-
Posts
1041 -
Joined
-
Last visited
-
Days Won
33
Content Type
Profiles
Forums
Calendar
Posts posted by Talar
-
-
N szybko:
- Starlight jak zawsze spoko
- Sunburst w sumie też, choć na początku mnie irytował; zawsze muszę się przyzwyczajać do tej postaci, jak się pojawia
- rodzice ok
- te kuce z tła dosyć dziwne, ale raczej też na plus
- zaskoczył mnie sam problem, bo odcinek ten z początku nie różnił się niczym od tych, gdzie problem idzie ogarnąć już od razu, przez co dopiero po pogodzeniu się rodziców między sobą zorientowałem się, o co dokładnie chodzi
- niemniej jednak sam problem wydaje mi się dosyć błahy
- było dosyć śmiesznie, jak np. pokój Starlight czy też "Dlaczego nie zostaliśmy wysłani aby zapobiec wojnie czy coś?" xD
- jednak wciąż, nie porwało mnie to jakoś mocno
Ocenę przybliżę do standardowego 7/10, chyba nikogo to nie urazi.
-
Młody Karol Marks
Film będący czymś w rodzaju łatwo zrozumiałej dla niezaznajomionej z tematem publiczności, luźnej biografii Karola Marska. Jak w tytule, skupia się on na młodszych latach filozofa, kiedy to przeprowadza się do Paryża, poznaje Fryderyka Engelsa i razem starają się działać na rzecz ideologi będącej protoplastą ówczesnego socjalizmu i nowo powstałego anarchizmu, którego zwieńczeniem jest wydaniem "Manifestu partii komunistycznej".
Pod względem ideologicznej, film w prostu sposób tłumaczy podstawowe założenia i poglądy Marksa, tłumacząc czym są takie pojęcia jak: praca, walka klas, burżuazja i proletariat, stosunki produkcji, własność prywatna a własność indywidualna, wyzysk czy kapitalistyczny sposób produkcji. Przedstawienie socjalizmu naukowego wyszło tutaj dosyć dobrze, wiele nienachalnych wypowiedzi bohaterów stanowią słynne cytaty filozofów jak chociażby słynne widmo komunizmu krążące po Europie czy "Proletariusze wszystkich krajów, łączcie się!". Poza tym, w filmie znalazło się wiele postaci historycznych przedstawiających inne ideologie, jak chociażby Pierre Joseph Proudhon, uznawany za twórce anarchizmu. Pod względem przesłania uważam, że film wypada dobrze dla osób nieznających doktryn Marksa, lecz wciąż może tworzyć wiele wątpliwości bądź mylić jego poglądy z np. socjalizmem utopijnym czy anarcho-kolektywizmem.
Pod względem bycia filmem, obraz okazał się zaskakująco dobry. Gra aktorska jest na wysokim poziomie, to samo wszelkie ujęcia oraz muzyka. Spodziewałem się, że pod tym względem może być słabo, a tu takie pozytywne zaskoczenie.
Ocena: 7,5/10
Uważam, że jest to dosyć dobry film, jak na taką tematykę. Nieco ostrożnie, ale polecę go osobom które nie są zaznajomione w tej tematyce, a może chciałby mieć jakiekolwiek zdanie. Ludziom już obeznanym też polecam, choć może być nieco nudno. Przeciwnikom nie polecam, bo jak to zwykle bywa, oglądali by z zatkanymi uszami w przyspieszeniu i na końcu by z zadowoleniem stwierdzili, że chujowe. Ale jeśli się już przeboleją, to może zrozumieją olbrzymie różnice (precyzyjniej powinienem to nazwać absolutnym brakiem podobieństwa) pomiędzy tym, co głosili Marks i Engels a np. takim stalinizmem czy maoizmem.
-
No ciężko mi jest to ocenić, szczerze mówiąc.
