I kolejny rozdział za mną. Przyznam, ze oczekiwanie trwało długo, ale w zamian dostałem sporych rozmiarów rozdział. Rozdział z jednej strony wypełniony treścią, a z drugiej taki trochę pusty. Ale po kolei.
Zacznę od scen i elementów, które mi się w tym rozdziale podobały. Zdecydowanie szermierka z kucharzem. To chyba jedna z najlepszych jakie się tu pojawiły. Oglądanie Obsidian próbującej pokonać kucharza w szermierce było cudowne. Aż trochę czułem tą jej narastającą frustrację.
Podobało mi się również to jak Obsidian zaczęla rozbierać magię przyjaźni na składowe. To jej analityczne podejscie jest urocze i mam wielką nadzieję, że będzie dalej rozwijane i zostanie jednym z głównych wątków (bo to niestety nie jest pewne, biorąc pod uwagę kilka innych wątków obecnych w fiku). No i Obsidian plus Joy. Ciekawy wybór na pierwszą przyjaciółkę, ale podoba mi się.
Ale mam też kilka uwag. A w zasadzie jedną, tyczącą się kilku scen. Mianowicie jest tu kilka fragmentów kompletnie do niczego niepotrzebnych. Chociażby ta akcja z biletami, czy rozmowa Prosceniona i tego drugiego o obsidian. Owszem, są całkiem spoko, ale mam wrażenie, ze nic w sumie nie wnoszą i tak trochę zapychają fabułę. No chyba, że Ghator jakoś je wykorzysta (na przykład Ambrosia zapraszająca jednak obsidian). Chwilowo jednak, trochę to meh.
Ogólnie, przyjemny rozdział, choć nie pchnął fabuły aż tak bardzo do przodu. Czekam na więcej