-
Zawartość
1465 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
26
Wszystko napisane przez Zegarmistrz
-
No i kłopot z głowy
-
Tak, miał być Spluwacz xD I dlatego właśnie moduły zwykle nazywa się ich modelami - bo może to wywoływać problemy. Tok to imię twojego i zarazem model innego.
-
Opuszczone miasto pełne ciszy. Każdy z was oczekiwał czegoś innego, dlatego też zaczęliście, po swojemu, wyszukiwać tego, co aktualnie was interesowało. Jedni szukali celu, inni sprzętu, jeszcze inni zastanawiali się po kiego zbudowano to miejsce. Neftahar odsunął się odrobinkę od grupy, przez co gdy wy rozglądaliście się p[o najbliższej okolicy, on obserwował tą dalsza. Napięcie można było odczuć tutaj niczym w gwiazdkowy wieczór, na chwilę przed otworzeniem prezentów. DO momentu aż coś nie zgrzytnęło. Gdzieś z oddali dał się słyszeć głośny zgrzyt, jakby ktoś przejechał nożem po osełce. I kolejny. I kolejny. Coraz więcej i coraz bliżej. Pomyślał by kto, że wszędobylski piasek,którego miejscami było do kolan, powinien za tłumić większość dźwięków poruszania się. Te zaś zdawał się zbliżać dość szybko.
-
84 - pomylony moduł Tok - Szperacz 85 - nie posiadasz w ekwipunku skanera - posiadasz tylko moduł który skanować niestety nie umie. Chyba że w poszukiwaniu celu xD 90 - moduł defensywny ma niestety malutki zasięg "widzenia" więc nie oczekuj cudów. To numery postów do których miałbym pewne ale. Serox - to też twój post Zasadniczo wyjaśnię żeby nie było z tym kłopotów. Wasze moduły to mniej lub bardziej inteligentne osobniki, mają pewne uzdolnienia które można wykorzystać na więcej niż jeden sposób. Na przykład szperacz toteż podręczna wiertarka, małe cęgi czy śrubokręt, bo pozwala szperać także w czymś. Tak jak Tok - moduł leczący, może skanować w poszukiwaniu oznak życia lub moduł Szperacz w poszukiwaniu ruchu/celu. Co prawda ich skuteczność i zasięg nie dorównają szperaczowi, ale to też jest ich możliwość. I nie będę miał za złe jeśli będzie to wykorzystywane. Jeśli zobaczę że ktoś ingeruje zbyt mocno, edytuje jego posta a go ostrzegę na PW lub tutaj. Nie ma potrzeby żeby sobie skakać do gardeł, to ma być przede wszystkim zabawa
-
Na razie kładę się spać, jutro czeka mnie pracowity dzień. Jutro też dokładnie przyjrzę się wszystkim postom, moje niedopatrzenie w tym, co robicie z modułami. Dziękuję Serox za tą uwagę. Dopuszczam pewne ingerencje w świat bo lubię kreować go z graczami. Ale to drobne ingerencje, a nie zmiany systemowe w silniku. Zgoda?