W końcu spełniło się jedno z moich oczekiwań odnośnie serialu (no ku*wa w samą porę) czyli Celestia na głównym planie. Jednak jest kilka problemów. Oczekiwałem jakieś ważniejszej roli i dłuższego czasu na ekranie (np. taka Luna odcinku Halloweenowym miała go znacznie więcej), a poza tym, jej występ średnio pasował do mojej wizji tej postaci. Czasem było dobrze, czasem źle. Fanie było na końcu, jak sterowała samym występem, jednak ukazanie jej jako... nawet nie wiem jak nazwać jej zachowanie podczas nauki aktorstwa. Jednak koniec końców, chyba jest lepiej, niż gorzej. Przede wszystkim świetnie było usłyszeć jej kochany głosić tyle razy, na tak wiele sposób
Poza tym, w odcinku było wiele gagów, śmiesznych minek, tekstów itd. Tak szczerze to strasznie mnie męczy, że połowa odcinków wypełniona jest gagami i śmieszkami, a druga połowa jest kompletnie ich pozbawiona. Tak czy tak, gdyby nie wiele drobnych, śmiesznych momentów, odcinek ten byłby o wiele nudniejszy i trudniejszy w oglądaniu.
I bez kłamania powiem, że zachowanie każdej postaci (nawet Twilight) dałbym tutaj na plus. Żadna nie wkurzała, byłą sobą na swój pozytywny sposób, a sama Twi nie była jakoś wkurzająca w sowich pomyłkach i debilnych postępowaniach, jak to zwykle bywa.
Lecz to nie jest wciąż taki odcinek o Celestii, jaki oczekiwałem. Mija 8 sezon, a mamy dopiero pierwszy odcinek o tej postaci i to tak połowicznie się na niej skupiający. I w sumie, samo mane6 przecież nie ma pojęcia, jaka jest Celestia i czego się można po niej spodziewać (tak samo jak fani). Serio najwyższy czas, aby to zmienić. Postać ma potencjał, a dopiero 3 dni temu została wyciągnięta spod dywanu, cała brudna i zakurzona. A gdy się ją gruntowanie wyczyści i wypoleruje, to będziemy mieli istny brylant. Chciałbym, aby ten brylant został wystawiony w gablocie na miękkiej poduszeczce jeszcze w tym sezonie, aby choć ten krótki czas do końca serii można by się nim nacieszyć.
Ale kogo to obchodzi. Podsumowanie odcinka:
+ dużo (czytaj: więcej niż dotychczas) Celestii, jej niebiańskiego głosu, olśniewającej falującej grzywy i pięknego ciałka ze złocistymi kopytkami
+ dużo śmieszków
+ nie było jakiś rażąco głupich zachowań i decyzji głównych postaci
- za mało Celestii, imo
- czasem źle się Celcia zachowywała, nie tak jakbym chciał
- nie do końca tego oczekiwałem
Ocena: nie mam pojęcia, jak to ocenić ale chyba takie 7/10 nikogo nie urazi, prawda?
-
1
-
-
Z tego co widziałem, ten odcinek kreci się wokół obu sióstr, zresztą wnioskując po zapowiedziach, Celestia zostanie ukazany w sposób, który moim zdaniem psuję ta postać, no ale nie wybiegajmy za daleko. Obejrzymy, ocenimy; może jednak mile się zaskoczę.
-
-
Zmień przeglądarkę. Na moim normalnym komputerze też miałem ten problem.
-
1
-
-
Zawsze uważałem, że jeśli ktoś bardziej lubi Lune, to znaczy że z upodobań i charakteru nie jest on dla mnie wartą poznania osobą. I na ogół ta korelacja się sprawdzała xD
Ja wiem, że noc jest wizualnie fajniejsza od dnia itd., ale masowe uwielbienie tej postaci i dopisywanie jej jakiś z dupy cech charakteru (gamer luna LUL) to dla mnie w sumie wciąż zagadka. Dawniej mocno irytowała (pozdrawiam idiotę Lindsa), teraz w sumie mam to gdzieś.
