Skocz do zawartości

Talar

Brony
  • Zawartość

    1041
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    33

Posty napisane przez Talar

  1. Podczas oglądania czułem się, jakby twórcy wpadli na jeden pomysł i za wszelką cenę postanowili go zrealizować, nie naruszając samego projektu. Bo ilość dziwacznych pomysłów, niedomówień i dziur w fabule jest ponadprzeciętnie dużo.

    M6, zmuszone nagłym wyjazdem, zamiast tymczasowo zamknąć szkołę postanawia powierzyć wszystko jednej osobie, chociaż widać że w wiosce ewidentnie brakuje fachowych rąk (kopyt?) jeśli chodzi o przyjaźń i praktycznie nikt nie może naszych bohaterek zastąpić w tych tematach.

    Discord czyni rozpierdol na lewo i prawo? "Uch, pewnie się uwziął, drapichrust jeden! Zaraz mu przyfasolę takim tekstem, że się pod łóżko schowa!"

    Starlight ze złości obróciła w pył Discorda i sporą połać terenu poza szkołą wliczając w to boisko szkolne? Uczniowie zapominają o tym po 10 sekundach, Starlight ma wywalone, że przemieliła Discorda na podwawelkską, a ten wraca do zamku jako duch...

    A na koniec to Discord "jakoś" zaczarował super potężny, posiadający własną wolę przedmiot jakim jest ten mapo-stolik, aby wezwał całe m6 do jakiegoś miejsca, gdzie jak pies zdechnie to obroża jeszcze 2 dni szczeka. I że niby co, jak tam dotarły to znalazły tabliczkę "ITS A PRANK BRO" ~ Discord, że po powrocie były kompletnie pewne, kto je wrobił? A np. co by było, gdyby ten stół wezwał normalnie całe m6, czy nawet m7. Nikt o tym nie pomyślał?

     

    Ale najgorszy to był sam motyw Discorda, bo to że sam wkurzał przez cały odcinek to jeszcze nic. Nasz Draqonicus wywrócił szkołę do góry nogami, terroryzował uczniów i prał im mózgi, narażał wielu na utratę zdrowia, trwałe kalectwo czy nawet śmierć tylko po to, bo ktoś nie raczył go zaprosić na otwarcie szkoły i w sumie nikt z m6 nie przedstawił go w temacie uczelni przyjaźni! No ja pier*ole, to jest najgłupszy argument jaki w tym serialu padł. "Oj, przepraszam Cię Byczek Pazerny (sorry że akurat Ty, ale dzięki częstemu ocenianiu moich postów jakoś mi się nasunąłeś xd), ale nie możemy zostać dobrymi kumplami, bo nie zaprosiłem Cię na otwarcie mojego sklepu z gumkami do kastracji zwierząt i nigdy nie namawiałem Cię na jakieś zwiedzanie mojego zakładu. Teraz na luzie, jako zadość uczynienie, możesz rozwalić całą moją firmę, bo ja na koniec i tak Cię przeproszę bo to wszystko moja wina!".

    Na serio twórcy sobie tyle kłód rzucili pod nogi, że dla mnie to jest niepojęte, że ktokolwiek za to odpowiedzialny spojrzał na finalny projekt i stwierdził "miodzio git-malina". Mogli przecież zrobić, że wezwanie było prawdziwe, a gotowe na to m6 przekazały wszystko nieco zmieszanej Starlight, na którą uwziął się Discord bo nie chce od niego rady ani pomocy. Czy o takie trudne?

     

    Tak czy tak, z braku laku (czyli czegoś do oglądania), odcinek nie był wcale najgorszy, jeśli chodzi o samą oglądanie. Parę gagów było nawet zabawnych (parodia tej sceny była wręcz genialna) i znacznie bardziej chyba wolę odcinki nielogiczne i głupie, ale w miarę żwawe, niż te nudne i bezpłciowe. Dam 5/10.

    • +1 3
  2. Tylko herbata i zawsze bez cukru. Kiedyś piłem tylko bawarkę (herbata z mlekiem), ale jakoś przestałem. Jak tylko mam okazję, to  biorę jakieś najbardziej "egzotyczne", jakie są typu cynamonowa z wanilią <3

    • Lubię to! 1
  3. No nie wiem, dziwny odcinek mocno.

     

    Bo na jednej szali mamy duże przesadzenie samej sytuacji, że Pinkie wpada w depresje i chce się zabić na najmniejsze słowa krytyki od najbliższych. Poza tym kompletna liniowość odcinka: Pinkie rozrabia, przeszkadza to wszystkim z mane6 poza Twilight, do której wszystkie rozżalone na Pinkie przyjaciółki przybiegają ze skargą, wpadają na niemądry pomysł i krzyczą "YEAH!!!" na koniec, pomysł nie wypada więc Pinkie rozrabia i tak w kółko. Na dodatek dosyć trudny morał czyli co zrobić, gdy bardzo coś lubimy a kompletnie nam to nie wychodzi został tak tutaj olany, że to jest wręcz szkodliwe niż pożyteczne dla potencjalnych dzieciaków.

     

    No ale z drugiej strony, to chyba jedyny odcinek (a przynajmniej jedyny, jaki pamiętam), który miał w sobie dosyć żartów, ale nie był to żarty sytuacyjne czy jakieś komiczne sytuacje, lecz zwykłe kawały rodem z sitcomu. Bo szczerze mówiąc, wiele było takich odcinków które dało się sprasować do jakiś 7 minut, ale były rozwleczone jak cholera. I ten jest taki sam, tylko że ma w sobie jakieś żarto zapychacze. Jednak żeby nie było za dobrze, ten epizod to pod względem humoru nie umywa się do wielu innych, po prostu sama forma tych żartów wydaję niecodzienna jak na ten serial ("niecotygodniowa" he he).

