Skocz do zawartości

Talar

Brony
  • Zawartość

    1041
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    33

Posty napisane przez Talar

  1. N: Chyba niedawno to oceniałem, ale nie pamiętam, co napisałem, więc ocena z dzisiaj: w sumie nie jest zły, trochę dziwnie się czyta, ale jestem o wiele bardziej na tak niż na nie. 7/10

    A: No nie wiem, taki strasznie animkowy. A sama postać wygląda, jakby miała chore skóry. Jako avatar pasuje idealnie, ale mi jakoś sam ten art słabo się podoba. 4,5/10

    S: Całkiem spoko obrazek. Tego tekstu w sumie mogłoby wcale nie być ale i tak, spoko sygna. 8/10

    U: Tylko w tej zabawie go chyba widzę, więc nie mam podstawy, aby coś o tej osobie powiedzieć.

  2. N: nah. Niby spoko, ale jakoś tak średnio podchodzi. Bezstronnie to bym dał z 9/10, ale osobiście dam 6/10 sry

    A: Nie lubię przedmiotów nieożywionych na avkach. Sam obrazek dosyć spoko, ale nie w tym miejscu :v

    S: Jezu, ktoś jeszcze postuje to na serio? Znaczy, rozumiem że tą sygne masz od długiego czasu, ale nawet jak wszyscy to wstawiali to mnie to nie śmieszyło. Masz 5/10 na zachętę.

    U: Jakoś tak za bardzo nie śledziłem, ale wydawało mi się, że czasem napisze coś spoko i godne uwagi, a czasem jakieś odpały ma i piszę bzdety albo wkurwia pół forum. Znaczy, mnie nie wkurzyłeś bo ze mną nie dyskutował, no ale jakieś żale chyba były :ppshrug:

    A może mi się pomyliło? Chyba nie, ale dobra. Tak czy tak, nie umiem sobie wyrobić zdania na temat tejże osoby.

  3. "Hm, właśnie zauważyłem dziwnie wyglądające pękniecie w ważnym dla konstrukcji domu miejscu? Wygląda to trochę niepokojąco, bo przecież w najgorszym scenariuszu zawali mi się dom. Coś mi mówi, że powinienem wezwać jakiegoś fachowca ALE JEBAĆ TO, ZAPYTAM SIĘ NA FORUM O KUCYKACH CO MAM ZROBIĆ. PRZECIEŻ TO OCZYWISTE, CO NIE?!?"

    • Nie lubię 1
  4. 7 minut temu Arcybiskup z Canterbury napisał:

     

    A może są też ludzie, którzy po prostu lubią ich muzykę? Nigdy typów nie słuchałam, ale sądzę, że skoro ktoś zdobył taką popularność to najpewniej nie ze względu na to, że wszyscy ich fani próbują się wyróżnić. Fakt, może się nie znasz :v

     

    Jaranie się a lubienie czegoś to zupełnie inne rzeczy.

  5. N: Ciężko przeczytać i w ogóle wymówić, bo 3 spółgłoski pod rząd i do tego "r" i "l", a po "l" mamy jeszcze "i". Nie podoba mi się, główne z względu trudności z wymową. 2/10

    A: W sumie spoko. Nawet nie wiem, czy to jakiś ocek, czy z serialu postać, ale to nic. Ładnie dopasowany, ładnie wycięty. 7/10

    S: O zgrozo. Jakieś obrzydliwe mi się to kopyto wydaję. I ogólnie jak piszę to mnie irytuje mocno. 1/10

    U: Ostatnio widzę jego wysoką aktywność, ale ale to raczej na stornie głównej przejawia mi się gdzieś jego avatar. Poza tym, raczej nie widuję. Nie mam pojęcia, kto to, kiedy dołączył ani nawet jakiego działu jest opiekunek.

  6. Jaranie się tym zespołem zawsze uważałem za nieudolną próbę bycia takim spooky gościem, co "o patrzcie, jakiej pokręconej muzyki słucham" i "krew i flaki to właśnie lubię". Poza tym, same utwory zawsze mieli strasznie nudne i monotonne (a przynajmniej te, co ja słyszałem), a sam styl to dla mnie taka bezmózga papka, że jak gramy ciężką metal, to dajemy brutalne teledyski itd.