Serial przemielił Lunę, serwując nam odcinki wypchane po brzegi fabrycznie wstrzykniętym hajpem, które były jednymi z debilniejszych, jakie ten serial spłodził, jednocześnie wpychając Celestie pod dywan. To nakręca fandom, który chce więcej super Luny i koło się zapętla.
Serio chciałbym, aby powstał chociaż jeden odcinek poświęcony Celesti, ale żeby nie było to pod fandom robione.
marzenia ściętej głowy
-
konkretnie
Plusy:
- nie nudziłem się
- a wręcz przeciwnie odcinek dobrze się oglądało
- nowe miejscówki spoko że pokazują
- piosenka mi się podobała, nawet bardzo. dawno w serialu nie było takiej, co mi od razu w ucho wpadła
- twilight w końcu miała normalną, przystępna i nie irytującą rolę, bardzo na plus wyszła w tym odcinku
- gryfy były normalne i nie dostały nagle jakiś dziwacznych cech tylko dla zapewnienia fabuły tego jednego odcinka
- ogólnie spodziewałem się jakiegoś konfliktu na tle rasowym pomiędzy lądowcami a wodnikami i to, że dostaliśmy coś innego już jest plusem
Minusy (mało znaczące):
- już któryś raz piosenka pojawia się tak nagle, że to jest aż nieprzyjemne w oglądaniu. serio aż tak bolą te kilka sekund wstępu, a nie dialogPIOSENKAODRAUZ
- kompletne i całkowite nie rozwiązanie problemu tego typka
- w ogóle ten problem to jakieś wypierd nic nie warty był. no bo co, jak nie mogę się zdecydować nad wybraniem kierunku studiów i mieszkam w innym mieście niż Ponyville to też do mnie ktoś z m6 przyjedzie?
- czy ta polana, która tak zachwycała się SB nie mogłaby wyglądać... lepiej? To było tylko jakiś płaskowyż i drzewa, a ze zwierzątek wróbelki i króliczek. Serio nie mogli dać jakiś kolorowych drzew, bujnych kwiatów i wymyślnych ptaków? To miejsce było tak nijakie że ja nie wiem, czym się ona tak zachwycała. kijowo
ocena:7/10
w sumie spoko
-
1
-
-
Będę, ale nie chce się z nikim spotykać bo nie lubię. Choć sam pomysł nie jest zły.
-
SpoilerSpoilerSpoiler
Ta gra to istny diament-
1
-
-
No fajnie się oglądało, nie powiem.
Nie było w sumie żadnych rzeczy, które by mnie wkurzały a szczerze mówiąc potencjał na irytowanie ten odcinek ma ogromny.
RD wyszła spoko, Aj mnie śmieszyła, staruszki nie irytowały ani nic.
Szkoda, że właściciele tego ośrodka czyli Flim i Flam się pojawili ale przynajmniej było widać, że się im powodzi.
7/10, ja szanuję.
-
1
-
-
Pisi
SpoilerKomóreczka blokady:
SpoilerKomóreczka tapeteczka:
Spoiler -
eeeeee
Za humor i śmieszki odcinkowi należy się aplauz bo wiele scen serio mnie rozśmieszyły.
Ale skakanie z miejscem akcji już było pomylone: z Ponyville do Manehatanu, Rarcia jedzie do Canterlotu(bo ten pokaz mody był chyba w Canterlocie, tak?), potem szopy z M do P, z P mane6 do M, z M do C i z C do M ponownie i to wszystko jednego dnia. Poza tym, niektóre momenty stawiały sobie humor wyżej niż logikę, przez co odcinek ten raczej przypominał mi jakiegoś ficka (w sumie dobry fick by z tego był) niż normalny odcinek.
Ale ostatecznie jakoś mi to nie przeszkadzało i oglądało się w sumie spoko.
Takie 7/10, jeśli pozostałe nie-fabularne odcinki mają tak wyglądać to jestem za.
