-
Zawartość
5524 -
Rejestracja
-
Ostatnio
-
Wygrane dni
97
Wszystko napisane przez Niklas
-
- Jak chcesz możesz spać na podłodze w maszynowni - zaśmiała się. - Albo włącz sobie odtwarzanie takiego dźwięku na omni-kluczu. - Jeśli to nie problem, to wziąłbym maszynownię. - Serio? - zdziwiła się. Westchnąłem, nakładając wizjer na oczy i zakrywając się kapturem. - Tak... serio. Żyjąc od zawsze na statku, przyzwyczajasz się do jego dźwięków. Odgłos silników... lepiej na mnie działa. - Zastanawiałam się, jak to jest, że wytrzymujecie całe życie na statkach... Możesz to jakoś opisać? - Jak dożywotnie więzienie. - Quaraianie wydają się dumni ze swoich statków i ze swojej floty. Nie spotkałam żadnego, który nie chciałby tam wrócić z Pielgrzymki. - Bo taki mają spaczony obraz świata - mruknąłem, nie ukrywając irytacji. - Bo wpierw liczy się flota, potem twój statek, a dopiero na szarym końcu twoje odczucia - W turiańskiej społeczności też pierwszą rolę odgrywa dobra ogółu. Turianie są gotowi ryzykować wszystkim, ze swoim życiem włącznie. Nie uważam tego za "wypaczenie". Raczej za spuściznę i tradycję. - Przynajmniej macie swoją planetę... A to... to żadna tradycja, wymyślono to dużo później. - Za to zawsze podziwiałam quarian. Za to, że mimo utraty planety, uwięzieniu w skafandrach pozostajecie dumni i dalej podróżujecie przez Galaktykę. Prychnąłem pod nosem. - Już dawno mogliśmy to zmienić. Wystarczyło znaleźć sobie planetę, przegrupować się, przeczekać i wypierdolić gethy z naszego domu. Ale nie... Dowódcy byli tak dumni, że uznali to za porażkę. I co mamy w efekcie? Rozjebaną odporność do cna, jesteśmy zależni od kapitanów statków, a i mamy jedną z najgorszych reputacji w galaktyce. - No ty jej nie poprawiasz. - Położyła rękę na biodrze. - Bo od lat już się nie łudzę, że cokolwiek się zmieni - odparłem.Dzisiaj :: 20:42:18 Zodiak :: 48315123 Pokręciła głową.20:42:40 - Lawina przeważnie zaczyna się od jednego kamyka. - Już dawno stwierdziłem, że skoro wszyscy z góry uważają mnie za pierdolone monstrum, to chociaż dam im powód do tego... Teraz już znasz moje początki, heh - powiedziałem. - To... zechcesz mi pokazać maszynownię?
-
- Nie - odparłem. - Znam się na elektronice, nie mechanice. Chociaż... zamiast pryczy, wolałbym jakieś miejsce, gdzie dobrze słychać jakieś maszyny...
-
- Nie, alkohol mnie rozprasza... - odparłem, choć niezgodnie z prawdą. Tak naprawdę często piłem i to różne trunki, ale przebywając w nieznanym mi środowisku, wolałem zachować większą czujność. Tymczasem jednak skupiłem się na przeciwnikach. - Najwięcej szkód... To na pewno pieprzone Piro... - stwierdziłem. - Mają tylko pancerze, bez osłony, więc łatwo je zhakować, a ogień może narobić sporo szkód, co pewno wiesz... A co do rad... Każdy... geth ma swoje wady... Zwykłe mają słabe łączenia kończyn, rakietowi są bezsilni bez wyrzutni rakiet, a ta ma tendencję do przegrzewania się... U Piro to butla... Grenadierzy są dość ruchliwi, ale szybko dają się zdjać... nawet zwykłym Predatorem. A i są też Łowcy... Ale i ich pierdolony kamuflaż da się zobaczyć, wystarczy zobaczyć, że powietrze faluje, choć nie powinno. Behemoty raczej nie mają słabych stron, poza jednym faktem, o którym mało kto wie... Jak zdejmiesz im osłonę, możesz je zhakować na kilkadziesiąt sekund. Może to niewiele, ale mogą narobić zamieszania.