    Choć nie wiem, może się nie znam.

    • +1 2
  7. Trochę się tego nazbierało.

     

    Forest Gump

     

    Ten film widziałem co najmniej kilka razy, lecz nigdy całego na raz. I w końcu go obejrzałem.

    I tu nie ma nic do powiedzenia w sumie. Film wybitny, a gra Hanska urywa dupę. Jednak poza tymi oczywistościami, bardzo podobało mi się to, jak film ten ukazywał zmiany w społeczeństwie ameryki na przestrzeni lat, począwszy od powojennych licealistów, gdzie poza grą w football dominował rasizm i segregacja społeczna, przez sprzeciwiających się wojnie w Wietnamie hipisów czy Czarnych Panter, aż do "spokojnej" ery lat 90. Poza tym, nie można zapomnieć o świetnie napisanej i odegranej przez Garego Sinise'a Porucznika Taylora (scena jego "przemiany" podczas sylwestra, wywalenie dziwek z hotelu czy wiele innych scen na statku) oraz o młodym Foreście (słynna scena Run Forest! Run!). W ogóle sama produkcja jest fabryką świetnych scen, dobrych cytatów itd. Przez te prawie 2,5h w ogóle się nie nudziłem i jest to zasługa tego, że wszystko w tym filmie gra i choć wszyscy o tym wiedzą i nie powiem nic odkrywczego, Hanks odegrał tutaj chyba najlepszą rolę w historii kina.

    Ocena: 10/10

     

    La La Land

     

    Nie nazwałbym się fanem musicalów, lecz wysokie recenzje osób, którym ufam jeśli chodzi o filmy (dem300 chociażby) sprawiły, że poszedłem. I były jaja, bo operator się pomylił i przez 20 minut oglądaliśmy inny film.

    Tak czy tak, pierwsza scena słabo mi przypadła do gustu, bo to był taki najbardziej typowy musical, gdzie ludzie wychodzą na autostradzie z aut i śpiewają czy tam tańczą w tle. Jednak z biegiem czasu to się zmienia i piosenki (których w sumie nie ma dużo, a w dodatku powtarzają się w różnych wariantach) mają jakieś znaczenie w fabule. Jednak nie to jest najważniejsze.

    Na ogół musicale są radosne i pełne szczęścia, jednak ten film jest inny. Tu sceny kolorowe, wyjęte z baśni kontrastują z czymś, co trudno jest mi nazwać. Coś pomiędzy smutkiem a żalem z utraconego dobrobytu (w postaci kochającej osoby). I sam film w sumie nie kończy się dobrze, co dla mnie jest wielką zaletą.

    Poza tym, o ile sam film przez większość czasu oglądało mi się tak w porządku, bez szału ale ok, to ostatnia długa scena wyrwała mi mózg i serce. Świetnie zrobiona, niesamowicie nakręconą, z nieziemskim soundtrackiem w tle, przechodzi przez widza jak przez masło, miażdżąc odczucia i emocje. No a przynajmniej ja i reszta widowni doznała czegoś takiego. Absolutny majstersztyk.

    Jakbym miał coś jeszcze dodać, to to, że piosenki, czego się nie spodziewałem, przypadły mi do gustu. Nie jakoś bardzo, ale miło jest je odsłuchać od czasu do czasu. Gra aktorska Emmy Stone to mistrzostwo świata i moim zdaniem, jeden Oscar jak nie więcej powinny jej na konto wpaść. Rayan Gosling wyszedł, zarówno gra jak i taniec czy śpiew, nieco drewniane, lecz w ogólnym rozrachunku wyszło mu to na dobre.

     

    Jakbym miał ocenić to, jak przyjemnie mi się oglądało ten film, to bym dał 8,5/10

    Jakby miał bezstronnie ocenić ten film, to daję 10/10.

