-
Zawartość
382 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
3
Wszystko napisane przez Lyokoheros
-
E... gdzie tu widzisz atakowanie kogokolwiek? Jedyne co ja robię to negowanie absurdalnych kryteriów oceniania jako choćby w najmniejszym stopniu wartościowe. A co do samego postu Psorasa, to pozwolę sobie zacząć od końca, potem przejdę już do nieco normalniejszej kolejności... Ta "interpretacja" to rzeczy w sposób jasno i jednoznacznie wynikający z kanonu. Mimo nielicznych informacji o alikornach przez całą serię powstał ich spójny i jasno przedstawiony obraz. Jedną z jaśniej zaznaczonych kwestii było to z jakiego powodu kucyk zmienia się w alikorna. Za swoje osobiste zasługi. Tak więc czym skrajnie nielogicznycm jest, by taka przemiana mogła się przenosić między swoimi odpowiednikami - każdy musi na nią sam zapracować(no chyba, że się w takiej postaci urodzi, ale to już osobna kwestia, a Sci-Twi bez wątpienia się z taką kucykową rasą nie narodziła). W dodatku tak naprawdę nie miała się kiedy przenieść, bo gdy Twilight się zmieniła to w ludzkim świecie nie było jeszcze Equestriańskiej magii. Gdy już była to przemianę można zacząć uznawać za możliwą, ale musiałaby też mieć kiedy nastąpić(U Sunset właściwie mamy taki moment, u Sci-Twi nie). Jak mówiłem z 4 możliwych kombinacji zostania bądź nie alikornem przez Sunset i Sci-Twi 3 były logicznie możłiwe. Twórcy jednak nie pomyśleli i w filmie dali tą niemożliwą. To po prostu był ewidentny błąd fabularny. Ja tu nie stawiam nad kanon niczego co sam wymyśliłem - ja jedynie neguję to co było bardzo wyraźnym błędem, bo kłóciło się z samym kanonem jako takim. To, że alikornem zostaje się za swoje własne niezwykłe zasługi(albo jeśli matka jest alikornem) to kanon(który wbrew temu co by się wydawało i wbrew temu jak wygląda produkcja(choć jeszcze większym paradoksem jest, że przy takim funkcjonowaniu to świat tak mocno się rozrasta z serii na serię + to co pisze w zalinkowanym temacie o produkcji mówi, że dopóki sam serial temu nie zaprzeczy to wnioski z dotychczasowej fabuły są warte więcej niż wypowiedzi jakichkolwiek ludzi z ekipy - nawet samej Lauren Faust) wcale nie jest taki dziurawy, jak ktoś na siłę dziur nie szuka czy wręcz sam ich nie robi). I faktem jest, że nie istnieje obiektywny komentarz... Ale też pewnych rzeczy w mojej odpowiedzi mam wrażenie nie zrozumiałeś/źle zrozumiałeś: Zdajesz się nie odróżniać nie oceniania czegoś przez pryzmat tego czy coś już było od przyjmowania wszystkiego jak leci. Poprawność językowa nie uczyni utworu arcydziełem. Ba nawet sam świetny warsztat to w mojej opinii za mało, by uznać coś za arcydzieło. Najważniejsze jest to by dzieło coś sobą przekazywało, miała jakąś treść i pomysł. Dobrze zrealizowany pomysł. Samo wpadnięcie na jakiś pomysł nie stanowi wartości samej w sobie. Oryginalność owszem może być zaletą, ale postrzeganie jej jako wartość samą w sobie jest równie bezsensowne jak przyjmowanie wszystkiego jak leci. Jak to kiedyś - bardzo mądrze zresztą - napisał Dolar w Klubie Konesera Polskiego Fanfika: Dlatego też jeśli np(pewien drobny spoiler z dwóch klasycznych dzieł - Antropologii i Past Sins, ale że ktoś mógł nie czytać to jednak dam w spoilerze, by nie psuł sobie niespodzianki) Albo gdyby ktoś napisał coś jak Biura Adaptacyjne, ale jednak inaczej, w innym uniwersum na innych zasadach czy byłoby to gorsze od pierwotnej koncepcji TCB? Twierdzenie tak jest moim zdaniem istnym szaleństwem. Historia, nawet z pozoru taka sama może zostać opowiedziana w zupełnie inny sposób(ba czasem pozornie drobna zmiana narracji może wiele zmienić i kompletnie odwrócić wydźwięk historii), motywy nawet już nieraz eksploatowane mogą zostać połączone w niespotykany dotąd sposób. Albo po prostu zostać równie dobrze lub i lepiej opisane... jak więc można jako ujmę poczytywać im to, że coś podobnego - dany wątek czy historia - już było? Szczególnie, że w tą nową może być nawet lepiej wpasowany(Xana i jego kolorystyka jest tu idealnym przykładem - jego kolory mają bardzo silne oparcie w tym kim jest i skąd pochodzi i ich zamiana na inne byłaby posunięciem kompletnie nielogicznym. Czy to samo można powiedzieć o poprzednich "czarno-czerwonych" alikornach?(Lub ogólnie angatonistach?) No właśnie.) Tak więc Twój kontrargument tak naprawdę nijak się ma do tego co mówiłem. Porównywać do innych dzieł można, ale robienie jakiegoś kryterium z tego czy coś już było czy nie to gruba przesada. W kwestii polskich nazw i dubbingu... Ale, że to nie jest przedmiotem tematu to to zostawmy - Ty przedstawiłeś swoje stanowisko, ja przedstawiłem swoje, wystarczy. Tak czy inaczej na pewno w swoich działach i postach zawsze będę używał polskich nazw, bo takie potworki jak "alicorn" czy co gorsza "changelingi" brzmia po prostu okropnie i niemalże odrzucają. Po za tym choćby przez sam wzgląd na spójność wypada uszanować, że autor używa polskich nazw i choć w kontekście jego dzieła te własnie stosować. Także dlatego, że nie każdy czytający temat musi od razu skojarzyć, że "Cutie Mark Crusaders" to to samo co "Znaczkowa Liga". Owszem 99% albo i więcej zrozumie, ale nadal pozostaje ten 1%. Co się jednak tyczy takich już konkretniejszych kwestii Naprawdę nie potrafię pojąć jak w uniwersum MLP ktokolwiek, kto zna je choć trochę, kto ma choćby podstawowe pojęcie o Equestrii może na skutek słów "znaczek ogiera"(czy też "znaczek klaczy", "znaczek źrebaka", "znaczek jednorożca", "znaczek pegazicy", "znaczek alikorna" itp.) może sobie wyobrazić coś innego niż znaczek znajdujący się na boku kucyka o którym jest mowa. Taka konstrukcja zresztą w tym kontekście wyraźnie mówi coś należące do kogoś, a nie coś kogoś przedstawiające. Owszem innych słów możnaby użyć, ale nie wydawało mi się to ani potrzebne, ani naturalne, ani pasujące do tekstu. Na pewno to rozważę przy poprawkach choć moim zdaniem obecna wersja jest jasna i jednoznaczna. Oczywiście, że inaczej się specjalnie nie dało. Sytuacja w Equestrii jest bardzo ekstremalna, co wydaje mi się było już dość jasno zaznaczone. Choć faktycznie należałoby to jeszcze mocniej podkreślić. Co mam też zamiar zrobić. Niemniej jednak - o ile nie chciałbyś przedstawić konkretnych pomysłów jak to zrobić czy co konkretniej było zrobione w tej kwestii nie tak - myślę, że ten wątek najsensowniej będzie zostawić do czasu wprowadzenia poprawek(czym mam zamiar zająć się w najbliższym czasie zająć). (No akurat matriarchat postanowiłem tu nieco zachwiać - m. in. większość najwyższych szczebli w wojsku posiadają ogiery(zresztą wojsko jest akurat sferą, której i w samym serialu matriarchat zdawał się specjalnie nie dotyczyć), większością poszczególnych sekcji w ruchu oporu też własnie ogiery dowodzą(jedyne wyjątki to sekcja młodzieżowa - Diamond Tiara oraz sekcja naukowa, którą dowodzą wspólnie Starlight z Sunburstem(choć wiadomo w tej hierarchia jest ciut mniej istotna)).) Wracając jednak do Xany... Hm... tylko jak sobie wyobrażasz "poinformowanie czytelnika, że w założeniach świata jest to, że Equestriańską magię da się rozgryźć"? Zasadniczo zostało to już - chyba nawet w paru miejscach wyraźnie zasugerowane, więc nie wiem jak inaczej według Ciebie miałbym jeszcze poinformować czytelnika o takiej możliwości... Po za tym pozwolę sobie zauważyć, że o samej obszernej interpretacji equestriańskiej magii wspomniałem w poście zapowiadającym opowiadanie. No i oczywiście do niej samej będą jeszcze liczne odniesienia, które wydaje mi się mogą nieco rozjaśnić to dlaczego Xana mógł się tak łatwo Equestriańskiej magii nauczyć... Co się tyczy samej tajemniczości... Hm... no nie wiem, mi się wydaje, że akurat ujawniane jest dokładnie tyle, by wiedzieć co się dzieje i nic ponadto. A choć powiedziane jest o systemie wież(co było także po to by uzasadnić jak mógł opanować tak potężną istotę jak Discord), to jednak wciąż nie jest tak do końca wyjaśnione jak mu się to udało - metoda działania może i jest jako tako podana(no może możnaby to ograniczyć/wyciąć/pozostawić na późniejsze rozdziały... ), ale wciąż nie wiadomo jak mu się to udało, wiadomo tylko, że zna magiczne sztuczki nieznane żadnemu innemu kucykowi... Zresztą nie dałoby się tak zrobić, że o wieżach czytelnik dowiedziałby się razem z bohaterkami z ludzkiego świata. Bo to nie one jako pierwsze się o nich dowiedzą. Ale uprzedzam fakty. Gdyby zaś Discord pojawił się po raz pierwszy w lochu... cóż to rozwiązanie ma kilka istotnych wad. Brakłoby wtedy wytłumaczenia dlaczego nie było Luny i Celestii. Gdyby nawet było to wiadome, to nie byłoby wiadomo dlaczego Discord je do siebie zaprasza. To przyjęcie na początku jest bardziej potrzebne fabularnie niż się wydaje. Po za tym, że było powodem dla którego je do siebie zapraszał(a właściwie wymówką, ale one o tym nie wiedziały), to przecież również do tego odnosił się Xana podczas prób zachwiania jego wolą(więc nawet gdyby zrobić taką chronologiczną roszadę - do której jestem raczej mocno nieprzekonany, bo nie lubię takich zabiegów, wiadomo czasem jakieś wspomnienia czy coś nie zaszkodzą, ale takie zaburzenie chronologii na początku dzieła to moim zdaniem niepotrzebne zamieszanie, raczej dezorientujące czytelnika. I myślę, że mogące go niepotrzebnie zrazić - to należałoby w tym rozdziale również opisać samo przyjęcie(albo przynajmniej o nim wspomnieć) i zaproszenie księżniczek, bo to też ważny element). W kwestii rozrabiania ze znajomymi... cóż to po części prawda, ale o ile takie proste niewinne żarciki z nimi są jak najbardziej możliwe i w jego zasięgu to takie prawdziwe sianie chaosu, na większą skalę, razem z nimi... to było coś co nie wydawało mu się w żaden sposób możliwe, bo to przecież właśnie to co porzucił, czego się wyrzekł dla nich(ale głównie dla Fluttershy)... i choć nowe życie też zaczęło mu się podobać(zwłaszcza, że była w nim Fluttershy), to jednak wciąż miał pewne ciągoty i sentyment do starego życia... tak więc wizja pogodzenia tego co cenił w nowym i w starym... była czymś dla niego zupełnie nowym i z początku wydawała mu się wspaniała, dopóki sobie nie uświadomił, że to sprzeczności nie do pogodzenia. Co do samych poprawek, to przez nie pewnie publikacja kolejnych rozdziałów się nieco opóźni(szczególnie, że w sumie najpierw chciałbym przeczytać "Kanclerza" - bardzo chwalonego m. in. za opisy - by poobserwować warsztat lepszych ode mnie i być może się dzięki temu nieco nauczyć, choć możliwe, że nieco poprawek będę wprowadzał w międzyczasie). No i mam też pewną wątpliwość w kwestii najbliższego rozdziału, którą muszę rozstrzygnąć przed jego publikacją. Naturalnie po ukończeniu wszystkich poprawek i przejściu do kolejnych rozdziałów dam znać. Generalnie, jak słusznie zauważył jeden z moich pomocników przez może nadmierny pośpiech z wydawaniem nowych rozdziałów ucierpiały one na tym niczym "monarchia piękna"(nazwa "sukienka księżniczki", na którą zmieniła ją Sassy była naprawdę denna) stworzona przez Rarity na masowej produkcji w dzisiejszym odcinku. Dlatego publikacja generalnie raczej zwolni... ale nie obawiajcie się, projektu na pewno nie porzucę i doprowadzę to do samego końca. Zbyt dobrze wiem jakie to frustrujące, gdy autor zaczyna jakieś dzieło, a potem go nie kończy, by samemu robić to innym.