-
1
-
-
WOW wow wooooooooooooow
hmmmmm
byłoooooo
hmmmm
bardzo grubo, bez spoilerów mówiąc
Pierwszy odcinek był dosyć nudnawy, szczerze mówiąc, momenty z Markiem wydawały mi się lepsze niż te ze Star i choć naj główny koleżka śmieszył mnie dosyć mocno w tym odcinku, nie szału wielkiego nie było.
Za to odcinek drugi...
Dużo się działo. Zajebiście dużo. I było to dobre dużo. Bardzo dobre dużo. "Bardzo dobre zajebiście dużo dużo" chyba tak mógłbym opisać ten odcinek, bez wchodzenia w spoilery.
A wchodząc w spoilery:
Spoilernie spodziewałem się, że scena walki Star z Meteorą będzie tak zajebista, a na ogół średnio mi się takie naparzanki podobają. A Eclipsa rozpierdalająca różdżką parasolek (która swoją drogą byłą nieziemsko epicka, jak na magiczny parasol) to kurwa był opad szczęki. I jeszcze ten Glosryk...
Jak to mówią: "mamo, nie sprzątaj! Finał Star vs pozamiatał!"
A i jeszcze dodam, że Tom stał się chyba moją ulubioną postacią teraz, ale to raczej osobista opinia niż ewentualny spoiler.
Czekam na wincyj.
-
2
-
-
eeee no nie wiem...
Znaczy, ja lubię dosyć taką "epicką" muzykę ale zauważyłem, że znacznie mniej przepadam za tymi, z których bije taki optymizm. Wolę raczej takie mroczniejsze nutki, dlatego to tutaj jakoś mi nie podchodzi. Na takie meni główne gry to pasuję jak najbardziej choć w grę nie grałem i za bardzo nie widziałem też, ale jakoś mocno mi do gustu nie przypadło.
Ostatnio odkopałem swoją ukochaną grę, jaką jest pierwsza część Medievil. Gra z najlepszym klimatem w jaką w życiu grałem, nic się w niej nie starzeje. Przyjemność z grania nie minęła mi przez te wszystkie lata, a w tym roku mija 20-lecie jej wydania <3.
Wstawiam najlepszy soundtrack z gry, czyli them walki z każdym bossem (i nie tylko). Polecam sobie również same walki zobaczyć (moja ulubiona to chyba walka z kapitanem 10:10,ratowanie żołnierzy tuż po tym oraz ucieczka z zamku która można zobaczyć tutaj )bo nieziemsko się z nimi ten utwór komponuję. Minęło wiele lat, a ja nadal uważam, że jest to jeden z lepszych soundtracków z gier jakie słyszałem. Szczególnie moment od 01:03 sprawia, że ciary przechodzą po ciele
Spoiler -
heh
Spoiler -
Kilka razy udało mi się wypatrzeć w tych tematach co pisały mniej więcej coś takiego: "No, odcinek spoko 9/10" i tak mniej więcej przez wszystkie odcinki sezonu, te gorsze na 9, "średnie" na 10, nieco lepsze na 11+.
Są to raczej osoby, które wciąż są pod wpływem magi serialu, czyli początkowego stanu bycia bronym, czyli że dosłownie wszystko co ma kuce w sobie jest super dobre a każda sekunda serialu napawa cię energią. Sam pamiętam, jak taki byłem i zapewne wielu z nas (szczególnie, gdy odkryli kuce w młodszym wieku) przechodziła przez coś takiego.
Ale co ja tam wiem.
I żeby nie było offtopu, ktoś to poruszył więc dodam, że Maud może (i tylko może) być chora na autyzm/Aspergera. A raczej nie Maud, bo ta wiele razy podkreślała swoją empatie w stosunku do siostry, a jej chłopak. Mówienie i podkreślanie oczywistych rzeczy, trudność z wyrażaniem własnych uczuć i odczytywaniu uczuć innych, bycie outsiderem czy znajdowanie ukojenia w martwych przedmiotach. Wiem, bo dosyć bliska mi osoba ma niestety autyzm i Aspergera.
