazywał tamten chłopak. Wasyl, czy jakoś tak. Archanioł spojrzał na zegarek przyszła pora ,żeby się zbierać. Wyszedł żwawym krokiem z tymczasowej kwatery w zniszczonej kamienicy, pożegnał się z kompanami z oddziału, mówiąc, że idzie zapalić i udał się do lasku.

 

Ivan Ivanow zgubił swój oddział. Zastanawiał się, gdzie też wszyscy mogli się podziać, szedł przez ciemny las. Od strony miasta słychać było sporadyczne wystrzały. Mróz doskwierał młodemu żołnierzowi. Wtem zauważył grupkę osób, które stoją w ciemności na polanie. Pierwsza myśl, która wpadła mu do głowy podpowiadała, że to koledzy z oddziału. Wybiegł na polanę i przeraził się. Pośrodku stało jakiś dwóch SSmańskich oficerów i rozmawiali po niemiecku z jakimś radzieckim komendantem. Obok stał jeszcze jeden żołnierz, w cywilnym ubraniu, z wymowy Ivan wnioskował, że najpewniej z Jugosławi. Zauważył, że jeden porucznik z oddziału ochronnego spojrzał na niego i zawołał.

- Hej nie odchodź, stój w miejscu jak Towarzysz komendant powiedział.

Najwyraźniej musiała zajść jakaś pomyłka i został wzięty za członka oddziału ochronnego, jednak wyczuł napiętą atmosferę spotkania i nie śmiał nikogo wyprowadzać z tego błędu w trosce o własne życie, dlatego zbliżył się i stanął na baczność. Arhanioł słuchał, jak jego przełożony rozmawia z komendantem o jakimś transporcie, była to dość szybka dyskusja. Wcześniej został zapoznany z Draganem Milosevićiem, który miał być jego współpracownikiem w następnych dniach, a przynajmniej tak twierdził komendant Armii Czerwonej. Archanioł ucieszył się widząc pośród oddziału zabezpieczającego Wasyla, który podobnie jak Ivan wkradł się niepostrzeżenie. Po krótkiej wymianie zdań i pytań czy nie są śledzeni niemiecki podpułkownik i radziecki komendant zasalutowali, po czym ten drugi wysłał jednego z obstawy w las. Po chwili ze zgaszonymi światłami podjechały trzy transportery . Na oko wyglądały na pochodzące z amerykańskich dostaw Carriery. Wszyscy wsiedli i pojazdy ruszyły z całą mocą. Wasyl specjalnie usiadł w tym, gdzie usadowiono Niemców wraz z Draganem. Do tego samego pojazdu trafił też przez przypadek Ivan. W podruży pierwszy odezwał się von Hoherstein. Mówił do Dragana i Archanioła, gdyż miał mu wytłumaczyć na czym będzie polegało jego zadanie, ale dzięki temu wszyscy mogli się dowiedzieć co tu się dzieję.

- Jedziemy teraz na najbliższe lotnisko, skąd polecimy do bazy, której położenia nawet ja nie znam. Mieści się tam realizacja naszego planu Endlord. Udało mi się nawiązać układ z władzą sowiecką, która poparła nasze zamiary obalenia Hitlera. Dzięki współpracy naszych naukowców stworzono tam prototyp maszyny czasu. Jeśli eksperyment się powiedzie zostaniecie wrzuceni do wiru wydarzeń przed Wojną Światową, tak abyście mogli go zabić bez większych problemów. Według profesora Klettera może jednak nie wystarczyć nam do tego mocy znajdziecie się kiedy indziej w bliższej przeszłości. Dlatego musimy wysłać większą grupę wielozadaniową. Archanioł jest naszym specem od broni, Dragan został tu wezwany ze względu na umiejętności konspiracji i szpiegostwa. Najprawdopodobniej dołączą do was jeszcze jacyś specjaliści z NKWD. Cel jest prosty - zabić Hitlera.

