Skocz do zawartości

Zegarmistrz

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    1465
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    26

Posty napisane przez Zegarmistrz

  1. Na dachu stały resztki automatu, być może był kiedyś wyposażony w napoje albo w jakieś pożywienie. Takich jak on stały tam 4.Niezbyt wielkie ale gdyby je odpowiednio ułożyć, mogły być dość dobrą barykadą. Twój moduł dał ci znać że zauważył 3-4 cele gdzieś daleko z przodu. Gdybyś miał pod ręką dobrego Szperacza, pewnie miałbyś dokładniejszy wynik.

  2. Drzwi były otwarte, za nim zaś znajdowała się para schodów - jedne prowadzące w dół, w ciemność i drugie, lecz prowadzące w górę, także nieoświetlone. Wykonane z podobnego materiały jak ściany, wydawały się być na tyle solidne, by unieść każdego z was. Z dolnej części dochodziło echo, przypominające to samo skrobanie, przez którym się cofaliście.

  3. Jonah uśmiechnął się widząc co jego przeciwnik zrobił.

    I ucieszył się z tego.

    Bowiem, cytując go, stworzył sobie potwora.

    - Chciwość.

    Jonah poczuł jak jego ciało odzyskuje wigor stracony podczas walki. Jego przeciwnik myślał że szybko się poruszał, gdzie dla chłopca jego ruchy były parodią biegu.

    Myślał że jest śliny, lecz dla niego pojęcie siły było względne, wszak ją też umiał ukraść.

    Tak jak i wytrzymałość. I tak jak wszystko inne.

    Jego przeciwnik powinien zrozumieć jak bardzo się pokonał w chwili, kiedy uderzając go w bok mógł pokruszyć sobie nogę.

    - Tarczownik i Berserker posiadasz? Zaopiekuję się nimi.

    Jonah zwyczajnie ukradł ten aspekt siły swojego przeciwnika. A wszystko dzięki małemu nasionku, które jego przeciwnik przyjął a dzięki któremu Chciwość mogła się do niego dobrać.

    - Chciałeś mnie pouczać, gdy ty walczysz by coś udowodnić, ja zaś bo nie mam wyboru i pragnę przeżyć. Śmiem twierdzić że wola przeżycia stoi ponad wszelakimi żądzami tego świata. Ty zaś popełniłem grzech pychy.

    Jonah kompletnie ignorując przeciwnika wykonał w powietrzu kilka znaków dłonią na której znajdowały się pierścienie Ognia i Metalu.

    - Aura Wytopu, Honor Złodziei.

    Powiadają że złodziej złodziejowi oka nie wykole. było to kompletną bzdurą, ale faktem pozostawał fakt, że pomiędzy sobą, złodzieje stosowali pewien kodeks honorowy.

    A mawiał on, w prostocie, oko za oko.

    Wszelakie zmęczenie jakie towarzyszyło Jonahowi w tym pojedynku, wszelakie obrażenia jakie otrzymał, z połamanymi żebrami i odciętą ręką włącznie, przelał na przeciwnika.

    Oczywiście bez znieczulenia jakie sam sobie zaaplikował po otrzymaniu tych obrażeń. Tak więc Jan mógł delektować się bólem odciętej kończyny i pękających żeber.

    Lecz to był tylko początek niespodzianki którą przygotował dla niego Jonah.

    Bowiem planował zagrać swoim czarnym asem.

    - Aura Wytopu, Yggdrasill.

    Dłoń Jonaha przez chwilę rozświetlił błękitny ogień, który zgasł, jak zdmuchnięta świeczka. Z zewnątrz nic się nie stało. Ot kilka płomyków które znikły tak szybko jak się pojawiły.

    - Przygotowałem to z myślą o takich potworach jak ty. A ty mi w tym pomogłeś przyjacielu. Zapomniałeś? My złodzieje lubimy atakować w plecy. Chciwość: Gungnir.

    W dłoni Jonaha pojawiła się włócznia. Lecz nie nowa, o nie. Dokładnie ta, którą wystrzelił wcześniej a którą Jan pochłonął. I już teraz powinien on odczuć pustkę. Kompletne nic. Zero. Razem z włócznią, którą wyrwał z przeciwnika, Jonah wyrwał też wszystkie aspekty które Jan miał w sobie. Włócznia którą wcześniej pochłonął nie zerwała kontaktu ze swoim właścicielem. Zakorzeniała się, tworząc w wewnętrznym świecie Jana owo drzewo Światów. Drzewo jego Światów. Jego aspektów.

