Skocz do zawartości

Cała aktywność

Strumień aktualizowany automatycznie

  1. Dzisiaj
  2. Nowy, jedenasty rozdział niejako zatrzymuje dotychczasową akcję opowiadania, w momencie, w którym dowiadujemy się, iż Twilight postanowiła w ramach podarunku urodzinowego napisać dla Cadance opowiadanie. Widzimy też, że to wcale nie będzie takie proste. Już teraz tekst podpowiada nam dlaczego Twilight Sparkle - jakby nie było ktoś, kto całe życie czyta książki, obserwuje, bada i na atomy rozkłada - może mieć nie lada kłopoty z kompozycją utworu literackiego pisanego prozą; brak talentu i umiejętności, zbyt długa przerwa odkąd ostatnim razem udało jej się popełnić taki tekst, a może Twilight, jak to Twilight, sama za mocno dokręca sobie śrubę, przez co nie jest w stanie napisać czegokolwiek, czym sama byłaby usatysfakcjonowana. A to przecież prezent ma być! I to nie byle jaki - ekspresywny, coby go (ślepa) Cadance ujrzała oczyma imaginacyji. A poza tym, najogólniej rzecz ujmując, rozdział napisany został zgodnie z duchem fanfika - to, co tu i teraz, miesza się z migawkami z przeszłości, a czytelnik musi przebrnąć przez wszystko z uwagą, by uszeregować na osi czasu poszczególne wydarzenia, za co nagrodą jest poznanie szerszego kontekstu; co zadziało się między bohaterkami, jak przekłada się to na ich obecne relacje i co to oznacza w ich obecnej sytuacji. Początek może lekko zmylić. Krótka konwersacja z Cadance, poprzedzona refleksją o tym czym dla Twilight - całkowicie nie gotowej do roli królowej - jest królestwo podmieńców prędko przechodzi do teraźniejszości, do sceny, w której protagonistka próbuje chociaż zacząć pisać prezent urodzinowy dla bratowej. "Wszystkie powody dlaczego nie jestem Chrysalis" okazały się przyjemnym, serialowym smaczkiem i zgrabnym rozluźnieniem nastroju przed rzeczami poważnymi, nieprzyjemnymi, przygnębiającymi. Aczkolwiek wnikając głębiej, idzie się doszukać rzeczy mogącej rzucić cień na całą dotychczasową historię i trzymać w niepewności przed jej ciągiem dalszym: Wiecie, Twilight to nie Chrysalis, no w żadnym wypadku! Ale na wszelki wypadek, gdyby to było kłamstwo (czyli Twilight jest Chrysalis, i w przenośni, i dosłownie) to będziemy to powtarzać, aż stanie się prawdą. Mała rzecz, a potrafi człowieka nawiedzić, sprowokować do zadania sobie pytania: a o czym to ja tak właściwie czytam? Świetna rzecz, za takie niuanse uwielbiam ten tekst. Wracając, próba rozpoczęcia opowiadania przypomina Twilight o czasach przedszkolnych, kiedy to naprawdę udało jej się stworzyć historię. Było to wspomniane w poprzednich odcinkach tekstu i wielki plus za przywołanie tegoż detalu teraz, jak również zbudowanie z niego czegoś więcej, takiej mini historyjki, która poszerza szeroko pojmowaną kreację tej małej Twilight, która marzyła o teleskopie, piekła ciasteczka dla Cadance, no i próbowała czaru przeistoczenia, aczkolwiek szczura z grejpfruta zrobić nie dała rady. Podobały mnie się te na pozór oderwane od siebie elementy, z których miało się składać jej opowiadanie z czasów przedszkola. Fajne jest to, że każdy może sobie na ich podstawie wyobrazić coś innego i złożyć z tego inną historię, jeżeli zechce. Siła imaginacyji I jest postęp! Twilight napisała trzy słowa: "Jesteś na Księżycu." Chylę czoła, idzie jej znacznie lepiej niż mnie ostatnimi czasy, bo aż trzy razy lepiej, ale trzy razy zero to nadal zero, a nie czekaj bo aż o trzy słowa więcej I tutaj protagonistka natrafia na problem - co dalej? Jak ja ją rozumiem Ten moment okazuje się idealnym