    Film świetnie ukazuję, jaką cenę możemy zapłacić za dążenie do marzeń, której raczej w sferze marzeń powinny zostać.

     

     

    Dwunastu gniewnych ludzi

     

    Powrót do odświeżania klasyków.

    Chciałem zrobić jakiś wstęp, ale postanowiłem, że przejdę do rzeczy.

    Przede wszystkim podobało mi się to, jak idealne postacie zostały przedstawione w tym filmie. 12 kompletnie różnych ludzi, z różnymi charakterami, zawodami, przemyśleniami i własną wizją sprawy, nad którą siedzą, Każdy mówi inaczej, na każdego wpływają inne fakty (a raczej powinienem powiedzieć "spekulacje"). I to było świetnie, jak te wszystkie postacie oddziaływały na siebie. I cieszy mnie fakt, że zadbano nawet o najmniejsze szczegóły postaci, takie jak ich konkretne zawody, styl pisma czy nawet sposób wstawania z krzesła.

    W sumie, to nie wiem, co tu więcej powiedzieć, bo w tym filmie praktycznie nic się nie dzieję. Mogę pochwalić to, że samo dochodzenie trzyma się kupy oraz to, że każdy z przysięgłych odgrywał równie ważną rolę.

     

    Ocena: 10/10

     

  8. godzinę temu Gryfeł napisał:

    Okej, zmieniłem raz jeszcze, bo jak szukałem tego motywu (Usagi anioła z końcówki Sailor Moon), to znalazłem ten obrazek i od razu musiałem zmienić pulpit. A ja właściwie nie przepadam za tego typu obrazkami xD

     

      Ukryj zawartość

    hVGsAwWr.png

     

     

    Fajnie Ci się jej włoski zawinęły wokół tych folderów.

    • +1 1
  9. Co gryzie Gilberta Grape'a

     

    Zaczynam sobie maraton filmów, które zawsze chciałem zobaczyć i ten jest pierwszy.

    Co tu dużo mówić, tytuł mówi sam za siebie. Mamy tutaj przeżycia głównego bohatera, tytułowego Gilberta Grape'a. I gościu ten ma na serio pełno problemów i widać to przez cały film. I nie chodzi mi tu o fabułę, lecz o grę aktorską młodego Deppa. Aktorowi udało się odwzorować osobę, której myśli cały czas walczą ze sobą, przez co bohater wychodzi na wiecznie zamyślonego i nie wiedzącego, za co ma się w danej chwilki zabrać. Jednak i tak sam film wygrywa DiCaprio, którego naśladowanie ułomnego dziecka przeszło do historii kina. I tutaj chyba nie ma osoby, która by się z tym nie zgodziła: gra tego aktora to chyba najlepszy popis kogokolwiek kiedykolwiek. Gdy moi rodzice oglądali ten film po raz pierwszy, to cały czas byli przekonani, że to jest na prawdę chore dziecko, gdyż jego gra była aż zbyt realistyczna i gdybym ja oglądałbym to w tamtych czasach, myślałbym to samo.

     

    Ale to wszyscy wiedzą i tak wiedzą, Jeśli chodzi o fabułę, to problemy głównego bohatera są tutaj dobrze rozłożone w miejscu i czasie, oraz przede wszystkim, jak najbardziej realne. Gilbert stara się być dobrym człowiekiem, lecz jego charakter stałe nastawiany jest na ciężkie próby, które znosi raz lepiej, raz gorzej. I o tym się dobrze mówi, lecz jakoś nie mam większej potrzeby oglądania tego filmu ponownie, no chyba ze już z kimś, bo teraz byłem sam (help pls).

     

    Ocena: 7,5/10 Świetna gra aktorska i problemy głównego bohatera, lecz trochę lepiej się ten film ogląda z kimś, niż samemu. Dobre kino bardzo, lecz myślałem, że porwie mnie nieco bardziej. Tak czy tak, tym co nie widzieli, polecam koniecznie obejrzeć.