-
Eh, naprawdę Twoje kontrargumenty są tak słabe(+momentami powołują się na rzeczy, których serial nawet nie sugerował i nie mają związku z tematem), że nie ma co na nie odpowiadać. A temat ma konkretne założenia i dotyczy tylko i wyłącznie HETEROSEKSUALNYCH związków Applejack. Na inne są już inne ogólniejsze tematy i właśnie pisanie tu o takich(lesbijskich) jest zaśmiecaniem forum. Dlatego proszę jakiegoś moderatora by wszystkie posty po drugim(w sensie drugiej odpowiedzi - czyli od drugiego postu Cahan) w tym temacie - włącznie z moimi - usunął, bo są nie na temat i jedynie go zaśmiecają.
-
Dzięki... ale DerpKapitan mi to już napisał. Na tyle ogarnięty, by za pierwszym razem zakumać to jednak jestem;)
-
No właśnie nie(a już kompletną hipokryzją jest mówienie tego i jednocześnie sugerowanie, że ship Applejack z Rainbow ma choć pozory sensu). Ok, w części wypadków faktycznie jeszcze nie widać nic mocno romantycznego, ale i tak generalnie wymienione postacie to są najsensowniejsze możliwe pary. Rainbow z Soarinem niby faktycznie nie mieli pokazywanych jakoś mocno romantycznych relacji, ale też widać, że jednak są sobie raczej bliscy, tylko po prostu ani nie weszła ich relacja na ten romantyczny etap, ani też oni sami specjalnymi romantykami nie są. Pinkie i Cheese - owszem nie było miedzy nimi nic romantycznego, ale nie zmienia to faktu, że jednak pasują do siebie. Twilight natomiast przecież nie w tym equestriańskim Flashu się zakochała, a w tym ludzkim. I to jest akurat niezaprzeczalny fakt. Jak mówiłem, może to się podobać lub nie, ale tak po prostu jest. Spike... gdyby to było takie młodzieńcze zauroczenie to by mu przeszło po tych 3 latach. A jednak widać cały czas, że mu to wcale nie przechodzi. Po za tym ok na razie różnica tych 10-15 lat swoje robi, ale z czasem przestanie to mieć takie znaczenie i Rarity wcale nie musiałaby tu mieć żadnych pedofilskich zapędów. W dodatku tak naprawdę widać, że ona jednak odwzajemnia jego uczucia. Owszem, rzadko to okazuje, ale takie sceny jednak są. I bez wątpienia własnie przez tą różnice wieku, wciąż ten związek jest w mocno platonicznej fazie. Na koniec zostawiłem sobie Fluttershy i Discorda, bo... to co piszesz to kompletnie nie ma odbicia w serialu! Ich relacja zdecydowanie jest romantyczna, widać to w wielu momentach, z czego jednymi z bardziej dobitnych jest zachowanie obu w odcinku "Królestwo Twilight", ale też to co się działo w finale 6 serii(choć tu głównie ze strony Discorda). (No i ja jej i tak z BigMaciem nie widzę, napisałem tylko, ze niektórzy ja tak widzą.) Tylko, że to akurat nie jest wcale przedmiotem tego tematu, więc wasze posty - tak naprawdę włącznie z tym moim - nadają się tak naprawdę do wywalenia. Bo to nie jest temat o całej głównej szóstce i ich związkach, ale o Applejack. Po za tym, bo chyba dla niektórych nie okazało się to być dość jasne - w tym temacie chodzi WYŁĄCZNIE o związki damsko-męskie. Związków lesbijskich ten temat po prostu nie dotyczy, dlatego proszę by tu o nich nie pisać. Od tego są inne tematy.
-
Faktycznie, w swoim wyliczeniu pominąłem Caramela. Problem z nim jest taki, że zasadniczo nie wiedzieliśmy specjalnie niczego, co by wskazywało na jego bliższą relację z Applejack, ani niczego, co mogłoby stanowić jakiś punkt zaczepienia dla ewentualnego związku(czyli właśnie tego czegu w tym temacie szukamy). Więc nawet nie wiem skąd się taki pomysł na parę wziął. No i co ważniejsze wiemy, że Caramel przecież ma ukochaną(piosenka z "Dnia Serc i Podków", gdy znaczkowa Liga szukała chłopka dla Cherilee). Owszem, to mogła być wciąż tylko dziewczyna, a nie żona, więc może się to teoretycznie zmienić... ale i tak trochę to przeczy ewentualnemu związkowi z Applejack.
-
Nie jestem pewien czy to dobre miejsce... ale chciałbym prosić o stworzenie działu Sunset Shimmer. Jakby nie było to najważniejsza po Głównej Szóstce postać, a w Equestria Girls w ogóle główna bohaterka. Skoro nawet zupełnie poboczne postacie(Lyra, Bon Bon, Minuette, Trixie, Zecora) mają swoje działy, to Sunset tym bardziej zasługuje by też mieć własny. Wiem kiedyś o tym już pisałem, ale nie pisałem wtedy o tym, że... Z chęcią zostałbym jego opiekunem, a dział mógłby się nazywać moim zdaniem "Sekretne Laboratorum Sunset Shimmer". W opisie mogłoby być coś takiego: "Witajcie w moim sekretnym laboratorium, gdzie będziemy mogli wspólnie odkrywać tajniki działania magii przyjaźni w ludzkim świecie i wiele więcej". Mam też już w głowie pomysł na kilka początkowych tematów i konkursów.
-
Temat może wydawać się trochę podobny do pewnych innych co tu są... ale jest to jednak co innego. W nim będziemy szukać odpowiedniego ogiera dla naszej Applejack. W końcu całą reszta Głównej Szóstki kogoś mniej lub bardziej wyraźnie ma ...a tymczasem dla Applejack nie widać w serialu żadnego ogiera, który jawiłby się jako kandydat na jej męża. Co przy wszelkich próbach wymyślania kolejnych pokoleń może być kłopotliwe. Co prawda widziałem już jakieś koncepcje, jak np DoubleDiamond, Coco Crusoe(no tu nawet jakieś uzasadnienie było, choć słabo osadzone w samym serialu) czy nawet Spike. A więc może warto byłoby poszukać jej jakiegoś? Co rozumiem przez "poszukanie"? Otóż o zastanowienie się jaka z męskich postaci - których mimo wszystko trochę jednak jest - pasowałaby do Applejack i mogłaby z nią stworzyć dobre małżeństwo. Oraz oczywiście w jaki sposób by doszło do tego, że zostaliby parą, co by ich mogło połączyć, jakby się poznali(o ile byłby to kucyk, którego według naszej wiedzy Applejack nie zna) itd. Edit: Przypomnienie dla wszystkich temat dotyczy WYŁĄCZNIE związków heteroseksualnych Applejack i ich uzasadniania. Ani inne ewentualne związki Applejack, ani też treść listy związków(przywołanej bardziej po to by pokazać, że im da się w miarę sensownie kogoś znaleźć) pozostałych powierniczek NIE SĄ przedmiotem tej dyskusji.
-
Dłuuugi komentarz... część uwag jest faktycznie bardzo cenna, ale część... ciężko traktować poważnie. Niemniej jednak cieszy mnie że dostrzegasz potencjał w tej koncepcji... generalnie zawsze uważałem, że sfera koncepcji jest moją znacznie mocniejszą stroną niż realizacja ich... Od czego tu zacząć... może od tego, że przepraszam iż tak późno odpisuję, ale wcześniej był Pyrkon i przygotowywałem się na wolontariat na nim(tłumaczenie gier) i po prostu nie miałem kiedy odpisać na tak wielkiego posta. No i to samo w sobie trochę jednak zajęło... dlatego pojawia się dopiero teraz. Ale przejdźmy już do rzeczy(dla wygody postaram się to porozbijaćna osobne kwestie ukryte w spoilerach, by ewentualnie inni mogli sobie wybrać te kwestie, które ich najbardziej interesują i nie musieli ich szukać w ścianie tekstu). Zacznijmy od prologu. Przejdźmy jednak do samego Xany. Ale przejdźmy może lepiej do kwestii, od której w sumie powinienem zacząć, czyli dla kogo właściwie jest pisane to opowiadanie Postacie spontaniczne, czyli Pinkie i Discord No i opisy... Kwestia zachowania Twilight... No i pomoc z innego świata... Co do tego co dzieje się w świecie ludzi Kwestia tego co się stało z Sunset jak się znalazła w Equestrii... No i sprawa sytuacji(armie, sekcja młodzieżowa itd.) No i kwestia postaci(Rainbow i Rarity)... Podsumowując: Generalnie, choć jak na początku pisałem nie ze wszystkimi uwagami się zgadzam, to było też wiele bardzo cennych, a co ważniejsze, uświadomiły mi one, że powinienem jak najszybciej wziąć się za poprawki. Dlatego też już teraz zrobiłem sobie mała burzę mózgów z moimi pomocnikami, by ustalić jak najlepiej pozałatwiać te problemy, które teraz wyszły. Niestety jednak oznacza, to że publikacja kolejnych rozdziałów nieco się opóźni i obawiam się, że do końca tego tygodnia kolejny rozdział może się nie pojawić.