-
pojedynek [Pojedynek] [C] Jan Pieczarek vs Jonah
temat napisał nowy post w Archiwum magicznych pojedynków
Jego przeciwnik był salony. Tylko tak można by wytłumaczyć to co zrobił. I to co zamierzał zrobić. - Gniew Atlasa, Dłoń! Niewidzialna dłoń spadła na jego przeciwnika. Gigantyczna, jakby w arenę uderzyła planeta. Niewidzialna a jednak obecna. Grawitacja. Tym bowiem był pierścień. Artefaktem pozwalającym kontrolować tą moc. Moc której przeciwstawił się tylko Atlas. Zwiększał pole grawitacyjne coraz bardziej i bardziej. - Aura Wytopu, Zapłon. Miecz który trzymał Jan wybuchł takimi samymi ostrzami, jak te, które spadły z nieba. To samo stało się z każdym mieczem, który był na arenie. Pole którego nijak nie szło uniknąć. Jonah zawsze posługiwał się sztuczkami. To była kwintesencja jego istnienia. Za to jego przeciwnik oszalał na tyle, bo go pouczać. - Aura Wytopu, Monochrom. Gdyby pole grawitacyjne nie zdało egzaminu, Jonah mógłby mieć nie lada problem. Dlatego też wolał uderzyć wszystkim. Monochrom powodował, że pierścień grawitacji i pierścień powietrza współgrały, dosłownie usztywniając całe powietrze wokół jego przeciwnika. Choćby nie wiadomo jak potężny, jeśli powietrze wokół ciebie stwardnieje niczym cement, poczujesz to. I to właśnie zaserwował swojemu przeciwnikowi chłopak. I to wciąż było wedle jego mniemania za mało. Dlatego planował jeszcze bardziej utrudnić przeciwnikowi walkę. - Aura Wytopu, Pięść Furii. Tą technikę można opisać jednym zdaniem. Masa kamiennych pięści spadających z nieba. Tyle tylko że pięści nie były z kamienia a z materiału odpowiedniego dla owej Aury. I spadały nie tylko z nieba ale też atakowały od boku i z tyłu. Każda wielkości sporej lokomotywy. Co prawda z powodu obrażeń miały tylko połowiczną moc, ale czy mrówka odczuje różnicę gdy tylko połowa planety spadnie na jej czerep? Raz za razem, niczym kowal swego losu, uderzał wytapiając potęgę. I czekał, aż ziarno które zostało zasiane na początku pojedynku wyda owoc. Specjalnie teraz, gdy wiedział już z czym ma do czynienia,- 45 odpowiedzi
-
- magia
- sala magicznych pojedynków
- (i 1 więcej)
-
Kiedy tylko skończyłeś grzebać przy panelu, drzwi opadły jak za dotknięciem magicznej różdżki. Waszym oczom ukazała się szeroka na 4 metry brukowana ulica. Liczne domy, niskie i wysokie, zniszczone okiennice i spękane ściany. Gdyby nie fakt, że zamiast nieba rozciągała się gigantyczna, czarna pustka, mogli byście pomyśleć że jesteście na powierzchni. Wszędzie były całe hałdy pisaku, gdzieniegdzie stare rowery, resztki samochodów i pojazdów gąsienicowych. I cisza, jakby huk który słyszeliście wcześniej nigdy nie miał miejsca.
-
Spokojnie ja to załatwię. I wbrew pozorom, żaden z was jeszcze nie otworzył drzwi ;> A JA ich za was nie otworzę
-
Spokojnie panowie wedle mej najlepszej wiedzy, to zabawa dopiero się rozkręca Jak wspomniałem wcześniej, postaram się utrzymać dobre tempo, ale mimo wszystko też będę miał takie dni że na przykład do kompa nie podejdę od rana do wieczora i wtedy będziecie musieli się wstrzymać. Ale z drugiej strony - czego oczekujecie? Znaczy się, jak już otworzycie właz? Armii? Smoka? Zrobotyzowanych komandosów plujących w waszym kierunku żelastwem? Na razie pomyślcie gdzie jesteście i co możecie tam zrobić. A potem postarajcie się dać z siebie wszystko
-
Dlatego kreujemy świat razem Ja idę z wami a wy ze mną.
-
Kiedy tylko ruszyłeś panel, nastąpiły trzy rzeczy. Pierwszą był gigantyczny wręcz łoskot zza włazu, jakby jakaś maszyna górnicza zderzyła się z podobnym kolosem. Drugim, że twój szperacz zaczął samemu grzebać w panelu, zdawało by się że lepiej wiedząc co robi niż ty. Trzecim było to, że wszystkie moduły wam "uciekły, kierując się do panelu i podłączając się tam. Wydawało by się że rozmawiają między sobą, wydając z siebie różnej wysokości buczenie.
