Skocz do zawartości

W.B.

Brony
  • Zawartość

    107
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    3

Posty napisane przez W.B.

  1. Właśnie straciłam wszystkich swoich znajomych. Nie trzymam z nikim kontaktu już od około dwóch i pół miesiąca. Nikomu nie powiedziałam że wyjeżdżam za granicę. Myślałam że już mi się do niczego nie przydadzą, a jednak czasami mam ochotę z kimś pogadać. Trochę mi teraz głupio i już kilka tygodni zwlekam z napisaniem do nich czegokolwiek. Brakuje mi konkretnych powodów, bo bez powodu odzywać się nie wypada, może to być źle zrozumiane jako natarczywość. 

    Niestety należę do tych osób które siedzą na tyłku i czekają na rozwój zdarzeń, nawet kilka lat.

  2. Motylki:

    Spoiler

    P8033577.JPG.928b8f9571da45b52a25b4cbbf6be347.JPG

    Spoiler

    P8254523.JPG.0d1c2b8293d5d1dbba92a4860d1a1860.JPG

     

    Spoiler

     

    Spoiler

    P8254526.thumb.JPG.29bd7e5240040edf36e3765bd428992e.JPG

     

     

    Spoiler

    P8294885.JPG.20cd5adb486602d521355d8992bd9f9a.JPG

     

    Łatczyn:

    Spoiler

    P9035232.JPG.fa8d760ac39aebc34096bf30c512976a.JPG

     

    Spoiler

    P9035241.thumb.JPG.f09fa5bcecdf053049a7ce20af0dc14c.JPG

     

    Morda jakiegoś kózkowatego:

     

    Spoiler

    P9025083.thumb.JPG.5cb77943394f612e7fde0ab882005a9c.JPG

     

    Może nie widać za bardzo, ale na tym zdjęciu jest sowa błotna (ten czarny ptaszek w locie):

    Spoiler

    P9025168.JPG.c6498090eee8bd735132f8615688f649.JPG

     

    • +1 2
    • Mistrzostwo 2
  3. 15 godzin temu, Starlight Sparkle napisał:

    Praktycznie w ogóle nie pamiętam swoich snów, a jeśli już to jakieś dziwne bez znaczenia ani powodu.

     

    Dobrym sposobem na zapamiętywanie snów jest ich zapisywanie. Ja od około 8 lat zapisuję swoje sny, lubię je czytać, są naprawdę pokręcone. W ogóle takie zapisywanie snów poprawiło moją pamięć.

     

    15 godzin temu, Starlight Sparkle napisał:

    Zwykle też nie mam koszmarów, gdyż nie uczestniczę bezpośrednio w swoim śnie, lecz jestem jak by zewnętrznym obserwatorem... coś jak by latająca kamera oglądająca rozgrywające się sceny bez emocji czy uczuć.

     

    Też czasami mam coś podobnego, jakbym oglądała film.

     

    Najczęściej w snach jestem jakąś dziwną wersją siebie, która ma kilkunastu znajomych nieistniejących w rzeczywistości. Ci znajomi mają swoje charaktery i pamiętają wydarzenia z poprzednich snów w których występowali. Ja też w snach pamiętam poprzednie sny, ale jako rzeczywiste wydarzenia. Wiem że mogę przenikać między miastami i często korzystam z tej możliwości. Co ciekawe różne lokacje w snach, które nie istnieją w rzeczywistości, nie zmieniają za bardzo swojego miejsca i wyglądu, nawet jeśli od ostatniego snu z tą lokacją minął ponad rok.

     

    Od kiedy zapisuję sny zyskałam większą kontrolę nad tym co robię we śnie, jest większa płynność między zdarzeniami a sceny nie uciekają już mi tak często. Kiedy byłam mała miałam duży problem z odróżnianiem snu od rzeczywistości. Teraz zdarza mi się to bardzo rzadko, najczęściej objawia się tym że czegoś nie zrobię, bo zrobiłam we śnie, albo zrobię coś niepotrzebnego bo nikt tego w rzeczywistości nie zlecał, itp. 

     

    Jestem bardzo ciekawa czy ktoś jeszcze ma coś takiego. Dziwnie się z tym czuję. Jednak ma to też zalety,bo  to sny inspirują mnie do tworzenia, niestety ostatnio miałam ich bardzo mało.

