Skocz do zawartości

Talar

Brony
  • Zawartość

    1041
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    33

Posty napisane przez Talar

  1. Poza tym moim cytatem, coś jeszcze tam wysyłałeś, WilkU? Bo jest tam jeszcze jakiś enigmatyczny, pusty spoiler :wow:

     

    A tak w ogóle, to mi się gdzieś tam z tylu głowy jakaś taka myśl tworzy. Jest jedna postać, która dziwnym trafem nigdy nie odgrywała żadnej istotnej roli i w ogóle jakby jej nie było nigdy. Mówię o:

    Spoiler

    matce Marca

    Nic o niej nie wiemy, mało co robiła, więc dlaczego by nie? I owszem, najpewniej trafiłem kulą w płot z tą cudzysłów "teorią", ale mark my words, nigdy nie wiemy, czym twórcy nas zaskoczą.

  2. Scena, w której Star "osądza" Eclipse była... zbyt naiwna, jak z jakiegoś filmy familijnego w niedziele o 12:40 w TVN 7. Poza tym, było bardzo spoko bo fabularnie spoko i śmiesznie zarazem.

     

    Poza tym:

    Spoiler

    q487gp1zfyk01.jpg

     

    :thonk:

    • Lubię to! 1
  3. Tak w sumie to o jakim fandomie ludzie "z zewnątrz" mają na ogół dobrą opinie? Na serio nie znam takiego fandomu, który nie dostał od społeczeństwa przylepki "zje*any", mniej lub bardziej, ale wciąż zje*any.

    I tak patrząc na to, jak ludzie oceniają fandomy np. Undertala, furry, anime, Steaven Univers, Dark Souls, FNAF (kek), to fandom MLP przy tym to małe piwo. Ogólnie, jak zawsze, jaka niechęć ludzi wciąż jest ale wydaję mi się, że kiedyś było dużo gorzej.

    • +1 1
    • Haha 1
  4. Noooooo cóż....

    W sumie całkiem znośnie, bez większych zgrzytów.

    Sunset jak zwykle wypada najlepiej i podwyższa ocenę o kilka punktów (wciąż uważam że jest ona najlepszą rzeczą, jaka przytrafiła się tej serii), Trixie też spoko, a główna "zła" w miarę ok. Ogólnie bardziej kupiły mnie gagi i śmieszki (choć nie było ich jakoś dużo), niż fabuła a np. ponowna wizyta Sunset w świecie kuców spłynęła po mnie, jak po kaczce. Nie umiem się już fascynować tym serialem, pod względem fabuły.

    Tak czy tka, było w miarę ok. W ankiecie zaznaczę 7/10 choć tutaj wolę zastosować ocenę uczelnianą, dając 3+. Może być i w sumie jak się na tym utrzyma seria to będzie spoko, ale osobiście jakoś tam mocno mnie to nie zadowala.

  5. No nie będę kłamał i powiem tak:

    Oczywiście, kot jest bezpieczniejszy w domu i wystawiając go na dwór narażam go, w mniejszym lub większym stopniu, na wszelakie zagrożenia.

    Wiem o tym i żyję z tą świadomością, jednak jest to raczej konieczność niż moje widzimisię. Jak kot chce wejść do domu, to go wpuszczamy i daje nam, domownikom, rozrywkę w postaci "żywej zabawki" (tak, wiem jak to źle brzmi :v ). Gdy jest na dworze, to nie dość, że w zbożu w paszarni nie grasują myszy, to widok kota skradającego się, czyhającego w krzakach, wracającego z polowania ze zdobyczą, ogrzewającego się w kotłowni czy hipnotycznie obserwującego dojenie kóz, a potem czekanie przy misce na mleko jest również dla nas dobrą rozrywką.

     

    Jednak jestem bardzo zadowolony, że tematy takie jak ten powstają, bo ostatecznie chodzi o to, aby te nasze mruczące zwierzątka były bezpieczne i być może uświadomi to niektórym, że trzymając kota na dworze wiąże się z pewnym ryzykiem, ryzykiem które można drastycznie zmniejszyć trzymając go w domu. I jeśli jest to możliwe, wręcz należy kota w domu trzymać. Takie jest moje zdanie.

    • +1 2
  6. Mam teraz ok. 7 kotów i prawie wszystkie spędzają większość czasu poza domem. Głównym powodem było to, że nagle coś im odwaliło i zaczęły lać wszędzie po kontach, byle nie do kuwety. Dwa koty w sumie nigdy nie były w naszym domu, bo przylazły skądś i zostały. I co? I jakoś wszystkie żyją.

