Skocz do zawartości

Zegarmistrz

Administrator Wspierający
  • Zawartość

    1465
  • Rejestracja

  • Ostatnio

  • Wygrane dni

    26

Posty napisane przez Zegarmistrz

  1. Mogę się na wielu rzeczach nie znać, ale na pukawkach to akurat się znam ;>

    Wniosek - nowa Championka ma większą rurę niż Tristiana ;)

     

    A tak z meczu - wygrałem mecz, Teemo z trolami(byłem Teemo top) 3/12/13 - za każdym razem jak na midzie albo bocie był teamfight, ja znikałem na topie tureta. Przeciwnicy obudzili się pod naszym inhibitorem kiedy super miniony z mojej linii niszczyły im wierze ze mną w składzie xDD

  2. 1. Nightwood to nie tylko smoki, to też masa ludzi i SB :D Do tego Zgromadzenie mała scena i nie tylko ;)

    2. Też gram już ponad 5 latek będzie od pierwszego wejścia i bez przerw, ciągle aktywny.

    3. Zmieniałem nick raz, pierwszy to Shenlong13 obecny TheClockMaker

    4. Tak, tak jak i tutaj, tak i tam jestem Zielony :D

     

    Coś pominąłem?

  3. Zobaczmy ile ta góra wytrzyma. Z pozdrowieniami dla tych starszych :D

    Tyś, który ciemniejszy od zmroku;
    Tyś, który w karmazyn przybrany bardziej niźli krew płynąca;
    Tyś, który pogrzebion w czasie mijającym;

    W Twym imieniu, o Wielki;
    Oddaję się ciemności;

    By tym głupcom, co grodzą mi drogę,
    Razem zgubę przynieść i nikt nie będzie w stanie jej uniknąć! Dragon Slave!

     

    Gigantyczna karmazynowa eksplozja po chwili przykrywa cała górę. A po opadnięciu dymu, pół góry znikło.

    No trudno - moja góra(a przynajmniej jej resztka xD)

  4. Tak bardzo brakuje nauki na błędach. - pomyślał Edwin patrząc jak kolejne iluzje się rozpadają.

    Skoro coś zadziałało raz, to czemu nie miało by zadziałać raz jeszcze? Te najprostsze zaklęcia są zwykle ignorowane, wszak nie zadają obrażeń i magowie nie widza dla nich potrzeby. Edwin uważał inaczej. To te proste zaklęcia są kluczem który otwiera drogę dla tych skompilowanych.

     - Gotowi? Gaya, ty pierwszy, za tobą Roc i Nemu, reszta wedle uznania - wykonując gesty dłonią wydał odpowiednie polecenia. Czary ukrywające działały tylko wtedy kiedy autentycznie ktoś starał się ukryć.

    Chemik kreślił kolejne znaki gdy te wybuchły. Zwyczajnie, wyrzucając sporą ilość ziemi w górę, jakby pod spodem był gejzer. Trenowali to już wiele razy, przygotowani na kolejne ataki potrafili się chronić, do tego Chemik dał dość mocny pokaż ciężkiej magii, Edwin liczył że takie marnowanie energii na iluzje prędzej czy później zmęczy maga.

    Śniący z lancą stal z przodu, za nim Topornik i Halabarda. To Blokerzy, ich zadaniem było zatrzymanie kontrataku, wszak mieli bronie które mogły niwelować magię. Za nimi Edwin i pozostała czwórka, gotowi zaatakować i wspierać przednią straż.

    Do tego pokaz Chemika miał jeszcze jeden solidny minus - pozwolił na skopiowanie wzorca magicznego, przez co teraz cała "armia" wiedziała jak rozbić energię Chemika. I nie zawahała się wykorzystać tej wiedzy.

    - Jazda! - wyłaniając się za Chemikiem musieli wyglądać imponująco. Wszak chwilę temu zneutralizował ich wszystkich a tu hops, i znowu stoją nietknięci. Liczył że ta sekunda spowolni reakcję przeciwnika.

    Pierwsze zaatakowały pająki, i jako pierwsze też otrzymały największe obrażenia.