    I Jonah wyrwał je, razem z korzeniami. Wszystkie zamknięte w tej jednej włóczni. Zamknięte i stracone, chyba że Jonah straci przytomność lub życie, bo wtedy Chciwość przepadnie wraz z nim i odda wszystko co zabrane. Jonah chwycił włócznię z całej siły i niczym olimpijski miotacz wystrzelił ją w kosmos, daleko poza zasięg swojego, teraz dość mocno osłabionego, przeciwnika.

  4. Budynek był 2 piętrowym sklepem. Przynajmniej kiedyś. Liczne półki zalegające kurzem i resztkami tego, co kiedyś było na nich. Same drzwi nie wytrzymały wyważenia i rozpadły się na liczne części. Po swojej lewej miałeś kolejne drzwi, po prawej rozciągało się główne pomieszczenie poprzecinane półkami i ladą. Liczne resztki lamp tłumaczyły dlaczego nie ma tutaj żadnych okien.

  5. Opuszczone miasto pełne ciszy. Każdy z was oczekiwał czegoś innego, dlatego też zaczęliście, po swojemu, wyszukiwać tego, co aktualnie was interesowało.

    Jedni szukali celu, inni sprzętu, jeszcze inni zastanawiali się po kiego zbudowano to miejsce.

    Neftahar odsunął się odrobinkę od grupy, przez co gdy wy rozglądaliście się p[o najbliższej okolicy, on obserwował tą dalsza.

    Napięcie można było odczuć tutaj niczym w gwiazdkowy wieczór, na chwilę przed otworzeniem prezentów.

    DO momentu aż coś nie zgrzytnęło.

    Gdzieś z oddali dał się słyszeć głośny zgrzyt, jakby ktoś przejechał nożem po osełce. I kolejny. I kolejny. Coraz więcej i coraz bliżej.

    Pomyślał by kto, że wszędobylski piasek,którego miejscami było do kolan, powinien za tłumić większość dźwięków poruszania się.

    Te zaś zdawał się zbliżać dość szybko.

  6. 84 - pomylony moduł Tok - Szperacz

    85 - nie posiadasz w ekwipunku skanera - posiadasz tylko moduł który skanować niestety nie umie. Chyba że w poszukiwaniu celu xD

    90 - moduł defensywny ma niestety malutki zasięg "widzenia" więc nie oczekuj cudów.


    To numery postów do których miałbym pewne ale. Serox - to też twój post ;)

    Zasadniczo wyjaśnię żeby nie było z tym kłopotów.

    Wasze moduły to mniej lub bardziej inteligentne osobniki, mają pewne uzdolnienia które można wykorzystać na więcej niż jeden sposób. Na przykład szperacz toteż podręczna wiertarka, małe cęgi czy śrubokręt, bo pozwala szperać także w czymś.

    Tak jak Tok - moduł leczący, może skanować w poszukiwaniu oznak życia lub moduł Szperacz w poszukiwaniu ruchu/celu. Co prawda ich skuteczność i zasięg nie dorównają szperaczowi, ale to też jest ich możliwość. I nie będę miał za złe jeśli będzie to wykorzystywane.

    Jeśli zobaczę że ktoś ingeruje zbyt mocno, edytuje jego posta a go ostrzegę na PW lub tutaj.

    Nie ma potrzeby żeby sobie skakać do gardeł, to ma być przede wszystkim zabawa ;)

  7. Na razie kładę się spać, jutro czeka mnie pracowity dzień. Jutro też dokładnie przyjrzę się wszystkim postom, moje niedopatrzenie w tym, co robicie z modułami. Dziękuję Serox za tą uwagę. Dopuszczam pewne ingerencje w świat bo lubię kreować go z graczami. Ale to drobne ingerencje, a nie zmiany systemowe w silniku. Zgoda?

  8. Jego przeciwnik był salony. Tylko tak można by wytłumaczyć to co zrobił. I to co zamierzał zrobić.

    - Gniew Atlasa, Dłoń!

    Niewidzialna dłoń spadła na jego przeciwnika. Gigantyczna, jakby w arenę uderzyła planeta. Niewidzialna a jednak obecna.

    Grawitacja.

    Tym bowiem był pierścień. Artefaktem pozwalającym kontrolować tą moc.

    Moc której przeciwstawił się tylko Atlas.

    Zwiększał pole grawitacyjne coraz bardziej i bardziej.

    - Aura Wytopu, Zapłon.

    Miecz który trzymał Jan wybuchł takimi samymi ostrzami, jak te, które spadły z nieba. To samo stało się z każdym mieczem, który był na arenie. Pole którego nijak nie szło uniknąć.

    Jonah zawsze posługiwał się sztuczkami. To była kwintesencja jego istnienia.

    Za to jego przeciwnik oszalał na tyle, bo go pouczać.

    - Aura Wytopu, Monochrom.

    Gdyby pole grawitacyjne nie zdało egzaminu, Jonah mógłby mieć nie lada problem. Dlatego też wolał uderzyć wszystkim.

