Skocz do zawartości

Zegarmistrz

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    1465
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    26

Wszystko napisane przez Zegarmistrz

  1. Zegarmistrz

    MLP team!

    Rankedów nie gram ale jakby się komuś chciało kiedyś z nudów popykać arrama albo normala to zapraszam. Gamerin13 Dywizja: Unranked(nie rozegrałem ani jednego rankeda a gram w to ponad 2 lata już). 30 na karku wbita w jakieś 2 tygodnie od założenia konta Pozycja: nie nadaję się na Jungle, cała resztę potrafię ogarnąć bez większego problemu
  2. Możecie przeskoczyć tą turę, żaden problem. Możecie też rozejrzeć się raz jeszcze po opisach, może coś wam umknęło. I być może ktoś będzie chciał coś jeszcze dopisać
  3. Żaden problem ni kłopot Kiedy będę miał już twój i Atlantisa podpis - przygotuję własny.
  4. Na dniach będzie odpis do tego co robicie - było by miło gdyby ekipa magazynowa się zdecydowała na coś. Dodatkowo edytowałem pierwszego posta w tym temacie, 3 linijki tekstu na końcu, warto się z nimi zapoznać.
  5. Tutaj będę zamieszczał kolejne wpisy odnośnie bestii występujących we wnętrzu Chromantis. Potwory będą tu się pojawiać w momencie gdy gracze zdobędą rozwinięcie "Bestiariusz".
  6. Zegarmistrz

    Napisz Użytkownikowi Epitafium

    No to teraz mogę się pobawić @_@ Khm... Siada do kamienia. Wstaje, wychodzi, po chwili wraca z dłutem i młotkiem. - Niko, Niko, Niko. Co ja się z tobą mam... "Powiadają, że ludźmi różne rzeczy kierują. Jednymi ich żądze Drugimi pieniądze, Trzecich nienazwana mogła być sfora. Tobie zaś w tym wszystkim przypadła kontrola. Nad żywotami, Nad wiecznościami, Nad światami wszelkiej maści. I nad twórcami tychże zapaści. Tyś sprawował piecze nad monstrami różnymi, Tymi Nocnymi i tymi Dziennymi. Teraz gdy milczysz skuty kamieniem My dalej będziemy walczyć z tym cholerstwa nasieniem. Jako rzecze ja, który kuje twardo te słowa. Wiedz co wskazuje ta jasna przemowa: Oto pochówek Nicolasa Dominique Strażnika Światów, Kowala Dźwięków. Zabójcy Nieprawych, Mordercy Lęków."
  7. Zegarmistrz

    Napisz Użytkownikowi Epitafium

    "Tyś który to czytasz. I tyś który unikasz. Tyś który odchodzisz, tyś który dowodzisz. Każdy z was jeden powinność piastuje. Każdy z was jeden dzieło to buduje. Tutaj zaś leży, kompan wasz jeden. Skysplit, twórca, już mieszkaniec Eden. Lecz dzieło jego nieskończone Dzięki pamięci nie będzie stracone. Tyś który to czytasz, nie porzucaj nadziei. Wszak nie można nie docenić Idei!" Wykute na marmurowej tablicy z symbolem Ankha.
  8. Neftahar Temperatura malała stabilnie, więc miałeś jakieś 10 minut na zrobienie czegoś zanim to cholerstwo was podsmaży.
  9. Mam na dysku i czasami sobie przypomnę takim 8-9 godzinnym seansem
  10. Zegarmistrz