     

    Tak czy tak dam: 6/10

    Bo nudziłem się i dałbym w sumie niżej, gdyby nie te żarty, które były dla mnie zaskoczeniem.

    • +1 3
  4. Zabawne jest to, ze wyciąłeś sobie z całego tego mojego wywodu tylko kilka krótkich zdań i odniosłeś się do nich w kompletnie nic nie zmieniający sposób xD

    Jak już mam z kimś gadać, co zdecydowanie bardziej wolę tego z avkiem Starlight (sry za niepodawanie imienia, ale nick masz dosyć niewygodny), bo on chociaż dyskutuje fair i z rozsądkiem.

    Odpowiem jedynie na ostatni zarzut: nigdy nie powiedziałem, że PRL, ZSRR czy cokolwiek tam było czymś dobrym. Jak już pisałem, rewolucja zjada własne dzieci, dlatego koniec końców z tego wszystkiego nie wynikło nic dobrego (choć na koniec dnia nie uważam, aby PRL czy nawet ZSRR było tak przerażającym miejscem, jak niektórzy je opisują).

  5. 3 godziny temu, ConQrM napisał:

    Więc... uh... nie wiem jak ci to powiedzieć, ale właśnie darmowe wszystko dla wszystkich to socjalizm co idzie w stronę komuny. Co do chciwości, to nie wina kapitalizmu, a samego człowieka. Jednak wbrew temu co ci się wydaje, jeśli jest drwal co ścina drzewo w Oregonie, być może robi to ze chciwości. Żąda za nie 100 zł. Skoro jest chciwy, czemu nie zażąda go za 200 zł, albo za 1000zł? Bo znajdzie się ktoś kto zetnie je za 105 zł, a on zbankrutuje. Co więcej, nawet jeśli ten drwal jest największym egoistą tego świata, to to drzewo zostało ścięte, by uczeń w Warszawie, mógł kupić sobie ołówek. Gdyż na prawdziwie wolnym rynku zysk można osiągnąć jedynie wtedy, gdy spełnia się potrzeby innych. Walka klas to bujda - przecież robotnika nikt nie zmuszał, a z czasem realne płace rosły. Obecnie nie ma kapitalizmu ale dyktatura korporacji. Nie jestem anarchistą, uważam, że powinno istnieć państwo minimum z może 6 ministerstwami, ale nic więcej. I tak bardzo bym chciał "Brak żadnych świadczeń socjalnych, darmowego szkolnictwa czy służby zdrowia, żadnych regulacji np. praw pracowników, emerytur i rent z zamian za brak podatków". Jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć, że urzędas spełnia nasze potrzeby gorzej i drożej niż my sami, to polecam przeczytać "Ekonomię w jednej lekcji" Hazzlita. Ale właśnie dzięki temu, że poprzednie pokolenia dały się wyzyskać, my już nie będziemy musieli, gdyż zostawili nam duży spadek.

    Co do multikulti patrz punkt 5.

    Jest mi przykro, że nie należysz do tych 15% ludzi którzy potrafią myśleć logicznie, ale nie przejmuj się. Nie trzeba się na tym znać by osiągać w życiu sukcesy, a prawa ryku działają czy się w nie wierzy czy nie

     

    Nie wiem, co ma oznaczać "darmowe wszystko dla wszystkich". W założeniach socjalizmu każdy człowiek powinien mieć równy start, aby następnie móc wykonywać najważniejszy obowiązek ludzkości, czyli pracować. Nikt nie mówi o dawaniu tyle, abyś nie musiał nic robić, a jak ktoś mówi, to znaczy że kompletnie nie rozumie socjalizmu. Przeciwnie jest w kapitalizmie, gdzie np. rodzeństwo bogaczy, które przez swoje ustawione życie nie musi się podejmować żadnej pracy.

    W ogóle w jakim ty świecie zaczarowanym żyjesz? Drwal ma ściąć drzewo i je normalnie sprzedać? Czasy kolonializmu, gdzie w wiosce potrzebny był drwa który ścinał dla osady drzewa się dawno skończył. Teraz drwa nie pracuje dla siebie, ale dla jakieś firmy. Ceny reguluje sobie właściciel tak, aby wygryźć innych z rynku, bo późny kapitalizm prędzej czy później prowadzić do monopolu. A nawet jeśli nie dojdzie do monopolu, to i tak dla burżuazji liczy się zysk, a właściwie wyzysk, czyli sprzedasz przy jak najwyższej cenie. Co z tego, że np.tablet kosztuje w wyprodukowaniu 3 zł, skoro sprzedaje się go za wiele więcej, aby osiągnąć wyzysk. A to i tak jest nic, bo prawdziwy wyzysk (i na tym tacy ekonomiczni spece jak Ty się nigdy nie interesują) jest płaca pracowników. Tych drwali, skoro już zacząłeś ten temat; bo właściciel nie dość, że manipuluje cenami sprzedaży, aby osiągnąć wyzysk, to jeszcze większy wyzysk daje mu gówniane opłacanie pracowników. Bo ZAWSZE, gdy firma się rozrasta, ciężko pracujący pracownicy zarabiają praktycznie tyle samo (czyli mało), podczas gdy właściciel się bogaci. I w świecie kapitalizmu to właśnie TY (czyli każdy z nas) jest albo będzie tym wyzyskiwanym pracownikiem. No bo właściciel mógłby płacić pracownikiem więcej, no ale po co, skoro nie ma sam z tego żadnej korzyści a jedynie straty. Chciwość i wyzysk te słowa są kluczowe dla kapitalizmu.