na refleksje. Twilight Sparkle przywołuje kolejne wspomnienia, a ich przesłanie jest dość dobitne i przygnębiające: nie możesz zrobić NIC. Bardzo miła wspominka o znalezionych flamastrach i wspólnym rysowaniu z Cadance. Wygląda na to, że mimo wszystkiego, co ją spotkało na Ziemi, Twilight z sentymentem wspomina swoją przeszłość. To, co z wierzchu wydaje się miłe, szybko okazało się czymś smutnym, trudnym dla głównej bohaterki. I tak, spodziewałbym się po niej, iż będzie usiłować rozpracować barierę, ale nawet sukces tego przedsięwzięcia nie daje cienia nadziei (o gwarancji nie wspominając), iż cokolwiek to zmieni. Poczucie sprawczości jest tylko ułudą, bo nie można zrobić nic. Na nic się nie ma wpływu, trzeba z tym żyć? Ale czy na pewno? W trakcie kolejnych wspominek powraca motyw wpływu Celestii na Twilight, który to wpływ wydaje się być tak silny, że ta nic nie może poradzić, MUSI poddać się jej woli. Bo okazuje się, że jakiś czas temu bohaterki wyprawiły Lunie urodziny na Księżycu, lecz widok solenizantki wzbudził u Twilight niemały dyskomfort. Znacznie skrócona grzywa, tak na lato - niby nic. Szkopuł w tym, że to Twilight jest odpowiedzialna za ścięte włosy Luny, zaś sama Luna bynajmniej się o to nie prosiła. Kochana Celestia podpowiedziała Twilight, by ściąć nożycami grzywę Luny. Twilight tego nie chciała, uważała, że to coś strasznego (i ja jestem przekonany, że Celestia także od początku w pełni zdawała sobie sprawę z tego, że to jest straszne, niczego nie musiała sprawdzać), ale i tak to zrobiła. Podobnie jak wiele, wiele razy w przeszłości, wystarczyło odmówić. Wziąć swoje życie we własne kopyta. Pojąć, że to, co Celestia uznaje za słuszne wcale nie pokrywa się z tym, co Twilight uważa za słuszne. Ale jak wiele razy w przeszłości, tak i teraz Twilight pokornie wykonała to, co zasugerowała jej mentorka. Okoliczności zdarzenia Państwu nie przytoczę, zamiast tego gorąco zapraszam do przeczytania nowego rozdziału albo i całej historii, jeśli jeszcze tego nie zrobiliście, ale moim zdaniem Cadance i Celestia potraktowały Lunę dość okrutnie. Co do Cadance, to ona mogła za Luną nie przepadać, trudno, ale Celestia? Tak beztrosko przyłączyła się do Cadance? Sama wymyślała różne rzeczy? Jeszcze do spółki Władczynią Serc wmanewrowały Twilight we "fryzjerski" scenariusz? W połączeniu z tym, co wiemy z poprzednich rozdziałów, naprawdę zaczynam się zastanawiać, czy to nie Celestia jest tutaj... Może nie antagonistką, bo to za duże słowo, lecz źródłem zła, smutku i niewygody. Myśl ta stoi w silnej opozycji z tym, że przecież przez cały ten czas wszystko, co musi zrobić Twilight, by różnym rzeczom zapobiec, to powiedzieć: "NIE" Ważna rzecz - Celestia udoskonalała czar zsyłki na Księżyc przez te wszystkie lata. Teoretycznie mogłaby stwierdzić, że z takiej nieposłusznej Twiight nic nie będzie i troszkę ją ukarać... Ukarać oczywiście za nic. Chociaż pewnie dla niej niewykonywanie jej woli jest wielkim wykroczeniem. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej wydaje mnie się, że protagonistka cały czas była i nadal jest w potrzasku. Są dwa przebłyski, w których Twilight próbuje zakosztować wolności, a nawet uzyskać kontrolę, pewną sprawczość. I za każdym razem kończy się to dla niej tak, że jak tylko tego próbuje, to z miejsca jej się odechciewa. Co za paskudna sytuacja, acz z drugiej strony naprawdę idzie w tym wszystkim odnaleźć cząstki samego siebie. Dzięki temu zyskuje refleksyjny wymiar dzieła, więź z czytelnikiem jest silniejsza, no i sama