    Owszem, zagrożenie ze strony ludzi w sumie wypada bo najbliższy sąsiad to mieszka kilka kilometrów ode mnie i prędzej kota mi zabije wilk, niż inny człowiek. Koty są regularnie odrobaczane, dostają karmę na zewnątrz i żyją sobie, jak chcą. Owszem, miałem więcej kotów i wiele z nich straciłem (chlip) ale przyczyna zgonu ma się nijak do rzeczy wypisanych przez osoby wyżej.

    I nie mam tu na myśli czegoś takiego, że ten temat to bzdety i w ogóle bóg honor i trzymanie kota w domu, ale ja jakoś mam koty na zewnątrz i sobie sielsko żyją. Owszem, nie mam żadnych sąsiadów ani drogi, na której kot mógłby zmienić się w naleśnika, ale nie przesadzajmy, koty nie wpierdzieją byle czego i w moim przypadku prawdopodobieństwo, że kot zginie gdzieś na dworze jest takie samo jak z przedwczesną śmiercią spowodowaną chorobami genetycznymi czy innymi schorzeniami (biedny Bonifacy).

  7. Tak właściwie, to przejście tego run&guna bez zabijania niewiele się różni od zwykłego przejścia tych leveli. Gdyby nie dało się w nich obrywać czy coś, to byłby wtedy w pytę trudne to zrobić. Za bardzo nie lubiłem tych leveli, ale okazało się to prostsze niż się wydaje.

    Pierwsze dwa poziomy na wyspie 1 są łatwe, spamujesz granatem dymnym, parujesz wszystko jak leci i na końcu odpalasz nieśmiertelność, aby ostatnie metry pokonać sprintem. W poziomie w cyrku można się bez końca parować na różowych balonach. Używasz nieśmiertelności aby uniknąć automatu z kaczkami a hot doga idzie jakoś przeskoczyć. Poziom z chodzeniem po sufitach też prosty tylko trzeba umieć te zasrane ściany omijać (jak otwierają paszcze, smokiem idzie przez nią przejść).

    Poziomy na ostatniej wyspie są już mocno męczące. Do portu trzeba wziąć dwa serca i dojść bez otrzymywania obrażeń i parując jak się da do tej cholernej ośmiornicy, bo ona nawet z 5hp i nieśmiertelnością jest ciężka do zrobienia, ale z czasem da się to zrobić.

    Poziom w górach to jest istna rzeźnia. Unikanie tych kozłów to wrzód na dupie, miejsce z pierwszym ziejącym lwem to koszmar, ale najgorsze są na ironie te bramy, bo używając broni dało się je szybko rozwalić, zanim cokolwiek zdążyły zrobić. Zamiast tego trzeba czekać na trzeci atak tej bramy, od którego można się odbić i przeskoczyć tą bramę. Unikanie tych koziołków, unikanie tych kropel smoły, aby ostatecznie odbić się od trzeciej gdy zawiśnie najwyżej w powietrzu i przeskoczenie tej bramy to najgorsza rzecz, jaką trzeba zrobić w tej grze, ale już jak się upora z tymi dwoma bramami, to już się jest w domu, bo sekcja z trollem wydaję się po tym wszystkim być bajecznie prosta.

     

    Taki mój mini poradnik, który chyba bardziej odstrasza od tych leveli, niż tłumaczy jak je przejść :I

    Miłego próbowania życzę;)

    • +1 1
  8. Kilka dni temu ukończyłem tą grę na "300%", czyli wszyscy bossowie na rangę S (full hp, min. 3 pary i 6 zużytych kart w odpowiednim czasie) oraz rangę P na wszystkich lvlach bieganych (bez zabijania kogokolwiek).

    I nie chodzi tu o to, że się chwalę (hehe) ale że to ostatecznie chyba obala mit legendarnego poziomu trudności tej gry, gdyż mi jako takiemu niedzielnemu graczowi udało się to osiągnąć bez jakiegoś treningu Zen. Owszem, bywało trudno (zdecydowanie najbardziej męczyłem się z Panią Sterowiec oraz wielkim ptakiem, a poziom biegany w górach był okropnie frustrujący) ale nie przesadzajmy, widziałem znacznie trudniejsze gry.

     

    Co do samej gry, to jest to jeden z najlepszych tytułów jakie ostatnio ogrywałem i choć przeszedłem tą grę praktycznie 3 razy (normal - ekspert - s rank) to nadal chce więcej i walczenie z moimi ulubionymi bossami (kwiatek Cagney, cukierkowa Barronowa i szczur Wermit) to czysta przyjemność. Graficznie gra jest połyskującym brylantem (doktora Kahla) a soundtrack to po prostu mistrzostwo świata.

    Gra 10/10, kawał zajebiście dobrej roboty i chwała twórcą za to.

    • Mistrzostwo 1
×
×
  • Utwórz nowe...