Nabić muszkiety! Ustawić działa! Dobyć szable! Kawaleria na koń! Zaraz zacznie się bitwa!
Na początek pozwolę sobie przyznać, że obawiałem się tego fanfika. Bowiem większość mojej wiedzy o ludziach w kucykowie wygląda jak: TCB, albo losowy broniacz cham który i tak jest kochany przez wszystkich i wszystko zostając mężem/synem/bratem którejkolwiek z mane six. Tymczasem Si deus nobiscum pozytywnie zaskakuje od pierwszych stron. Primo najpierw powoli zostajemy wprowadzeni do obu światów i to z dwóch różnych perspektyw. Secundo spotkanie kuców i ludzi nie następuje w pierwszym rozdziale co pozwala zbudować postacie. Samo spotkanie z inteligentną rasą kucy również nie jest za bardzo zaskakujące, a nasi sarmaci zachowują odpowiednie zdystansowanie, w tym samym czasie zachowując się dość logicznie wobec kucy. W końcu wyznawcy boga czczą boskie istoty, a jak myślicie, za jakowe uznawano w średniowieczu jednorożce i pegazy? Pomijam już nawet kwestię absolutnego przekonania żyjących wtedy ludzi w ich istnienie.
Ogólnie większość fanfika stoi raczej komedią niźli ogromną i skomplikowaną fabułą. Nawet jeśli mamy jakiekolwiek intrygi są one bezpośrednio i logicznie wyjaśnione czytelnikowi, aby ten mógł się zrelaksować przy lekturze, pozostawiając nadal nieco tajemnic, które odpowiednio rozbudzają wyobraźnię. Ogromną rolę grają także postacie. Szczególnie w pamięć nie zapada tutaj jednak mane six, czy inne postacie z serialu, jakby po ludziach w Equestrii można by się spodziewać. Na przykład ja najbardziej upodobałem sobie samą Lunę – która potwierdza regułę jako wyjątek, Rzędowieckiego – głównego bohatera, Zientarskiego – zabójcę smoków, Bratów atamanów – Bracia atamany, to bracia atamany, Swordzika – zsarmaciałego kuca, oraz co ciekawe Blueblooda.
Oczywiście istnieje o wiele więcej ciekawych postaci i je także lubię, ale wymienianie ich wszystkich popsułoby wam raczej frajdę z czytania.
O czym właściwie jest fabuła... Fabuła... Nom ludzie idą na Krym, znaczy Polacy idą na Krym, bo jak zwykle reszta Europy ma ich w plocie. Więc nasz Rzędowiecki wyrusza oczywiście wspomóc ojczyznę, mając z tyłu głowy jednak pranka, którego po śmierci wywinął mu stryjek (czy tam wujek). Wkracza jednak ze swoją armią we mgłę, gdzie, jak się okazuje, znajduje się Etiopia. Znaczy Equestria w stanie wojny domowej. A więc zgodnie z przepowiednią losowej wieszczki, której absolutnie nikt nie zna oprócz paru wieśniaków, nasz bohater postanawia tam zostać i pomóc kucom.
Omówię teraz parę rzeczy które mi się nie podobają i są dla oczu obytych z fikiem. Więc jeśli jeszcze nie czytałeś, zawróć!
Ogółem polecam, bo to kawał dobrego fika. A no i jeszcze nawet nie wspomniałem o wspaniałych archaizmach! Pozwólcie więc, że pożegnam się odpowiednią formą. Mości waćpanowie i waćpanny. Żegnam was i pamiętajcie:
NIECH ŻYJE RZECZPOSPOLITA TROJGA NARODÓW!
PRAWIE BYM ZAPOMNIAŁ! Nominuję tego fanfika do tagu Epic oraz Legendary ze względów wymienionych powyżej i paru nieprzespanych nocy z jego powodu. A teraz naprawdę się żegnam!