-
Zawartość
638 -
Rejestracja
-
Ostatnio
Posty napisane przez Exemundis
-
-
Doświadczenie: Prowadziłem sesję na własnym forum przez 6 miesięcy. uczestniczyłem w 10 różnych sesjach więc mam spore doświadczenia Dlaczego Ty?: ponieważ mam dużo czasu i chętnie poprowadzę jakąś ciekawą historię Jakie INNE realia mógłbyś zaproponować?: Świat Pradawnych (mocno zmodyfikowany Gothic + podróże międzywymiarowe) // czyli ogromny crossover łączący wszystkie znane mi realia Wady, zalety (swoje, oczywiście): Zalety: dużo czasu, ciekawy umysł wypełniony przeróżnymi historiami, chęci Wady: sporadyczne okresy lenistwa i braku weny (na szczęście krótkie) Kontakt (mail / gg / aqq / skype):Mail: [email protected], gg: 41970047, skype: theswordmaster7 Przykładowe WŁASNE opowiadanie: Dzień chylił się ku zachodowi. Rzadko uczęszczaną drogą, przecinającą wschodnie lasy, szedł człowiek. Wędrowiec ów, sądząc po ubiorze, przybył z daleka. Miał on na sobie zielony płaszcz z kapturem, idealnie zlewający się z leśną roślinnością. Przez plecy przewieszony miał łuk wraz z kołczanem pełnym czarno opierzonych strzał oraz trzy miecze w bogato zdobionych pochwach. Dwa bliźniacze ostrza długości ok. metra i o połowę dłuższy miecz półtora-ręczny. Twarz wędrowca ukryta była w cieniu kaptura. Jedyną widoczną jej częścią były jego usta i podbródek. Zmierzał na zachód. Minąwszy ostatni zakręt ujrzał przed sobą ostatni odcinek jego leśnej wędrówki. Odetchnął głęboko i ruszył na przód. Przeszedłszy parę metrów wyczuł czyjąś obecność, jednak nie dał tego po sobie poznać. Nie minęło pięć sekund, gdy drogę zastąpili mu bandyci. Było ich dziewięciu. Największy z nich, zapewne herszt, dobył miecza i powiedział: – Zatrzymaj się! Jeżeli nie chcesz byśmy poharatali ci buźkę to oddaj nam swoją broń i wszystkie inne wartościowe rzeczy jakie masz przy sobie. – Na waszym miejscu – odpowiedział wędrowiec głosem zimnym jak lód – zszedłbym z tej drogi i nie próbowałbym mnie atakować. No, chyba że się wam życie znudziło – to powiedziawszy dobył mieczy. Herszt natychmiast zakrzyknął „Brać go!” Skoczyli na niego z wrzaskiem. Herszt jako pierwszy zamachnął się na niego mieczem. Atak ten nawet nie dotarł w pobliże wędrowca, który ciął bandytę na krzyż dwoma mieczami. Z niesamowitą prędkością uskoczył przed jednoczesnym ciosem czterech najszybszych, zatrzymał się za nimi i jednym cięciem pozbawił całą czwórkę głów. Pozostali rozbiegli się w panice. Wędrowiec wytarł miecze z krwi i wsunął do pochew. Uklęknął przy martwych bandytach i rzekł – Niech Addanos ulituje się nad tymi duszami – potem, wciąż kierując się na zachód, wyszedł z lasu i ruszył w dalszą podróż. W gospodzie Orlana, jak w każdy niedzielny wieczór, gwarno było i rojno. Trudno się temu dziwić, bowiem Tawerna „Pod martwą harpią” miała reputację najlepszej w promieniu wielu mil. Było już po godzinie dwudziestej i na zewnątrz panował półmrok, gdy do karczmy wszedł strażnik miejski. – Niech żyje król! – zawołał od progu. Na sali rozległ się entuzjastyczny okrzyk większości: „Niech żyje!”. Strażnik usiadł przy ladzie, gdzie został serdecznie powitany przez Orlana. – Witaj Martin. Co podać? – spytał Orlan. – Piwo i gulasz – odpowiedział Martin. Gospodarz nalał mu piwa i zaglądając za kotarę krzyknął – Silas, gulasz dla Martina. Migiem – po czym postawił przed strażnikiem piwo. Pół minuty później zza kotary wyszedł młody, siedemnastoletni chłopak, niosąc na tacy porcję parującego gulaszu i kilka kromek chleba. Wyłożył zawartość tacy przed klientem – Jest coś jeszcze do zrobienia wujku? – spytał Orlana. – Na razie nie. Możesz iść do kuchni coś zjeść. Jak będziesz potrzebny to cię zawołam – padła odpowiedź. Następnie zwrócił się do strażnika – powiedz mi przyjacielu, co słychać w mieście. – W mieście ciągle panuje spokój – powiedział – ha. Jak tak dalej pójdzie to nie będziemy mieli nic do roboty. Nawet bandyci się uspokoili Rozmowa trwała jeszcze kilka minut. Po kolacji Martin wyruszył z powrotem do miasta. Pozostali goście również zaczęli opuszczać tawernę. Wybiła godzina dwudziesta pierwsza i w karczmie zostało zaledwie pięciu gości, którzy mieli tu powynajmowanie pokoje. Wtedy właśnie do gospody przybył ostatni dzisiaj, niespodziewany gość. Wędrowiec w zielonym płaszczu pewnym krokiem podszedł do kontuaru – Poproszę grzane