Skocz do zawartości

Talar

Brony
  • Zawartość

    1041
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    33

Posty napisane przez Talar

  1. Jak to ma być powiązane z tym "oficjalnym" komiksem o Sombrze to jestem za.

    Choć szczerze, raczej to jest zapowiedź początku sezonu, czyli pierwszych dwóch odcinków, bo na finał sobie zostawili Kryśkę. Tak czy tak chętnie obejrzę, nawet jeśli wyjdzie klapa.

    • +1 5
  2. IMO IMO IMO

    A niech się kończy ta generacja!

     

    Ogólnie może zacznę od tego, że meczy mnie dosyć powszechne przeświadczenie, że ten serial "jest dobry", gdyż on nie jest dobry, jedynie (na ogół) dobrze się go ogląda. Owszem, nie można mu odmówić posiadania dobrych piosenek, świetnie dobranych aktorów głosowych oraz w niektórych miejscach świetnej animacji, lecz niestety to niestarczy aby, w ty przypadku serial, można uznać za obiektywnie dobry. Charakter postaci, które niezaprzeczalnie stoją za sukcesem ów serialu, zmienia się z odcinka na odcinek, popadając ze skrajności w skrajność. Główny zarys fabularny jest pełen dziur wielkości Księżyca, same odcinki w większości przepełnione są dziwacznymi pomysłami oraz robieniem przysłowiowych "igieł z wideł", a na dodatek większość schematów powtarza się wręcz notorycznie.

    Dlaczego tak jest? Moim zdaniem, gwoździem to trumny jest ciągłe "dokładanie" nowych scenarzystów itd. przy jednoczesnej chęci rozwijania postaci. Nietrudno jest zauważyć, że odcinki dzielą się na takie, w których przeważa komedia lub jakaś akcja, oraz na takie które wprowadzają nowe wątki i rozwijają postacie. I niestety nie idą one w parzę, gdyż wręcz nagminnie dochodzi do sytuacji, w której postać X, pomimo doznania tylu życiowych lekcji w historii swojej serialowej egzystencji, wciąż zachowuje się jakbyśmy mieli pierwszy sezon. W sumie to bym się nie zdziwił, jak gdyby większość nowych scenarzystów w ogóle nie oglądała pierwszych sezonów.

    Poza tym, moim zdaniem, na dłuższą metę serial uległ pogorszeniu poprzez mocne naginanie fabuły pod fanów i mam tutaj na myśli np. powrót Discorda czy Trixie. Owszem, to tylko moje przypuszczenie, że ich powrót został zrobiony głównie pod fandom, lecz tak czy tak występują oni w tym serialu, gdzie często ich obecność lub jej brak sprawia, że wiele motywów i odcinków ma jeszcze mniej sensu. To, czy dzięki fanom czy też nie te postacie funkcjonują to jedynie przyczyna problemu, gdyż skutek wciąż jest taki sam.

     

    Jednak wciąż, dla większości ludzi oglądających ten serial sam fakt, czy ów twór jest dobry czy też nie, nie ma znaczenia i całkowicie popieram takie stanowisko. Oglądanie czy w ogóle lubienie czegokolwiek, co jest obiektywnie dobre oraz nielubienie rzeczy obiektywnie złych jest nudne i głupie, jednak wciąż powinno się mieć z tyłu głowy ten smutny fakt, że to co tak bardzo lubimy wcale nie jest rzeczą dobrą, lecz w żadnym wypadku nie powinna nam ta myśl odbierać przyjemności z oglądania itd., w zależności cokolwiek to jest.

    Jednak niestety, takie bierne stanowisko może sprawić, że (akurat w tym przypadku serial) z czasem ulega spłyceniu, gdzie w przyszłych sezonach byśmy mieli same najprostsze i wałkowane do bólu głowy schematy, z zero-jedynkowymi postaciami oraz absolutnie żadnym progresem na jakiejkolwiek płaszczyźnie. Podobno (bo sam nie oglądałem więc nie wiem, ale większość internetu i fanów jest z tym zgodna), tak jest w przypadku słynnych Simpsonów, gdzie wraz z kolejnym sezonem poziom postaci oraz samych odcinków spadał, a tam również mieliśmy podział na odcinki czysto komediowe oraz na te nieco poważniejsze.