-
Linia czasowa czyli o chronologii w serialu
temat napisał nowy post w Ogólna dyskusja na temat kucyków
Cóż akurat tak się składa, że na Pyrkonie się spotkałem z Midday Shine i gadaliśmy sobie akurat miedzy innymi o tym... też mi zwróciła na to uwagę, sprawdziłem i... faktycznie nie było nic mówione o tym by to święto było letnie. Nie wiem skąd mi się to wzięło... Co prawda, to że dzieje się to latem... nadal nie jest niemożliwe(szczególnie, że trudno wybrać porę roku, która bardziej na słoneczne święto pasuje), ale nie jest też pewne. Wydaje mi się jednak, że była to co najmniej późna wiosna(a przynajmniej nie mocno wczesna... w sumie czy były jakieś wzmianki o tym w jakim okresie odbywały się eliminacje do Akademii Wonderbolts? To by w sumie pomogło ustalić kiedy to mogło być. W sumie kojarzy mi się, że wiosną, ale nie jestem pewien)... a że w zasadzie i tak między serią 3 a 4(a więc i filmem a serią 4) jest pewien odstęp to wydaje mi się, że można założyć, iż faktycznie od 1 do 4 filmu w Equestrii minęły te dwa lata. A jak nie to i tak co najwyżej jakiś niecały kwartał mniej(no, ale wtedy obliczenia się mniej wygodne stają i nie wychodzi taki ładny współczynnik dylatacji).- 6 odpowiedzi
-
Czternaście dni gąsienicy [NZ][TCB][Slice of life]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
A kto ci wcisnął to, że nie mogą? Większość zmienia, to fakt, jednak nie wszyscy Polecam The Last of Us, wreszcie poczytać. Tam - nawet w pierwotnej i według wielu, POZowskiej wersji byli tacy co nie zmienili imienia - Więc nie jest tak, że nie można Co więcej, nie wszyscy poszli z powodu bariery. Byli tez tacy, co nie widzieli sensu w swoim dalszym życiu, ale zamiast popełnić "ludzkie" samobójstwo... Wybrali skuczenie. Tak to wygląda w tym opowiadaniu. Po za tym nawet jeśli byłaby to "tylko większość" i to dobrowolnie to to w zasadzie wiele nie zmienia(patrz Europa zachodnia i to całe multi-kulti, któego "cudowne" skutki możemy dziś obserwować). Nadal mamy wielkie kulturowe ludobójstwo. W pewnym sensie nawet gorsze. A kiedy ja powiedziałem, że koloniści w Ameryce nie byli zbrodniarzami? I nie, ludzie nie mają prawa atakować innych. Nie samego z siebie. Naturalnie istnieją przypadki gdy atak jest uzasadniony, ale generalnie nie jest nim podbój. A prawo Kallego(jak ktoś Kallemu ukraść krowy to zły uczynek, ale jak Kalli komuś to dobry uczynek, tak?) to najprymitywniejsza moralność z możliwych. Nie będąca dobrym wyznacznikiem niczego. Czy ludzie dostali tu własne lekarstwo? Takie twierdzenie nie ma moim zdaniem podstaw. I ludzkość zdecydowanie sobie na to żadną miarą nie zasłużyła. Trochę przesadzasz, podobnie jak moja silnie wierząca babcia... Nie katoliczka, ale MLP NIE OBEJRZY BO MAGIA. A magia zła Serio? Strzelam, że protestantka w takim razie. Protestanci miewają problemy z przesalaniem scriptury(czytaj zbyt dosłowną interpretacją Pisma Świętego, przez którą delikatnie mówiąc umyka im sens niektórych fragmentów... ale to nie o tym temat) czy właśnie z nieodróżnianiem magi fantastycznej(często wewnętrznej, wrodzonej) od tej biblijnej(czyli pochodzącej od szatana - a więc jednoznacznie złej z samej swojej natury). Magia z MLP jest idealnym przykładem magii wewnętrznej, która sama w sobie nie posiada elementów zła(no jest tam jeszcze stosowana przez króla Sombrę czarna magia, ale to nieco inna historia, twórcy dość mocno zaznaczyli jej odrębność od normalnej Equestriańskiej magii i bardzo dobrze), biorąc poprawkę Elementy Harmonii można powiedzieć nawet, że jest siłą która - przynajmniej w swej najsilniejszej formie - jest wręcz dobra z natury, ośmielę się nawet stwierdzić, że można się pokusić o interpretowanie jej jako swego rodzaju dyskretnego działania Boga w tym świecie. Lub przynajmniej czegoś na kształt jego anioła stróża(szczególnie biorąc pod uwagę teorię Vaina o inteligencji magicznej). Ale... no właśnie jest jedno ale. Takie przywoływanie duchów i zabawa duszami wchodzi już w obszar, w który ta fantastyczna magia nie powinna wchodzić(a już na pewno nie w taki sposób), bo upodabnia się zanadto do tej biblijnej. A tu z kolei ja miałem dobre dość wyjaśnienie, razem z pewnym userem z forum biur, na którym kiedyś siedziałem Jak chcesz, zajrzyj do działu "Naszych porzuconych pomysłów na fanfiki" Może ci się zjeżyć włos, że szatana wymyśliłem jako odbicie Discorda w naszym wymiarze, ale chętnie poznałbym na to twoja opinie. W wolnym czasie na pewno spojrzę... właściwie też mam pewne swoje wyjaśnienie, ale... na razie przynajmniej zachowam je dla siebie. I szatan jako odbicie Discorda? Abstrahując od tego, jak dalekie jest to od mojej interpretacji i samego faktu, że Discord nigdy nie był czystym złem, ani też nie reprezentował zła jako takiego(a "zaledwie" negatywne znaczenie chaosu), to jest to po prostu dość poważne niezrozumienie idei szatana. Z samej jego natury - podobnie jak ma się to z Bogiem i aniołami - gdybyśmy mieli wielowymiarowy świat(tak jak w TCB gdzie mamy świat ludzi i kucyków) to byłby on bytem wielowymiarowym, a nie przypisanym ściśle do jednego wymiaru. Patrząc na to do czego prowadzą same podstawowe założenie Biur Adaptacyjnych pokuszę się o stwierdzenie, że byłby on dobrym materiałem na prowodyra tego zderzenia wymiarów. -
Dobra to najpierw w kwestii tego z porzednich postów, co bezpośrednio nie dotyczy KE... ...i to co dotyczy już bardziej bezpośrednio fabuły... No a teraz czas na właściwą część posta. Opublikowałem już 5 rozdział. Poprawki długo zajęły, przede wszystkim dlatego, że jak sugerowała Kartlik starałem się dodać więcej opisów. Wystąpiła też Zecora, a wiadomo jej wypowiedzi są o tle problematyczne, że powinny być rymowane. No i sam rozdział wyszedł naprawdę długi - 24 strony... no i sporo się dzieje. W tym to na co rzesze fanów MLP czeka - Sunset powraca do Equestrii z wielką misją ratunkową... Wersja Google docs Wersja na stronie
-
Jak to błędna, a to niby skąd je wcześniej miały co? A że im się potem załatały to nie ma nic do rzeczy...
-
Myszkę? Nie, Jeremie by się wściekł, ale za to całe setki karaluchów, szerszeni i tarantul... Ale wracając do pytania, to jak to dlaczego? Podmieńce pokradły wszystkie dziury, więc jak ma nie być duszno? (a imię i nazwisko odmieniasz dobrze)
-
Tyle tylko, że skoro istnieje w polskim forma alirkorn, to oczywistym jest, ze forma "alicorn" jest w języku polskim błędna. I wiem, że źródła pozaserialowe to nie kanon, co najwyżej półkanon, ale gdy potwierdzaja to co z samego serialu wynika nie ma powodu by się do nich nie stosować lub nimi nie inspirować(a akurat tego, że nie była zawsze alikornem możemy i tak być pewni, serial też sugeruje możliwość pochodzenia z Krysztalowego Królestwa - w każdym razie nijak temu nie przeczy, więc przyjmując takie założenia nie wychodzę właściwie poza kanon, wciąż trzymam się w tym co jest z nim spójne). Po za tym twierdzenie "nie muszę tego obalać, bo to dla mnie jedna z niespójności" to również NIE JEST argument. Pomijasz fabularny fakt, bo tylko tak umiesz obronić swoją tezę. Tak więc jeżeli chcesz by Twoja teoria faktycznie była wiarygodna to albo musisz je obalić, albo udowodnić, że nie ma ono znaczenia. Zresztą tamta wypowiedź wcale niekoniecznie dowodzi równości mocy magicznej, a to dlaczego Starlight tak świetnie sobie radziła ma inne znacznie logiczniejsze wytłumaczenie. Czyli tak naprawdę nic nie uzasadniłaś - Twoje argumenty można z łatwością zbić, a przeciwne najzwyczajniej w świecie zignorowałaś. Spójność i logiczność nijak nie jest zależna od tego czy teorie są potrzebne czy nie. Te dwie cechy, niemalże ze sobą tożsame zależą od tego czy istnieją jakieś sprzeczności i czy to co się dzieje można jakoś wytłumaczyć, czy nie pojawiają się błędy logiczne. Ilość czy stopień skomplikowania potrzebnych teorii nie ma tu nic do rzeczy. Powiem więcej, otwierając drogę do takich teorii i rozkmin świat tylko zyskuje i staje się bogatszy, pełniejszy. Ty jednak przyjmujesz sobie jakąś dziwną definicję spójności i logiczności by udowodnić, że serial taki nie jest, by... no własnie? Właściwie po co? No... i tak i nie. Owszem można czasem pojedynczej rzeczy zaprzeczyć, ale by na tym naprawdę dobrze wyjść to trzeba zadbać o to by nie zaburzyło to logiki i spójności. A to nie zawsze jest łatwe, po za tym nawet jak się uda, to nie zawsze taka operacja faktycznie coś daje. Bo za każde odstępstwo od kanonu trzeba dać czytelnikowi coś w zamian. Im większe tym więcej. Zaś te rzekome bzdury... cóż wypisywanie wielu z nich to zwykłe szukanie dziury w całym lub nawet po prostu nieuważne oglądanie. Jakby był jakikolwiek powód by wcześniej o nich wspominała... nie było, szczególnie, że od jej przeprowadzki do Ponyville minęło mniej niż pół roku. Bo oczywiście rozwinięcie wątku z pierwszego odcinka jest bzdurą, szczególnie, że Twilight sama mówiła, że tak naprawdę swoich dawnych "przyjaciółek" nie traktowała jak przyjaciółki ani o nich tak nie myślała na dobrą sprawę. Wystarczy obejrzeć odcinek by widzieć, że tu nie ma sprzeczności. ...bo oczywiście cały czas musiała być wtedy przy nich i te 10 lat temu nie była takim małym dzieckiem, które by większość dnia leżało w łóżeczku... Ta teoria nie tylko nie jest naciągana, ale też idealnie wpasowuje się w mechanizm działania Znaczkowej Mapy, a i późniejsze symulacje celowo tworzone przez Twilight niejako potwierdzają taką możliwość. Tak bo niby magiczne dostosowanie koloru sierści nie jest wcale możliwe... ba do tego nawet niekoniecznie musi być potrzebna magia. To to już w ogóle dziwnie wymyśliłaś, bo nie mam pojęcia co w tym Tobie nie pasuje. Bo oczywiście w przyrodzie są one tylko z tego względu przydatne... pory roku jak najbardziej mają sens, niezależnie od tego co wokół tego krąży. Jedynym - acz nie nierozwiązywalnym - problemem jest tu właściwie kwestia zamieszkania, utrzymania się i innych tego typu formalności w wypadku Sunset. Niemniej jednak, później takich dziur właściwie nie ma, w dodatku cały czas wszystko pozostaje idealnie spójne z serialem. Niestety, ale tu tylko wykazałaś się albo intelektualnym lenistwem, albo nieuważnym oglądaniem/zapominaniem faktów, zwykłym malkontenctwem, albo problemami z logicznym rozumowaniem. Bo Twoje rozumowanie w kwestii błędów jest generalnie bardzo słabe. Aha i używanie angielskich tytułów jest dość dezorientujące, nie każdy przecież w ogóle zwraca na nie uwagę, lepiej używać polskich. Z tym nie mogę się zgodzić. Po wielu różnych szczegółach było widać, że możliwości Twilight po przemianie wzrosły. I o ile w kwestii mocy magicznej Luny nie było żądnych wskazówek, to już w wypadku Celestii jasno powiedziane zostało, że jej moc jest ogromna. Gdy Chrysalis ją pokonała powiedziała, że miłość Shining Armora uczyniła ją silniejszą nawet od Celestii. Sposób w jaki to powiedziała dość wyraźnie sugeruje, że Celestia jest najsilniejszą istotą w Equestrii i że jej moc dalece przewyższa tą jaką mógłby się poszczycić jednorożec. Podobnie też Cadance potrafiła sobie poradzić z atakującym Kryształowe Królestwo Sombrą(i to przez kilka dni!), a Shining nie miał z nim szans, był za słaby. Już przed pojedynkiem było wyraźnie zasugerowane, że alikorny mają niesamowitą moc magiczną. W zasadzie... to o mocy Starswirla wiele nie wiemy. Wiemy,na pewno, że był wielkim znawcą magii i twórcą nowych zaklęć... ale to samo w sobie niewiele mówi o samym poziomie mocy magicznej jako takim. Oczywiście zapewne był on duży, ale zbyt dokładnie tego nie wiemy. Natomiast kwestia zaklęcia do podróży w czasie jest wątpliwa ze względów logicznych. Dotychczas pokazane alikorny po prostu generalnie nie zajmują się w większości badaniem magii, a w każdym razie nie jest to ich główne zajęcie. Faktycznie większość kucyków zajmujących się stricte magią(co niekoniecznie oznacza rzucanie potężnych zaklęć - patrz Sunburst) to jednorożce... a co do spoilera Plus nie da się "zrobić z kogoś alikorna". Ta przemiana dokonuje się sama na skutek dokonania niezwykłych czynów. "Sposób na zaklęcie" i "Kryształowanie" jasno o tym mówią. No i tak dopiero teraz zauważyłem jedną niesamowitą sprzeczność w Twoim rozumowaniu. Z jednej strony czepiasz się robienia z Xany alikorna... ale z drugiej próbujesz udowadniać, że w alikornach nic tak niezwykłego nie ma, że może je pokonać zwykły jednorożec... No, ale ja wracam do 5 rozdziału, jeszcze kilka rzeczy tam wymaga doszlifowania.
