Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 09/27/23 we wszystkich miejscach

  1. AdamV20, znany także pod muzycznym pseudonimem SAWMASTER. (Nicku nie mogę zmienić z powodu jakiegoś dziwnego błędu) Konto założyłem już w 2018 roku ale z powodu mojej niesamowitej nieśmiałości do rozmów w internecie nic nie robiłem. Po tych 5 (uh...) latach zdecydowanie zmieniłem się (choć nadal trochę tej nieśmiałości zostało, aczkolwiek znacznie łatwiej jest mi się przelamać). Także z niewiadomych powodów myślałem że pisanie w 2018 nie ma sensu bo serial zaraz się kończy. (A kurczę piszę to cztery lata po zakończeniu emisji FIM i kiedy MYM zmierza ku końcowi (zarombista robota ha$bro, dziękuweczka 👍 nie trzeba było)). Dobra, czas powiedzieć coś o sobie: Interesuję się rysowaniem, majsterkowaniem (elekroniką), produkcją muzyki i astronomią. Od pewnego czasu uczę się gry na gitarze. Bronym zostałem na jesieni 2017 kiedy to obejrzałem film z kanału MMT o teorii że mane 6+spike to 7 grzechów głównych (z resztą to chyba najpopularniejszy). Kuce oglądałem od dziecka i dla mnie był to zawsze ulubiony serial. A gdy dowiedziałem się że są ludzie którzy też się tym interesują to na prawdę byłem podekscytowany. (Btw. Przez chwilę uważałem że Pony Writer[*] jest wrogiem MMT. Tak, wiem szalone. (WRITER WRACAJ TESKNKMY ZA TOBĄ <3)). Byłem wtedy bardzo otwartym dziciakiem, mówiłem o tym dosłownie każdemu i czułem że niektóre osoby z klasy mnie przez to 'odrzuciły'. Wtedy właściwie zacząłęm się zamykać i przed długi czas ukrywałem to że interesuję się kucami, aby nie zniechęcić do siebie innych. Ale z wiekiem dojrzałem i teraz dla mnie to nie kłopot przyznać że tak, lubię MLP i jestem dumny z bycia bronym. THE RIDE NEVER ENDS /) No, to wyszła taka mała historia życia. Myślę nawet że trochę zbyt osobista. To jak, coś tam jeszcze z tego forum zostało? Teraz tylko zostało nacisnąć magiczny przycisk "Napisz temat"... 3... 2... 1... igniton, liftoff...
    2 points
  2. Dobra, to co tu można powiedzieć o "Herbacie"? Przede wszystkim, że żadna z przedstawionych w fiku osób z fandomu z żadnej strony nie przypomina swojego prawdziwego pierwowzoru. Co to zmienia? Dla kogoś, kto nas nie zna, to w sumie nic. Dla całej reszty dochodzi swego rodzaju aspekt komediowy. Czasami zabawny, nierzadko dziwny. Ale osobiście uważam, że to dobrze. Bo przez to, to nie są ludzie, których znam, tylko jakieś OCki, a zbieżność nicków i nazwisk jest przypadkowa . Trochę jak oglądanie rozgrywki Simsów, których stworzyłeś na bazie kumpli, ale dałeś im wolną wolę i tylko patrzysz, co dziwnego się stanie . A jak się to czyta? Ano nieźle. "Obecność" jest serią bardzo nierówną, ale "Herbata" chyba najbardziej wskrzesza pewną nostalgię do klasycznego TCB, ale z pewnym bardziej nowoczesnym twistem. Historia jest prosta, styl też, nie ma tu miejsca na jakieś moralne dywagacje i spory, ale czy to problem? Nie sądzę. Właśnie przez tę prostotę i wspomnienia tekst zyskuje. Bo to trochę jak dostać fika ala 2013 rok, ale bez wad fika z 2013 roku. A to wszystko w kompaktowej formie, takiej, że fanfik naprawdę nadałby się jako oneshot z jakiegoś konkursu literackiego. I naprawdę przyjemna to była podróż, może też dlatego, że TCB straciło na popularności. Owszem, ta seria idzie inną drogą, ale jednak wskrzesza pewne wspomnienia i to nie te najgorsze. I jak o tym myślę, to "Herbata" jest chyba moim ulubionym fikiem w serii. I daję tę okejkę czysto za nostalgię. Bez niej to wciąż niezłe opowiadanie. Czy ma wady? Oczywiście - w szczególności nie podobała mi się kreacja Fluttershy, niektóre dialogi (zwłaszcza Cahan, czemu czytam ją głosem darthevillowej Rarity i czemu ta Celestia bardziej brzmi jak ja?), wystąpienie Mateusza z Bydgoszczy i Czerwonego Barona. Styl też mógłby być ładniejszy. I teraz pewnie niektórych z was zastanawia, czy mam prawo na to narzekać... Czy jako prereaderka i korektorka mogłabym coś z tym zrobić? Mogłabym, ale nie zrobiłam z prostego powodu - to nie moje opowiadanie i wychodzę z założenia, że nie będę zanadto ingerować w wizję artystyczną autora tak długo jak nie uznaję ingerencji za konieczność. Jakbym robiła inaczej, to po co autor? Za to przypadły mi do gustu księżniczki. Moim zdaniem wypadły naprawdę spoko, choć może to być dość kontrowersyjna opinia. Generalnie polecam zarówno miłośnikom TCB jak i fandomowym śmieszkom. Ficzek radzi sobie zarówno jako poważne opowiadanieTM jak i komedyjka o Dolarze i spółce.