 

Po tej wypowiedzi zapanowało milczenie. Po długim czasie konwój dotarł na prowizoryczne lotnisko na w miarę prostej polanie, gdzie czekał samolot. Dokonała się zwarta przesiadka. Do całej kompani dołączył jeszcze profesor Kletter, który usiadł w pobliżu podpółkownika. Naukowiec zaczął wyjawiać szczegóły techniczne planu, których prawie nikt nie rozumiał, a spłentował je tylko wyrazami niebezpieczeństwa. Cały czas dziwnie przyglądał się Ivanowi i Wasylowi. Jednak nikt na to specjalnie nie zwrócił uwagi, gdyż żołnierze cieszyli się luksusem odpoczynku, snu i dobrego jedzenia. Rano samolot doleciał do celu. Wszyscy zostali zbudzeni i nastąpiła zbiórka, po czym udali się wgłąb baraków, ustawionych na betonowym placu. Wszędzie ustawione były ciężarówki, a terenu pilnowało NKWD. W końcu dotarli do pomieszczenia, w którym stała dziwna stalowa maszyna większa od Tygrysa. Kształtem przypominająca prostopadłościan z różnymi lampkami i wskaźnikami. Obok stała potężna konstrukcja koła. Profesor znów się odezwał.

- Dobrze, jak tylko uruchomimy tę maszynę, wejdziecie w to duże koło. Dzięki temu cofniecie się w czasie i będziecie mogli zrealizować swoją misję. Jednak dwójka to za mało jak na takie przedsięwzięcie.

tu zwrócił się do komendanta. 

- Mam pewna prośbę. Wśród pańskich żołnierzy zauważyłem dwóch bystrych młodzianów, którzy pasują parametrami do naszych ustaleń o zasadach działania cząsteczek w kontinuum czasoprzestrzennym. Tak jak pan mówił wcześniej zostało nam przydzielonych dwóch ludzi, jednak po wstępnych oględzinach nie nadają się, wolę tych dwóch.

tu pokazał na Ivana i Wasyla. Komendant spojrzał na wytypowanych, po czym z lekkim ociąganiem przystał na propozycję. 

- Dobrze zaczynajmy, udajcie się w przeszłość i nie pozwólcie by stało się to, co teraz się dzieję. Sprawcie, by wasze rodziny i kraje były z was dumne. Powodzenia - powiedział krótko von Hoherstein. 

Doktor znów zaczął coś tam mamrotać pod nosem o jakiejś kalibracji czegoś i poruszył wajchami w maszynie, w okół której zebrała się grupka innych naukowców. Usłyszeli przeciągłe wycie, które wzmacniało się z każdą sekundą. W wielkim żelaznym kole pojawiła się niebieska poświata, która rozszerzyła się wypełniając okrąg. Z wnętrza portalu zaczął wiać silny lodowaty wiatr.

- Teraz uważajcie, postaramy się przenieść Was jak najdalej w przeszłość, dy będziecie gotowi wejdźcie do portalu. Im bliżej podejdziecie tym silniejszy będzie strumień wciągający więc uważajcie. Powodzenia świat na was liczy.

Dzielni żołnierze, upewniwszy się, że mają cały swój sprzęt, zbliżyli się do portalu. Czując jeszcze potężniejsze wianie poczuli w sercach pewną obawę, ale pchała ich żołnierska karność. Wskoczyli do środka wszyscy razem.

 