-
Ciekawe, że niemalże wszyscy z marszu uważali quarian za ekspertów od gethów. Prawda, część z nich taka była, ale reszta... wiedziała zaledwie tyle, by mieć jakąś broń energetyczną ze sobą, tudzież coś do łamania ich tarcz. - Liczby nic nie znaczą... Zwykłe puszki są gówno warte - mruknąłem, pozwalając sobie zdjąć kaptur z głowy i zawiesić swoje wizjery na czole, by móc się lepiej przyjrzeć mapom. - Zwykłe przeciążenie je zdejmie, a twój spec od rozpierdolu szarżą będzie miał na nich zabawę... Gorsi są rakietowi... Pierdolone kurwy. Czają się zawsze za pierdolonym rogiem i czekają, by ci przywalić rakietą, a mają tarcze, więc ich nie zhakujesz... Drugie wkurwiacze to grenadiery... Zawsze ich mają kilka... Piro są mocne... jak nie masz ognia, ale można je hakować... No i Behemoty, w takiej bazie... - przyjrzałem się - może ich być najwyżej kilkanaście.
-
Lost Pie - czyli porzucone fragmenty z Pie Killera [Grimdark] [Violence]
temat napisał nowy post w [+18] My Little Necronomicon
Jakichś wielkich scen tortur to to nie napisałem, ale po prostu ze względu na koszmary, musiałem zamieścić fica tutaj xd Który z fragmentów najbardziej ci przypadł do gustu? xd -
- Ta, wyjebać im systemy, wybić puszki, nie rozpierdolić bazy - podsumowałem. - Da się zrobić. Tylko kiedy? Byłem nieco zmęczony całą dzisiejszą akcją, ale myśl o gethach dodawała mi energii niczym salariański energetyk. Dzięki temu byłem w stanie przełożyć swoją, wciąż żywą, złość na Paraxię i zachować do niej w miarę neutralny stosunek.
-
Miejsce wyglądało zdecydowanie lepiej niż te, w których spałem dotychczas. Było bardzo... przytulne, jeśli można było to tak nazwać. Chociaż zastanawiałem się czy mają tutaj w pobliżu jakąś maszynę. Zdecydowanie lepiej się mi spało przy dźwiękach silników. Ale i tak postanowiłem nie przywiązywać się do tego miejsca. W końcu i tak byłem tutaj chwilowo, bo podejrzewałem, że nie pożyję dużo dłużej po zakończeniu zadania. - Nawet jakoś to wygląda... - stwierdziłem.
-
Ile jeszcze bedzie sezonow My little pony?
temat napisał nowy post w Ogólna dyskusja na temat kucyków
Do aż Hasbro uzna, że im się kasa na koncie nie zgadza -
Past Sins i historie poboczne [PL][Z][Dark][Sad][Slice of Life]
temat napisał nowy post w Opowiadania wszystkich bronies
Są przełożone fiki poboczne z uniwersum Past Sins, ale musisz męczyć o nie Crusiera, bo ten wciąż czeka na Gravisa -
W sumie, jakoś od dłuższego czasu nosiłem się z zamiarem założenia takiego tematu xd No bo chciałem dodać jako bonus sceny z fica, które ostatecznie wyleciały, tudzież pojawiły się w zmienionej formie, ale jednak są - moim zdaniem - na tyle interesujące, że chciałem się z Wami nimi podzielić xd *** LOST PIE
-
Słówko o wyciekniętym odcinku: jakość 360p Całkiem dobrze dający się oglądać. A by zachęcić was do niego (niekoniecznie do oglądania już teraz) - jest tak bardzo MLP. Spokojnie mógłby być w S1 xd
-
I ja również się cieszę z tego odcinka. Czytałem różne opinie po obejrzeniu, takie głębokie analizy wszystkiego, a ja jakoś wolałem się po prostu nim cieszyć. Potwory faktycznie takie nieco meh, ale cóż... WINCYJ!