    Napisz Użytkownikowi Epitafium

    "Your are dead - no big suprise" ~Xsadi "Nienazwane są wyroki modów. Jak i niesprawdzone są warnięcia Draquesa. Jakiem żył, takiem umarł. Bo żyjąc wedle Młota, umierasz wedle Młota. Paląc stosami, na stosie płonąc będziesz. Tyś który to czytasz, uśmiechnij się radośnie. Bo choć przez Czas teraz pamięć blednie. Zrobię tam na dole, co Sobieski pod Wiedniem!" Wyryte na kamiennej tablicy umieszczonej pod posągiem wykutej dłoni dzierżącej Młot.
  11. Magazyn Naciśnięcie przycisku nic nie wskórało. Widocznie zasilanie nie było podłączone. Stacja Pomysł z rynnami wypalił dość szybko. Moduły dostosowały się do poleceń, wspomagając się wzajemnie jakby robiły to od zawsze. Po niecałych 3 minutach mieliście już odpowiednio długą rynnę w posiadaniu, jedyne co pozostało to wychylić się zza barykady i ustawić ją odpowiednio. Niestety o ile moduły nie miały problemu z przeniesieniem poszczególnych części o tyle uniesienie całości nie było w zasięgu ich możliwości. Neftahar Moduł szybko spojrzał na płyn ale niezbyt wiele mógł o nim powiedzieć. Nie był Szperaczem, mógł tylko pobieżnie zeskanować zawartość, co wskazało na mieszankę Trocyny z Gurynom, w proporcjach mniej więcej 3:1 i wciąż rosnących. Malała też temperatura płynu. Teraz miał bazową 40*C ale spadała o 2*C na minutę.
  12. Jonah poczuł jak laser przechodzi przez niego. Niczym łaskotanie ciepłego wiatru w pogodną noc. Z uśmiechem obserwował jak kolejne ładunki przechodzą przez zbroję i uziemiają się. Nie przestawał się uśmiechać, widząc że przeciwnik znów go nie docenia. I jak bardzo przyjdzie mu za to zapłacić. Jonah był teraz czymś więcej aniżeli człowiekiem. Zarówno zbroja jak i energia zgromadzona uczyniła go dość wydajnym w strefie, do której jego przeciwnik być może dotarł już dawno, a której nie wykorzystywał. Laser trafił na nic innego jak ładunek elektryczny. A co laser może zrobić błyskawicy? Wystawił przed siebie palec, jakby wskazywał coś na zbroi i jednym pociągnięciem wyrwał jej fragment, jakby była z tektury. Potem kolejny. I kolejny. Gdyby Jan widział pasy energii, to mógłby zobaczyć że uziemił tylko elektrykę, ale nie zaprzątał sobie głowy magnetyką. Był byczym wielki magnes, na którym Jonah postanowił, miejscami, pozamieniać polaryzację. Co za tym szło, fragmenty na które Jonah wskazywał, miały tak mocny ładunek magnetyczny, że z łatwością odpychały się, wyrywając, od innych fragmentów o podobnej polaryzacji. Sztuczka ta wymagała co prawda gigantycznych nakładów energii, ale czy przeciwnik nie dał mu czasu na zgromadzenie jej? No i pozwolił się namagnesować. Zbroja mogła być i z nicości, ale tak długo jak była podatna na elektrykę, Jonah miał przewagę. A przeciwnik już udowodnił, że nie jest ona z pewnością wykonana z drewna czy plastiku. - Osłoń się przed tym. Wybuch nastąpił bez ostrzeżenia jeszcze zanim Jonah dokończył pierwsze słowo. Ot cała energia którą przeciwnik dotąd wykorzystywał, czy to do wzmacniania siebie czy swojej zbroi, wypaliła się w jednym rozbłysku. Energia to energia, można ją wykorzystać na różne sposoby. Ale kiedy sygnatura zostaje odciśnięta na magii, to każdy mag wykorzystujący co nie jego wpaja sobie podstawową wiedzę. Filtrację. Magię trzeba oczyścić, w przeciwnym wypadku jej "właściciel" wciąż będzie mógł ją kontrolować. A Jan miał