    - Droga Ognia - Płomień Świętego Elma - jednym machnięciem topora cała arena się stopiła. W ciągu mikrosekund wszyscy mogli poczuć żar bijący niczym z kowalskiego pieca. A razem ze stopieniem powierzchni całe pajęcze tałatajstwo zamieniło się w niewiele więcej aniżeli dymiącą plamę.

    - Droga Wody - Oddech Lewiatana - tym razem Śniący uzbrojony w dwa miecze zamachnął się nimi. I tak jak uprzednio arena się rozpaliła, tak teraz, niczym potraktowana azotem, ochłodziła się i zamarzła.

    - Droga Ziemi - Aegis Legionów - tarcza blokera stojącego na przedzie rozświetliła się błękitnym blaskiem. To tarcza pozwalająca niwelować magiczne ataki Chemika, wszak już teraz szykowali się na kontratak.

    - Droga Metalu - Włócznia Longinusa - stojący na samym końcu Śniący uniósł i wycelował w Chemika swój łuk. W stronę wyrzuconego w powietrze przeciwnika poleciał istny deszcz pocisków. Wykonane i przetopione z różnych metali, niektóre twarde inne miękkie, jeszcze inne antymagiczne. Lecz wszystkie zabezpieczone prostym zaklęciem zapobiegającemu ich przemianie i wykorzystaniu przez kogoś innego niż ich pierwotny właściciel - wszak Iria uczyła się z tego co pokazał jej Chemik.

    - Droga Światła - Ścieżka Prawdy - Śniący który trzymał halabardę uderzył nią z ziemię. I nagle, bez ostrzeżenia sztylet który trzymał Chemik wybuchł mu w ręce. Dagoth mógł manipulować światłem, nadając mu nawet prawdziwy kształt. Zaś metal który wykorzystał w swoim pokazie Chemik nie pochodził ze źródła innego jak właśnie iluzja Dagotha.

    - Droga Ciemności - Teatrzyk Cieni - Na arenie wykwitło wiele "grupek" podobnych do tej która atakowała Chemika. Gra Cieni pozwalała stworzyć prawie że namacalne kopie które mogły wybuchać różnymi niespodziankami kiedy się je atakowało.

    - Droga Powietrza - Mglisty Zamek strzeżony Oddechem Smoka - W końcu czas na najwyższego ze Śniących. Uzbrojony we włócznie mógł nawet wyglądać imponująco. Zakręcił kilka razy młynka nad głową a z jego włóczni wystrzelił kłąb dymu. Jakby już Gra Cieni ich nie maskowała, na arenie pojawiła się gęsta mgła która miała specyficzne właściwości. Między innymi kiedy ktoś patrzył w nią przez termowizje, mógł nie zobaczyć nic lub wręcz przeciwnie, zobaczyć więcej niż było w niej naprawdę. Skutecznie myliła każdy rodzaj wykrywania, a to tylko jedno z jej zastosowań.

    Atak i obrona - oba aspekty potężne. Był gotów zatrzymać dowolny czar który jego przeciwnik wystrzeli, do tego sam mógł atakować dosłownie z każdej strony. Prawie nieskończona liczba scenariuszy.

    Jego przeciwnik miał wyjątkowego pecha, wszak kto mógł przewidzieć iż Hrabia przywróci Edwinowi pełnię jego mocy?

  5. Pęknięcie. Niedostrzegalne a jednak będące tam, gdzie być nie powinno.

    Edwin poczuł ciepło w dłoni a chwilę później nastąpił wybuch.

    Eksplozja rzuciła nim w tył, sponiewierają delikatnie. Niestety ostrze zniknęło na chwilę nim dotarło do Chemika.

    - Szlag, to ciągle nie to.

    Edwin wyglądał na złego patrząc na drobne rozcięcia które powstały na jego dłoni. Niezbyt głębokie, wszak runa ochronna zrobiła swoje. Ale teraz był przygotowany na najlepszą część zabawy.

    - Zauważyłeś pewnie że sporo tu niedomówień, prawda? Ciągle czymś odwracam uwagę. Jak magik, który pokazuje ci jedną dłoń a drugą wyciąga kartę z rękawa. Pora na mojego asa.

    Edwin wstał i otrzepał szatę. Patrzył na to co robi przeciwnik z uśmiechem i częściową obojętnością.