     

    "Walka klas to bujda - przecież robotnika nikt nie zmuszał, a z czasem realne płace rosły."

     

    Po pierwsze, najwyraźniej nie wiesz, co oznacza pojecie walki klas. W skrócie: mamy dwie klasy: proletariat i burżuazja. Czym się równią: proletariat osiąga na tyle małe dochody, że nie jest w stanie ich dalej inwestować i musi je wydawać na to, aby przeżyć. Burżuazja posiada na tyle duży kapitał, aby móc rozwijać się ekonomicznie. Pomiędzy nimi dochodzi do konfliktu w postaci strajków itd. dzięki czemu dochodzi do pewnych ustępstw na rzecz proletariatu, jak np. służba zdrowia, wolny weekend, zakaz pracy dzieci, wolność do strajków itd. Walka klas trwa i trwać będzie, dopóki różnice pomiędzy klasą burżuazyjną a proletariatem nie zmniejszą się do minimum.

    Po drugie: robotnika nikt nie zmusza do pracy? Kolego, to jest gadanie w stylu "albo cię wyzyskuje jak cholera, albo spadaj umierać na ulicy". Jeśli kiedykolwiek Twoi rodzice albo w ogóle ktokolwiek będzie narzekał na prace, to mu powiedz, że go nikt nie zmusza do pracy.

    Po trzecie "z czasem realne płace rosły". No wyobraź sobie, że to nie trwało 2 tygodnie. Poza tym, nawet jeśli płace rosły, to o warunki pracy proletariat musiał walczyć dosyć długo. Dajmy na to, że walka klas realnie rozpoczęła się pół wieku po rewolucji przemysłowej, czyli gdzieś druga połowa XVIII wieku. Walka klas trwa do dziś, więc jakiekolwiek zmiany nie zajdą podczas tygodniowego urlopu u cioci. Ludzie w tamtych czasach praca to było być albo nie być. A to "być" nie było ani trochę kolorowe.

     

    "I tak bardzo bym chciał "Brak żadnych świadczeń socjalnych, darmowego szkolnictwa czy służby zdrowia, żadnych regulacji np. praw pracowników, emerytur i rent z zamian za brak podatków". Jeśli nie jesteś w stanie zrozumieć, że urzędas spełnia nasze potrzeby gorzej i drożej niż my sami, to polecam przeczytać "Ekonomię w jednej lekcji" Hazzlita." W takim razie powiedz mi jedno, jak Ty i Twoja rodzina (rodzice, rodzeństwo, dziadkowie itd.) byście żyli, gdyby nagle trzeba było płacić na szkołę, lekarza, nie byłoby rent itd. Bo uwierz mi, pensja twojej rodziny znacząco by nie wzrosła, a może byłoby wręcz przeciwnie."

     

    (chyba najważniejszy akapit, więc oznaczę go grubymi literami)

    Często zaznaczasz, że wiedzę na swoje tematy czerpiesz z książek itd. Ogólnie to dobrze,że chociażby chce Ci się czytać to wszystko, ale tutaj leży sedno całej sprawy. Po pierwsze, te książki na ogół są dosyć stare, ale to w sumie nieważne. Ważne jest to, że to jest teoria. Bo logika, że sprzedajesz rzeczy po cenach i w jakości, aby ktoś je kupił, więc samemu to wkładasz pieniądze, ale robisz to dobrze wiec się bogacisz, zarabiasz więcej więc wynajmujesz więcej ludzi aż masz dobrze prosperującą firmę itd." jest... logiczne. I to bardzo logicznie. Na papierze brzmi to świetnie. Ale świat to nie jest prosty j4, bo te wszystkie piękne teorie itd. pomijają wiele, na prawdę wiele ważnych czynników. Chociażby płaca pracwników, która NIGDY nie jest uwzględniana w tym wszystkim. Ogólnie wszystkie te teorie skupiają się na zarabianiu pieniędzy i jak zrobić, aby zarabiać ich coraz więcej, co już na wstępie powinno je odrzucać, bo to jedynie rodzi chciwość i wyzysk. Te teorie zakładają zdrową rywalizacje która nigdy nie zachodzi, bo wielkie firmy zrobią wszystko, aby większyć swoje zyski kosztem konkurencji. Ludzie za tym wszystkim stojący po prosut nie wiedzieli, jak wygląda życie. Byli najpewniej uczonymi, ale to nie uczeni budują świat, to nie uczeni budują mosty, ścinaja drzewa, wydobywają węgiel itd. I już kompletnie pomijam to, że według nich zysk to prorytet nr 1. który powinien być przekładany ponad np. dobro środowiska, ale ludzie, którzy na ogół wygłaszają takie opinie na ogól nie mają pojęcia, jak wygląda życie i jak wygląda prac (dlatego tak dużo osób wyrasta z tego wszystkiego). Najlepiej zdać sobie z tego sprawę wcześnie w jakieś dyskusji, niż gdy pracodawca wywali cie z roboty, bo stwierdził że wynajmuje w zakłądzie za dużo osób i mu się to nie opłaca.