-
Hm... skoro głównie nie na serio... to ja za Odda della Robbię... ...W końcu Wielkiego i Potężnego Odda, pogromcy Wi lliama, nieszczyciela megaczołgów, najlepszego Wojownika Lyoko i postrachu Xany nikt nie pokona! W dodatku nikt mi nie dorówna w wiedzy, doskonale wiem, że ryby są doskonale przystosowane do wody i w dodatku pływają, a w Chinach przypada miliard ludzi na metr kwadratowy.
-
Postaram się pamiętać przy późniejszych poprawkach. Generalnie po jakimś czasie(finale 7 serii?) planuję wrócić do tych wszystkich rozdziałów i je popoprawiać(być może nieco bardziej dostosowując do ewentualnych nowości z 7 serii... ale tylko być może). Albo i w międzyczasie będę wracał i robił mniejsze aktualizacje. Zobaczy się jeszcze. Jak dla mnie nie było to jeszcze widoczne, ale pożyjemy, zobaczymy. Może w dalszych rozdziałach lepiej to pokażesz. Ale... Zabawne, że pisze to osoba, która tak drobiazgowo analizowała kwestię badań Sunset;) Generalnie to ta wada pokaże się jeszcze nie raz, a skutki popełnionego już w drugim rozdziale błędu będą później bardziej widoczne... Choć myślałem, że większość już doda dwa do dwóch. No, ale jak ma się tylko jedną dwójkę to może to być trudniejsze. ...sam przyznajesz, że jego moc wcale nie jest taka duża. A jego siła polega głównie na umiejętnym planowaniu i kontroli umysłów. Więc tak - wciąż utrzymuje, że moc alikorna nie jest mu potrzebna. Nie jest taka duża jak najpotężniejszej istoty w tym uniwersum, mogącej praktycznie bez limitów bawić się rzeczywistością. Jest mniejsza niż moc NAJPOTĘŻNIEJSZYCH obecnie żyjących alikornów(Celestia i Luna mają w końcu po 3000 lat, choć Lunie to właściwie ten 1000 spędzony na księżycu możnaby odjąć). Nie znaczy to jednak, że jego siła nie jest większa niż u takiej Twilight. A i Cadance może mógłby pokonać(choć to bardziej dlatego, że jej magia ma w większości mało ofensywny charakter, więc też raczej sposobem niż siłą). Kontrola umysłów jest może jego charakterystyczną zdolnością, ale zdecydowanie nie jedyną i jego siła dalece wykracza tylko po za to. Właściwie to bez mocy alikorna nie byłby wstanie rzucić tak potężnego czaru jak ten pozwalający wytworzyć wieże. Tych wad jest dużo więcej. Podróże w czasie to generalnie jest bardzo ładny i ciekawy motyw, tylko że praktycznie nie da się go całkowicie sensownie zrealizować. Ale zbaczam z tematu. Także w serialu luk jest wiele i można je dowolnie zapełnić, więc nie możesz mi wmawiać, że twoja interpretacja (śmiesznie to brzmi w kontekście tego serialu) jest jedyną słuszną. Dużo więcej mówisz? To wymień kilka. Takich prawdziwych, których nie idzie wytłumaczyć. Coś co da się wytłumaczyć spójną z serialem teorią ciężko uznać za wadę. Bo nie zaburza to jego spójności i logiczności. Pamiętaj, cały czas mówię tylko o serialu i naturalnie nierozerwalnie z nim związanych filmach. Bo ja kojarzę tylko 2 - skrzydła u ludzkiej Twilight w Legendzie Everfree i błąd logiczny z samoinicjującą się pętlą czasową. A podróże w czasie... to da się sensownie zrealizować. Fakt, takie przykłady możnaby policzyć na palcach jednej ręki, ale jednak są takie przydkłady. Choćby Powrót Do Przeszłości w "Kod Lyoko"(gdzie problemów z logicznymi sprzecznościami nie ma dzięki temu, że to bardzo nietypowa forma podróży w czasie, więc niektórzy mogliby tego nie zaliczyć), ale bez błędów logicznych "obyło się też w "Miraculum" "SpellForce" czy ewentualnie "W pułapce czasu"(no, tu już możnaby się kłócić, bo to jednak może być dyskusyjne, gdyż wymaga dość wątpliwych założeń). Wracajac jednak do tematu - luki owszem pewne są, ale póki nie są to sprzeczności(sprzeczności i luki to dwie różne rzeczy!), to serial nie traci spójności i logiczności. Rozbieranie światów na czynniki pierwsze i rozgryzanie ich działania to praktycznie moje hobby, więc z całą pewnością mogę powiedzieć - świat z MLP JEST SPÓJNY I LOGICZNY. Nawet jeśli ta logika wymyka się takiemu standardowemu racjonalno-naukowemu myśleniu(w czym prym wiedzie oczywiście wszechobecna euestriańska magia). I powiedz mi... gdzie napisałem, że moja interpretacja jest jedyną słuszną?(No i nie mam pojecia czemu akurat w kontekście tego serialu to brzmi śmiesznie) Nigdy czegoś takiego nie powiedziałem. Powiedziałem, jedynie, że jest spójna i w pełni oparta na serialu. Sam napisałem o tym, że posiada dodatki uzupełniające wnioski z niego, ale nigdy nie napisałem, że są to jedyne możliwe wnioski. Oczywiście im większy materiał bazowy(a tu jakby nie patrzeć jest naprawdę spory) tym trudniej o większą liczbę naprawdę różnych od siebie wynikających z niego i spójnych interpretacji. Każda(o ile zachowa te cechy - bycie wyprowadzoną z serialu, w pełni spójną i z dodatkami jedynie takimi, które serialowi nie przeczą i nie niszczą spójności z nim) będzie ustaleniem tych mechanizmów. Ani razu w moje poprzedniej wypowiedzi nie użyłem wyrażenia "jednoznacznym ustaleniem". Nawet gdyby twórcy mieli jakiś konkretny mechanizm pomyślony z serialu nadal będzie mógł równie dobrze wynikać jakiś inny. Oczywiście różne interpretacje tych mechanizmów mogą być dla różnych odbiorców mniej lub bardziej przekonujące, niektóre mogą się z nowymi faktami okazać błędne, niektóre mogą się potwierdzić(co ciekawe z moim teoriami często tak było), a jeszcze inne wymagać pewnego doprecyzowania lub odniesienia się do nowych faktów. Ale zwykle wciąż pozostaje więcej niż jeden możliwy wniosek na dany temat. Zwłaszcza gdy chodzi o szczegóły. Dajmy na to stan społeczny Twilight. Jest wiele drobnych przesłanek mogących sugerować bycie niską szlachtą, ale nie ma niczego co bezpośrednio przeczyłoby bardziej królewskiemu rodowodowi czy odwrotnie - bycia zwykłym mieszczuchem(na co wskazywać mogłyby maniery Twilight podczas jedzenia sianoburgera...). Owszem tworzę własny kanon, ale wciąż jest on po prostu rozwinięciem oryginalnego i zdecydowana większość z nim jest wzięta bezpośrednio z niego. A umiesz to uzasadnić? Bo bez uzasadnienie to są puste słowa. Ja uzasadniłem przypadki na które się powoływałem lub mówiłem wprost, że to dodatek luźno sugerowany przez serial lub wcale przezeń nie sugerowany. Owszem wyjaśnienie z pozornością podróży w czasie patrząc na sam ten jeden odcinek jest naciągana, nie była też bezpośrednio sugerowana przez serial, ale posiada dwie ważne zalety: -usuwa błąd logiczny, gdyż sama możliwość rozwinięcia się jednych z linii czasowych wyklucza inne(w sensie jeżeli przeszłość z panowaniem Nightmare Moon jest możliwa, to znaczy, że pokonała ona Celestię, a to nie mogło się zmienić przez niezjednoczenie się powierniczek Elementów. Więc Celestia byłaby w każdej linii czasowej pokonywana przez Nightmare Moon, a więc ewentualnie to ona walczyłaby z Sombrą) -założenie, że podróż się odbyła wywołuje dodatkowo duże niespójności z innymi odcinkami właśnie ze względu na to co robiła tu Starlight Zasadniczo z drugim wytłumaczeniem jeszcze jako tako byłbym wstanie się zgodzić. Ale z tym, że czysto siłowo Starlight jest lepsza od Twilight czy może być lepsza o alikorna - to już zdecydowanie nie i takiej tezy moim zdaniem nie da się obronić(oczywiście argumentów wysłucham, ale chcę by to były prawdziwe argumenty(więc nie, "dla mnie z serialu wynika" nie jest argumentem) no i by nie powodowało to niespójności... co znaczy, że musiałabyś zbić równanie magii, wyjaśnić jakoś kwestię tych przegrzanych rogów, i to, że Twilight gdy nie była zaskoczona z łatwością się przed Starlight obroniła...). I tu dotykamy ważnego problemu. "Siła" i "złożoność" zaklęcia to nie to samo(co z gruntu pokazuje bezsensowność Twojego późniejszego odwołania się do Rarity, zaklęcie wyszukiwania kryształów nie wymaga raczej dużej mocy magicznej, choć jest dość złożone i nie każdy potrafi się go nauczyć. Możliwe nawet, że Rarity odkryła je po części instyktownie i nie umiałaby nikogo nauczyć - ale to nic nie mówi o poziomie jej mocy magicznej). Oczywiście złożone czary często wymagają dużej moce magicznej, ale niekoniecznie, czasem ich złożoność, pozwala "przechytrzyć" silniejszą magię przeciwnika. Idealnym przykładem jest... zaklęcie ochronne nałożone przez Celestię na Elementy Harmonii. Serial nie pozostawia złudzeń, że jego moc jest większa, a mimo to Celestia była wstanie użyć zaklęcia by go powstrzymać. Podobnie zaklęcie ze znaczkami - prawdopodobnie nie potrzebowało specjalnie wielkiej magicznej mocy, ale było skomplikowane, pozwalało zablokować silniejszego przeciwnika. Jedynym przykładem zaklęć czysto siłowych są w zasadzie chyba tylko... magiczne promienie i magiczne tarcze(choć i te można rzucać na kilka sposobów jak widzieliśmy). I tu dochodzimy do kwestii Shininga. Zaklęcie tarczy zdecydowanie ma charakter "siłowy"(a już na pewno tarcza dla całego miasta nie jest bardzie skomplikowana niż tak otaczająca samego rzucającego, wymaga po prostu więcej mocy), cała fabuła "Ślubu w Canterlocie" wyraźnie to pokazuje. Z tego wniosek, że moc Shininga zdecydowanie jest ponadprzeciętna. Oczywiście nie jest tak potężny jak Twilight, Starlight, Sunset czy Starswirl(który prawdopodobnie też nie był silniejszy od księżniczek(w zasadzie nie da się nawet stwierdzić, czy żył w tym czasie co one, wydaje się to patrząc na sam serial dość mało prawdopodobne, zaś u mnie - zginął parę tysięcy lat przed ich narodzinami), a jedynie potrafił używać znacznie bardziej złożonych zaklęć(międzywymiarowa teleportacja na ten przykład, czyli to co zrobił z syrenami)). No i tu... ...sama sobie przeczysz. Jeśli z różnych teorii jedna jest bardziej prawdopodobna to właśnie ta jest lepsza. O ile o czym innymi nie świadczą takie czynniki jak kwestie spójności naturalnie. Zasadniczo to magia Equestriańska jest jednym z moich ulubionych tematów do rozkminiania w tym uniwersum, myślę że mogę powiedzieć