    - O Czasie, ukaż łaskawie to co ukryte.

    Powietrze zafalowało w miejscu gdzie jego runy wisiały naprzeciw dużego portalu. Tego samego z którego wyszła Kali, a którego on nie zamknął.

    - Jak widzisz swoje szanse? Mamy dobrą pogodę, więc co powiesz na rozpoczęcie?

    Edwin ustawił się jakby dyrygował orkiestrze. Wyciągnął dłoń w kierunku Chemika i pstryknął palcami.

    - Ogień.

    Powietrze koło Chemika zwyczajnie wybuchło. Bez ostrzeżenia, bez wcześniejszego syku czy jakiegokolwiek znaku. W ciągu niecałej sekundy wokół Chemika rozpętało się istne inferno, pilar ognia od podłoża aż po nieboskłon. Ogień wybuchł i tak gwałtownie jak się pojawił, równie szybko znikł.

    Kolejne pstryknięcie.

    - Woda.

    Znowu rozległ się kolejny wybuch. Tym razem znikąd Chemika otoczyła bańka wody, tyle tylko, że ciśnienie wewnątrz bańki było ogromne. Zaś przy wybuchu energia miała siłę kilograma trotylu.

    Kolejne pstryknięcie.

    - Ziemia

    Dwie gigantyczne skały uderzyły z obu stron. Jakby wyleciały z niewidzialnej kieszeni. Dwie kamienne kule które z cała potęgą zderzyły się za środek przyjmując jeden cel - Chemika. Cała arena drgnęła od fali która rozeszła się po potężnym zgrzycie zwiastującym zderzenie.

    Kolejne pstryknięcie.

    - Powietrze

    I nagle nastała cisza. Całe powietrze zniknęło z areny. Bez powietrza nie ma cząsteczek które mogą przewodzić dźwięk. Tyle tylko, że gdy całe powietrze ścisnęło się wokół Chemika, nastąpił kolejny wybuch. Tym razem w kompletnej ciszy. Po chwili zaś huk dosłownie zgniatał uszy. To powietrze które rozchodząc cię po arenie przełamywało barierę dźwięku.

    Kolejne pstryknięcie.

    - Ciemność.

    Chemika otoczyła kula z ciemności, żywej i bolesnej. Wijąca się niczym smoła utwardziła się do konsystencji skały, uniemożliwiając uniki.

    Kolejne pstryknięcie.

    - Metal.

    Niczym z opuszczonego domu z przestrzeni wysunęły się dwa ostrza które przebiły kulę ciemności. Ciężkie i ostre, z łatwością przebiły tą barierę.

    Kolejne pstryknięcie.

    - Światło.

    Arena rozświetliła się. Przez chwilę widzowie nie widzieli co się dzieje. W tym czasie w kule w której Edwin zamknął Chemika uderzył piorun, promień światła zdolny spopielić wszystko na swojej drodze. Bez grzmotu, czysta wiązka energii która rozerwała i kulę i spory kawał areny pod nią.

    I wtedy powietrze zafalowało i opadła zasłona. Obok Edwina stało 7 postaci w podobnych zbrojach jak ta, którą nosiła Kali. Każda trzymała jakąś broń, od włóczni, duch sztyletów, topora po tarczę i lancę włącznie. Każda uzbrojona i gotowa do walki.

    - Panowie i panie, oto przed wami pragnę przedstawić unikalną mieszankę potęgi militarno-magicznej. Oto Śniący. A żeby zaspokoić państwa ciekawość, lub by rozwiać wątpliwości, tak, w czasie kiedy ja zajmowałem Chemika, oni, pod osłoną prostego czaru kryjącego ich prezencję, rozmieszczali się po arenie. Dzięki nim mogłem przygotować dzisiejszy pokaż, specjalnie dla Państwa!

  6. Wąż Morski - istota żyjąca w morzu, zwykle czczona jako bóstwo dróg morskich. Zwana także Morskim Smokiem, choć ze smokami nie ma nic wspólnego. Jego długość potrafi dojść do 300 metrów co jest imponującą liczbą, nawet jak na mityczne stwory. Jeden z większych, w większości żywi się wszelaką fauną morską, choć zdarzało się że większe osobniki zjadały całe wysepki i/lub statki. Nie są specjalnie agresywne, za to ich terytorializm jest godny smoka.