Tymczasem na drugiej półkuli w USA, pewien z pozoru zwykły kapitan Marines, trenował swoją nadzwyczajną umiejętność, czyli alchemię. Nagle poczuł ogromny przypływ dziwnej mocy i nagle cały jego świat zniknął. Widział wszędzie białe światło. Nagle uderzył w coś, a raczej kogoś. Zobaczył, że są z nim jacyś ludzie, przed oczami mignęły mu błyskawice jednostek SS i charakterystyczne czapki NKWD. Wszystko jarzyło się w okół nich, nagle poczuli wstrząs i nastała chwila ciemności. Otworzyli oczy. Byli oszołomieni, leżeli na trawie i bolały ich części ciała, na które najprawdopodobniej poupadali. Zanim ktokolwiek zorientował się, że wśród wysłanych znalazł się jakiś obcy Amerykanin, do ich umysłu trafiły bardzo żywe i nienaturalnie czyste kolory. Znajdowali się w dziwnej krainie, trawa wydawała się nadzwyczaj soczysta, a jej zieleń przekraczała wszelkie pojęcie. Byli na skraju lasu na górce. Jakieś 200 metrów od ich pozycji, u podnóża małego pagórka, biegła kręta, asfaltowa droga. Zza zakrętu dobiegał silny warkot silników. Odruchowo każdy z nich przywarł do ziemi w zaroślach, tak żeby jak najlepiej się ukryć. Nie minęło piętnaście sekund, gdy szosą przejechało 5 pojazdów bojowych przypominających czołgi. Nie były jednak takie, jakie znało się z pola bitwy. Te maszyny pędziły około 60 km/h i były bardzo niskie. Pochyły pancerz pomalowano w panterkę, również na bardzo żywe odmiany kolorów. Pierwszy czołg miał przyczepioną do anteny nieznaną flagę. Na pierwszy rzut oka pojazdy były uzbrojone w jakieś małokalibrowe działko, na niskiej, pochyłej, zamontowanej w tylnej części obrotowej wierzy. Gąsienice były zdjęte i ułożone w niskich pudełkach z przodu pojazdu. Postacie siedzące w nich nie przypominały ludzi, a raczej jakieś dziwne zwierzęta z dużymi głowami, trochę jak kucyki. Kolumna przejechała szybko, gdy tylko zniknęła wszyscy się podnieśli i zauważyli dodatkowego nieproszonego gościa w swej drużynie.                   

 

               

     

Edytowano przez kapi
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

  • Odpowiedzi 83
  • Created
  • Ostatnia odpowiedź

Top Posters In This Topic

Archanioł wstał z zarośli, bolała go lekko głowa po drodze. Poprawił maske na twarzy i wyciagnał karabin snajperski. Popatrzył się na dwa końce drogi. Słyszał odchoddzący głos silników.

- Droga czysta -powiedział prawie szeptem do towarzyszy. Przypatrzył sie nowemu - Jankes..... wiedziałem ,że  Amerykanie bedą znowu wtykac nos w nie swój interes - zmierzył go wzrokiem. 

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Dragan również wstał. Rozejrzał się. Trochę tu zbyt pięknie jak na niemiecki okres międzywojenny. A i droga jakaś inna była. Panowie, chyba jesteśmy w Austrii. A to oznacza, że nasz cel jest jeszcze dzieckiem... - stosunkowo cicho odezwał się Milošević, po czym dodał szeptem: To będzie proste. W tym momencie spostrzegł leżącego obok nich dodatkowego członka drużyny... Amerykanina. Na jego widok tylko cmoknął z niezadowolenia i począł nasłuchiwać, czy nie nadchodzi wróg.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Jugosłowianin zamyślił się. Niby racja, ale to mi na czołg nie wygląda. Przynajmniej ja nigdy takiego nie widziałem. Dragan po raz kolejny się zamyślił. Sylwetki w pojeździe nie były ludzkie... Ale to pewnie tylko przywidzenie. Może to jakiś pojazd opancerzony. Kij wie.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edward wstał z ziemi rozglądając się na wszystkie strony. Zauważył, że nie jest sam jednak bardziej zdziwił go fakt, iż był w nieznanym miejscu. Młody kapitan wziął karabin i sprawdził magazynek. Po chwili usłyszał Archanioła.

- Masz jakiś problem? - rzekł dość gniewnie - Nie dość że nie wiadomo gdzie nas przeniosło to jeszcze trafiłem tu z ruskiem.

Chłopak sprawdził godzinę a po chwili uderzył lekko prawą ręką o lufe karabinu, przez co było słychać dźwięk odbijającego się metalu.

- Dobra może zamiast bezczynnego stania powiecie jaki macie plan i jak my się tu znaleźliśmy. Przyznam nie przepadam za takim towarzystwem ale jeśli mamy się stąd wydostać to wam pomogę.