w sobie pełno jego magii. Co prawda posegregowanej przez Archiwistę, ale jednak. Magię z metalowego kolca który wbił się w jego ciało spory czas temu. Magię z włóczni którą wchłonął a której fragmenty jeszcze w nim tkwiły. Magi która przeszła po nim, zostawiając na nim od groma energii magicznej, której nie szło od tak uziemić. I tej, którą Jonah wystrzelił z kolumn, rozpylając zarówno po nim, jak i całej arenie. - Energia w energię, magia w magię. Założyłeś że zbroja stworzona przez cywilizację niemagiczną obroni cię przed magią? W magicznym pojedynku? Szalonyś bardziej ode mnie. Jonah czytał w nim jak w otwartej księdze. Teraz kiedy miał dość energii by nie musieć martwić się o pułapki, grzebał, wyszukując jednego jedynego połączenia, które dało by mu przewagę. Szukał w wiedzy medycznej, w wiedzy magicznej i technicznej. Grzebał w umysłach niezliczonej ilości magów pośród widzów tego pojedynku i poza nimi. Przesiewał wiedzę każdego w promieniu wielu kilometrów, a dzięki Archiwiście układał ją wedle potrzeb, zachowując tą ważną, a wyrzucając tą nieprzydatną. Wszak ktoś musiał wiedzieć na czym to polega i jak temu przeciwdziałać. I kiedy już stracił nadzieję, trafił na umysł pewnego staruszka, który rozumiał Sekret. Nie tylko rozumiał, ale wiedział jak go zatrzymać. Tego chłopak potrzebował i to bardzo. I po to sięgnął. - Chciwość, Galun. W jego dłoni pojawiło się coś malutkiego, niezauważalnego. Raptem jedna kropla krwi. Jedna jedyna, lecz zdobycie jej kosztowało chłopaka sporo czasu, siły i zdrowia. Jan mógł być silny, potężny, ale z pewnością nie był niepokonany. Bowiem nie był bogiem. A to co Jonah z niego wyrwał, ta jedna kropla krwi, zawierała cały genetyczny zapis jego połączenia. Połączenia pomiędzy nim, a jego mocami. Takie zagranie było ostatecznością, ale było warte swojej ceny. Kiedy tylko Jonah to zrobił, Jan mógł poczuć że coś się zmieniło. To nie było jak wyrwanie Gungnira, tam czuł jak z niego uchodzą moce. Tym razem było to inne. Miał dostęp do wszystkiego i nagle go nie miał. Jak człowiek który czuje wiatr na skórze, by po chwili stracić to czucie. Jonah zdegradował swojego przeciwnika do poziomu zwykłego człowieka. Najzwyklejszego, z przeciętnym zdrowiem, przeciętną siła, męczącego się jak każdy inny, czującego jak każdy inny. Najzwyklejszy człowiek z krwi i kości. Odciął go od wszystkiego. A raczej zabrał mu umiejętność korzystania z tego. Koniec z darami, sprzętem czy błogosławieństwami. Koniec ze zmianą postaci i kształtu. - W samą porę. Arena ponownie rozbłysła wybuchem elektryczności. Lecz tym razem wybuch nie sięgnął Jana a jego przeciwnika. Zbroja którą Jonah miał na sobie wybuchła, rzucając chłopakiem przez arenę. Kiedy dym opadł, ten leżał oparty plecami o resztki jednej z kolumn, która pokruszyła się jeszcze bardziej w wyniku wytracania prędkości które zaserwowała swojemu twórcy. Jonah wstał, powoli i topornie, pozwalając by resztki spalonego a miejscami doszczętnie spopielonego płaszcza upadły na ziemię. Widowni ukazał się biało włosy nastolatek, o brązowej skórze, w poprzepalanych szortach, z 8 pierścieniami na palcach. Pierścienie były pokryte potem, krwią i kurzem, lecz mimo tego, nienaruszone. Jego skóra zaś miejscami poparzona do czerwoności przedstawiała dość opłakany stan. Lecz mimo tego, oraz krwi cieknącej z jednego boku, Jonah stał, uparcie wpatrując się w przeciwnika. Przeciwnika na którego wciąż działały siły zewnętrzne, jak klątwa pierścieni czy pozostałości jego zbroi.