     

    "Jeśli ludzkość wyeliminowałaby biedę wymarła by. Poczytaj sobie o eksperymencie Calhouna."

    No eksperymetn fajny, szkoda tylko, że to edna byly muszy, a nie ludzie. Jak już mówiłem, socjalizm polega na daniu ludziom równego startu do podjęcia pracy, warunki tego ekserymentu raczej przypominają mi kompletnie zamkniete społeczeństwo bez żadnych organów kontroli typu państwo, gdzie nie istenije praca bo chociażby automatyka i robotyzacja osiągneła swój szczyt.

     

    "Co do tego, to tak, ludzie mogliby zaspokoić potrzeby żywieniowe świata. Pytanie tylko, czy utworzymy komunistyczny rząd światowy, czy wprowadzimy wolne rynki? Moim zdaniem lepszą opcją jest rynek, gdyż widząc, że w niektórych rejonach jest głód, byliby gotowi zainwestować w dowóz żywności, zachęceni dużymi zyskami. Z czasem pojawiłaby się konkurencja i znacząca część świata byłaby w stanie sobie żarcie kupić. Jeśli uważasz, że rząd światowy byłby w stanie zapewnić żywność przez to, że zabierze tym bogatym, to znowu odsyłam do Hazzlita. Włąśnie z powodu tych regulacji im się nie opłaca, bo jak dowalisz akcyzę z kosmosu, to zysk staje się mniejszy, a inwestycja bardziej ryzykowna i nieopłacalna. A potem to jeszcze dochodowe i vat-y to już w ogóle."

     

    Czym ci ludzie mieliby płacić za tą żywność niby? O czym Ty gadasz, człowieku? Czy Ty w ogóle wiesz, czym jest bieda? Bo jak wygląda to nawet nie pytam. Ludzie głodują i nie mają domów nie dlatego, że tak im się podoba, tylko bo nie mają pieniędzy. Więc co to za pieprzenie, że głodni sobie kupią jedzenie?

     

    "Właśnie, te wszystkie złe rzeczy nie wynikają z kapitalizmu, lecz z korporacjonizmu (czyt. nowoczesny socjal na sterydach). Przez ingerencje rządowe kapitał jest źle lokowany, więc marnowany. Pracy nie ma, bo prawo pracy ogranicza możliwości zatrudnienia. Dziadków nie siać na leki bo są olbrzymie podatki i kartele korporacji farmaceutycznych, które istnieją tylko dzięki państwowym ingerencjom. Znowu polecam zajrzeć do Hazzlita."

     

    Tu nawet nie wiem od czego zacząć. Bo co to znaczy, że prawo pracy ogranicza możliwość zatrudnienia. Może jak przestaniesz rzucać takimi ogólnikami to będę w stanie na to odpowiedzieć, bo teraz nie rozumiem nic z tego i nie widzę żadnej korelacji między tym. Co najwyżej mogę Cię ostrzec, że za bardzo nie ma czegoś takiego jak korporacjonizm, gdyż to jest ten Twój ukochany kapitalizm nawet nie w swojej najlepszej formie.

     

    "W USA jest obecnie mniej kapitalizmu niż w Chinach (które jak wspomniałem nie są idealne). Jeśli uważasz, że USA to ostoja kapitalizmu i wolności, to współczuję.

    -Opieka zdrowotna jest droga z powodu m. in. ObamaCare oraz mnóstwa regulacji prawnych. Na Kubie najwyraźniej nie ma tylu regulacji dlatego jest tak taniej."

    -Co do strzelanin, badania wykazują, że broń nie ma wpływu na ilość przestępstw. Należy też zaznaczyć że do strzelanin dolicza się także przypadki gdzie nikt nie zginął, przez co mamy fałszywy obraz sytuacji.

    -Co do narkotyków, jeśli ktoś chce ćpać, to nawet największe akcyzy nie będą w stanie tego zatrzymać. Uważam, że nie można odbierać nam wszystkim wolności, bo jakieś jednostki są nieodpowiedzialne. Musimy mieć możliwość nauki na błędach - swoich i cudzych.

    -Co do żywności ekologicznej, to nie wiem co napisać. Nie znam się na temacie, to lepiej nie będę wchodził w ultrakrepidarianizm.

    -Co do idiotyzmów prawnych się zgadzam

    -Ameryka właśnie bardzo źle robi obalając dyktatorów oraz przywłaszczając sobie ropę, bardzo źle - zgadzamy się po raz 2-gi

    -Powinno być w każdym kraju prawo do obrony koniecznej. Jeśli ktoś narusza moją własność (w tym posesję), w ostateczności można go nawet zabić. Jeśli jednak w wyniku postępowania wykaże się, że dokonano zabójstwa bezpodstawnie, powinno ponosić się za czyny odpowiedzialność i dokonać na kimś takim wyroku śmierci. Ale to dyskusja na inny temat."

     

    USA to typowe państwo późnego kapitalizmu, a te wszystkie cechy, które wymieniłem, o tym świadczą. A wolność z kapitalizmem ma bardzo mało wspólnego.

    Mówisz o ObamaCare, a ja przytaczałem okres Busha, gdzie z służbą zdrowia było o wiele gorzej. A tak właściwie, to co to są te  Twoje "regulacje prawne", bo widzę że to takie określenie które lubisz stosować. Bo wiesz, one mogą działać również w drugą stronę, tylko że wtedy nie przynosiłby by zysku pewnym wpływowym osobą.