-
Drugie - 100 PD i masz poziom. Pasek rozwoju przesuwa się na liczbę 200 a ty dalej masz już 100 PD na koncie. Bo to ile macie PD też jest ważne, nawet jak to powiedzmy tylko 395/400. W takim przypadku nie smutać z braku tych 5 do poziomu, bo za te 395 też będziecie mogli coś ugrać Ale o tym też później, jeśli uda wam się wrócić I tak, jest tutaj ukryty haczyk, ale o tym też potem
-
A właśnie - najważniejsze - pytania techniczne. Czyli "Jak daleko stoi ten facet bo planuję go czymś rzucić a nie chcę rzucać na czuja" - wszelakie czysto techniczne pytania możecie zadawać tutaj, tutaj też wam na nie odpowiem co pozwoli wam też zaplanować niektóre akcje Padło też pytanie o poziomy, przepraszam ale nie zauważyłem go wcześniej. Na pierwszy poziom potrzebujecie 100 PD (Punkty Doświadczenia) na kolejny 200, i stąd jest razy 2 czyli 400, 800 itp. Im silniejsi będą przeciwnicy, im lepsze pułapki i im dalej zejdziecie, tym więcej będziecie otrzymywać, więc proszę się nie martwić że będziecie wbijać do 3200 po 2-4 PD xD Jest tylko jeden haczyk - PD możecie rozdysponować dopiero na powierzchni. Wchodzicie, zarabiacie swoje, wychodzicie i dopiero wtedy możecie korzystać
-
Tablica wyglądała specyficznie, miała liczne oznaczenia których zwyczajnie nie znaliście, czy to z powodu ich odmienności czy zatarcia. Dwa pokrętła i cztery przyciski, do tego jedna niewielka dźwignia. A wszystko opatrzone garścią diod, zworków i tranzystorów. W normalnych okolicznościach byście tego nie rozróżnili od radia, lecz wasze moduły lekko buczały kiedy się zbliżaliście do tej tablicy.
-
Mr. Clockwork Twój moduł latał po pomieszczeniu wydając z siebie miarowe tykanie. W pewnym momencie przystanął koło ściany i zaczął cicho popiskiwać, po czym wrócił do ciebie, przekazując ci zebrane dane. Pomieszczenie w pewnym sensie służyło za wielką baterię. Zbierało energię z okolicy i gromadziło ją. Całość była tak skonstruowana żeby nadmiar energii zostawał odsyłany tam, skąd przybył. Dodatkowo, za pewnym fragmentem kabli wykrył coś, co mogło być tablicą rozdzielczą.
-
Mr Tux Udałeś się na dół po drabinie, wiele nadziei pokładając w jej wytrzymałość. O dziwo nie załamała się pod tobą. Po dłuższej chwili błękitna poświata z góry znikła, pozostawiając cię w ciemności, która jednak nie trwała długo, gdyż na dole znajdowało się wyjście z tego rękawa. A kiedy postawiłeś stopę na ziemi, twoim oczom ukazało się okrągłe pomieszczenie, dość sporych rozmiarów, zaś na jednej ze ścian gigantyczny właz, niczym drzwi od sejfu, z pojedynczym zaworem na samym środku. Całość przepełniona iście grobową ciszą i wszędobylskim błękitnym światłem. I jak na razie żadnych niebezpieczeństw.
-
Gdyby były wątpliwości. Tak, czekam aż ustalicie kto schodzi jako pierwszy
-
Obie możliwości są dostępne. Kwestia tego co znajdziesz - przykład: Znajdujesz prawie kompletnie zgnieciony karabin. Praktycznie wszystko powykręcane jak makaron świderki. Grzebiesz chwilę i okazuje się że jednak lufa i prowadnica są całe. Albo wykręcasz potrzebne części albo bierzesz cały szmelc i dajesz komuś innemu do rozkręcenia. I w drugą stronę, znajdujesz plany, idziesz do speca a ten ci mówi że trzeba mu tego i tamtego żeby to skręcić.
