Skocz do zawartości

FreeFraQ

Brony
  • Zawartość

    2237
  • Rejestracja

  • Ostatnio

Wszystko napisane przez FreeFraQ

  1. Podeszłam dość szybko do okna... postawiłam kopytka na parapecie... i patrzyłam bez sensu w dal... trochę wiało...ale nie przeszkadzało mi to... Naszło mnie na przemyślenia... Co bedzie ze mną... Morning... naszym związkiem... niechce jej zostawiać... nigdy... przenigdy... pozatym... Flame... moja siostra... pewnie cieżko jej wychowywać malca... Niewiem... widziałam ja z jakąś ładną klaczą w jej wieku... czyżby jej anioł? bo to na osobe pokroju Dark nie wyglądało... ale co ja wiem... Tak patrzyłam sobie przed siebie... nie przejmując sie problemami materialnymi...
  2. - Boże... jak ciemno... gdzie jest ten włącznik światła? - mruknełam do siebie, kręcąc sie po pokoju szukajac włacznika światła... - Nosz... gdzie ono jest?... - dodałam. " Za cholerę nie pamiętam gdzie ono było..."
  3. Ziewnęłam głęboko... - yaawn... która to godzina... - mruknełam sobie pod nosem, po czym spojrzałam na zegarek... - Nie no spać mi sie nie chce... co by tu porobić... -dodałam.
  4. - Zobaczymy... chociaż nadal twierdze że nie zostawię jej. - mruknełam. - Ja tam nic nie wiem... na pewno nie jest jej łatwo... sama wychowuje dzieciaka. - dodałam przytulajac sie do Fire. Niewiem czemu ale poczułam sie senna... moze to przez te emocje... i te poczucie opieki... - Mamo... spedzajmy... wiecej czasu... razem... - powiedziałam cicho i zasnełam wtulona w mame.
  5. - Mamo... ja kocham Morning... i raczej to sie nie zmieni... to nie jest tak ze od tak zakochałam sie w "klaczy" ten związek juz trwa kilka dobrych lat. - powiedziałam spokojnie. - Pozatym Flame tak... zauważyłam ale przecież może liczyć na naszą pomoc nie? - spytałam.
  6. - Mamooo... było mineło... umiem zadbać o siebie... pozatym... mam Mishe... i Moon... która ostanio sie coś zirytowała ale to mniejsza. - I... Sugerujesz że Flame stała sie jakaś krzywda? - spytałam spokojniej. Strach zastąpiła troska i poczucie opieki. - Uspokoj sie prosze. - powiedziałam starajac sie ja uspokoić chociaż bedąc tak sciśniętą nie mogłam nic zbytniego zrobic.
  7. - Ja... nie powinnam robić tego z tym ogierem... ale... co ja poradzę że było tak przyjemnie? Ale wiem że to był błąd... i tyle... a twój? nie... wiem, nie dopilnowanie? Daj spokój... stało się i się nie odstanie... I tak jesteś najlepszą mamą pod słońcem! - mruknełam weselej. - Zawsze troszczysz się o mnie, i w ogóle...
  8. - Ja... ja.. nie wiem... na serio nie wiem... - wyjąkałam... Stres mnie dosłownie "pożerał" Chyba zaraz się rozpłacze z tych nerwów...
  9. - J... ja.. ja.. nie... nie wiem... niewiem co sie ze mną dzieje... - wyjąkałam ze strachu. - To z ogierem to był pomysł na p-podziekowanie za uratowanie Mishy od tak myśle... bolesnego i brutalnego gwałtu... - dodałam nadal nieco strachliwie... - I czemu za k-kazdym razem obwiniasz siebie? Ż-że to jest twój bład? Było napewno widac strach w moich oczach jak i ogólnie...