    Dostęp do broni w różnych krajach ma różne skutki. Ogólnie uważam, sam dostęp do broni sam w sobie jest kompletnie nie potrzebny, bo to tylko złudne dawanie ludziom poczucia wolności; wolności której wcale nie mają (USA oczywiście)

    Państwo powinno dbać o obywateli, a nie mówić im, że jak się ktoś zaćpa to nie jego wina. Poza tym, ludzie handlują prochami nie dla tego, że to fajne, tylko szukają pieniędzy.

    Spoko, że pomimo tej dyskusji jesteś w stanie mi powiedzieć, że się ze mną w czymś zgadzasz. Szanuję bardzo.

    Co do ostatniego myślnika, to tyko powiem swoje, iż nigdy praktycznie nie ma sytuacji, w której wymagane jest zabicie napastnika. Obrona własna, to tak, nawet w sytuacji, że ktoś w obronie postrzelił kogoś, ale zabijanie nigdy nie jest konieczne.

     

    To co ja przedstawiam to nie rewolucja. Rewolucje są krwawe i na ulicach. Ja uważam że trzeba dokonać kontrrewolucji, która zachodzi w umysłach inteligentnych ludzi. Nie ma też co obecnego świata naprawiać krok po kroku. Jeśli dziś robimy reformę i ona się nie powodzi, to zamiast jak w normalnym państwie reformę wycofać, staramy się ją łatać innymi reformami i tak w kółko. nie ma co liczyć, że komuś uda się naprawić świat, bez naprawy systemu.

     

    To, o czym pisałem, nie było skierowane do Ciebie. Ogólnie całe te moje dwa ostatnie akapity nie były odpowiedzią na nic, lecz tylko moimi przemyśleniami.

    Ogólnie (podobno), jeśli chodzi o poglądy, o jestem pół socjał (komuch), pól anarchol. Jednak ja sam zawsze uznawałem się za to pierwsze, bo anarchiści wierzą w rewolucje, a ja rewolucji nie uznaję.

    Ty natomiast wierzysz w system polegający na sile pieniądza. Ludzie ujarzmili świat, ale to pieniądze ujarzmiły ludzi, co jest dla mnie dosyć wstrętne, jak i smutne.

    Ale tak jest na ogół, to młodzi ludzie tak mają. Za młodu ich poglądy są dosyć "skrajne" (jezu, jak ja nie lubię tego słowa), ci odrobinę bogatsi, "inteligenci" i ci raczej konserwatywni mają poglądy raczej jak Ty, natomiast ci z biedniejszych rodzin, którzy podjęli prace wcześnie itd. to raczej moje strony, chociaż w zasadzie to tu nie ma żadnej logiki. Tak czy tak, nasze poglądy przeminą, bo życie da nam w kość. To smutne, ale prawdziwe, ale te nasze poglądy będziemy wspominać z uśmiechem na twarzy i drobnych zażenowaniem. Bo to właśnie kapitalizm da nam w kość ;)

    • +1 2
    • Nie lubię 1
  6. 15 godzin temu, ConQrM napisał:

    Jako obrońca wolego rynku, nie zgodzę się z tą opinią. Ten komentarz przedstawia jak fałszywie niektórzy ludzie widzą świat. Jeśli ktoś ma złudzenia, że teraz jest kapitalizm to się głęboko myli. Teraz mamy socjal, który idzie w stronę komuny, (którą rzekomo obalono w 1989). Gdyby panował zwykły zdrowo zdroworozsądkowy kapitalizm, to nikt nie wygłupiałby się w feminazizm, multikulti i inne tam głupoty.

    Zabawne jest, jak postrzegasz ten świat. Jeśli dla Ciebie płacenie podatków, dzięki czemu masz jako tako darmową służbę zdrowia czy szkolnictwo jest dla Ciebie socjalizmem zmierzającym w komunizm,  to na prawdę strach pomyśleć czym jest dla Ciebie prawdziwy kapitalizm. Bo coś takiego jak "zdroworozsądkowy kapitalizm" kompletnie nie istnieje iż system ten opiera się gromadzeniu kapitału. Rządzi pieniądz, który manipulują chyba najgorszą cechą ludzką: chciwością. Występowanie czegoś takiego jak świadczeń socjalnych, darmowego szkolnictwa, służby zdrowia, sanepidu, BHP, odszkodowań itd. jest przykładem w długotrwałej walki klas, czyli rywalizacji pomiędzy klasą pracująca, a burżuazją, a więc to tyko dowód, że kapitalizm jest globalny już od dawna. Tak szczerze, to nie mam pojęcia, jak wyglądałoby ta Twoja wizja anarcho-kapitalistycznego, szczęśliwego świata. Brak żadnych świadczeń socjalnych, darmowego szkolnictwa czy służby zdrowia, żadnych regulacji np. praw pracowników, emerytur i rent z zamian za brak podatków? No brzmi zajebiście, aż mi się przypominają czasy dzieci pracujące w kopalni, 12h czas pracy, biedę, brud i wyzysk. Korwinistan pełną gębą.

    Dlaczego w kapitalizmie nie byłoby multikulti? Granice byłyby zamknięte czy co? xd

    Reszta Twojej wypowiedzi jest tak kuriozalnie głupia i nie ima się ona niczego, że jedyną opcją ocenienia jej jest danie ci tego czerwonego guziczka, bo ja serio nie mam pojęcia, co to ma dokładniej oznaczać. Chyba tylko twój mizoginizm i rzucanie pustych frazesów bez jakiegokolwiek sensu.