    Monochrom powodował, że pierścień grawitacji i pierścień powietrza współgrały, dosłownie usztywniając całe powietrze wokół jego przeciwnika. Choćby nie wiadomo jak potężny, jeśli powietrze wokół ciebie stwardnieje niczym cement, poczujesz to. I to właśnie zaserwował swojemu przeciwnikowi chłopak. I to wciąż było wedle jego mniemania za mało. Dlatego planował jeszcze bardziej utrudnić przeciwnikowi walkę.

    - Aura Wytopu, Pięść Furii.

    Tą technikę można opisać jednym zdaniem.

    Masa kamiennych pięści spadających z nieba.

    Tyle tylko że pięści nie były z kamienia a z materiału odpowiedniego dla owej Aury. I spadały nie tylko z nieba ale też atakowały od boku i z tyłu. Każda wielkości sporej lokomotywy. Co prawda z powodu obrażeń miały tylko połowiczną moc, ale czy mrówka odczuje różnicę gdy tylko połowa planety spadnie na jej czerep?

    Raz za razem, niczym kowal swego losu, uderzał wytapiając potęgę. I czekał, aż ziarno które zostało zasiane na początku pojedynku wyda owoc. Specjalnie teraz, gdy wiedział już z czym ma do czynienia,

  9. Kiedy tylko skończyłeś grzebać przy panelu, drzwi opadły jak za dotknięciem magicznej różdżki.

    Waszym oczom ukazała się szeroka na 4 metry brukowana ulica.

    Liczne domy, niskie i wysokie, zniszczone okiennice i spękane ściany. Gdyby nie fakt, że zamiast nieba rozciągała się gigantyczna, czarna pustka, mogli byście pomyśleć że jesteście na powierzchni.

    Wszędzie były całe hałdy pisaku, gdzieniegdzie stare rowery, resztki samochodów i pojazdów gąsienicowych. I cisza, jakby huk który słyszeliście wcześniej nigdy nie miał miejsca.

  10. Spokojnie panowie wedle mej najlepszej wiedzy, to zabawa dopiero się rozkręca :D Jak wspomniałem wcześniej, postaram się utrzymać dobre tempo, ale mimo wszystko też będę miał takie dni że na przykład do kompa nie podejdę od rana do wieczora i wtedy będziecie musieli się wstrzymać.

    Ale z drugiej strony - czego oczekujecie?

    Znaczy się, jak już otworzycie właz?

    Armii? Smoka? Zrobotyzowanych komandosów plujących w waszym kierunku żelastwem?

    Na razie pomyślcie gdzie jesteście i co możecie tam zrobić. A potem postarajcie się dać z siebie wszystko :D

  11. Kiedy tylko ruszyłeś panel, nastąpiły trzy rzeczy.

    Pierwszą był gigantyczny wręcz łoskot zza włazu, jakby jakaś maszyna górnicza zderzyła się z podobnym kolosem.

    Drugim, że twój szperacz zaczął samemu grzebać w panelu, zdawało by się że lepiej wiedząc co robi niż ty.

    Trzecim było to, że wszystkie moduły wam "uciekły, kierując się do panelu i podłączając się tam. Wydawało by się że rozmawiają między sobą, wydając z siebie różnej wysokości buczenie.

  12. Drugie - 100 PD i masz poziom. Pasek rozwoju przesuwa się na liczbę 200 a ty dalej masz już 100 PD na koncie. Bo to ile macie PD też jest ważne, nawet jak to powiedzmy tylko 395/400. W takim przypadku nie smutać z braku tych 5 do poziomu, bo za te 395 też będziecie mogli coś ugrać ;) Ale o tym też później, jeśli uda wam się wrócić :D

     

    I tak, jest tutaj ukryty haczyk, ale o tym też potem ;)

  13. A właśnie - najważniejsze - pytania techniczne. Czyli "Jak daleko stoi ten facet bo planuję go czymś rzucić a nie chcę rzucać na czuja" - wszelakie czysto techniczne pytania możecie zadawać tutaj, tutaj też wam na nie odpowiem co pozwoli wam też zaplanować niektóre akcje :D

     

    Padło też pytanie o poziomy, przepraszam ale nie zauważyłem go wcześniej.