fabuła nie daje spokoju. Chciałoby się wiedzieć więcej, odkrywać więcej, mimo obawy, że to, co na nas czeka, może być wstrząsające. I to kolejny aspekt, za który uwielbiam "Nowoczesną Baśń o Księżycu" - klimat. Kreacja Twilight Sparkle jest prowadzona konsekwentnie i mimo różnych rzeczy, które popełnia, wielu scenariuszy, w które wplotła je autorka, czuć, że to ta sama, znajoma Twilight, choć nieco przerysowana, wypaczona szmatem upływającego czasu oraz zmianami w jej życiu, motywowanych głównie wolą Celestii. Twilight, która rozpacza, która spogląda w przeszłość i dostrzega rzeczy, z których kiedyś nie zdawała sobie sprawy, a które teraz, na Księżycu, nabierają głębszego sensu i znaczenia, zwłaszcza w kontekście jej relacji z Luną, która daje się ponieść emocjom i niekiedy potrafi zachować się jak nie do końca zrównoważona, ale zarazem jest to Twilight, która najwyraźniej nie uczy się na błędach. A przynajmniej na tym jednym, za sprawą którego to ktoś inny zorganizował jej całe życie, nie po jej myśli, lecz po swojej myśli. I ciężko powiedzieć czy zawsze jej trudy były skazane na porażkę, tylko teraz jest to szczególnie uwydatnione. Jedna z wielu zagadek, nad którymi każdy czytelnik winien podumać sam A zatem, chociaż rozdział nie popchnął akcji do przodu w jakimś oszałamiającym stopniu, to jednak odniósł sukces w skupieniu się na przeszłości Twilight, jej relacjach z pozostałymi księżniczkami, a także poszerzaniu kontekstu ich księżycowego więzienia. Czytało się to z zaciekawieniem, lekkim niepokojem i mimo trochę ponad dziesięciu stron, miało się wrażenie, że zadziało się wiele. Większość to wspomnienia, ale wciąż, czuć bagaż doświadczeń, czuć oddech tych demonów przeszłości, które podążają za Twilight nawet na Księżyc. Lunie idzie współczuć jeszcze bardziej, wzrosła niechęć ku Celestii oraz Cadance, zaś Twilight nadal wydaje się nosić w sobie wszystko. Niezmiennie historia wciąga i nie pozwala się oderwać ani o sobie zapomnieć. Cóż więcej rzec, czekam na ciąg dalszy, a niezdecydowanych namawiam, by dać temu fanfikowi szansę, gdyż jest on tego wart. Pozdrawiam!
  3. Musicians' application for Czequestria 2024 closing soon! Party and concert have belonged to Czequestria since its very beginning, and from there we try to gradually give space to everyone who wants to perform in front of a music-hungry brony audience. This year is no different. What makes this year’s Czequestria different is the number of applications for the concert and party – although we are very pleased with the interest, we are forced to end applications a month earlier this year. If you are interested in performing at a concert or party as a musician, please send the Program application no later than May 15th, 2024 (this Wednesday) by 19:00. Registration for the rest of the program remains open until June 16, 2024, or until capacity is filled.
  4. Wczoraj
  5. Przeczytane. Mam wrażenie, że ten rozdział dostarczył mało ważnych informacji. Może poza tym, że Twilight dalej jest irytująca pod pewnymi względami - zwalanie winy na Celestię, swego rodzaju niezdolność do ponoszenia odpowiedzialności za własne wybory. No i lista z Nową Chrysalis mnie rozbawiła. Po prostu, miejsca, w które trafiają myśli Twilight i jej problemy bywają dla mnie mocno absurdalne, choć serialowe. A czemu Celestia trenowała czar zsyłki na Księżyc? To wydaje się oczywiste. Celestia straciła połączenie z Elementami Harmonii, a wciąż potrzebowała mieć jakieś rozwiązanie, które nie wiąże się z zabiciem oponenta.
