Skocz do zawartości

Tablica liderów

Popularna zawartość

Pokazuje zawartość z najwyższą reputacją 11/16/23 we wszystkich miejscach

  1. Autor: ChaoticHarmony Tłumaczenie: Kingofhills Korekta: Gandzia Opis: Co powstrzymuje nas przed upadkiem, gdy znika nasza ostatnia podpora? Link do tłumaczenia: https://docs.google.com/document/d/1eV3fFlfiiciKzCaEfSVQdlgqXsxWtfVy1Z70v7u-5tU/edit Link do oryginału: http://www.fimfiction.net/story/96047/the-rise-and-fall-of-one-r-dash Dziękuję Dolarowi84 za pokazanie mi tego fika.
    1 point
  2. Witam! Nawet mnie to rozbawiło, a to już jakichś sukces. Mamy tu do czynienia z fikiem, który przedstawia kuca alergika, mierzącego się ze swym największym wrogiem – wiosną! I choć nie mam alergii, to rozumiem typa, bo nie lubię żadnej pory roku. Sama postać, choć ma mało czasu dla siebie, jest chyba jednym z bardziej pechowych kucy z Ponyville i mimo wszystko jest wiarygodna. Cóż, zaliczyłem i fabułę i postać jednym akapitem… mniejsza. Technicznie jest dobrze, zaledwie parę błędów i brak paru akapitów. Styl dość dobrze oddaje cierpienia młodego Wertera naszego alergika. Niestety nie udało się opowiadaniu wykreować żadnego klimatu. Szkoda. Jest to dość typowa w swej konstrukcji i zamyśle komedyjka, której jednak, tak myślę, można dać szansę. Umiarkowanie polecam. Pozdrawiam.
    1 point
  3. !matiW Czas na rozgrzewkę. Jest to komedia z gatunku, gdzie bardziej bawiły mnie komentarze do niej dodane, niż same żarty i główny plot fabularny. Technicznie jest dobrze! Znalazłem zaledwie jeden błędzik w postaci braku dolnego cudzysłowy. Styl też jest przynajmniej ciekawy. Fabularnie mamy tu o knowaniach BZJ (Bardzo Złego Jednorożca), który szykuje coś tak okropnego, że Discord, Kryśka, Sombra, Tirek, Cozy Glow, Kucyk Ciemności, Stalin, Hitler, Mao, Pol Pot, Janusz Tracz i intergalaktyczny pożeracz pączków, zwany Morasem, nawet razem wzięci, to przy nim grzeczne dzieci. A cóż takiego? Radzę przekonać się samemu. Sama postać, z racji na długość fika, nie jest jakoś szczególnie rozbudowana, ale nie ma to znaczenia, porównując to do jej genialnego planu. Klimat jest… no właściwie to go nie ma. Czy tekst ten jest wart uwagi? Na pewno warto spróbować, bo nie jest długi. Pozdrawiam.
    1 point
  4. Cóż mogę napisać o „Everyday a Litlle Death”? Że jest to bardzo, ale to bardzo fajny fanfik. Fabularnie mamy tutaj znaczny przeskok czasowy w porównaniu z „Kwiatem paproci”. Nie ma już zorganizowanego kultu Starej Wiary. Został on wytępiony a miejsca święte zniszczone. I jedyne co po nim pozostało to duchy oraz przekonanie Wiedzącej, że to nie koniec. W utworze idealnie zbiegła się atmosfera, historia jak i psychologia postaci. Zwłaszcza to ostatnie, co pozostawiało tyle niedopowiedzeń jest tutaj idealnie przedstawione, jako wiara, że żyje się w jakimś celu, chociaż zarazem nigdy się tak naprawdę nie żyło w społeczeństwie a obok niego, mimo to będąc centralną postacią. Opisy poprzez narrację wyszyły bardzo, ale to bardzo dobrze. Nie pamiętam kiedy po raz ostatni przeczytałem coś tak klimatycznego. No dobrze, opis wymarłego miasta alikornów z „Cienia Nocy” może go przewyższać. Detaliczne opisywanie zachowań kucyków budzi moje uznanie, gdyż idealnie wpasowuje się klimat... tak, wiem że nadużywam tego słowa. Może być atmosfera bo „Everyday a Litlle Death” w 200% składa się właśnie z niej. Natomiast pozostałe rzeczy, jak szczątkowa fabuła oraz same przemyślenia Wiedzącej idealnie ją budują. Wszelka niedookreśloność, braki w wyjaśnieniu pewnych spraw, które mi przeszkadzały w „Kwiecie paproci” tutaj pasują idealnie. Czysta wiara napędza naszą bohaterkę i tym razem nie wydaje się ona arogancka w swych sądach, ma podstawy by trwać w swych przekonaniach. Krytyczny rozum nie jest w stanie ani ich potwierdzić ani ich obalić. Pozostaje tylko wiara. I to jest piękne. Przywykłem już do tego, że wszelka wiara w kulturze masowej przedstawiana jest jako pozbawiony sensu, szkodliwy fanatyzm a wnioski z niej wyciągane są błędne bo zawsze jest jakieś racjonalne wyjaśnienie. Tutaj jest to nieuchwytne, tak samo jak wiara. Ale wiara połączona z przekonaniem we własną wyjątkowość tworzy tutaj niezwykle potężną motywację. Podoba mi się też kontrast pomiędzy starą Isleen a młodą Lasair, wyrażony w bardzo prosty a zarazem zrozumiały sposób. Przyszła wiedząca nie widzi duchów. Jej mentorka już tak. Bynajmniej, nie jest to ani trochę kiczowate. „Everyday a Litlle Death” to utwór nie tylko idealny na jesienne, deszczowe wieczory (jaki mam za oknem), ale też na każdą porę dnia i roku. Bo to utwór bardzo uniwersalny w swym przekazie. Bardzo piękny.
    1 point
  5. Kupiłem starego zapomnianego quada i wyremontowałem go w myśl zasady "naprawiaj, nie wyrzucaj" Teraz dalej cieszy. Przed i po
    1 point
Tablica liderów jest ustawiona na Warszawa/GMT+02:00
×
×
  • Utwórz nowe...