  4. Witam, przedstawiam kilka moich niedokończonych prac. Dlaczego niedokończonych? Wydaje mi się że tego nie zrobię bo prawie nigdy nie kończę swoich prac. Ale istnieje cień szansy że coś z tego kiedyś będzie.

    Szkice z Fluttershy (możliwe że są trochę krzywe, ale to dlatego że nie umiem dobrze ustawić papieru na skanerze) :

     

    Spoiler

    CCI20180509_0006.jpg.fb3481ad0ed1c32423a87e9cac7f0b8d.jpg

    Spoiler

    CCI20180509.jpg.6faf594b2afc20b21271cc5a33e1a3d9.jpg

     

    • +1 5
    • Lubię to! 2
    • Mistrzostwo 1
  5. Niedawno miałam straszny koszmar.

     

    Był dzień, byłam nad rzeką. Zobaczyłam niewielkie stworzenia wyglądające jak krzyżówka krowy z psem. Trochę się ich bałam, ale moja mama która pojawiła się znikąd zapewniała że można je pogłaskać. Miziałam je sobie, gdy ujrzałam za sobą stadko koni pociągowych z futrem z jaków. Chciałam pogłaskać najmniejszego, ale nagle urósł i był największy. Gdy wyciągałam do niego rękę nadjechał Jeep w którym siedzieli John Rambo i Indiana Jones. Odskoczyłam w bok aby nie zostać przejechana.

     

    Poszłam z mamą do sklepu i kupiłam koryto lodów jagodowo-śmietankowych. Gdy doszłyśmy do domu musiałam włożyć lody do zamrażalnika, aby ojciec nie widział. Otwieram zamrażalnik, a tam 4 koryta już leżą, do tego jedno takie samo jak właśnie kupiłam. Przypominam sobie, że kupiłam je w poprzednich snach i jeszcze nie zjadłam. Wsadzam lody i zamykam lodówkę.

     

    Poszliśmy do innego miasta, do stodoły w której mama zaprojektowała nowoczesny zamek do drzwi w nowo powstającym centrum ogrodniczym. Towarzyszył nam mój kolega (który czasami pojawia się w snach, ale w rzeczywistości nie istnieje). Zamek do drzwi wypełniał pół stodoły, była to drewniana spirala o średnicy około 3 metrów. Na spirali nałożone były drewniane pierścienie, które po przesunięciu otwierały zamek, który otwierał drzwi. 

    - To nie pyknie - Powiedział kolega. Poszliśmy zajrzeć do silosu. W środku były ułożone drewniane prostokąty z dziurami i za pomocą długiego kija popychało się metalowe kule które uderzały o ściany. Zabawa polegała na tym żeby wszystkie kule trafiły do dziur, ale żeby nie wyszły myszy. Gra nazywała się Kule&Myszy. Kolega zaproponował mamie aby otworzyła centrum handlowo-rozrywkowe skoro ma takie atrakcje.

     

    Przypomniało mi się że muszę iść do swojego liceum, bo jest promocja dla absolwentów na dodatkowe punkty na studia. Poszłam na salę gimnastyczną. Siedziały tam na trybunach dwie dziewczyny które stale się ze sobą użerały. Jedna miała szare kręcone włosy, a druga długie i zielone. Pierwszy raz je widziała. Ale one mnie znały. Marta (ta z kręconymi) powiedziała bym jej coś przyniosła z drugiego końca sali. Kiedy wracałam zaczęła się parada. Byłam już połowie drogi. Musiała się co chwila zatrzymywać aby przepuścić jadące po okręgu kolumny motocyklistów, samochodów, maratończyków, husarii, Jeepów z reporterami. Na szczęście udało mi się dojść. Zielonowłosa powiedziała że musimy iść na basen. Na miejscu miałam trudność ze znalezieniem damskiej szatni. Zabłądziłam dwa razy, ale znalazłam. Zostawiłam ubrania przed szafką i poszłam. Skoczyłam z deski i wpadłam do wody. Wyrzuciło mnie 3 metry nad wodę. Skakałam jak delfin.

