Te aktorskie wersje to chamski skok na kasę, lecz przy okazaji one potrafią się mocno różnić fabularnie. Nikt nie odbiera starych wersji. A jest czarna, bo wtedy o filmie będzie głośniej, lepiej się sprzeda i czarna społeczność ruszy do kina.
Psy szczekają, karawana jedzie dalej. Rowling ma sporo wrogów po lewej stronie mocy, ale jednak wciąż Harry Potter jest silną marką. Ale nikt jej szczególnie nie musi cenzurować. Ludzie się z nią nie zgadzają i się od niej odcinają. Taka dola celebryty, że niektórzy cię nie lubią.
Tylko te klasyki, które zawierają kontrowersyjne treści, a niektóre są... mocno kontrowersyjne, inne na wyrost. Dziecko jak najbardziej może je obejrzeć, wystarczy, że włączy mu je rodzic. A komunikat trwa jakieś 5 sekund. I Disney ma w rzyci czyjeś uczucia, Disney chce tylko czyjąś kasę. A to dobry sposób, by mieć ciastko i zjeść ciastko - BLM się nie przyczepią, Chińczycy się nie przyczepią, a kasa za stare filmy dalej leci. Ale jednak mamy XXI wiek, czasy się zmieniły i jakoś czarnoskórzy czy Azjaci nie są zadowoleni z tego, że robi się z nich śmiesznych półidiotów i niewolników.
Tak jak widziałam Polaków, którym nie podoba się, że wspomniana przez Ciebie Rowling w swojej książce (kryminał pisany pod innym pseudnimem) dała postać Polki o imieniu LECHSINKA, która jest sprzątaczką, słabo mówi po angielsku i ma SLAVIC EYES (cokolwiek to znaczy, ale z opisu brzmiała raczej jak biała, blondwłosa i niebieskooka Chinka czy Mongołka niż Polka).
Także no, czy to takie dziwne, że różne kultury nie lubią jak przedstawia się je w stereotypowy czy wręcz nieprawdziwy sposób? Mimo wszystko, Moana i Rya przeszły, a odpowiednio nie spodobały się ludom Polinezji i mieszkańcom południowowschodniej Azji. A weź pod uwagę, że jako Polak, który jeszcze pewnie ogląda te animacje w polskiej wersji językowej możesz nie łapać wielu rzeczy. I tego jak wielkie kulturowe faux pas pojawiały się w licznych filmach Disneya.