iż stworzyłem kompletną teorię magii equestriańskiej. Teorii tej naturalnie użyłem w Kod Equestria. W zasadzie nawet myślałem o tym, by - ale to pewnie nie wcześniej niż po Pyrkonie - napisać serię artykułów z jej dokładnym wyprowadzeniem. Będącą z jednej strony rozwinięciem teorii Vaina, a z drugiej polemiką z nią. Bo nie ukrywam, że w swojej interpretacji inspirowałem się i teoriami innych(głównie Brony Notiona, to jego filmiki zwróciły mogą uwagę na magiczny charakter kryształów), choć akurat teorię Vaina poznałem już po stworzeniu większości swojej. Jakkolwiek w wielu punktach doszliśmy do podobnych wniosków. W kwestii mocy to cóż myślę, że tą dyskusje sensowniej jest prowadzić co najwyżej w innym temacie, nie wszyscy czytelnicy muszą chcieć aż tak to rozkminiać jak ty czy ja. Zaś tu gdy dyskusja toczy się w kontekście KE, a w nim moje teorie są kanonem(wewnętrznym, ale jednak). W każdym razie dla jasności podam kilka rzeczy, które dla mnie wynikają z serialu, ale które niektórzy może widzą inaczej: -alikorny są o całe rzędy wielkości potężniejsze od zwykłych jednorożców, nawet tak utalentowanych jak Starlight -moc alikorna rośnie z wiekiem -alikorny nie są nieśmiertelne, ich długość życia wynosi około 3000-4000 lat(Cadance ma 1000 lat a Luna i Celestia po około 3000 - wliczając czas spędzony przez pierwszą na ksieżycu). -sylwetka alikorna staje się coraz bardziej "alikornia" z wiekiem, z wiekiem też pojawia się falująca grzywa, będąca efektem ogromnej mocy magicznej -bycie alikornem nie ma nic wspólnego z genetyką. Twilight ciągle ma geny jednorożca, a Cadance pegaza, zaś Flurry... genetycznie może być albo pegazem albo jednorożcem, ale tego nawet nie wymyśliłem konkretnie, bo to nie ma znaczenia -podróż w czasie odbyta przez Starlight i Twilight była jedynie pozorna, to była tylko symulacja -poziom mocy magicznej kucyków jest różny -poziom mocy magicznej da się nadrobić sprytem i złożonością zaklęcia -czym innym jest złożoność zaklęcia a czym innym ilość mocy potrzebna do jego rzucenia Oczywiście w tym opowiadaniu będę się dalej odnosił do mojej teorii magii i nieraz odsłaniał kolejne jej szczegóły. Co się zaś tyczy Discorda No właśnie - próba wysłania Tree Hugger do innego wymiaru to była bardzo poważna sprawa. Mimo że, mogłoby się wydawać, był już prawie całkowicie zresocjalizowany. Lubił Pinkie, owszem, ale raczej to nie nią się przejął w chwili zagrożenia. Także Celestia powinna zawsze mieć do niego ograniczone zaufanie, a nie była nawet zbytnio podejrzliwa. Celestia i nieufność... nie to mi nie pasuje do siebie. Szczególnie, że zdaje się całkiem lubić Discorda i miała dystans do jego wybryku. Z Tree Huger... z jednej strony tak, ale z drugiej z jego możliwościami był spokojnie wstanie zrobić jej coś gorszego, ponadto się względnie łatwo opanował. No i nie chodziło tu wcale o szkodzenie kucykom co o - nieuzasadnioną - zazdrość o Fluttershy. No i nieopanowanie emocji to co innego niż rozmyślne, przemyślanie działanie. A czymś takim jest zdrada. Tamten atak nie wskazywał raczej, że Discord mógłby w rozmysłem działać przeciw kucykom. Paradoksalnie właśnie wręcz przeciwnie. A i właśnie jeszcze kwestia językowa, czyli "alikorny". Idąc tym tokiem rozumowania, najpoprawniejsza forma to "pegazorożców". A tak na serio, to wydaje mi się, że skoro jest to wyraz pochodzenia obcego, obie formy są prawidłowe, ale w sumie nie znam się na tym. Nie. Po pierwsze forma pegazorożce nie jest poprawną, bo nigdy nie pojawiła się w polskim dubbingu. Używano nazwy alikorn. Fonetycznie jest ona owszem identyczna z angielskim "alicorn", ale to wciąż dwa różne słowa. "Pegazorożce" może i byłyby dobrym przekładem tej nazwy, gdyby alikorny były po prostu połączeniem jednorożca i pegaza. Ale nie są. Są czym znacznie więcej -są bardzo długowieczne, może i nieśmiertelne -posiadają też cechy kucyków ziemskich(siła) -mają wyjątkowo duży potencjał magiczny, nadnaturalnie wielką moc magiczną -mają zupełnie inną budowę ciała i inne skrzydła od pegazów -grzywy niektórych są półmaterialne, a przynajmniej "poruszające się na wietrze" -normalnie żaden kucyk się nimi nie rodzi, można się nimi jedynie stać(co jednoznacznie wynika z odcinka "Kryształowanie"... ale matka alikorniej matki jest tak silna, że jej dziecko też będzie nią przesiąknięte i przybierze taką formę) Tak więc widać, że to jest właściwie zupełnie nowy rodzaj istoty. Dlatego zasługuje na nową nazwę. I tak jak skrzydlate konie z mitologii greckiej nie otrzymały nazwy "skrzydłonie", "skrzydłokonie", "konioskrzydły" czy innej tego typu nazwy tylko spolszczoną formę słowa pegasus(pegaz), tak my mamy polskie słowo będące spolszczeniem angielskiego alicorn(alikorn - tu mniej zmian było potrzebne). W sumie to lepszym przykładem od formy "unicornów" byłaby forma "pegasusów".
-
Jako,że się odnosimy do najnowszych wydarzeń to też umieszczę w odpowiedź w spoilerze Aha i zastanawiam się czy nikomu nie rzuciło się coś w oczy w związku z lokajem... coś związanego z tym o czym pisałem na samym początku... A kolejny rozdział dopiero po świętach i też nie wiem czy od razu(ten pierwotnie miał być w piątek... albo nawet czwartek, a wyszło, że dziś w nocy).
-
No i już jest kolejny rozdział! Tak wiem, znowu nieco przegadany, ale pewne rzeczy trzeba było jeszcze przegadać. W kolejnym pojawi się więcej akcji i... cóź przekonacie się pod koniec tego
-
Cóż to zasadniczo dość proste. Oparłem się na pewnych przesłankach z serialu po prostu. Co prawda nie jest to coś automatycznie wynikającego z niego, nie jest to jedyne możliwe wyjaśnienie, ale bez wątpienia z nim spójne. Będzie to później wyjaśnione w opowiadaniu, bo będą do tego odniesienia(pierwsze tak około 8 rozdziału), jeśli jednak chcesz przeczytać już teraz, to proszę(niby nie jest to spoiler z samej bieżącej fabuły opowiadania, ale niektórzy mogą woleć mieć niespodziankę): No i jeszcze jedna kwestia co do zwiększania mocy. Ten brak przesłanek co do możliwości powiększania jej sobie dotyczył naturalnie zwykłych kucyków. Alikorny natomiast w sposób wyraźny są bardzo niezwykłe, w dodatku porównanie Twilight, Cadance Celestii i Luny wraz z informacjami o ich wieku oraz paroma scenami z serialu doszedłem do wniosku, że u alikornów moc rośnie z wiekiem(choć oczywiście ciężko stwierdzić dokładnie w jakim tempie), a wraz z nią zmienia się i ciało - i tak za 1000 lat Twilight będzie mieć sylwetkę podobną do Cadance, zaś grzywa Cadacne może już będzie taka półmaterialna jak u Celestii czy Luny. Aha i niedługo pewnie będzie 4 rozdział... zostały ostatnie szlify.
-
Owszem, nie musiała, ale to nie znaczy, że w naukowca nie bawiła się od dawna i nie prowadziła badań od dawna... jak powiedziała natrafiła na nie po prostu gdy prowadziła swoje badania. Zawsze chciała odkryć coś niezwykłego i dokładała ku temu wszelkich starań. Gdy tylko trafiła na ten trop - a nawet jeśli nie było to już gdy przybyła Sunset to i tak nawet badając od 1 czy 2 rozbłysku po przybyciu Sunset. No i generalnie odkrycia ludzkiej Sunset - co nie powinno być chyba oczywiste - wykraczają poza współczesną nam naukę(podobnie jak np badania i technologia odkryta przez Waldo Schaeffera w Kod Lyoko - wszak tego co tam się działo współczesną nauką nijak nie wytłumaczysz), w badaniach swych dotarła do można by rzec, "głębszego poziomu rzeczywistości" z którego więcej można odczytać(zresztą będą), ma on oczywiście pewien związek z equestriańską magią, na tym poziomie była właśnie określić pewien element nie pasujący do reszty, pewien nazwijmy to "identyfikator świata", podobnie jak identyfikator osoby. W danym świecie zasadniczo bezwględnie dla danej osoby unikalny... jak wynikało z jej badań, a potem w pewnym momencie odkryła, że w Canterlocie pojawiła się osoba z innego świata posiadająca ten identyfikator taki sam jak jakaś która tam była(oczywiście chodzi tu o dwie Twilight - najpierw też rozpoznajac identyfikator ludzkiej Twilight, który był poza częścią dotyczącą świata, identyczny jak u jej kucykowej bliźniaczki). Generalnie cała ta kwestia nie zostanie jeszcze w pełni zbadana w tym opowiadaniu(nawet jeśli magia pozwoli znacznie bardziej się w to zagłębić), choć to co już wiedzą i tak okaże się bardzo przydatne...no, ale znów uprzedzam fakty. Doprawdy? Jedna została już pokazana, choć na razie nie widać jeszcze szczególnych skutków... choć nie w zasadzie widać. Przecież prawie że cały 3 rozdział jest tego skutkiem. Chodzi oczywiście o nadmierną pewność siebie. Mógłby uwięzić, zabić czy w inny sposób unieszkodliwić Spike'a. Ale uznał, że już nic go nie powstrzyma więc schoda zachodu. Że ma już wygraną w kieszeni. Poza tym jego moc - choć wielka - ma swoje ograniczenia. Również jego bezuczuciowość jest w zasadzie słabością, bo nie pozwala mu tak naprawdę w pełni zrozumieć sedna equestriańskiej magii. Jego plan wydaje się idealny, ale choć sam o tym nie wie popełnia błędy. Zaślepia go pycha... zresztą tak samo było i w serialu. Ależ jest - posiada może pewne drobne wady, jak odcinek "Pora na czas", ale generalnie jest spójny i logiczny. Tylko, że mechanizmy nim rządzące są dość złożone i skomplikowane. Może i nawet twórcy tego wszystkiego tak dokładnie nie przemyśleli, ale nie zmienia to faktu, że - zamierzenie czy nie zamierzenie - ostatecznie wykreowali pewien spójny obraz świata i rządzących nim zasad, które odpowiednio wnikliwie analizując posiadane dane można ustalić. 