     

    Kiedy poszłam się przebrać nie mogłam znaleźć swojej szafki. Szłam korytarzem, ściana była cała w szafkach. Błądziłam naprawdę długo, ale nie udało mi się znaleźć. Przyszły dziewczyny i powiedziały że zaraz będą zajęcia z reniferem na dodatkowe punkty. Zawinęłam się w ręcznik i poszłyśmy po schodach. Dziewczyny miały kartki niezbędne aby dostać się na zajęcia. Ja nie miałam i musiałam szybko uciec, żeby renifer nie zauważył.Renifer to stary nauczyciel z Prawniczej Szkoły Rurociągowej ubrany w kostium świętego mikołaja z rogami renifera.

     

    Gdy schodziłam po schodach zauważyłam że idzie za mną jakaś nieznajoma dziewczyna w szerokich ciemnozielonych spodniach z fioletowymi prostokątami na kolanach. Powiedziała że nie ma kartki i pomoże mi szukać ubrań. Idziemy więc po korytarzach obłożonych białymi płytkami. Kilka razy po tych samych. W pewnym momencie dostrzegłam na murku przed szafkami słoik z kolorowymi kamyczkami i dużą rzekotką w środku. Były też mniejsze. Miały różne kolory, na ogół przeźroczyste z kropkami niebieskimi lub różowymi. Żaba zaczęła się wydostawać ze słoika, ięc wpychałam ją z powrotem. Kręcił się tam jeszcze jakiś szczeniak, a obok leżał plecak. Niedaleko siedziała grupa dziewczyn w wieku około 15-16 lat. 

    - Czy to twoje żaby? - Zapytałam.

    - No, moje - Powiedziała jedna z dziewczyn.

    - Włóż je do terrarium.

    - Nie chce mi się.

    - Ale one nie przeżyją bez odpowiedniej wilgotności i naświetlenia.

    - Nie używaj wobec mnie słów których znaczenia nie znam. - Miałam ochotę rozkwasić tej ignorantce mordę.

    - Jakich słów nie rozumiesz?Wilgotność? Naświetlenie? - Dopytywałam.

    - Nie.

    Chciałam się oddalić, bo było już od dawna ciemno a ja nie miałam w dalszym ciągu swoich ubrań.

     

    Jak się obudziłam to nie mogłam dojść do siebie przez jakiś czas. 

     

    Dobra rada: nie odpalajcie sobie na noc kadzidełek. Sprawdzałam kilka razy ich działanie i za każdym razem wychodzą takie pokręcone koszmarki.

  6. Obawiam się trochę chodzić w ciemności, miałam już kilka nieprzyjemnych sytuacji. Gdy tylko się ściemnia bardzo źle widzę, latarka ułatwia sprawę, ale nie zawsze. Kiedy przełaziłam przez uszkodzony płot nadepnęłam na gwóźdź,  który przebił mi but i wbił się w stopę (właściwie byłam wtedy w klapkach). Następnie w krzakach upuściłam latarkę i długo dłubałam aby ją znaleźć. Potem nie widziałam w ogóle co chwytam i za co chwytam. W ten sposób uszkodziłam sobie palce niosąc zardzewiały piekarnik. 

     

    Inna historia wydarzyła się w zeszłym roku. Widziałam jak nad rzeką  kilka kilometrów od domu wychodzi wieczorna mgła, nisko przy ziemi, zupełnie jakby ktoś rozlał mleko. Wzięłam aparat i poszłam nad rzekę. Robiłam zdjęcia, zauważyłam drogę w wysokiej trawie. Usłyszałam nade mną jakiś trzask. Spostrzegłam dwie sowy błotne, które wykonywały niesamowity lot na tle zachodzącego słońca i mgły. Porobiłam trochę zdjęć, nagrałam je i poszłam wzdłuż rzeki tą drogą. Idę sobie, nie wiem jak długo. Droga znika w pewnym momencie. Słońce już zaszło i jest coraz ciemniej. Mgła zrobiła się gęstsza i wyższa, a w powietrzu  można było wyczuć charakterystyczny zapach wilgoci, jak w piwnicy lub niektórych fortyfikacjach (uwielbiam go). Szłam sobie tą samą drogą, co jakiś czas stawałam aby zrobić zdjęcie. Jeszcze raz zapatrzyłam się na sowy błotne i ich podniebne akrobacje. Podnoszę się z ziemi a mgła była już tak gęsta i biała, że nie widziałam dalej jak na metr. W wiosce w której przebywałam nie działa oświetlenie, więc nie było nic widać. Dostrzegłam czubki drzew wystające ponad warstwą mgły. Ruszyłam przed siebie, potykałam się o cholerne wysokie mrowiska i miałam buty pełne czarnoziemu. W pewnym momencie usłyszałam płynącą rzekę po mojej prawej stronie, a właściwie pode mną. Okazało się że stoję przy krawędzi kilkumetrowego stromego brzegu. Mało nie dostałam zawału jak jeszcze bóbr z hukiem wskoczył do wody. Poszłam dalej na - skoro wracam drzewa, których czubki widzę powinny być po lewej stronie ścieżki. Miałam jeszcze około 2 kilometrów do przejścia. Trawa zrobiła się mokra, co oznacza że czarnoziem  w moich butach też. Było to bardzo nieprzyjemne. Ogólne kiedy wróciłam do domu było już po szaszłykach.

