Skocz do zawartości

Zegarmistrz

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    1465
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    26

Posty napisane przez Zegarmistrz

  1. 1. Jak wspominałem wcześniej, nie mam chwilowo czasu - jestem osobą pracującą, poza domem na nie swoim sprzęcie... to naprawdę ogranicza mi możliwość pisania :/

     

    2. Prędzej wy umrzecie niż Chromantis, gwarantuję jako MG -.- Jeden jedyny raz w całej mojej karierze jako MG doszło do sytuacji że zamknąłem sesję. Raz i nigdy więcej, jasne? W poniedziałek postaram się o odpisy.

  2. Vrem

     

    Zobaczyłeś w odbiciu dość szeroką lufę wystającą z wcześniejszego piaskowego "kopca", która pluła w górę kolejnymi kolcami.

    A było ich coraz więcej, bowiem draństwo literalnie zasypywało nimi teren.

    Z kolei kąt powbijanych kolców świadczył że gdzieś jest więcej takich luf.

     

    Magazyn

     

    Bardzo powoli wchodziliście na kolejne piętro. Tym razem waszym oczom ukazała się cała masa kabli i gigantyczny panel komputerowy. Liczne monitory i panele z przyciskami.

    Było to ostatnie piętro, wyglądało to tak, jakby ktoś wyburzył 3 piętra i z robił z nich jedno wysokie by pomieścić aparaturę.

  3. Mr. Clockwork & Mr. Tux

     

    Nic na tym poziomie nie było warte uwagi. Wasze pobieżne przeszukiwania zostały nagrodzone odnalezieniem kilkudziesięciu uniwersalnych łusek po nisko kalibrowej amunicji oraz paroma rdzawymi plamami na podłodze. Górne piętro przedstawiało podobne pomieszczenie jak na dole, kilka skrzyń metalowych solidnie zanitowanych i chmara łusek. Oraz schody na kolejne piętra.

  4. 1. Sprzedaż/kupno

    Masz wtyczkę na górze. Co zbierzesz na dole i wyciągniesz na górę możesz próbować sprzedać. Możesz to zrobić samemu albo za pośrednictwem. Pośrednik zawsze bierze 15% zysku za pośrednictwo.

    Możesz też samemu chodzić po mieście i dogadywać się z kupcami w konkretnych sprawach. Nie ma jednego kupca który weźmie wszystko, to nie lombard. Metale sprzedajesz u kowala, broń u zbrojmistrza itp.

    I tak samo kupno. Kiedy już zarobisz walutę(w tym przypadku Kredyty) możesz za nią kupować lepszy sprzęt.

    Gdzie zaznaczam że nie kupisz na górze nic lepszego jakością niż dobre.

    Po to właśnie schodzicie na dół ;)

  5. Owszem, moduły można adoptować. Nie jest nigdzie ograniczone ile ktoś może mieć modułów. Dodatkowo można je łączyć(ale tylko swój ze swoim) tworząc Szperaczo-Spluwacze i im podobne.

    Po śmierci właściciela moduł ustawia się na odczyt, pierwsza osoba która go złapie(dotknie) staje się jego właścicielem.

    Wyjątkiem jest Vanguard który zwykle osłania właściciela do końca i w 99% ginie razem z właścicielem, przebity tym co zabiło właściciela.

  6. Wpadłeś na schody w tym samym momencie, kiedy moduł zaskrzeczał.

    Wpadłeś i prawie spadłeś.

    Poszukiwany olbrzym leżał niedaleko, być może wypał przy jakimś spięciu. Szperacz chwilę pogrzebał przy panelu i po jednym głośnym pstryk zalało was blade światło. Teraz mogliście zobaczyć całe pomieszczenie. Pokój 4 na 4 metry, wysoki na kolejne 4. 2 metry pomieszczenia i ściana działowa, tworząca szeroką na kolejne 2 metry klatkę schodową prowadzącą ku górze i ku dołowi. Stara pordzewiała poręcz, lecz solidne stopnie. Skała wyglądała na tak twardą, że nie mieliście wątpliwości co do jej wytrzymałości.

  7. 1. Mate...piszesz tak, jakby demon od początku był w Edwinie ._.'''''''''''

    Lol, nope.