90% założeń Kodu Equestria to są właśnie wnioski z serialu. Reszta to moja nadbudówka czy to w postaci historii Equestrii czy dołożenia tego co było niezbędne by mogło dojść do tego spotkania światów, które stało się osią napędową fabuły. Ta interpretacja może być mniej lub bardziej przekonująca, ktoś może się z nią zgadzać lub nie, ale: -jest w pełni spójna -opiera się bezpośrednio na serialu, wszelkie dodatki jedynie uzupełniają wnioski z niego(np historia Equestrii i część postaci historycznych, zwłaszcza przed czasami incydentu z Windigos) -w Kod Equestria stanowi kanon To twierdzenie nie jest właściwie niczym poparte, szczególnie że jak mówiłem z serialu wynika coś odwrotnego. Jedyne co się zgadza to fakt, że Twilight jest najsłabszym alikornem(poza Flurry). Ale ciężko się dziwić, skoro ma nieco ponad 20 lat, podczas gdy Celestia i Luna ponad 3000, a Cadance około 1000(przynajmniej jeśli mówimy o interpretacji z tego opowiadania, opartej jednak ściśle na serialu). No i teza o tym, że Twilight zaniedbałą swój magiczny rozwój jest wątpliwy, gdyż widać było, że również w Ponyville dalej ćwiczyła się w magii. Owszem tylko czasem, ale przecież nie mogli tego pokazywać na każdym kroku bo byłoby to nudne. I "alikornów", nie "alicornów"! Ten bład jest naprawdę irytujący. To tak jakbyś pisała "unicornów", zamiast "jednorożców". Owszem, spora część jednorożców nie dysponuje wielką mocą magiczną, te naprawdę uzdolnione owszem stanowią niewielką część ich populacji, ale Starlight, Sunset, czy Sunburst(choć akurat jego moc magiczna jest mała) bez wątpienia nie są jedynymi naprawdę uzdolnionymi. Niemniej jednak nawet te mogące posługiwać się tylko telekinezą mają pewną moc magiczną(ba pewien jej ładunek znajduje się nawet w pegazach czy kucykach ziemskich, choć u nich jest ona czysto pasywna, no u pegazów może ciut mniej), a są ich tysiące. Był zdolny wytworzyć potężną tarczę, broniącą całego miasta(i to miasta stołecznego, które bez wątpienia nie było malutkie!), Twilight też mówiła do niego o obronie królestwa "mocą którą tylko on posiada", co jasno wskazuje, że Shining ma dużą moc magiczną, choć jego specjalizacja jest dość wąska(zaklęcia obronne). Biorąc pod uwagę, że to brat Twilight - potężnej czarodziejki i Elementu Magii - to całkiem logiczne. Nie. Serial wskazuje raczej na to, że różne kucyki mają różny poziom mocy magicznej i nie ma żadnych poszlak świadczących o tym by mogły jakoś wpłynąć na swój poziom mocy tudzież by niektóre jej do końca nie wykorzystywały. Oczywiście samo korzystanie z magii jako takie to też coś czego muszą się nauczyć, ale nic nie wskazuje na to, by kucyk, który opanuje już używanie magii i będzie miał powiedzmy tylko zdolność telekinezy nie będzie posiadał całej swoje mocy magicznej. Owszem mają większy. I to dalece przewyższający zwykłe kucyki. Tylko, że teza o niewykorzystywaniu swej mocy magicznej jest dość bezpodstawna. Tu nie chodzi o wygląd, ale o poziom mocy. Który u jednorożca jest o całe rzędy wielkości mniejszy niż u alikorna. Dlatego też przybrał właśnie taką formę, jako jednorożec nie byłby tak potężny. I w tym świecie zasadniczo nie jest już programem, a kucykiem. I owszem Xana umiał przybierać inną postać, żeby się maskować, ale tak samo Trixie mogłaby sobie wparadować do Ponyville ze skrzydłami. Ale to żeby sobie taką formę nadała(nieważne czy to fizycznie, czy tylko wizualnie) nie uczyniłoby jej tak naprawdę alikornem, to nie sam fakt posiadania skrzydeł nim czyni, ale właśnie wielka moc magiczna. Iluzja to tylko iluzja. Podobnie jak czysto biologiczna metamorfoza. Wyjaśnienia typu "to po prostu serial" to po prostu intelektualne lenistwo. Ja CAŁY czas trzymam się kanonu z serialu, a to co pisałem o podróży w czasie jest własnie wnioskiem z samego serialu. To nie jest wymyślanie własnego kanonu. Swoje rzeczy dodaje dopiero w tych punktach, w których serial nie dawał jednoznacznych informacji. Tutaj wszystkie szczegóły prowadziły do tego wniosku. Ale jak sam napisałeś, Discord jest istotą kapryśną i niezrównoważoną, i nawet po resocjalizacji wyciął kilka numerów. Tak naprawdę z kucyków obchodzi go tylko FS. Celka mogła nie spodziewać się zdrady, ale jakieś haczyka już tak. Raczej nie często zapraszał ją na ciacho. Jak mówiłam, Kod Lyoko słabo kojarzę, ale odnoszę wrażenie, że akurat Xana i Discord są sobie równi? A skoro Discord już raz został oszukany, powinien być ostrożniejszy. Ale wciąż - numerów niegroźnych i zasadniczo nie mających nikogo skrzywdzić(może poza atakiem zazdrości i próbą wysłania TreeHugger do innego wymiaru). No i jednak nie tyle obchodzi to tylko Fluttershy, co obchodzi go głównie ona(o Pinkie nawet wcześniej mówił, że ją lubi;)). W dodatku Discord sprytnie rozegrał to jako "przeprosiny", więc Celestia nie miała powodu, by podejrzewać go w tym momencie o złe intencje. Nie miała powodu by odmówić zaproszeniu. No i Discord był ostrożny. Od samego początku podchodził z dużym dystansem do argumentów Xany, a nawet gdy jeden jakoś go poruszył, to szybko zaczął odpędzać te myśli. Cały problem polegał na tym, że one już mu wystarczyły. Gdyby Discord nie był tak potężny to mógłby przejąć nad nim kontrolę i bez tego - trudność przejęcia nad kimś kontroli zależy od trzech czynników: mocy magicznej celu, jego siły woli, no i jego zdecydowania. Xana musiał znacznie osłabić u Discorda trzeci czynnik, a i tak potrzebował wspomagania się mocą wież, by przejąć nad nim kontrolę. Oczywiście najtrudniejsze jest samo złamanie cudzej woli, to wymaga zawsze najwięcej mocy magicznej(w ilości proporcjonalnej do trzech wcześniej wspomnianych czynników, które w dodatku mają raczej charakter iloczynowy niż sumaryczny), samo utrzymanie kontroli niemal je nie wymaga. Zasadniczo przejąć kontrolę nad przeciętnym kucykiem mógłby bez problemu i własną mocą. U Discorda nawet po maksymalnym "osłabieniu" celu wciąż musiał się uciec do tych magicznych węzłów. No i by uniemożliwić mu ucieczkę do podpatrzonej od Celestii sztuczki, którą ochroniła Elementy przed Discordem. Nie rozumiem też w jakim sensie Xana i Discord są sobie równi? Co do mocy magicznej, czy czego? Sama moc Xany - jego własna moc, czyli niewzmocniona wieżami - jest znacznie mniejsza nić Discorda, mniejsza też niż u Luny czy Celestii. Ale przez te lata wynalazł sposób by zrekompensować sobie jej braki.
-
Cóż...eqestriańska Sunset była w świecie ludzi - jak wyliczyłem - już 40 miesięcy przed akcją pierwszego filmu, tak więc jej ziemska bliźniaczka miała naprawdę sporo czasu na swoje badania. Tu moje wyliczenia: Jak ostatni raz czytałem prolog to Xana był biały, z czarnymi i czerwonymi elementami(odpowiednieo skrzydła, róg i dolna część nóg oraz znaczek, aura magiczne i oczy). To po pierwsze. Po drugie jak mówiłem unikanie jakiegoś rozwiązania - szczególnie gdy jest najlepszym i najlogiczniejszym wyborem - tylko dla tego, że może dla niektórych wydawać się sztampowy(szczególnie, że w mojej opinii to na dobrą sprawę po prostu jedno ze słów-wytrychów dla wszelkiej maści malkontentów, na wypadek gdyby nie mieli tak naprawdę na co narzekać) to czysta głupota i sposób co najwyżej na zmarnowanie opowiadania. Po trzecie jeśli jakiś czytelnik nie będzie traktować postaci poważnie przez jego kolor... to ciężko traktować takiego czytelnika poważnie. Ale z kolei Celestia i Luna, Elementy Harmonii i co tam jeszcze on pokonał nie miały najmniejszych szans w starciu z nim... Pokonał z palcem w nosie największe potęgi w Equestrii. Czy to nie lekka przesasa? Zacznijmy od tego, że Xana nie działał wyłącznie własną mocą. Tworzył te kryształowe wieże, węzły mocy magicznej, które pozwalaja mu znacznie zwiększać swoją moc magiczną. W kwestii pokonania... 1. Starcie z Celestią i Luną - chyba zapomniałaś o dwóch szczegółach. Po pierwsze mimo wzmocnienia wieżami Celestia i Luna wygrywały z nim w starciu na moc magiczną... do czasu aż uaktywniła się pułapka Discorda i ich siły gwałtownie zmalały. 2. Elementy Harmonii - no to faktycznie wygląda na błąd fabularny, ale nim nie jest. Ta tajemnica jeszcze się rozwiąże. Gdyby nie staranne przygotowania nie miałby szans. Ale długi czas uważnie obserwował i stworzył perfekcyjny plan. W kwestii Starlight... błąd(po za tym słowo alikorn pisze się w języku polskim przez k). Faktycznie, na pierwszy rzut oka wydaje się, że mamy taką narrację, ale jak przyjrzeć się bliżej to kompletna bzdura. Zacznijmy od samego obrazowania alikornów, były one istotami dalece przewyższającymi jednorożce swoją magią(widać to na wielu przykładach: Luna i Celestia podnoszące księżyc i słońce, Cadance broniąca Kryształoweg Królestwa przed Sombra...), w dodatku ostatecznie udowadnia to tak zwane przeze mnie "równanie magii". W walce z Tirekiem Twilight miała moc wszystkich(oczywiście w czasie odcinka i właśnie z perspektywy tego momentu będę używał określenia "wszystkie alikorny" w tym wyliczeniu) 4 alikornów, zaś Tirek Discorda i wszystkich kucyków(a narracja odcinka wyraźnie mówiła, że była to faktycznie moc WSZYSTKICH kucyków, tak więc logicznym jest, że wśród nich znajdować się musiała również Starlight Glimmer) i walczyli jak równy z równym, czyli: [moc 4 alikornów] = [moc wszystkich kucyków]+[moc Discorda] (oczywiście jest to pewne przybliżenie, bo nie da się stwierdzić, czy moce te były idealnie równe, ale były na pewno porównywalne, więc z pomijalnie małym błędem można przyjąć, że były równe, dla uproszczenia rachunków pozwoliłęm też sobie uśrednić moc wszystkich alikornó, choć zdaję sobie sprawę, że nie jest ona równa) Jak wiemy Discord był silniejszy niż własna moc Luny i Celestii. A one też są najpotężniejszymi alikornami(generalnie jest wiele przesłanek sugerujących, że siła alikorna rośnie wraz z wiekiem). Tak więc jeśli odejmiemy od prawej strony równania Discorda, to spokojnie można odjąć 2 alikorny(czyli tak właściwie mniej niż połączona moc Luny i Celestii, bo uśredniłem moc alikornów), tylko, że wtedy otrzymamy już nie równanie a nierówność postaci [moc 2 alikornów]>[moc wszytkich kucyków] (po prawej stronie na pewno odjęliśmy DUŻO więcej niż po lewej) Choć nie