     

    Mam szczerą nadzieje, że twórcy zdają sobie sprawę, iż wiele ich decyzji dotyczących naszego kochanego serialu sprawił, że sami stracili oni nad nim kontrolę. Moim zdaniem, najlepszym wyjściem z takiej sytuacji jest szybkie zakończenie tej generacji i nie musi być to jakiś finał z hukiem czy słodkie zakończenie, przy którym wszyscy się porozpływamy na fotelach. Fajnie by było pozamykać wszystkie wątki itp., lecz szczerze uważam to na tyle trudne, że może lepiej dać sobie spokój i zakończyć to w przyzwoitym, lecz niezbyt przekombinowanym stylu.

     

    Samą czwartą generacje twórcy mogliby potraktować jako wersje Beta, wczesny twór na którym można było poeksperymentować, wypróbować nowe schematy, zbytnio nie bojąc się konsekwencji, gdyż koniec końców wszystko i tak pójdzie do kosza.

    5 generacja mogłaby być czymś o półkę wyższym, z góry przemyślanym tworem, opracowanym od deski do deski, od samego początku aż do końca i jest to na prawdę możliwe (Gravity Falls się kłania), lecz wszystko zależy od twórców i ich podejścia do tematu. Olbrzymi fenomen tego serialu i tak zapchał im kieszenie dolarami, więc wszystko zależy od nich, czy są bezwzględnymi kapitalistami, którzy wolą stworzyć coś mniejszym wysiłkiem, bo i tak jacyś ludzie będą to oglądać, czy jednak będzie im zależeć na jakości tego serialu i postarają się stworzyć coś na prawdę dobrego pod każdym względem.

    Jest szansa, że notka z oficjalnego konta na facebooku mówi prawdę o tym, iż koniec tej generacji to jedynie początek przygody z naszymi kochanymi kucykami.

    Będąc szczerym, sam nie wierzę w dobroczynność ludzi z Hasbro, którzy wodzą nas za nos nowym stylem graficznym (która jak tutaj wyżej pisano + sam w recenzji filmu o tym wspominałem) w niektórych miejscach szału nie robiła, lecz nie szata zdobi człowieka i mam nadzieję, że twórcy mają podobne podejście.

    • +1 1
    • Lubię to! 1
    • Mistrzostwo 1
  3. Podchodząc do tego specialu, spodziewałem się nudy, naiwnego scenariusza, drętwego zachowania postaci i ogólnie takie sranie w banie. A jednak pomyliłem się, gdyż odcinek oglądało się na prawdę przyjemnie.

     

    Za największy plus wychodzą same postaci. Każdy (z jednym małym wyjątkiem, w sumie można się domyślić, o kogo mi chodzi) wyciska z siebie 100% tego, co najlepsze. Spike nie irytuje, Pinkie nie wkurza i nie skaczę nikomu na głowę, Twilight, choć odpierdala maniane i sieje największy ferment, to zdarzało jej się popełniać większe gafy. Rarity swą szczodrością ściska za serce, AJ nie krzyczy jihaaaa co dwa zdania, RD nie jest bez mózgowa, jak to zwykle bywa, Discord ma w sobie rozum i godność kucyka, Jaki nie były głupie i wkurzające, Armor i Cadence istnieją (lol) a ich gówniarz miał ładny kostium, taki jak Meggi miała w Simpsonach zawsze. Mógłbym się tu rozpisywać strasznie mocno, po kolei analizując każdą jedną scenę z naszymi kolorowymi postaciami, biernie argumentując bez przerwy na picie, dlaczego ich zachowanie jest tak perfekcyjnie napisane, ale mi się jakoś nie chce. W skrócie: postacie robią ten odcinek endźojable mocno i patrząc na tematykę tego epizodu, najważniejszy aspekt został wykonany wzorowo. Poza tym, same wątki mane6 nie są jakieś durne i bezsensowne, a koniec końców świetnie się ze sobą zazębiają.

    Co do innych plusów, to znalazło się miejsce tutaj na MNÓSTWO śmieszków, gagów oraz innych chichrów i postaram się wypisać te imo najlepsze: reakcja Pinkie na plan AJ odnośnie zadawani prezentów, siostry Pie doradzające Pinkie, jak ma postąpić, Pinkie krzycząca do Spike: "I dont have Rarity!"  xd,  reakcja Pinkie na to, że jaki nie są najlepsze w jednej rzeczy, PUDING! rape face,  strój tej małej taka gwiazdka <3, AURORA BOREALIS, IN THIS TIME OF YEAR..., Siscord ninja i tyle starczy.