  10. - Co do orientacji... co miałam to ukrywać przez cały czas? Nie jestem taka, nie tak mnie wychowywano. - powiedziałam cicho. - Ogier i "pierwszy" stosunek... cóz... jedno z moich głupich "pomysłów"... wiecej takiego "błedu" nie popełnie. - dodałam nie pewnie... - Znikanie rano... umówiłam sie z Moon u niej na śniadanie a potem udaliśmy sie do szkoły... powinnam ci powiedzieć... ale rozmawiałaś przez telefon... - Przychodzenie później niż zwykle... po szkole wybraliśmy sie do Dark z wizytą...w szpitalu... potem cóż wróciłam do domu pogadać z tobą... - powiedziałam nie spokojnie... tak jakby było słychać ten stres czy strach albo to coś przez co było mi nadmienię gorąco i chyba się pociłam... Skąd? czysta głupota... nie popełniłaś nigdzie błedu... ja nie pomyślałam i popełniłam te pare błedów... tyle... - wydukałam na końcu... było mi na serio gorąco i sie pociłam wszystko przez tą rozmowe i rozmyślanie co bedzie....
  11. Co miałam zrobić... zrobiłam jak mówiła podchodząc powoli do mamy strasznie sie denerwowałam i jakoś strasznie gorąco mi się od pewnego czasu zrobiło...
  12. Wziełam głeboki wdech... otworzyłam lodówke, wziełam sok wypiłam nieco i odłożylam na miejsce... - Dobra... czas iść pogadać z mamą... - mruknełam i poszłam do salonu...
  13. - Nie.. jeszcze nie... dopiero... idę... - wyjęczałam... opuszczając łeb trochę. - Atmosfera dzisiaj... niech cie... - dodałam cicho. Odwróciłam się... i powiedziałam. - Dobra... idę... co się stanie to się stanie... - wymruczałam i szłam powoli w kierunku kuchni... pierw ugasić pragnienie...
  14. - Umm... siostra... Hated zwiał... i co sie dzieje? - spytałam cicho. - Hated stłukł wazon? - dodałam po chwili. " Chyba wszyscy wiedzą..." - pomyślałam...
  15. " A ten gdzieś zwiał... trzeba powiedzieć Flame o tym... a potem nie nie wytrzymam tak mnie suszy że ja pier...." - pomyślałam i udałam się do pokoju Flame na piętro.
  16. Przystawiłam usta do jego ucha. - Dzieki mnie nie masz kary, następnym razem bądź ostrożniejszy. - mruknełam do Hateda. Odsunełam sie i poszłam do kuchni... byłam spragniona jak diabli... z drugiej strony... kur*a boje sie reakcji... rozmowy... " Czemu mi jest tak goroco?"
  17. - Cześć mały - odpowiedziałam wesoło łapiąc go i robiąc trick "w tył zwrot naprzód marsz". Chociaż to zaraz może się zmienić ta wesołość... Co się stanie to się stanie ale piekielnie się boje co bd teraz...
  18. " Trzeba brać dupy w troki i iść do domu... tylko boje się tej rozmowy... co się stanie..." - pomyślałam i szłam dość szybkim tępem do domu... denerwowałam sie...
  19. To młoda slimowata klacz którą hmm.. Cloud "uratowała" ponieważ matka po porodzie od razu ja odrzuciła< Niebieskie i tamte kolory są bezpłodne>. A że pierwszą jaką zobaczyła osobę to Cloud to uznaje ją za matkę.
  20. - Szlak... dobra idziemy normalnie... - powiedziałam puszczajac Morning. - Niewiem gdzie idziemy... przed siebie... musze sie wstawić w domu... przyjdziesz za godzinke do mnie? - spytałam.
  21. - Jedziesz, bo nie możesz zmarnować takiej szansy. - powiedziałam spokojnie przytulając Morning. Szłyśmy tak lekko wtulone w siebie, mogło to wyglądać śmiesznie.
  22. " Tsaaa... i na cholere sie wkurzasz moon? i to było cos ala banalne stwierdzenie na odczepke. wiec ogarnij pośladki" - mruknełam do Moon. " Ale oczywiscie lepiej sie wkurwic i odlecieć." - dodałam. Popatrzałam na Morning... - Nie ma sie czego bać... ona tak ma... czasami. - powiedziałam spokojnie
  23. - Ten żart mnie nieco zabolał... jako i reakcje po nim. - powiedziałam nieodwracajać łba. Szłam swoim tempem,i starałam sie nie myśleć o nastającej rozłące.
×
×
  • Utwórz nowe...