  13. Jak na razie najbardziej OP okazuje się Galio ._.'' Budujesz na tanka - ma mimo to dość sporo AP i grzmoci skilami co 1,8 sekundy. Do tego bańka lecząca i jeszcze bardziej zwiększająca tankowność Gargulca. Zbudowałem takiego na Mres tanka - LeBlank wpakowała we mnie 12 razy pełne QRWE combo i zjadła mi ledwie 50% Hp xD Lux waląca we mnie z R za 60 DMG przebiła wszystko xD Ale największy był śmiech na chacie jak GP odpalił swoje R a ja dzięki spamowaniu W leczyłem się jego kulami.
  14. Laser. Broń godna oprzeć się sile grawitacyjnej. I zrobiła by swoje, gdyby nie paranoiczne wręcz podejście Jonaha. Kiedy tylko strumień fotonów doleciał do bariery, grawitacyjnej bańki chłopaka, rozerwał się na kilka mniejszych, które poleciały w różnych kierunkach. Pierścień Piorunów dawał władzę nad każdym rodzajem elektryczności. Ta zaś wytwarzała pole magnetyczne. Pole, któremu nawet fotony musiały się podporządkować. Co prawda w procesie Jonah stracił aspekty które ukradł przeciwnikowi, bowiem wiedza też zajmowała miejsce, ale uznał to za wyższa konieczność. Specjalnie że kolejny plan zaczynał zbierać owoce. W dłoni złodzieja pojawiła się migocząca na niebiesko kulka. Dzięki wiedzy, wiedział jak uprzykrzyć życie przeciwnikowi. A wiedza każdego z widzów była na wagę złota. Zgniótł kulkę i cała arena rozbłysła błękitnym światłem. Electromagnetic Pulse. EMP. Wystarczyła chwila żeby wszystkie przewody w zbroi przeciwnika się przepaliły, większość w dość wysokiej temperaturze. Wytrzymałość zbroi mogła być dyktowana Tarczownikiem, lecz jej podzespoły to inna bajka. Bo co ci po potężnej tarczy gdy ta przewodzi prąd? Choćby nie wiadomo jak pancerna, nie uchroni cię przed porażeniem. Lecz to tylko działanie tymczasowe, wszak trzeba było uderzyć czymś o wiele cięższym. - Drugie kłamstwo, Detonacja. Kolumny rozświetliły się.wybuchając jedna po drugiej i ujawniając swoją zawartość. Jedne wybuchały metalowymi kulkami, inne uwalniając trujące opary, kolejne wyzwalając na wszystkie strony potężne wibracje. Przepalone systemy zbroi zbytnio nie nadawały się do obrony przed taką mieszanką, a to był dopiero początek. Następne kolumny raczyły przeciwnika takimi niespodziankami jak promieniowanie, kwasy wszelakiej maści i rodzaju, pola magnetyczne, elektryczne czy elektromagnetyczne. Fale ciepła, fale zimna. Każdy z pierścieni przyczynił się do tego kłamstwa. Jonah nie czekał aż wszystkie wybuchną, zostawił je w spokoju, bowiem detonatory były automatyczne, nie trzeba ich było doglądać. A trzeba by się przygotować do obrony. Nie tylko jego przeciwnik miał zachomikowane umiejętności. Przygotował sobie mały metalowy krąg i palcem rozgrzanym do czerwoności, niczym skryba piórem, począł w nim ryć. A słowa układały się w legendę: When from her sacred veil did spring With storm and flash, a monstrous thing His name Shen Long, the Thunder King His thunder boomed across the land And none who dared and fought could stand Against the iron tyrant's hand But seasons change and tyrants die His fury spent in times gone by The thunder slept beneath Mun Dai By Thieving hands he has been taken By Rouge voice he has awakened Gather foes, sound the