    1 point
  3. Jestem wielce zobowiązany ludziom, którzy ostrzegli mnie, że w Kruchości Obsydianu niewiele się dzieje. Może nie użyli dokładnie takich słów ale mniej więcej to mieli na myśli. Dzięki temu mogę z czystym sumieniem napisać, że fanfik ten mnie nie rozczarował tak bardzo jak by mógł. Jednak nie mogę napisać, by mnie zachwycił. Właściwie pozostawił mnie prawie kompletnie obojętnym. Muszę się w tym miejscu przyznać, szanowny czytelniku, że z początku nie miałem pojęcia co napisać w tym komentarzu, aby nie był on banalny i ogólnikowy. - Autorze komentarza, może streścisz akcję? - podpowie uważny czytelnik. Proszę bardzo. Ni stąd ni z owąd do Kryształowego Królestwa zaczynają przybywać sługi pokonanego króla Sombry. Są oni z początku unieszkodliwiani z mniejszym lub większym wysiłkiem. Dzieje się tak do momentu, gdy do miasta przybywa postać, której nie można tak po prostu stłuc na kwaśne jabłko. Była nią księżniczka Obsidian, córka króla Sombry i dziedziczka tronu. Jednak miast ją zatrzymać i uwięzić, Twilight Spark podjęła inną, być może ryzykowną decyzję. Postanowiła ją wychować. Tyle można napisać niczego nie spojlerując, zresztą spojlerowanie tutaj niewiele zaszkodzi. Proces wychowywania trwa całe dzieciństwo i młodość, może nawet dorosłość. I tak też się dzieje w przypadku Obsidian. Jej wychowywanie trwa! Fabułę można też przybliżyć posługując się przykładem. Weźmy sobie książkę Harry Potter i Kamień Filozoficzny. Wyjmijmy z niego trolla, mecz quidicha, Puszka, grę w szachy czarodziejów, to paskudne coś co się boi światła no i pojedynek z Voldemortem. Co nam pozostanie? Nic? Błąd! Pozostanie nam opowieść o nauce i przyjaźni z mroczną przeszłością w tle. I o tym z grubsza o tym jest Kruchość Obsydianu. To opowieść o adaptacji do współczesnego świata klaczy wychowywanej przez tyrana na swą następczynię. I w tym miejscu muszę pokusić się o kilka uwag. Po pierwsze, nie mam pretensji o to, że w fanfiku się niewiele dzieje, dlatego że popychać akcję do przodu można w różny sposób. Nie trzeba zawsze prowadzić do konfrontacji, można się zadowolić bardziej subtelnymi metodami. Tutaj są one bardzo subtelne i wprowadzane bardzo powoli. Nie jestem jednak pewien czy można dodać, że rozważnie, raczej kunktatorsko. Informacje kluczowe są tak rozmyte poprzez informacje o świecie, że zaczynają niknąć w natłoku opisów potraw, rutynowych czynności czy też rozważań o rzeczach trywialnych. Weźmy taki przykład: Nie jestem jednak w stanie stwierdzić, czy te informacje są potrzebne, czy też bez nich świat przedstawiony straci na wyrazistości? Czemu? Jeśli mamy przykładowo pogawędkę o systemie politycznym, to przecież może być część wprowadzania Obsydian do nieznanego jej świata. Nie można przecież zaprzeczyć, że Sombra był despotą i należy pokazać Obsydian, że metody jej ojca nie są jedynymi dostępnymi. W efekcie jednak miałem wrażenie, że część informacji od autora stoi w sprzeczności ze sobą. I Tak Equestria jest monarchią absolutną, gdzie Celestia panuje, ale nie rządzi, bo kraj jest demokratyczny, co oznacza, że rządzi nim kolektyw alikornów, które są tak długowieczne, że ich żywota rozciągają się na wiele cyklów wyborczych. Jednocześnie jednak mają one dzieci, które nie mogą liczyć, że kiedykolwiek zastąpią swoje matki o ile nie dojdzie do tragedii. W związku z tym wartość bycia księciem lub księżniczką zanika. Ja się pogubiłem a co dopiero Obsidian? Ogólnie mam wrażenie, że wszyscy są tak zachwyceni