    Poza tym, w odcinku znalazło się dużo motywów/elementów/scen itd. które wyszły po prostu fajnie, jak np. piosenka początkowa dosyć mi się podobała, szczególnie sam początek, dali siostrą Pie nieco więcej czasu na ekranie, z czego tej jednej nieśmiałej łamie się serce, jak patrzy na Big Maca z tą babeczkową </3, renifery to pomysł niespodziewany, ale koniec końców wyszedł świetnie, FS w tym odcinku pobiła wszystkich, bo jej słodkość i niewinność wyjebały poza skale, szczególnie jak skopała głaz, Farma żołędzi, sami farmerzy, ich ciekawski synalek i hojność Rarity i na koniec sam puchaty stwór, który pięknie komponował się w tle w końcowych scenach. Sama scena zresztą też wypada fajnie, dobrze jest widzieć (prawie) wszystkich szczęśliwych, świętujących święta na swój sposób.

     

    Jednak nie obyło się bez wad. Szczerzę mówiąc, chyba największą z nich jest fakt, że odcinek świąteczny puścili w jebanym PAŹDZIERNIKU, tuż przed Halloween. To ja już szczerze wolałem dostać 40 minutowy specjał Halloweenowy, a nie święta, kupa śniegu, kolędy i prezenty w pierwszej połowie jesieni. Poza tym, można by się przyczepić, że tak zmieniający plany pomysł AJ na pewno pasuję JEDEN DZIEŃ PRZED WIGILIĄ. Kto normalny w ogóle kupuje prezent dla bardzo bliskiej osoby jeden dzień przed świętem? Inną wadą, a raczej czymś dziwnym jest to, że Spike przez cały 8 sezon (correct me, if im wrong) miał totalnie w pompie Rarity, a tu nagle rozpływa się niczym masło na patelni na samą myśl o niej. Jeszcze jedna rzecz, która ukuła mnie w oko to dialog pomiędzy Pinkie a Twilight w zamku, gdy ta różowa siedzi na tym Celestiowatym łabędziu. "O, fajny pomysł, Twilight! Wiem, że mój pomysł jest fajny, Pinkie, dziękuje za to, iż uważasz mój pomysł za fajny! Nie ma za co, Twilight, nie musisz dziękować za to, że pochwaliłem twój fajny pomysł, gdyż jest on super fajny, Twilight! itd". Może przesadzam, ale jakoś super dziwnie i super sztucznie to brzmiało.

    No i na koniec coś, koło czego nie mogłem przejść obojętnie, czyli Flim i Flam. Owszem, sam ich motyw nie jest tak irracjonalny, jak to miało miejsce w ich ostatnim debiucie, ale wciąż, moim skromnym zdaniem, mogli to zrobić "inaczej". Ale sam ich pomysł na sprzedaż tych lalek z odzysku nie był wcale najgorszy, lecz kilka na prawdę kuriozalnych scen, w jakich się oni pojawili. Scena ich ucieczki przed wściekłym tłumem i spóźnienie się niczym Harry z Rodem na pociąg była... w ogóle co to miało przedstawiać? Dlaczego ten tłum ich gonił, skoro minuty wcześniej kupowali od nich te zabawki bez opamiętania, a koniec końców nikt im nie wytknął, że są one niskiej jakości czy coś. Pond to, AJ otwarcie pluje im w twarz i kopie po nerze, mówiąc, że ten widok "koi jej serce niczym coś tam ciepłego". Serio zasługują oni na takie baty? W ogóle bawi mnie fakt, iż Flim i Flam, ze znaczkiem pieprzonego jabłka, przy swoim pierwszym odcinku sprzedawali wysokiej klasy trunek dla zysku, a tutaj sprzedają jakieś berbeluchy, na widok której wszyscy mdleją i haftują. Dobry rozwój postaci, nie ma co SeemsGoodMan. Tak czy tak, nie było najgorzej i chociaż ten krótki ich występ dał mi trochę frajdy, a przecież mógł być zamiast nich ktoś pokroju Maud Pie (nie, że w takiej sytuacji, ale wciąż przecież mogła grać jedną z głównych ról).

     

    Ocena: 7/10

    Oglądało się przyjemnie, głównie ze względu na świetnie napisane postacie. Jeśli już były jakieś zgrzyty, to raczej tylko te personalnie, niż jakieś czysto obiektywne wady. Jak na świąteczny specjał, to jestem zadowolony. Wiem, że post dosyć chaotyczny, ale nie miałem ochoty wymyślać niczego fikuśnego, w końcu przecież świąt teraz nie ma.