Edytowano przez Rebon Alchemist
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan zareagował szybko na nową sytuację. Wykonał krok wyciągając swój pistolet, odbezpieczając go w tym samym czasie. Wycelował wprost w głowę Amerykanina. Jego wygląd mówił wiele. Był silny, jego postawa prosta, wypracowana przez lata w armii. Stał na tyle blisko przeciwnika by zredukować rozrzut do zera, jednak na tyle dlatego by przeciwnik nie był w stanie wybić mu broni z ręki bez podejścia. Od razu było widać iż jest snajperem. Jego oczy z kolei zdradzały to jak dostał się do NKWD. Był pewny, nie wahał się zabić mężczyzny, był pewien co robić. Jedynie czekał, najwidoczniej na rozkaz Wasyla. Wydał jednak z siebie rozkaz, groźny i zimny.

 

-Odłóż broń i wylegitymuj się!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edward nie zdziwił się na reakcję żołnierza. Właściwie tylko czekał na takie wydarzenie od kiedy tutaj trafił. Gdy ten wyciągnął broń on natychmiastowo klasnął dłońmi i przykucnął, trzymając ręce do ziemi ale nie dotykając jej.

- Napewno chcesz strzelić i zaryzykować? -Rzekł spokojnie z uśmiechem na twarzy - Jeśli to zrobisz to ty i twoi koledzy zginiecie. Wystarczy abym dotknął ziemi. Na co czekasz? Wolisz załatwić to na spokojnie czy przez radykalne metody?

Po jego głosie było słychać, że nie żartuje. Nauczony w wojsku by nigdy się nie bać oraz by zawsze patrzeć w oczy swojego zabójcy. Dla niego była czymś normalnym. Ostatnim wydarzeniem na drodze życia.

(błagam nie traktujcie tego masowego zabicia jako bycie OP ani nie bierzcie tego na poważnie. Po prostu zareagujcie tak jak macie zareagować a zobaczycie cp się wydarzy :) ...)

Edytowano przez Rebon Alchemist
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Archanoł zmrużył oczy. Nie dobrze mu sie robiło na myśl o walce

- Cholera! Pocisk leci z prędkością duzo szybszą niz sam myślisz, szybciej zginiesz niz zdasz sobie sprawe że właśnie strzelił. Hölle! Ivan schowaj broń! A ty US-Soldat.... uspokój się natychmiast !

Podszedł do Wasyla i wyciągnał lornetke. Rozejzał się po polanie i drodze. Zauważył mały domek. Podał lornetke Wasylowi.

- Tam, południowy zachód, może ludzie nam pomogą - zaproponował. - Ja przemieszcze się na tamto drzewo - Wskazał na na dąb nie opodal. - Będę was osłaniał ze snajperki - zasalutował - Licze na pana Poruczniku.

Podbiegł do Dragana

- Dragan, możesz zrobić mały zwiad? Do końca drogi na zachód od domku, bądź w zasięgu wzroku. - oddalił się i stanął miedzy żołnierzami.

- Dobra! Marine idzesz do Wasyla i trzymasz się jego tyłka jak by to Patton był jasne? Ivan Ty też idź. Plan jest prosty, dojscie do tamtej chaty bez strat własnych - tu spojżał przenikliwie na US-a i Ivana. - Ja zebespieczam droge i okolice z drzewa, Dragan wykona zwiad drogi. Zrozumiano? Wykonać!

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak wstał i ostrzepał mundur po czym wziął karabin i przerzucił na ramię.

- Jeden mądry i opanowany - spojrzał na Archanioła - Jednak wy ruscy nie jesteście tacy źli a nawet mamy tego samego wroga, czyli Hitlera.

Po chwili dodał:

- Tak przy okazji, to jestem Kapitan marines Edward Alchemist i jeśli mam być z wami szczery to blefowałem z tym masowym zabiciem. Co najwyżej mógłbym was powalić na ziemię. Po prostu czasami trzeba użyć wszelakich metod, gdy jest się na celowniku.

Po tych słowach ruszył za Wasylem.