piwo – powiedział do Orlana. Ten o nic nie pytając odchylił kotarę i krzyknął – Kufel grzanego piwa. Tylko szybko – następnie odwrócił się do gościa i rzekł – witam w gospodzie „Pod martwą harpią” wędrowcze. Mam na imię Orlan i jestem właścicielem tej tawerny. Chciałbyś coś jeszcze – zapytał. Przybysz lekko się uśmiechnął – Na razie potrzebuję tylko grzanego piwa – odrzekł – wieczory są coraz chłodniejsze – dodał. Miał rację, bowiem był to szósty dzień pierwszego miesiąca długich deszczy. Kotara odchyliła się i z kuchni wyszedł Silas, ostrożnie niosąc piwo. Postawiwszy je przed zamawiającym, spojrzał na Orlana i wrócił do kuchni odprawiony ruchem ręki. Przybysz zdjął rękawice z brązowej skóry i ujął ciepły kufel w obie dłonie. Na środkowym palcu prawej dłoni tkwił srebrny pierścień z szarym kryształem w oczku. Nie zdejmując kaptura wypił parę łyków, po czym odstawił kufel i spojrzał na karczmarza – Odnoszę wrażenie że gapisz się na mój pierścień – rzekł - Nie wiem do końca co o nim sądzić. - to Kryształ Cienia. Znasz ten kamień – zapytał przybysz. Orlan odrzekł – Owszem. Witaj na miejscu spotkania Bracie Pierścienia. Wędrowiec uśmiechnął się po raz drugi, po czym dopił piwo i spytał – Ile bierzesz za pokój? – Dla Brata Pierścienia. Zupełnie nic – dodał podając niewielki klucz – oto klucz do twojego pokoju. Schodami na lewo, czwarte drzwi po prawo. Dobrej nocy życzę – powiedział Orlan. Przybysz uśmiechnął się po raz trzeci i odrzekł – Nawzajem. O ósmej zejdę na śniadanie – po czym wstał i udał się do wyznaczonego pokoju.
-
"aha. to lepiej go znajdźmy zanim oni się do niego dobiorą" powiedziałem ruszając w dalszą drogę
-
"zauważyłem" odparłem " ty mi lepiej powiedz jak się z tego wykaraskać"
-
"jak bym sam o tym nie wiedział" powiedziałem idąc dalej "zaczął mnie nazywać tatą jak się dowiedział że Molestia chce mnie za męża"
-
" nic. wydawało mi się że pewien koleś za mną idzie. Syneczek Molestii" odparłem po czym ruszyłem dalej
-
"ja pier****. znowu on" powiedziałem po czym odwróciłem się by powalić go na ziemię sierpowym
-
"dzięki. pomoc się przyda" odpowiedziałem po czym ruszyłem dalej
-
"no to ruszam" rzekłem po czym ruszyłem odnaleść bybliotekę
-
"Kage Torino. jestem ostatnim, ze swojego rodu" odpowiedziałem. "gdzie jest ta biblioteka" zapytałem
-
"gdzie mogę znaleźć ten miecz?" spytałem mając nadzieje że gdzieś niedaleko
-
" co się tu właściwie dzieje? jak powstrzymać Molestię? i dlaczego czuję się jakoś spokojnie gdy dowiedziałem sie że ona chce mnie za męża?" zarzuciłem postać natłokiem pytań
-
"emmm. co się właściwie stało?" zapytałem oszołomiony tym co sie przed chwilą zdarzyło
-
" mam. trzymaj" powiedziałem dając jej talerz
-
podchodzę do niej i pytam "czy ty to planowałaś? czemu mi nie powiedziałaś jak użyć tego talerza?" byłem naprawdę wkurzony
-
"nie no przegiąłeś synek" powiedziałem po czym cisnąłem w niego fireballem i udałem się do portu w mieście
-
" synek synek... jak ja cie pierd**** to cie krew zaleje" powiedziałem do Wrzoda. mnie już zalała. Ale czemu czuję się jakoś tak dziwnie spokojnie
-
"COOOOOOOOOOOOOOOOO??? ŻE JAK??? ONA WYBRAŁA SOBIE MNIE NA MĘŻA??? O QRWAAAAAAA!!!" wykrzyczałem na cały głos by po chwili pierdolnąć na zawał. zaraz obok mnie stoi WRZÓD.... do bra już wstaję. nie chcę być analizowany analnie
-
WTF JUST HAPENED??? CZY JA UWOLNIŁEM MOLESTIĘ??? NO TO MAMY PRZERĄBANE." Wrzód. co to było???" spytałem
-
oł noł. pora użyć tależa. tylko jak. hmmm. pomyślmy a gdyby go tak upuścić i podnieść znowu. dobra może zadziała
-
"no to leć. rozerwij się" powiedziałem do Wrzoda. następnie dobyłem mieczy i ruszyłem za nim
-
WTF??? ATO JEGO MATKA TO MOLESTIA??? no cóż....... to wiele wyjaśnia..... to ja wracam do miasta. oby nie było za późno
-
aaaaaaaaaaaaaaaaaaaaaa moje oczyyyyy. nie ja nie patrze na to. nie patrze. tylko biegnę do portalu
-
hmmm trzeba poszukać tego portalu o którym chodzą słuchy. chyba nawet Mag wody Myxir o nim coś wspominał
-
dobra. widzę że on nie potrzebuje pomocy. to ja się zmywam. znając życie on i tak mnie znajdzie
"Nieoczekiwana zamiana miejsc" Shadow
w Archiwum RPG
Napisano
"Może lepiej będzie przejść bocznymi" odparłem kierując się w stronę prawych drzwi bocznych. Ciekawe gdzie poleciała tamta czaszka. No cóż trzeba się przygotować. Nie wiadomo co się czai za drzwiami.