    Kilka drobniejszych faktów:

    - Ich łuski są odporne na magię na bazie wody i ognia, ale za to elektryczność jest dla nich zabójcza.

    - z wielu części ciała można zrobić lekarstwa na różne dolegliwości, od bólu stawów po szybsze gojenie ran

    - ich łzy mają właściwości oczyszczające, wlane do dowolnego zbiornika z płynem czyni go krystalicznie czystym.

    Węże Morskie zwykle są obojga płci, rozmnażają się jajorodne, nigdy nie dbając o potomstwo. Jeśli to było zbyt słabe by przeżyć, nie było warte uwagi.

    Węże nie uznają niczyjego autorytetu, jesli będą musiały zaatakują każdego kto stanie im na drodze. Skóra węża przynosi szczęście temu który ją nosi, z kolei krew stwora jest uznawana za "Pechowy" płyn, każdy kogo skropli skazany jest na wieczne nieszczęścia.

  7. Tak się składa że jest różnica pomiędzy "poobrażam sobie wszystkich wokół a jak ktoś mi zwróci uwagę to gram męczennika" a "jest mi źle bo ktoś jest dla mnie bez powodu zły". Akurat pech chciał że podpadasz pod to pierwsze. Nawet tym postem obrażasz innych ludzi. Jak twierdzisz, nie zależy ci, to w takim razie po co grasz pod publikę? "Dlaczego ja?" czy "Trudne sprawy"?

    Jak to jest że jedni potrafią rozmawiać bez obrażania innych a ty nie?

    • +1 7
  8. To woła o solidne środki zaradcze. *Puka go w ramię*

    Gotowy?

    Hakkeshou:

    Nishou

    Yonshou

    Hachishou

    Jurokushou

    Sanjunishou
    Rokujuu Yonshou
    Ni Juu Hachishou
    Nihyaku Gojuuro Kushou!

     

    Po 256 powtórzonych uderzeń później - moja góra...

     

    (Chyba przesadziłem..góra dalej stoi? ^^'')

  9. No jestem już po. Anime średnie - manga dość dobra choć mogła by być 20% lepsza ;)

     

    Ulubione postacie są, o dziwo nie mam żadnych "nielubianych" lubię tych złych i tych dobrych. Top 3 zajmują od 3 - Black Star, Giriko oraz Numero Uno - Stein.

     

    Podoba mi się założenie fabularne tak jak i pewne rozwiązania które planuję wykorzystać nie tylko w RPG :D

     

    Muzyka z kolei wydała mi się jakaś taka blada, bez mocy. Nie wiem, może to nawyk że słucham różnych ambitnych dzieł i akurat tutaj nie robi wrażenia, dunno why.

     

    Całość oceniam na 8/10

  10. Widziałem ten steam - "Za każdą osobę zabitą z Ulty Ezreala ludzie na steamie zadotują 1 dolara. Jeśli zabiję ich 15 - każdy da 15 dolarów." i tym podobne rzeczy. On grał dla samego grania - kilka razy przegrał bo wykonywał ustalone wcześniej zadania typu LeBlanc za każdym razem jak zrobię ich w konia klonem itp...

     

    Ale co jak co - podobało mi się :D Żałuję tylko że moja wypłata przyszła tak późno...też bym się dorzucił T_T

  11. Risa

     

    Twoje palce chodziły jak szalone. Tu śrubka tam wspomagacz, kable, końcówki neurozłączy. Do tego trajkotanie. Gdybyś choć chwilę poświęciła na spojrzenie w twarz osobie której reperowałaś kończynę zobaczyła byś zakłopotanie pomieszane z podziwem. Z boku twoje ruchy wyglądały jak magia. Jak występ marionetkarza. To tu to tam, z każdą sekundą usprawniałaś implant, najpierw do stanu działającego, potem do stanu sprzed używalności. Co prawda nie miałaś wszystkich niezbędnych komponentów ale lampka nocna podzieliła się kilkoma częściami i teraz leżała w kawałkach koło łózka.