  10. Hm

    Choć Megadeth wielbię ponad inne zespoły (jeszcze nie słuchałem ów albumu), to utwór ten jakoś nie powala. Refren jak zwykle u nich świetny, końcówka też mocna, lecz wszystko inne takie jakieś... mało interesujące. Jednak nie jest to wina wokalu, bo Dave jak zwykle wypierdala poza skale, lecz sama muzyka wypadała jakoś tak... blado. Silne 6,5/10 to ocena, jaką daję, lecz po tym zespole jednak oczekiwałem czegoś lepszego :/

     

    Wydaję mi się, że zespół Blind Guardian jest strasznie niedoceniony w dzisiejszych czasach, a jak już coś ma być znane, to na prawdę kilka utworów, a ten, który tutaj prezentuje, nawet do nich nie należy. I choć nie lubię długich utworów, to ten jest po prostu zajebisty. Z początku wydawał mi się nudny, lecz jak wleciał refren, to odleciałem. Jeszcze moment od 6:25 sprawia, że się cały pocę. Ogólnie cały utwór to esencja zajebistości i od dawna nie miałem ochoty tak głośno śpiewać, jak przy tym refrenie.

     

    MISTY TALES AND POEMS LOST ALL THE BLISS AND BEUTY WILL BE GONE (...) RAISE MY HANDS AND PRAISE THE DAY BREAK THE SPELL, SHOW ME THE WAY

  11. Tą tapetę miałem prawie rok (tydzień został do rocznicy) i choć w końcu postanowiłem ją zmienić, jestem nadal tak z niej dumny, że walnę ją tu chyba 3 raz.

     

     


    38536df6c3.jpg
     

     

     

    Nowa tapeta:



    59e5d848dc.jpg

     

    Telefon:

     

    Ekran blokowania:

     

     


    "Riae", jakby ktoś szukał.

    8c40703d55.jpg
     

     

     

    Normalna tapera:

     

     


    Stephanie van Rijn

    e60d90c42b.jpg
     

     

  12.  

    Dobrze się kłamie w miłym towarzystwie

     

    Komedio-dramat włoski opowiadający o wspólnej kolacji 7 starych przyjaciół, 3 pary i jeden singiel, na której wpada pomysł, aby złożyć wszystkie telefony na stół i na głos czytać przychodzące smsy, prowadzić rozmowy na głośno mówiącym itd.

    I wedle oczekiwania widzów, cała ta gierka zaczyna przeradzać się w niekontrolowaną tragedie, gdzie z każdym kolejnym sms dorzucana jest kolejna sztabka drewna do ogniska. I tutaj tkwi największa zaleta tego filmu, czyli to, jak nieprzyjemnie, ale tak pozytywnie nieprzyjemnie, się to ogląda. Bo choć ja byłem sam, to na seans przyszło wiele par. Wiele par, które mają swoje własne telefonu w kieszeni i Bóg jeden wie, co by się stało, gdyby niektóre te wiadomości wyszłyby na jaw. Cała ta sytuacja jest na tyle świetnie rozegrana, a przy tym jak najbardziej realna, że nie jednemu najpewniej pochodzi serce do gardła na myśl, że mogliby znaleźć się w takiej sytuacji.

    Jednak poza tym, film jest na prawdę świetną komedią, z żartami na wysokim poziomie i nie chodzi mi jedynie o całą tą sprawę z jawnymi wiadomościami. Postacie mają tak różne, choć wciąż autentyczne i pasujące do siebie charaktery, że sama ich gadka szmatka przepełniona jest drobnymi dogryzaniami i innymi śmieszkami.

    Samo zakończenie również sprawia, że warto się zastanowić, nad tym, ile warto jest kiszenie tych wszystkich wiadomości w telefonie oraz utrzymywanie w tajemnicy czegoś, co nie chcielibyśmy, aby wyszło na jaw, bo (nie czytaj, jak masz chociaż małą chęć obejrzenia tego filmu):



    w zakończeniu, po całej tej awanturze i tragediach, postacie wychodzą z mieszkania i jak gdyby nigdy nic trzymają się za ręce, żegnają się czuło i jadą do domu. Gdyż okazuję się, że wcale w tą grę nie zagrali i dopiero jak wracają do domu, to dostają te wszystkie smsy i odpisują na nie, dalej żyjąc w grzechu i utrzymują swój związek czy tam przyjaźń na włosku.