I jak już wspominałem, to tyci się tego patyczaka, bo Maud ma dosyć "nienaturalny" charakter z powodu dwóch wykluczających się cech, a ten jej chłopaczyna aż na takiego empatycznego mi nie wygląda.
No ale to tylko luźna bajka dla dzieci, w której twórcy mogą sobie tworzyć postacie jakie tylko chcą i jestem pewien, że nigdy w kanonicznym serialu nie padnie słowo autyzm. Szczególnie, że u kuców chyba nie ma szczepionek
-
1
-
2
-
-
Ogólnie moja przeglądarka wypięła się na Dalimotion i muszę oglądać odcinki na chromie, ale nie umrę z tego powodu.
I mi się wydaję, że moje dociekanie dlaczego opera nie chce odpalić mi odcinka było dużo ciekawsze, niż sam odcinek. Już kompletnie pomijając to, że epizod ten był hiper nudny i zaginał on czasoprzestrzeń, przez co te 22 minuty wlokły się niemiłosiernie, to i tak wszystko inne tutaj nie gra.
Pinkie irytowała praktycznie cały czas i nie licząc dialogów innych postaci (a patrząc na to, że gównie byli to Maud i ten jej chłopak, czyli niezbyt rozmowne osoby) Pinkie nie zamknęła się nawet na 5 sekund. To jest raczej męczące, niż irytujące. Ten odcinek miał chyba najwięcej mówionego tekstu w historii serialu a fakt, że była to nieudolna Pinkie tylko pogarsza sprawę.
SamaMaud; dlaczego oni ją tak forsują? Odkąd się pojawiła, w sezonie dostaje 2-3 odcinki czyli najwięcej z postaci nie będących mane6, a nawet przebija ona taką Lune (Celestia lol), Armora i Cadance czy chyba nawet Spieka. Czy to nie za dużo jak na postać z trzeciego planu? Mamy przecież Diamont Tiare/SIlver Spoon, burmistrzową, Cheerliee, Zecore i te postacie pojawiają się raz na ruski rok, odgrywając epizodyczną rolę z jednym dialogiem, a taka Maud ma całe odcinki NotLikeThis
Chłopak Maud, no był wkurwiający nie powiem. Może i taki miał być, no ale nie oglądało się go przyjemnie.
Poza tym, nic się kupy nie trzymało w tym odcinku. Maud na comedy night, "zabawa w chowanego", pobudka na farmie kamieni, Maud wycięta z kartonu: co to za idiotyzmy i kto to pisał?
Znalazłem jednak kilka bardzo drobnych plusików:
Pozostałe siostry Pie są spoko i w zasadzie nie rozumiem, dlaczego im serial tyle uwagi nie przywiązuje
Nowe intro, ale w zasadzie nie dość, że jest gorsze od tego poprzedniego, to z samym odcinkiem nie ma nic wspólnego
Jakiś tam idzie z tego morał wygrzebać, że niektórzy patrzą na rodzinę i widzą ją inaczej, niż innych ludzi (choć ja na przykład mam na odwrót bo jestem bardziej krytyczny do rodziny niż znajomych :I)
Ocena: 2,5/10
Sama dwója to u mnie najniższa ocena, jaką dałem jakiemuś epizodowi tego serialu i były to największe gnioty wypełnione debilizmami (Spike at your service brrrr i Mare do well czy jako to tam było). Ten odcinek jest raczej strasznie nudny, niż głupi i szczerze, zdaję sobie sprawę że mogło być tu gorzej. Bezmyślnych scen nie było tak dużo, a Pinkie mogła być o wiele bardziej wkurzająca (nie raz była) ale i tak odcinek blisko ociera się o tą moją najniższą granice. Przy tak nieudanym starcie, miejmy nadzieje, że nie będzie tak przez resztę sezonu.