-
Kiedy tylko ostatni z was znalazł się w windzie, mechanicy zaczęli się uwijać. Z każdej strony dochodziły was techniczne komendy, przygotowanie, jakby wszyscy chcieli wam dodać otuchy. Bowiem wybieraliście się w nieznane. - Zjazd za trzy, dwa, jeden! Winda ruszyła, powoli, z łoskotem. Górna część wpuszczała coraz mniej światła w czasie gdy szczelina się zmniejszała. W pewnym momencie zapadła ciemność. Lecz nie cisza, bowiem dało się słyszeć tykanie, szepty pary i buczenie tranzystorów. Ta ciemność była wasza. Była ostatnią przystanią przed piekłem. Zdawało by się że jechaliście cała wieczność. Winda poruszała się cicho, dlatego też nie dało się określić ile metrów pokonała zanim poczuliście lekkie pchnięcie, nacisk świadczący o zatrzymaniu się tejże. Ciemność zapłonęła błękitnym światłem, emitowanym przez liczne lampy które ukazały wam otwierające się drzwi. W migotliwym świetle i półciemnościach zobaczyliście przedsionek piekła. Długi tunel, zaopatrzony licznymi przewodami, z licznymi lampami. Długi, kończący się wielkim włazem. - Khm. Witajcie. Głos który doszedł z ciemności brzmiał jak zardzewiały zgrzyt. A dochodził z czegoś, co pierwotnie mogli byście uznać za starą stertę szmat. - Dawno nikogo nie było, mmm. Wy pierwsi od jakiegoś czasu, mmm. Nic, powiem wam swoje i możecie iść się zabić. Zasady proste, mmm. Widzicie błękitne lampy? To bezpieczne. Gdzieniegdzie takie pokoje jak ten, mmm. Tam można odpocząć, istoty dołu nie wchodzić. Cała reszta to piekło, mmm. A teraz won, tam jest właz. Staruszek pokryty niezliczonymi śmieciami dość szybko wygłosił swoją kwestię po czym wskazał wam kościstym paluchem właz i usiadł na krześle przy wejściu do windy.
-
Kto pyta nie błądzi, prawda? A twoje pytania były nad wyraz trafne Miała być niespodzianka ale już teraz uchylę rąbka tajemnicy. Będziecie otrzymywać doświadczenie w 3 kategoriach: 1. Pokonani przeciwnicy. 2. Użyte umiejętności 3. Sekret O ile pierwszy chyba nie muszę tłumaczyć - więcej pokonanych przeciwników = więcej doświadczenia o tyle drugi wymaga kilku słów. Żeby umiejętność działała coraz lepiej, musi być często używana. Osoba której umiejętności będą wykorzystywane, będzie otrzymywała więcej doświadczenia niż osoba, która nie będzie używała umiejętności. Przykład: Pokonaliście 2 przeciwników, każdy po przykładowe 4 exp. Razem dostajecie 8 expa na łebka(nie ma tu systemu podziału), gdzie jeśli udało się potworowi wyznaczyć punkt używając Krytyka, to osoba posiadająca tą umiejętność otrzymuje dodatkowy 1 exp. Kolejny 1 exp jeśli potwór z Krytykiem został zabity poprzez trafienie w ten punkt. Tak samo osoby mające skile defensywne(Tank) dostają dodatkowy 1 exp po walce za każdym razem, jak uda im się sukcesywnie kogoś osłonić(z sobą włącznie). Trzeci sposób to na razie sekret, będzie odkryty w stosownym momencie. Tak jak wyznaczyłem wam umiejętności na początku zabawy, tak też będą wyznaczane wasze kolejne umiejki, w zależności co będziecie robić. Za każdym razem jak zdobędziecie stosowną liczbę Expa, będę wam pokazywał 3 umiejętności a wy wybierzecie sobie z nich jedną. Gdzie nie musicie martwić się o resztę, bo te umiejętności będą wracały, wy wybieracie ich kolejność. Przykład: Ktoś zdobył lvl. Daje mu wybór umiejętność A, B i C. Gracz wybiera B, to na następnym lvl będzie miał do wyboru A i C, a jeśli wybierze A to na