-
Oj, ciężko mi się to czytało, acz lepiej niż pierwsze dwa rozdziały Mniej tu błędów, ale też są i to różnej maści - pierwszy już znalazłem w drugim zdaniu fica Co więcej... Historia brzmi nadal ciekawie, a zachowanie Celestii jest dość... zaskakujące. Ciekawe czy dowiemy się w najbliższym czasie, o co w tym wszystkim chodzi xd 4 rozdziału to aż się boję tykać, skoro to surowy tekst
-
- Ha! - Uśmiechnęła się. - Zapał do pracy, to mi się podoba! - "Roboty" - prychnął Agrash. - Jaką robotę wy, hakerzy, odwalacie? To my będziemy ostrzeliwani po dupskach przez Gethy. - Żeby puszki odstrzeliwały sobie pierdolone dupy, a nie wasze - mruknąłem. - Ha! Ktoś tu ma cięty język. I to Quarianin, no tego jeszcze w życiu nie widziałem. Zobaczymy czy nie brak ci bigla, kiedy rozpęta się tam piekło. - Czyli normalny dzień na Omedze... - stwierdziłem, patrząc w ścianę statku i chłonąc przyjemnie usypiający odgłos silników. - Pierwszy raz widzę, żeby quarianin używał biotyki - zauważyła Paraxia. - Nie jest to, coś co można zobaczyć więcej niż raz w życiu. Skąd ta wyjątkowość? - Nie wiem, nigdy mnie to nie obchodziło - A ja jestem młodziutką, naiwną asari, która tylko czeka, aż ktoś ją zerżnie. Każdy, kto jest inny zastanawia się, dlaczego tak jest. Nie wciskaj mi więc kitu. - A tego i tak nikt nic nie wie - odparowałem. - Możesz się nawet pytać tych cholernych salarian, stwiedzą, że jestem niemożliwy... - Salarianie też z biotyki nie korzystają - powiedział Agrash. - Jak już to specami są asari. - Chodzi o to, że stwierdziliby, że wedle praw nauki, nie powieniem istnieć.
-
- Zrobi się... - mruknąłem, oczami wyobraźni widząc już efekt moich działań. Te wszystkie gethy zależne od mojej woli, ginące poprzez naciśnięcie guzika... Wspaniała, quariańska zemsta za to wszystko, co nam zrobiły. Miałem jedynie nadzieję, że zabiję ich jak najwięcej.
-
[F:E, wersja alternatywna] Błędy przeszłości - Orange Snow (Niklas)
temat napisał nowy post w Archiwum RPG
Pocałowałem ją ponownie, po czym pociągnąłem ją ku podłodze. Przestałem zwracać uwagę na wszystko, co nie było Candi. Skupiłem na niej cała swoją uwagę. Tego dnia miałem zamiar odlecieć w kosmos... wraz z nią. -
Mogłem się jedynie zgodzić z tym "zachęcaniem". Zresztą i tak oczekiwałem, że skończę jako ktoś odbębniający czarną robotę za nich. Na nic innego liczyć nie mogłem... nigdy. Dźwignąłem się z dachu i ruszyłem w stronę śmigłowca. Idąc, sprawdziłem stan mojego omni-klucza. Zgodnie z przewidywaniami doszedł już do siebie, więc był gotowy na każde hakowanie. Pozostawało jedynie czekać na tę misję...
-
- Ta... kiedyś - mruknąłem, zarzucając sobie kaptur na głowę. Jakoś obecnie czułem się tak lepiej. No i teraz pozostało mi tylko zapamiętać radę Paraxii i unikać, przynajmniej na razie, zwady z kroganinem.