    • Mistrzostwo 2
  4. Choć panienkę z okładki skądś kojarzę (najpewniej z nałogowego przeglądanie storn typu deviantart), to o grze pierwsze słyszę i jak sprawdziłem to takie coś kompletnie nie dla mnie. Tak czy tak, jak sam wspomniałeś, jest to cover Sinatry co mnie dosyć zaintrygowało i spodziewałem się czegoś na wzór intra z Fallout New Vegas, jednam mamy tutaj coś, co jest imo typową anime muzyką z gier około animowych. Owszem, w porównaniu do tamtych, to wychodzi wręcz bardzo dobrze, lecz nadal wydaje mi się to być zbyt... radosne? (zastanawiam się, w jakim momencie gry ten utwór leci, bo w sumie nie zdziwiłbym jakby to była jakaś walka z bossem, co już w ogóle się dla mnie mocno gryzie). Tak czy tak, utwór nie jest zły, lecz kompletnie nie przemawia do mnie tego typu muzyka oraz tego typu gry. 5/10

     

    Ostatnio wróciłem do Darkest Dungeon i change my mind, ale dla mnie to jest najlepsza i najlepiej wykonana gra w historii. Daję utwór z DLC, który umożliwia nam tzw. endless run, czyli misja na polu młynarza, na którym wylądował meteor, który zakrzywia czas i przestrzeń, wysyłając naszych gierojów w losowe miejsca, gdzie muszą walczyć np. z bossami, których już zabiliśmy bądź z takimi, co jeszcze do nich nie doszliśmy. Zabawa udręka na całe godziny (dosłownie na godziny, bo rekord to chyba 7 godzin trwania takiego endless runa).

    Spoiler

     

     

  5. Szczerze, to czytaj te dosyć mieszane opinie o finale spodziewałem się, że za dobrze to nie będzie, a tu taka miła niespodzianka, finał niezwykle przyjemnie mi się oglądało i był on imo znacznie lepszy niż ten w poprzednim sezonie.

    Oczywiście jedną, dosyć poważną wadą jest antagonista z dupy i w sumie, jestem w stanie się przekonać, że tą małą pipką przez cały czas kierowała zazdrość i żądza zemsty, a sztukę manipulacji doprowadziła ona do perfekcji, ale wciąż... kto to jest u licha? I w sumie, największy problem to jest jej wygląd, bo nie dość, że wzrostem chyba nawet CMC nie przewyższa, to jej różowa skóra i kręcone loczki sprawiają, że to nie wygląda. I można by powiedzieć, że to jest tak specjalnie, że wygląd to nie wszystko, tylko że po tych 8 sezonach tworzenia postaci, które idzie odgadnąć na pierwszy rzut oka, teraz jakoś to nie działa. Poza tym, trzeba przyznać, że ten nasz gówniarz to chyba najmądrzejszy antagonista, jaki był w tym serialu i nie chodzi mi o sam cel, bo tutaj akurat jest najgorzej ze wszystkich złych, ale zmanipulowanie wszystkich, myślenie o 5 kroków do przodku itd., jak na ten serial, to jest to godne podziwu. Jednak znowu jest problem, że nieco dziwnie słysz się tak dobrze rozbudowane zdania, świetną retorykę itp. tak piskliwym, słodkim głosikiem. No kurde nie wiem, co sobie twórcy myśleli, ale jestem w sumie pewnien, że jak na finalny projekt pojrzeli, to: "O... o nie...". A, i Tarta mógł wyglądać nieco lepiej.

    Ale w zasadzie, to nie znalazłem tutaj nic innego, do czego mógłbym się przyczepić. Mane6, choć nie było ich tu dużo, dały 100% z siebie i pokazały się w swojej najlepszej okazałości. Scena, jak żądliły je komary i zaczęło padać, a te i tak sobie jakoś poradziły, byłą świetna. Pomysł wydostania się z Tartaru również nie był tuzinkowi, a przynajmniej nie był dla mnie niczym w stylu niepotrzebnego i nudnego zapychacza finału.

    Tirek wypadł spoko i na początku bałem się, że on się jakoś wydostanie i to on będzie głównym złym (znowu), no ale na szczęście jego rola byłą zupełnie inna, moim zdaniem świetna (scena, w której próbował łapać magie przez kraty była zajebista). Poza tym, co do niego to imo mogli zrobić tak, że on w sumie to tej gówniary w ogóle nie zna i nie ma sam pojęcia, czemu magia znika, ale sama ta mała wiedziała, że on tam siedzi oraz jak działają drzwi do Tartaru. Przy takim scenariuszu jeszcze lepiej wypada ta całkiem ostatnia scena "You wonna be a friend?", no ale cóż, twórcy trochę zje*bali tutaj, moim zdaniem.