     

     

    Ocena: 7,5/10

    Żywe i śmieszne postacie, mistrzostwo komedii przechodząca w tragedie oraz dość ciekawe zakończenie sprawiają, że film ten niezwykle dobry jest i polecam go każdemu.

  13.  

    godzinę temu Triste Cordis napisał:

    Pisząc o tym "no" miałem na myśli "Powrót Jedi". A dokładnie to:

      Pokaż ukrytą zawartość

     

     

    Brzmi jak w spowolnionym tempie, jakby to mówiła mroczna wersja C-3PO. 

    Czy ja wiem, on chyba cały czas tak mówi?

     

    godzinę temu Triste Cordis napisał:

    Moim zdaniem Ren mówił prawdę. Snoke wyczuł te wątpliwości, chęć "nawrócenia się". Myślał, że zabijając Hana Solo zlikwiduje to uczucie. A czy mu się udało? Zobaczymy w części ósmej. I co się stanie z Leią? Na nią też będzie "polować"? Co prawda miała pojawić się we wszystkich częściach nowej trylogii, ale to niemożliwe (zdjęcia do "ósemki" zakończono przed śmiercią Carrie Fisher). Co wykombinują w dziewiątej, nie wiadomo. Może zmienią scenariusz tak, że zabił ją "gdy kamera nie patrzyła"? Aha. Ja tam rzucać błotem nie będę. Moim zdaniem strój Rena był lepszy. Swoją drogą nie wiem czy zauważyłeś, a raczej usłyszałeś głosy starego Obi-Wana oraz Oui-Gona w wizji Rey. Tak samo było w Zemście Sithów w scenie, w której Vader pozabijał dzieci (swoją drogą ten, który mówił jest wnukiem Lucasa - czy jakoś tak :) )

     

    No właśnie ta wizja Rey była tak przyspieszona, że ja tam praktycznie nic nie zauważyłem ani nie usłyszałem :I

    Tak czy tak, chciałem tu jeszcze powiedzieć, że na Łotra 1 nie chce mi się iść. Szkoda kasy i czasu, jak będzie w necie to obejrzę.

  14. 15 godzin temu Triste Cordis napisał:

    Dodano wspomniane "no". Wycięto je z Zemsty Sithów. Brzmi to bardzo sztucznie i jest zbędne. Milczący Vader był dla mnie o wiele lepszy. Napisałeś wcześniej, że Mroczne Widmo nie pasuje fabularnie do pozostałych. Teraz wiesz, że pasuje :) Plan Sidiousa był dla mnie świetny. Działanie na dwa fronty, spowodowanie konfliktu, zamówienie dwóch armii, "przekabaceni y przesada. 

    Nadal uważam, że krzyk rozpaczy Vadera był jak najbardziej na miejscu. To znaczyło, że jakieś uczucia nimi rządzą, a to się ciemnej stronie podoba. Zresztą, to był jego główny cel, aby uratować Padme, a tu przez niego samego zginęła. Dziwne by było milczenie z jego strony w takiej chwili, ale to tylko moje zdanie.

    A co do pierwszej części, to owszem, a punktu widzenia fabuły ma ona sens, lecz jednak samo jej wykonanie i brak jakiejkolwiek ikry sprawia, że nudno się to oglądało i nie mam najmniejszej ochoty do tego wracać.

     

    Co do podmienionej twarzy, Obi powiedział, że Anakin umarł wtedy, kiedy narodził się Vader. I być może dlatego jego duch był jeszcze w tej formie? Nie wiem, to tylko moja sugestia.