  6. Ostatni tydzień
  7. Vendor applications open - creativity bears fruit! While G4 ponies are gradually disappearing from most stores, merchandise from all generations is still available at brony conventions. And that's thanks to the vendors and the unceasing interest of fans in thematic items of all kinds - be it posters, buttons, or perhaps quickly sold-out hand-sewn plushies of all available sizes. Exhibitors also have their place here with the presentation of works of art and projects related to the brony community. Do you want to enrich this Czequestria with the fruits of your creativity and show your aces up your sleeve? Vendor and exhibitor applications are now open! >>> Vendor and exhibitor applications here <<<
  8. Wiadomość automatyczna Temat został zamknięty i przeniesiony do Forumowych Archiwów
  9. gluciok uwu

  10. Pozdrawiam sluchaczy:pbft:

  11. Nah, oczekuję że wreszcie mnie czymś zadziwisz i pokażesz się jako ktoś więcej niż furiat z internetu, bym miała jakiś fun. xD
  12. Patrząc jak się produkujesz, to mam wrażenie, że z nas obojga, to Ty się denerwujesz i próbujesz mnie sprowokować żebym osiągnął Twój stan, ale z marnym skutkiem xd
  13. No jak po co? 😛 Taki jesteś znerwowany moją obecnością, tak uważasz że gadam głupoty, to byś mógł chociaż ten raz zarzucić jakąś bombą co mnie zmiecie. To nie tak że ja tutaj wychodzę z pozycji jakiejś "woke ideolożki" czy innego potworka, bo ja swoje opinie i zdanie buduję na dość sensownych argumentach które tutaj prezentuję co chwila, a na które ty nie dałeś jak na razie żadnej kontry. Temat został zrobiony na publicznym forum, nie wiem czego oczekiwałeś, że to będzie echo chamber by gadać na złe woke i złe cenzury? No nie. Znaczy się produkuję... powiem tak, nie mam wielu rzeczy do roboty, a że lubię gadać i pisać, to sobie gadam i piszę. To nie tak że jestem wielce zaaferowana by was przekabacić, a ty masz bekę z tego że się "produkuję". Ja casualowo potrafiłam pisać teksty 2-3 razy dłuższe, do równie poważnych tematów jak i ten, bo lubię, mam czas i mam ochotę. I ja się tutaj dobrze bawię, jak przy wyjściu do cyrku. I tutaj wbijasz ty, mówiąc jak to się produkuję, ukazując się w jakiejś wyższości nade mną, próbując mi dojebać. Spoko. Ja nie wierzę w jakieś pomysły, gierki, wrażenia, ja wierzę w dowody i argumenty. Jeśli uważasz że jestem taka czy owaka i masz siły i argumenty by mnie ścignąć - zrób to. I nie zasłaniaj się jakąś dumą, jakimś czasem, "po co?", "Tego betonu nie sposób przebić" czy co tam innego, bo to jest kinda do dupy taktyka, mieć powera a go nie wykorzystać, pierwsza sprawa, a druga, już i tak marnujesz nerwy i czas na petycje do jakiejś gównogierki, możesz pomarnować czas na, jak to nazwałeś, "beton". A jeśli umiesz tylko wypowiadać jakieś dziwne gadki... to cóż, nie dajesz mi dowodu, nie dajesz mi argumentu, nie dajesz mi kontry. A ja nie bazuję na jakiś zapewnieniach, na zasłanianiu się tym że "A ja nie chcę tracić nerwów na taki beton". Czyli uznaję, że obrazki które wysłałam dość dobrze opisują twój stan psychiczny. xD
  14. Po co? Cokolwiek nie powiem i tak nic nie sprawi abyś uznała racje odmienną od tej jaką sobie wbiłaś do głowy. Jak powiedziałem wcześniej takiego betonu nie sposób przebić, a mi szkoda nerwów. Poza tym bawi mnie widząc jak się produkujesz
  15. xDDDD Urocze. Ale dobra, spoko. Rozumiem że jako osoba ogarnięta, rozumiejąca temat, wszelkie jego zawiłości, jesteś w stanie wytknąć mi błędy mojego rozumowania? W końcu moje wypowiedzi są "żałosne", to pewnie i są łatwe do uwalenia jakimś zgrabnym argumentem, a ty czujesz się w pewnej wyższości nade mną, więc rozumiem, że jakiegoś asa w rękawie masz? I zaraz tym argumentem jakoś zarzucisz, prawda? No bo to nie tak że po prostu rzucasz w eter jakieś random teksty "A ty jesteś taka owaka"?
  16. Poczytanie tego co pisałam akurat by ci dobrze zrobiło, ale rozumiem, przeczytanie i zrozumienie czegoś więcej niż "uga buga złe woke chcą zabrać nam gołą dupę i cenzurują cyce" to zbyt wiele. Na dość spokojną wypowiedź odpowiadasz "żałosne wypowiedzi", spoko, I get it, nie lubisz jak ktoś burzy twoją wizję świata. Twoje posty sobie wydrukuję i oprawię w ramkę, będą mi przypominać o dobrej robocie.
  17. Z tego jak się produkujesz przy swoich wypowiedziach, zakładam, że to Ty jednak doznajesz szczękościsku i skaczesz po pokoju demolując go
  18. Nie martw się, kiedyś przyzwyczaisz się do tego, że możesz nie mieć racji i nie ma się co obrażać o każdy snarky tekst.