kolejnym automatycznie dostanie C. Wtedy, na kolejny lvl polecą kolejne - D, E i F. I tak dalej. Używanie ich nie tylko daje wam exp ale też powoduje że coraz lepiej się nimi posługujecie. To samo tyczy się waszych modułów, które są tu waszymi "kolegami po fachu" - częściej używany moduł staje się coraz skuteczniejszy. Co do sprzętu: Nowy sprzęt można zdobyć na 3 sposoby(no może 4): .1. Znaleźć w podziemiach - to zwykle pozostałości poprzednich ekip które tam zeszły. .2. Poprosić żeby jakiś spec ci zbudował - w tym świecie jest to możliwe, specjalnie jak w drużynie jest Twórca z wykupionym tworzeniem uzbrojenia palnego. .3. Kupić na powierzchni za zdobyte w podziemiach dobroci. (4) - buchnąć koledze z drużyny xD Każdy napotkany sprzęt będzie tym lepszy im dalej zejdziecie, choć nie znaczy to że na początku będą same rupiecie. Za każdym razem jak traficie na coś, będę rzucał kością, jeśli wypadnie konkretne oczko(jakie - to zostawię dla siebie ) sprzęt odpowiednio się dostosuje. Jego kategorie to zwykły, dobry, rzadki i epicki. Wiem wiem, oklepane, ale uwierzcie mi na słowo, jeśli w trakcie podnoszenia zwykłych rzeczy traficie na coś dobrego, to będziecie o tym wiedzieć. A Epicki sprzęt nie będzie do pomylenia z niczym innym Jeśli macie jeszcze jakieś pytania - to śmiało, pamiętajcie, tam na dole możecie liczyć tylko na 3 rzeczy: 1. Swoje umiejętności. 2. Swoją wiedzę. 3. Swoich towarzyszy. Zatem - do dzieła!
-
Kiedy wyszliście z lokalu waszym oczom ukazał się gąsienicowy pojazd z dość sporą paką. - Wskakujcie, jak mówiłem, mamy coraz mniej czasu, jeśli miniecie się z windą, następna będzie dopiero za 4 cykle. Wasz przewodnik nie czekał specjalnie na was, wsiadł do maszyny i zaczął z miejsca grzebać przy tablicy kontrolnej. Na wasze pytające spojrzenie odpowiedział kciukiem wskazującym na pakę. - Trzymajcie się mocno, bo będzie trzęsło. Z tyłu macie kilka parasoli, lepiej z nich skorzystajcie. Opad to niecodzienne zjawisko w tej dzielnicy. Ciężkie, pełne chemicznych mieszanek chmury rzadko kiedy dawały z siebie cokolwiek, co można by było nazwać namiastką deszczu. Tym razem było podobnie, z nieba powoli zaczęła się sączyć chemiczna zupa, pełna różnych roztworów. Jedna mniej inne bardziej żrące. Widzieliście jak ludzie rozkładają parasole z połyskującego chrometalu, odpornego na takie mieszanki. Kiedy tylko znaleźliście się na pace, Halek dał po garach, przez co łazik prawie że wyskoczył do przodu niczym mechaniczna bestia plująca spalinami. Wyrywał was z dzielnic mieszkalnych, kierując się na przedmieścia, w stronę szybu. W stronę windy. Minęło 5 klików a waszym oczom ukazał się gigantyczny cylinder, wykonany z nieznanego wam materiału. Winda. Mogliście zaobserwować jak jej wewnętrzna część wznosiła się coraz wyżej i wyżej. Aż w końcu zatrzymała się z łoskotem przypominającym ryk smoka. Starsi powiadali, że ryk ten to ziewnięcie wnętrza świata, chciwe kolejnych wariatów na tyle stukniętych, by zapuścić się w jego bebechy. Halek nerwowo patrzył na jeden z zegarków przymocowanych do lusterka kierowcy. - Ruchy, akurat się otwiera. Macie 3 kliki żeby wejść i spisać na tablicy koło wejścia wasze imiona, potem winda jedzie w dół. I niech ci bogowie, w których wierzycie mają was w opiece panowie. Kiedy tylko skończył mówić, pojazd zatrzymał się z donośnym zgrzytem i gracją 3 tonowej primabaleriny.