-
Matiego, typka z mojej grupy na studiach.
Najbardziej wieśniacka osoba, jaką znam, wszystkich wkurza, pociąga nosem co 15 sekund aż się budynek trzęsie, ledwo mówi, podaje śledzie, nikt go nie lubi, zżera babole z nosa, wkurza wszystkich do potęgi.
Typ zabija mi całą przyjemność ze studiowania </3
-
Cały czas lubiłem Meteore, ale jak zabiła (raczej go zabiła) tego swojego pomagiera to aż mnie skręciło.
Dobrze Ci się wydaję, bo tego goblina czytał sam Alex Hirsch
Spoiler-
3
-
-
Na wstępie: czy tylko mi dailymotion działa tak beznadziejnie? Pięciosekundowe opóźnienia na samej stronie, a filmiku na kompie w ogóle nie udało mi się odpalić.
Przechodząc do tematu, to nie wiem czego się spodziewałem po samym pomyśle "szkoły przyjaźni". W sumie wiem, czego się spodziewałem: jakiejś logiki i porządku w całym tym pomyśle.
A tu co? Pierwsze minuty pierwszego odcinka to dosłownie strzał w ryj. Postacie jakby dopiero co wróciły z przygód z filmu, widzą powiększoną mapie i co? "weź zróbmy sobie szkołę lol". Załatwianie spraw z tym całym KEKiem (propsy dla tłumacza, cały czas kisłem jak widziałem to tłumaczenie xd) zajęło jakąś minute dwadzieścia, szkołę zbudowano w 40 sekund. Żadna z mane6 w ogóle nie wie co robić, Twilight głupsza i bardziej naiwna niż kiedykolwiek ma to w dupie, a cały pierwszy tydzień/miesiąc nauki przedstawiono w dwuminutowej piosence (swoją drogą, dosyć spoko pioseneczka). Drugi odcinek natomiast jest nieziemsko rozwleczony i nudny.
Nie mam pojęcia dlaczego akurat postanowiono, że ukazanie tego w taki sposób to jest dobry pomysł. IMO o wiele lepiej by było, gdyby pierwszy odcinek to byłoby jakieś sensowne uargumentowanie założenia tej szkoły, obgadanie sprawy z Księżniczką i z tym KEKiem (xd), powstanie szkoły i obmyślenie przez Twilight planu zajęć itd., a drugi odcinek to ukazanie, że rygorystyczne trzymanie się zasad tego typa nie wychodzi w praktyce, mane6 to zmienia, wszyscy się zaprzyjaźniają ale zły typek na inspekcji chce zamknąć szkołę ale dzieciaki się buntują i ostatecznie szkołą zostaje. Owszem, wciąż byłoby to dosyć naciągane i jak z jakiegoś filmu familijnego, ale przynajmniej miało by to jakieś ręce i nogi.
I tak w zasadzie to jest to największa wada tych odcinków, bo sam pomysł szkoły nie jest zły, zostało to jedynie idiotycznie przedstawione. Poza tym, główny zły (nie licząc wyglądu i głosu) jest okropnym debilem i zdecydowanie zasługuje na miano najgorsze niefinałowego, niechcącego zniszczenia świata antybohatera, jakiego ten serial widział. Twilight znowu zachowuję się jak bezmyślna idiotka, która z klapkami na oczach nie widzi żadnego problemu, dopóki problem ten nie zasadzi jej kopa w dupę laczkiem, a jak już będzie po fakcie, to użala się nad sobą, jaka to jest zła i wciera łzy i gile z nosa ziemie/łóżko, a z pomocą jak zwykle przychodzi Starlight, która chyba jako jedyna ma głowę na karku oraz umiejętność łączenia faktów i prognozowania przyszłości dalszej niż 3 minuty w przód. Reszta mane6 zresztą nie jest lepsza, twórcy już dawno temu spłycili je to granic możliwości, gdzie pinkie = ciastka i zabawa, fs = zwierzęta, rd = jestem cool, rarcia = ciuchy, aj = jabłka. To już nawet przestaje być żenujące, a zaczyna po prostu wkurzać.