    Co miało strzelenie w Edwina i przywrócenie jego harmonii do tego, że demon siedzi sobie wygodnie u siebie w domu i nagle mu światełko nad drzwiami z napisem "Ktoś ci psuje dłużnika" zapala? Strzelił, zrobił swoje, to demon przyszedł zobaczyć co się wyprawia. Nie wyprawia się dobrze, to trzeba działać. Gdyby Fisk zdecydował się na drugi strzał, było by po ptakach, bo wtedy autentycznie strzelił by w niego. Tu akurat się machnąłeś i to daleko O.o Kolesia nie ma na arenie a ty się dziwisz że strzał na tej arenie na nie go nie wpłynął? A co on, Kennedy żeby 6 razy oberwać jedną kulą?

     

    2. A co miałem nawiązywać? I kiedy? Plan co prawda był żeby posągi ożyły, ale uwierzysz że się nie wyrobiłem w czasie? Po co mam opisywać jak mój pocisk zdąża w kierunku pięknie opisanego przez Fiska posągu kiedy ja celuję nim w Fiska? To że w poście nie planuję wychwalać architektury tego miejsca nie znaczy że je ignoruję. O ile mi wiadomo(zerk w opis Fiska) arena ma płaskie podłoże i to ono, jak na razie, powinno mnie interesować. Gdybym miał czas na wykorzystanie reszty, to może i bym się bardziej na wykorzystanie tych opisów pokusił. A jeśli to twoim zdaniem jest ignorowanie kogoś, to Hoffman powinien być najbardziej ignorowaną osobą w tym dziale, bowiem nieliczna grupka, ze mną na czele, wykorzystywała opisy jego aren w walce O.o

     

    3. MG stosuje coś, co nazywam Oddzielaniem Wiedzy. Nie jesteś postacią, a postać nie jest tobą. To że ty umiesz otwierać zamki, to nie znaczy że postać Wojownika którego prowadzisz też to umie. Ja wystawiłem w turnieju Edwina - postać. A ty zakładasz, że wiesz lepiej niż ja, jej twórca, co postać wie i rozumie. Dobre, następnym razem jak będę tworzył NPC na sesję, zgłoszę się do ciebie, z pewnością lepiej mi wytłumaczysz co mogą a czego nie mogą postacie tworzone przeze mnie...

     

    Wniosek - przedstawione przez ciebie argumenty to nic więcej jak domysły. A z tych tworzysz pomówienia...

    Co jak co ale po tobie, to akurat oczekiwałem więcej :(

    Co gorsza, mówisz wprost, że snujesz domysły, bowiem nawet Fiskowi nie powiedziałem wszystkiego a tylko żeśmy na Zgorzeleckim teoretyzowali co mogło i nie mogło by się stać. I wszystko było, przynajmniej z mojej strony, nie wiem jak Fisk, utrzymane w gatunku "A gdyby babcia miała wonsy". I oceniasz mnie poprzez pryzmat niczego innego, jak zasłyszanej plotki? To boli.

     

    Oceniasz to czy postać kłamie czy nie? Serio?! A co miałem napisać, jako postać, "Witajcie gapie, popatrzcie sobie jak ja tutaj będę próbował zrobić krwawą łaźnię dla zaspokojenia własnych celów i potrzeb, a tak właściwie to mam was gdzieś i was nie potrzebuję, o!"? Rozumiesz chociaż pojęcie "gra postaci"?

    Tutaj akurat nawet nie wiem co powiedzieć, to przestaje być śmieszne...

     


    Dodatkowo, napisałeś teraz:



    'Zegarmistrz', dnia 28 Marz 2014 - 8:30 PM, napisał:

    Niedocenianie? Jak można nie docenić kogoś, kto jest bogiem? Z nas dwóch to Fisk jest tutaj wszechmocny. Nieograniczone możliwości i energia. Uwierz, doceniłem każde słowo które Fisk poświęcił na mnie, nie pozwolę żeby ktoś mówił inaczej.



    Mówisz, że przegrałeś. Stwierdzasz, iż Fisk miał nieograniczoną moc. Pojedynek się skończył, ale Ty nadal grasz robiąc z Fiska OP postać (ponieważ wiesz, że publika tego nie lubi i chcesz zwiększyć przez to swoje szanse na wygraną w głosowaniu [bądź podbudować swój autorytet robiąc z siebie męczennika], pomimo stwierdzenia, że się poddałeś).

    Fakt faktem, byśliście sobie równi, jeżeli idzie o moc. Jedynym ograniczeniem jest wyobraźnia i umiejętne korzystanie z niej.