    - Pani tak, no zawsze taka sprawna? - w jego głosie dał się słyszeć podziw łamany z zainteresowaniem - co do misji, tylko szefowa wie co wam zlecono, to jakaś cholerna tajemnica, nic nikomu się nie mówi. Nie wiem co macie zrobić ale mam wrażenie, że to niesie sufo.

    Przez chwilę zastanawiałaś się co znaczy to słowo a on kontynuował.

    - Protezę mam od małego, wypadek z drutem wysokiego napięcia. Mógłbym mieć zwęglony kikut, ale stwierdziłem że w ten sposób będę przydatniejszy w rodzinie. Ciężko było zarobić na protezę, a kiedy już się udało odkupić jakiś szmelc z 3 ręki to zawsze były kłopoty - widziałaś, że nawet teraz proteza wydawała się trochę za mała jak na jego ramię, zaś złącza były tak pomieszane że nie zdziwił cię otwór na środki znieczulające umieszczony w tatuażu na bicepsie - nawet teraz czasami pobolewa. Ale pracuję, ciężko i zbieram na nową, słyszałem że u pani można dostać dobrą cenę, mam też nadzieję że suma jaką zaraz usłyszę nie sprawi że będzie mi potrzebny implant sercowy - zażartował.

     

    Feliks

    Zero wystawiła dłoń przed siebie i na wysokości waszych twarzy pojawił się dość spory ekran. Pokazywał on mapę okolicy, miasta i kilku tuneli odchodzących.

    - Widzisz, obecnie znajdujemy się tutaj - Zero wskazała na sam środek mapy, gdzie widniał napis "Dzielnica Rozrywki" - i nikt nie wie że tu jestesmy. Cały dostępny tu personel to ludzie zaufani i sprawdzeni. Jak widzisz, mamy prowiant, filtry, słowem, wszystko. Możemy tutaj przetrwać najgorsze. Sam fakt że to "wolna ziemia" powoduje że ściąga tutaj wiele osób. Ale tym na górze się to nie podoba. Wystarczy policzyć miliony kredytów z niepłaconych podatków i znajdzie się powód. Wasz pracodawca, pan De Kivia, chwilowo stoi po naszej stronie, wszak z samych zakładów w kasynach ściąga ładne sumki. I wszystko było by dobrze gdyby nie fakt, że ktoś ostatnio węszy. Mamy coraz więcej prób włamań elektronicznych i fizycznych, gdzie jeszcze dwa do trzech tygodni temu nie było ich prawie wcale. Ponad to krążą plotki o jakiejś tajnej broni do której ktoś się dokopał na pustkowiach. I którą wy macie zabezpieczyć. Sądząc po twojej minie niewiele wiesz o zadaniu. Oficjalnie idziecie badać stare ruiny w poszukiwaniu tekstów i informacji.

    Zero wykonała kilka ruchów palcami i obraz się zmienił. Teraz przedstawiał wzory chemiczne i kilka kryształów.

    - To wasz cel. Erenium, dość rzadki minerał, w kontakcie ze standardowymi kryształami w bateriach zwiększa ich wydajność i żywotność o prawie 200%. Wbuduj sobie coś takiego w latarkę a nie będziesz musiał zmieniać baterii do końca swojego życia. Powiadają że tam gdzie was wysyłają jest tego trochę, ale co ważniejsze, jest też wzór na to jak to stworzyć. Nie muszę mówić co się stanie jeśli jakiś koncern energetyczny położy na tym łapy?

    Zero podeszła do stołu. Przez chwilę patrzyła w głębie basenu po czym obróciła się do ciebie.

    - Jutro wyjaśnię na czym dokładnie polega wasze zadanie oraz dopomogę was na ile mogę. Dzisiaj za to powiem ci tylko tyle ile mi wolno. Uważajcie na siebie. Nie jesteście pierwsi których tam wysłano, mam też nadzieję że będziecie ostatni, w tym dobrym sensie. Jeśli jesteś zmęczony, proponuje pokoje gościnne i sen, będzie ci potrzebny. Mogę też zaoferować ci towarzystwo, ale obawiam się iż nie była by to spokojna noc.