Czy są jakieś zalety? Na szczęście tak.
Nowe mane6 wydaję się być spoko. Owszem, jest to praktycznie kalka mane6, ale dobra kalka. Ogólnie to chyba te postacie miałby byś najważniejsze w tym rozpoczęciu sezonu i wyszły im całkiem dobrze. Pierwsza piosenka nawet wpadła w ucho a i trochę humoru udało się twórca tu zmieścić. Najbardziej na plus zasługuję scena, w której ten podmieniec naśladował Rarity, szczerze mnie to rozśmieszyło.
Podsumowując, było słabo, bo głupio i nudno. Gdyby twórcy jakoś inaczej i z większym sensem podeszli do tego pomysłu, to byłoby tylko nudno. Albo nawet nie, gdyby zrobili to dobrze. A tak to mamy coś, o czym za bardzo nie mogę dobrego słowa rzecz. 4/10, moim zdaniem bardzo słabo.
-
Kreatywność, wykonanie itd. jak najbardziej na plus i w ogóle zajebista robota, ale w życiu miałem tyle nieprzyjemności z paletami, że nie mógłbym przy tym biurku siedzieć xD
-
1
-
-
@Triste Cordis Całę szczęście, jak napisałeś, ten typ planuję odejść więc jakoś to wytrzymasz. Na pokrzepienie powiem Ci tak, że mój kumpel zatrudnił się w drukarni, bo chciał dorobić. Jego praca polegała na noszeniu cholernie ciężkich szpulek z materiałem oraz dolewanie farb do maszyny, która psuła się co dwie godziny i wytryskiwała z niej farba, którą musiał ścierać z podłogi szmatą. Wszystko to pod okiem "starszego drukarza", który cały czas mu mówił, że jest debilem i że do niczego się nie nadaję. Praca 6 dni w tygodniu, farba przeżarła mu ciuchy, cały czas chciało mu się rzygać i w ogóle jak myślał o tym, że ma tam jutro iść ( po powrocie nic nie robił tylko spał) to miał ochotę się zastrzelić.
Zawsze, jak ja albo ktoś obok mnie narzeka na swoją robotę (broń boże nie mówię, że Twoje uwagi do tego typa są wydumane oraz że cała ta sytuacja jest błaha) to mam przykład tego kumpla z tyłu głowy, który przeszedł przez najprawdziwsze tortury (jak mu odmówili przeniesienia to rzucił tą robotę i mówił, że to była najlepsza decyzja jego życia).
Ja natomiast ostatnio przeszedłem przez mocno poronioną sytuacje. Przedwczoraj późnym wieczorem zaczęło mnie boleć ucho. Stwierdziłem: znowu cholerne zapalenie, jutro jadę do lekarza. Zaspałem więc nie udało mi się rano zamówić wizyty (7:30 około trzeba dzwonić). Pojechałem i tak recepcjonistka mnie zjebała że nie zadzwoniłem i każde czekać, aż się miejsce zwolni, chociaż mówię jej, że mnie boli. Siedzę w tej poczekalni, gadam z jakąś młodą babką co też bez numerka jest. Po godzinie ucho zaczyna mnie tak boleć, że ledwo jestem w stanie myśleć. Babka sugeruję, abym wszedł bez kolejki. Jakiś facet mnie wpuścił przed siebie, ale lekarz mówi, że nie ma numerka to nie obsłuży mnie, a jak mnie boli to obok jest pielęgniarka. Wchodzę tam, mówię że boli a babka że ma pacjenta i mam spadać. Wracam na korytarz, mówię co i jak (reszta oczekujących pacjentów zdaję się przejęła moim stanem xd) i ta pani bez biletu sugeruje, żebym sobie poszedł i wydrukował bilet jako priorytet, bo kiedyś tam miała problem z kręgosłupem i ledwo chodziła, kazali jej czekać i bez niczyjej zgody wydrukowała sobie priorytet i wlazła pierwsza. Stwierdzam, chuj co mi szkodzi więc idę wydrukować lecz zatrzymuję mnie recepcjonistka, która zachowywała się tak jakbym bombę tam podkładał. Wysłała mnie znowu do pielęgniarki, ta mówi, że bez zgody lekarza nie może podać nic przeciwbólowego i muszę czekać aż mnie lekarz przyjmie.
