Oj Spike, Spike, w tym odcinku dostarczyłeś niezłą dawkę cringe'u. Dla mnie to Ember ratowała ten odcinek, bo to głównie z nią było najwięcej śmiesznych sytuacji, już poczynając od samego lądowania (tylko peleryny jej brakowało, heh). Potem było tylko fajniej, ta niechęć do przytulania, zjadanie ścian, przyciśnięcie muffiny Derpy do ściany xD, a najlepsze było porównanie Twilight ze Starlight. Urocze te próby zapoznania z kulturą. Miałem wrażenie że Starlight w ciągu całego odcinka lekko podśmiewuje się z zaistniałej sytuacji, sądząc po jej minach. Z ciekawostek to oddziaływanie mapy na Spike'a, istnienie niezmienionych changelingów z tego co Thorax powiedział (tu w sumie nie dziwiłem się że dosyć ciężko się go słuchało), oraz dziwna fascynacja krzesłami Twilight (nie masz czym zająć gościa? Opowiadaj mu o krzesłach! Brawo ). Sam motyw był taki sobie, a i zakończenie poczułem że jest lekko wymuszone, wszyscy się szybko pogodzili i się cieszą, ale w końcu to bajka. Ostatecznie wyszło dobrze że Ember poznała się bliżej z Thoraxem. Dało się obejrzeć, więc powiedzmy między 6 a 7.