  19. To był żart. BG3 sprowadzasz do paru ogólnikowych, głośnych wyznaczników, tak jakby nagość miała być jedyną szokującą rzeczą. Stąd zażartowałam że zawaliłeś sobie grę masą porno-modów, skoro tylko takowe rzeczy widzisz. Bo ta gra ma jednak w sobie o wiele więcej kontrowersyjnych tematów, m.in. dość sporą brutalność, częstą erotykę, sławną scenę z niedźwiedziem, body horror. I nikt tutaj tego nie chciał cenzurować. Rozumiem że dla SONY czymś ok była scena w której druid zmienia się w miśka i tak się z nami rucha, ale mają robić wielką cenzurę polegającą na tym, że parę strojów bikini itp. ma parę cm materiału więcej? Te historyjki są grubymi nićmi szyte. To co ci się wydaje, a to jak jest faktycznie to dwie różne rzeczy, a devowie po premierze gry mają ważniejsze rzeczy do roboty niż tłumaczyć się z każdej jednej decyzji jaką podejmują, szczególnie że nie zdziwiłabym się gdyby, jak na koreańskiego gamedeva przystało, w końcówce dobił ostry crunch, i mają ważniejsze rzeczy do roboty. Sony ma się tłumaczyć? Sony tę grę wydaje, nie tworzy, przekonanie że Sony ma się tłumaczyć z tych zmian bazuje na innym przekonaniu, że Sony coś cenzurowało i ma się z cenzury tłumaczyć. Cahan dała dość sensowne przykłady, w sumie rozwinęła mojego posta (ale w porównaniu do niej, na mojego nie odpowiedziałeś prócz przyczepienia się o dość słaby żart). Rozumiem że jak tak ci zależy na wolności artystycznej (którą zresztą mocno naruszasz atakując wcześniej np. wolność do wrzucania postaci ciemnoskórych albo LGBTQ i oceniając kiedy jest to na siłę, kiedy nie) to byłeś przy Elden Ring i też słałeś jakieś petycje by nie cenzurowali gry? No nie, bo w przypadku Elden Ringa każdy zdrowo myślący wiedział, że takie zmiany są, że istnieją 1 day patche. Tylko przy Stellar Blade zebrała się masa furiatów którzy za gołą dupę wirtualnej baby gotowi są dać się pokroić. Jakby, całe twoje stanowisko, że tu doszło do "cenzury", bazuje jedynie na przekonaniu, nie na dowodach. Nie masz dowodów, sensownych poszlak które na cenzurę by wskazywały, jedynie mocne czepialstwo, doszukiwanie się spisków, oraz brak zrozumienia tego, jak branża gier działa, i że oddziałowują tutaj jakieś dziwne, tajemnicze siły chcące zniszczyć zabawę graczom. Jeśli już mowa o Bloodborne, to tam jak się wystarczająco mocno pokryło postać krwią, to ta była pokryta cała, również z twarzy, w czymś co wygląda jak błotny szlam. Powodem mogą być spadki FPSów, trzeba pamiętać że każda gra po premierze zalicza downgrade mniejszy czy większy (w tym większym królował Ubisoft, może wciąż króluje), nawet z tego względu, że nie da się upchnąć do gry tylu bajerów bez spadków w jakości, co w wersji demo która ma swoje ograniczenia i jest tylko prezentacją. Co jeszcze? Gra jest pełna fanserwisu. Mogły wejść kwestie takie, że lepiej ukazywać postać czystą, ładną, niż ją obryzgiwać juchą. Ale też i to co mówiłam o Bloodborne. I mamy dylemat - czy krew ma obryzgiwać postać? Jeśli tak, to do jakiego stopnia? czy ma znikać? Co jeśli gracz dojdzie do momentu gdy postać będzie obryzgana cała, jak to będzie wyglądać, co jeśli np. poleci jucha, ale na postaci nie będzie nowych śladów? To co dla gracza jest tylko efektem "WOW!" i ciekawym bajerem który tylko cieszy oko, może być dla deva dość złożoną decyzją artystyczną, którą dev musi być gotowy usunąć jeśli zajdzie potrzeba. Więc zdecydowali się to zmienić, powodów może być pełno. A furiaci jojczą. Jakby nie wiem, całkiem serio, kto o zdrowych zmysłach, poważny człowiek, pracujący, mający jakieś życie osobiste itp. miałby robić dramę o... TO?! I dobrze pewna osoba na reddicie