     

    Takie historie przytrafiały mi się jeszcze kilka razy. Np, 10km, słońce prawie zaszło a ja na rowerze bez świateł bo zapatrzyłam się na żołny. Czuję, że niedługo znowu będę w podobnej sytuacji.

     

    Najstraszniejsza historia wydarzyła się około dwóch tygodni temu. Jechałam z rodzicami przez Łotwę. Była noc. Jedziemy dość szybko, za kierownicą był mój ojciec. Mama siedzi i nagle krzyczy, że łoś stoi. Tata zahamował gwałtownie, ale jechał zbyt szybko by całkowicie zatrzymać samochód. Ogromna klępa przebiegła kilka centymetrów przed maską, widać było białka jej oczu. Na poboczu po drugiej stronie drogi potknęła się i przewróciła. Niezdarnie i w pośpiechu podniosła się - najpierw przednie nogi, które od razu niosły ją do przodu, następnie tylne. Odrobinę szorowała kolanami po ziemi, ale nic jej się nie stało i uciekła. Była to kolejna sytuacja zagrożenia życia, ale jedna z niewielu jaka przytrafiła mi się w ciemności.

     

    Dlatego obawiam się ciemności, nie widać kiedy i co wyskoczy, nie widać dokładnie po czym idziemy i czy skończy się to tylko lekkimi zadrapaniami, czy też wpadnięciem do jakiejś dziury i złamaniem nogi (ewentualnie czymś gorszym)

     

    Zdjęcie z mglistej wyprawy, aby było ciekawiej.

    Spoiler

    P9025160.JPG.33557ac1563cdaeeda0536b80ed4d4a2.JPG

     

     

     

  7. Ten odcinek jest moim ulubionym z tego sezonu. Uwielbiam takie przeplatanie się bohaterów którzy nie ogarniają co się dzieje. Ciągłe mijanie się z wrogiem też przypadło mi do gustu. Ciekawy był moment śmierci klonów i obrona drzewa przed fałszywym mane 6. 

    Dużą wadą było rozwiązanie problemu, a właściwie jego brak. Nie zmienia to jednak mojego zdania na temat tego odcinka, z wielką chęcią do niego wrócę bo ubawiłam się nieziemsko podczas oglądania.

    • +1 1
  8. W Equestrii żyją również nigdzie nie wymienione wcześniej inne rasy, które są widocznie zdominowane przez kucyki i wykorzystywane przez nie np. owce i krowy, które posiadają zdolność mowy. Takie krówki mogłyby zarabiać na sprzedaży mleka, ale są pozbawione tej możliwości przez kucyki. Dodatkowo są wykorzystywane do ciągnięcia pługów (gdzieś było w jakimś odcinku). Są jeszcze rasy nieliczne i właściwie nic nie znaczące. Osły prowadzą życie jak normalne kucyki, a bizony przypominają rdzennych mieszkańców ameryki. 

     

    Jeśli chodzi o wygląd to najbardziej do gustu przypadły mi jaki. Są wielkie, futrzaste i mają urocze raciczki :D

    Są dość zacofane i prymitywne, ale trudne warunki klimatyczne w jakich żyją ograniczają im możliwość rozwoju. Są silne, odporne na mrozy i wiatry, przywiązane do swojej ojczyzny. Ciekawi mnie jak mogłaby wyglądać ich kraina jeszcze bardziej na północ, w jakich odległościach od siebie znajdują się wioski, czy są większe miasta.