Edytowano przez Rebon Alchemist
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ta jest, kapitanie! - rzucił mężczyzna do Archanioła, odchodząc drogą we wskazany kierunek. Nie przepadał za faszystami, lecz ten konkretny nie różnił się zbytnio od przeciętnego człowieka... Był nawet całkiem inteligentny. Ale przynależność do SS i fakt niedawnego zajęcia Jugosławii przez Niemców i tak stwarzała pomiędzy nimi pewien dystans. Dragan jednak postanowił mu zaufać, w końcu to kapitan Rzeszy był organizatotem całej akcji. A poza tym miał w asyście dwóch NKWDzistów. Milošević po oddaleniu się o ok. 200m stanął, by rozeznać się w sytuacji.
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Mężczyzna schował broń natychmiast i stanął na baczność słysząc słowa SS-mana. Zwrócił głowę w jego stronę i odezwał się w sposób wyuczony.

 

-Ja stwierdzaju że także ya Snayper!

 

Wyciągnął przed siebie swój karabin i czekał na dalsze rozkazy, choć wolałby je otrzymywać od Wasyla. Był przygotowany na każdy rozwój wydarzeń, jednak kompletnie nie wiedział co tu się dzieje. W końcu znalazł się tu przez przypadek.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

[Well, that escalated quickly.]

 

Wasyl podniósł się powoli z ziemi, otrzepując mundur z zimnym spokojem, a przy okazji rozgladając się wokoło i wsłuchując w otoczenie. Wyuczone ruchy nie pozwoliły na chwilę namysłu. Nagan opuścił kaburę, stan broni uległ szybkiemu, acz zadziwiająco skrupulatnemu skontrolowaniu, a otoczenie zostało sklasyfikowane jako chwilowo niegroźne.

 

Co wcale nie zmienia faktu, że wszystko dookoła wyglądało, jakby było stworzone przez nieistniejącego boga pod wpływem narkotycznego snu. Kolory rzeczywistości, która boleśnie uderzyła Ukraińca po twarzy były żywe, pastelowe wręcz i nie przystawały do żadnego obrazu, jaki ten zapamiętał, nawet z dzieciństwa spędzonego na sielskiej Ukrainie, żółtej od zboża latem, brunatnej od zaoranej ziemi jesienią i białej od śniegu na pustych przestrzeniach stepu zimą. Bynajmniej nie wyglądało to na Republikę Weimarską, na Austrię też raczej nie, za mało gór. Więc gdzie są?

 

Na to pytanie nie odpowiedział nikt. Mężczyzna szczerze mówiąc spodziewał się fiaska odkąd tylko dowiedział się, co ma właściwie zrobić i dlaczego. To wszystko brzmiało nierealistycznie, a nawet fantastycznie. Ale dziwaczna maszyneria coś zrobiła. Wchłonęła jego i jego towarzysza, zaraz, jak on miał? Ach, Iwan. No i jeszcze dwóch innych. Szkopa oraz gościa z Jugosławii, czyli Serba, Chorwata, wszystko jedno. Kiedy jednak porucznik rozejrzał się dokładniej, mrużąc oczy i licząc towarzyszy, zniesmaczone spojrzenie prześlizgnęło się po dodatkowej sylwetce. Nagan celował teraz w głowę niespodziewanego gościa. Jednak nic więcej nie było potrzebne. "Kamraci" zajęli się wszystkim. Oczy Wasyla zamieniły się w wąskie szparki, kiedy z całą mocą dotarło do niego, że ten Niemiec, barbarzyńca, ludobójca, bandyta hitlerowski jest w tym samym oddziale. Ba, on chce im przewodzić!

 

Wasyl Fokin, porucznik 385 Pułku Strzeleckiego WW NKWD, lojalny i ofiarny obywatel Związku Socjalistycznych Republik Radzieckich ma służyć pod rozkazami zbrodniarza! Ale zaraz, chwila. To tak nie działa, jak skonstatował mężczyzna, przysłuchując się poleceniom i dyskusjom. Przecież mają obalić Hitlera, to wymaga odrobiny współpracy.