A teraz najlepsze: wracam wkurwiony i obolały na korytarz i babka z recepcji chce, abym zapoznał się z instrukcją do biletów typu priorytet, bo to jest święta świętość i złamanie tego regulaminy skutkuje chyba klątwą. Korzystać z tego mogą jedynie zastępujące osoby:
- kobiety z zaawansowanej ciąży i niemowlaki do 3 miesiąca życia (w sumie logiczne)
- osoby z ciężkim zagrożeniem życia (dosyć oczywiste, ale...)
- honorowi dawcy krwi (NO BEZ JAJ)
- BYLI LUB CZYNNI ŻOŁNIERZE - NO CHYBA ICH TAM POSRAŁO, PRIORYTET POWINIEN BYĆ OD JAKIEŚ SKALI PROBLEMU A NIE OD JAKIEŚ ZASRANEJ RANGI!!!.
Jak to zobaczyłem to się mało nie przewróciłem. Doczołgałem się na swoje miejsce, miła pani poczęstowała mnie tabletką przeciwbólową która nie pomogła. Ostatecznie to ona właśnie dostała numerek od recepcjonistki pierwsza, BO PRZYSZŁA WCZEŚNIEJ ODE MNIE, a mnie wpuszczono prawie na samym końcu. Spędziłem w tej jebanej poczekalni dwie i pół godziny aby wyjść z receptą na leki za 70 PLNów po 8 minutach. Wlał mi tam niby jakiś płyn do ucha który pomógł, ale jak wróciłem do chaty to znowu myślałem, że wykituję. Całą noc nie mogłem zasnąć i wciąż boli mnie pół twarzy.
Dawno nie miałem tak kuriozalnej sytuacji, a tej cały priorytetowy bilet to już kompletna kpina z ludzi. Nie wiem, co ta stuknięta recepcjonistka chciała mi udowodnić, ale gdyby mi tego nie pokazywała, to zaoszczędziła by mi mnóstwo i najpewniej nie pisałbym tu tego.
-
1
-
-
Dzisiejszy odcinek (ten enigmatyczny Marco Jr.) był tak... To trzeba samemu obejrzeć, bo nie umiem tego słowami określić.
oczywiście na plus
Odcinek 9: Non-Compete Clause
in Sezon VIII
Posted · Edited by Talar
Idealne słowo w pigułce opisujące ten odcinek: żenujący.
Już od samego początku konflikt RD vs AJ jest gargantuicznie idiotyczny. Postacie główne rodem z pierwszych odcinków sezonu 1, jakby się dopiero wczoraj poznały. Oglądanie tego było nieprzyjemne oraz nudne i jedynie nasze pierwszaczki jakoś ratowały i tak tonący w błocie odcinek. Poza tym, za każdym razem jak widzę tą szkołę to aż mnie boli głowa od tego, jak bardzo to jest nieudolnie i nie przemyślanie zrobione, no ale to i tak jest najmniejsza wada tego odcinka.
4/10, bo było nudno i głupio, ale czasem bywało w tym serialu gorzej. Niektóre odcinki obrażały intelekt widza znacznie bardziej, niż ten, a i tak nielicznie dialogi naszych głodnych wiedzy o przyjaźni studentów sprawiały, że epizod ten chociaż wynurzał głowę ze studzienki, do której wpadł.