     

    Na pierwszy poziom potrzebujecie 100 PD (Punkty Doświadczenia) na kolejny 200, i stąd jest razy 2 czyli 400, 800 itp. Im silniejsi będą przeciwnicy, im lepsze pułapki i im dalej zejdziecie, tym więcej będziecie otrzymywać, więc proszę się nie martwić że będziecie wbijać do 3200 po 2-4 PD xD

    Jest tylko jeden haczyk - PD możecie rozdysponować dopiero na powierzchni. Wchodzicie, zarabiacie swoje, wychodzicie i dopiero wtedy możecie korzystać ;)

  14. Tablica wyglądała specyficznie, miała liczne oznaczenia których zwyczajnie nie znaliście, czy to z powodu ich odmienności czy zatarcia. Dwa pokrętła i cztery przyciski, do tego jedna niewielka dźwignia. A wszystko opatrzone garścią diod, zworków i tranzystorów. W normalnych okolicznościach byście tego nie rozróżnili od radia, lecz wasze moduły lekko buczały kiedy się zbliżaliście do tej tablicy.

     

  15. Mr. Clockwork

     

    Twój moduł latał po pomieszczeniu wydając z siebie miarowe tykanie. W pewnym momencie przystanął koło ściany i zaczął cicho popiskiwać, po czym wrócił do ciebie, przekazując ci zebrane dane.

    Pomieszczenie w pewnym sensie służyło za wielką baterię. Zbierało energię z okolicy i gromadziło ją. Całość była tak skonstruowana żeby nadmiar energii zostawał odsyłany tam, skąd przybył.

    Dodatkowo, za pewnym fragmentem kabli wykrył coś, co mogło być tablicą rozdzielczą.

  16. Mr Tux

     

    Udałeś się na dół po drabinie, wiele nadziei pokładając w jej wytrzymałość. O dziwo nie załamała się pod tobą. Po dłuższej chwili błękitna poświata z góry znikła, pozostawiając cię w ciemności, która jednak nie trwała długo, gdyż na dole znajdowało się wyjście z tego rękawa. A kiedy postawiłeś stopę na ziemi, twoim oczom ukazało się okrągłe pomieszczenie, dość sporych rozmiarów, zaś na jednej ze ścian gigantyczny właz, niczym drzwi od sejfu, z pojedynczym zaworem na samym środku. Całość przepełniona iście grobową ciszą i wszędobylskim błękitnym światłem. I jak na razie żadnych niebezpieczeństw.

  17. Obie możliwości są dostępne. Kwestia tego co znajdziesz - przykład:

    Znajdujesz prawie kompletnie zgnieciony karabin. Praktycznie wszystko powykręcane jak makaron świderki. Grzebiesz chwilę i okazuje się że jednak lufa i prowadnica są całe. Albo wykręcasz potrzebne części albo bierzesz cały szmelc i dajesz komuś innemu do rozkręcenia.

    I w drugą stronę, znajdujesz plany, idziesz do speca a ten ci mówi że trzeba mu tego i tamtego żeby to skręcić.

  18. Kiedy tylko ostatni z was znalazł się w windzie, mechanicy zaczęli się uwijać. Z każdej strony dochodziły was techniczne komendy, przygotowanie, jakby wszyscy chcieli wam dodać otuchy.

    Bowiem wybieraliście się w nieznane.

    - Zjazd za trzy, dwa, jeden!

    Winda ruszyła, powoli, z łoskotem. Górna część wpuszczała coraz mniej światła w czasie gdy szczelina się zmniejszała. W pewnym momencie zapadła ciemność. Lecz nie cisza, bowiem dało się słyszeć tykanie, szepty pary i buczenie tranzystorów. Ta ciemność była wasza. Była ostatnią przystanią przed piekłem.

    Zdawało by się że jechaliście cała wieczność. Winda poruszała się cicho, dlatego też nie dało się określić ile metrów pokonała zanim poczuliście lekkie pchnięcie, nacisk świadczący o zatrzymaniu się tejże.

    Ciemność zapłonęła błękitnym światłem, emitowanym przez liczne lampy które ukazały wam otwierające się drzwi.

    W migotliwym świetle i półciemnościach zobaczyliście przedsionek piekła. Długi tunel, zaopatrzony licznymi przewodami, z licznymi lampami. Długi, kończący się wielkim włazem.

    - Khm. Witajcie.

    Głos który doszedł z ciemności brzmiał jak zardzewiały zgrzyt. A dochodził z czegoś, co pierwotnie mogli byście uznać za starą stertę szmat.

    - Dawno nikogo nie było, mmm. Wy pierwsi od jakiegoś czasu, mmm. Nic, powiem wam swoje i możecie iść się zabić. Zasady proste, mmm. Widzicie błękitne lampy? To bezpieczne. Gdzieniegdzie takie pokoje jak ten, mmm. Tam można odpocząć, istoty dołu nie wchodzić. Cała reszta to piekło, mmm. A teraz won, tam jest właz.

    Staruszek pokryty niezliczonymi śmieciami dość szybko wygłosił swoją kwestię po czym wskazał wam kościstym paluchem właz i usiadł na krześle przy wejściu do windy.

×
×
  • Utwórz nowe...