     

    Z kucykowych ras wybrałabym ziemniaki, niestety wiem jak bardzo koszmarna jest praca rolnika, ale też jak bardzo wiele daje ludziom, bo to dzięki nim w sklepach można kupić świeże jedzonko. Oczywiście producent zarabia najmniej. Doceniam pracę tych najzwyklejszych kucyków, poza tym są najprościej zbudowane, bez żadnych udziwnień :aj3:

     

    • +1 2
  9. Jestem za pierwszą opcją.Lepiej żeby wszystko zostało zachowane i dało się to przeglądać niż by znikło całkowicie. Ludzie którym zależy zostaną i będą dalej się udzielać. Ci którzy się nie zarejestrują drugi raz i tak by się najprawdopodobniej nie udzielali więc start jako takich nie będzie.Tak samo ci którym zależy na fanfikach będą szukać ich w archiwum zamiast od razu się wycofywać. Nie wiem czy wszyscy zrozumieli, ale gdy wszystko zostanie w obecnej formie to zniknie na zawsze, a po przeniesieniu będzie sobie funkcjonowało jako muzeum dla odwiedzających. 

    Obecny wygląd galerii jest bardzo denerwujący i zasłania pozostałe tematy, zmiana silnika dużo by pomogła jeśli chodzi o przejrzystość forum. 

    Jestem jak najbardziej za zmianami, myślę że administratorzy sami powinni podjąć tą decyzję, bo jeśli większość będzie za brakiem zmian to wszystko może pierdyknąć i zniknąć na zawsze. Jeśli forum może się zepsuć w każdej chwili to decyzję należy podjąć jak najszybciej.

    • +1 3
  10. Nie wiadomo jak daleko ląd sięga na północ. Wydaje mi się że właśnie na dalekiej północy jest więcej wiosek jaków. Żadne inne stworzenie nie chciałoby mieszkać w takich warunkach, a jak wiadomo jaki świetnie się do tego nadają. Wioski jaków mogłyby być niewielkich rozmiarów ze względu na budowę terenu i warunki klimatyczne.

    • +1 2
  11. Już pierwszy odcinek tego sezonu bardzo mi się spodobał, a każdy kolejny jest coraz lepszy. Mam nadzieję że tak będzie do końca sezonu.

    Celestia dawno nie odgrywała ważniejszej roli, a szkoda bo jest bardzo ciekawą postacią i wciąż niewiele o niej wiadomo.

    Rozbroiła mnie reakcja bohaterek na wieść że księżniczka wystąpi w przedstawieniu, w szczególności Rarity. Duży plus to mina Luny gdy siostra przerwała jej noc. Uczniowie w kostiumach wyglądali tak kiczowato że aż musiałam się uśmiechnąć. Fluttershy też całkiem ładnie w takiej błyszczącej grzywie.

    Bawiła mnie również ekscytacja Twilight i jej starania aby poprawić grę aktorską Celestii. Ona ma taki charakter i już chyba tego nie zmieni, sama się przyznała że popełnia te same błędy sto razy. Swoją drogą obrażona Celestia wygląda wyjątkowo uroczo :)

    • +1 1
  12. Odcinek jeszcze bardziej epicki od poprzedniego, oby tak dalej.

    Świat kucyków morskich nie wygląda już tak ładnie jak w filmie, jest jakby wyblakły. Miasteczko hipogryfów na powierzchni bardzo fajne, klimatyczne. Same hipogryfy wyglądają bardzo ładnie, mają ładnie dobrane kolory.

    Piosenka bardzo mi się podobała i zapadła w pamięć na długo. Ostatnio tak miałam w siódmym sezonie przy odcinku "Marks and recreation". 

    Morał ciekawy, wydaje mi się że ta z pozoru rozbita rodzina robi za tło dla głównej myśli odcinka (dlatego ten wątek nie jest tak bardzo rozwinięty). CMC nauczyło się aby podczas pomagania innym w wyborze czegoś dać głos wybierającemu. Ich lista plusów i minusów do każdego miejsca była dobrym pomysłem, ale wypełniły ą same według własnych upodobań, nie licząc się z tym młodym hipogryfem (nie pamiętam jak mu było na imię) i nawet nie dały mu szansy się wypowiedzieć. 

     

×
×
  • Utwórz nowe...