    A teraz:

     

    Gwiezdne wojny: Przebudzenie Mocy

     

    Najpierw o tym, co mi się podobało. Nowo wprowadzone postacie były na prawdę dobre i ciesze się, że Disney nie postanowił podtrzymywać przy życiu starych bohaterów i wyłącznie na nich skupiać uwagę. Dwójka nowych bohaterów całkiem dobrze się reprezentuje jako bohaterowie filmu przygodowego jak ten i w sumie chętnie zobaczę ich kolejne starania. A skoro już podtrzymywanie życia bohaterów poruszyłem, to warto też powiedzieć o śmierci pana Solo i rozłożę to na dwa elementy. Pierwszy, czyli sam fakt śmierci tak charakterystycznego bohatera była wręcz wymagana przy kontynuacji sagi (bo jak inaczej można by to wytłumaczyć, skoro sam Ford lada dzień najpewniej umrze :( ), żeby jakoś to wszystko napędzić i żeby miało to sens. Poza tym, sama scena śmierci Solo wyszła perfekcyjnie, a wszystko za sprawą największego atutu i największej nadziei na następne tytuły, czyli:

    Kylo Ren. Młody gość, który wybrał sobie idola i starał się ze wszystkich sił, aby zostać jego następcą. I czasem nie wychodzi mu to najlepiej. Reżyser J.J. Abrams wybrał najlepszego aktora do tej roli. Adam Driver wygląda jak facet z drugiej klasy technikum informatycznego bez dziewczyny (ofc. wielki fan Star Warsów), który pomimo swojej nieporadności i wrażliwości, marzy mu się być kimś wielkim. I choć ma moc i predyspozycje jeśli chodzi o walkę i budzenie strachu, jego prawdziwe "ja" budzi jego przyszłość w szerach rycerzy mrocznej strony mocy pod znakiem zapytania. Ponieważ łatwo wpada w złość i nie potrafi w żaden sposób zahamować swoich emocji. I to z drugiej strony, wręcz jeszcze bardziej go do mrocznej strony przybliża. Wręcz taki mały paradoks. Jeśli chodzi o zabójstwo Solo, to wciąż nie mam pojęcia, czy Ren kłamał mu w żywe oczy ze wszystkim, co mu powiedział, czy na prawdę wahał się w tym, co ma czuć i co ma zrobić. Tak czy tak, mogę powiedzieć, że Kylo to największy atut filmu i jego losy w kolejnych częściach ciekawią mnie najbardziej. Zresztą, gdybyśmy otrzymali klon Vadera, wszystko to byłoby zbyt nudne i bez żadnej chęci kontynuowania tego. A i obrzućcie mnie błotem, ile chcecie, ale Ren ma fajniejszy strój niż Vader!

    Jeśli chodzi o inne plusy, to film bawił mnie dosyć dosyć i mam nadzieje, że właśnie w takich proporcjach zostanie zachowana reszta trylogii i tu w sumie rodzą się moje obawy, bo jak tego humoru zrobi się więcej, to kolejna część dużo na tym straci.

    Z takich pomniejszych zalet było to, że te wszystkie potworki i kosmici nie dość, że wyglądali w końcu przyzwoicie, to sam film nie skupiał się na nich tak, jak robił to w poprzednich częściach. Że mamy tu bohaterów wchodzących do baru i przechodzących koło siedzącym tam kreatur, a nie bar przepełniony największymi dziwactwami, przez który ukradkiem i niezauważeni prześlizgują się nasi bohaterowie.

    Oraz że postanowili nie zwlekać z ujawnieniem, ze Ren to syn Solo, tylko od razu o tym powiedzieli, darując sobie kolejne teksty "Jestem twoim bratem ciotecznym!"

     

    Jednak pomimo tych wylewów zalet, film ten oglądało mi się źle i to z wielu powodów.