     

     

    A co ja myślę o smutach tego świata?

    Ludzkość już dawno osiągnęła stan, który mógłby całkowicie wyeliminować biedę. Gruba najbogatszych ludzi świata ma taki majątek, który w zupełności zaspokoiłby potrzeby żywieniowe WSZYSTKICH ludzi na świecie + odpowiedni dach nad głową, a oni wciąż pozostaliby super bogaci. No ale co z tego, skoro im się to nie opłaca. No bo po co naprawiać świat, skoro nie ma się z tego żadnego zysku? Zysk, a właściwie wyzysk w dzisiejszych świecie to chore dążenie do zaspokojenia swoich materialnych potrzeb, które spełnić mogą pieniądze. Kiedyś ojciec powiedział mi coś takiego i zapamiętam to do końca życia: "Totalitaryzm panuję na świecie już od dawna, bo ludźmi rządzą pieniądze." Takie rzeczy jak globalne wyrzucanie jedzenia, konflikty na bliskich wschodzie, rosnący na potęgę rasizm i ksenofobia, trudność ze znalezieniem pracy, "ciężkie życie studenta", stare babcie i dziadkowie których nie stać na leki itd. to przejawy społeczeństwa żyjącego pod wpływem konsumpcjonizmu, który wynika z kapitalizmu, wyzysku i dominacji pieniądza. Świetnym na to przykładem są stany zjednoczone, czyli najgorszy kraj świata, gdzie np. za Busha ludzie zdychali na ulicach i panowała bieda okropna. Przecież te problemy takich ludzie jak strasznie droga służba zdrowia, gdzie ludzie na jakieś operacje na ogół wyjeżdżają na Kubę, gdzie owe zabiegi kosztują z 2000% mniej, oszczędzanie całe życie na studia dla potomstwa, liczne strzelaniny związane z łatwym dostępem do broni, handel narkotykami, chemiczne i gówniane żarcie (rzeczy, które w warzywniaku w Polsce kupisz za 5zł, w Ameryce da się kupić jedynie w super ekologicznych sklepach, za wręcz astronomiczne kwoty) idiotyzmy prawne, wciąż mocno obecna wiara w Amerykański sen i gówno-patriotyzm, że Ameryka najlepsza najfajniejsza, globalizacja i debilizacja kultury (typowe, amerykańskie produkcje filmowe), wpierdalanie się do każdego bogatego w ropę kraju, "bo tam ktoś zły siedzi który nęka społeczeństwo!!!", święta własność prywatna (oczywiście zawsze mylona z własnością osobistą, ale to już inny temat), przez co jak ktoś nadepnie na twój trawnik to możesz wpakować mu kule w łeb, fanatyzm religijny,  itd. Tak wygląda życie w późnym kapitalizmie, a będzie jeszcze gorzej. I tak będzie wszędzie.

     

    Nie wierzę w rewolucje, bo ona zjada własne dzieci. Ludzie nie są gotowi na nagłe zmiany, a Ci, co te zmiany chcą wprowadzić, nie są gotowi na jej skutki. Jedyną dla mnie słuszną drogą tego świata byłby powolne, lecz gruntowne reformy globalne. Piękną rzeźbę nie wykona się jednym, mocnym uderzeniem w dłuto, lecz milionami drobnych, delikatnych stuknięć w odpowiednie miejsce w odpowiedniej kolejności. Dlatego zdaje sobie sprawę, że jeśli kiedykolwiek miałby powstać taki ustrój (choć patrząc na to, w jakim kierunku wszystko zmierza, to szczerze w to wątpię), to ja go na pewno nie dożyję. Ale walka klas nadal trwa, bo to dzięki niej mamy chociaż te ochłapy socjalizmu, jak 8h czas pracy, ubezpieczenia, prawa kobiet itd. To w rękach dzisiejszej młodzieży leży ster, którym pokierują świat w jakimś kierunku. Mam nadzieje, że jednak z tego korwinizmu się wyrasta, bo szczerze nie mam pojęcia, jak można mieć gdzieś 30 lat i wciąż popierać anarcho-kapitalizm. Pożyjemy, zobaczymy.

     

    PS. Pisanie tego zajęło mi zdecydowanie za dużo czasu, więc raczej nie będzie mi się chciało pisać tu cokolwiek więcej, szczególnie że jest to forum w założeniu o kucykach xd

    • +1 3
    • Nie lubię 1
  7. Na papierze: spoko

    W praktyce: ale nuda.

     

    Jedynie patrzenie, jak Starlight się telepie z całym tym wyposażeniem na grzebiecie mnie bawiło.

    Reszta była nudna, przewidywalna, żenująca i powtarzalna; dosłownie powtórka z rozrywki z pierwszego odcinka 2 sezonu (z Discordem) tylko dużo gorszy.

     

    4,5/10 nie polecam

     

  8. Crypt of the Necrodancer

     

    Łazisz po jaskiniach, kryptach itd., walczysz ze smokami, szkieletami, zombie i innymi potworami, po koniec każdej zony czeka boss.

    No niby wszystko normalne i standardowe, ale zarówno główna postać, jak i wszyscy przeciwnicy poruszają w rytm muzyki. Soundtrack komponował sam Daniel Baranowsky, a poza normalną wersją muzyk można wybrać również wersje elektroniczną, metalową, arcade i inne.

    Poleca gorąco.