     

    Potrzebowałem dobrych 5 minut żeby przeczytać to kilka razy...w normalnych okolicznościach pomyślał bym że żartujesz. Ale widząc poprzednie "argumenty" dochodzę do wniosku że chyba nie czytamy tego samego tekstu.

    Może wyjaśnię ci, jak ostatnio Talarowi tłumaczyłem, co to znaczy.

    Nikt tu z siebie i z nikogo nie robi męczennika. Jestem osobą która ma na tyle jaj, by przyznać otwarcie że przegrała. Tyle. Nic więcej, nic mniej.  Brak podtekstów i ukrytych znaczeń.

    Teraz do ciebie dotarło?

    Żadna ze stworzonych przeze mnie postaci nigdy nie była wszechmocna. Ograniczały je nie tylko "wyobraźnia i umiejętne korzystanie z niej" ale też stamina, mana, energia oraz kilka innych czynników. Jako nieliczny z członków turnieju zaplanowałem postać która ma ograniczenia. Co prawda nieumyślnie, o moim błędzie poinformowano nie po czasie, ale jednak. Edwin to nie worek bez dna. Męczy się, może zostać zraniony, może się nawet głupio skaleczyć. Nie ma nieograniczonej energii i to jest jego mocna strona, bo powoduje że jest bardziej realny. Regulamin turnieju nie zabrania grać postaciami które są OP, ba, nawet skłania do tego, bo to może być o wiele ciekawsze niż patrzenie jak ktoś strzela czymś ze 3-4 razy i pada ze zmęczenia. Tutaj NIE BYCIE OP jest źle odbierane przez publikę.

    A Fisk owszem, był OP, od początku do końca(i nie mówię tylko o moim pojedynku). Sam to przyznał w rozmowie ze mną, kiedy mu przyznałem że nie widzę szansy w walce z kimś kto ma nieograniczoną energię. To zostało skwitowane cytuję:"Sam sobie taką postać stworzyłeś, nie było ograniczeń".

    I to jest dobre - nie wiem czemu widzisz to jako coś negatywnego.

    Fakt, granie postacią z ograniczeniami to taki strzał pod publikę "A nuż go polubią bo jest inny niż reszta" - ale w ostateczności taka postać nie wygra(bo fizycznie/magicznie się nie da) z postacią bez ograniczeń. Nieważne jak wielka by była wyobraźnia autora.

    I nie jest to w żadnym razie gra pod publikę, bo jak powiedziałem, do momentu aż głosowanie się nie skończy, jesteśmy uczestnikami, a skoro tak, to mam prawo, jak każdy uczestnik, zrezygnować. I właśnie z tego prawa korzystam.

    To ma ze mnie zrobić męczennika?

    Idź poczytaj posty Dwaggiego, zrozumiesz pojęcie tego słowa xD

     

    A piszę to wszystko tutaj, a nie na PW, bo wolę wyjaśnić tą sprawę nie tylko tobie, ale też tym, którzy mogli by z twoich pomówień wyciągnąć jakieś zwichrowane wnioski.

    • +1 2
  8. Jonah zobaczył jak jego przeciwnik znika. Ale nie magicznie, tak jak chłopak, a fizycznie.

    Szybciej niż prędkość światła. Szybciej niźli pozwolił by mu to zarejestrować pierścień błyskawic.

    Po prostu był i nagle go nie było.

    I pewnie Jonah byłby już martwy zanim jeszcze zdążył by to zobaczyć.

    Pewnie nie znaczy na pewno.

    Jego przeciwnik założył że chłopaka osłania tylko iluzja, a to był karygodny błąd.

    Czy można zmienić koncepcję czasu i postrzegania?

    Nie.

    No chyba że ktoś potrafi kontrolować grawitację. A to Jonah potrafił.

    Otoczony drobnym pasem, delikatnym, mikromilimetrowym polem grawitacji tak silnej, że atom wodoru w niej waży tyle, co sporych rozmiarów planeta, cała wykonana z ołowiu.

    Jest to siła tak wielka, że zakrzywia nie tylko przestrzeń ale i czas. Tak wielka, że w chwili kiedy Jan do niej dotarł, znalazł się na orbicie Jonaha i zwyczajnie jego uderzenie przekierowano wzdłuż ciągnącej siły. Co było też dobre dla niego, bo gdyby dalej parł w przód, nacisk na jedni miejsce jego ciała, to które znalazło by się po obu stronach pola, było byt tak wielkie, jak nacisk ostrego tasaka na świeżego pomidora. I z podobnym efektem mogło by mu uciąć kończynę.