da się wykluczyć, że prawdziwa byłaby również równość [moc 1 alikorna]=[moc wszytkich kucyków](czyli moc Discorda to 3/4 uśrednionej mocy wszystkich alikornów Equestrii ) [moc 1 alikorna]>[moc wszytkich kucyków](czyli powiedzmy Luna i Celestia razem są 3 razy silniejsze od Cadance i Twilight razem... ale skoro Discord ma większą moc to wciąż od prawej strony odjęliśmy więcej) Przyjmijmy jedna wariant "najbezpieczniejszy": [moc 2 alikornów]>[moc wszytkich kucyków]. Wtedy po podzieleniu przez 2 mamy oczywiście: [moc 1 alikorna]>[moc wszytkich kucyków]/2 Oznaczałoby, to, że ponad połowa całej mocy magicznej kucyków(nie będących alikornami, no a przynajmniej tych z Equestrii) musiałaby należeć do Starlight! Nawet jeśli przyjąć, że moc Starlight nie została pochłonięta przez Tireka, to wciąż musiałaby mieć moc większą niż połowa kucyków w Equestrii. Albo - w najpesymistyczniejszym dla niej wypadku - więcej niż wszystkie inne kucyki w Equestrii. Chyba ciężko się nie zgodzić, że to byłby absurd, prawda? Szczególnie, że bez wątpienia istnieją też w Equestrii inne utalentowane magicznie kucyki(wiemy, że np Sunset też była bardzo utalentowana magicznie, jej oczywiście nie było wtedy w Equestrii, ale mogłby być inne kucyki z talentem może nieco mniejszym, ale wciąż dalece wybijającym się ponad przeciętność - w zasadzie Shining Armor też był opisywany jako potężny mag). No, to co w takim razie ze starciami między Twilight i Starlight? Cóż mieliśmy właściwie 4 takie, więc przyjrzyjmy się po kolei: 1. "Znaczkowa Mapa część 1" - Starlight odbiera Twilight znaczek i praktycznie rzecz biorąc jej zdolność do korzystania z magii(czy właściwie bardziej blokuje znaczkiem równości). Pokonała ją, ale... po jej stronie był element zaskoczenia i Twilight nie znała tego czaru, nie wiedziała jak się przed tym obronić, po za tym spanikowała. A jak czas zaczął działać było już za późno na obronę. Tak więc tu jest sukces Starlight, ale tylko dzięki elementowi zaskoczenia, bo... 2. "Znaczkowa Mapa część 2" - Starlight próbuje ponownie odebrać Twilight znaczek, czy też po prostu zniszczyć ją strumieniem mocy magicznej. W każdym razie, tym razem gdy po stronie Starlight zniknął element zaskoczenia Twilight bez problemu się obroniła. 3. "Znaczki raz jeszcze" - tu faktycznie, wydaje się jakby Starlight miała większą moc magiczną niż Twilight, ale... cóż w największym skrócie moim zdaniem tak naprawdę do żadnej podróży w czasie nigdy nie doszło(jak chcesz to więcej o tym możesz przeczytać tu), zaś to co się działo było jedynie symulacją stworzoną przez znaczkową mapę. Stworzoną w celu by Twilight mogła pokazać Starlight, że droga, którą kroczy nie jest właściwa. Ale jeśli Twilight by ją powstrzymała to nic by z tego nie wyszło. Twilight musiała ją przekonać, bo inaczej Starlight nic by nie zrozumiała i nic by to nie dało. Normalnie to mogłaby ją powstrzymać... ale wtedy nic by to wszystko nie dało, dlatego w tej symulacji moc magiczna Twilight została radykalnie zmniejszona, a Starlight zawyżona, tak aby Twilight nie mogła jej pokonać metodą siłową. A skoro mapa może z taką precyzją dobierać idealne kucyki do misji przyjaźni to i tu bez wątpienia mogło przewidzieć, że odniesie to zamierzony skutek. Tak naprawdę Starlight zrobiła mniej niż się zdawało i to mapa wykonała większość roboty. Zresztą i tak podróże w czasie często prowadzą do logicznych sprzeczności i gdyby ta podróż odbyła się naprawdę to ten odcinek byłby jednym wielkim błędem logicznym(tak jak odcinek "Pora na czas", którego jednak nie da się w ten sposób obronić). Więc nie, w rzeczywistości nie miała szans zniszczyć Equestrii. 4. "Trochę więcej magii" - tu nie było to może typowo bitewne starcie, ale mogliśmy obserwować jak rywalizowały na magię... i zdawały się walczyć właściwie jak równa z równą... tak jakby ich moce były porównywalne, ale... No właśnie - jest jedno "ale". Z początku tego nie dostrzegałem, ale czy przyjrzałeś się może ich rogom? Róg Starlight wyraźnie się "przegrzał" pod koniec, tak jakby w tamtym momencie sięgnęła dosłownie limitu swoich magicznych możliwości, działała na najwyższych magicznych obrotach i zasadniczo więcej już z siebie wykrzesać nie mogła. Zaś Twilight nie miała takiego efektu. Tak jakby nie używała pełni swoich magicznych zdolności, a jedynie tyle ile było potrzebne by wyciągnąć maksimum możliwości z jej uczennicy. Ponadto o ile pamiętam to efekt przegrzanego rogu występował wcześniej u Twilight(przynajmniej jeden raz, ale nie pamiętam niestety dokładnie sytuacji ani odcinka), zanim stała się alikornem, co tylko dowodzi tezy, że po przemianie jej moc radykalnie się zwiększyła. Poza tym - nawet jeśli to kogoś nie przekonuje to taka interpretacja jest kanonem Kodu Equestria. Co do tego pierwszego to wielce prawdopodobne(i w Kod Equestria akurat faktycznie tak jest), ale jednoznacznie nie było to nigdy powiedziane. Podobnie jak o alikornach(które wedle interpretacji z Kodu Equestria żyją ok 3-4 tys. lat) wiemy na pewno tylko to, że jest bardzo długowieczny. Reszta - bycie najpotężniejszą istotą, podróże miedzy wymiarami - zasadniczo się zgadza, Discord owszem jest istotą naprawdę wyjątkową... ale w nie ma wiele wspólnego z boskością. A to jest akurat istotne, bo prawdziwa boskość postaci ma dalece idące konsekwencje dotyczące jej samej, jej cech i możliwości... Discordowi wiele do tego "poziomu" brakuje. Po za tym faktem jest, że Discord jest istotą raczej kapryśną i niezrównoważoną. Choć oczywiście Fluttershy wiele w nim zmieniła na lepsze. Nie wiem jak to wyliczyłaś. Sezony 1-3 to rok. Pod koniec 3 serii Discord się nawraca, jest to niedługo przed letnim świętem słońca, czyli przesileniem letnim(które mamy na początku 4 serii). Zdradził w "Królestwie Twilight", na końcu serii 4. W 5 sezonie mamy odcinek "Wspólne święta", czyli drugą w serialu Wigilię Serdeczności. A więc grudzień, czyli do tego czasu minęło około pół roku od nawrócenia Discorda. Tak więc zdradził po mniej niż połowie roku od swego nawrócenia. Nie zapominajmy, że Celestia też na pewno widziała jakie postępy później robił i jak zacieśniał więzy przyjaźni z główną szóstką("Żartowniś Discord"). W 6 sezonie mamy kolejny odcinek świąteczny("Opowieść o serdeczności"), czyli pierwsza rocznica nawrócenia wypada gdzieś pomiędzy tym odcinkiem, a "Wspólnymi świętami", po 6 sezonie - niedługo po jego finale - na początku lata mamy drugą rocznicę. Od jego pierwszej zdrady minęło więcej niż 1,5 roku. Tak więc od tamtej zdrady minęło znacznie więcej czasu niż ten jaki upłynął gdy zdradził. Był czas by mu zaufać. I gdyby nie moc Xany do naginania woli innych to by nie zdradził.
-
Wybacz. No i w sumie jednak z paroma rzeczami się muszę nie zgodzić: Nie wydaje mi się, gdyż zasada o której wspomniałem - choć może i nienajelepiej wyjaśniona sama w sobie jest raczej bardzo intuicyjna i oczywista. Po pierwsze ocenienia jakiegoś rozwiązania(jak choćby kolorystyki) przez pryzmat tego jak to było w innych działach uważam osobiście za po prostu głupie. Dzieło należy oceniać z perspektywy wyłącznie tego działa, a nie innych. Dlatego też tak naprawdę nigdy nie lubiłem takich określeń jak "sztampa". Dla Xany nie ma lepszej kolorystyki niż biało-czarno-czerwona. Przy czym w zasadzie tej czerni nie ma tu specjalnie wiele. No i zdecydowanie nie mógłby być jednorożcem Jednorożec nie mógłby mieć szans w starciu z alikoren, między alikornami a jednorożcami istnieje ogromna przepaść jeśli chodzi o moc magiczną i fabułą opowiadania z Xaną jako jednorożcem byłaby w dużej mierze niemożliwa. Ponadto tak potężny program wieloczynnikowy stający się po prostu jednorożcem? Nie... to byłoby średnie. Takie unikanie "sztampy" na siłę jest gorsze od słabo zrealizowanej sztampy. A tym by było nie zrobienie z Xany alikorna. Discord absolutnie NIE JEST bóstwem. Ma wielką moc, ale nie ma w sobie nic z boskości. To nawet nijak nie było w serialu sugerowane. A czy Celestia by nie zaufała Discordowi? Myślę, że po tym paradoksalnie bardziej by ufała, sądziłaby, że już ich więcej nie zdradzi... i w tym rzecz, że tak naprawdę nie dął się przekabacić. Gdyby nie moc Xany do przejmowania władzy nad cudzym umysłem, to Discord nigdy nie dałby się przekonać. Chwila słabości, pojawienie się pewnej pokusy... bo przecież sienie chaosu było zawsze tym co najbardziej kochał, do czasu aż poznał Fluttershy, dla której zrezygnował z tego pierwszego, a tu ktoś podsuwa mu możliwość pogodzenia tego i tego... nawet jeśli to było w rzeczywistości nie do pogodzenia, w czym szybko się zorientował o odgonił tę myśl... ale to już dało Xanie punkt zaczepienia. Co do zaś badań Sunset... ona ich nie prowadziła od wczoraj - to były całe lata badań, które układały się w spójną całość, jednoznacznie prowadzącą do wniosków, do których doszła. Oczywiście, że te wyniki były czymś w co z początku nie dowierzała... ale jak przez parę lat wszystko się potwierdzał, a potem nawet doszło do intensyfikacji? Czemu miała nie wierzyć. No i jednak przy takiej różnorodności wyglądu jak mają ludzie w tamtym świecie to o sobowtóra jednak znacznie trudniej. A tamta jeszcze miała na imię jak ona... no i wiedziała, że tam jest od paru lat osoba z innego świata. Nie mówiąc o tym, że na punkcie nauki i swojej teorii ma kompletnego bzika. Zaś nasze bohaterki - cóż to o czym mówiła po pierwsze doskonale zgadzało się z tym co mówiła(no i wice wersa, zgodność była tak duża a opowiadane przez nie historie tak niesamowite, że trudno by było o takie kłamstwo wymyślone na poczekaniu), po za tym była też dla nich szansą by dostać się do świata Twilight. I przy okazji - wprowadziłem poprawki w formatowaniu, a opowiadanie pojawiło się już na FGE(choć zapomniałem im wysłać aktualizacji o 3 rozdziale) i na wiki.