  9. Ale ten odciek był nierówny, chyba najbardziej kontrastowy w historii serialu.

     

    Plusy:

    - za największy plus odcinka uważam praktycznie każdą scenę ze Starlight, począwszy od tej krótkiej na początku. Moment w gabinecie Starlight to czyste złoto i jedna z najlepszych scen w tym serialu, moim zdaniem.

    - dziewczyneczka nowa spoko wygląd i charakter, nie denerwowała ani nic a wręcz przeciwnie + jej problem i motywy były dosyć uzasadnione

    - ogólnie było dużo śmiesznych drobnostek, wiele fajnych minek i na prawdę sporo śmieszków w tym odcinku

    - twoja stara

     

    Minusy:

    - lecz z drugiej strony, niektóre sceny były kompletnie żenujące i chowałem twarz w dłonie, by tego nie oglądać jak chociażby scena "kłótni" CMC przed FS i Pinkie, ta cała uroczystość ukończenia akademii, gdzie nagle m6 zbiera się w koło a Twilight powoli odwraca się na krześle i kilka innych; na serio źle się to oglądało

    - w ogóle sam problem odcinka jest głupi i wlecze się jak krew z nosa, CMC w ogóle nie wie, co chce osiągnąć, problem wstąpienia do tej szkoły jest wymuszony (w dodatku na początku mówiły, że ta szkoła pewnie jest "jeszcze lepsza" niż ta Cheerliee, a przez resztę odcinka szkalują tą swoją szkółkę na każdym kroku) i w ogóle nie ma żadnego tempa ten odcinek

    - Twilight jest na tyle naiwna i skretyniała, że nie zainteresowała się tym, że jedna praca jest napisana KOMPLETNIE źle i że to nie może być przypadek czy coś, więc zamiast to wyjaśnić obwinia bogu ducha winne CMC i dont tolk to me and my school ever again no ja jebe...

    - głupie CMC w sumie wiedziały wszystko o przyjaźni ale nie wiedziały o tym, że wiedziały eh...

     

    Ocena: chyba sobie daruję

     

    bo serio nie umiem tego odcinak jako tako ocenić, czy to osobiście, czy obiektywnie. Z jednej strony mamy fajną postać, zajebistą scenę ze Starlight i dużo śmieszków, z drugiej strony trochę żenady i głupich pomysłów, a sam odcinek wlókł się powoli i bez wyraźniejszego celu.

    W sumie to nie pamiętam, kiedy miałem takie problemy z oceną odcinka, no ale lepsze to niż jakieś nijakie barachła :I

    • +1 5
    • Haha 1
  10. 5 godzin temu, Triste Cordis napisał:

    - smród Spike'a najwyraźniej wabi samice (a w szczególności Rarity :sjf1O: Na 99.9% są już clopy z tą tematyką)

    Sprawdziłem i nic nie ma. W sumie to w ogóle nie brzmi jak dobra tematyka do tego typu tworów, więc chyba masz zbyt bujną wyobraźnie na ten temat :v

     

    Tak czy siak, odcinek mocno nierówny. Było skakanie ze scen idiotycznych i denerwujących w zabawne i pomysłowe. Serio nie ma tu nic więcej do omawiania, raz było śmiesznie, a raz głupio.

    Jednak był to chyba najgorszy odcinek jeśli chodzi i jakieś ważniejsze zmiany w fabule itd. (jak np. odcinek o znaczkach CMC)/ Daję 5/10.

    • +1 1
  11. Cały czas mam wrażenie, że soundtracki po DS 1 słabo nadają się do słuchania tam samemu. Gdy te z jedynki są epicki dobre, tak z innych części wydawałby mi się zawsze jedynie dobrze pasować do bossa czy tam czegoś, lecz na tym koniec. Być może to dlatego, że jedynie w DS1 na razie grałem. Tak czy tak, ten soundtrack tutaj nie jest wyjątkiem. Sam w sobie jest spoko i najpewniej świetnie pasuje do ów oponenta, lecz słuchanie tego tak bez gry jest... nudne? Być może zmienię zdanie, jak sam zagram w tą część, ale na razie 6/10, bo spoko, ale nie zostaję na dłużej.

     

    Jakaś osoba tutaj wstawiała kiedyś jakiś soundtrack z gry Crypt of the Necrodancer (jak się gra Arią) i chciałem tej osobie gorąco podziękować, gdyż w ten sposób poznałem tą grę i stała się ona jedną z moich ulubionych. Muzyka jest bezbłędna, a tutaj zapuszczę mój ulubiony utwór z podstawowej wersji z pierwszego poziomu trzeciej zony, gdzie grają 2 muzyki na raz, w zależności czy jest się w strefie ognia czy lodu. Ta jest z lodu i moment od 1:45 jest moim ulubionym <3

    Spoiler

     

     

  12. Ogólnie, to widząc coraz to kolejne gify, arty itd. z tego odcinka, tym więcej o nim myślę. A im więcej o nim myślę, tym bardziej go doceniam i mi się podoba.

    Ostatni tak zapadający w głowie, dobry odcinek to jak AJ była sędzią na tym pokazie mody, ale ten chyba i tak jest lepszy. Od naprawdę dawna nie dawałem oceny 9/10, ale mam nadzieję, że jakoś się to zmieni i takich pozytywnych niespodzianek będzie więcej.