    Na kolejny plus zasługuje nasz kochany kanclerz, bo choć to jebany rasista był, to przynajmniej jako antagonista sprawował się dobrze, bo zamiast przez cały sezon robić wszystko, aby Twilight straciłą szkołę, ten po prostu nie rozumiał tego, że inne =/= gorsze czy nawet niebezpieczne. Ogólnie jest on zdecydowanie i niezaprzeczalnie najlepiej napisanym antagonistą w historii tego serialu i jeśli ja, lewak jakich mało, to mówię, to kurde muszę mieć powody do tego. Tak czy tak, wszystkie z nim sceny były świetne np. jak próbował na krześle podskakiwać, aby dosięgnąć kosz na śmieci, albo jak szedł z księżniczkami z całą armią <3. Co do jego przemiany, to propsuję bardzo, chociażby dla samego faktu, że jebać rasizm, ale sam scenariusz perfekcyjnie to tego pasuję. Moment, w którym na chwile się odwraca do mane6young i wchodzi do portalu byłą prześwietna. Owszem, na końcu zrobili z niego już takiego wesołka i dobrą duszę trochę bez powodu, bo mógł nadal zostać suchy i nudny, ale bez rasizmu, no ale cóż... Wciąż uważam to za świetny aspekt tego finału.

    No i nasze mane6Y, czyli postacie, które prawie cały ten sezon musiały ratować przed dziwacznymi zachowaniami swoich pierwowzorów (na szczęście tutaj obie te grupy wypały bardzo dobrze). Tak czy tak, na początku sezonu nieco w nich wątpiłem, ale na zakończenie muszę przyznać, że wypadli oni bardzo solidnie, a finał ten jest na to świetnym dowodem. Nawet nie wiem, jak się mam na ich temat rozpisać, po prostu super się ogląda tą naszą małą brygadę. Nawet jestem w stanie stwierdzić, że ewidętnie pogorszenie starego mane6 było warte otrzymania nowego mane6.

    Co do reszty, to było jeszcze wiele pomniejszych plusów, jak mały udział CMC, SPike który wciąż musiał przypominać Tirekowi, że jest ich tam siedmiu, nie sześciu, armia Equestri w końcu się wykazała, dostawa Pizzy do Tartaru i wieeeeeele innych, śmiesznych bądź ciekawych drobnostek.

     

    Ocena: 9/10

    Oglądało mi się to na prawdę dobrze. Było wiele świetnych pomysłów, postacie wypadły na medal, nie nudziłem się i nie było głupio. Owszem, problem z antagonistą jest i nie da się z tym argumentować, ale mi jakoś koniec końców to nie przeszkadzało i nie mam na co narzekać. Dobra robota, bez dwóch zdań.

    • +1 6
    • Mistrzostwo 1
  6. No ku*wa...

    Wiele odcinków w tym serialu przejawia się tym, że o ile sam pomysł na papierze prezentuje się całkiem dobrze, tak wykonanie ssie. Tutaj było na odwrót (a w zasadzie to nawet nie, bo tutaj wykonanie nawet nie jest średnie), bo już sam pomysł idzie wywalić do kosza. Szczerze uważam, że jest to najmniej potrzebny odcinek tego serialu i nie zrobiłoby ŻADNEJ różnicy sytuacja, gdyby te epizod nigdy nie powstał. A najgorsze jest jeszcze to, że ten nic nie wnoszący odcinek stara się podjąć tą dosyć zastanawiającą od początu istnienia serialu tematykę, czy starzy naszego smoczego nieudacznika.

    A idź pan w cholerę! Jedynie Twilight wyszła tutaj wzorowo i to dzięki niej odckinek ten nie szurał tłustym, spasionym i brudnym od żarcia brzuchem po dnie.

    3/10

    Bo szczerze, sam scenariusz jest tutaj poprowadzony dosyć dobrze, lecz problematyka tego odcinka, a raczej ten durny pomysł, który zawiódł na każdym kroku, sprawia, że nie obejrzę drugi raz tego odcinka chyba nawet za pieniądze.

    • +1 2
×
×
  • Utwórz nowe...