panujących ustrojem, że w ogóle nie zwracają uwagi na doświadczenia Obsidian. Nie mam wrażenia, że próbują skłonić ją do przemyśleń poprzez porównania tego jak rządził Sombra a tym jak się rządzi teraz. Kolejne porównanie jakie mi się nasuwa, to fakt, że Obsidian jest bardzo dorosła jak na swój wiek i ambitna, chociaż nie wydaje mi się, by był to samorodny talent jak Starlight czy Twilight. Raczej wszelkie braki nadrabia lekturą, samokształceniem. Czułem do niej respekt i nieustannie miałem wrażenie, że jej zatknięcie z może bardziej nowocześnie wykształconymi ale mniej poważnymi rówieśnikami raczej doprowadzi ją do regresu. Wszak ona sama posiadła wykształcenie przestarzałe ale obejmujące takie dziedziny jak choćby sztuki walki. Uczyli ją nauczyciele, których darzyła szacunkiem i nieraz była karana za swoje niepowodzenia. W efekcie zrodził się w niej niezwykle silny i destruktywny samokrytycyzm, zasilany strachem ale też ambicją. Nie widzę by te cechy panowały powszechnie w Equestrii, co najlepiej tłumaczy jej ustrój. W porównaniu z nią nawet niektóre zachowania Twilight wydają się dziecinne, jak np. zakradanie się do komnaty Obsidian pod zaklęciem niewidzialności. Oj, był to zabawny fragment, Jerzy Kontent, ale był w jakimś sensie niepoważny. Obsidian to postać na której miałem się koncentrować i tak też czyniłem. Ale miałem wrażenie, że jej życiowe doświadczenia są deprecjonowane, poleca się jej z nimi zerwać. Lubisz historię? Sądzisz, że pomoże ci się odnaleźć w nowym świecie? Olej to, poczytaj książkę Mane 6, tam jest wszystko. Tak można streścić rozmowę Joy (chyba córki Discorda i Fluttershy) z Obsidian. Jakże to przypomina te wszystkie poradniki w rodzaju jak zostać kimś tam w weekend itd. Myślałem, że padnę jak to przeczytałem. Owszem, to bardzo w duchu serialu, ale trochę mi się kłóciło z bardziej poważnym tonem opowieści. W fanfiku jest dużo nowych postaci. Autor umiejętnie rozwinął wizję znaną z serialu dodając wiele szczegółów i nawiązań. Uniknął przy tym umraczniania uniwersum na siłę. Wszystko naprawdę wygląda tak jak by to mogło być w MLP:FiM i czuć zgodność z jego duchem. Od strony formalnej nie mam wielu zastrzeżeń, może poza tym, że niekiedy dobór słów jest zbyt kolokwialny i nie zawsze ma to miejsce w dialogach. Psuje to nieco odbiór tekstu. Podsumowując czy Kruchość Obsydianu mi się spodobała? To nie jest tekst zły sam w sobie, ale to chyba nie jest mój gatunek. Okruchy życia same w sobie mnie nie pociągają, choć stanowią urozmaicenie jeśli się je doda do innych gatunków. Tutaj jednak prawie nie ma akcji, tajemnicy jest może i sporo, ale jej odkrywanie ginie w natłoku rutynowych czynności. Humor jest w porządku, ale tekst nie jest komedią i śmiałem się sporadycznie, jednak chyba wtedy kiedy autor zamierzał osiągnąć taki efekt. Czy jest to tekst zły? Nie sądzę. Czytałem wiele złych fanfików, wszak te się najłatwiej komentuje, a tutaj nie mogę zarzuć braków w logice (łącznie z ustrojem, który jest zgodny z duchem znanego z serialu), masy błędów, naciąganej psychologii postaci, fekaliów itd. Nie mogę nawet z czystym sumieniem powiedzieć, co bym wyciął, gdyż wiele z pozornie nieistotnych opisów nabiera znaczenia w kontekście Obsidian. Ograniczę się zatem do stwierdzenia, że to nie jest gatunek, za którym przepadam. Przez bogactwo wykreowanego świata jest on zapewne jednak dobry wśród tych o podobnej tematyce.
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+01:00
×
×
  • Utwórz nowe...