-
Powiem tak - generalnie są pomocne. Ale lepiej przejdę od razu do konkretów. Zacznę od tego justowania... po prostu przed upublicznieniem zostawiałem wyrównanie do lewej, z prostego względu - wtedy łatwiej się poprawia(przynajmniej mi), choćby dlatego, że bardziej widać podwójne spacje i raczej nie powstanie ich iluzja(kilka razy tak miałem, że w justowanym tekście mi się zdawało, że była, a wcale jej nie ma). W wypadku prologu i 2 rozdziału po prostu zapomniałem by zmienić na justowanie przed publikacją. W kwestii akapitów... może jestem dziwny, może to jakaś moja fanaberia, ale... dla mnie nie każde rozpoczęcie od nowej linijki to nowy akapit. Dla mnie jest on właśnie wtedy, gdy jest obecne wcięcie. Gdy następuje przeskok perspektywy, czasowy(np wcześniej jest mowa, że coś robią, a potem już skończyli) itp. Natomiast gdy jest to bardziej płynne przejście to nie jest to dla mnie nowy akapit, a dodanie nowej linii jest jedynie po to by rozbić tekst i nie robić z niego takiej ściany. W kwestii zapisu... cóż tu pewnie zawiniły po części moje nawyki z publikowania na stronie, gdzie niestety generalnie znak półpauzy(podobnie jak normalny cudzysłów i znak wielokropka) nie był normalnie odczytywany, dlatego wyrobiłem sobie nawyk używania zawsze dywizy no i przepuszczania przez funkcję automatycznego zamieniania znaków przed publikacją. Podobnie też w artykułach praktycznie nie rozpoznawany jest znak tabulacji, a ewentualne wcięcia zawsze trzeba robić ręcznie, stąd wyrobiłem sobie nawyk nie robienia wcięcia przy wypowiedziach dialogowych. Co więcej wydają mi się one wręcz... sztuczne. Ale postaram się to jednak poprawić(choć na tamtej stronie nic nie mówią o wcięciach w dialogach...) Kwestia proporcji ilości dialogó i opisów... cóż cieszy mnie twoja opinia o moich opisach, jednak prawdę powiedziawszy opisy pisze mi się generalnie ciężej i właściwie trochę nawet "boję się" z nimi przesadzić. Prawdę powiedziawszy w pierwotnych wersjach wielu rozdziałów(zwłaszcza 1) było więcej opisów, bo opisywałem chociażby każdego pojawiającego się kucyka, a historia Discorda i Fluttershy była opowiedziana nie przez rozmowę(którą to zmianę polecił mi jeden z moich pomocników), a w opisie. Opisy usunięte z rozdziałów 1-3 mają łącznie nieco ponad 5 stron(tak jakoś mimo iż może faktycznie niepotrzebne, wolałem je sobie zachować i przy okazji zobaczyć ile miejsca w ten sposób ubędzie), przykładowo opis dotyczący Fluttershy i Discorda oraz ich historii wyglądał tak: Właściwie jeżeli chcesz mogę Ci wysłać link do pliku z resztą tych usuniętych opisów. Postaram się jednak pomyśłeć jak to zrobić by zwiększyć ich ilość... no a trzeci... siłą rzeczy musiał być mocno przegadany. Znaczy teoretycznie to co mówiła Sunset możnaby straścić czymś w stylu "opowiedziała o swoich doświadczeniach", ale... wydaje mi się, że byłoby to naprawdę kiepskie rozegranie tego. Szczególnie, że - jak Rawik zauważył - pozwoliło mi to już nieco rozrysować charakter tej drugiej Sunset. Faktycznie tworząc nią inspirowałem się głównie starą Sunset i Sci-Twi. No i mogę wszystkich uspokoić - nie będzie ona skora do zmiany swojego podejścia. Co do tych słówek w dialogach... hm... no faktycznie, trochę dlatego, że jednak ciężko mi zwykle znaleźć sensowne zastępstwo, a nierzadko wypada zasygnalizować kto to powiedział. Oczywiśćie w podanym przez ciebie przykładzie faktycznie samo słówko dotyczące mówienia było zbędne. Poradnik faktycznie przydatny... myślę, że zamieszczę też do niego link w jednym temacie na mojej stronie, przyda się innym autorom. Co do błędów interpunkcyjnych... cóż pierwsze wersje tych rozdziałów powstały już dawno - opowiadanie to zacząłem tworzyć na długo przed publikacją i większość rozdziałów nie raz sprawdzałem. Po prostu chyba nie do końca czuję interpunkcję i nie zauważę, że w danym miejscu też jest ta zasada, która wymaga przecinka. Teraz co do fabuły... cóż w tej kwestii powiem jedno - nic nie dzieje się bez przyczyny i niektóre kwestie - jak choćby to co się działo w prologu - zostawiam takie trochę niejasne(dla osób nieznających dobrze Kod Lyoko), by potem to wyjaśnić, a jednocześnie dać Xanie trochę więcej tajemniczości. Co się tyczy kolorystyki Xany to może i wydaje się ona mocno sztampowa, ale jak to kiedyś powiedział Dolar "dobrze napisana sztampa może być lepsza niż kulawa oryginalność i zwykle jest". Generalnie też ta kolorystyka nie bez powodu taka właśnie jest, gdyż nawiązuje ona bezpośrednio do kolorów wież - tak więc taka a nie inna kolorystyka ma bardzo konkretny powód. Nawet w samym jego opicie były do nich odniesienia. No i Xana jakby nie patrzeć miał w serialu wielkie możliwości, trudno więc by stał się kimś kompletnie przeciętnym po przybyciu do Equestrii. Alikorn - i to o potężnych mocach oddziaływania na cudze umysły - to w zasadzie najlogiczniejsza forma jaką można było dla niego wybrać. A że trafia w tym momencie... cóż moment jak każdy inny. Co się tyczy skoku w czasie... gdybym go nie zrobił nie byłoby przy jego ataku żadnych niespodzianek. Niemniej jednak po głowie chodzi mi pomysł, by później zabrać się może za opowiadanie "Oczami Xany, czyli Kod Equestria - Preludium", w których to opisywane byłoby to jak Xana obserwował główne bohaterki, jak uczył się życia w tym świecie oraz jak zdobył swoich sojuszników. A właściwie swoje sługi. A przyjęcie Discorda cóż... uznałem, że potrzeba pewnego wprowadzenia i jakichś wydarzeń z życia codziennego, by nie zaczynać tak od razu od inwazji Xany, rozrysować najpierw jakieś tło, a przy okazji nieco wprowadzić nieznających uniwersum w equestriańskie postacie. A że potem akcja przyśpiesza... cóż ciężko by było, gdyby nie przyśpieszyła w tym momencie, skoro jednym z kluczowych elementów planu Xany było to by działać szybko i jednym potężnym ciosem zdławić cały opór... generalnie jednak po wykonaniu pierwszego "blitzkriegu" w stolicy akcja już tak galopować nie będzie. Zresztą dokładniej to zobaczycie w 5 rozdziale. Kwestia tępoty... chodzi tylko o Twilight, czy o coś jeszcze? Cóż owszem dostała ostrzeżenie, ale... były też inne czynniki, które skłoniły ją do tego by jednak użyć Elementów. Prosiła ją o to sama Celestia, Sombra próbował ją przed tym powstrzymać, w dodatku przecież zniszczył Kryształowe Serce i pokonał królewskie siostry... sytuacja była beznadziejna i Elementy zdawały się - mimo tej przepowieni - być ich ostatnią nadzieją. Czy Twilight miała specjalnie jakiś inny wybór? Patrząc na to z jej perspektywy - nie bardzo. Jej moc jest bez porównania mniejsza niż Luny czy Celestii, a tym razem one razem nie dały Sombrze rady, więc mogła albo zaryzykować użycia Elementów, albo pozwolić Sombrze by zniszczył ją, jej przyjaciółki i podbił Equestrię. W dodatku akurat po tiku po prostu pojawił się Sombra... więc nie miała dużo czasu do namysłu. Przy jej ówczesnym stanie wiedzy była to raczej najlepsza możliwa decyzja. Xana celowo to wszystko właśnie tak rozegrał. I czy Discord tak po prostu daje się przekabacić? No nie do końca. Pozwól, że przywołam tekst pierwszego rozdziału: Discord, choć owszem pojawia się u niego myśl, że sianie chaosu razem z kucykami byłoby może i czymś fajnym szybko zaczyna tą myśl odganiać, nie chce czegoś takiego zrobić, bo nigdy, przenigdy nie skrzywdziłby Fluttershy, którą kocha znacznie bardziej niż chaos. Ale to wahanie było dla Xany wystarczające, by przejąć nad nim kontrolę. Umysł, który się waha łatwiej kontrolować. Xana wiedział, że Discord dobrowolnie nie zdradzi kucyków po raz drugi, dlatego nie chodziło mu tak naprawdę o przekonanie go, a o zasianie w nim niepewności, która pozwoliła mu na przejęcie częściowej konrtoli nad umysłęm Discorda i nagięcie go do swojej woli. Zaś Celestia i Luna... czy miały jakieś powody by podejrzewać Discorda o nieczyste intencje? No raczej nie bardzo, owszem jego zachowanie zrobiło się w pewnym momencie nieco podejrzane, ale sprytnie to zamaskował o odciągnął ich uwagę od tego. No fakt, że nieraz sam wkurzałem się na autorów jaką idiotkę robią z Celestii(to jak dała się wodzić Bluebloodowi za nos w "Si Deus nobiscum")... ale jednak tu wydaje mi się, że wcale nie jest głupia, tylko po prostu nie miała jak się zorientować co się naprawdę dzieje. A w ludzkim świecie... czy tak do końca jej ufają? Nie do końca. Owszem mówią jej jaka jest sytuacja, ale praktycznie rzecz biorąc sama wykryła to co działo się wcześniej i nie zdołałyby tego na dłuższą metę ukrywać. Dziennik podają jej tylko w swojej obecności i nie puszczają jej samej z nim, tylko idą razem z nią. No i średnio mają inny wybór niż współpraca z nią, więc musiały nieco zaryzykować. Choć na ich szczęście ludzka Sunset nie jest raczej oszustką i jest skłonna do współpracy, gdy widzi w niej jakieś korzyści. No, ale trochę już zaczynam wyprzedzać fakty. Dodam jeszcze tylko, że Sunset wciąż nie będzie do końca przekonana, czy dobrze zrobiła, że trochę zaufała drugiej sobie. Tak czy inaczej wciąż nie obdarzyły jej tak do końca zaufaniem, co będzie można zobaczyć w kolejnym rozdziale. A czemu ona tak łatwo przyjmuje ich rewelacje? To proste. Bo one potwierdzają wszystkie jej badania, otrzymuje naoczne dowody swoich teorii. Tudzież widzi coś nowego na własne oczy(gadający pies). Choć i tak do pewnych elementów jest mocno nieprzekonana(kucyki, magia przyjaźni, uwięzienie na księżycu). W kwestii Sombry... powiem tyle, że w późniejszych rozdziałach nieco rozwinę jego wątek i opowiem nieco o jego przeszłości - niekoniecznie tylko z jego perspektywy. Wydarzenia pierwszych rozdziałów celowo miały mieć dużą dynamikę, później tempo fabuły będzie bardziej zrównoważone. Dialogi postaram się poprawić... myślę, że do soboty powinienem też skończyć poprawki do 4 rozdziału(właściwie to większość już wprowadziłem)... i w sumie co byś powiedział, bym wysyłał ci przed czasem linki do rozdziałów, byś je przejrzał przed publikacją? Naturalnie dopiszę cię wtedy do listy korektorów. No i @Ravik cieszy mnie, że to nie bedzie takie rozczarowanie. Oczywiście Discord jeszcze nie raz będzie miał swoje momenty... ale jeszcze nie teraz. I zrozumiałem, że tamta wypowiedź była pochwałą, tylko tak nie byłem do końca pewien czy dobrze zrozumiałem za co konkretnie mnie chwalisz... i naprawdę scena pojawienia się Sombry była niedopasowana do charakteru tekstu? Do kwestii ludzkiej Sunset już się odniosłem przy okazji odnoszenia się do wypowiedzi Karlika. I cieszę się, że ta postać tak się podoba.
-
Ale w świecie ludzi to już nie jest dokładnie ta sama osoba, to nie jest ta sama VInyl co znamy z serii, to nie jest ten kucyk, a jego ludzka odpowiedniczka... lub też posługując się terminologią z Kod Equestria - dusza bliźniacza. Osoba niby taka sama, ale nie ta sama. I właściwie też nie do końca taka sama. Np Twilight z ludzkiego świata ma wadę wzroku i nosi okulary, natomiast ta Equestriańska nie. Analogicznie możliwe jest by kucykowa Vinyl była niema, a ludzka już nie. No i ja tą ludzką widziałem tylko podczas piosenek z otwartymi ustami... Jeśli natomiast idzie o kucykową, to nie przypominam sobie ani jednej sceny, w której się odzywała... choć było wiele takich, że teoretycznie powinna coś powiedzieć, gdyby umiała. A jednak zawsze porozumiewała się tylko za pomocą gestów. Co mogłoby dziwić otoczenie, gdyby nie była niema. No i nie wydawała się moim zdaniem taka zamknięta w sobie. Ale faktem pozostaje, że dopóki nie będzie jednoznacznie powiedziane(wprost lub nie wprost), że jest niema, to zostanie to tylko teorią. Co do imienia - jestem prawie pewien, że imię Vinyl Scratch padało w serii. A już na pewno pochodzi z oficjalnych źródeł. A że imiona kucyków tworzone są wedle konkretnej zasady(jedno lub dwa angielskie słowa, czasami z innych języków, w jednym szczególnym wypadku nieco przerobione(Celestia)), to dość jasnym jest, że DJ Pon-3 to ksywka/pseudonim artystyczny, zaś jej prawdziwym imieniem jest właśnie VInyl Scratch. Choć to w sumie drugorzędna kwestia. Choć może przy okazji odcinka o niej mogliby to rozjaśnić.
-
Tylko, że akurat DJ Pon-3 to na 99% jej pseudonim, a prawdziwe imię to Vinyl Scratch(wystarczy to porównać z innymi imionami kucyków). Faktycznie odcinek o niej byłby ciekawy, ale... to o tyle problematyczne, że wydaje się niema(nie było to może powiedziane wprost, ale wiele na to wskazuje). Choć może... gdyby tak pokazać jak się zaczęła jej przyjaźń z Octavią...to dość ciekawy wątek, bo to w końcu naprawdę bardzo różne kucyki, a mimo to są przyjaciółkami i mieszkają razem(no zakładając, że Vinyl jest niema, to na początku mogła być kimś w rodzaju jej opiekunki).