     

    Ranäöhka'tsä

     

    Gramik wyglądał na niewzruszonego twoim zagraniem. Uniósł wysoko zdrową nogę i uderzył nią prosto, niczym opadająca gilotyna. Efektem czego twój płaszcz został literalnie wdeptany w matę. Jednego czego nie przewidział olbrzym to fakt, że nie szarżowałeś prosto za swoim płaszczem. W chwili kiedy płaszcz jeszcze leciał ty już skakałeś w bok. I to ten manewr spowodował że kiedy Gramik uporał się z twoim płaszczem ty zniknąłeś. Zwierzęca zwinność miała swoje zalety, w chwili kiedy twój płaszcz opadł, ty klęczałeś obok Grama. I z tego miejsca gdzie nie sięgał wzrok przeciwnika wykonałeś kopnięcie prosto w jego zranioną nogę.

    - Kur.. - niewiele można było powiedzieć kiedy olbrzym zwalił się na ciebie całym ciałem. Nie zdążyłeś jeszcze pomyśleć o następnym manewrze gdy poczułeś na żebrach silne ukłucie. To łokieć upadającego przeciwnika który nawet w takiej chwili starał się cię dorwać. Ale przeliczył się. Lata szkoleń i ucieczek nauczyły cię tego i owego. Wyglądało to jakbyś robił pompkę, tyle tylko, że niczym krokodyl wykonałeś beczkę. Kierunek obrotu był adekwatny do uderzenia, przez co nawet zbytnio go nie poczułeś, za to wykorzystałeś obrót by wycofać się od upadającego. I ledwo to zdążyłeś bo przed twoją twarzą przeleciała jego pięta. Sekunda spóźnienia i to kopnięcie wylądowało by na twojej głowie.

  12. Poret nei zrozum mnie źle, ale dam ci pewien przykład.

    Moje teksty są beznadziejne i na 10 osób które je czytało, 9 załamało ręce. Mimo tego nie stwierdziłem "hejt bo tak" każdemu kto nie miał pozytywnej opinii o moim "dziele". I tym bardziej twoje zdanie - "Nie ma to jak chejt admina." woła, niczym twój tekst, o pomstę do nieba.

     

    Dolar jest szczerą osobą, która oczytała już niejeden fick, nie zdarzyło mi się widzieć u niego brak obiektywizmu. I tak bardzo jak gorzkie mogą ci się wydawać jego słowa, tak bardzo powinieneś wiedzieć co u ciebie słabo leży i nad czym powinieneś popracować.

    • +1 4
  13. http://puu.sh/4pys9/e0d0bbd300.png

     

    Oto twój bezpodstawny warn. Obraziłeś tym kilka osób, w tym mnie - wszak tym zdaniem porównałeś mnie(członka Inkwizycji) do komunisty. W normalnych okolicznościach podpadało by to też pod:

    1. Recydywę - obrażałeś już wcześniej inne osoby i dostawałeś za to warna.

    2. Oraz pod pomówienie poprzez media które notabene jest karalne Kodeksem Karnym.

    Zastanów się kilka razy nad tym co robisz, bo jeśli interesuje cię wycieczka na księżyc, to dobrze ci idzie.

     

    Bo jeśli naprawdę ci zależny - mogę zmienić warna Tisosa, żaden problem.

    180% - tyle możesz dostać za obrazę poszczególnych osób wszak 30% przewiduje obraza a obraziłeś 6 osób.

    Teraz masz wybór, możesz cieszyć się że Tisos ma miękkie serce i dał tylko 30% albo kontynuować szopkę a ja wystawię ci rachunek nie jak "równemu i równiejszemu" a zwyczajnie zgodny z taryfikatorem regulaminu który zaakceptowałeś rejestrując się. Z pytaniami zapraszam na PW.

     

    Z poważaniem

    Zegarmistrz

    • +1 1
  14. Czy ja naprawdę muszę uświadamiać ludziom takie proste rzeczy?

     

    Nie ważne jak często przepraszasz i za co - to miłe, owszem ale bezcelowe.

    Nie masz przepraszać.

    Zamiast przeprosin zrób wszystko co w twojej mocy by nie musieć przepraszać, by robić to, co należy.

    Zamiast słów, pokaż czyny, gwarantuję że mogą one zdziałać o wiele więcej aniżeli "przepraszam".

    • +1 3
×
×
  • Utwórz nowe...