    Co nie zmieniało faktu że chłopak dalej nie widział swojego przeciwnika. Jan nie mógł się do niego dobrać od tak, ale dla Jonaha był tylko cząsteczkami światła, niezauważalnymi i których nie można atakować.

    Bo czy widział ktoś kiedyś jak machnięcie dłonią robi jakąkolwiek krzywdę promieniom słonecznym?

    Jego przeciwnik stał się teraz obiektem nie tylko niebezpiecznym, ale i nieuchwytnym. A to rodziło kolejne problemy.

    Problemy na której Jonah musiał szybko wymyślić jakiś sposób, inaczej był ugotowany. Dosłownie.

    Ugotowany, ugorowany. Dobry plan.

    Tylko jak?

    Może na początek trochę zmian.

    Jonah położył dłonie na ziemi i z podłoża ponownie wyrosły filary. Tym razem jednak wszystkie były wydrążone w środku. Jonah napełnił każdy z nich innym metalem promieniującym.

    Żadne z promieniowań nie było zabójcze, załatwił by tym sam siebie.

    Nie, każde działało na coś innego. Jedno powodowało zakłócenia UV, drugie zakłócenia Alfa, trzecie Beta. Kilkanaście kolumn, a każda działająca na innej "częstotliwości" kompletnie wyłączając zarówno naturalne jak i magiczne bądź mechaniczne wzmacniacze wzroku.

    Nie wiedział co prawda jak silne jest to coś co Jan miał na sobie, ale miał pewność, że choć trochę działało jak te gogle ukradzione z Gildii Mechaników rok temu.

    Mając nadzieję że przeciwnik go nie widzi, Jonah przygotował kolejne zaklęcie, głęboko pod areną.

    Bowiem pierścień roślinności miał wiele zastosowań, a trucizny nie zawsze musiały być w powietrzu.

  9. Tego za wiele.

    Mam wiele wad, prawda, kilka nawet mogło by się wepchnąć w ten pojedynek.

    Ale nie pozwolę żeby ktoś stwierdzał, że ignoruję oponenta.

    Co to to nie.

    Bo to pomówienie zarówno mnie, jak i obrażanie Fiska.

    Pokaż mi waść gdzie zignorowałem mojego przeciwnika, albo odwołaj swoje słowa.

     

    Niedocenianie? Jak można nie docenić kogoś, kto jest bogiem? Z nas dwóch to Fisk jest tutaj wszechmocny. Nieograniczone możliwości i energia. Uwierz, doceniłem każde słowo które Fisk poświęcił na mnie, nie pozwolę żeby ktoś mówił inaczej.

     

    W moim odczuciu przegrałem ten pojedynek już w 2 poście, Fisk wyraźnie dał mi do zrozumienia, że chce to zakończyć jak najszybciej.

    Na początku myślałem że nie ma czasu na to, teraz, czytając ciebie zastanawiam się czy powodem nie są moje niedorównujące mu umiejętności pisarskie...

    I podejrzewam że więcej osób tak będzie sądzić.

     

    Szanuję osoby które się tu już wypowiedziały, szanuję też te które zagłosowały, zarówno na mnie i na Fiska. Ale wypadało by zatrzymać farsę zanim ta się rozkręci.

    Tak długo jak trwa głosowanie, tak długo zarówno ja, jak i Fisk jesteśmy zawodnikami.

    A ja, Hoffmanie, poddaję się.

    Ankieta nie będzie już potrzebna.

    Jeśli nie czuję się zwycięzcą, nie widzę powodu do brania udziału w głosowaniu, które może tego zwycięzce wyłonić.

     

    Mam nadzieję że jeszcze zdarzy mi się stanąć w tym miejscu ramię w ramię, boć naprzeciw, najlepszym Magom Equestrii.

    Dziękuję każdemu kto śledził moje starcia, każdemu kto pomógł mu dotrzeć tak daleko. Każdemu kto nauczył mnie czegoś nowego.

    Mam nadzieję że moje wygłupy urozmaiciły komuś jego wieczność ^ ^

    • +1 1
×
×
  • Utwórz nowe...