-
Widzisz, wbrew pozorom może rada się znajdzie. Ale wymaga czasu, a to towar luksusowy w takich przypadkach. Widzisz, trafiłeś właśnie na tonący statek. Powoli idzie on na dno, niezależnie od tego, co robi załoga. To nie jest miłe, nie jest przyjemne, nawet nie żałosne. Jest prawdziwe. Mimo tego, zamiast leżeć i czekać na nieuniknione, jesteś tutaj i piszesz. Stoisz, choć świat właśnie stara się powalić cię na kolana. Widzisz, sam byłem kiedyś na tym samym okręcie, nawet parę razy niestety. Podobna sytuacja, choć po prawdzie one nigdy nie są podobne, prawda? Aż się wszystkiego odechciewa. A mimo tego, stoisz i opowiadasz. Dajesz z siebie więcej niż ktokolwiek by oczekiwał. Podziwiam. I dziękuję. Kiedy widzę osoby takie jak ty, osoby silne, zawsze sobie powtarzam, że sam muszę być silny. Bo skoro ty możesz to czemu ja nie? Ludzie przychodzą i odchodzą, płyną z nami na naszych okrętach. Czasami dłużej, czasami krócej. Do jednych się przywiązujemy mniej do innych bardziej. Lecz cel zawsze jest ten sam. Wskazać innym drogę, lub chociaż urozmaicić im podróż. Nie od nas zależy kiedy i jak ją zakończą. Możemy na to odrobinę wpłynąć, lecz w ostatecznym rozrachunku może być tak, że to co otrzymamy nie będzie przyjemne. Dla ciebie mam jedną radę. Pamiętaj wszystkie dobre chwile i te złe też, lecz nie poddawaj się. I nie zapominaj. Pamięć to największa z ofiar, pamiętając szanujesz. Nie myśl o tym jak i dlaczego umarła, lecz o tym jak żyła i ile czasu wzajemnie sobie urozmaicaliście. Czas jest bezcenną wartością, ty poświęcałeś go dla niej, ona dla ciebie. Żyj pamiętając o niej, to najwspanialszy dar jaki możesz jej ofiarować. I wybacz, jeśli okazałem się niezbyt taktowny.
-
Drzwi otworzyły się z hukiem i do pomieszczenia wpadł niemłody już mężczyzna. Cały zziajany, zamachnął dłonią kilka znaków po czym jeden z kelnerów podał mu jakiś brązowy płyn. Gdy ten wychlał go duszkiem, siorbiąc przy tym niemiłosiernie, otarł usta i spojrzał na was. - Przepraszam za spóźnienie, mieliśmy drobne kłopoty, ale widzę że macie już sprzęt i jesteście w miarę przygotowani. To dobrze. Oszczędzimy na tym trochę czasu. Jego twarz zakrywała w większości metalowa płyta ciągnąca się od brody po lewe ucho, zasłaniając część nosa i oka. - Plan jest taki panowie, zgodnie z umową jestem waszym pośrednikiem, wszelakie sprawy uzbrojenia, ekwipunku i medykamentów możecie załatwiać przez moją osobę. Proszę - rozdał wam po komunikatorze, małej mieszczącej się w dłoni skrzyneczce - dzięki temu będziecie mogli się ze mną skontaktować za każdym razem jak wrócicie. O ile. No, idziemy, winda pokaże się za jakieś 15 Klików, akurat dość czasu żeby dostać się na miejsce i życzyć wam powodzenia. Co mówiąc znowu podszedł do drzwi którymi wcześniej wszedł i oczekującym wzrokiem przejechał po waszych twarzach. Lub tym co za nie uchodziło.
-
Czytam pierwsze wpisy i już wiem, że to będzie genialna rozgrywka Jutro pojawi się kolejny odpis, do tego czasu macie możliwość swobodnej rozmowy między sobą. A potem lecimy z koksem
-
I jeszcze jedna drobnostka - proszę o zapisywanie imienia swojej postaci pogrubioną czcionką na samym początku posta. Przykład: Zegarmistrz Patrzył jak reszta(...) To odrobinkę ułatwi mi odpisywanie wam a wam rozmowy miedzy sobą Zapraszam: http://mlppolska.pl/watek/9635-gra-chromantis-wyprawa-do-wn%C4%99trza-%C5%9Bwiata/