- Idę, towarzyszu kapitanie. - ostatnie słowa powiedział specjalnie przeciągle. - Imperialista i towarzysz którego nazwiska nie pamiętam, za mną.

 

Nie czekając, ruszył powoli.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Archanioł spojżał za siebie. Wasyl, Ivan i Edward ruszyli w dół zbocza. Natychmiastowo wspiał się na drzewo i popatrzył się przez wizjer snajperki kar98. Zobaczył na skraju drogi Dragana. --Głowa nizej, bo cie widze-- Powiedział do siebie. Przypomniały mu się ostatnie lata spędzone w walkach w Stalingradzie. Ruiny,drzewa i snajperzy. popatrzył sie dalej. Zobaczył kurz po pojazdach. Spojżał na chate na skraju drogi. Typowa wiejska chata, taka typowa Austriacka tylkocoś mu się nie zgadzało, była nietypowo niska. Koło chaty zobaczył cos jak by jeep-a, lub mu sie tylko wydawało.

Gdzieś z tyłu zobaczył światła, jak by obozowska, słyszał śmiechy i zabawy ludzi, często słyszał odgłosy koni -- Czyzby obóz kawalerii?--  Gdy jego towarzyszye byli na drugim końcu drogi, założył snajperke na ramie i wyciągnał StG44 i zachuczał jak sowa by dać znać Draganowi, że może wracać.

 

 

(ps. 1. Jaka mamy pore dnia? Przyjmujemy że wieczór?

2. Jak ktoś będzie chciał się zmienic w kucyka to mu osobiście odstrzele głowe :rainderp: żartuje róbcie co chcecie xD )

Edytowano przez Sierżant Guardian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

(idz na szpicy jako zwiadowca ^^ snajper zazwyczaj tak chodzi. Snajperzy są uznawani za zwiadowców. Edward na koncu, a Wasyl w środku. Chyba tak mi to w reko gadali :/ ps. Wasyl ruszył a ty jesteś pod jego rozkazami wiec stwierdziłem ze ruszyliście. Btw. Chce by działo się dużo bez ingerencji MG wiecie ze on ma zarab roboty wiec wiecie xD)

Edytowano przez Sierżant Guardian
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Wasyl postanowił nie leźć sobie radośnie odsłoniętym terenem i beztrosko podskakując. Zamiast tego stwierdził, że logicznym rozwiązaniem będzie wpierw ruszyć zaroślami, zachowując ostrożność, potem szybko przeskoczyć drogę i zapaść po drugiej stronie. Gdy to się stało nagan został zastąpiony karabinem, na który zapobiegliwy żołnierz nałożył bagnet. Miał przy sobie Iwana, nie bał się więc o plecy, nawet, jeżeli jego drugim kompanem był Jankes, do tego wyszczekany. Nieznacznym ruchem ręki kazał wszystkim opaść na ziemię i sam dał przykład, po czym począł czołgać się w kierunku wyznaczonego celu. Wszystko to bez żadnego niepotrzebnego gestu czy słowa.

 

(Kapi, czy przy strzelaniu, skradaniu się, wypatrywaniu i podobnych są testy i czekamy na twój odpis, czy też testujesz tylko, gdy ma to wpływ na fabułę?)

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan szedł tuż za swoim przełożonym, pilnując amerykańca. Nie uważał go za godnego zaufania. Mężczyzna miał wyciągnięty pistolet, gdyż jego karabin nie zdał by się w takich warunkach. *Że też mnie posłali w takie miejsce* pomyślał. Jednak rozkazy to rozkazy, a tych nie wolno kwestionować. Gdy tylko ujrzał znak Wasyla natychmiast padł na ziemię i począł się czołgać za nim.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Edward szedł za ukraincem choć niezabardzo mu to odpowiadało. Może dlatego, że nie przywykł do towarzystwa takich osób. Zależało mu jednak na dowiedzeniu się o co tutaj chodzi i stawiał te zadanie jako priorytet.