    Hasbro plzzzz

  13. wow

    Na luzie mogę nazwać ten odcinek najlepszym w sezonie. Postacie zachowują się spoko, nie ma żadnych denerwujących momentów, dużo śmiechu i w ogóle perfekto. Nawet ten dosyć oklepany motyw że postać A źle podsłuchała postać B przez co coś tam coś tam tutaj ukazano w komiczny sposób (Ms. Cake stwierdza, że "musimy porozmawiać" Sugar Belle brzmi jakby mieli zerwać). Poza tym, motyw z dostarczeniem paczki pomyłkowo dla Sweetie Belle i stworzenie kompletnie nowego wątku sprawił, że odcinek się nie dłużył. Na prawdę dobrze się bawiłem przy oglądaniu.

    9/10

    Na prawdę dobry odcinek, świetnie napisany, dobrze przemyślany i z mnóstwem gagów. Ogólnie boli mnie to, że przez to że każdy odcinek robi kompletnie kto inny, połowa z nich jest fajnie napisana, śmieszna i z dobrymi pomysłami, a druga połowa jest nudna, naiwna i bez żadnego ładu i składu. Istna ruletka, gdzie epizod o naprawie rur może być super zaje*isty, a przygoda morska okazuję się być super nudna i super głupia. Przynajmniej ten odcinek okazał się być strzałem w dychę.

    • +1 4
  14. Avengers: Infinity War

     

    Zawsze trochę pogardzałem tymi filmami o super-bohaterach. Uważałem je za sztampowe i nudne, gdzie ci dobrzy są super dobrzy a Ci źli są super źli, a i tak zawsze przegrają. Poza tym, panujący na te filmy olbrzymi bum i wylew nowych fanów, którzy dopiero teraz od zawsze interesowali się komiksami Marvela itd. dosyć mocno mnie irytował. Jednak jakoś skusiłem się na ten film, aby jako osoba z zewnątrz, mieć jakaś rzetelną opinie na ten temat.

     

    I w sumie nadal główni bohaterowie są dosyć nudni (nie wszyscy, ale niektórzy jednak do bólu tak), jednak arcy zły jest... nieco inny. Choć nie jest aż tak super oryginalny, jak go lubią nazywać fani, to wciąż ma on więcej oleju w głowie niż reszta złodupców z tych filmów. Owszem, swoje poglądy oparł na balansowaniu gównianego nożyka na palcu, a jego tezy dałoby się całkowicie obalić krótką, merytoryczną dyskusja, no ale dobra, uznam że jest on dosyć ok badassem.

    Film w sumie mógłbym podzielić na 3 sekwencje. Sceny walki i sceny gadania, które przeplatają się miedzy sobą, oraz scena finałowa. Sceny walki są w miarę spoko, mnie nie kupują (bo oczywiście jakaś zła postać jest w stanie przerzucić jakiegoś heralda przez kilka budynków, a temu jedynie co najwyżej koszula ze spodni wyszła. Innym razem ktoś oberwie tak solidnie w ryj, że sam cios chyba zakrzywił tor ruchu ziemi, a temu i tak nic w zasadzie nie jest. Trochę mnie to kuje w oczy i tak w zasadzie to ja w ogóle fanem scen walk nie jestem, ale jak ktoś właśnie ich głównie oczekiwał, to tutaj nie powinien się zawieść. Za tą sekwencje daję 7/10. Sceny gadane natomiast są mega nudne i nie interesujące. Humor jakoś mnie nie śmieszył prawie w ogóle, a samo biadolenie bohaterów sprawiało, że ziewałem jak głupi. 3/10, nie wyżej.

    Natomiast sam finał... o boy...

    Spoiler

    Na serio spodziewałem się, że jakoś jednak uda się im wszystkim pokonać w jakiś głupi sposób Thanosa, a tu jednak lipa. Udało mu się, dzięki czemu mamy przechodzącą już do legendy sekwencje śmierci (a raczej rozsypywania się w proch) "losowych" bohaterów. Używam znaku cudzysłów, bo na serio chciałbym wierzyć, że twórcy wybierali bohaterów na ostrzał jak najbardziej losowo, a nie żeby wywalić tych już niepotrzebnych a tych ważniejszych i lepszych zostawić, w końcu Iron Man, Kapitan Ameryka, Thor, Hulk i Wdowa przeżyli. Podobno bardzo wielu uważa ten finał za również bardzo smutny, choć mnie jakoś za serce nie chwycił. I tak jednak uważam, że finał ten jest zarówno krokiem milowym jeśli chodzi o uśmiercanie bohaterów i triumf antybohatera, jak i najlepszą sceną, bez której film ten, moim zdaniem, nie byłby warty oglądania. Daję 9,5/10

     

     

    Ocena: 7/10

    Wciąż, film ten ma elementy których nie lubię, elementy które zawsze sprawiały, że podchodziłem do tych filmów z przymrużeniem oka i nie miałem ochoty ich oglądać. I pomimo, iż wszystkie te elementy pozostają bez zmian, to być może, prędzej czy później, skuszę się na o nadrobienie tych już powstałych, jak i przechadzki do kina w celu ocenienia dopiero nadchodzących. Jednak wciąż będę podchodzić do nich sceptycznie, bo to nadal nie jest mój gatunek (szczególnie komedie pokroju Deadpoola, bo to kompletnie marnowanie mojego czasu). Choć jedynie finał uczynił ten film wartym uwagi, to na prawdę nie żałuję tego, że na ten film poszedłem. I mam nadzieje, że takich fabularnych kulminacji będzie dużo więcej.

×
×
  • Utwórz nowe...