zauważyła, że cała ta kontrowersja śmierdzi jak sztuczna drama która służy głównie "anti woke" content creatorom by robić krzykliwe filmiki i nabijać wyświetlenia, tzw. "Drama farming". Jedni ludzie krytykowali grę za to że postać wygląda jak porno marzenie spermiarza i szli dalej ze swoim życiem. A drudzy uznali że są w jakiejś wojnie kulturowej na śmierć i życie z jakimś złem, paskudnymi woke, a cała ta wojna akurat zawsze się kręci wokół jednej gierki, jednej firmy, jednego deva, na którego akurat się "anti woke" zebrali z bullyingiem, albo przeciwnie, wzięli na piedestał walki ze złem. 😛 Prawda jest taka, że nikogo na lewicy albo u elgiebetów, ani gdziekolwiek indziej nie interesuje ta cycata anime babka, a przynajmniej nie w stopniu takim, by walczyć o odebranie jej komuś, tylko najwyżej się pośmiać, uznać że wygląda głupio, i iść dalej. Za to ludzi na prawo, "Real gejmerów" i podobnych interesuje tworzenie sztucznej dramy by móc krzyczeć "oni nas chcą zniszczyć cenzurować". A do tego pasuje tylko ten obrazek:
  20. Flutterhugger

    Sucharrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrrry!

    Migracja Praindoeuropejczyków - kiedy wszystko co było potrzebne do podboju połowy znanego świata to udomowione konie, lepszy język niż reszta i umiejętność trawienia mleka.
  21. Dzień dobry, po otrzymaniu różnych recenzji, tu i na discordzie, postanowiłem napisać fanfik od nowa, będzie mieć więcej opisów a postacie będą mieć więcej logiki. Fanfik będzie gotowy do końca czerwca jak nie wcześniej.
  22. Hah, ktoś tu chyba nie przepada za warzywami. Fajny fanfik, trochę chaotyczny ale fajny.
  23. Wydaje mi się, że jeśli chodziłoby o spadki, to raczej by jakoś powiadomili, powiedzieli, że gra ma jakieś problemy czy coś. Sony jednak nic nie powiedziało na ten temat, a nawet zaczęło zwracać kasę sfrustrowanym graczom (oczywiście uważam, że to akurat dobre zachowanie jeśli oddaje się kasę niezadowolonemu klientowi) nie wyjaśniło jednak powodu swojej decyzji, a po prostu zrobiło, co samo w sobie wygląda dość podejrzanie
  24. Wcześniej
  25. Okej, zdradzę Wam mały sekret. Takie zmiany w Day 1 patchu są normą. Taki Elden Ring w wersji 1.0 jest zupełnie inną grą. Z innymi nazwami, przeciwnikami, opisami przedmiotów, lore, rozmieszczeniem przedmiotów, tłumaczeniem. A i są w nim przedmioty, które nie trafiły do spatchowanej wersji. W starą wersję dalej można zagrać na konsolach, jak się nie ma internetu i wersję na płycie. Czy to znaczy, że Sony kazało ocenzurować Elden Ring i inne gry Fromsoftware - które mają całe pancerze, które zostały wywalone z finalnego produktu, bo twórcy uznali, że są brzydkie. W przypadku Stellar Blade... Bądźmy poważni, jakby Sony kazało tam zrobić cenzurę, to zmieniłoby znacznie więcej niż jakieś 2 outfity i to takie, które nawet nie są najbardziej odważne . Pewnie była to zmiana estetyczna, ewentualnie podmiana przez jakieś dziwne błędy, które wyszły w fazie testów. A jeśli chodzi o gore, to przyczyną jest prawdopodobnie spadek fpsów (inna sprawa, że ta krew bardziej wyglądała jakby bohaterka wytarzała się miale niż krew). W sumie też nie zdziwiłabym się, jakby twórcy uznali, że ten efekt jest zwyczajnie brzydki? Dodam jeszcze, że jest taki ekskluzywny tytuł na Play Station. Bloodborne. W Bloodborne jest dużo krwi, bardzo dużo krwi i różnych dziwnych rzeczy. I jakoś nikt tego nie cenzurował. Remake Demon's Souls też jakiś taki nieocenzurowany... A co jeśli... Tam nie zadziała się żadna cenzura, tylko zwykła zmiana zdania przez devów, coś tak normalnego w branży?
  1. Załaduj więcej aktywności
×
×
  • Utwórz nowe...