-
Copypasta z fejsbuczków: Byłem tak w Biedrze obczaić te trójpaki co rzucili. No, trochę ich jest xd 3 aż - Twalot, Krysia, Celestyna; kuce muzyczne; Cheerilee, Twist, Silver Spoon. Wziąłem sobie ten pierwszy, bo Krysia. A Twalot ma błyszczyk na zadzie i na rogu :I No i fajna Celestia. Szkoda tylko, że nie było tego trójpaku reklamowanego w gazetce: tego z Zecorą.
-
- Jak my wszyscy. Jak my wszyscy... Ale daje ci to dużą szansę odkupienia. Nawet bardzo. Jesteś zainteresowany? Robota w sam raz dla ciebie. - Odkupienie nie jest mi do niczego potrzebne - stwierdziłem cierpko. - Na to już za późno... Pozostała jedynie zemsta... - Pha, ha, ha! Mówię o twoim podłym ataku na mnie. Jesteś na przegranej pozycji. Mam dla ciebie propozycję odrobienia tego, jeśli odmówisz - zabiję cię. A zapewniam, po wykonanej robocie czeka zapłata. - Zależy co to ma być - stwierdziłem. - Gethy - powiedziała krótko. Zmrużyłem oczy. Choć zostałem niejako obdarty ze swojej dawnej tożsamości, wielopokoleniowa nienawiść do gethów wciąż we mnie się tliła niczym ostatni rozżarzony węgielek. A teraz właśnie został polany benzyną. - O ile tylko oznacza to ich rozpierdolenie - syknąłem. - Wolisz zginąć, czy zarobić? Potrzebuję pomocy kogoś, kto jest świetny w hakowaniu - dźgnęła mnie lekko ostrzem w nos - a TY nadajesz się idealnie. Było jak się spodziewałem. Ot, wykorzystanie mnie, by potem móc się mnie pozbyć. Po prostu sprzedawała mi fałszywą nadzieję o drugiej szansie, której i tak nie otrzymam. Ale... gethy były wystarczająco dobrym powodem, by odpuścić sobie złość choć na chwilę. - Masz ostre argumenty za... - stwierdziłem. - Niech więc będzie... Pomogę ci z tymi... puszkami. - Bardzo dobrze - ucieszyła się. - Zakładam, że z konta Oracha chciałeś zwinąć kredyty? - Taa... - mruknąłem, choć było to oczywiste kłamstwo. Tak naprawdę liczyłem na to, że przy ludziach Arii odnajdę cokolwiek o tych, którzy mnie "stworzyli". - Więc gwarantuję ci, że dostaniesz ich dziesięć razy więcej za tę robotę. A potem kto wie, może następne zlecenia się trafią... W każdym razie, witamy na pokładzie. - Wyciągnęła do mnie rękę. - Jestem Paraxia. Patrzyłem na nią z nieufnością, jakby oczekując w tym jakiegoś drugiego dna. - Trace. - Odwzajemniłem gest.
-
- Już nie... - odparłem bez cienia emocji. - Teraz... teraz jestem już tylko... pieprzonym odmieńcem. Spojrzałem raz jeszcze na swój pistolet i zabezpieczyłem go.
-
Spojrzałem na dziurę za sobą, a następnie na swoją ranę. Nie miałem medi-żelu, ani niczego leczącego przy sobie. Nie miałem też szansy sięgnąć po Adepta wystarczająco szybko, ani tym bardziej po pochłaniacz do Predatora; miałem w nim raptem dwa, może trzy strzały. Byłem wściekły na wszystko. Przegrałem to starcie. Nie... zwyczajnie je przejebałem. A teraz... cóż, miałem stracić i swoje parszywe życie. Może i to było dobre? W końcu i tak nikogo nie obejdzie ten fakt. Chociaż nie, obejdzie... wszyscy odetchną z ulgą, że wielki Trace stał się na wieki offline. - Druga szansa nie istnieje - stwierdziłem, po czym nieco bezradnie spojrzałem na bok broni. Było tak jak myślałem - dwa pociski. Za mało, by cokolwiek tutaj zdziałać.