drums The Thunder King comes Kiedy skończył, pstryknął palcami a z nieba spadł gigantyczny piorun, grzmotem godny samego Thora. Uderzył i kompletnie stopił dysk, lecz pozostawiając w powietrzu słowa. I słowa te otoczyły Jonaha niczym pas tkaniny. Otoczyły szczelnie, rozbłyskując coraz mocniej i mocniej. A kiedy światło spełzło z jego sylwetki, okuty był w zbroję którą ukradziono dawno temu w pewnego zapomnianego przez bogów grobowca. Zbroję Shen Longa, Grzmiącego Króla. Lecz ona była tylko by chronić przed tym, co Jonah zamierzał zrobić samemu sobie. - Z mocy nadanej, z mocy ukradzionej, jam dzierżący zbroję królów. Serce me ciepłe, krew zaś gorąca, jam bowiem z linii chwalących żywot. Samozwaniec, bez matki ni ojca, podrzutek tysiąca i jednej nocy. Niech niebo rozbłyśnie od mego łomotu, Gdy kolejnym się stanę, Królem Grzmotu! Arena rozbłysła. Cała powierzchnia zdmuchnięta niczym świeczka na wietrze. A całość za sprawą wybuchu który zaserwował Jonah. Niebo ponad ich głowami, widziane w wyszczerbionym już suficie zaszło chmurami czarnymi niczym smoła, rozświetlanymi raz za razem kolejnymi wyładowaniami. Sam chłopak wydawał się być zrobionym teraz z błękitno-złotego światła. Jakby był błyskawicą zamknięto w zbroi. A kiedy wystawił w kierunku przeciwnika dłoń, wystrzeliły z niej liczne pioruny kuliste.
  15. Mr. Clockwork Maszyneria składała się z 9 monitorów, 4 pulpitów które wyglądały identycznie, jednego trochę większego z licznymi przyciskami i gałkami pokręteł. Wiele z nich miało standardowe oznaczenia, kilka trochę mniej, jeszcze inne ciężko było odróżnić od przypadkowych zadrapań na panelach. Wszystko głuche i śpiące, czekając na swojego operatora. Szperacz zajęczał jak tylko spojrzał na tyły maszyny, a kiedy ty tam spojrzałeś, zobaczyłeś szkielet trzymający jedną ręką zardzewiałe resztki czegoś, co mogło być kiedyś toporem. Co gorsza topór wbity był w dość gruby kabel idący ze ściany do maszynerii. Stacja Pocisk przeszedł przez ścianę jak przez masło, zostawiać za sobą malutką dziurę. Zaś jego cel, podstawa lufy, oberwał pięknie. Niestety niewiele to zmieniło, bowiem igła przeszła na wylot, nie robiąc na metalowym ustrojstwie większego wrażenia. Chyba że większym wrażeniem nazwiesz wzmocniony ostrzał kolcami. Co gorsza, kulki zaczęły wypełniać się jakimś pomarańczowo-rdzawym płynem.
  16. Zareklamuj mi to jeszcze raz w czyimś RPG jak tutaj: http://puu.sh/7ZG3w.png A ten temat wyląduje w stratosferze szybciej niż zdążysz pomyśleć "Why, Leo?".
  17. No dobra, biorę się za pisanie, zakaz przeszkadzania xD A i dzięki Edge za to podsumowanie - trochę mi to ułatwi cała sprawę.
  18. Urazić? Nic z tego Tylko zaznaczam że mam ograniczony czas, który mimo wszystko planuję przeznaczyć na was
  19. 1. Jak wspominałem wcześniej, nie mam chwilowo czasu - jestem osobą pracującą, poza domem na nie swoim sprzęcie... to naprawdę ogranicza mi możliwość pisania :/ 2. Prędzej wy umrzecie niż Chromantis, gwarantuję jako MG -.- Jeden jedyny raz w całej mojej karierze jako MG doszło do sytuacji że zamknąłem sesję. Raz i nigdy więcej, jasne? W poniedziałek postaram się o odpisy.
  20. Zajmę się tym.(Z ciężkim sercem ale jednak xD)
  21. Zegarmistrz

    Napisz Użytkownikowi Epitafium

    "Celestia na pewno nie będzie miała za złe." 12.05.1992 - XX.XX.2014
×
×
  • Utwórz nowe...