    Po pierwsze, film gna przed siebie niczym szalony rollercoaster, który z impetem wbija się w ścianę z cegieł, zamieniając ją w gruzy. Praktycznie nie ma czasu na jakiekolwiek dialogi, a jak już są, to są one spłycone do granic możliwości, w stylu "Wróciłeś? Tak. Martwiłam się. Ja też. Chodź, musimy zbadać wyniki. Ok." itp. itd.. W filmie zawarto strasznie dużo akcji (nie powiem, dobrej akcji), przez co trudno się przyzwyczaić do walki w lesie i ruinach jakieś karczmy czy co to tam było, jak z 10 minut temu mieliśmy pościgi na pustyni. Ponad to, z samych tych scen akcji nic nie wynika i jakbym miał opowiedzieć, co się tam dokładnie działo, to użyłbym sformułowań typu "lecieli przez pustynie", "walczyli w lesie w ruinach wspomnianej karczmy", "on ją przesłuchiwał, ale uciekła", "wbili zna state, aby uratować dziewczynę, ale Solo spotkał się sam na sam z Renem" "latali tymi samolocikami i zniszczyli gwiazdę śmierci" i tak jeszcze wiele.

    Kolejna wada, to nieziemska przewidywalność. Reżyser chyba z bardzo chciał odświeżyć Nową nadzieje, bo jak tylko zobaczyliśmy tą gwiazdę śmierci i to nie jest zwykła gwiazda śmierci, ale GWIAZDA KURWA ŚMIERCI która rozpierdala AŻ 6 PLANET NA RAZ!!!!!!!!!!! To jest tak sztuczne tworzenie pozorów zagrożenia, że nie umiem brać tego poważnie. I jak tylko pojawiła się ta gwiazda to od razu było wiadomo, jak ją rozwalą i że w ogóle ją rozwalą. Poza tym, mieliśmy pełno razu sytuacje jak z bajki dla dzieci, typu, że szpieg po zobaczeniu naszych bohaterów musi się oddalić, aby zacierając ręce w koncie powiadomić tych złych, kogo właśnie zobaczył. Albo jak jeden ze szturmowców rozpoznał zdrajcę, postanowił stoczyć z nim pojedynek na jakieś noże. I tego było na prawdę dużo i czułem się jak debil, oglądając to.

    Wiele na prawdę istotnych spraw zostało jakoś tak olanych. Luke strzelił focha po tym, jak nie udało mu się wychować ucznia na to, co chciał i gdzieś znika, mając w dupie całe zło, które atakuje. W dodatku zostawia jakąś tam mapę ( po ch*j?, nie wiem) w kawałkach. Dlaczego R2D2 był wyłączony i tak nagle się włączył? Jakiś zły do szpiku kości frajer głosi kazanie niczym Hitler w stroju jak Hitler na placu jak Hitler przed wojskiem jak Hitler, głosem jak Hitler, tonem jak Hitler, o treści jak Hitler, a żołnierze salutują mu jak Hitlerowi, po czym jeb! Odpalamy promień i w pizdu 5 czy tam 6 najważniejszych planet w galaktyce, których zniszczenie powinno oznaczać zgubę galaktyki. Kim w ogóle jest ten olbrzym i jak mu się udało powołać taką armie i zbudować tą flotę? Skąd ta pomarańczowa starucha ma miecz Luka w piwnicy? Dlaczego Solo po uratowaniu świata wraca do szmuglowania? Pełno rzeczy kompletnie olanych, na które nie znamy odpowiedzi. I mam w dupie zabawy w zgadywanki, bo to nie są takie sprawy, aby się czegoś w nich domyślać.

    I jak bym wszystko wybaczył, gdyby to była część 8 i znowu zaczęto się bawić w zmienianie kolejności, ale to jest ku*wa część 7, a jak ma być jakieś wyjaśnienie w postaci spin off, to dlaczego nie mogli po prostu zrobić z 7 części jakiegoś wprowadzenia? Albo zacząć od tej 8, tak byłoby najlepiej.

     

    Ocena: 5/10

    Sceny z renem chętnie sobie odpalę, ale samego filmu kompletnie nie mam ochoty oglądać. Aktorów chyba poganiali biczami, połowę scenariusza wywali i wysypali na mnie mieszane zdarzeń z pierwszej trylogii, zmiksowanych w betoniarce. Wiem, że Chytrus Uno to zupełnie inny film, ale i tak nie mam za bardzo ochoty teraz na kolejne Gwiezdne Wojny.

×
×
  • Utwórz nowe...