-
Zawartość
2237 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Wszystko napisane przez FreeFraQ
-
- Wie... wiem... Dzieki... - wyjęczałam... Zamknęłam się na chwile żeby ochłonąć... - Też chciałabym byc chociaż w zaświatach taka doroślejsza... - mruknąłem cicho.
-
- Ugh... nie wiem... tyle... tyle... kr... krwi... matko... rzeźnia... - wyjąkałam. - Ja... jakaś doro... doroślejsza sie stałaś... jak? - spytałam jąkąc sie... To był dla mnie szok...
-
Nie mogę na to patrzeć... po prostu nie mogłam... ale i tak patrzyłam na rzeź... " w sumie... nadal muszę się zemścić na pewnym ogierze za próbę gwałtu... a zaklecie amnezji bedzie bardziej pomocne."
-
Niechciałam na to patrzeć... ale skrawkiem oka patrzyłam na tą... "walke"... Obrzydliwi... matko jak na nich patrzyłam na serio zbierało mi się na wymioty, chociaż nie mialam ciała.
-
Kiedy zaczelo cos spadać z niema cóz... musze przyznać... "srałam w portki" niewiedziałam co sie dzieje... chyba było tylko widac jak sie trzese...
-
Skuliłam się... wiedziałam ze to o mnie chodzi... Ten spiew... wszystko... było piękne... tylko ciekawe czy zdechne w meczarniach czy uda mi sie "przeżyć" tutaj...
-
Huh? popatrzałam na nią... moje włosy też powiewały... bo siedziałam koło niej... i czemu się zatrzymali... może i lepiej? nie wiem... chyba mamy kłopoty...
-
Nie wiem co ona mówiła... ale... ja siedziałam cicho... a może powinnam tez to sobie powiedzieć? - zapytałam samą siebie...
-
- Tia... spojrzałam mu w jego puste obrzydliwe oczodoły... miałam chęć się porzygać wtedy... ale że nie mam ciała... to się nie stało... - mruknełam cicho.. - Wiem teraz żeby nie patrzeć na nich...i jak czekamy... to czekamy... - dodałam.
-
- Nie wiedziałam kto to jest... zapytałam czy cie nie widział... a on na to że "grzesznica" i muszę zostać ukarana... Chyba chciał mnie zabic... - mruknełam...
-
- Emm... te ptactwo zbierało sie w jedną chmare... co robimy...? - zapytałam cicho... " To nie wróży nic dobrego..." - pomyślałam
-
oh masa roboty tym jest.. narysować bazówke, zrobic lineart, oczy, flat colory < moj styl nie wiem jak to nazwac> cienie i odblaski. Ciekawostka. by sie przyczepił>
-
Jakbym mogła... przełknęła bym ślinę, i pośpiesznie też ruszyłam za Moon... matko... to straszne... starałam sie nie patrzeć na tamten most.. już.
-
- No ej... ja chce wrócić do żywych jeszcze. - mruknęłam cicho. - Poza tym... muszę przyznać bałam się przechodząc przez ten most... co by jakby się deska złamała? - spytałam strachliwie... " Chyba za dużo filmów się naoglądałam... a może jednak?" - pomyślałam.
-
- Jakbym mogla to bym przełknęła ślinę... ale, nie żyje wiec... nie wiem, szłam i starałam nie patrzeć się w dół... Bałam się, żeby nie spaść albo coś ale... kurde... dark czeka... muszę być odważna...
-
- Moon takie pytanie mnie naszło... tylko ja mam was? to znaczy stróżów? Bo... widziałam jak siostra spotyka się z jakąś klaczą swojego wieku... z "zachowania" była podobna do was... - powiedziałam spokojnie. -Ten most nie wygląda za przyjaźnie...
-
prezencik dla pewnego ziomka z usa < i prosił mnie o coś sfw > I skończona wersja...
-
- Tia... możemy iść. - odpowiedziałam spokojnie, wstając. - Co prawda... ostatnio przesadza z zadowalaniem nas... ostro się ci panowie wkurzyli na nią? - spytałam byłam gotowa do dalszego marszu.
-
- Moon... co tam lata po niebie? kruki? czy co? - spytałam. - Noi... wiem że mnie zatłucze albo... cóż... bedzie mnie tyłek bolał jak sie o tym dowie... jeśli wiesz co mam na myśli. No dawaj wiesz jaka jest Dark... i po kim mam te zabawy. - dodałam.
-
- I chyba popsułam zabawę Dark... bo... przekonał się że to może być przyjemne... - mruknełam. - Nie wiem... na pewno nic mu nie zrobię już...- dodałam.
-
- Czary to nie moja działka... tak mi się zdaje chyba... - powiedziałam. - I nie będę w ciąży... wątpię w to. Wiec tamtego trzeba uspokoić i może da się przekonać... - dodałam kładąc się plecami na ziemi... - Co do tego że bedziecie ze mna, no wiesz liczyłam na to. Co bym zrobiła bez ciebie i Dark? - mruknełam weselej.
-
- Niewiem czy bedzie chciał... kiedy no... zrobiłam mu dobrze... ehh... teraz zdałam sobie sprawe że zachowywałam sie jak nimfomanka... może go namówię... jakoś... - powiedziałam ciszej. - Wiem że już nie bede tyle sie kochać o nie... mam dosć tego... moze i przyjemne ale kur*a za młoda jestem przeciez... teraz jak jestem duchem dopiero se to uświadomiłam...
-
- Mówię, że po tym co tu "przeżyłam" będę na serio kochać i szanować swoje życie. - powiedziałam nieco weselej. - A to drugie że, co bym dała żeby mieszkać z ukochaną mi osobą w Canterlot... i miec jakieś praktyki... jak ona w magii jestem kiepska, ale... mogłabym spróbować w akrobacjach... jak moja siostra... kurcze dała bym wszystko żebym mogła łazić na jakieś praktyki i mieszkać z Morning... - dodałam wesoło.
-
- Po tej przygodzie... na serio zacznę kochać swoje życie...- mruknełam. - Co bym dała żeby mieszkać z Morning w Canterlot... przeszło mi na myśl jakieś praktyki... jak ona ale kurcze... w magii... nie jestem dobra... nie wiem... akrobacje? jak moja siostra? Chyba bym przystała na wszystko... - dodałam mrucząc sobie pod nosem...
-
- What... tych gór nie widziałam z wieży... - mruknełam zdumiona. - Jak to jest Moon? inny wymiar czy ki... kij? - dodałam.