- Możecie mi powiedzieć co wy knujecie? - odezwał się cicho ale na tyle głośno by było słychać - Nie podoba mi się to, że słucham rozkazów sowiety bądź jakiegoś komunisty. Może i jestem amerykańskim kapitanem ale mam polską krew, wiec żeby było janse jako polak nie dam sobą pomiatać.

Kapitan podniósł głos z powodu złości jednak szybko się uspokoił, gdyż nie chciał zostać wykrytym.

- Pomagam wam jedynie dlatego, bo chcę wiedzieć co tu jest grane.

Rzekł tym razem spokojnie, lecz nadal czując gniew.

Edytowano przez Rebon Alchemist
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ukrainiec nie odpowiedział na zaczepkę, zajęty czołganiem i swoimi sprawami. Odwrócił się jednak na krótką chwilę, by zaszczycić sprowadzonego czort wie skąd Amerykańca ironicznym półuśmiechem. Odkąd Niemcy zaatakowali ZSRR, Stany Zjednoczone nie udzieliły zbyt wielkiej pomocy, tak samo jak wcześniej patrząc sobie z boku jak pod butem esesmańców takich jak ten ich kapitan jęczy cała Europa. Och, nie, przecież przesyłali niby jakieś pojazdy, czasem coś innego. Ale tego żaden przeciętny krasnoarmiejec raczej nie widywał, zdychając w błocie, by inni mogli żyć. A Edward, jakkolwiek by to nie brzmiało, zamiarował sobie bruździć pod adresem znoszącego nieopisane męki i cierpienia ludu radzieckiego. Nieufny i sam nie obdarzany zaufaniem. To wszystko Wasyl przekazał owym ironicznym półuśmiechem, nie otwierając ust. Połozył na nich palec, marszcząc brwi, a potem krótkim, ostrym gestem wskazał na dom.

Edytowano przez Po prostu Tomek
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Ivan dość osobiście przyjął uwagę o narodowości ich towarzysza, choć przyjął ją jako swego rodzaju obelgę. Bowiem on sam miał w swych żyłach krew Polski, jednak on walczył by Polska mogła być wyzwolona spod niemiec, amerykanie zaś siedzieli na swych stołkach, nie kiwnąwszy nawet palcem by pomóc i tylko zbierali laury i podzięki. Tym bardziej przestał lubić tego nowego. Jedak widząc znak przełożonego pozostał w milczeniu i jedynie zaczął przyglądać się chatce którą wskazał Wasyl.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

Chłopak widział wyraz twarzy Wasyla. Od razu domyślił się o co mu chodzi dlatego nic na ten temat nie powiedział. Czołgał się dalej po chwili jednak zapytał:

- Mogę przynajmniej wiedzieć jak się nazywacie?

Po tym wziął karabin w ręce i przeładował patrząc się z uśmiechem na mężczyznę który niedawno do niego celował.

- Przy okazji powiedz twojemu koledze żeby we mnie nie zabijał za przeładowanie. Nie mam zamiaru bez powodu używać broni przeciw wam. Przyjmijcie te słowa jako mały gest zaufania.

(małe pytanie: po jakiemu my gadamy?)

Edytowano przez Rebon Alchemist
Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach

*Na Dagdę* pomyślał Ivan *Jeszcze rozgadany!* Mężczyzna kompletnie wypadł z rytmu i na chwilę zatrzymał się jednak zaraz wrócił do czołgania się by nie zostawić Wasyla. Wiedział że misją jest jedynie zwiad, jednak ten amerykaniec wciąż tylko paplał. Ktoś przecież mógł ich usłyszeć. Widać było że ich wojsko stopnie nadaje za ładne oczy. Odwrócił się w stronę Edwarda i przyłożył palec do ust by uzmysłowić mu iż ma być cicho.

Link do komentarza
Udostępnij na innych stronach


Discord Server

Partnerzy

  • For Glorious Equestria
  • Bronies Polska
  • Bronies na DeviantArcie
  • Klub Konesera Polskiego Fanfika
  • Kącik lektorski Bronies Corner
  • Lailyren Arts
×
×
  • Utwórz nowe...